StoryEditor
Salony beauty
17.03.2020 00:00

Branża beauty w dobie koronawirusa: "Przetrwam miesiąc, dwa…ale nie wiem jak będzie później"

Skutki epidemii koronawirusa będą dotkliwe dla wielu sektorów polskiej gospodarki, w tym branży beauty. Z jakimi wyzwaniami i oczekiwaniami zmierzą się właściciele salonów kosmetycznych, fryzjerskich i spa w ten trudny czas?

Oszacowanie gospodarczych skutków epidemii nowego wirusa jest trudne ze względu na zmienność sytuacji. Nie można przewidzieć, jak długo ona potrwa, ani jaki obszar obejmie i jak szybko się rozprzestrzeni, ani tym bardziej kiedy zakończy.

Jednak zdaniem Konfederacji Lewiatan wpływ tego gigantycznego kryzysu zdrowotnego można już rozpatrywać w wielu obszarach, które są ze sobą powiązane i mają wpływ na przedsiębiorców, w tym branżę kosmetyczną. Jest to ograniczenie połączeń transportowych (lotniczych, morskich czy drogowych) ze względu na zakłócenie łańcuchów dostaw oraz wprowadzane stopniowo ograniczenia w przepływie osób (wyjazdy służbowe i prywatne), ograniczenie wyjazdów służbowych, wakacyjnych, rezygnacja z udziału w lub organizacji eventów (targów, konferencji itp.), anulowanie wyjazdów turystycznych czy ograniczenie produkcji w związku z zakłóceniem łańcuchów dostaw.

Wszystko to wpłynie na drastyczny spadek tempa wzrostu gospodarczego. Zdaniem analityków Credit Agricole Bank Polska w 2020 r. zmniejszy się w kraju konsumpcja, głównie wydatki na dobra trwałe. Spadną inwestycje i eksport. Pogorszy się również sytuacja na rynku pracy i zmniejszy dynamika wzrostu wynagrodzeń.  Jeśli chodzi o skutki koronawirusa dla szeroko rozumianej branży beauty to już dziś nastroje są niewesołe – zamykane są gabinety kosmetyczne, fryzjerskie, spa, manicure. Wiele osób, które w niej działają prowadzi działalność gospodarczą i bardzo obawia się niepewnej przyszłości.

Nie pracuję, nie zarabiam

Jedną z nich jest Katarzyna Leks, właścicielka studia Wersal w Gdańsku i wielokrotna mistrzyni stylizacji paznokci w latach 2011 - 2016. 

Zamknięcie gabinetu równa się brak dochodu.Od poniedziałku 16 marca zamknęłam salon. Odwołałam wszystkie klientki z tego tygodnia. Mam dwie pracownice zatrudnione na umowę o pracę, poza gabinetem prowadzę także ośrodek szkoleniowy i hurtownię kosmetyczną. Wiem, że jeśli branża beauty ucierpi w czasie epidemii, to mój biznes straci na trzech płaszczyznach - salon, szkolenia i hurtownia – tłumaczy i dodaje, że inne gabinety też są zamknięte, więc jej działalność szkoleniowa i handlowa (zaopatrzenie gabinetów) również stoi pod znakiem zapytania.

To, że sytuacja w branży jest trudna, przyznaje też pani Lena, która wraz z mężem prowadzi salon fryzjerski oraz manicure i pedicure w jednej z podwarszawskich miejscowości.

- Dotyczy nie tylko naszej branży, lecz każdej firmy, która zatrudnia pracowników lub osób samozatrudnionych. Przede wszystkim koszty stałe w małym przedsiębiorstwie, firmie rodzinnej, takiej jak nasza, pozostają ogromne. Nawet w sytuacji, gdy jesteśmy zamknięci. Firma zatrudniająca zaledwie trzech pracowników plus właściciel to koszt rzędu 20.000 zł miesięcznie - opowiada pani Lena. -  W sytuacji, kiedy pozostajemy zamknięci przez dwa miesiące, to już ogromny balast. Będzie ciągnął się za nami długo. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której nie mielibyśmy żadnych oszczędności. Ale pewnie znajdą się i tacy przedsiębiorcy, gdyż sytuacje bywają różne, chociażby zdrowotne.

Czy rząd pomoże?

Najgorsze w tej sytuacji są jej zdaniem zobowiązania typu ZUS, podatki, najem lokali i wynagrodzenia pracowników. Do tej pory rząd nie gwarantuje nic przedsiębiorcom.

- Obawiam się, że nic nie wymyślą. W grę wchodzi za dużo straty dla państwa, które również ma swoje zobowiązania i obietnice wyborcze. Ekwiwalent za zwolnienie lekarskie pracownika do 33 dni pokrywa pracodawca plus ZUS. Nie jest to najlepsze rozwiązanie, kiedy wszyscy pracownicy pójdą na L4 a właściciel fizycznie też pracować nie może. Myślę, że obecna sytuacja dla nas wszystkich będzie bardzo trudna – przyznaje właścicielka salonu. Ona sama idzie na urlop bezpłatny, jej mąż fryzjer będzie płacił dalej za siebie, ale przynajmniej za nią nie zapłacą składek ZUS. Co do kredytów, uważa, że prezydent dumnie składa obietnice a mBank staje okoniem.

- Na chwilę obecną zaproponowali nam spłatę kredytu hipotecznego w wysokości 70 proc. raty miesięcznej (połowa to odsetki, które absolutnie trzeba zapłacić plus część kapitału). Co najlepsze trzeba jechać do Warszawy do oddziału banku, złożyć wniosek i opłatę w wysokości 100 zł za złożenie wniosku. Darowaliśmy sobie. Tak będzie ze wszystkimi obietnicami – mówi rozżalona.

Są rzeczy, które musi z mężem zapłacić od razu, żeby można było płynnie wrócić do pracy. Jeżeli będą musieli wybierać, to jak deklarują, najpierw zapłacą pensje pracownikom, a składki ZUS będą musiały poczekać. - Zapłacimy je w przyszłości. Rząd może, to się jeszcze okaże, umorzyć odsetki. Mąż dziś dzwonił do ZUS. Można złożyć wniosek o rozłożenie składek na raty, najlepiej osobiście, bo przecież podpisy trzeba złożyć. Masakra, co nam z tej kwarantanny, kiedy żadnej ważnej sprawy nie można załatwić bez wyjścia z domu? – pyta.

Zdaniem właścicielki salonu manicure i pedicure, do tej pory to przedsiębiorcy byli końmi, którzy ciągnęli ten wóz. W sytuacji, kiedy trzeba będzie jechać dalej, rząd będzie ich raczej poganiał niż głaskał. Spora ilość koni jednak padnie. Reszta będzie musiała udźwignąć cały ciężar.

- Nie jesteśmy ich potencjalnymi wyborcami i nigdy nie będziemy. Nie czekamy aż 500 plus wpłynie na konto, tylko bierzemy sprawy w swoje ręce. Tym razem też tak będzie, bo jesteśmy nauczeni samodyscypliny i dobrze wiemy, że na państwo z kartonu nie ma co liczyć – komentuje rozżalona.

Z kolei właścicielka gdańskiego Studia Wersal nie ukrywa, że bardzo liczy na wsparcie rządu, na przykład umorzenie ZUS na czas kwarantanny, na razie to 10 dni. - Zdaję sobie sprawę, że to może być marzenie ściętej głowy. Wiem, że problemy finansowe zaczną się dopiero w kwietniu. Planujemy wraz z mężem iść ma L4 - to obniży chociaż trochę nasze składki ZUS a moje pracownice wysłałam na urlop bezpłatny. Mój gabinet funkcjonował bardzo dobrze i na szczęście mam pewną pulę oszczędności i to pozwoli mi przetrwać miesiąc, może dwa. Ale nie wiem jak będzie później – przyznaje.

Fryzjerzy w stanie spoczynku działają dla szpitali

Branża fryzjerska postanowiła aktywnie działać w dobie koronawirusa na rzecz swoich interesów i przygotowała „Petycję branży usługowej fryzjerskiej w związku z epidemią wirusa SARS-CoV-2”, w której czytamy:

„W sytuacji zagrożenia rozprzestrzeniania się zakażeń wirusem SARS CoV-2 branża fryzjerska staje przed zagrożeniem kryzysu, upadłości i zwolnień pracowników. Na tą chwilę starty spowodowane epidemia są już bardzo wysokie, większość salonów fryzjerskich, barber shopów i innych firm z branży beauty postanowiło zawiesić działalność na czas, którego nie jesteśmy w stanie określić. Ryzykując własnym biznesem."

„Obawy związane z zakażeniem prowadzą do rezygnacji wychodzenia z domu, oprócz sytuacji koniecznych, takich jak praca, wizyty u lekarza itd. Salony fryzjerskie, barber shopy i inne firmy usługowe pierwsze padają ofiarami tej sytuacji. Jesteśmy przekonani, że zamknięcie naszych zakładów usługowych jest wskazane, a nawet konieczne, żeby uniknąć rozprzestrzeniania się choroby” - czytamy dalej.

„Trudno stwierdzić na jak trudny okres wirus pozostanie w Europie i na świecie. Dla większości przedsiębiorców z branży fryzjerskiej wzrost liczby zarażonych lub nawet przedłużający się wzrost kwarantanny stanowi ryzyko upadłości i zaprzestania działalności. Bez zastosowania narzędzi, którymi dysponują jedynie władze rządowe, wiele branż usługowych w tym branża fryzjerska może stanąć na krawędzi upadku" - przestrzegają.

Dlatego Mario Mayer i Kamil Cesarski. w imieniu branży fryzjerów damskich i męskich, wzywają do "zastosowania odpowiednich rozwiązań prawnych, to znaczy zwolnienia przynajmniej z niektórych podatków i innych należności publiczno- prawnych jak np. składki ZUS w odniesieniu do szeroko rozumianej branży fryzjerskiej”.

Tymczasem wyłączony chwilowo z aktywności zawodowej stylista fryzur Piotr Sierpiński, pomyślał jak wykorzystać tę sytuację dla dobra innych i opublikował 16 marca w swoich mediach społecznościowych post nawołujący fryzjerów z całej Polski do oddania zapasów rękawiczek jednorazowych do szpitali zakaźnych. "Moje salonowe rękawiczki przez jakiś czas mi się nie przydadzą, za to lekarzom i pielęgniarkom bardzo. Ja oddaję moje skromne zapasy rękawiczek do szpitala zakaźnego w Poznaniu" – napisał w poście Piotr Sierpiński.

W ten sposób zainicjował akcję #oddajrekawiczki, #fryzjerzydlaszpitali. W swoich mediach społecznościowych zachęca fryzjerów z całej Polski do przekazania zapasów rękawiczek najbliższej placówce medycznej, tym bardziej, że w związku z pandemią większość salonów fryzjerskich jest obecnie nieczynna.

 – Zamknąłem moje atelier ze względu na bezpieczeństwo zarówno pracowników, jak i klientek. Nie wiem na jak długo, natomiast rękawiczki, które posiadam na pewno mi się nie przydadzą w najbliższym czasie. Nie jest ich wiele, ale gdyby do akcji przyłączyli się fryzjerzy z całej Polski, branża, w której pracuję przyniosłaby realne wsparcie polskiej służbie zdrowia. Mam nadzieję, że to się uda, szczególnie, że siła mediów społecznościowych jest obecnie większa niż zazwyczaj – podkreśla Piotr Sierpiński.

Joanna Rokicka
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Salony beauty
25.04.2024 11:30
Dr n.med. Łukasz Preibisz: Kosmetolog i lekarz działają razem. Nie ma walki pomiędzy naszymi zawodami
Dr n. med. Łukasz Preibisz, specjalista dermatolog, lekarz wykonujący zabiegi medycyny estetycznej, właściciel kliniki Preibisz SkinDoctors, podczas konferencji ”Problemy skórne Polaków – nowoczesne metody leczenia” odniósł się do współpracy lekarzy z kosmetologamiwiadomoscikosmetyczne.pl
Dr n. med. Łukasz Preibisz, specjalista dermatolog i lekarz wykonujący zabiegi medycyny estetycznej, stanowczo wypowiedział się przeciwko narracji o walce kosmetologów z lekarzami. – Jeżeli ktokolwiek o takiej walce mówi, jestem temu absolutnie przeciwny. Kosmetolog i lekarz działają razem – powiedział podczas konferencji „Problemy skórne Polaków – nowoczesne metody leczenia” zorganizowanej w siedzibie PAP.

Konferencja „Problemy skórne Polaków – nowoczesne metody leczenia” odbyła się 23 kwietnia br. w siedzibie PAP. Wzięli w niej udział utytułowani lekarze. Dyskusja dotyczyła metod leczenia problemów skórnych ze szczególnym naciskiem na trądzik, który dotyka zarówno nastolatków, jak i osoby dorosłe i jest przypadłością, która staje się coraz bardziej powszechna.

Dr n.med. Łukasz Preibisz, specjalista dermatolog, lekarz wykonujący także zabiegi medycyny estetycznej, mówił m.in. o potrzebie otoczenia pacjentów cierpiących na choroby skóry wielopłaszczyznową opieką – lekarza, kosmetologa a czasem także psychologa. Wykorzystał tę okazję, aby odnieść się do dyskusji medialnej, ale także środowiskowej, dotyczącej zawodu i uprawnień kosmetologów:

– Jestem chyba jedną z pierwszych osób w Polsce, która mówi głośno i wyraźnie: kosmetolog i lekarz działają razem. Nie ma walki pomiędzy kosmetologiem i lekarzem. Jeśli ktokolwiek mówi o takiej walce, to ja jestem temu absolutnie przeciwny, dlatego że to jest wielka wartość wspólnego addytywnego leczenia pacjentów. Każdy z nas zna się na czymś innym i każdy z nas może pacjentowi dać bardzo dużo od siebie. U mnie w klinice pracuje pięć pań kosmetologów. Wykonują szereg koniecznych zabiegów od powierzchownych peelingów przez dermapen po zabiegi laserowe, planują opiekę domową pacjenta wskazując jak ma dbać o skórę, i wiele innych. To wszystko kosmetolodzy mogą wykonywać i kapitalnie wspomagają lekarzy w opiece nad pacjentem – powiedział dr Łukasz Preibisz.

 – Żeby podkreślić to, jak jest mi blisko z kosmetologami, pielęgniarkami, stworzyliśmy w ramach mojej kliniki Preibisz SkinDoctors dodatkowo projekt Preibisz Academy, czyli forum wymiany informacji pomiędzy lekarzami i kosmetologami. To jest – moim zdaniem – nowoczesny kierunek nie tylko medycyny estetycznej, ale także dermatologii – dodał dr Preibisz.

Bardzo istotna w tym kontekście jest także wypowiedź dr n med. Mariusza Borkowskiego, lekarza medycyny estetycznej, międzynarodowego trenera z zakresu laserowego liftingu twarzy i ciała (endolift) i autora podcastów „Medycznie estetycznie”, która padła w podsumowaniu konferencji:

– Światowym trendem jest patrzenie na pacjenta w taki sposób, że powinien być on otoczony dobrym zespołem terapeutycznym składającym się, jak było tu wspominane, nie tylko z lekarzy, ale także z profesjonalnych kosmetologów, pielęgniarek, psychologów, czasem psychiatrów. Jest to proces, w którym my jako pacjenci – lekarze też bywają pacjentami – powinniśmy być w centrum uwagi – podkreślił dr Borkowski.

Coraz więcej osób ze strony środowiska lekarskiego wypowiada się przeciwko antagonizowaniu zawodów lekarza i kosmetologa. Rzadko jednak słyszy się tego rodzaju wypowiedzi oficjalne i udzielane publicznie.

Dyskusja o uprawnieniach kosmetologów toczy się w kontekście medycyny estetycznej, do której część środowiska lekarskiego chce zaliczyć szereg zabiegów kosmetologii estetycznej wykonywanych od lat przez kosmetologów – wykształconych specjalistów w tej dziedzinie.

Ze względu na brak regulacji zawodu kosmetologa, który nie został – pomimo starań środowiska – wpisany na listę zawodów medycznych – kosmetolodzy mogą zostać pozbawieni prawa do wykonywania tak popularnych procedur jak np. peelingi czy mezoterapia, ponieważ mają one być uznane za zabiegi medyczne.  

Zarazem zabiegi medycyny estetycznej, zgodnie z opinią Naczelnej Rady Lekarskiej, może wykonywać każdy lekarz i lekarz dentysta, ponieważ są to zawody uprawnione do udzielania świadczeń zdrowotnych lub procedur medycznych. Prowadzi to do frustracji i wzajemnych oskarżeń lekarzy i kosmetologów o chęć zawładnięcia tej części rynku, w której prowadzone są zabiegi z zakresu medycyny i kosmetologii estetycznej. Nie pomaga fakt, że nie ma jasno sprecyzowanej definicji ani medycyny estetycznej ani kosmetologii estetycznej.

Czytaj więcej: Lekarze kontra kosmetolodzy. Trwa walka o zabiegi powiększania ust i nie tylko  

Od 28 stycznia 2022 r. obowiązuje natomiast uchwała Naczelnej Rady Lekarskiej, która zakazuje lekarzom prowadzenia szkoleń dla osób niepracujących w zawodach medycznych, a więc także dla kosmetyczek i kosmetologów:

„Lekarze i lekarze dentyści nie mogą prowadzić praktycznych szkoleń dotyczących udzielania świadczeń zdrowotnych lub wykonywania procedur medycznych, jeśli uczestnikami takiego wydarzenia są osoby niemające uprawnień do udzielania świadczeń lub wykonywania procedur medycznych będących przedmiotem szkolenia”.

Według Naczelnej Rady Lekarskiej ma to zapobiegać wykonywaniu zabiegów estetycznych przez osoby nieposiadające uprawnień medycznych. Natomiast zdaniem branży beauty prowadzi do monopolizacji rynku przez lekarzy, wykluczenia z niego kosmetologów, którzy również ukończyli studia (często na uczelniach medycznych) i są wyspecjalizowani w zabiegach estetycznych.

8 lipca 2023 r. weszło w życie Rozporządzenie ministra zdrowia z dn. 13 czerwca 2023 r. w sprawie umiejętności zawodowych lekarzy i lekarzy dentystów , które zawiera katalog umiejętności zawodowych lekarzy oraz wykaz kwalifikacji lekarzy i lekarzy dentystów, którzy mogliby przystępować do certyfikacji tych umiejętności. Znajduje się wśród nich medycyna estetyczno-naprawcza. W ocenie branży beauty nic nie zmienia to w sytuacji kosmetologów, których rozporządzenie nie dotyczy.

Czytaj także: Kosmetolodzy obawiają się, że stracą prawo do wykonywania popularnych zabiegów. Rzecznik MŚP ponownie interweniuje w Ministerstwie Zdrowia

Warte podkreślenia jest, że branża beauty również stanowczo opowiada się za uporządkowaniem rynku, likwidacją szarej strefy usług oraz szarej strefy szkoleń. Jest przeciwna wykonywaniu zabiegów przez osoby nieposiadające kwalifikacji oraz promowaniu szkodliwych praktyk np. przez influencerów. W środowisku jest pełna świadomość różnic pomiędzy zawodem kosmetyczki a kosmetologa. Cele lekarzy i kosmetologów są zbieżne, ale droga którą niektórzy wybierają do uporządkowania rynku wydaje się być niewłaściwa i nie prowadzi do dobrych praktyk i rozwiązań.

Czytaj więcej: Michał Łenczyński, Beauty Razem: Chcemy uczciwego dialogu o usługach estetycznych

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Salony beauty
01.04.2024 14:16
Wreszcie niższy VAT dla branży beauty
Shutterstock
Po kilku latach starań branża beauty doczekała się obniżenia stawki VAT na usługi kosmetyczne. Teraz kosmetyczki prowadzące gabinety będą płacić 8 proc. VAT a nie 23 proc., jak do tej pory. W ocenie branżowej organizacji Beauty Razem obniżka przyczyni się do ograniczenia szarej strefy, zwiększenia legalności działalności oraz odciąży właścicieli salonów, którzy, podobnie jak przedsiębiorcy w innych sektorach, mierzą się z dotkliwym wzrostem kosztów prowadzenia firm.

Dziś, 1 kwietnia 2024 r., weszło w życie rozporządzenie Ministra Finansów z dnia 14 marca 2024 r. zmieniające rozporządzenie z dn. 9 grudnia 2023 r. w sprawie obniżonych stawek podatku od towarów i usług.

Obniża ono z 23 proc. do 8 proc. stawki VAT na określone usługi kosmetyczne od 1 kwietnia 2024. Tym samym zrównuje podatkową stawkę z tą, jaka obowiązywała przedsiębiorców świadczących usługi fryzjerskie. O sprawiedliwy VAT od ponad 2 lat walczyła organizacja Beauty Razem i zrzeszeni w niej przedsiębiorcy prowadzący gabinety kosmetologiczne i kosmetyczne.

Stawką obniżoną w wysokości 8 proc. zostały objęte zabiegi kosmetyczne, takie jak np.: pielęgnacyjne i upiększające dotyczące urody i twarzy (które nie wymagają specjalistycznej wiedzy lekarskiej), wykonywania manicure i pedicure, stylizacji brwi i rzęs, przekłuwania uszu, związane z poradnictwem dotyczącym pielęgnacji urody i wykonywania makijażu, w zakresie higieny osobistej, pielęgnacji ciała, depilacji, naświetlania promieniami ultrafioletowymi i podczerwonymi.

Stawką obniżoną nie zostały natomiast objęte zabiegi z kategorii inwazyjnych, takie jak np. wykonanie tatuażu, piercingu, usługi solarium, masaże czy zabiegi chirurgii plastycznej, jak również generalnie wszystkie zabiegi, które zostaną uznane za usługi w zakresie opieki zdrowotnej – czytamy w uzasadnieniu do rozporządzenia, co wskazuje, że jesteśmy coraz bliżej rozgraniczenia usług kosmetycznych i medycznych.

Czytaj więcej: Michał Łenczyński, Beauty Razem: Chcemy uczciwego dialogu o usługach estetycznych

Zarazem Ministerstwo Finansów przypomina, że usługi, które w świetle przepisów stawy o VAT uznawane są za świadczenia w zakresie opieki zdrowotnej służące profilaktyce, zachowaniu, ratowaniu, przywracaniu i poprawie zdrowia, a wykonywane są przez podmioty lecznicze albo wskazane zawody medyczne, objęte są zwolnieniem od podatku na podstawie art. 43 ust. 1 pkt 18 i 19 ustawy o VAT.

Zgodnie z rozwiązaniami stosowanymi w przepisach krajowych dotyczących VAT, zakres preferencji w obszarze usług kosmetycznych określony został przy wykorzystaniu Polskiej Klasyfikacji Wyrobów i Usług (grupowanie PKWiU 96.02.1 Usługi fryzjerskie i pozostałe usługi kosmetyczne).

Nową, obniżoną stawką 8 proc. VAT objęte zostały więc usługi sklasyfikowane w grupowaniach PKWiU:

• 96.02.13.0 Usługi kosmetyczne, manicure i pedicure

• ex 96.02.14.0 Usługi kosmetyczne, manicure i pedicure, świadczone w domu

• 96.02.19.0 Pozostałe usługi kosmetyczne

W ten sposób zarówno usługi fryzjerskie, jak i usługi kosmetyczne, sklasyfikowane w grupowaniu PKWiU 96.02.1, będą traktowane tak samo pod względem wysokości opodatkowania VAT, czego domagali się przedsiębiorcy.

Według Michała Łenczyńskiego, założyciela organizacji Beauty Razem i autora postulatu 8 proc. VAT, obniżenie stawki podatku na wybrane usługi beauty to nie tylko ulga finansowa dla przedsiębiorców, ale również impuls dla całej gospodarki. Ta zmiana przyczyni się do ograniczenia szarej strefy, zwiększenia legalności działalności oraz poprawy dostępności usług dla szerszego grona klientów.

– Dzięki normalizacji stawki VAT, klient nie dostrzeże wysokich podwyżek, salony ostatecznie wyjdą z cienia by rozwijać się z dumą, a budżet uzyska podatników i zysk netto – mówi Michał Łenczyński.

Czytaj także: Krajowy Rejestr Długów: Rośnie zadłużenie salonów kosmetycznych  

W ocenie skutków regulacji projektu podano, że koszt obniżenia VAT do 8 proc. w branży beauty od 1 kwietnia 2024 r. dla finansów publicznych wyniesie 2,2 mld zł w ciągu 10 lat, czyli ponad 200 mln zł rocznie. 

W swojej analizie Beauty Razem pokazuje, że te 2,2 mld zł w ujęciu 10-letnim, to jedynie 46 gr miesięcznie na obywatela, a "obniżka podatków jest pozorna, bo w rzeczywistości VAT 8 proc. beauty zarabia - ta zachęta sprawia, że więcej środków netto wpływa do budżetu i gospodarki (...) Historia z 2006 roku (obniżenie VAT na fryzjerstwo) przeanalizowana przez ministerstwo finansów w latach 10. XXI wieku pokazała, że w 2007 i 2008 roku legalne zatrudnienie we fryzjerstwie wzrosło po 7 proc. rocznie (14,49 proc. w ujęciu dwuletnim). Oznacza to, że tylko w ciągu 2 lat całość inwestycji VAT beauty przełoży się na miejsca pracy".

Całość branży beauty w Polsce to 300 tys. miejsc pracy, 94 pracujących w branży to kobiety. 

 

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
26. kwiecień 2024 07:15