StoryEditor

Hebe w pościgu za Rossmannem. Sieć rusza z projektem kas samoobsługowych

Hebe – w odpowiedzi na rosnące koszty pracy, ale także na działania Rossmanna (który ma już przynajmniej jedno urządzenie tego typu w każdej z 1,5 tys. drogerii w Polsce) – rozpoczyna testy kas samoobsługowych.

Kasy samoobsługowe w Hebe dopiero są testowane. Sieć należąca do portugalskiej grupy Jeronimo Martins długo zwlekała z pilotażem tego rozwiązania. Podczas gdy Hebe skupiało się na innych projektach, kasy samoobsługowe na potęgę instalowała w ostatnich kilkunastu miesiącach m.in. Biedronka, również wchodząca w skład grupy JM. To samo robił główny konkurent Hebe na rynku drogeryjnym, Rossmann, który pod koniec 2020 r. mógł się pochwalić minimum jedną kasą samoobsługową w każdej ze swoich placówek.

Podejście Hebe do kwestii automatyzacji sprzedaży różni się od strategii Rossmanna. Podczas gdy niemiecki operator wstawia na salę sklepową średniej wielkości kasy samoobsługowe, Hebe postawiło na minimalizm - testuje niewielkie kasy samoobsługowe, nazywane wręcz przez ich producenta "kioskami samoobsługowymi", kojarzące się ze sklepami convenience. Dzięki takim rozmiarom kas, pilotaż w Hebe nie wymagał dużej reorganizacji przestrzeni sprzedażowej.

Redakcja portalu wiadomoscihandlowe.pl odwiedziła drogerię Hebe, w której trwają takie testy. To placówka w warszawskim Miasteczku Wilanów, działająca kilkaset metrów od Rossmanna wyposażonego w kasy samoobsługowe. W Hebe dotychczas funkcjonowały dwa standardowe stoiska kasowe. Obecnie jedno z nich zostało w całości "zamienione" na stanowisko z kasą samoobsługową. Drugą kasę samoobsługową wstawiono natomiast obok pobliskiego regału sklepowego.

Klientki i klienci na razie wydają się dość zdezorientowani nowym układem drogerii i dopiero się do niego przyzwyczajają. Klienci jeszcze nie wiedzą, czy obowiązuje jedna kolejka do wszystkich kas, czy może należy ustawiać się w osobnej kolejce do kas samoobsługowych. Nie pomaga brak czytelnych instrukcji, np. naklejek ze strzałkami na podłodze. Pracownicy drogerii co chwilę zwracają uwagę na głos, by klienci płacący za zakupy kartą przechodzili na drugą stronę alejki, do kas samoobsługowych.

Udoskonaleń wymaga również proces wybierania odpowiednich opcji na ekranie kasy samoobsługowej. Podczas krótkiej wizyty w Hebe, byliśmy świadkami wzywania pracowników sklepu do mniej więcej co drugiego klienta korzystającego z takiej kasy. To jednak element, który łatwo można poprawić, a testy służą właśnie wychwyceniu takich rzeczy.

W kasach samoobsługowych testowanych przez Hebe można zapłacić za zakupy kartą, a także Blikiem. System jest ponadto zintegrowany z programem lojalnościowym drogeryjnej sieci - pozwala na skanowanie kart My Hebe.

Wybór akurat drogerii w Miasteczku Wilanów na testy kas samoobsługowych pozwoli Hebe dowiedzieć się, na ile rozwiązanie przyjmie się wśród klientów i klientek raczej już obeznanych z tego typu technologiami. Okolica sklepu zamieszkana jest głównie przez młode rodziny z dziećmi.

Zapytaliśmy Hebe, w ilu drogeriach trwają podobne testy i do kiedy potrwa pilotaż rozwiązania. Gdy tylko uzyskamy odpowiedź, zaktualizujemy niniejszy artykuł.

Przypomnijmy, że konkurencyjny Rossmann na koniec ubiegłego roku miał ok. 2100 kas samoobsługowych w swoich drogeriach w Polsce. To aż o 1200 więcej niż rok wcześniej. Niemiecki operator zarządza w naszym kraju siecią około 1500 drogerii.

Sieć Hebe na koniec minionego roku miała 266 placówek w Polsce. Pomimo otwarć w 22 nowych lokalizacjach, sieć skurczyła się względem końca 2019 r., gdy działała w 273 miejscach. Był to głównie efekt likwidacji aptek - Hebe podjęło strategiczną decyzję o skoncentrowaniu się na biznesie drogeryjnym.

W czwartym kwartale 2020 roku sprzedaż sieci Hebe spadła o 13,9 proc., przy wyniku like-for-like (w sklepach działających ponad rok) na poziomie -12,5 proc. W ciągu całego roku 2020 sprzedaż Hebe wyniosła 245 mln euro, co oznacza spadek o 5,4 proc. w euro., a o 2,2 proc. w złotych.

Skąd wzięły się takie wyniki? Drogerie co prawda podczas pandemii pozostawały w Polsce otwarte, ale utraciły część klientów z powodu mniejszego ruchu w galeriach handlowych. W przypadku Hebe niemal co druga placówka ulokowana jest właśnie w centrum handlowym.

Paweł Jachowski
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Unilever: nasz nowy magazyn w Poznaniu wytrzyma sztorm
Unilever mat.pras.

Unilever wprowadza zaawansowaną automatyzację i optymalizację procesów logistycznych w swojej fabryce w Poznaniu. W ramach inwestycji o wartości blisko 100 mln złotych powstanie w pełni zautomatyzowany magazyn wysokiego składowania oraz nowoczesna hala wysyłek. Zakończenie inwestycji planowane jest na 2027 rok.

Unilever realizuje kompleksową transformację logistyczną w fabryce w Poznaniu – jednym z kluczowych zakładów produkcyjnych firmy w Europie. Inwestycja o wartości blisko 100 mln złotych obejmuje budowę w pełni zautomatyzowanego magazynu wysokiego składowania o pojemności 9,6 tys. palet oraz nowej hali wysyłek, która stanie się punktem załadunkowo-rozładunkowym.

Magazyn jak wieżowiec

Prace przygotowawcze są już zakończone, główna faza budowy rusza z początkiem grudnia, a zakończenie robót budowlanych przewidziane jest na koniec 2026 roku – z pełnym uruchomieniem i integracją systemów w połowie 2027 roku. W ramach projektu przebudowie ulegnie ponad 25 proc terenu fabryki, co umożliwi stworzenie nowego układu logistycznego i infrastrukturalnego dopasowanego do przyszłych potrzeb operacyjnych.

Magazyn wysokiego składowania o wysokości 36 metrów – tyle, co dziesięciopiętrowy wieżowiec – zostanie wyposażony w zaawansowane systemy automatycznego przechowywania i pobierania towarów. W magazynie zostaną zainstalowane trzy samojezdne w pełni autonomiczne windy o wysokości 34 metrów, obsługujące regały magazynowe. Cała konstrukcja została zaprojektowana tak, aby wytrzymać prędkość wiatru ponad 140 km/h, więcej niż 12-stopniowy huragan w skali Beauforta.

Ta inwestycja to dla naszej fabryki znaczące i angażujące przedsięwzięcie, które stanowi ważny krok w dalszym rozwoju zakładu. Tworzymy inteligentny, zintegrowany ekosystem logistyczny dla całej fabryki. Dzięki połączeniu automatyzacji i harmonizacji procesów podniesiemy naszą efektywność i elastyczność operacyjną. To krok, który zwiększy stabilność naszego łańcucha dostaw i pozwoli nam jeszcze lepiej odpowiadać na potrzeby partnerów biznesowych – komentuje Przemysław Fejfer, dyrektor fabryki w Poznaniu, Unilever.

Nowa hala wysyłek – centrum transportowe fabryki

Nowa hala wysyłek, wyposażona w dziewięć wielofunkcyjnych doków, zwiększy efektywność obsługi transportów oraz umożliwi sprawną organizację i koordynację ruchu ciężarówek w jednym miejscu. Inwestycja przyczyni się do optymalizacji procesów logistycznych i stworzy możliwości dalszej automatyzacji operacji.

image

Joanna Orzechowska, Unilever: Dobra rolka na TikToku potrafi wyczyścić półki z towaru [FBK 2025]

Unilever jest jednym z wiodących, światowych dostawców produktów Beauty & Wellbeing, Personal Care, Home Care, Foods i Ice Cream, który prowadzi sprzedaż na terenie 190 krajów, docierając do 3,4 mld konsumentów dziennie. Zatrudnia 128 tys. pracowników. Przychody ze sprzedaży w 2024 r. wyniosły 60,8 mld euro. 

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Klientom w branży beauty zależy na nowoczesnych płatnościach
Nowoczesne płatności stają się sposobem na budowanie lojalności klientów Booksy mat.pras.

Jak wskazuje raport Booksy „Beauty na kliknięcie”, prawie trzy czwarte klientów w wieku 18-29 lat chciałoby rezerwować wizyty i płacić za nie mobilnie w aplikacji, w której rezerwowali wizytę. Aż 46 proc. z nich wskazuje, że jeśli chodzi o dostępne metody płatności, to obecnie branża uroda i zdrowie wypada mniej nowocześnie, niż inne sektory.

Cyfrowe rozwiązania w coraz większym stopniu ułatwiają codzienne czynności – od zamawiania produktów i przejazdów po rezerwacje usług i płatności. Szczególnie młodsze pokolenia, które wychowały się w świecie aplikacji, oczekują, że wszystko będzie dostępne „tu i teraz” – bez zbędnych formalności, kolejek czy kontaktu z obsługą. Chociaż podstawą satysfakcjonującego doświadczenia w branży beauty wciąż jest przede wszystkim jakość wykonanej usługi, to klienci mają więcej oczekiwań. Rośnie między innymi znaczenie dostępnych metod płatności.

Tam, gdzie dostępne są terminale lub aplikacje niemal wszyscy, bo aż 97 proc. klientów, w ostatnim roku płaciło bezgotówkowo. Nie wszędzie było to jednak możliwe. Prawie połowa ankietowanych musiała sięgnąć po banknoty, co często wynikało z braku alternatywy. Gdy badani mieli wybór, przeszło trzy czwarte z nich wybrało jako ulubioną metodę płatności kartę lub telefon przy kasie, a jedynie 18 proc. gotówkę. Co piąty respondent doświadczył sytuacji, w której salon lub gabinet nie miał, jak wydać reszty, a 17 proc. nie miało przy sobie wystarczającej kwoty, by zapłacić za wizytę. 

Jednak pomimo tego, że jest to najmniej chętnie wybierana forma rozliczenia, 42 proc. respondentów ma wrażenie, że w salonach wciąż dominują płatności gotówką. W efekcie, prawie dwóch na pięciu ankietowanych uważa, że sektor urody i zdrowia pozostaje w tyle za innymi branżami pod względem nowoczesnych form rozliczania. Jasno wskazuje to więc potrzebę zapewniania przez usługodawców większego wyboru i wygodnych sposobów opłacania wizyt.

Wśród najważniejszych czynników wpływających na decyzje o sposobie rozliczenia wizyty pozostaje komfort. Dla trzech na pięciu klientów kluczowe jest, żeby wszystko szło szybko i sprawnie, a 57 proc. stawia na bezpieczeństwo. Łatwość użycia metody płatności jest istotnym aspektem dla 55 proc. ankietowanych. To właśnie z tych powodów blisko dwie trzecie (63 proc.) badanych chętnie sięgnęłoby po płatności mobilne, zbliżeniowe czy cyfrowe, gdyby były dostępne.

Usługi beauty opierają się przede wszystkim na wysokiej jakości wykonania i relacji ze stylistą, kosmetyczką czy fryzjerem. Jednak rzeczywistość wokół nas się zmienia, a klienci oczekują wszędzie takiej samej wygody, jaką daje im załatwianie spraw online. Dla większości z nich udana wizyta to taka, w której wszystko przebiega sprawnie i komfortowo, od momentu umówienia terminu aż po rozliczenie. Jest to szczególnie ważne dla młodszych klientów – niemal trzy czwarte osób w wieku 18-29 lat chciałoby rezerwować i płacić za usługi z kategorii zdrowie i uroda w jednej aplikacji. Ale również starsze grupy chętnie korzystałyby z takich rozwiązań - dwie trzecie ankietowanych w wieku 30-49 lat i aż 67 proc. osób w przedziale 50-64 lata. Wprowadzone przez nas Booksy Pay odpowiada właśnie na te potrzeby – mówi Piotr Posadzy, dyrektor ds. usług finansowych w Booksy.

Nowoczesne płatności stają się również sposobem na budowanie lojalności. Klienci lubią, gdy technologia daje im “coś więcej”. Benefity takie jak rabaty, zniżki czy cashback docenia prawie połowa Polaków (48 proc.).

Choć klienci nadal najczęściej rezerwują wizyty telefonicznie lub SMS-em (64 proc.), już niemal połowa Polaków korzysta w tym celu z aplikacji mobilnych, które ułatwiają znalezienie najbardziej dogodnego terminu i zarezerwowanie go o dowolnej porze, a także szybkie zmiany w razie potrzeby. Dają także możliwość porównywania cen i ofert. 

Wygodne zapisy wpływają pozytywnie na częstotliwość wizyt – użytkownicy Booksy częściej niż inni korzystają z różnorodnych usług. Przy wyborze konkretnego salonu istotny wpływ mają również rekomendacje. W kontekście wyglądu największe zaufanie mamy do osób z bliskiego otoczenia – głównym źródłem poleceń dla ponad połowy badanych (52 proc.) są rodzina i znajomi. Jednak tu także widać wpływ nowych technologii. 46 proc. Polaków szuka inspiracji w social mediach.

Raport Booksy „Beauty na kliknięcie” pokazuje wyraźny trend: klienci przyzwyczajają się do wygody błyskawicznie – wybierają nowoczesne formy płatności i oczekują bezproblemowego działania.

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
08. grudzień 2025 17:46