StoryEditor
Szkolenia
15.03.2013 00:00

Siła celebrytów

Kosmetyczne marki wydają krocie na kampanie reklamowe z udziałem gwiazd, które „dają twarz” ich produktom. Celebrytów widzimy w telewizyjnych spotach, na okładkach gazet, billboardach. Jaki użytek z siły poparcia, jaką daje marce i produktowi powszechnie rozpoznawana osoba, robią sprzedawcy w drogeriach? Żaden. Ekspedientki twierdzą, że nie oglądają reklam, „bo nie lubią”, nie czytają kobiecych pism, „bo ich nie stać na kupowanie”, a nawet jak słyszały, że znana osoba reklamuje jakiś produkt, to nie wierzą, że go naprawdę używa, więc „po co się na nią powoływać – robi to, bo jej płacą”. Błąd, wielki błąd!

Jest luty 2013. Siedzę w Studio Kosmetyki Naturalnej Dagmary Stępień – u mojej ulubionej fryzjerki – pani Małgosi. Do salonu wchodzi kolejna klientka. Po przywitaniu się i wymianie kilku grzecznościowych zdań mówi: „Chciałabym zmienić kolor, na jakiś modny, aby pasował i na wyjścia, i jednocześnie do pracy”. Po krótkiej chwili zastanowienia pani Małgosia ma już pomysł na koloryzację. To hit kilku ostatnich miesięcy – ombré (z jęz. franc. cieniowanie). Jednak klientce ombré nic nie mówi, zatem pani Małgosia wyjaśnia, że chodzi o przyciemnienie włosów u ich nasady z jednoczesnym rozjaśnieniem ich od połowy w dół. Podkreśla: „To teraz bardzo modne i na czasie, ombré będzie pani pasować, rozjaśni twarz”. Pomimo tego klientka nie wygląda na przekonaną i wyraża nawet wątpliwość, czy taka koloryzacja nie będzie wyglądała jak zwyczajne odrosty. W końcu pani Małgosia znajduje właściwy argument – pokazuje okładki leżących na stoliku gazet – Flesz z 28 stycznia z Edytą Górniak i Party z 4 lutego z Hanną Lis. Obydwie panie mają właśnie zrobioną stylizację, o jakiej mówi fryzjerka. Widzę uśmiech na twarzy klientki, która natychmiast zmienia zdanie i stwierdza: „A więc to jest to ombré, oczywiście robimy”. Wystarczyło odwołanie do znanych osób ze świata mediów i showbiznesu, a wątpliwości zostały rozwiane i decyzja podjęta.
Neuromarketing, czyli zabawa w skojarzenia
Tak właśnie jest. Celebryci – znani aktorzy, dziennikarze, sportowcy, artyści – mają ogromy wpływ na nasze, czyli klientów, decyzje zakupowe, kreując trendy. Koncerny produkujące dobra masowego użytku, w tym kosmetyczne, często sięgają więc w swoich kampaniach reklamowych po osoby znane z czasopism i ze szklanego ekranu, wydając przy tym olbrzymie środki ze swoich budżetów. Chodzi o to, aby potencjalny klient, oglądając reklamę, zapisał w swojej pamięci krótką informację – skojarzenie, np. „Krystyna Janda – idealna cera – kremy Soraya”, czy też „Anna Przybylska – perfekcyjny makijaż – Astor”. Ponieważ tak właśnie działa mózg człowieka – wszystko czego doświadcza zapisuje w postaci krótkich informacji, które pomagają w późniejszym podejmowaniu decyzji. Neuromarekting, modna ostatnio dziedzina nauki mówiąca o źródłach naszych decyzji zakupowych, nazywa te krótkie informacje znacznikami somatycznymi. Ich działanie bardzo celnie ujął w swojej książce „Zakupologia” Matin Lindstrom: „Znaczniki somatyczne nieustannie pomagają w eliminowaniu zbyt wielu opcji dostępnych w danej sytuacji, prowadzą do podjęcia decyzji, która będzie dla nas najkorzystniejsza (…)”. W praktyce działa to tak: do sklepu kosmetycznego wchodzi klientka i staje przed ogromnym regałem z szamponami do włosów i zastanawia się, który z nich byłby najbardziej odpowiedni. Wtem jej wzrok pada na Elseve z argininą firmy L’Oréal, który reklamowany jest przez zjawiskową piosenkarkę i aktorkę o przepięknych, długich włosach – Jennifer Lopez. Pojawia się skojarzenie: „L’Oréal Elseve – Jennifer Lopez – piękne włosy” i klientka wybiera dla siebie właśnie ten, a nie inny dostępny produkt.
Teoria a praktyka
Co się jednak dzieje, gdy klientka staje zagubiona przed regałem z kosmetykami, a jej pamięć nie przywołuje żadnego wspomnienia reklamy? Oczywiście pojawia się pomocna ekspedientka, która tak jak pani Małgosia w salonie fryzjerskim, pomaga jej dokonać wyboru, a w argumentacji powołuje się na znanego celebrytę – ambasadora marki. Niestety, jest to sytuacja jedynie hipotetyczna... Odwiedziłam w ubiegłym roku ponad 100 drogerii, wsłuchując się w argumentacje pań ekspedientek, przeczytałam kilkaset ankiet tajemniczych klientów ze sklepów drogeryjnych i ani razu nie usłyszałam, ani nie zobaczyłam wzmianki
o tym, aby ekspedientka przywołała postać znanej osoby, która jest „twarzą” jakiegoś produktu. Koncerny kosmetyczne wydają miliony na celebrytów, pracując nad tym, aby ich idealny wygląd kojarzony był z ich produktami. Natomiast w sklepach tego typu skojarzenia nie są przez personel w ogóle wykorzystywane. Ekspedientki mówią klientom o działaniu produktu, o jego atrakcyjnej cenie, że to nowość, ale nie o tym, że to produkt z reklamy ze znanym celebrytą. Prawda, że to zadziwiające?
Na kogo to działa?
Są dwie grupy klientów, do których szczególnie powinien przemawiać argument celebryty stosującego w reklamie dany kosmetyk. Pierwszą jest dorastająca młodzież, czyli osoby w przedziale wiekowym 12-18 lat. Jest to okres tzw. buntu młodzieńczego, kiedy to poszukuje się nowych idoli, rodzice nie są już bowiem obsadzani w tej roli. Młodzi ludzie wzorują się na swoich idolach w sposobie zachowania, wyglądu, chcą posiadać używane przez nich produkty, także kosmetyki. Przypomina mi się w tym momencie jedno z badań, które wykonywała moja firma. Chodziło o to, co śledzą nastolatki-dziewczyny na Facebooku, czyli głównym medium komunikacyjnym młodzieży. Okazało się, że każda zadeklarowała, że codziennie zagląda na minimum jedną stronę poświęconą celebrytom.
Drugą grupą są mężczyźni. Mają w genach zapisane dążenie do współzawodnictwa. Stąd zapewne bierze się też ich zafascynowanie sportami opartymi na rywalizacji i pokonaniu przeciwnika. Ta fascynacja sportem i bohaterami sportu przekłada się na częste sięganie przez twórców reklam po rekomendacje znanych i wybitnych sportowców, jak choćby np. Zinedine Zidane. To po prostu działa.
Wiesz, gdy się interesujesz
Absolutnym obowiązkiem każdej ekspedientki sklepu drogeryjnego jest śledzenie na bieżąco gazet, które czytają klientki, np. Claudia, Świat Kobiet, Olivia, Flesz, Party itd. Przy ich przeglądaniu należy zwrócić szczególną uwagę na to, co jest reklamowane i przez kogo. To samo dotyczy reklam kosmetyków nadawanych w telewizji. Tymczasem na szkoleniach w sklepach kosmetycznych, które prowadzę, panie często z dumą oświadczają: „Ja reklam w telewizji nie oglądam, bo nie lubię, przełączam wtedy na inny program”. Tłumaczę wówczas, że znajomość kampanii, orientowanie się w trendach, relacjach – i kto, jaki produkt, markę reklamuje, jest budowaniem własnego warsztatu pracy. Ponieważ nigdy nie wiadomo z jakim argumentem dotrzemy do klienta, aby nakłonić go do zakupu. Może być to właśnie znany celebryta. Ich siłę oddziaływania stosują przecież koncerny kosmetyczne, dlaczego zatem nie wykorzystywać tej siły w rozmowie z klientem?
Pamiętajmy o tym, że ponad 50 proc. zakupów to zakupy impulsowe – klient decyzję o nabyciu produktu podejmuje dopiero w punkcie sprzedaży. Oznacza to, że właściwie przygotowany do pracy personel sklepu jest w stanie podwoić sprzedaż dzięki swoim umiejętnościom. A do tych należy również zaliczyć wiedzę z zakresu marketingu i technik sprzedaży.
Sylwia Gać-Mytych
partner zarządzający SGM Consulting
www.sgmconsulting.pl
fot. materiały prasowe marek


ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Szkolenia
26.06.2023 00:00
Komunikacja w procesie sprzedaży w kanale tradycyjnym
fot. materiał partnera
O sytuację na tradycyjnym rynku kosmetycznym zapytaliśmy Jarosława Pawelca dyrektora handlowego firmy Venita.

J. Pawelec: Tradycyjny rynek jest pod presją wobec rosnącej konkurencji sieci handlowych i e-commerce. Sytuacja wymusza na właścicielach drogerii podjęcie rozmaitych działań w celu utrzymania rentowności biznesu. Zarządzający drogeriami starają się przyciągnąć klientów przez programy lojalnościowe, promocje, eventy, porady, podążanie za trendami aby mieć w ofercie nowe modne i poszukiwane produkty.

Do oczekiwań rynku muszą dostosować się producenci ze swoją ofertą produktową i promocją.

Istotną rolę J.Pawelec upatruje w budowaniu relacji klient-sprzedawca: „Sprzedawczyni mająca długą przyjacielską wręcz więź ze swoją klientką z łatwością zarekomenduje jej nowe produkty”.  
 
J.Pawelec: Firmy kosmetyczne starają się włączyć w proces komunikacji producent-sprzedawca-klientka, aby ułatwić wprowadzanie nowych produktów i zwiększać sprzedaż.

Ważnym działaniem są konkursy sprzedażowe dla personelu, gdzie często nagrodę stanowią produkty producenta. Dzięki temu sprzedawczyni może przetestować produkt i znając jego zalety rekomendować go, swoim klientkom, pełniąc rolę konsultantki”. 

Kolejnym działaniem, według J. Pawelca są akcje promocyjne producenta nastawione bezpośrednio na konsumenta o treści: "kup produkty firmy za kwotę X i odbierz produkt gratis"

Promocje dają bezpośrednią korzyść dla wszystkich stron procesu: 

- klientki uzyskują korzyści w postaci produktów gratis, drogerie korzystają, ponieważ akcje przyciągają nowe klientki i podtrzymują zainteresowanie stałych klientek tworząc program lojalnościowy, producent ponosi koszt promocji, ale w zamian uzyskuje wyższą sprzedaż i buduje dobre relacje z drogeriami co przekłada się m.in. na łatwość we wprowadzaniu nowości i silniejszą pozycję względem konkurencji.

Ekspert Venity podsumowuje: Aby rozwijać pozycję marki na rynku należy pozyskać lojalnego klienta. Służą temu aktywne działania dające dodatkowe korzyści wszystkim uczestnikom procesu komunikacji. Doceniamy w firmie korzyści płynące z prowadzenia działań promocyjnych nastawionych na budowę relacji i będziemy się w nie angażować. 

Uważamy, ze rynek tradycyjny jest ważny nie tylko dla uzyskania sprzedaży, ale również dla budowy wizerunku firmy w świadomości konsumentów. Venita utrzymuje i zwiększa swoje zaangażowanie w tym kanale sprzedaży. Obecnie firma rekrutuje na stanowisko przedstawiciela handlowego w regionach śląskim i pomorskim. Osoby zainteresowane zachęcamy do kontaktu: sprzedaż[email protected]

Venita jest wiodącym polskim producentem kosmetyków do koloryzacji i pielęgnacji włosów.

Firma eksportuje swoje produkty do ponad 40 krajów na całym świecie.

Dzięki ponad 30-letniemu doświadczeniu  na rynku oferujemy produkty wysokiej jakości wpisujące się w najnowsze trendy na rynku kosmetycznym. 

ARTYKUŁ SPONSOROWANY
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Szkolenia
14.06.2023 00:00
DM promuje swoją politykę cenową i pokazuje klientom, jak oszczędzać na zakupach
W ramach promocji swojej polityki cenowej DM wprowadziła dodatkowe oznaczania POS w  drogeriach oraz odświeżyła system komunikacjifot. materiały prasowe
Sieć DM od początku obecności na polskim rynku wychodzi z założenia, że od szukania promocji lepsze jest kupowanie w zawsze korzystnych cenach. Obecnie we wszystkich drogeriach widoczne są woblery, standy i bannery z hasłami – Oszczędzaj dzięki trwałym cenom, Dziś korzystnie, jutro korzystnie, zawsze korzystnie. Kampania promująca korzyści wynikające z nietypowego w Polsce podejścia do cen, promowana jest też poprzez sklep online.

W polskich drogeriach DM znajduje się ponad 13 tys. produktów, zaś w sklepie online ponad 11,5 tys. W swoim portfolio DM ma łącznie 28 marek własnych, pod którymi występuje kilka tysięcy produktów we wszystkich kategoriach. Zgodnie ze swoją polityką cenową od początku obecności w Polsce, czyli od ponad roku, niezależnie od inflacji i innych czynników zewnętrznych, DM nie podniosła ceny sprzedaży na ponad 2 tys. produktów.

– Chcesz kupować zawsze korzystnie, zamiast gonić za okazyjnymi ofertami? – pyta marka i wyjaśnia, że właśnie dzięki gwarancji trwałej ceny w DM to możliwe.

Już na samym początku obecności w Polsce siec założyła, że będzie ją wyróżniać polityka cenowa. Do dziś gwarantuje atrakcyjną i trwałą cenę półkową, która nie jest podwyższana przez co najmniej cztery miesiące lub dłużej, od daty ostatniej podwyżki widocznej przy każdym produkcie. Dzięki temu ceny półkowe DM są trwale niższe.

Sieć tłumaczy, że wyszła z założenia, że nie należy sztucznie zawyżać cen, by potem obniżać je na krótki okres, zmuszając klienta do kupowania produktów na promocjach, na zapas, a nie wtedy, kiedy faktycznie ich potrzebuje. Kieruje się filozofią, która mówi: drogi kliencie, możesz polegać na cenach, jakie widzisz na półkach. Możesz w dowolnej chwili przyjść i kupić produkt w korzystnej cenie, kiedy rzeczywiście go potrzebujesz.

Jednak znając przywiązanie polskich klientów do promocji,  DM oferuje kupony rabatowe w aplikacji „Mój DM”. Są one elementem strategii omnichannelowej oraz czynnikiem wzmacniającym lojalizację klientów. Zachęcają do pobierania aplikacji, bo tylko za jej pomocą możliwa jest aktywacja zniżek. Same kupony można wykorzystać we wszystkich kanałach – zarówno podczas zakupów przez aplikację, w sklepie internetowym, jak i w drogeriach stacjonarnych. Każdego miesiąca oferowanych jest około dwudziestu różnego rodzaju kuponów.

– Polscy klienci są ze wszystkich stron bodźcowani promocjami i czasowe obniżki cen produktów są dla nich jednym z mocniejszych impulsów zakupowych, choć nie zawsze korzystnym. Zdajemy sobie z tego sprawę i od początku pracujemy nad percepcją postrzegania naszych cen. Wiemy, że zwłaszcza dziś, kiedy światowa gospodarka jest zachwiana, a inflacja szaleje, kwestia oszczędności jest jeszcze ważniejsza niż kiedykolwiek – mówi Henri Hampe, dyrektor sprzedaży DM.

Dlatego sieć zdecydowała się na dodatkową komunikację wokół swoich cen, by pokazać klientom wszystkie korzyści płynące z zakupów w sklepach DM i dać im możliwość świadomego wyboru i oszczędzania.

 – Wiemy, że dzięki naszym trwałym cenom klienci mogą zaoszczędzić, bo regularnie prowadzimy na własny użytek porównania koszyków zakupowych w obrębie wybranego asortymentu. Wynika z nich, że ogólna oferta cenowa DM jest korzystniejsza, nawet jak uwzględniamy okresowe promocje wybranych produktów u konkurencji – dodaje Hampe.

W ramach promocji swojej polityki cenowej DM wprowadziła dodatkowe oznaczania POS w  drogeriach oraz odświeżyła system komunikacji. Woblery, standy i bannery z hasłami – Oszczędzaj dzięki trwałym cenom, Dziś korzystnie, jutro korzystnie, zawsze korzystnie pojawiły się we wszystkich drogeriach oraz sklepie internetowym.

Czytaj też: Carrefour tworzy Strefy Niskich Cen. Stanęły w nich kosmetyki i chemia marki własnej

Sieć DM-drogerie markt weszła do Polski w kwietniu 2021 r. Polski oddział ma swoją siedzibę we Wrocławiu i tam została otwarta pierwsza drogeria DM. Do tej pory sieć otworzyła w Polsce 14 stacjonarnych placówek, wszystkie w zachodnio-południowej Polsce i obecnie ten kierunek jest kontynuowany. DM chcą zamknąć 2023 r. z liczbą 23 stacjonarnych drogerii i na ekspansję w tym roku przeznaczą 60 mln zł. 

Czytaj więcej: 

DM-drogerie markt do końca 2023 r. wydadzą na ekspansję w Polsce 60 mln zł 

Hubert Iwanowski, DM-drogerie markt Polska: Stawiamy na partnerstwo. Z producentami budujemy asortyment i kategorie

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
23. kwiecień 2024 19:12