StoryEditor
Prawo
07.06.2023 00:00

Lekarze kontra kosmetolodzy. Trwa walka o zabiegi powiększania ust i nie tylko  

Według kosmetologów lista procedur medycznych utworzona przez środowiska lekarskie wyklucza kosmetologów z wykonywania szeregu zabiegów, do których są uprawnieni / fot. shutterstock
Już nie tylko powiększanie ust, czy zabiegi mezoterapii mogą utracić kosmetolodzy, ale nawet wykonywanie peelingów czy maseczek – tego chcą środowiska lekarskie tworząc listę zabiegów medycznych. Kosmetolodzy biją na alarm i zbierają podpisy pod petycją skierowaną do Sejmu RP.  

Zabiegi z zakresu medycyny estetycznej może wykonywać lekarz internista, ale nie może ich wykonywać kosmetolog, bo nie ma do tego uprawnień – taką optykę przedstawił w rozmowie z Money.pl Michał Gajda, adwokat i pełnomocnik Stowarzyszenia Lekarzy Dermatologów Estetycznych. Chodzi tu także o najpopularniejsze zabiegi z wykorzystaniem kwasu hialuronowego, nici liftingujących czy nawet silniejsze peelingi i maseczki. Za chwilę ich wykonywanie w gabinetach kosmetycznych może zostać zakazane ustawą. Absolutnie nie zgadzają się na to kosmetolodzy i zbierają podpisy pod własną petycją skierowaną do Sejmu RP. Jak twierdzą, ich opinię, udział w konsultacjach w Ministerstwie Zdrowia, a także kompetencje – kompletnie zlekceważono.

Definicja „świadczenia zdrowotnego”

Według adwokata Michał Gajdy, rozmówcy Money.pl, w Ministerstwie Zdrowia trwają prace nad zmianą przepisów dotyczących wykonywania zabiegów z zakresu medycyny estetycznej i to MZ było inicjatorem tych prac. Stowarzyszenie Lekarzy Dermatologów Estetycznych, które reprezentuje mec. Gajda, 14 marca 2023 r. zgłosiło petycję mającą na celu zmianę definicji „świadczenia zdrowotnego” zawartej w art. 2 ust. 1 pkt 10 ustawy z dnia 15 kwietnia 2011 r. o działalności leczniczej (t.j. Dz. U. z 2022 r. poz. 633 z późn. zm.) poprzez dodanie, że obejmuje ona także działania służące „przywracaniu lub poprawie fizycznego lub psychicznego samopoczucia oraz społecznego funkcjonowania pacjenta, poprzez zmianę jego wyglądu, wiążące się z ingerencją w tkanki ludzkie” , co powoduje włączenie do niej zabiegów medycyny estetycznej.

– Jesteśmy w trakcie prac i konsultacji, do których zostali zaproszeni przedstawiciele Naczelnej Rady Lekarskiej, Stowarzyszenia Lekarzy Dermatologów Estetycznych, a także później powstałej Koalicji Lekarzy, zrzeszającej największe autorytety lekarskie w dziedzinie medycyny estetycznej. Obecnie zakończyliśmy pracę nad listą procedur medycznych w medycynie estetycznej. Przedstawiliśmy je ministerstwu i czekamy teraz na ruch ministerstwa – powiedział Michał Gajda.

Co zawiera lista „procedur medycznych”?

Mecenas Gajda dodał, że „lista ta ma na celu określenie konkretnych zabiegów, które są obecnie wykonywane przez osoby nieposiadające prawa wykonywania zawodu”.

– Chodzi tutaj o podawanie implantów płynnych, czyli są to najpopularniejsze zabiegi z wykorzystaniem kwasu hialuronowego, który jest takim implantem. Chodzi o wszelkiego rodzaju zabiegi z nićmi liftingującymi, które są mało inwazyjnym, ale jednak liftingiem skóry. Chodzi o niektóre rodzaje zabiegów, silniejsze peelingi, maseczki, które z uwagi na ryzyko powstania ewentualnych powikłań czy  inwazyjność samych zabiegów zgodnie z prawem powinny być wykonywane wyłącznie przez lekarzy ze względu na bezpieczeństwo pacjentów – doprecyzował.

Internista tak, kosmetolog nie?   

Na dociekania dziennikarki prowadzącej rozmowę, czy zabiegi z zakresu medycyny estetycznej może wykonywać każdy lekarz, również internista, odpowiedział, że tak.

– Zabieg może wykonywać osoba posiadająca prawo wykonywania zawodu lekarza czy lekarza dentysty. Każdy lekarz po studiach jest przygotowany do udzielania świadczeń zdrowotnych. W przypadku wyższych dziedzin medycyny mamy dodatkowe szkolenia specjalizacyjne – specjalizację 1 i 2 stopnia. Natomiast każdy lekarz po studiach, po odbyciu stażu podyplomowego, po zdaniu państwowych egzaminów, po uzyskaniu kwalifikacji prawa do wykonywania zawodu lekarza jest przygotowany i posiada uprawnienia – to jest najważniejsze, ma uprawnienia – do tego żeby wykonywać wszelkiego rodzaju świadczenia zdrowotne – uzasadniał pełnomocnik Stowarzyszenia Lekarzy Dermatologów Estetycznych.

Jego zdaniem lekarz internista ma większą wiedzę niż osoby z wykształceniem w zakresie kosmetologii.

Zawód kosmetologa obejmuje procedury kosmetyczne a nie zdrowotne. Zawód kosmetologa jest zawodem uzupełniającym zawód lekarza. Lekarz wkracza w momencie, kiedy uprawnienia kosmetologa się kończą – stwierdził.

Dziennikarka podkreśliła, że zabiegi które trafiły na listę procedur medycznych są bardzo popularne i kosmetolodzy stracą klientów – alarmuje w tej sprawie cała branża beauty. Według mecenasa Gajdy nie jest to żaden argument w dyskusji o procedurach medycznych.

– Tutaj punktem wyjściowym powinien być pacjent, jego zdrowie i bezpieczeństwo. Nie możemy kierować się interesem żadnej grupy zawodowej. Powikłania z zabiegów z zakresu medycyny estetycznej wykonanych nieprawidłowo potrafią być bardzo poważne. Tak się utarło, że te zabiegi są mało inwazyjne i są porównywane do zabiegów kosmetycznych. Natomiast czym innym jest zabieg kosmetyczny, a czym innym zabieg medyczny. Jeśli chodzi o te najpopularniejsze zabiegi również dochodzi do bardzo poważnych powikłań wynikających m.in. z braku aseptyki czy wymaganej sterylności w gabinetach kosmetycznych, czy braku uprawnień co do podejmowania procedur medycznych w postaci rozpoznawania i leczenia powikłań, do czego uprawniony jest tylko i wyłącznie lekarz – stwierdził Gajda. Cała rozmowa tutaj: Cios w branżę beauty

Czy lekarze będą też robić tatuaże?

Stowarzyszenia reprezentujące kosmetologów od kilku miesięcy biją na alarm, że lekarze dążą de facto do wykluczenia ich z rynku, choć kosmetolog to zawód poparty kierunkowymi, 5-letnimi studiami i przygotowujący absolwentów do wykonywania zabiegów, których wykonywania obecnie chce im się zakazać. Dodają, że lekarzom również zdarzają się źle wykonane zabiegi, powikłania po nich, nieprzestrzeganie procedur. Dyskusja na ten temat rozgorzała pod wywiadem z mecenasem Gajdą i w mediach społecznościowych. Oto niektóre z komentarzy:

~ Ku ogólnej informacji, próg punktowy kwalifikujący do przyjęcia w roku akademickim 2022/2023 na farmację, to 150 pkt, a na Kosmetologię 183 pkt., na biotechnologię 189 pkt. Jak widać na kosmetologię nieuków nie biorą. Dane z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.

~ Kosmetolodzy studiują na Akademiach Medycznych. Kosmetologia jest bardzo obszerną, interdyscyplinarną dziedziną łączącą w sobie zakres wiedzy z nauk medycznych, farmaceutycznych, chemicznych i biologicznych. Zajmuje się poprawą estetyki twarzy i ciała oraz stanowi metodę pomocniczą w zmniejszaniu objawów niektórych chorób i defektów skóry oraz jej przydatków. Obejmuje także profilaktykę chorób skóry i zmian skórnych oraz przedwczesnego pojawiania się zewnętrznych oznak starzenia. Zajmuje się także zagadnieniami związanymi z zabiegami upiększającymi oraz składem i właściwościami preparatów kosmetycznych. Studia kosmetologiczne TRWAJĄ 5 LAT lat i obejmują wiedzę z takich dziedzin jak: wiedza kosmetologiczna, wiedza z zakresu właściwości preparatów kosmetycznych oraz mechanizmów ich działania, wybrane zagadnienia z dermatologii i medycyny estetycznej, wiedza z zakresu chemii ogólnej, biochemii, chemii kosmetycznej, receptury wyrobów kosmetycznych, ich składu, działania i metod ich produkcji, wiedza medyczna z zakresu anatomii, fizjologii, toksykologii i podstaw fizjoterapii, wybrane zagadnienia z biofizyki w odniesieniu do kosmetologii, umiejętność rozpoznawania schorzeń, będących przeciwwskazaniem do wykonywania zabiegów kosmetycznych, umiejętność obsługiwania aparatów i urządzeń stosowanych w kosmetyce, wiedza z zakresu marketingu, ekonomii, zarządzania i organizacji przedsiębiorstw. Opis kierunku pochodzi z jednej ze stron uniwersytetu medycznego. Dlatego polecam nie mylić magistrów kosmetologii z kosmetyczkami.

Właśnie! Niech rozszerzą im materiał na studiach kosmetologicznych o to co trzeba i jaki problem? A nie, najlepiej odebrać ludziom pracę i zamknąć świetnie prosperujące firmy.

~ Najlepsze jest to, że nigdy nie mogły tego robić. Program studiów kosmetologicznych NIGDY nie obejmował zabiegów z iniekcjami czy silnymi laserami. Panie samozwańczo chwyciły za igły, bo przecież „ na uniwersytecie to miały anatomię” a teraz kwik, że ktoś chce coś odebrać. Nikt nic nie odbiera, tylko w końcu będzie jasno napisane co kto mógł i może. Poza tym wszystkie legalne preparaty mają zastrzeżenie „wyłącznie do użytku lekarskiego” – sam producent zawęża grono odbiorców bo jest świadomy ile mogą krzywdy wyrządzić niepowołane ręce. Kosmetolog nie ma problemu żeby wstrzykiwać podróby z hurtowni internetowych, bo stąd biorą preparaty. Tak inwazyjne zabiegi mogą robić osoby uprawnione, które umieją leczyć powikłania. Kosmetologom chodzi tylko o kasę, a jak coś się dzieje to nie odbierają telefonu, każą „masować i samo przejdzie” wtedy już klienta nie znają a powikłania niech leczy lekarz. Ja spartolę a niech ktoś inny się z tym męczy. I jeszcze ten argument, że lekarzom chodzi o kasę. No tak bo kosmetyczka to robi dla idei.

~ Kosmetolożki trzymają igły w rękach od dawna, wykonywały przekłuwanie uszu, makijaż permanentny, przebijały fachowo krosty i niewielkie kaszaki. Kosmetologia kiedyś nie polegała również na stosowaniu zaawansowanych technologii laserowych, fal radiowych i innych nowoczesnych zdobyczy, to zawód gdzie trzeba być na bieżąco z najnowszymi procedurami upiększającymi, do których należy np. mezoterapia, lipoliza iniekcyjna. To po co kobiety pójdą w XXI wieku do kosmetologa jak ten już nawet maseczki i peelingu nie może robić? Zwykle maseczki i peelingi chemiczne kobiety kupią sobie w drogerii. Ten zawód w tym momencie staje się zbędny, a jak widać po ilości i jakości gabinetów do tej pory świetnie funkcjonował. Niestety o powikłaniach, które się dzieją w gabinetach lekarskich, niewiele się mówi i pisze, bo zwykle zamożni lekarze, często z koneksjami straszą swoimi prawnikami zwykłą Kowalską, no chyba że by była celebrytką, to może udałoby się nagłośnić sprawę, lub doszłoby do śmierci pacjenta, ale to w przypadku tych zabiegów raczej się nie zdarza. Wystarczy spojrzeć na powikłania po chirurgii plastycznej i nie mówię o tureckich klinikach, jak mało p tym słychać, a widzimy w programach fuszerki chirurgii plastycznej, których dokonali wykształceni lekarze, zdjęcia na grupach poświęconych tej tematyce. I co? Lekarzom też zdarzają się powikłania, pomyłki i fuszerki.

„Złośliwi” pytają, czy lekarze zajmą się również robieniem tatuaży, bo to przecież zabieg inwazyjny, w którym dochodzi do przerwania ciągłości naskórka.

Brak zrozumienia czym zajmuje się kosmetolog i lekceważenie środowiska

Kosmetolodzy stoją na stanowisku, że proponowana nowa definicja świadczenia zdrowotnego jest wadliwa, nieprecyzyjna i opiera się na błędnych przesłankach. Jak napisali w petycji skierowanej do Sejmu RP, „jej wprowadzenie prowadzić będzie w praktyce do wykluczenia z rynku kwalifikowanej, dedykowanej grupy zawodowej: specjalistów – kosmetologów – tj. osób posiadających odpowiednie wykształcenie oraz przygotowanie, zdobywane w toku kształcenia akademickiego, na poziomie licencjackim, magisterskim, a także doktorskim”. Są oburzeni tym, jak ich potraktowano nie uwzględniając uwag i zastrzeżeń, które zgłaszali już na początku 2022 r. do  pierwotnie opracowanej listy procedur i będąc w stałym kontakcie z przedstawicielami Ministerstwa Zdrowia, a także z zespołami lekarzy zajmującymi się sprawą. Podczas spotkań roboczych obiecano kosmetologom stworzenie racjonalnej listy procedur z podziałem na takie zabiegi, które wykonywać może wyłącznie lekarz, jak i takie, do których wykonywania uprawniony jest również kosmetolog. Tak się nie stało.

„Spotkania roboczych zespołów eksperckich utworzonych podczas prac w Ministerstwie Zdrowia odbyły się przy całkowitym braku woli dyskusji oraz przyjęcia racjonalnych argumentów kosmetologów – pomimo, że argumenty te wspierają także przedstawiciele lekarzy, w tym lekarze-parlamentarzyści.

Wniesienie petycji Stowarzyszenia Lekarzy Dermatologów Estetycznych budzi największe zdziwienie i sprzeciw kosmetologów, gdyż zaproponowane brzmienie świadczenia zdrowotnego stanowi wyraz zupełnego zlekceważenia miesięcy starań co do wspólnych prac, pism, wystąpień, a przede wszystkim – kompletne zignorowanie objętego pracami Ministerstwa Rozwoju i Technologii projektu ustawy o zawodzie kosmetologa! – czytamy w petycji wystosowanej przez Apel Koalicji dla Bezpieczeństwa i Rozwoju Kosmetologii.

Oto pełny tekst petycji kosmetologów, którą można podpisać tutaj: PETYCJA

Jedyne w czym zgadzają się obie strony – i lekarze i kosmetolodzy –  jest to, że nie było dostatecznej kontroli nad „szarą strefą” usług kosmetologicznych i z pogranicza medycyny estetycznej – zabiegi wykonują także osoby, które poza kursami online nie mają do tego żadnego przygotowania. Wielu podkreśla, że branża beauty, nie mając wsparcia legislatora w tym zakresie powinna była dążyć do samoregulacji i eliminować z rynku osoby, które nie mają ukończonych studiów kosmetologicznych. Z drugiej strony – nikt nie kwapił się, by kosmetologom pomóc. O uregulowanie ustawy o zawodzie kosmetologa, która już dawno nie przytaje do dzisiejszych realiów zabiegają od wielu lat. Pisaliśmy o tym tutaj: Ministerstwo Zdrowia włączy się w prace nad ustawą o zawodzie kosmetologa  

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Surowce
20.11.2025 07:42
Dimethyloaminopropylamine (DMAPA) – zakończenie konsultacji w sprawie zharmonizowanej klasyfikacji jako CMR
DMAPA jest diaminą wykorzystywaną w produkcji niektórych surfaktantów, będących składnikami wielu produktów do pielęgnacji, w tym mydeł, szamponów i kosmetyków codziennego użytkuShutterstock

24 października 2025 roku zakończył się okres konsultacji publicznych dotyczących zharmonizowanej klasyfikacji substancji dimethyloaminopropylamine (DMAPA) jako substancji CMR (rakotwórczej, mutagennej lub szkodliwej dla rozrodczości). Konsultacje były wynikiem złożonego rok wcześniej wniosku przez Austrię i miały na celu zebranie opinii przez zainteresowane strony. Planowane przyjęcie opiniowania w sprawie klasyfikacji to początek 2027 roku.

DMAPA posądzona o działanie reprotoksyczne i uczulające

Rok temu, 20 grudnia 2024 roku, Austria złożyła do weryfikacji notyfikację w sprawie zharmonizowanej klasyfikacji i oznakowania dimethyloaminopropylamine (DMAPA, numer CAS: 109-55-7; numer EC: 203-680-9). Substancja została zgłoszona do uznania za CMR o działaniu reprotoksycznym (Repr. 1B, H360) oraz jako czynnik uczulający skóry (Skin Sens. 1A, H317). Wszystko wskazuje na to, że w niedalekiej przyszłości DMAPA nie będzie znajdowała się już w produktach kosmetycznych.

Obecnie DMAPA jest regulowana w Załączniku III Rozporządzenia kosmetycznego 1223/2009, w którym określono limity i wymagania dla produktów zawierających tę substancję:

W przypadku produktów niespłukiwalnych maksymalne stężenie DMAPA w produkcie gotowym do użycia wynosi 2,5 proc.

Dodatkowo, zarówno dla produktów spłukiwalnych, jak i niespłukiwalnych, obowiązują następujące kryteria bezpieczeństwa:

  • substancja nie może być stosowana w połączeniu z systemami nitrozującymi,
  • minimalna czystość DMAPA powinna wynosić 99 proc.,
  • maksymalna zawartość amin drugorzędowych w surowcach nie może przekraczać 0,5 proc.,
  • maksymalna zawartość nitrozoamin w surowcach wynosi 50 μg/kg,
  • substancję należy przechowywać w pojemnikach niezawierających azotynów.

Nowe regulacje oraz planowana klasyfikacja DMAPA jako substancji reprotoksycznej i uczulającej podkreślają rosnące znaczenie bezpieczeństwa konsumentów i konieczność monitorowania surowców chemicznych stosowanych w kosmetykach. Producentom pozostaje śledzenie postępów procesu legislacyjnego oraz zaplanowanie dostosowania receptur do nadchodzących wymogów, aby zapewnić zgodność z przepisami i bezpieczeństwo produktów.

image

Kolejne składniki perfum zostaną wycofane? Jest opinia RAC w sprawie Bourgeonal, Cyclamen Aldehyde oraz Cyclemax

Co to znaczy dla branży?

Dimethyloaminopropylamine (DMAPA) jest diaminą wykorzystywaną w produkcji niektórych surfaktantów, będących składnikami wielu produktów do pielęgnacji, w tym mydeł, szamponów i kosmetyków codziennego użytku. Przyjęcie klasyfikacji CMR dla DMAPA oznacza, że substancja ta wkrótce nie będzie mogła być stosowana w produktach kosmetycznych, co wymusza na producentach dostosowanie receptur i procesów produkcyjnych.

Obecnie większość dostawców surowców chemicznych wycofała DMAPA ze swoich ofert, co sprawia, że branża kosmetyczna już rozpoczęła procesy adaptacyjne. Monitorowanie dalszych postępów prac legislacyjnych i aktualizacji w sprawie klasyfikacji DMAPA jest możliwe na stronie internetowej ECHA.

Aleksandra Kondrusik

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Prawo
19.11.2025 13:28
Siedem składników znika z suplementów diety. Nowa uchwała może zmienić cały rynek
Specjaliści, opierając się na najnowszych wynikach badań, stwierdzili, że siedem substancji stanowi zagrożenie dla zdrowia lub nie posiada wystarczających danych potwierdzających ich bezpieczeństwo toksykologiczne.Karolina Grabowska Kaboompics

Uchwała Zespołu ds. Suplementów Diety, działającego przy Radzie Sanitarno-Epidemiologicznej, wprowadza istotne zmiany w zakresie dopuszczalnych składników stosowanych w suplementach sprzedawanych w Polsce. Eksperci, analizując aktualne dane naukowe, wskazali siedem substancji, które ze względu na brak potwierdzonego bezpieczeństwa lub działanie farmakologiczne nie powinny znajdować się w legalnych preparatach. Zmiany mogą uderzyć szczególnie w segment suplementów na odchudzanie, wzmocnienie potencji i budowę masy mięśniowej – czyli kategorie, które odpowiadają za istotną część sprzedaży tego rynku.

Dokument podkreśla, że suplementy diety nie są lekami i nie mogą zawierać związków o działaniu terapeutycznym. Ich zadaniem jest wyłącznie uzupełnianie diety w składniki odżywcze. W oparciu o te kryteria oraz najnowsze dane toksykologiczne eksperci wytypowali siedem substancji zakazanych: chlorowodorek johimbiny i całą grupę johimbiny, pieprz metystynowy (kava kava), pankreatynę, ibutamoren (MK-677), DMAA, ligandrol oraz ostarynę. Wszystkie zostały ocenione jako niebezpieczne lub niewystarczająco przebadane pod względem bezpieczeństwa stosowania w populacji konsumentów.

Szczególną uwagę zwrócono na johimbinę, jeden z szeroko stosowanych składników „spalaczy tłuszczu” i preparatów na potencję. Eksperci wskazali na liczne działania niepożądane, takie jak podwyższone ciśnienie tętnicze, kołatanie serca czy bóle głowy. Podobne zastrzeżenia pojawiły się wobec pieprzu metystynowego, w którym Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) dopatrzył się ryzyka uszkodzeń wątroby wynikających z obecności kawalaktonów. Obie substancje uznano za niezgodne z zasadą, zgodnie z którą żywność – a więc także suplementy – musi być bezpieczna dla zdrowia konsumentów.

Uchwała obejmuje również pankreatynę, czyli zestaw enzymów trawiennych pozyskiwanych z trzustki wieprzowej. Preparat ten ma zastosowanie stricte terapeutyczne, m.in. w leczeniu niewydolności trzustki, co wyklucza jego obecność w suplementach diety. Eksperci zakazali także ibutamorenu (MK-677), reklamowanego w środowisku fitness jako związek wspierający regenerację i przyrost masy mięśniowej, który w rzeczywistości działa poprzez pobudzanie wydzielania hormonu wzrostu.

Ostatnie trzy substancje na liście – DMAA, ligandrol i ostaryna – były od lat obecne na rynku produktów dla sportowców. DMAA, uznawana za związek o działaniu zbliżonym do amfetaminy, była powodem licznych zgłoszeń działań niepożądanych, takich jak nadciśnienie czy zaburzenia rytmu serca. Ligandrol i ostaryna, należące do grupy SARM, od dawna znajdują się w Światowym Kodeksie Antydopingowym, a ich stosowanie wiązano m.in. z ryzykiem uszkodzeń wątroby. Usunięcie wszystkich siedmiu składników z rynku ma według ekspertów zwiększyć bezpieczeństwo konsumentów i ograniczyć stosowanie środków o działaniu farmakologicznym w produktach, które nie podlegają reżimowi kontroli właściwemu dla leków.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
21. listopad 2025 13:24