StoryEditor
Biznes
29.09.2020 00:00

Adrianna Lewandowska, IBR: Założyciele firm rodzinnych wracają do zarządzania. Jaka jest zatem rola kolejnego pokolenia?

Firmy rodzinne w czasie kryzysu radzą sobie lepiej niż te, które mają inną strukturę właścicielką. Jednak trudny czas spowodował, że proces sukcesji został zachwiany. Założyciele firm-nestorzy, bojąc się o biznesową przyszłość, powracają do zarządzania kosztem następców, których przygotowywali do objęcia sterów. Jakie ma to konsekwencje dla ich przedsiębiorstw?

Jedna z najważniejszych cech wyróżniających firmy rodzinne od wszystkich pozostałych to marzenie o długowieczności. Na początku przedsiębiorczego działania tworzymy firmę dla realizacji celów biznesowych, ale z czasem pojawia się wizja utrzymania jej na dłużej, dla kolejnych pokoleń! I ten sposób myślenia jest charakterystyczny dla firm rodzinnych – niezależnie od kultury, w jakiej przyszło im działać, od miejsca na mapie, kontynentu. Firmy rodzinne to maratończycy.

I to proste na pozór stwierdzenie, implikuje bardzo sposób myślenia i działania biznesowego. Dotyczy to np. bardziej klarownego, roztropnego myślenia w obszarze zarządzania ryzykiem, większej elastyczności czy wreszcie ogromnego zaangażowania rodziny właścicielskiej. Badacz firm rodzinnych Peter Leach przywołuje badanie porównawcze, przeprowadzone przez HBR, pomiędzy firmami rodzinnymi a grupą firm nierodzinnych. Analiza wskazała, że w przypadku korzystnej sytuacji rynkowej firmy kierowane przez rodziny nie przynoszą tak dużych zysków jak przedsiębiorstwa z bardziej rozproszoną struktura właścicielską, ale gdy nadchodzą czasy trudne, firmy rodzinne radzą sobie wyraźnie lepiej od rywali.

Taki „trudny czas” mamy właśnie teraz. Dotyczy wszystkich, praktycznie dotyka każdej branży, mało tego – ma charakter globalny. Jak sobie radzą firmy rodzinne w Polsce? Czy są jakieś charakterystyczne zachowania, które warte są omówienia, przedstawienia?

IBR to Instytut, który pozostaje w bezpośrednich relacjach – od początku epidemii – z ogromną liczbą firm rodzinnych w Polsce. I poprzez nasze programy: Akademia Sukcesora, programy rozwojowe, przygotowywane „Konstytucje”, czy wreszcie nasz słynny już Family Business Week, który odwiedziło łącznie prawie tysiąc członków rodzin właścicielskich – mamy przegląd tego, co się dzieje w czasie „covidowym” w firmach rodzinnych. Jest zatem sporo obserwacji, sygnałów, zdarzeń. Jedna z nich w sposób istotny nas zaskoczyła.  

Otóż zaznaczona na wstępie cecha długoterminowego myślenia o biznesie rodzinnym, „wymusza” niejako konieczność głębokiej refleksji u nestorów – założycieli firmy, na temat sukcesji. Temat złożony, trudny, wieloaspektowy. Jednocześnie – kluczowy! Pośród wielu firm rodzinnych ta tematyka staje już na agendzie. Bardziej lub mniej jest zaawansowana jako proces formalny, ale co najmniej powoduje rozmowy, obserwacje i wstępne decyzje wśród członków rodzin właścicielskich.

Skutkują one powoływaniem potencjalnych, czy też niekiedy formalnych, sukcesorów na stanowiska managerskie, wysyłaniem na dodatkową edukacje biznesową, często wręcz –  jeszcze nie prawnym, ale faktycznym –  ustępowaniem miejsca w firmie przez nestorów, na rzecz córki lub syna. Jest to świadome wycofywanie się nestorów, rodziców z pozycji zarządzania operacyjnego.

Proces taki jest już rozpoczęty w wielu firmach, prowadzony jest w sposób mądry, delikatny, ale i czytelny – zarówno dla potencjalnych sukcesorów, jak i współpracowników.

W ten sposób właśnie, tę jedną z najważniejszych zmian w obrębie zarządzania firmą rodzinną, przeprowadza się poprzez budowanie samoświadomości potencjalnego sukcesora, poprzez budowanie tego, co najważniejsze w życiu, biznesie, a w biznesie rodzinnym szczególnie –  zaufania!

Nie bez znaczenia jest środowisko firmowe, czyli wszyscy współpracownicy potencjalnego sukcesora! Powolny, ale widoczny proces „wycofywania się” założyciela i coraz bardziej aktywne włączanie się w zarządzanie operacyjne sukcesora –  buduje jego pozycję na „tu i teraz” ale –  co ważniejsze –  na przyszłość. Ten spokój w tym procesie, czytelna satysfakcja nestora z rosnących umiejętności córki czy syna, wreszcie –  zaufanie, o którym mówiliśmy –  buduje kulturę firmy, atmosferę bezpieczeństwa, prognozuje dobrze na przyszłość.

Powrót wojowników

Co się wydarzyło w ostatnim czasie? Bardzo wielu nestorów, założycieli, którzy w czasie epidemii i czasie kryzysu, nagle, w sposób bardziej czy mniej świadomy, przekreślają znacząco ten tkany z takim trudem proces przygotowania firmy do sukcesji. Polega to na myśleniu w kategorii – mój następca sobie nie poradzi, a czasami nawet bardziej stanowczo –  zmarnuje mój dorobek życia! Dlatego nagle, bez przygotowania kogokolwiek, następuje powrót „wojowników”! Czując, że czasy są trudne, wymagają zdecydowanych działań, większego ryzyka, właściciele mają często poczucie, że „któż jak nie oni”. Łączy się to oczywiście z odsunięciem potencjalnego sukcesora od istotnych decyzji, od realizowania wcześniejszych planów itd. Zazwyczaj dzieje się to w formie wyłączenia lub ograniczenia sukcesora od działań i decyzji operacyjnych, ale z pozostawieniem go na tej samej pozycji managerskiej.

Jaki skutki to wywołuje „dzisiaj”, a jakie w przyszłości?

Duże, bardzo duże i często trudno naprawialne! Bo przecież – mówiliśmy o zaufaniu! Takie zachowanie rodzica-nestora właśnie w sytuacji obiektywnie trudnej (epidemia) jest klarownym i jakże bolesnym sygnałem dla sukcesora –  nie dasz rady, nie potrafisz, nie ufam Tobie! I nawet jeśli nestor –  a tak przecież często jest – nie chce, aby to było tak właśnie odbierane, bo przecież nie takie ma intencje… to niestety tak odczytywane jest!
I mamy wrażenie, że inaczej odbierane być nie może. To nie intencje są tutaj najważniejsze, tylko fakty!

Ten trudny do akceptacji sygnał jaki otrzymują sukcesorzy, którzy snują już realne plany związane z objęciem firmy swym zarządzaniem w przyszłości – rani ich bardzo mocno. Kryzys przeminie, firma przetrwa, ale nadwyrężone zaufanie może już pozostać! W tym czasie kolejne pokolenie, które – jak łatwo obliczyć – osiągnęło już wiek dojrzałości, znajduje się w coraz bardziej frustrującej pozycji oczekiwania.

Nadto, co ważne, aby raz jeszcze podkreślić – lider nie działa w próżni. Cała istota zarządzania to przecież relacje z ludźmi, współpracownikami. W tej zaś sytuacji to systematyczne, wcześniejsze budowanie pozycji sukcesora – jako managera faktycznie odpowiadającego za określone obszary aktywności biznesowej, zostaje nagle i zaskakująco naruszone, poprzez „powrót” nestora-szefa.  Ale co ważne – powrót kosztem pozycji sukcesora! Siłą rzeczy, sytuacja taka jest odbierana jako dowód ograniczonego co najmniej, zaufania rodziców-szefów do córki, czy syna – sukcesorów!

Ponowne budowanie autorytetu sukcesora pośród współpracowników oczywiście jest możliwe, ale….

I wreszcie ostatnia konstatacja z tych obserwacji. Czy faktycznie jest tak, że samodzielny, emocjonalny często powrót do jednoosobowego zarządzania firmą przez nestora – da faktyczną gwarancję bezpiecznego przeprowadzenia firmy przez kryzys 2020? Może lepiej jest wykorzystać niekwestionowane umiejętności i doświadczenie nestora, w połączeniu z często innym, może bardziej świeżym, nowoczesnym spojrzeniem, profesjonalnego młodego pokolenia? I razem, pracując w zespole, w gronie rodziny, ale także wspólnie z innymi managerami z firmy, poszukać najlepszych dróg wyjścia z „czasu trudnego”? Ale także, co równie ważne, przygotować wspólnie firmę na czas „po”!

Uznaliśmy za swój obowiązek podzielenie się z Państwem naszymi refleksjami. Dotykają one w istocie najdelikatniejszej misji jaką mają firmy rodzinne – budowania siebie samych na pokolenia! Życie często stawia wymagania, zaskakuje – biznes jest tym środowiskiem, gdzie łączy się woda z ogniem – „bycie tu i teraz” i myślenie o przyszłości! Ale to właśnie Ci, którzy potrafią z wytrwałością, pokorą i mądrością łączyć różne wyzwania, znajdują w efekcie satysfakcję, spełnienie i sukces!

Adrianna Lewandowska, prezes zarządu, Instytut Biznesu Rodzinnego

Roman Wieczorek, szef zespołu ekspertów, Instytut Biznesu Rodzinnego


O roli sukcesorów, o tym, jak budować kompetencje w tym trudnym czasie, będzie mowa podczas zbliżającego się kongresu Next Generation, który odbędzie się 5-6 października 2020 r. w Poznaniu. Jest również możliwość wzięcia udziału w wydarzeniu online www.nextg.pl, zapraszamy do zapisów. Wiadomości Kosmetyczne są jednym z patronów kongresu.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Surowce
26.04.2024 14:48
Cukier osłabia włókna kolagenu. Beiersdorf opatentował przeciwstarzeniowy składnik chroniący skórę przed procesem glikacji
Cukier osłabia włókna kolagenu i elastyny skóry, powodując utratę ich elastyczności i sprężystości.fot.Shutterstock
Po prawie dziesięciu latach badań zespołowi Beiersdorf udało się rozwikłać tajemnicę tzw. procesu glikacji skóry i zidentyfikować składnik aktywny przeciwdziałający starzeniu się skóry i powstawaniu zmarszczek wywołanemu cukrem. W laboratoriach firmy przebadano w tym celu aż 1700 składników aktywnych.

Liczne badania naukowe już wiele lat temu wykazały, że nadmierne spożycie cukru wiąże się z różnymi czynnikami ryzyka, które przyczyniają się do rozwoju takich chorób jak otyłość, cukrzyca typu 2, wysokie ciśnienie krwi, choroby układu krążenia i autoimmunologiczne. Jednak nie było powszechnie wiadomo, że cukier ma również negatywny wpływ na skórę i na powstawanie zmarszczek.

Jak cukier wpływa na skórę?

Glikacja to naturalnie występująca, ale nieodwracalna reakcja chemiczna, która zachodzi, gdy cząsteczki cukru wiążą się z białkami lub lipidami. Prowadzi to do powstawania końcowych produktów zaawansowanej glikacji (AGE).

Im dłużej białko żyje w skórze, tym więcej AGE może się w nim gromadzić, co z kolei może prowadzić do stanów zapalnych i wolnych rodników. Mówiąc prościej, cukier osłabia włókna kolagenu i elastyny skóry, powodując utratę ich elastyczności i sprężystości.

Wraz z promieniowaniem UV proces ten przyczynia się głównie do powstawania zmarszczek. Ponadto starzejąca się skóra może być nie tylko stwardniała i pomarszczona, ale także żółtawa. Dzieje się tak za sprawą żółto-brązowego koloru AGE.

Glycostop nowy składnik przeciwzmarszczkowy w kosmetykach

Beiersdorf może się poszczycić odkryciem znaczenia koenzymu Q10 w procesie starzenia się skóry i wprowadzeniem własnego Q10 jako składnika aktywnego. Było to 25 lat temu. Do dziś koenzym Q10 pozostaje jednym z najważniejszych składników aktywnych w dziedzinie przeciwdziałania starzeniu się. Teraz zespół badaczy może pochwalić się kolejną innowacją.

– Po wprowadzeniu na rynek masowy pierwszych produktów do pielęgnacji skóry Q10 pod marką NIVEA ponad 25 lat temu, teraz robimy kolejny decydujący krok  wprowadzając nasz nowy składnik przeciwdziałający glikacji. Spędziliśmy około dziesięciu lat intensywnie badając glikację w skórze i szukając skutecznego składnika aktywnego – mówi dr Gitta Neufang, starszy wiceprezes ds. badań i rozwoju firmy oraz szefowa ponad 1000 badaczy firmy Beiersdorf na całym świecie.

– W sumie nasz zespół przetestował około 1700 składników aktywnych. Ostatecznie istniał wyraźny zwycięski składnik o nazwie NAHP, który oznacza N-acetylo-L-hydroksyprolinę. NAHP zapobiega przede wszystkim zajściu reakcji glikacji i zapobiega tworzeniu się AGE z większą szybkością – nawet o 68 proc. Cząsteczki cukru są neutralizowane, zanim będą mogły na przykład związać się z białkami i osłabić włókna kolagenowe1. Dlatego właśnie nadaliśmy składnikowi NAHP drugą nazwę „Glycostop”. Posiadamy patent na jego zastosowanie w produktach kosmetycznych i opublikowaliśmy kilka prac naukowych na ten temat  – mówi dr Julia Weise, kierownik laboratorium w dziale badań biologicznych w Beiersdorf.    

Pierwszym produktem, w którym został zastosowany odkryty składnik jest Nivea Q10 Dual Action Serum – połączono w nim Q10 i Glycostop. Mają one zapobiegać starzeniu się skóry i blokować glikację białek tkanki łącznej takich jak kolagen1.

 

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Opakowania
26.04.2024 13:11
Mintel: tradycja idzie w parze z nowoczesnością, jeśli chodzi o opakowania produktowe
Trendy dotyczące produkcji i recyklingu opakowań to temat, któremu branża przygląda się coraz częściej.pmv chamara
W obliczu rosnącej świadomości ekologicznej, branża kosmetyczna (BPC) przyjmuje innowacyjne podejście do projektowania opakowań, które jest równocześnie proste, eleganckie i funkcjonalne. Mintel przewiduje, które trendy będą dyktowały kolejne działania w przemyśle opakowaniowym.

Sztuczna inteligencja znajduje coraz szersze zastosowanie w optymalizacji procesów produkcyjnych w branży opakowań kosmetycznych, wspierając klientów w maksymalnym wykorzystaniu swoich produktów. Antycypuje się, że synergia sztucznej inteligencji i zrównoważonego rozwoju zainicjuje trend "cichej zrównoważoności", w którym standardem staje się wiarygodność środowiskowa, a nie jedynie dodatkowy lub dominujący aspekt produktu. Dane z 2023 roku wskazują, że 41 proc. nowych zapachów zawierało twierdzenia etyczne i środowiskowe, co oznacza wzrost z 18 proc. w 2019 roku. „Cicha” strona tego trendu wyraża się w oporze konsumentów przed wpływem zrównoważonego rozwoju na estetykę luksusowych produktów, co zmusza producentów opakowań do subtelnego wdrażania zrównoważonych praktyk bez kompromisów estetycznych.

Równolegle, branża kosmetyczna (BPC) ceni czyste, proste i wyrafinowane opakowania, gdzie skupienie konsumentów na funkcjonalności i efektywności jest kluczowe. Przykładem są produkty Malin + Goetz, marki kosmetycznej nietestowanej na zwierzętach, której misją jest uproszczenie codziennej pielęgnacji. Ich minimalistyczne opakowania, będąc zarazem innowacyjne, eliminują zbędne materiały, zachowując elegancki i nowoczesny design, co sprzyja decyzjom zakupowym opartym na rzeczywistych korzyściach produktu. Dodatkowo, zyskują popularność inicjatywy recyklingowe, jak te wprowadzone przez Charlotte Tilbury, które umożliwiają łatwy zwrot opakowań przez dedykowaną platformę online i oferują zachęty, takie jak 20 proc. zniżki na kolejny zakup. Tymczasem wielu konkurentów nadal nie zaimplementowało efektywnych programów recyklingu z wystarczającymi bodźcami dla konsumentów. Tego typu rozwiązania z sukcesem od lat oferuje np. Lush.

Ostatni zauważony przez Mintel trend to powrót do nostalgicznych wzorców opakowań, inspirowanych dziedzictwem, zwłaszcza w perfumerii. Współistnieje on z zapotrzebowaniem na minimalistyczne i proste opakowania kosmetyczne, zwracając się ku wzorom, które, choć mogą być zbyt odległe dla młodszych konsumentów, są symbolem dekadencji i przepychu.

Czytaj także: Mintel: Trendy, które zmieniają branżę kosmetyczną

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
26. kwiecień 2024 20:48