StoryEditor
Prawo
10.07.2019 00:00

Wzrost płac jest potężnym wyzwaniem dla małych sklepów

Zapowiedziana przez premiera Mateusza Morawieckiego rekordowa podwyżka płacy minimalnej może okazać się problemem dla niektórych detalistów, szczególnie tych małych.

Jak zadeklarował szef rządu, w 2020 roku płaca minimalna wynosić będzie 2450 zł brutto miesięcznie. Oznacza to, że wzrośnie o 200 zł względem stawki obowiązującej w obecnym roku. Aby nowe prawo weszło w życie, nie jest potrzebna nowelizacja ustawy; wystarczy jedynie rozporządzenie Rady Ministrów. Tego rozporządzenia jeszcze nie ma – najprawdopodobniej wydane zostanie jesienią – jednak dość jednoznaczna deklaracja Mateusza Morawieckiego pozwala sądzić, że kwestia wysokości płacy minimalnej w 2020 roku jest już przesądzona. Nawet jeśli po wyborach parlamentarnych Prawo i Sprawiedliwość straci władzę, raczej nie należy się spodziewać w pierwszych miesiącach po uformowaniu nowego rządu tak niepopularnej decyzji, jak „obniżka” zapowiedzianej płacy minimalnej.

– To projekt, którego nie zapowiadaliśmy, a z którego jesteśmy dumni – mówi o nowej stawce minimalnej premier Mateusz Morawiecki, podkreślając, że od początku rządów PiS wzrosła ona o 700 zł brutto (po uwzględnieniu planowanej podwyżki). Podwyżkę o 200 zł określił mianem „13. pensji dla najmniej zarabiających”. – Przed nami czasy europejskiego poziomu życia i gospodarki na europejskim poziomie. Ustalona przez nas wysokość płacy minimalnej w 2020 roku to nominalnie największy wzrost w historii od denominacji w 1995 roku – dodał szef rządu.

Mali oberwą najmocniej

Trzeba przyznać, że faktycznie mało kto mógł się spodziewać podniesienia płacy minimalnej aż o 200 zł. Podwyżka minimalnego wynagrodzenia oczywiście ucieszy najmniej zarabiających pracowników, za to może okazać się wyzwaniem dla wielu firm działających na niskich marżach, w tym przedsiębiorstw zajmujących się handlem detalicznym i hurtowym.

Jak zauważa Dagmara Chudzińska-Matysiak, area director staffing w Randstad Polska, podwyżka płacy minimalnej o 200 zł brutto oznacza w praktyce wzrost kosztów zatrudnienia jednego pracownika o około 3 000 zł brutto w skali roku – w przypadku firm zatrudniających w oparciu o płacę minimalną.

– Dla małych przedsiębiorstw handlowych, czy w ogóle małych przedsiębiorców z różnych branż, podwyżka płacy minimalnej oznacza wzrost kosztów działalności, których często mogą nie być w stanie udźwignąć – podkreśla ekspertka. Dodaje przy tym, że już obecnie wysokie koszty pracy zatrudnienia sprawiają, że niektórzy mali przedsiębiorcy częściowo wynagradzają swoich pracowników w sposób nierejestrowany. Dawniej w celu obniżenia kosztów pracy próbowali zawierać z pracownikami umowy zlecenia zamiast umów o pracę, jednak wprowadzenie minimalnej stawki godzinowej przed kilkoma laty mocno ukróciło ten proceder.

Płaca minimalna w Polsce (brutto):

2012 - 1500 zł

2013 - 1600 zł

2014 - 1680 zł

2015 - 1750 zł

2016 - 1850 zł

2017 - 2000 zł

2018 - 2100 zł

2019 - 2250 zł

2020 - 2450 zł*

* plany rządu

Również Ewa Klimczuk, country manager w Work Service przestrzega, że planowana podwyżka płacy minimalnej odbije się na kondycji małych przedsiębiorstw – takich, które zatrudniają po kilka osób i w których pracownicy otrzymują najniższe wynagrodzenie. – Wzrost minimalnego wynagrodzenia wpłynie na opłacalność prowadzonej przez nich działalności oraz przyczyni się do wzrostu cen produktów – podkreśla.

Więcej niż minimum

Większe sieci handlowe także odczują skutki znacznej podwyżki płacy minimalnej, choć w ich przypadku problem zapewne nie będzie aż tak duży. To dlatego, że większe przedsiębiorstwa handlowe zwykle już teraz płacą swoim pracownikom pensje wyższe od minimalnych. Z danych GUS wynika, że w czwartym kwartale ub.r. w przedsiębiorstwach zajmujących się handlem lub naprawą pojazdów samochodowych (GUS łączy te dwie grupy do celów statystycznych) i zatrudniających powyżej 49 pracowników, zaledwie niecały 1% pracowników zarabiał do 2100 zł brutto włącznie (tyle wynosiła wówczas płaca minimalna). Zarobki kolejnych 23% pracowników mieściły się w przedziale 2100-2300 zł brutto, czyli były nieznacznie wyższe od płacy minimalnej. Zdaniem Ewy Klimczuk, dane te są dowodem na to, że wzrost najniższego poziomu wynagrodzenia nie będzie miał większego znaczenia dla dużych sieci handlowych.

Odmiennego zdania jest Dorota Hechner, team manager w Hays Poland. – Sieci handlowe zatrudniają wielu pracowników za wynagrodzenie zbliżone do poziomu płacy minimalnej. Jej podwyższenie będzie zatem wiązało się z koniecznością zrewidowania strategii wynagrodzeń. W przypadku stanowisk operacyjnych w handlu, płaca wyższa o 200-300 zł brutto nierzadko bywa wystarczającym argumentem za zmianą miejsca zatrudnienia – mówi ekspertka.

Podwyżka od… klienta

Jak zauważa Hechner, współczynnik rotacji w sieciach handlowych na podstawowych stanowiskach takich jak kasjer-sprzedawca czy magazynier już teraz wynosi od 30% do nawet 90%. – Najczęstszą przyczyną zmiany pracy wśród tej grupy pracowników są względy finansowe oraz elastyczność grafiku pracy. To realny problem dla pracodawców z sektora handlowego, którzy starając się przyciągnąć nowych i zatrzymać obecnych pracowników, są zmuszeni do nieustannej pracy nad atrakcyjnością swojej oferty – podkreśla przedstawicielka Hays Poland.

Również Dagmara Chudzińska-Matysiak jest przekonana, że wielkie sieci handlowe mimo wszystko odczują skutki podniesienia płacy minimalnej. Jej zdaniem, najwięksi detaliści poradzą sobie z tym problemem w prosty sposób, a mianowicie poprzez zwiększenie cen produktów na półkach. W praktyce zatem na ewentualne podwyżki wynagrodzeń dla pracowników „zrzucą się” klienci sklepów.

Wzrost cen produktów to jedno, ale podwyżki wynagrodzeń nawet w firmach płacących pracownikom pensję wyższą od minimalnej będą nieuniknione. Największe sieci handlowe w kraju, takie jak Lidl i Biedronka, zwykle dokonują minimum raz w roku korekty wynagrodzeń. Niektórzy detaliści czynią do rzadziej, ale taka praktyka już wkrótce może przestać być możliwa ze względu na rosnące oczekiwania pracowników.

Jak jeszcze firmy z sektora handlowego poradzą sobie z rosnącymi kosztami pracy? Dorota Hechner z Hays Poland spodziewa się, że niektóre sieci handlowe – oprócz podwyżek dla pracowników – zdecydują się na wdrażanie kas samoobsługowych. Takie rozwiązania znaleźć można w Tesco czy Carrefourze oraz pojedynczych sklepach Biedronka, a już wkrótce testy takich kas rozpocząć ma Lidl. Wzrost płacy minimalnej o 200 zł może spowodować, że na podobny krok zdecydują się kolejni detaliści.

Oczekiwania coraz wyższe

Wszystkie zapytane przez „Wiadomości Handlowe” ekspertki są przekonane, że w 2020 roku na rynku pracy w handlu możemy się spodziewać kontynuacji trendów, jakie obserwujemy już teraz. Oznacza to m.in. coraz wyższą presję na podwyżki dla pracowników, coraz większe problemy ze znalezieniem rąk do pracy, a także rosnący wskaźnik zatrudnienia obcokrajowców ze Wschodu.

Z badania o nazwie Barometr Rynku Pracy prowadzonego przez Work Service wynika, że wynagrodzenia są głównym powodem zmiany pracy, a ponad 60% pracowników oczekuje podwyżki płac w 2019 roku.

 – Pracownicy handlu mają coraz lepszą wiedzę o poziomach wynagrodzeń. Kierując się tą wiedzą przy wyborze pracodawcy, będą podejmowali pracę w firmach, które zaoferują im lepsze warunki. To fakt, z którym muszą zmierzyć się również małe firmy, które oferują najniższe poziomy wynagrodzeń – ostrzega przedsiębiorców Ewa Klimczuk.

Jak zauważa Dagmara Chudzińska-Matysiak, podwyżka płacy minimalnej o 200 zł wpłynie negatywnie na atrakcyjność Polski dla zagranicznych inwestorów jako miejsca, w którym można „tanio” robić biznes. Co prawda pod względem kosztów pracy Polska wciąż wypada zdecydowanie korzystniej niż kraje Europy Zachodniej, jednak dystans ten coraz bardziej się skraca.

Z drugiej strony, wyższe płace w Polsce oznaczają większe szanse na zatrzymanie w kraju pracowników, przynajmniej tych o podstawowych kwalifikacjach. – Jeśli polska gospodarka nadal będzie się rozwijała, zaobserwujemy prawdopodobnie coraz mniejszy odpływ polskich pracowników za granicę – przewiduje ekspertka Randstad.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Prawo
18.04.2024 10:41
Magdalena Turowska, PZPK: Produkty chemiczne sprzedawane przez internet pod lupą Komisji Europejskiej. Szykują się kontrole również w Polsce
Magdalena Turowska, regulatory affairs manager, Polski Związek Przemysłu Kosmetycznegofot. Marcin Kontraktewicz
Kleje do sztucznych rzęs i paznokci, płyny do oczyszczania akcesoriów kosmetycznych, perfumy do pomieszczeń, świece, to produkty, które powinny spełniać wymogi REACH i być oznakowane zgodnie z rozporządzeniem CLP. Między innymi takim produktom przyjrzą się inspektorzy, którzy będą kontrolować sprzedaż produktów chemicznych przez internet. Masowe kontrole rynkowe mają ruszyć w 2025 r. Czy i na ile dotkną one branżę kosmetyczną oraz jakie obowiązki w tym zakresie mają producenci, dystrybutorzy i sieci handlowe – analizuje dla nas Magdalena Turowska, regulatory affairs manager w Polskim Związku Przemysłu Kosmetycznego.

W 2024 r. Komisja Europejska planuje ocenę rynku UE pod kątem tego, czy produkty sprzedawane online są zgodne z ograniczeniami rozporządzenia REACH (1907/2006) oraz wymogami rozporządzenia w sprawie klasyfikacji, oznakowania i pakowania (CLP – 1272/2008). W ramach tego projektu w 2025 r. we wszystkich krajach członkowskich UE będą miały miejsce kontrole rynkowe przez upoważnione, krajowe organy nadzoru.

Inspektorzy ocenią, czy produkty, takie jak artykuły gospodarstwa domowego lub chemikalia sprzedawane przez Internet, są zgodne z ograniczeniami REACH oraz czy sprzedawane tą drogą mieszaniny są klasyfikowane, oznakowane i pakowane zgodnie z CLP, a oferty internetowe zawierają wymagane informacje o zagrożeniach stwarzanych przez mieszaninę.

Czy i w jakim zakresie kontrole te wpłyną na dystrybutorów produktów kosmetycznych, w tym retailerów? Żeby odpowiedzieć na to pytanie musimy przypomnieć, czy i na ile regulacje chemiczne – REACH i CLP – dotyczą produktów kosmetycznych.

Czy REACH i CLP dotyczy produktów kosmetycznych?

Rozporządzenie REACH określa wymagania dla zarządzania substancjami i mieszaninami chemicznymi. REACH dotyczy produktów kosmetycznych przekazywanych konsumentowi jedynie w ograniczonym zakresie, zaś z CLP kosmetyki są całkowicie wyłączone. Przepisy chemiczne nie dotyczą też standardów zakładów produkcyjnych, warunków produkcji itp. Wynika to z zapisów REACH i wyłączeń, jakie zawiera w odniesieniu do kosmetyków.

Należy jednak pamiętać, że inne produkty gotowe (np. detergenty czy produkty biobójcze) mogą podlegać REACH w innym zakresie, niż kosmetyki, ponieważ takich wyłączeń nie zawierają, lub zawierają wyłączenie specyficzne dla tej grupy produktów.

Wymogi w zakresie zapewnienia bezpieczeństwa zdrowia ludzi, wymagania dotyczące składu, oznakowania kosmetyków oraz warunki obrotu dla kosmetyków – produktów gotowych reguluje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady nr 1223/2009/WE z dnia 30 listopada z 2009 r.

W myśl rozporządzenia REACH producenci kosmetyków są dalszymi użytkownikami substancji chemicznych i mieszanin. Kosmetyki nie są z rozporządzenia REACH całkowicie wyłączone. Obowiązki producentów kosmetyków określone w REACH są ograniczone jednak do stosowania się do zasad bezpiecznego użycia substancji chemicznych (składników kosmetyków) zgodnie z informacjami zawartymi w kartach charakterystyki substancji i scenariuszach narażenia, oraz do przekazywania w górę łańcucha dostaw (dostawcom surowców) informacji o zakresie zastosowań substancji – składników kosmetyków.

REACH a obowiązki producentów i handlu

Co ważne, dla planowanych kontroli rynkowych wspomnianych na początku – kosmetyki wyłączone są z wymagań tytułu IV REACH, czyli z konieczności przekazywania informacji w łańcuchu wartości. Oznacza to, że dla kosmetyków nie sporządza się kart charakterystyki. Producenci i dystrybutorzy produktów kosmetycznych, a także podmioty handlowe nie mają obowiązku sporządzania, dostarczania i okazywania organom kontroli kart charakterystyki produktu kosmetycznego. 

Podmioty handlowe (dystrybutorzy kosmetyków, hurtownie, placówki sprzedaży detalicznej) w myśl rozporządzenia REACH są dystrybutorami substancji chemicznych. Dystrybutorzy (podmioty handlowe) nie podlegają obowiązkom dalszych użytkowników, czyli nie przekazują informacji o zastosowaniach zidentyfikowanych substancji (którymi objęci są producenci kosmetyków, ale w odniesieniu do dostawców i organów administracji). Ani dystrybutorzy, ani dalsi użytkownicy nie mają obowiązku rejestracji substancji chemicznych.

Co to oznacza w praktyce dla planowanych kontroli rynkowych zgodności z REACH i CLP? Ponieważ dla kosmetyków nie są wymagane karty charakterystyki, ani organy nadzoru, ani dystrybutorzy nie mają podstaw prawnych, aby takich dokumentów dla kosmetyków żądać. Zwracamy na to uwagę, ponieważ na rynku zdarzają się częste pomyłki i żądanie przedstawiania takich dokumentów dla kosmetyków, niewymaganych dla tej grupy produktów.

Marki własne - obowiązki dotyczące REACH, gdy je produkujesz lub zlecasz produkcję

Natomiast istnieją sytuacje, w których zakres obowiązków z tytułu rozporządzenia REACH producenta kosmetyków lub dystrybutora może się zmienić. Gdy podmiot handlowy produkuje marki własne kosmetyków lub zleca ich produkcję i występuje jako podmiot wprowadzający kosmetyki do obrotu, nie jest wówczas dystrybutorem, ale dalszym użytkownikiem substancji chemicznych.

 

Jeżeli podmiot handlowy produkuje składniki kosmetyków albo importuje kosmetyki spoza Unii Europejskiej lub wytwarza produkty kosmetyczne z substancji importowanych spoza obszaru UE, w takiej sytuacji nie jest dystrybutorem, ale rejestrującym i zgodnie z REACH ma obowiązek rejestracji wszystkich substancji wytwarzanych lub importowanych do UE w postaci własnej lub w postaci preparatów (np. kosmetyków).

I takie obowiązki będą podlegały kontroli zgodności przez organy Państwowej Inspekcji Sanitarnej zgodnie z zapowiadaną przez Komisję oceną zgodności rynku.

Jakie produkty podlegają pod wymogi REACH i CLP?

Jak wspomniano, gotowe produkty kosmetyczne wyłączone są z regulacji chemicznych. Część z firm w branży oferuje produkty, które spełniają definicję „mieszaniny chemicznej” zgodnie z REACH. Kleje do sztucznych rzęs/paznokci, płyny do oczyszczania akcesoriów kosmetycznych, perfumy do pomieszczeń, świece, to produkty, które powinny spełniać wymogi REACH i być oznakowane zgodnie z rozporządzeniem CLP.

Kosmetyki są całkowicie wyłączone z rozporządzenia CLP – co oznacza, że nie podlegają obowiązkowi oznakowania pod względem zagrożeń, jakiemu podlegają mieszaniny chemiczne na przykład, detergenty.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Prawo
16.04.2024 11:09
Ceneo vs. Google; Warszawski Sąd Okręgowy postanowił na korzyść polskiej porównywarki cen
Konflikt big tech wszedł na salę sądową.Canva
Warszawski Sąd Okręgowy na wniosek firmy Ceneo wydał zakaz dla wyszukiwarki Google, aby ta przestała promować swoją porównywarkę cenową na rzecz innych w wynikach wyszukiwania. Decyzja ta, mająca zastosowanie tylko na terenie Polski, została podjęta w celu zabezpieczenia roszczeń Ceneo przeciwko praktykom nieuczciwej konkurencji ze strony Google, jeszcze przed oficjalnym złożeniem pozwu przeciwko tej firmie.

Przedstawiciele Ceneo, które jest częścią Grupy Allegro, właściciela platformy e-commerce, w swoim wniosku o zabezpieczenie (sygn. akt XXII GWO 24/24) zwrócili uwagę na cztery rodzaje działań Google, które według nich ograniczają dostęp Ceneo do rynku. Pierwsze z nich to preferowanie przez Google własnej usługi porównywania cen (Google Shopping) kosztem innych firm, co jest realizowane poprzez sposób wyświetlania wyników wyszukiwania. Drugie to przekierowywanie użytkowników bezpośrednio do Google Shopping, na niekorzyść Ceneo. Trzecie dotyczy utrudnienia dostępu do usług Ceneo poprzez eliminowanie z wyników wyszukiwania odnośników do tej porównywarki.

image
Strona z ofertą urodową Ceneo.
Ceneo

W dodatku, wniosek Ceneo podkreśla, że Google prezentuje reklamy Ceneo, które są emitowane przez niezależnego od porównywarki podmiotu. Ceneo podejrzewa, że może to służyć zbieraniu danych na temat preferencji użytkowników przeglądających oferty w Ceneo. Praktyki te są obserwowane od 15 sierpnia 2023 roku. Jak donosi Dziennik Gazeta Prawna, Ceneo najpierw złożyło wniosek o zabezpieczenie sądowe, a następnie, 28 marca, zainicjowało proces sądowy przeciwko Google. Zakaz działania w ten sposób na rzecz Google pozostaje w mocy na czas trwania tego procesu.

UOKIK przychodzi w sukurs

Decyzja Warszawskiego Sądu Okręgowego jest postrzegana przez Ceneo jako przełomowa na poziomie europejskim i może zachęcić inne porównywarki w różnych krajach do podjęcia podobnych działań w dążeniu do uczciwego i konkurencyjnego rynku cyfrowego. Sędzia Agnieszka Matlak zdecydowała się nie sporządzać uzasadnienia dla swojej decyzji o udzieleniu zabezpieczenia, ponieważ przyjęła wniosek w całości, zgadzając się z przedstawionymi argumentami. Dodatkowo, prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, występując jako amicus curiae, przedstawił stanowisko, które podkreśla, że potwierdzone działania Google mogą zakłócać konkurencję, dając tej firmie nieuzasadnioną przewagę i nie zapewniając równych szans jej konkurentom, w tym Ceneo.

Oprócz przepisów krajowych, istotną rolę w rozpatrywanej sprawie może mieć unijny akt prawny – Rozporządzenie o rynkach cyfrowych (DMA), co zauważył Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK). Urząd ten poinformował już Komisję Europejską, odpowiedzialną za egzekwowanie DMA, o potencjalnych naruszeniach. Jak donosi Dziennik Gazeta Prawna, od 25 marca Komisja Europejska prowadzi postępowanie przeciwko Google dotyczące domniemanego preferowania własnych usług w wyszukiwarce. Ponadto, od 7 marca największe platformy cyfrowe, w tym Google (Alphabet), uznane za tzw. strażników dostępu, mają zakaz łączenia i faworyzowania swoich głównych usług, takich jak wyszukiwarka, z innymi oferowanymi przez siebie usługami.

Czytaj także: Europejskie media vs. Google: szykuje się mega pozew, wśród powodów Agora

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
19. kwiecień 2024 11:17