StoryEditor
Rynek i trendy
04.01.2021 00:00

[SONDA 2021 PROGNOZY] Paweł Woch, drogerie Laboo: To jest koniec tradycyjnego modelu zakupowego

– Zmiany jakie zachodzą w handlu od jakiegoś czasu, a pandemia je tylko przyspieszyła, będą wymagały od detalistów dużego przemodelowania myślenia o swoich metodach prowadzenia biznesów i odejścia od stereotypu postrzegania relacji sklep-konsument w tradycyjnym, znanym dotychczas kontekście. Przyszłość będzie wymagała działań wielokanałowych, daleko wyprzedzających decyzje konsumenckie – mówi Paweł Woch, dyrektor sieci drogerii Laboo w naszej noworocznej sondzie. 

Jaki będzie rok 2021 dla branży drogeryjnej? Czy należy się spodziewać zamknięć sklepów, czy wprost przeciwnie – pandemia wzmocniła lokalne, stacjonarne drogerie?

Nie przewiduję fali zamknięć. Nasza branża, a szczególnie lokalne sklepy ze względu na swoje lokalizacje, nie zostały mocno dotknięte skutkami lockdownu. Można nawet postawić tezę, że ograniczenia w przemieszczaniu się oraz zamknięcia obiektów galeryjnych dały szansę małym sklepom na odzyskanie części klientów. Najbliższy czas po pandemii pokaże, jak ta szansa została wykorzystana. Ci przedsiębiorcy, którzy w właściwy sposób odpowiedzą na oczekiwania konsumentów i znajdą skuteczną metodę informowania o swoich ofertach, zachowają wzrosty. To powinno w dalszej perspektywie pozwolić im na niezbędne inwestycje w niedoceniane przez nich narzędzia komunikacyjne. To na tym polu od jakiegoś czasu powstaje największa dysproporcja między rynkiem tradycyjnym a nowoczesnym.

Co będzie największym wyzwaniem dla detalu drogeryjnego na najbliższy rok?

Pandemia spowodowała ogromne i jak sądzę nieodwracalne zmiany w zachowaniach konsumenckich.  Zmniejszyła się częstotliwość wizyt w sklepach. Praca on-line doprowadziła do zmian w geografii zakupowej. Zakupy już nie po drodze z pracy, ale blisko domu stały się wygodniejsze. Wielu konsumentów kupujących dotąd stacjonarnie odkryło dla siebie internet. 

Moim zdaniem dużo z tych zachowań pozostanie z nami po pandemii. O ile zakupy blisko domu okazały się  sprzyjającymi biznesom tradycyjnym o tyle internet już nie. I nie chodzi jedynie o jego możliwości stricte handlowe, ale nawet bardziej te PR-owo-informacyjne. Inwestowanie w profesjonalne oprogramowanie dla słabszych kapitałowo małych przedsiębiorstw nadal stanowi wyzwanie ponad ich siły. Dlatego staramy się, jako organizator sieci, pomagać w tym obszarze. Oceniam, iż 2021 będzie rokiem, w którym dużą rolę odegra dostosowanie się do zmienionej przez pandemię strategii zakupowej konsumentów, a internet będzie polem, na którym można będzie dużo wygrać, albo stracić, w walce o ich portfele. To będzie, moim zdaniem, największe wyzwanie i klucz do przyszłości dla detalu, nie tylko drogeryjnego.

Jakie główne cele wyznaczyliście Państwo na przyszły rok dla swojej firmy, jako organizatora sieci Laboo? W jakie obszary będziecie  przede wszystkim inwestować?

Chcielibyśmy wspomóc naszych partnerów tam, gdzie trudno jest im  konkurować z mocniejszymi kapitałowo biznesami. Obszar komunikacyjny i narzędzia on-linowe są naszym zdaniem mocno niedoceniane i słabo wykorzystywane przed detalistów i na to chcemy postawić. W tych obszarach chcemy ich wspierać, nie zaprzestając oczywiście wsparcia w budowaniu atrakcyjnej i aktualnej oferty handlowej.

Z jakimi dostawcami chcecie Państwo pracować? Produkty z jakich kategorii będziecie przede wszystkim rekomendować uczestnikom sieci Laboo?

Trend ekologiczny, z szeroko pojętym aspektem ochrony środowiska to już nie moda, a wręcz konieczność. Działania producentów oraz legislacja, może nawet w odwrotnej kolejności, nie pozostawiają wątpliwości co do kierunku, w jakim zmierza branża kosmetyczna. My oczywiście chcemy podążać z tym nurtem.

Czy robicie Państwo jakieś założenia dotyczące dalszego rozwoju sieci, uruchamiania nowych sklepów, czy Pandemia te plany wstrzymała?

Od kilku lat nasza sieć rozwija się od wewnątrz i taką strategię chcemy utrzymać w tym roku. Trudno jest dziś planować inwestycje w nowe placówki. Z tym musimy poczekać na chwilę kiedy sytuacja pandemiczna oraz związane z nią skutki ekonomiczne ustabilizują się.

Co budzi Pana największe obawy w kontekście rozwoju biznesu, branży drogeryjnej i kosmetycznej?

Jestem przekonany, że zmiany jakie zachodzą w handlu od jakiegoś czasu, a pandemia je tylko przyspieszyła, będą wymagały od detalistów dużego przemodelowania myślenia o swoich metodach prowadzenia biznesów i odejścia od stereotypu postrzegania relacji sklep-konsument w tradycyjnym, znanym dotychczas kontekście. Przyszłość będzie wymagała działań wielokanałowych, daleko wyprzedzających decyzje konsumenckie. Finalny zakup będzie już tylko efektem końcowym łańcucha wielu działań i już niekoniecznie będzie dokonywany przy tradycyjnej kasie sklepowej. Mam obawy czy bez szerszego i perspektywicznego spojrzenia na te zmiany handel  tradycyjny tego nie przeoczy.

Jakich oczekiwałaby Pan rozwiązań rządowych, branżowych, które byłyby realnym wsparciem dla handlu?

Oczekiwanie od rządu wsparcia dla naszej branży w czasie gdy ustawia się długa kolejka bardziej doświadczonych przez pandemię, byłoby nieuzasadnione. Chciałbym jedynie, aby nie pojawiały się złe rozwiązania utrudniające nam działanie, z gatunku „godziny dla seniorów”.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
19.04.2024 14:05
Rozpoczyna się sprzątanie po zawaleniu się mostu w Baltimore, a z nim pojawia się strach przed skażeniem środowiska... przez kosmetyki
Sławny wypadek statku, w wyniku którego zawalił się most Francis Scott Key Bridge może mieć wymierne konsekwencje dla środowiska naturalnego.NTSBgov, Public domain, via Wikimedia Commons
Władze sprzątają wrak pozostawiony po wtorkowym śmiertelnym zawaleniu się mostu Francis Scott Key Bridge w Baltimore i szukają również oznak potencjalnego skażenia środowiska. Służby ratownicze obecnie nie stwierdziły „żadnego bezpośredniego zagrożenia dla środowiska”. Jednak eksperci ds. ochrony środowiska nadal budzą obawy związane z zawartością ładunku na statku, w tym produktów kosmetycznych.

Ogromny kontenerowiec, który uderzył w most w drodze z portu w Baltimore, przewoził co najmniej 56 kontenerów z materiałami niebezpiecznymi, zawierającymi łącznie 764 tony substancji żrących, łatwopalnych i innych substancji zanieczyszczających – podała w czwartek Krajowa Rada Bezpieczeństwa Transportu (NTSB). Urzędnicy twierdzą, że czternaście z tych kontenerów zostało zniszczonych podczas katastrofy, ale nie stwierdzili żadnych bezpośrednich powodów do niepokoju – przynajmniej na razie.

Jak dotąd wydaje się, że Baltimore mogło zapobiec wielu najgorszym scenariuszom, stwierdził w rozmowie z Guardianiem Gary Belan, starszy dyrektor krajowej organizacji zajmującej się ochroną przyrody American Rivers. Po pierwsze, 14 zniszczonych pojemników było pełnych głównie olejków eterycznych, mydeł i perfum. Mogą one być szkodliwe, ale w „wystarczająco małych” ilościach nie są jawnie szkodliwe. „Zwykle [po zbadaniu] w miejskich rzekach stwierdza się pewien poziom mydła lub perfum” – powiedział Belan, zauważając, że materiały te mogą przedostawać się do dróg wodnych przez przelewy ścieków lub spływ wód burzowych podczas ulewnych deszczy.

Dlaczego jest to problem?

Kosmetyki są niezbędne dla codziennej higieny i estetyki, ale mogą szkodzić środowisku wodnemu. Po użyciu, ich resztki często przedostają się do wód powierzchniowych przez kanalizację. Oleje, silikony i parafiny w składzie kosmetyków, jeśli trafią w ogromnej ilości do środowiska, tworzą tłustą warstwę na wodzie, blokując dostęp tlenu, niezbędnego dla życia wodnych organizmów. Brak tlenu zakłóca procesy biologiczne, co może prowadzić do śmierci ryb i innych stworzeń wodnych, jak również utrudnia fotosyntezę, kluczową dla roślin wodnych i fitoplanktonu. Ponadto, chemiczne składniki kosmetyków mogą działać jako dysruptory endokrynne, zakłócając funkcjonowanie układu hormonalnego zwierząt wodnych.

Czytaj także: Orientana wprowadza dział Outlet by zmniejszyć skalę sztucznego tworzenia odpadów

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
19.04.2024 11:29
Karolina Szałas, PMR: E-commerce będzie rósł, ale mniej dynamicznie. Kosmetyki pozostają największą kategorią w internetowym rynku FMCG
Karolina Szałas, senior analyst, PMRfot. PMR
Rynek e-commerce w Polsce nadal rośnie, jednak dynamika wzrostu staje się mniejsza przez niesprzyjające czynniki gospodarcze. Jest to już także rynek dojrzały. W najbliższych latach najszybciej będzie rosła sprzedaż online biżuterii, produktów dla zwierząt oraz produktów OTC. Natomiast kosmetyki mają już 48 proc. udziału w sprzedaży internetowej rynku – mówi dla wiadomoscikosmetyczne.pl Karolina Szałas, senior analyst w firmie badawczej PMR.

Jaka będzie wartość rynku e-commerce w Polsce w najbliższych latach?

Jak wynika z najnowszych prognoz PMR, w 2024 r. wartość rynku e-commerce przekroczy 100 mld zł, wzrastając zarówno nominalnie i realnie względem 2023 roku. Do 2029 r. prognozujemy, ze wartość rynku zbliży się do 150 mld zł, odnotowując średnioroczne tempo wzrostu (CAGR) na poziomie 7 proc. w latach 2025-2029.

To wzrost, ale mniej dynamiczny niż w minionych latach. Co na to wpływa?

W 2024 r. odbudowa popytu, wraz z obniżającą się, choć dalej pozostającą na podwyższonym poziomie, inflacją i nadal silnie rosnącymi nominalnie wynagrodzeniami, będzie kontynuowana, co wesprze wzrost polskiego PKB.

Silniejszy wzrost gospodarczy będzie natomiast ograniczany poprzez gorsze perspektywy dla inwestycji, związane m.in. z cyklem wyborczym oraz mniejszym niż w 2023 r. napływem środków unijnych, a także nadal ograniczonymi perspektywami dla eksportu w związku z sytuacją gospodarczą w strefie euro.

Czytaj także: PMR: Rynek kosmetyczny w Polsce będzie rósł średnio o 5 proc. rocznie

Należy pamiętać także, że rynek internetowy w Polsce jest rynkiem dojrzałym, a udział sprzedaży internetowej w sprzedaży detalicznej ogółem jest już wysoki. Większość dużych firm działających w poszczególnych segmentach posiada już sklepy internetowe i nie pojawiają się gracze, którzy mogliby wpłynąć znacząco na dynamikę rynku.

Dodatkowo, po ustąpieniu ograniczeń pandemicznych, widoczny był powrót konsumentów do kanałów stacjonarnych, przykładowo w kategoriach takich jak odzież i obuwie czy artykuły spożywcze. Również konsumenci, którzy w okresie pandemii nie przeszli do tego kanału, raczej już tego nie zrobią. W efekcie powyższych czynników, prognozujemy, że rynek internetowy będzie rósł w kolejnych latach, jednak jego dynamika będzie hamować z roku na rok.

Jakie kategorie produktów mogą liczyć na dobry wzrost w sprzedaży online?

Kategoriami, które najszybciej będą rosły w najbliższych latach są biżuteria, produkty dla zwierząt  oraz produkty OTC. Wszystkie te kategorie osiągną dwucyfrowe średnioroczne tempo wzrostu w latach 2025-2029.

W naszej ocenie są to jedne z kategorii produktowych – z wyjątkiem produktów dla zwierząt – o najniższym stopniu penetracji sprzedaży internetowej, jak również pozostają jednymi z najmniejszych kategorii produktowych spośród omawianych w naszym najnowszym raporcie dotyczącym handlu internetowego w Polsce, co będzie stymulować wzrost wynikający ze stosunkowo niskiej bazy.

Jak zachowa się w tych warunkach kategoria kosmetyczna?

Sam internetowy rynek artykułów kosmetycznych w 2024 r. osiągnie wartość prawie 6 mld zł, z dwucyfrową dynamiką wzrostu r/r. Kosmetyki pozostają największą kategorią produktową w segmencie internetowego rynku FMCG, z udziałem na poziomie 48 proc.

A jego dynamika?

W ostatnich latach internetowy rynek artykułów kosmetycznych bardzo szybko rósł, odnotowując dwucyfrowe wzrosty, w latach 2020-2023 średniorocznie przekraczały one 18 proc. W kolejnych latach objętych prognozą  2025-2029 kanał ten będzie wciąż rósł w tempie zbliżonym do całego rynku internetowego, czyli średniorocznie o około 7 proc. 

Więcej informacji w raporcie: Handel internetowy w Polsce. Analiza rynku e-commerce i prognozy rozwoju na lata 2023-2028

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
20. kwiecień 2024 07:44