StoryEditor
Rynek i trendy
17.01.2020 00:00

Ponad 40 proc. Polaków uważa, że ekologia to tymczasowa moda

Tematem ekologii interesuje się jedynie 32 proc. Polaków. Są to głównie kobiety i osoby w wieku powyżej 25 lat. Szczególnie niskie zainteresowanie widać wśród młodych osób, odpowiednio 24 proc. wśród nastolatków i 14 proc. w grupie 19-24 lata. W efekcie aż 44 proc. polskich konsumentów uważa, że ekologia to tymczasowa moda, która wkrótce minie. Równocześnie 34 proc. chętniej kupuje produkty lub usługi marki, która działa proekologicznie i jest przyjazna środowisku – wynika z badania „Green Generation” przygotowanego przez Mobile Institute we współpracy z Izbą Gospodarki Elektronicznej.

Polacy raczej nie śledzą informacji o stanie środowiska. Tematem tym interesuje się jedynie 32 proc. badanych. Szczególnie niskie zainteresowanie widać wśród młodych osób, odpowiednio 24 proc. wśród nastolatków i 14 proc. w grupie 19-24 lata. Informacje dotyczące stanu i zmian środowiska naturalnego śledzi też jedynie 23 proc. mężczyzn w porównaniu do 43 proc. kobiet – pokazało badanie „Green Generation” przygotowane przez Mobile Institute we współpracy z Izbą Gospodarki Elektronicznej.

W efekcie, według 44 proc. badanych Polska nie jest obszarem zagrożonym ekologicznie, a 47 proc. neguje również globalne zmiany klimatyczne. Dodatkowo, 44 proc. jest zdania, że ekologia to tymczasowa moda, która wkrótce minie.

Zagodkowe „zero weste” i „slow life”

Znajomość znaczenia pojęcia „minimalizm” potwierdza 31 proc. badanych Polaków. Natomiast pojęcie „slow life” jest zaś znane 23 proc. internautów. Po wyjaśnieniu obydwu pojęć („minimalizmu” jako „uwolnienia się jednostki od przymusu konsumowania coraz większej liczby produktów”, a "slow life” jako "życia bardziej zrównoważonego, znaczącego i doceniającego obecną chwilę”) okazało się, że obie te idee nie są Polakom zbyt bliskie. W skali 1-6, ich bliskość ocenili na 3,81 oraz 3,79. Dość niska popularność i akceptacja idei „slow life” w Polsce skutkuje tym, że jej zasady nie są wprowadzane w życie. Życie zgodnie z nimi zadeklarowało 32 proc. badanych. Widać zatem, że Polska jest obszarem, gdzie konsumpcja różnych dóbr będzie raczej rosnąć niż spadać.

Inicjatywa „zero waste" jest znana co 5. badanemu. Po jego wyjaśnieniu (jako styl życia związany z minimalizacją wytwarzania odpadów, ograniczaniem konsumpcjonizmu oraz ponownym wykorzystywaniem przedmiotów) jest dość dobrze odbierana przez Polaków. Połowa badanych wskazała, że bardzo im się podoba. Nie rozumie jej zaś 19 proc., a 31 proc. zadeklarowało, że im się wcale nie podoba

Wiedzę o tzw. dyrektywie plastikowej, uchwalonej przez Parlament Europejski, w myśl której, najpóźniej do 2023 roku wszystkie butelki plastikowe będą musiały być wykonane w minimum 25 proc. z materiału pochodzącego z recyklingu, a w 2030 roku - w 30 proc., ma 24 proc. polskich internautów. Z większą świadomością mamy do czynienia wśród kobiet (32 proc.), osób w wieku 25-44 lata, mieszkańców dużych miast i wsi oraz rodziców, wśród których postanowienia dyrektywy zna 53 proc.

Po wyjaśnieniu koncepcji, dyrektywa przypadła do gustu 45 proc. badanym. 18 proc. wskazało na to, że nie rozumie celu jej działania, a 37 proc. wydało negatywny werdykt odnośnie takiego działania Unii. Osoby, które mają do przepisu nastawienie negatywne wskazują, że: utrudni on życie, nic nie da, albo jest wręcz wymysłem państw bogatych, które wzbogaciły się na nieprzestrzeganiu ekologii, a teraz narzucają innym jak postępować.

O „pakiecie odpadowym”, który ma zobowiązać kraje Unii Europejskiej, m.in. Polskę już od 2025 do odzyskiwania 50 proc. tworzyw sztucznych, a do 2030 – 55 proc., wie 21 proc. badanych internautów. Częściej są to kobiety, osoby w wieku 25+ lat (dwukrotnie większa znajomość niż wśród młodszych) oraz rodzice (46 proc.).

Ocena pakietu, po krótkim opisaniu koncepcji, jest podobna jak dyrektywy plastikowej. 46 proc. polskich internautów jest zdania, że to bardzo dobry pomysł, ale 54 proc. deklaruje niezrozumienie albo negatywną ocenę pomysłu. Najbardziej entuzjastycznie do nowego przepisu nastawione są kobiety, osoby w wieku 25-34 lata, rodzice i mieszkańcy dużych miast 200-500 tys. mieszkańców (65 proc.). Osoby, którym nie podoba się wspomniana koncepcja, wskazują na to, że to bardzo wysokie wymagania, a także, że „w Polsce to nie przejdzie”.

Ekologia w kraju i w domu 

Polskę pod kątem ekologii na tle innych krajów w skali 1-6 (gdzie 1 to najgorsza możliwa ocena, a 6 – najlepsza) badani internauci oceniają na 3,81. Ocena jest znacząco niższa w przypadku kobiet i osób w wieku 25-34 lata, a więc tych, którzy wykazują większe zainteresowanie tematem stanu i ochrony środowiska. Jednocześnie, dość negatywnie nasz kraj pod kątem ekologii ocenia też grupa wiekowa 18-24 lata, która generalnie jest dość mało zainteresowana tym tematem. Lepsze oceny dają Polsce przedstawiciele najstarszej grupy wiekowej. Motywuje to głównie tym, że widzą jak wiele się zmieniło w ciągu ostatnich dziesięcioleci.

Patrząc na miejsce zamieszkania, warto zauważyć, że złe noty wystawili Polsce mieszkańcy wsi (3,5). Gorzej także oceniają działania Polski rodzice. Gorsze oceny badani uzasadniają tym, że: mamy małą świadomość stanu środowiska, nie ma edukacji w tym zakresie, wciąż ogrzewamy węglem, nie segregujemy śmieci, mało się mówi w Polsce o ekologii, nie ma wystarczających działań, np. na rzecz czystości powietrza, Polska nie dba o recykling, wycinamy drzewa na obszarach chronionych.

Samych siebie, pod kątem ekologicznego życia, Polacy oceniają nieco lepiej niż kraj – na 3,99 (w skali 1-6). Kobiety oceniają się na 3,84, podczas gdy mniej zainteresowani tematem zmian środowiska panowie – na 4,1. Z drugiej strony młodzież, która według wskaźników z badania też niezbyt interesuje się tematem ekologii, jest wobec siebie dość krytyczna, wystawiając sobie ocenę 3,63. Bardzo krytycznie ocenili się także mieszkańcy wsi i średnich miast.

Proekologiczne działania Polaków

Polacy uważają, że działając wspólnie, jesteśmy w stanie wpłynąć na stan środowiska i odwrócić nadciągającą katastrofę ekologiczną. W skali 1-6 wpływ poszczególnych „zwykłych” osób na stan środowiska oceniamy na 4,12. Największą sprawczość wskazują osoby w wieku 25-34 lata, a także mieszkańcy małych miast. Niepokojące są wskazania najmłodszych badanych, które są znacznie niższe niż pozostałych grup. Podobnie dzieje się w przypadku mieszkańców wsi, którzy też rzadziej uważają, że poszczególne jednostki mogą wpływać na stan środowiska.

Najpopularniejszy w Polsce obszar proekologiczny to działania na rzecz minimalizacji i segregowania śmieci. Podejmuje je aż 3/4 badanych. Jednak także podczas zakupów konsumenci zaczynają zwracać uwagę na ekologię. 80 proc. badanych nie podobają się nieekologiczne praktyki sklepów. Dotyczy to zwłaszcza e-commerce. To co razi to nieoptymalne pakowanie przesyłek – w folię, w zbyt duże kartony, ze zbyt dużą ilością, często nieekologicznych, wypełniaczy.

Ekologia na zakupach

Do kupowania ekologicznych produktów przyznaje się 68 proc. badanych, ale dotyczy to przeważnie 1-2 kategorii zakupowych. Najwięcej, bo jedna czwarta badanych kupuje ekologiczną żywność, a 16 proc.ekologiczne kosmetyki. Na produkty dla dzieci wskazało o 2 p.p. mniej polskich konsumentów. Kobiety wskazały na więcej kategorii, podobnie jak osoby starsze. W przypadku osób w wieku 18-24 lata niemal połowa (49 proc.) deklaruje, że nie bierze pod uwagę ekologiczności produktów w żadnej z zaproponowanych kategorii.

Jedynie 33 proc. Polaków czyta etykiety na produktach przed ich zakupem. W tej grupie znalazło się aż 47 proc. kobiet i tylko 23 proc. mężczyzn. Biorąc pod uwagę wyniki w podziale na wiek badanych, kolejny raz najmniej zaangażowaną grupą okazują się młodzi konsumenci. W przypadku osób w wieku 18-24 lata wskaźnik pozytywnych odpowiedzi wyniósł zaledwie 12 proc. Jeśli chodzi o miejsce zamieszkania, czytanie etykiet charakteryzuje przede wszystkim badanych z dużych miast, od 200 do 500 tys. mieszkańców (46 proc. wskazań). Czytanie etykiet jest też znacznie częstsze wśrod osób, które posiadają dzieci (65 proc.).

Wśród polskich konsumentów, którzy deklarują czytanie etykiet produktów przed ich zakupem najwięcej, bo 54 proc. robi to w przypadku produktów spożywczych. Na kolejnym miejscu znalazły się kosmetyki (33 proc.), a podium zamykają środki czyszczące (24 proc.). 19 proc. osób czytających etykiety deklaruje zaznajamianie się z nimi w przypadku wszystkich produktów. W tym wypadku zachowanie to dotyczy częściej mężczyzn (28 proc.), najmłodszej grupy badanych (38 proc.) oraz osób z miast 100-200 tys. mieszkańców (33 proc.).

Zaledwie 34 proc. polskich internautów chętniej kupuje produkty lub usługi marki, która działa proekologicznie, jest przyjazna środowisku. Dla pozostałych 66 proc. nie ma to znaczenia w procesie zakupowym. Ponownie, większość tych - mniej wyczulonych na postawy ekologiczne marek osób - stanowią mężczyźni (74 proc.), młode osoby w wieku 18-24 lata (85 proc.), czyli grupy generalnie mniej zainteresowane ekologią. W tej grupie znalazło się również aż 86 proc. badanych z najmniejszych miast, poniżej 20 tys. mieszkańców. Proekologiczna postawa marki wpłynie zaś na chęć zakupu produktu bądź usługi aż 66 proc. rodziców.

19 proc. polskich internautów zna jakiś eko-certyfikat. Zdecydowanie częściej wiadomymi konsumentami w tym zakresie są kobiety (27 proc.), osoby z najstarszej grupy wiekowej (31 proc.) oraz osoby z miast 20-50 tys. mieszkańców (27 proc.). Znajomość certyfikatów ekologicznych dotyczy również w większym stopniu osób posiadających dzieci (40 proc. rodziców).

Okazuje się, że najbardziej rozpoznawalnym eko-certyfikatem jest Zielony listek - czyli ekoliść. Wskazało na niego 34 proc. osób, które deklarują znajomość certyfikatów ekologicznych. 3 p.p. mniej wskazań uzyskał certyfikat BIO. Panie częściej rozpoznają certyfikowany kosmetyk naturalny eko (31 proc. vs 12 proc.), a panowie oznaczenie Recycled (31 proc. vs 15 proc.). The Eu flower, czyli europejska stokrotka rozpoznawana jest przede wszystkim wśród najmłodszych badanych, poniżej 18-go roku życia. Na najwięcej różnorodnych certyfikatów wskazali badani z miast 100-200 tys. mieszkańców.

Mobile Instytute spytał też Polaków o to, jakie podmioty według nich mają największy wpływ na na poprawę stanu środowiska. Okazuje się, że zaraz po rządach i instytucjach państwowych są to firmy i marki. Niemalże co 4 czwarty badany właśnie od nich oczekuje wsparcia. W wyniku tych oczekiwań 34 proc. polskich internautów chętniej kupuje produkty lub usługi marki, która działa proekologicznie i jest przyjazna środowisku.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
15.04.2024 12:50
Technavio: rynek napojów nutrikosmetycznych wzrośnie o 41 proc. dzięki Europie
Nutrikosmetyki w formie napojów i szotów stają się coraz popularniejsze.Wiadomości Kosmetyczne
Jak donosi Technavio, szacuje się, że wielkość światowego rynku napojów nutrikosmetycznych wzrośnie o 353,3 mln dolarów w latach 2023–2027. Szacuje się, że w okresie prognozy rynek będzie rósł w tempie CAGR wynoszącym 6,53 proc. Największy udział w rynku światowym w 2022 r. miała Europa, a szacuje się, że rynek w regionie odnotuje stopniowy wzrost o 41 proc.

Rynek napojów nutrikosmetycznych przeżywa znaczny rozwój, ponieważ coraz więcej osób stara się zachować ogólny dobry stan zdrowia, wygląd i witalność poprzez żywność i napoje. Wraz ze spadkiem produkcji kolagenu po 20. roku życia, napoje kosmetyczne stają się coraz bardziej popularne wśród najwyższej grupy wiekowej w Unii Europejskiej, gdzie ponad 40% populacji mieści się w wieku od 25 do 54 lat. Rynek napojów nutrikosmetycznych odnotowuje znaczny wzrost, szczególnie wśród milenialsów i pokolenia Z, dla których priorytetem jest zdrowa żywność i napoje ze względu na ogólny stan zdrowia i wygląd. Kluczowym czynnikiem tego trendu są nutrikosmetyki, kategoria obejmująca napoje i suplementy na bazie kolagenu. Peptydy i tripeptydy kolagenowe, dwa popularne składniki tych produktów, pomagają promować zdrową skórę poprzez zwiększenie produkcji kolagenu i poprawę elastyczności.

Czytaj także: Network Magazyn: oto 5 najbardziej dochodowych suplementów diety w segmencie MLM

Co to są napoje nutrikosmetyczne?

Są to napoje odżywcze, które przeciwdziałają starzeniu się, rozjaśniają skórę i zmniejszają widoczność trądziku, blizn i przebarwień. Napoje te pomagają w detoksykacji skóry, ponieważ są wykonane z ekstraktów roślinnych z warzyw i owoców i są wzbogacone ważnymi aminokwasami, witaminami, minerałami i przeciwutleniaczami. Ponadto zwiększony popyt na napoje kosmetyczne wynika ze znacznej zmiany stylu życia konsumentów na całym świecie. Na całym świecie wymagania i oczekiwania starzejących się klientów ewoluują, czego dowodem jest wzrost zapotrzebowania na specjalistyczne rozwiązania poprawiające i upiększające wygląd zewnętrzny. Mogą również pomóc w ujędrnieniu skóry i utrzymaniu zdrowych paznokci i włosów.

Rozwiązania żywieniowo-kosmetyczne, które zawierają także witaminy i minerały, cieszą się dużą popularnością wśród osób dbających o urodę, chcących zachować młodość skóry na dłużej. Cyfryzacja branży, w tym platform handlu elektronicznego i angażowania klientów online, sprawiła, że produkty te stały się bardziej dostępne i wygodne dla konsumentów. Najlepszym sposobem na włączenie tych napojów do codziennej rutyny jest dodanie ich do swojej diety jako beauty shotów lub spożywanie ich w ramach zbilansowanej diety.

Czytaj także: Globalny rynek nutrikosmetyków urośnie o 3 miliardy dolarów w ciągu następnej dekady

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
12.04.2024 15:22
Pielęgniarki dokonują eksodusu do branży beauty. Jak to wpłynie na standardy i przyszłość polskiego sektora urodowego?
Coraz więcej pielęgniarek rozważa zrzucenie fartucha na rzecz bycia kosmetyczką czy manikiurzystką.Canva
Według duńskiego nadawcy publicznego DR, pielęgniarki w Danii przenoszą się do klinik kosmetycznych pomimo kryzysu kadrowego w szpitalach. Duński Urząd ds. Bezpieczeństwa Pacjentów twierdzi, że liczba pielęgniarek zajmujących się zabiegami kosmetycznymi podwoiła się w ciągu niecałych 3 lat. Obecnie w Danii w branży kosmetycznej pracuje 662 pielęgniarek, podczas gdy w 2008 roku w tym skandynawskim kraju było ich zaledwie 30.

Ekonomiści zajmujący się zdrowiem twierdzą, że sytuacja jest „katastrofą” dla systemu szpitali publicznych. Duńska Organizacja Pielęgniarek (DSR) uważa, że ​​wzrost liczby pielęgniarek zwracających się w stronę kosmetyków oznacza, że ​​chcą one lepszych warunków płacy i pracy. Według DSR podstawowe wynagrodzenie nowo wykształconej pielęgniarki kosmetycznej w Danii wynosi około 4700 euro miesięcznie. Dla porównania, kwota ta wynosi 3755 euro dla pielęgniarki szpitalnej, która również musi zmagać się z nieregularnymi godzinami pracy.

Ten trend nie jest jednak wyizolowanym, jednostkowym fenomenem ograniczonym do Danii. Po 13 latach pracy jako pielęgniarka pediatryczna i noworodkowa Laura Banbury z australijskiej Nowej Południowej Walii twierdzi, że jej przejście do branży kosmetycznej sprawiło, że jej zaburzenia lękowe „całkowicie ustąpiły”. „Kiedy poszłam na urlop macierzyński i poczułam się wypalona […] zaproponowano mi pracę w pięknej klinice pięć minut od mojego domu” – powiedziała australijskiej ABC News. „Mogę wybrać godziny, w których chcę pracować i rezerwować klientów wokół terminarza żłobka, odbioru dzieci ze szkoły i zajęć pozalekcyjnych". W Australii substancje podawane w zastrzykach podczas zabiegów urodowych, takie jak botoks i wypełniacze do ust, muszą być przepisywane przez lekarza i podawane przez pielęgniarkę lub osobę z wyższymi kwalifikacjami. „Setki osób dzwoniły do kliniki i pytały, czy są wolne stanowiska ze względu na godziny pracy” – powiedziała dalej Banbury.

Amerykańskie Stowarzyszenie Medycyny Estetycznej i Chirurgii zauważa, że najczęściej zgłaszanymi problemami, które pielęgniarki wskazują jako powód rezygnacji z pielęgniarstwa i przejścia do pracy w branży kosmetycznej, są:

  • Konieczność radzenia sobie ze złożonymi niuansami, jeśli nie wręcz upokorzeniami, związanymi ze współpracą z firmami ubezpieczeniowymi,
  • Oczekiwanie na przejmowanie coraz większej liczby obowiązków bez proporcjonalnego wynagrodzenia i wsparcia,
  • Długie godziny pracy, nieprzewidywalne zmiany i częsta konieczność pracy w weekendy i święta,
  • Nadmierna polityka biurowa generowana przez niepokojące warstwy hierarchii, które stanowią o instytucjonalnej praktyce medycznej.

Czy polskie pielęgniarki odejdą od łóżek?

Kryzys związany z masowym przejściem pielęgniarek do branży beauty jest zjawiskiem, które nie tylko odzwierciedla specyfikę globalnego rynku pracy, ale może także stanowić istotny przyczynek do refleksji nad przyszłością opieki zdrowotnej w innych krajach, w tym w Polsce. Trend ten rzuca światło na szereg problemów dotyczących zawodu pielęgniarskiego, które są znane od lat: niskie zarobki, trudne warunki pracy oraz ogólny brak perspektyw rozwoju zawodowego. W Polsce również środowisko pielęgniarskie od dawna bije na alarm, domagając się zmian.

W Danii decyzja o przejściu do branży beauty wydaje się być motywowana przede wszystkim lepszymi możliwościami zarobkowymi oraz korzystniejszymi warunkami pracy. Branża kosmetyczna oferuje większą elastyczność godzin pracy, co jest szczególnie atrakcyjne dla osób starających się łączyć życie zawodowe z prywatnym. Co więcej, praca w beauty może oferować mniejszą presję i stres, które są nieodłącznym elementem codziennej pracy w sektorze zdrowia. Ta tendencja do zmiany sektora może wskazywać na głębsze dysfunkcje w systemie opieki zdrowotnej, gdzie zawód pielęgniarki jest niedoceniany i niewystarczająco wspierany.

image
Pielęgniarki to jest z najbardziej narażonych na wypalenie grup zawodowych.
GI SDI Productions Getty Images Signature

W Polsce sytuacja jest alarmująco podobna. Pielęgniarki i pielęgniarze skarżą się na przeciążenie obowiązkami, co wynika z chronicznego niedoboru personelu, a także na niskie wynagrodzenia, które nie odzwierciedlają poziomu odpowiedzialności i umiejętności wymaganych w tym zawodzie. Wieloletnie ignorowanie tych problemów przez odpowiednie organy i instytucje może prowadzić do sytuacji, w której coraz więcej pielęgniarek będzie decydować się na odejście z zawodu, podobnie jak ma to miejsce w Danii.

Emigrantki z Ukrainy i Białorusi w awangardzie

Dodatkowym czynnikiem, który może przyspieszyć tę zmianę, jest powiększająca się w związku z wojną w Ukrainie obecność na polskim rynku pracy wykwalifikowanych pielęgniarek z Ukrainy i Białorusi, które również często decydują się na pracę w branży beauty. Ich decyzja o zmianie sektora często podyktowana jest podobnymi przyczynami – poszukiwaniem lepszych warunków zarobkowych oraz bardziej zrównoważonego trybu życia, i często została podjęta jeszcze w kraju pochodzenia. Wiele manikiurzystek, stylistek rzęs, masażystek, makijażystek i innych przedstawicielek branży beauty to absolwentki białoruskich i ukraińskich szkół pielęgniarskich lub uniwersystetów medycznych na kierunku pielęgniarskim. Obecność tych wykwalifikowanych specjalistek w Polsce może stanowić motywację dla polskich pielęgniarek do zmiany zawodu poprzez bycie żywotnym przykładem na to, jak diametralna jest różnica chociażby w work-life balance.

Czytaj także: Michał Łenczyński, Beauty Razem: przepraszamy za potknięcia dt. komunikacji o zmianie stawki VAT dla branży beauty, zmieniamy strategię medialną

W polskiej branży beauty coraz częściej podkreśla się, że byłe pielęgniarki z Białorusi i Ukrainy, które teraz pracują w sektorze kosmetycznym, dostarczają usług na wyższym poziomie, zwłaszcza w zakresie antyseptyki i higieny. Ich doświadczenie zdobyte w środowisku szpitalnym, gdzie standardy sanitarne są wyjątkowo rygorystyczne, przekłada się na wyższą jakość świadczonych usług w salonach urody. To zjawisko rzuca nowe światło na potrzebę rewizji oferowanych kursów dla polskich kosmetyczek.

Z jednej strony, obecność wykwalifikowanych specjalistek z doświadczeniem medycznym może stanowić impuls do podniesienia standardów branżowych. Z drugiej, stawia to pytanie o przyszłość kursów zawodowych w Polsce — czy będą one wymagać dostosowania do nowych, wyższych oczekiwań rynku? Pojawienie się eks-pielęgniarek w branży beauty może również wywołać potrzebę zintegrowania bardziej zaawansowanych modułów z zakresu higieny i antyseptyki.

Czytaj także: Rośnie liczba gabinetów medycyny estetycznej. Na co powinny stawiać, komunikując swoje usługi? [RAPORT Z BADAŃ]

image
Praca w salonie piękności pozwala na lepszy work-life balance niż praca w szpitalu.
lithiumcloud Getty Images

Takie zmiany mogą przynieść korzyści zarówno klientom, jak i samym pracownikom branży, zapewniając bezpieczeństwo i zwiększając zaufanie do oferowanych usług. Rozwój standardów i szkoleń może również wpłynąć pozytywnie na ogólny wizerunek sektora kosmetycznego w Polsce, czyniąc go bardziej profesjonalnym i konkurencyjnym na tle innych krajów.

W obliczu tych wyzwań, konieczne wydaje się przemyślenie strategii zarówno na poziomie krajowym, jak i poszczególnych placówek medycznych. Zwiększenie inwestycji w sektor opieki zdrowotnej, poprawa warunków pracy, adekwatne wynagradzanie oraz tworzenie możliwości rozwoju zawodowego to kluczowe kroki, które mogą przeciwdziałać trendowi porzucania zawodu pielęgniarskiego. Polska stoi przed wyzwaniem adaptacji do zmieniających się realiów rynku pracy, a odpowiedzi na te pytania będą miały długofalowe konsekwencje zarówno dla systemu zdrowotnego, jak i dla całego społeczeństwa.

Czytaj także: Naczelna Rada Lekarska: zakaz udziału lekarzy w reklamach powinien dotyczyć nie tylko leków i wyrobów medycznych

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
16. kwiecień 2024 06:17