StoryEditor
E-commerce
14.04.2023 00:00

Remigiusz Chrzanowski, DrEcom: To jest czas walki o pozycję lidera e-commerce w kategorii Zdrowie i Uroda

Rossmann mógłby zawalczyć o pozycję lidera w e-commerce w kategorii Zdrowie i Uroda, gdyby tylko chciał. Na razie wyprzedzają go Gemini i DOZ. Hebe i Super-Pharm mają szansę wskoczyć do czołówki. Kanał online ma nadal duży potencjał rozwoju. Ci, którzy inwestują w e-commerce mogą osiągać kilkudziesięcioprocentowe wzrosty. Ci, którzy osiedli na laurach będą tracić, bo dynamika rynku słabnie – mówi Remigiusz Chrzanowski, ekspert i konsultant w e-commerce, właściciel firmy doradczej DrEcom, wcześniej zarządzający obszarem e-commerce m.in. dla DOZ,Super-Pharm i Apteki Gemini.

Jakie są tendencje w rozwoju e-commerce w segmencie Zdrowie i Uroda?

Jeżeli spojrzymy na to, co się dzieje w kategorii Zdrowie i Uroda w polskim e-commerce, to na pewno trzeba podkreślić, że jest to szalenie ciekawy okres. Przeszliśmy fazę pierwszego etapu rozwoju rynku, a ostatnich 7 lat to był czas, kiedy dużo firm i instytucji regulacyjnych uczyło się sprzedaży internetowej. Wśród głównych graczy przeplatały się drogerie z aptekami oraz sklepy beauty.

W mojej ocenie następnych 5 lat, to będzie walka na rynku e-commerce o pozycję lidera w kategorii Zdrowia i Urody. Taki lider wyłonił się już np. w kategorii Consumer Electronics – Media Expert króluje nad całą resztą z obrotami na poziomie około 12 mld zł w ostatnim dostępnym raporcie finansowym, z czego prawdopodobnie przynajmniej 25 proc. to sprzedaż online. Tak samo Empik zdominował kategorię kultury i szeroko rozumianego hobby z obrotami za 2021 na poziomie 2,4 mld zł z czego około 48proc. to udział sprzedaży produktów cyfrowych i ecommerce. Castorama, podobnie jak Decathlon walczą o miano lidera w swoich kategoriach. Oczywiście hegemonem sprzedaży internetowej w Polsce pozostaje Allegro generujące blisko 50 mld zł.

Teraz czas na kategorię Zdrowia i Urody, gdzie w nadchodzącym czasie należy spodziewać się rywalizacji o miano lidera sprzedaży e-commerce.

Do tej rywalizacji stają Gemini wieloletni lider wysyłkowej sprzedaży, DOZ największa stacjonarna sieć aptek w Polsce, która w dużej mierze nadrobiła już zaległości wynikające z późnego wejścia w obszar e-commerce. Hebe i Super-Pharm, które w ostatnich latach bardzo mocno postawiły na rozwój w obszarze digital oraz Apteka Melissa z TOP3 wysyłkowej sprzedaży w kategorii Pharma, choć firma ma sporo zaległości technologicznych i logistycznych do nadgonienia.

Zagadką pozostaje postawa Notino, którego tempo rozwoju e-commerce bardzo spadło w ostatnich latach oraz Rossmanna, dla którego za względu na mocną obecność stacjonarną e-commerce nie jest priorytetem, a przecież prawidłowo rozwijany mógłby już generować sprzedaż na poziomie 3 mld zł stanowiąc około 20 proc. obrotów całej sieci. Patrząc na rynek USA to trochę tak jakby Walmart nie podjął rywalizacji z Amazonem.  Z drugiej strony to dzięki brakowi zainteresowania rozwojem e-commerce w Rossmannie, w ostatnich latach powstało tak wiele nowych firm, których roczna sprzedaż online przekracza 100 mln zł.

Co pokazują liczby?

Patrząc na światowy e-commerce, według Statista, jest on wart około 4 bilionów dolarów i to stanowi, w zależności od pomiarów, około 15-17 proc. udziałów w handlu. E-commerce w kategorii Zdrowie i Uroda jest rozbijany na Beauty, Personal Care i Health, ale łącząc te segmenty wychodzi, że jest wart 182 mld dolarów na całym świecie.

Schodząc na nasze podwórko, szacuję, że z perspektywy samych retailerów e-commerce w tej kategorii w Polsce jest wart około 7 mld złotych, czyli nieco ponad 1,6 mld dolarów. Ale jak uwzględnimy wszystkie segmenty, czyli też B2B, usługi medyczne itd., to PwC szacuje ten obszar na 15 mld złotych, czyli około 3,5 mld dolarów. To daje udział Polski na poziomie 2,2 proc. w światowym rynku e-commerce Zdrowia i Urody. To dobry wynik biorąc pod uwagę, że populacyjnie stanowimy pół procenta. Co więcej, według PwC, rynek e-commerce w kategorii Zdrowie i Uroda ma rosnąć mniej więcej o 12,3 proc., co roku przez następnych 5 lat.

Jednak dynamika rozwoju sprzedaży online będzie zwalniać, o ile nie pojawią się nowe przełomowe technologie. Już teraz obserwując rynek brytyjski czy niemiecki, które wydają się najbardziej rozwinięte w Europie, widzimy, że one istotnie zwalniają, a rynek niemiecki nawet zanotował pierwszy raz spadek sprzedaży rok do roku.

Jeszcze siedem, pięć lat temu, gdy e-commerce w niektórych kategoriach rósł nawet do  500 proc., wszyscy się zastanawiali, gdzie są granice, jaki e-commerce osiągnie udział w rynku. Widzimy już, że proporcja dla wspomnianych państw zatrzymuje się w okolicach 30 do 70. Oczywiście technologie oparte na sztucznej inteligencji mogą sporo zmienić w najbliższej przyszłości, jednocześnie należy pamiętać, że w przypadku e-commerce za tą technologią musi podążyć logistyka, a w tym obszarze jest jeszcze sporo do zrobienia.

Głosy są takie, że potężne wzrosty były spowodowane pandemią, a teraz po prostu wracamy do normy.

Warto to doprecyzować, biznesy dobrze przygotowane do skalowania sprzedaży, również logistycznie, wygenerowały spektakularne wzrosty w okresie pandemii. Jednocześnie w naszym obszarze Zdrowia i Urody jest nadal olbrzymi potencjał wzrostu sprzedaży e-commerce i nadal są biznesy, które notują 40-50 proc. wzrostu rok do roku. Oczywiście na rynku są też gracze, którzy z różnych powodów wstrzymali inwestycje lub ponoszą konsekwencje zaległości w rozwoju obszarów technologicznych czy logistycznych i przez to ich obroty rosną jednocyfrowo bo ze względu na dojrzewanie rynku, powoli kończą się czasy wysokich wzrostów samych z siebie.

Zatrzymajmy się więc przy tym wątku. Kto, Pana zdaniem, najlepiej poukładał się w e-commerce w naszej branży, a kto ma najwięcej do zrobienia przy swoim potencjale?

Zanim odpowiem na to pytanie, warto zarysować tło placu boju. W tej chwili e-commerce Zdrowie i Uroda, upraszczając, możemy podzielić na trzy obszary.

Po pierwsze mamy biznesy mniej lub bardziej regulowane prawem farmaceutycznym – apteki, portale zdrowia, portale rezerwacji leków. Na ten rynek próbują też wejść duzi wydawcy, jak np.: Medonet, który ma olbrzymią bazę artykułów i z nich już nie tylko odsyła linkami do stron reklamodawców, ale też zaczyna rozwijać swój marketplace. W tym obszarze liderami są Gemini, które pod względem technologicznym i logistycznym wydaje się być przygotowane do dalszego skalowania. Jest też DOZ, który ma olbrzymi potencjał do wzrostów ze względu na dużą sieć stacjonarną, prace nad własnym marketplacem oraz uruchomionym drugim brandem Aptelia.pl Trzeci gracz na rynku Apteka Melissa zmierza w ciekawym kierunku wchodząc z ofertą swojego sklepu e-melissa na Allegro, obecność na innych marketplace jest niepraktykowana przez wcześniej wymienionych liderów i przez to może okazać się, przynajmniej w perspektywie kolejnych 3 lat istotnym elementem wzrostowym. Wspomniana grupa opanowała już sprzedaż apteczną przez Internet i teraz coraz mocniej wchodzi do świata urody.

Drugą grupą są portale rezerwacyjne, jak apteline.pl, czy gdziepolek.pl oraz strony producentów takie jak chociażby Lush, Rituals, HealthLabsCare czy Pharmaceris. One też mają duży potencjał wzrostowy, choć raczej nie powalczą o miano lidera w całej kategorii Zdrowia i Urody, ze względu na ograniczony asortyment

Trzecia grupa to biznes, nazwijmy go, nieregulowany czyli drogerie i szeroko rozumiane sklepy beauty. Po tym co widać na rynku warto wskazać oczywiście na Hebe i Super-Pharm jako biznesy mocno inwestujące w kanał digital w ostatnich latach. Największym sklepem póki co wydaje się nadal być Notino, a za nim Makeup, których wzrost jednak zwolnił w ostatnich latach, ale potencjał rozwoju nadal jest duży. Jest też wcześniej wspomniany Rossmann, który nadal może przystąpić do rywalizacji, bo ryzyku kanibalizowania kanałów można zaradzić. Pozostali gracze jak Sephora, Douglas, Drogerie Natura, DM czy e-Zebra, raczej w przewidywalnej przyszłości pozostaną w klasie średniej pod względem swoich biznesów e-commerce.

Ta grupa próbuje wchodzić w świat apteczny, mam tutaj na myśli otwarcie apteki przez Notino w Czechach, czy przez Sephora we Francji oraz uruchomienie apteki online przez Hebe. Jednak sprzedaż apteczna nie jest taka łatwa do opanowania w Polsce i potrzeba przynajmniej kilku lat, dlatego z tej grupy największe szanse rozwojowe wydaje się mieć Super-Pharm, który ma szerokie doświadczenie w prowadzeniu aptek i drogerii, choć warto wspomnieć o ciekawym ruchu rozwojowym zapowiedzianym przez Hebe, a mianowicie ekspansja poza Polskę, ta opcja może otworzyć marce ciekawe perspektywy.

Granica pomiędzy e-drogeriami i e-aptekami zanika jeszcze w jednym istotnym obszarze, a są nim dermokosmetyki. Dermokosmetyki to nazwa nieuregulowana prawnie, teoretycznie mogą być sprzedawane wszędzie, ale do tej pory zasada była taka, że klasyczne brandy dermokosmetyczne, takie jak np. Vichy, SVR, La Roche Posay, CeraVe, Pharmaceris, Pierre Fabre i inne z tego segmentu, raczej były dedykowane wyłącznie aptekom. Tymczasem teraz ze względu na wspomniane zmiany w aptecznym funkcjonowaniu takich marek jak Sephora, Notino czy Hebe również ze strefą dermosmetyków, większość z tych marek dostępna jest już prawie wszędzie w e-commerce.  

Ostatnią grupą są marketplace’y jak Allegro, Amazon czy Empik. Wygląda na to, że po wyrokach z 2022 r. jest wreszcie sposób na legalną sprzedaż produktów przez apteki na tych platformach, a to wraz ze wspomnianym ruchem Melissy i innych graczy spowoduje, że docelowo pewnie około 50 proc. sprzedaży w kategorii Zdrowie i Uroda będzie realizowane na stronach należących do biznesów marketplace.

Wracając więc do pytania – kto będzie rządził w e-commerce w kategorii Zdrowie i Uroda?

Moim zdaniem walka o 50 proc. rynku rozegra się w najbliższych latach między: Gemini, DOZ, Notino, Makeup, Rossmann, Super-Pharm, Hebe i Melissa. 

Druga połowa przypadnie platformom marketplace z przewagą Allegro.

Czy może pojawić się jeszcze jakiś istotny gracz z zewnątrz, który zmieni układ sił w e-commerce w naszej branży?

Nie jest to wykluczone. Aczkolwiek po sytuacji z Shopee, które wycofało się z polskiego rynku, widzimy, że nie jest to proste.

Budując biznes od zera w kategorii Zdrowie i Uroda, w opcji tylko kanał online trzeba zainwestować między 50 a 100 mln zł, żeby go rozwinąć i wejść do top 10 sprzedawców na rynku. I to trwa. Widzimy na przykład po DM – z całą sympatią do tej marki – że stawiając gównie na rozwój organiczny nie jest łatwo osiągnąć w e-commerce dużego ruchu na stronie. Myślę, że będą potrzebowali 3-5 lat, żeby dojść do sensownych liczb, dzięki którym będą postrzegani przez producentów jako istotny gracz na rynku online. A w tym czasie cała reszta firm przecież też nie będzie stała w miejscu i może odskoczyć jeszcze bardziej. Raczej spodziewałbym się więc, że wejdzie do Polski jakiś duży inwestor lub w ten obszar włączy się ktoś z Polski, kto zainwestuje w jedną z obecnych sieci drogeryjnych, czy aptecznych i w wyniku tego istotnie przyspieszy ich rozwój także w e-commerce.

Czy to, że DOZ i Gemini wyrosły na liderów w e-commerce, jest wynikiem tego, że są kojarzone ze zdrowiem i aptekami?

Czynnik zdrowia ma wpływ na wiarygodność brandu. Kiedyś robiliśmy ciekawe testy wśród matek z dziećmi – chodziło o kupowanie mleka i pieluch. W ankietach matki mówiły, że jak kupują w aptece, to mają wrażenie, że lepiej opiekują się swoją rodziną. Istotnym elementem w tej układance jest więc to, że marki z obszaru zdrowia wchodzą w kategorie beauty.

Czy Pana zdaniem są na rynku jeszcze jakieś apteki, które w segmencie beauty mogą zrobić konkurencję drogeriom?

Mamy w e-commerce w kategorii aptek około dwudziestu liczących się graczy. Jest grupa liderów, u których już zwykle jest pozytywna EBITDA, zarabiają duże pieniądze, łatwiej jest im uruchamiać kolejne inwestycje. Mamy też sporo firm, które doszły do pewnego poziomu od kilku do kilkudziesięciu mln zł obrotu i przed nimi inwestycyjne decyzje co dalej. Mają duży próg do pokonania po to, żeby wybić się na poziom powyżej 100 mln zł obrotu. Czy te firmy będą miały faktycznie takie środki, czy znajdą inwestorów? Trudno powiedzieć. Na pewno nie wszystkie.

Doradzałem firmom będącym na różnych etapach rozwoju w e-commerce. Zupełnie inne podejście do inwestycji ma fundusz, inne prywatny właściciel. Fundusz inwestuje na 5 lat z założeniem, że po tym okresie sprzedaje biznes. Jest w stanie wyłożyć na dzień dobry 50 mln zł, by osiągnąć wzrost, który zwiększy wartość spółki.

Zupełnie inaczej inwestuje rodzinny biznes. Właściciel ma, załóżmy, 5 mln zł rocznie „luzu”, ale nie wyda wszystkiego, żeby rozwinąć e-commerce. W takich firmach wzrost jest organiczny, a przez to wcale nie jest powiedziane, że biznes zakończy się sukcesem. Wiele firm mamy właśnie w takiej sytuacji.

Czy opłaca się w ogóle jeszcze wchodzić w e-commerce z nowymi projektami, z nowymi sklepami w kategorii Zdrowia i Urody?

Tak, choć poprzeczka wejścia w przeciągu ostatnich dwóch lat podniosła się bardzo wysoko. Wcześniej wystarczyło 20-30 mln inwestycji, teraz 50-70 mln, żeby zaistnieć i dojść do pozytywnej EBITDA przy obrocie na poziomie 100 mln zł rocznie, więc z automatu jest coraz mniej graczy, których na to stać.

Raczej będziemy obserwować pewnego rodzaju konsolidację i stopniowo, w ciągu następnych kilku lat, wyłoni się grupa prawdziwych liderów. Myślę, że będzie to około pięciu istotnych graczy ze względu na specyfikę przeplatania się drogerii z farmacją. Chyba że, co zawsze mówiąc o digitalu trzeba zastrzec, pojawi się przełomowa technologia np. oparta o sztuczną inteligencję i firma, która w nowatorski sposób ją wykorzysta istotnie obniżając próg wejścia i granice inwestycyjne, a następnie zmieni zwyczaje zakupowe klientów

Był boom na e-commerce, wszyscy chcieli sprzedawać w internecie, także właściciele małych sklepów, drogerii. Dziś mówią, że nie wytrzymują konkurencji, że nie stać ich na e-commerce. Czy „wciągnie” ich Allegro? I czy to dobrze czy źle?

To jest naturalny proces. Dobrze dla klientów, bo będzie większa konkurencyjność w ramach tego portalu. Natomiast te mniejsze sklepy mogą działać lokalnie wykorzystując usługi typu click and collect. Myślę, że tak, Allegro będzie powoli zbierać wszystkich u siebie i skonsoliduje tych mniejszych graczy. Aczkolwiek nic nie stoi na przeszkodzie, aby tacy sprzedawcy zaczęli się pojawiać na marketplace’ach DOZ, Gemini, Hebe czy Super-Pharm, albo Empiku. Co ciekawe duzi gracze z naszej kategorii na Allegro nie wchodzą - oprócz Melissy. Budują swoje marki.

Z tego co słyszę na rynku, wyzwaniem dla producentów kosmetyków jest, aby nie stracić sprzedaży przez swoje e-sklepy, gdy wchodzą w e-ecommerce retailerów. Jak powinni ten biznes układać, żeby nie dopuszczać do kanibalizacji? Zakładam, że większość producentów chce mieć swoje własne e-sklepy.

To jest szalenie ciekawy i złożony temat. Wejście we współpracę z dużymi sprzedawcami i platformami marketplace to duża szansa dla producentów bo otrzymują dostęp do kilkunastomilionowej bazy klientów w Polsce. W pewnym momencie skalowania sprzedaży jest to wręcz must have. Jednocześnie taka współpraca niesie ze sobą wiele wyzwań w tym deprecjonowanie cenowe produktów, brak kontroli nad jakością procesu zakupowego, pakowania i wysyłki oraz wielu innych. Te tematy trzeba w miarę możliwości poukładać ze sprzedawcą.

Z drugiej strony sprzedaż przez własną stronę daje nam bliski i bezpośredni kontakt z naszymi klientami, co sprawia, że mamy dużo możliwości interakcji, budowania relacji oraz ciągłego wsłuchiwania się w potrzeby kupujących.

Finalnie decyzja należy do właściciela danej marki, na rynku można spotkać różne modele, są firmy, które większość sprzedaży realizują przez swoją stronę, wtedy po prostu trzeba zaakceptować brak możliwości pełnego skalowania sprzedaży na danym rynku. W zamian mamy prawie pełną kontrolę nad doświadczeniami zakupowymi naszych klientów.  

Jeżeli chodzi natomiast o współpracę ze sprzedawcami to na bazie setek rozmów, które odbyłem w ciągu ostatnich lat, i znajomości brandów, podzieliłbym producentów działających w segmencie Beauty na trzy grupy, jeśli chodzi o świadomość e-commerce. Pierwsza – najmniej świadomi, nawet do 25 proc. producentów. To jest grupa, która prawie w ogóle nie interesuje się e-commercem, a także tym, na jakie działania wydawane są budżety marketingowe we współpracy z retailerami. Wiem, że to może brzmieć nieprawdopodobnie w obecnych czasach, ale jednak taka grupa jest.

Druga grupa, największa, około 75 proc., uczy się e-commerce. To są firmy, które mają największy potencjał. Zarazem jeszcze nie do końca wiedzą, na jakie narzędzia wydawać pieniądze, nie wszystkie mają zbudowaną strategię e-commerce. Prosta rzecz – czy ja jako producent chcę rozwijać brand do takiego stopnia, żeby on stał się must have na rynku i wtedy drogeria do mnie przyjdzie i powie: „daj mi swój produkt”, czy chce polegać na tym, że produkt jest ułożony głównie dobrze cenowo i buduję sobie jakąś dystrybucję. Większość tych producentów nie wie, jak rozliczać narzędzia marketingowe. Nie wie, jak analizować raporty, albo nie dostaje pełnych danych, żeby stwierdzić, czy dana kampania marketingowa, na którą wydali dziesiątki tysięcy złotych przyniosła efekty. Czy wzrost sprzedaży wynika z kampanii, a może z sezonowości, lub z czegoś zupełnie innego? Tu jest olbrzymi obszar do nauki, pracy bo przepalanych jest dużo pieniędzy.

Niewielka część producentów, raptem około 5 proc., jest świadomych, mają swoje zespoły e-commerce i z nimi rozmawia się jak z partnerami. Wiedzą, o co chodzi w e-commerce, wiedzą, które narzędzia działają, a które nie. Często mają dane, badania nie tylko z Polski, ale z Europy, ze świata. Z takimi producentami współpraca odbywa się na poziomie partnerskim, dzięki czemu możemy wzajemnie się rozwijać.

Z czego wynika to różne podejście do kanału e-commerce i mała jego świadomość?

Dla producentów z naszej branży e-commerce stanowi zwykle od 5 do 30  procent ich sprzedaży, ci, którzy mają większy udział bardziej interesują się tym kanałem, mają większą wiedzę. Jednak nadal znaczna część z nich boryka się z problemem mierzenia efektywności kampanii marketingowych w internecie.

Producenci powinni więc najpierw nauczyć się e-commerce’u. Każdy musi zdecydować, ile środków przeznacza na ten kanał i w którym kierunku idzie. Dopiero z tego wynikają kolejne kroki – czy chcemy sprzedawać przez Allegro, w e-drogeriach, w e-aptekach, czy chcemy mieć swój e-sklep.

Wracając do poprzedniego pytania – dla retailera ważne jest, by miał dużą część sprzedaży danego producenta, wtedy ma najlepsze warunki. Gdy realizuje 20-30 proc. jego rocznej sprzedaży to tak naprawdę rządzi i dzieli, producent nie wyrobi bez niego żadnych celów. Dla producenta odwrotnie – lepiej mieć rozdrobniony rynek, żeby każdy retailer miał po 5 proc. udziału, bo gdy któryś „wypadnie” to nie ma problemu z zagospodarowaniem tego obszaru. Jednak, by to zrobić producent musi mieć mocny, odpowiednio wypromowany produkt.

Osobiście uważam, że dobrze jest mieć swój e-sklep z perspektywy marki, nawet jeśli nie przynosi on dużych przychodów, a nie będzie przynosił, gdy idziemy w e-commerce szeroko. Jednak posiadanie swojego sklepu po pierwsze pozwala nam budować naprawdę bliskie relacje z tą grupą odbiorców, którzy są zakupami zainteresowani, a po drugie pozwala robić bardzo dużo testów i uczyć się e-commerce.

Za jakiś czas kryzys się skończy, Ci którzy mają tego świadomość i ten czas wykorzystają na mądre inwestycje oraz edukację, będą na wygranej pozycji.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
11.08.2025 09:48
Arabia Saudyjska – wschodząca gwiazda globalnego e-commerce
Nora Bo Awadh to jedna z najbardziej wpływowych postaci w branży beauty w Arabii Saudyjskiej i całym regionie MENANora Bo Awadh IG

W ciągu zaledwie kilku lat Arabia Saudyjska przeszła cyfrową rewolucję, która całkowicie zmieniła sposób, w jaki Saudyjczycy kupują, płacą i konsumują. Napędzana przez młode społeczeństwo, ambitne inwestycje rządowe oraz błyskawiczny rozwój sektora fintech i logistyki, branża e-commerce w Królestwie notuje dwucyfrowe wzrosty, a Rijad wyrasta na nowy punkt ciężkości globalnego handlu cyfrowego, wykraczając daleko poza ramy regionu MENA.

Rynek w liczbach

W 2025 roku wartość saudyjskiego rynku e-commerce ma sięgnąć 16,53 mld USD, a w ciągu czterech kolejnych lat wzrosnąć do 24,13 mld USD – wynika z prognoz Statista. Oznacza to średnioroczne tempo wzrostu na poziomie 9,91 proc., co plasuje Królestwo w gronie najszybciej rozwijających się rynków cyfrowego handlu na świecie.

Liczba użytkowników zakupów online ma wzrosnąć do 19,3 mln w 2029 roku, przy penetracji na poziomie blisko połowy populacji. Tak wysoka dynamika i potencjał zakupowy sprawiają, że Arabia Saudyjska staje się kluczowym punktem na mapie globalnego e-commerce.

Co napędza boom e-commerce w Arabii Saudyjskiej?

Sukces e-commerce w Arabii Saudyjskiej to efekt zbiegu kilku kluczowych czynników, które wspólnie tworzą idealne warunki do dynamicznego rozwoju handlu online.

Młode i cyfrowo zaawansowane społeczeństwo

Ponad 60 proc. populacji Królestwa to osoby poniżej 30. roku życia (GASTAT, 2022), które naturalnie preferują zakupy przez internet i korzystanie z nowoczesnych technologii.

Większość transakcji online odbywa się za pośrednictwem smartfonów – w czasie Ramadanu ich udział w e-commerce sięga aż 90 proc., a liczba instalacji aplikacji zakupowych wzrosła w 2024 roku o 67 proc. (Saudi Market Research Consulting, 2024). Te dane pokazują, że młodzi konsumenci nie tylko są „mobile-first”, ale wręcz oczekują od marek doświadczeń zakupowych w pełni zoptymalizowanych pod urządzenia przenośne.

Ambitna strategia rządowa i inwestycje

Program Vision 2030, który ma na celu m.in. dywersyfikację gospodarki, kładzie silny nacisk na rozwój sektora cyfrowego i usług online. Rząd inwestuje w infrastrukturę, poprawę dostępu do internetu oraz ułatwienia dla przedsiębiorców, co przyspiesza rozwój e-handlu.

Według danych Verified Market Research, w 2023 roku Arabia Saudyjska przeznaczyła 12,4 mld SAR (3,3 mld USD) na rozwój infrastruktury e-commerce. Efekty tych inwestycji wyraźnie widać w segmencie beauty i personal care, gdzie – według tych samych danych – efektywność dostaw „ostatniej mili” wzrosła o 65 proc., a średni czas realizacji zamówień skrócił się o 40 proc., co przełożyło się na wzrost zaufania do zakupów online do poziomu 85 proc.

Rozwój sektora fintech i nowoczesnych płatności

Rosnąca dostępność bezpiecznych metod płatności, takich jak Apple Pay (36 proc. udziału), krajowy system kart Mada (22 proc.) oraz STC Pay (12 proc.), znacznie ułatwia zakupy online i buduje wiarygodność handlu cyfrowego (Checkout, 2025). Coraz większą popularność zyskują portfele elektroniczne oraz usługi BNPL (Buy Now, Pay Later), które w 2024 roku odpowiadały za ponad 20 proc. wartości wszystkich transakcji e-commerce w Arabii Saudyjskiej (Eventackle Intelligence, 2025). Według prognoz Mordor Intelligence, segment BNPL ma dynamicznie rosnąć – z wartości 1,54 mld USD w 2025 do 2,48 mld USD w 2030 roku przy średniorocznym tempie wzrostu (CAGR) wynoszącym 10 proc.

Rozwijająca się logistyka i sieć dostaw

Królestwo intensywnie inwestuje w centra dystrybucji, automatyzację magazynów i inteligentne zarządzanie dostawami. Skutkiem jest rekordowy wolumen paczek – ponad 50 mln przesyłek w Q2 2025 (Transport General Authority – TGA, 2025). JD Logistics wprowadziło usługę JoyExpress w Rijadzie, oferującą dostawy tego samego lub następnego dnia dzięki własnym magazynom i kurierom.

Jednocześnie rynek logistyki transgranicznej (cross-border) rośnie w imponującym tempie: do 2030 roku ma osiągnąć niemal 20 mld USD przy CAGR 27,2 proc, a najszybciej rosnącym segmentem są dostawy typu same-day. Jednocześnie rozbudowywane są rozwiązania typu click & collect i smart lockers – które, choć nadal nie dostępne na dużą skalę w całym kraju, znacząco poprawiają wygodę odbiorów w centrach miejskich. (Grand View Research, 2024)

Rosnąca liczba lokalnych i międzynarodowych platform

Na rynku działa coraz więcej platform e-commerce, zarówno globalnych gigantów, takich jak Amazon (po przejęciu Souq.com) czy Noon, jak i dynamicznie rozwijających się marek lokalnych, m.in. Golden Scent czy Nice One.

Lokalni gracze wyróżniają się dopasowaniem oferty do specyfiki saudyjskiego konsumenta, w tym do preferencji zakupów mobilnych, integracji z popularnymi aplikacjami społecznościowymi oraz ofertą w języku arabskim. Konkurencja między międzynarodowymi a lokalnymi platformami napędza innowacje i poprawia jakość obsługi klienta.

Beauty – kluczowy motor handlu online 

Segment kosmetyków i perfum w saudyjskim e-commerce rozwija się równie dynamicznie, co cały rynek. Według IMARC Group, jego wartość w 2024 roku wyniosła 437,7 mln USD, a do 2033 roku ma niemal się podwoić, osiągając 912,5 mln USD. Prognozowany średnioroczny wzrost na poziomie 8,51 proc. pokazuje, że beauty pozostaje jednym z kluczowych motorów napędowych handlu cyfrowego w Królestwie.

Na dynamiczny rozwój tego segmentu wpływa kilka powiązanych czynników. Szybka ekspansja platform e-commerce sprawiła, że konsumenci mogą dziś z łatwością przeglądać i kupować szeroką gamę kosmetyków i perfum bez wychodzenia z domu. Wygoda zakupów online stała się jednym z głównych motorów wzrostu.

Dodatkowo rosnące zainteresowanie markami niszowymi i indie, nie zawsze dostępnymi w tradycyjnych perfumeriach, znacząco poszerza ofertę beauty w kanale online. Personalizacja staje się kluczowym oczekiwaniem kupujących – od wirtualnych przymierzalni makijażu opartych na technologii AR, stosowanych m.in. przez Sephora Middle East czy Golden Scent, po algorytmy rekomendujące pielęgnację dopasowaną do typu skóry i klimatu regionu.

Media społecznościowe – zwłaszcza Instagram, Snapchat i TikTok – oraz influencerzy beauty o zasięgach liczonych w milionach obserwujących, silnie kształtują decyzje zakupowe, szczególnie wśród młodszych konsumentów.

Zobacz więcej: Beauty made in Saudi: lokalni influencerzy na radarze światowego rynku

Cyfrowe adresy piękna w KSA

Rynek beauty online w Arabii Saudyjskiej jest mocno zróżnicowany i obejmuje zarówno wyspecjalizowane aplikacje lokalne, jak i globalnych gigantów e-commerce, którzy coraz śmielej rozbudowują swoje kategorie kosmetyków i perfum.

  • Golden Scent – jeden z pionierów sprzedaży beauty online w regionie. Aplikacja i sklep online skoncentrowany na perfumach i kosmetykach, znany z szerokiej oferty arabskich i niszowych zapachów. 
  • Nice One – saudyjska platforma e-commerce z aplikacją i sklepem online, specjalizująca się w kosmetykach, perfumach i produktach wellness. 
  • Boutiqaat – platforma wywodząca się z Kuwejtu, dziś aktywnie obecna w Arabii Saudyjskiej i zaliczana do najbardziej rozpoznawalnych przykładów „social commerce” w regionie. Łączy zakupy z rekomendacjami influencerów i celebrytów.
  • Sephora Middle East – globalna sieć, która w Arabii Saudyjskiej skutecznie łączy sprzedaż online z rozbudowaną siecią butików w prestiżowych centrach handlowych Rijadu, Dżeddy i Dhahranu. Jej aplikacja mobilna i e-sklep oferują szybkie dostawy, program lojalnościowy i ekskluzywne premiery marek premium.
  • Amazon.sa i Noon.com – dwaj najwięksi gracze globalnego e-commerce, którzy w ostatnich latach znacznie rozszerzyli kategorie beauty w Arabii Saudyjskiej. Przyciągają klientów konkurencyjnymi cenami, szerokim asortymentem oraz szybką dostawą, w tym opcjami same-day i next-day delivery.

Szanse i wyzwania dla marek beauty

Dynamiczny rozwój e-commerce w Arabii Saudyjskiej otwiera przed markami beauty szereg możliwości, ale także stawia konkretne wyzwania.

  • Wysoka siła nabywcza i segment premium: Arabia Saudyjska należy do rynków o jednym z najwyższych poziomów wydatków na kosmetyki per capita w regionie MENA. Konsumenci chętnie sięgają po produkty premium i luksusowe, co tworzy atrakcyjną przestrzeń dla marek z segmentu high-end, zarówno globalnych, jak i niszowych.
  • Otwarcie rynku na międzynarodowe brandy vs konkurencja lokalna: rynek jest coraz bardziej otwarty na międzynarodowe brandy, co sprzyja ekspansji zagranicznych graczy. Jednocześnie rośnie siła marek lokalnych, które potrafią wykorzystać znajomość kultury, estetyki i preferencji konsumentów, stając się realną konkurencją dla globalnych firm.
  • Oczekiwania w zakresie zrównoważonych i etycznych produktów: świadomość ekologiczna konsumentów w Arabii Saudyjskiej rośnie, a wraz z nią popyt na kosmetyki cruelty-free, clean beauty oraz produkty halal. Marki, które potrafią połączyć wysoką jakość z transparentnym pochodzeniem składników i etycznym łańcuchem dostaw, zyskują przewagę konkurencyjną i budują lojalność klientów.
  • Logistyka i doświadczenie zakupowe jako element przewagi: saudyjscy konsumenci oczekują błyskawicznych dostaw oraz elastycznych metod płatności, w tym wciąż popularnej opcji cash on delivery, która buduje zaufanie, zwłaszcza wobec nowych marek. Jednocześnie rynek wciąż mierzy się z wyzwaniami, takimi jak ograniczona infrastruktura w mniej zurbanizowanych regionach, utrudniona logistyka dostaw w obszarach wiejskich oraz obawy części konsumentów dotyczące bezpieczeństwa płatności online. Zapewnienie wysokiego standardu obsługi w takich warunkach jest nie tylko szansą na wyróżnienie się, ale i koniecznością, by utrzymać konkurencyjność w szybko rosnącym rynku beauty online.
  • Regulacje i wymogi prawne dla e-sklepów: jak podkreśla lokalna firma doradcza Motaded, każda marka prowadząca sprzedaż online w Arabii Saudyjskiej – nawet wyłącznie przez media społecznościowe – musi posiadać zarejestrowaną działalność (Commercial Registration – CR) oraz specjalną licencję e-commerce wydawaną przez Ministerstwo Handlu. Brak tych dokumentów może skutkować karami lub zablokowaniem działalności, a wymogi są egzekwowane także wobec najmniejszych sprzedawców. Dla marek beauty przestrzeganie tych zasad jest więc nie tylko wymogiem formalnym, ale także elementem budowania wiarygodności i zaufania w przestrzeni cyfrowej.

Przyszłość beauty w e-commerce Arabii Saudyjskiej

Rosnąca siła nabywcza, dynamiczny rozwój technologii i zmieniające się wartości konsumentów wskazują, że segment beauty w saudyjskim e-commerce ma przed sobą lata intensywnego wzrostu. Wysokie tempo cyfryzacji, wsparte inwestycjami w infrastrukturę logistyczną i płatniczą, sprawia, że zakupy kosmetyków i perfum online stają się dla mieszkańców Królestwa codziennością, a nie jedynie alternatywą wobec sklepów stacjonarnych.

Segment premium i ultra-premium, w którym Arabia Saudyjska już dziś jest jednym z liderów regionu, przenosi się coraz śmielej do kanału online. Rozwój platform e-commerce otwiera także przestrzeń dla marek niszowych i specjalistycznych, które mogą dotrzeć do wymagających klientów bez konieczności fizycznej obecności na lokalnym rynku.

Technologie takie jak rozszerzona rzeczywistość (AR) i sztuczna inteligencja (AI) umożliwiają platformom i markom oferowanie zaawansowanej personalizacji – od indywidualnych rekomendacji pielęgnacyjnych po wirtualne testowanie makijażu i zapachów. Jednocześnie rosnące znaczenie transparentności w handlu online (certyfikaty halal i cruelty-free, pochodzenie składników czy etyczne łańcuchy dostaw) staje się ważnym wyróżnikiem i narzędziem budowania lojalności klientów.

W najbliższych latach Arabia Saudyjska ma szansę umocnić pozycję strategicznego hubu beauty e-commerce w regionie MENA, stając się zarówno centrum zakupów online, jak i punktem startowym dla marek planujących ekspansję na rynki Bliskiego Wschodu.

Marta Krawczyk

Zobacz też: Fenomen rynkowy marki Lattafa. Jak stała się symbolem orientalnych perfum w europejskim wydaniu? [ANALIZA]

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
08.08.2025 08:57
E-commerce: polscy klienci kupują więcej, ale płacą mniej
When U Buy

Zmieniające się nawyki konsumentów w polskim e-commerce coraz wyraźniej pokazują, że kluczem do sukcesu nie jest już wyłącznie niska cena, ale całościowe doświadczenie zakupowe. Z danych aplikacji When U Buy wynika, że choć klienci kupują coraz więcej, to jednocześnie produkty są tańsze, a preferencje względem płatności i dostawy zaczynają przesuwać się w nowych kierunkach.

W lipcu średnia wartość koszyka zakupowego wyniosła 167 zł, utrzymując się na poziomie z czerwca. To pozornie stabilny wynik, który jednak maskuje dynamiczne zmiany w strukturze zakupów. Wartość pojedynczego produktu spadła o kolejne 20 proc. (z 80 zł do 64 zł), natomiast liczba produktów w koszyku wzrosła z 2 do 2,6. 

Wydatki na użytkownika wzrosły, co oznacza, że konsumenci kupują więcej, choć taniej – szukając okazji, testując nowe produkty i coraz śmielej korzystając z elastycznych polityk zwrotów. Te ostatnie w lipcu osiągnęły rekordowy poziom 13 proc., co może świadczyć o impulsywnych zakupach i większym zaufaniu do systemów zwrotów, oferowanych przez sklepy. Na ten wynik miały wpływ głównie marki odzieżowe, jak Zalando, Reserved czy H&M (poziom zwrotów to ponad 40 proc.), co tylko potwierdza wspomniany trend wakacyjnej sezonowości.

Allegro vs Temu – inna strategia, podobne zjawiska

Na Allegro średnia wartość koszyka w lipcu wyniosła 103 zł – to aż o 27 proc. mniej niż w analogicznym okresie rok wcześniej. Średnia cena produktu spadła do 60 zł (z 91 zł r/r), natomiast liczba produktów w zamówieniu wzrosła do 1,7. Wydatki na użytkownika spadły miesiąc do miesiąca aż o 15 proc., co może mieć związek z sezonowością, ale też potwierdza konsekwentną strategię platformy: częstsze zakupy tańszych produktów. Poziom zwrotów spadł z 8 do 6 proc., co sugeruje, że mimo niskich cen konsumenci trafniej oceniają wartość produktów.

image
When U Buy

Temu z kolei utrzymuje wyższy średni koszyk niż Allegro – 144 zł w lipcu, mimo że liczba zamówień spadła aż o 30 proc. r/r. Co ciekawe, średnia wartość produktu na Temu wzrosła do 29 zł (z 17 zł r/r), ale liczba produktów w koszyku spadła – z 6,5 do 5. Miesięczne wydatki na użytkownika spadły o 17 proc. m/m. W porównaniu do czerwca, koszyk Temu skurczył się o 12 proc., co może świadczyć o nasyceniu zakupowym lub powolnym końcu „efektu nowości” chińskiej platformy. Zwroty utrzymują się na bardzo niskim poziomie 4 proc., co nadal wyróżnia Temu na tle rynku.

Płatności: odbicie BLIK, mocna pozycja BNPL

Lipiec przyniósł ciekawy zwrot w trendach płatniczych. Po miesiącach dominacji Allegro Pay i spadku BLIK, ten ostatni zaliczył mocne odbicie – z 23 proc. w czerwcu do 29 proc. udziału w płatnościach na Allegro. Spadł natomiast udział Allegro Pay – z 32 proc. do 29 proc. Równocześnie karta kredytowa, przez długi czas tracąca popularność, w lipcu zyskała 30 proc. użytkowników m/m. Apple Pay utrzymał się na stabilnym poziomie (ok. 20 proc).

Podobny trend widoczny był w Temu. BLIK wzrósł aż o 40 proc. m/m i odpowiadał za 37 proc. płatności. Apple Pay zyskał 6 punktów procentowych, kończąc miesiąc na poziomie 23 proc. Najwięcej straciły metody BNPL – PayPo i Klarna łącznie spadły o 7 p.p. w porównaniu do czerwca. Mimo to BNPL nadal ma mocną pozycję w polskim e-commerce: 23 proc. udziału w Temu (przy czym Klarna jest aż pięciokrotnie popularniejsza, niż PayPo), i 26 proc. na Allegro. W praktyce oznacza to, że Allegro Pay i Klarna są dziś realnymi konkurentami o ten sam typ klienta.

Lipcowe dane pokazują, że konsumenci coraz częściej zachowują się jak doświadczeni łowcy okazji. Wzrost liczby produktów w koszyku, spadająca cena jednostkowa i większy poziom zwrotów świadczą o testowaniu ofert i poszukiwaniu najlepszej relacji ceny do jakości. Ale to nie tylko ceny się liczą – coraz ważniejsze stają się elastyczne metody płatności i dostawy. Nawet tak ugruntowane metody jak karta kredytowa potrafią nagle odbić, jeśli dają realną wartość. To sygnał dla całego rynku: klient nie jest już lojalny wobec jednej platformy czy jednej metody: liczy się doświadczenie całościowe – komentuje Ewa Kraińska, właścicielka When U Buy.

image
 Klient nie jest już lojalny wobec jednej platformy czy jednej metody: liczy się doświadczenie całościowe – uważa Ewa Kraińska, właścicielka When U Buy
When U Buy

Logistyka: wzrost Orlenu, stabilny InPost

Automaty paczkowe wciąż dominują – odpowiadają za 52 proc. dostaw. InPost utrzymuje silną pozycję jako lider rynku, choć w lipcu w Allegro widać było lekkie odwrócenie trendu – kurierzy zyskali na popularności kosztem automatów. Orlen dynamicznie zwiększa swój udział – z 2 do 7 proc. r/r, a DHL rośnie z 3 do 8 proc. 

W Allegro widać jednocześnie spadek udziału Poczty Polskiej oraz wzrost znaczenia Orlenu jako dostawcy. W lipcu to właśnie Orlen najbardziej zyskał w tym segmencie. Paragony zarejestrowane w When U Buy potwierdzają doniesienia i komentarze internautów na temat konsekwentnego zmniejszania wagi InPostu na rzecz innych graczy podczas wyboru dostawy usług logistycznych na Allegro.

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
18. sierpień 2025 07:36