StoryEditor
Rynek i trendy
22.11.2021 00:00

Inflacja i rosnące ceny ograniczają skłonność konsumentów do zakupów

Dwóch na trzech konsumentów ogranicza wydatki w sklepach przez inflację i wysokie ceny. Poszukiwanie tanich ofert oznacza zwrot w kierunku sklepów dyskontowych, które są już liderem, kontrolującym ponad 33 proc. rynku FMCG. Polacy najbardziej oszczędzają na ubraniach, napojach alkoholowych oraz słodyczach i przekąskach. Natomiast na końcu zestawienia znalazła się m.in. chemia gospodarcza i artykuły higieniczne – wynika z badania UCE Research i Syno Poland dla Grupy Blix.    

Badanie, przeprowadzone przez UCE Research i Syno Poland dla Grupy Blix, pokazuje, że aż 67,9 proc. polskich konsumentów ogranicza wydatki w sklepach przez rosnącą inflację i wysokie ceny. Z kolei żadnych ograniczeń nie stosuje 20,3 proc. respondentów z reprezentatywnej próby 1057 dorosłych Polaków. Natomiast 7,9 proc. ankietowanych nie potrafi tego stwierdzić, a 3,9 proc. – nie zwraca na to w ogóle uwagi.

– Z wielu badań opinii społecznej, chociażby z początku tego roku, wynikało, że Polacy zaczynają sukcesywnie ograniczać swoje wydatki w sklepach, ale ten odsetek był nieco mniejszy niż teraz. Obecnie widzimy na rynku, że ten trend się nasila. Konsumenci wbrew temu, co się powszechnie mówi, wcale więcej nie zarabiają. Jeżeli już poprawiła się ich sytuacja z wynagrodzeniami, to w sporadycznych przypadkach, a ceny w sklepach jednak mocno poszły w górę. I klienci widzą, że za te same zakupy muszą zapłacić więcej niż dotychczas – komentuje dr Krzysztof Łuczak, ekonomista z Grupy Blix. 

Według danych GUS, sprzedaż detaliczna we wrześniu br. była nominalnie o 11,1 proc. wyższa niż w analogicznym okresie ub.r. W cenach stałych wzrosła o 5,1 proc., co podkreśla dr Urszula Kłosiewicz-Górecka z Polskiego Instytutu Ekonomicznego. I dodaje, że gospodarstwa domowe wydają więcej, ale ekonomiczna użyteczność ich zakupów nie rośnie. Jest to niekorzystne zjawisko, które zwykle ogranicza skłonność konsumentów do zakupów. Potwierdzają to wyniki ww. badania.

Zdaniem eksperta, ograniczanie wydatków przez Polaków ma związek z obawami o własne budżety. Szczególnie jest to zrozumiałe w kontekście zapowiadanych dalszych wzrostów cen, w tym gazu i prądu, mających wpływ na to, ile płacimy za różne artykuły i usługi.

– Sytuacja z ograniczaniem wydatków w sklepach nie ulegnie szybko zmianie. I raczej trzeba się nastawić na to, że będzie tylko gorzej. Gdy Polacy już wyczerpią oszczędności na towarach drugiej potrzeby, będą zmuszeni oszczędzać na tych, które są dla nich najważniejsze. W mojej ocenie, właśnie wchodzimy w ten etap. Powyższa sytuacja może odbić się szeroko na branży retailowej i gospodarce. Sieci handlowe, notując mniejszą sprzedaż, będą sukcesywnie podnosić ceny, żeby sobie zrekompensować straty. Co do tego nie mam żadnych wątpliwości – dodaje dr Łuczak.

Patrząc na wiek respondentów, można stwierdzić, że ograniczanie wydatków w sklepach jest widoczne przede wszystkim w grupie osób mających 56-80 lat – 73,1 proc. Z kolei uwzględniając miesięczne dochody netto, to dotyczy głównie rodaków uzyskujących poniżej 1 tys. zł – 78 proc. Dalej są ankietowani zarabiający 1000-2999 zł – 72,5 proc. Na końcu zestawienia są Polacy deklarujący powyżej 9 tys. zł – 45,8 proc. Natomiast biorąc pod uwagę wielkość miejsca zamieszkania, na ograniczenia decydują się przeważnie badani z miast liczących powyżej 500 tys. mieszkańców – 70,6 proc. Kolejne są osoby z miejscowości mających od 5 tys. do 19 tys. ludności – 69,3 proc..

– W dużych miastach Polacy więcej zarabiają i często są w lepszej kondycji finansowej niż osoby w mniejszych ośrodkach, szczególnie na wsiach i w małych miejscowościach. A mimo to widać, że tutaj sytuacja mocno się odwróciła. To świadczy o naprawdę poważnym problemie. Natomiast patrząc na to regionalnie, można dostrzec, że największe oszczędności wprowadzili mieszkańcy woj. podkarpackiego, wielkopolskiego oraz śląskiego. To pokazuje, że oszczędza się nie tylko w mniej zasobnych regionach, ale także w tych nieco lepiej sytuowanych – analizuje ekspert z Grupy BLIX.

Respondenci wskazali też, na których kategoriach najbardziej oszczędzają. Zestawienie otwierają artykuły odzieżowe – 38,7 proc. Dalej są napoje alkoholowe – 33,3 proc., a następnie – słodycze i przekąski – 32,7 proc. Jak stwierdza dr Krzysztof Łuczak, Polacy zaczęli dokonywać bardziej przemyślanych zakupów. Głównie oszczędzają na tym, co nie jest ich pierwszą potrzebą. Ekspert ma też wrażenie, że wśród rodaków wyhamował nadmierny konsumpcjonizm, który szczególnie był obserwowany przed pandemią.

– Popularne stają się zakupy z drugiej ręki, w tym odzieży. Ich zaletą jest nie tylko niska cena. Przedłużając użyteczność rzeczy, zmniejsza się ich negatywny wpływ na środowisko naturalne. Poszukiwanie przez konsumentów tanich ofert oznacza zwrot w kierunku sklepów dyskontowych, które są już liderem, kontrolującym ponad 33 proc. rynku FMCG – mówi ekspert z Polskiego Instytutu Ekonomicznego.

Na końcu ww. zestawienia są takie produkty, jak kawa i herbata – 6 proc., napoje bezalkoholowe – 9,1 proc. oraz chemia gospodarcza – 9,8 proc. Jak podsumowuje dr Kłosiewicz-Górecka, konsumenci starają się ograniczać spożycie alkoholi i tych artykułów żywnościowych, które nie wpisują się w zdrowy styl życia. Natomiast utrzymuje się wysoki poziom produktów kupowanych dla przyjemności, takich właśnie jak kawa i herbata. Podobnie jest ze środkami higieny, zaliczanymi do artykułów pierwszej potrzeby, zapewniającymi bezpieczeństwo zdrowotne w czasie pandemii.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
09.07.2025 13:00
Bain & Company: Rynek dóbr luksusowych stoi wobec największych wyzwań od 15 lat
Bain & Company przestrzega: to będą ciężkie lata dla luksusu.Shutterstock

Najnowszy raport Bain & Company przygotowany wspólnie z włoskim stowarzyszeniem Altagamma sygnalizuje, że rok 2025 może zapoczątkować najtrudniejszy okres dla branży dóbr luksusowych od ponad półtorej dekady. Autorzy badania wskazują na jednoczesne działanie czynników strukturalnych, kulturowych i ekonomicznych, które podważają dotychczasową odporność rynku szacowanego globalnie na setki miliardów euro.

Choć końcówka 2024 r. wyglądała obiecująco – m.in. dzięki  gwałtownemu wzrostowi zakupów bezcłowych w Europie oraz mniejszej zmienności popytu w Stanach Zjednoczonych – wstępne dane za początek 2025 r. pokazują wyraźne wyhamowanie. Wartość segmentu dóbr osobistych spadła w 2024 r. do 364 miliardów euro, co oznacza regres o 1 proc. rok do roku. Bain prognozuje dalszy spadek o 1–3 proc. już w pierwszym kwartale 2025 r.

Oznacza to pierwsze prawdziwe spowolnienie od kryzysu finansowego z lat 2008-2009, jeśli pominąć pandemiczny szok z 2020 r. Skala zahamowania – choć nieporównywalna z pandemicznym załamaniem – podkreśla, że odporność sektora na cykle koniunkturalne słabnie w obliczu kumulacji presji makroekonomicznej i zmiany zachowań konsumentów.

Raport zwraca uwagę na zmianę kulturową: tradycyjny filar luksusu, oparty na ekskluzywności, kunszcie i statusie, jest coraz częściej kwestionowany przez młodsze pokolenia. Generacja Z wykazuje wysoką wrażliwość cenową i krytyczne podejście do narracji marek. Jednocześnie to właśnie młodzi mogą stać się motorem odbicia – w ciągu najbliższych pięciu lat do grona klientów ma dołączyć ponad 300 milionów nowych nabywców, z czego ponad 50 proc. to przedstawiciele Gen Z lub Gen A.

Bain przedstawia trzy scenariusze na 2025 r.: najbardziej prawdopodobne jest „kontynuowane osuwanie”, w którym rynek skurczy się o 2–5 proc. rok do roku. Mniej prawdopodobny, lecz najbardziej dotkliwy „popytowy dołek” oznaczałby spadek aż o 5–9 proc. Jedynie w wariancie „odbicia w trakcie roku” – ocenianym jako mało realny – sektor ustabilizowałby się w przedziale od –2 proc. do +2 proc.

Perspektywy długoterminowe pozostają jednak umiarkowanie optymistyczne. Bain przewiduje 20 proc. wzrost liczby osób o wysokiej wartości majątku netto do 2030 r., a czynniki emocjonalne, takie jak samonagradzanie, budowanie tożsamości i podkreślanie sukcesu, wciąż będą napędzać popyt. Rynek luksusu wchodzi więc w okres turbulencji, ale równocześnie buduje fundament pod kolejną fazę wzrostu, kiedy warunki makroekonomiczne i kulturowe ponownie się ustabilizują.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
08.07.2025 16:33
Luxury Tribune: Młode pokolenie podważa wartość oryginału i odwraca się od luksusowych kosmetyków w stronę dupes
”Dupes” zawładnęły sercami Gen Z.Laura Chouette via Unsplash

W ostatnich latach obserwujemy dynamiczny wzrost cen produktów luksusowych, który zbiegł się z rosnącą popularnością tzw. „dupe culture” — trendu polegającego na kupowaniu tańszych zamienników inspirowanych luksusowymi markami. Zjawisko to szczególnie rozwinęło się wśród przedstawicieli pokolenia Z, dla których wysoka cena nie zawsze idzie w parze z poczuciem autentycznej wartości. Od zakończenia pandemii siła przetargowa marek luksusowych znacząco wzrosła, co przełożyło się na liczne podwyżki cen. W tym samym czasie w internecie zaczęły masowo pojawiać się produkty stylizowane na luksusowe, lecz oferowane za ułamek ceny.

Według badania NielsenIQ dla Google z 2023 roku, liczba wyszukiwań online w USA dla frazy „dupe + skin care” wzrosła o 123,5 proc. rok do roku, a „dupe + make-up” — o 31 proc.. To pokazuje, że zainteresowanie tańszymi alternatywami dla drogich produktów nie jest niszowe. W dużej mierze odpowiada za to Gen Z, która według prognoz ma odpowiadać za niemal 30 proc. wszystkich zakupów luksusowych do 2030 roku. Z ankiety Business Insider i YouGov wynika, że aż 70 proc. przedstawicieli tego pokolenia przyznało, że w ostatnim roku kupiło „dupy” – okazjonalnie lub regularnie.

Media społecznościowe, w szczególności TikTok, odgrywają kluczową rolę w popularyzacji kultury zamienników. Hasztag #dupe zgromadził już ponad 6 miliardów wyświetleń, a influencerzy wyspecjalizowani w wyszukiwaniu tańszych odpowiedników luksusowych produktów zyskują setki tysięcy obserwatorów. Trend ten wykracza jednak poza sferę influencer marketingu. Na platformie Reddit liczba społeczności poświęconych „dupe’owaniu” wzrosła o 50 proc. między 2022 a 2023 rokiem. Popularne fora to m.in. r/fashionreps, r/reptime czy r/designerreps.

image

Guardian: Tanie perfumy podbijają brytyjski rynek – co druga osoba kupiła zapachowy „dupe”

Wątpliwości budzi jednak to, gdzie dokładnie przebiega granica między dozwolonym naśladownictwem a klasycznym podrabianiem. Eksperci wskazują, że termin „dupe” może być jedynie złagodzoną wersją zjawiska podróbek, które młodsze pokolenie próbuje oswoić i usprawiedliwić. Duże sieci handlowe, takie jak Walmart czy Glade, coraz częściej stosują określenie „dupe” w oficjalnym opisie swoich produktów, co dodatkowo rozmywa granice pomiędzy inspiracją a plagiatem.

Dyskusje o zasadności wysokich cen luksusowych produktów podsycają też ostatnie kontrowersje związane z markami premium. Przykładowo, silny oddźwięk miały filmy na TikToku demaskujące fakt, że część luksusowych produktów powstaje w Chinach. Jak podkreśla w rozmowie z Luxury Tribune profesor uniwersytetu Paris VIII Alain Quemin, „kiedy marka luksusowa sprzedaje produkt z 30-krotną marżą, nie powinna się dziwić, że konsumenci chętnie sięgają po jego znacznie tańszą kopię”

Obserwowany obecnie kryzys zaufania do marek luksusowych ma potencjał zmienić strukturę całego rynku. Dla coraz większej grupy młodych konsumentów liczy się nie tyle logo, ile stosunek jakości do ceny oraz etyczna produkcja. Jeśli marki nie zareagują na te oczekiwania, zjawisko „dupe culture” może wkrótce przekształcić się w realne zagrożenie dla ich pozycji rynkowej.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
11. lipiec 2025 01:13