StoryEditor
Porady
22.02.2022 00:00

Monika Krzyżostan, IBK Dr Koziej: Rośliny też działają antybakteryjnie

Mycie rąk jest czynnością codzienną, a ich dezynfekowanie być może pozostanie nawykiem po doświadczeniach spowodowanych pandemią. Jednak skóra wyjałowiona nadmiernym odkażaniem, zamiast być barierą, która nas chroni, staje się otwartymi wrotami do zakażeń i ran – tłumaczy Monika Krzyżostan, kierowniczka Laboratorium R&D w Instytucie Badań Kosmetyków Dr Koziej i podpowiada, jakie roślinne składniki mają działanie antybakteryjnie, a nie niszczą skóry, jak alkohol. Porost alpejski i olejek herbaciany to te najbardziej znane, a jest ich zdecydowanie więcej.

Jesteśmy zachęcani do tego, żeby w związku z koronawirusem stale myć i dezynfekować ręce. Dozowniki z płynami do dezynfekcji nie zniknęły z przestrzeni publicznej. A nawet można się spodziewać, że zostaną na stałe. Czy nadmierną higieną można sobie również zaszkodzić?  

Higiena jest ważna, ale wystarczy ręce myć. Osłonka koronawirusa jest niszczona przez surfaktanty, więc dokładne mycie rąk preparatami na bazie łagodnych substancji myjących – mam tu na myśli mydła, czy żele, jest moim zdaniem wystarczającym zabiegiem na co dzień.

Nie zawsze jednak mamy możliwość umycia rąk, wtedy można je od czasu do czasu zdezynfekować, ale to jest ostateczność. Według mnie nie powinno się tego robić kilkanaście czy nawet kilka razy dziennie – np. wchodząc, wychodząc ze sklepu, bo efekt będzie odwrotny. Owszem, zabijemy bakterie na skórze, ale wszystkie, korzystne i niekorzystne, zniszczymy mikrobiom skóry, czyli bakteryjną równowagę. Kiedy zabijemy dobre bakterie, złe zaczną się szybko namnażać. Taki problem mają np. osoby z atopowym zapaleniem skóry, u których mikrobiom jest zaburzony, bariera naskórkowa jest uszkodzona – dochodzi u nich do szybkiej kolonizacji gronkowcem złocistym. To samo zadzieje się u nas, gdy będziemy ciągle dezynfekować ręce – patogenne bakterie będą się namnażać.

I co się wtedy dzieje?

Wszystkie patogeny, zanieczyszczenia, przenikają przez naskórek do głębszych warstw skóry. Skóra, zamiast być barierą, która nas chroni, staje się otwartymi wrotami do zakażeń. Częste używanie mydeł i żeli surfaktantowych zaburza barierę naskórkową, niszczy naturalny mikrobiom, czyli również dobre bakterie bytujące na naszej skórze. Proszę więc sobie wyobrazić, co dzieje się ze skórą po spryskaniu dłoni kilka razy dziennie agresywnymi środkami odkażającymi. Niestety, dermatolodzy mają obecnie wiele przypadków wśród dorosłych pacjentów, ale także wśród dzieci, których ręce po kilka razy dziennie były odkażane w przedszkolu preparatami z alkoholem. Efekt? Wyprysk, egzema, pieczenie i rany na dłoniach. Uważam, ż  e taka praktyka przynosi więcej szkody, niż pożytku. Dezynfekować można, ale rękawiczki. Dobrze jest je założyć, gdy idziemy na zakupy i je możemy odkażać do woli. To ma sens.

Trzeba też pamiętać, że mikroorganizmy przenikają najszybciej przez błonę śluzową, nie należy więc pocierać oczu, czy śluzówek nosa, ust – przez nie wnikają zakażenia najszybciej. A ręce trzeba po prostu myć.  

Jakie produkty myjące wybierać?

Najlepiej, jeśli jest to mydło na bazie łagodnych surfaktantów, z roślinnymi składnikami, które mają udowodnione działanie antybakteryjne, ale nie niszczą bariery naskórkowej jak alkohol. Ważne jest też, aby znalazły się w nim substancje natłuszczające, np. oleje, emolienty.

Czyli to się jedno z drugim nie wyklucza? Produkt może być antybakteryjny a zarazem pielęgnujący?

Tak. Pod warunkiem, że nie zawiera alkoholu. Jeśli mamy 70 proc. alkohol i trochę aloesu, to niestety niewielkie stężenie ekstraktu z aloesu nie złagodzi agresywnego działania alkoholu na skórę. Jego działanie kojące będzie zbyt słabe w porównaniu z silnym działaniem wysuszającym alkoholu.

Czyli mikstury alkoholowo-aloesowe, które tak wiele osób samodzielnie robiło, żadnych funkcji pielęgnacyjnych nie miały?

Niestety nie. Miały funkcję antybakteryjną, choć aloes sam w sobie nie ma działania antybakteryjnego. Ekstrakt, czy sok z liści aloesu działa łagodząco, kojąco, nawilżająco i zapewne w takim kontekście został użyty w licznych kosmetykach na bazie alkoholu, aby łagodzić działanie drażniące alkoholu etylowego. Można kupić żel aloesowy, można również wyhodować aloes w doniczce i w razie potrzeby pozyskać miąższ z liścia. Trzeba jedynie pamiętać, że w skórce aloesu jest aloina – toksyczna substancja, znajdująca się na liście CMR, na którą trzeba uważać. Miąższ ma wspaniałe właściwości, natomiast skórką aloesu absolutnie nie można pocierać skóry. W odniesieniu do kosmetyków z aloesem – gdy Safety Assessor dokonuje oceny bezpieczeństwa produktu, zwraca uwagę na to, czy stężenie aloiny w ekstrakcie nie jest przekroczone.

A czy siarczany takie jak SLS, SLES, dzięki którym łatwo usuwa się brud i tłuszcz ze skóry dłoni, ciała, włosów i dzięki którym kosmetyki fajnie się pienią, rzeczywiście mają drażniące działanie?

Czysty surowiec oczywiście ma działanie drażniące, ale w takiej formie nie dostajemy go w kosmetyku. W recepturze często znajduje się dodatkowo np. kokamidopropylbetaina, która to działanie łagodzi. Poza tym wszystko zależy od rodzaju skóry – jeśli jest ona normalna, nie jest problematyczna, nie odczujemy działania drażniącego SLS-u. Jeśli ktoś ma wrażliwą, suchą skórę i skłonną do podrażnień to SLS jest dla niego niewskazany. I przy tak częstym myciu rąk, jakie zalecane jest w dobie pandemii, takim osobom zdecydowanie odradzam preparaty z SLS-em.

Jednak musimy myć ręce. Zawsze, a teraz szczególnie. Jakie jest więc wyjście?

Przede wszystkim zwracać uwagę na to, czym myjemy ręce, jaki skład mają mydła czy żele do mycia. Rozwiązaniem jest również szukanie dobrych alternatyw dla preparatów na bazie alkoholu. Mam tu na myśli mydła działające antybakteryjnie i antywirusowo, ale nie na bazie alkoholu. Są składniki roślinne, które działają bakteriostatycznie, bakteriobójczo i jest to potwierdzone badaniami.

Powiedzmy więc o nich. Jakie rośliny mają działanie bakteriobójcze czy antywirusowe?

Jest ich wiele. Kluczowe jest, aby działały one przeciwko konkretnym szczepom bakterii. Wiele surowców działa przeciw bakteriom Propionibacterium acnes, czyli tym, które przyczyniają się do powstawania zmian trądzikowych. Surowce te są idealne do użycia w kosmetykach dla skóry tłustej, mieszanej i trądzikowej, ponieważ mają działanie seboregulujące oraz hamujące wzrost bakterii P. acnes. Takie działanie mają np. ekstrakt z szarotki alpejskiej, wyciąg z szałwii, tymianku, oregano. A jednym z nowszych jest ekstrakt z różowego pieprzu peruwiańskiego – pink pepper, który jest bogaty w polifenole, takie jak np. kwercetyna i ma wielokierunkowe działanie. Oprócz seboregulującego i przeciw bakteriom P. acnes działa przeciwstarzeniowo oraz anti-pollution.

A gdy wrócimy do skóry rąk?

Wtedy musimy poszukać substancji roślinnych przebadanych pod kątem hamowania wzrostu innych szczepów bakterii – gram dodatnich, gronkowca złocistego, bo tego typu bakterie będą występowały na dłoniach.

Na rynku pojawiają się też żele pod prysznic czy balsamy do ciała o działaniu antybakteryjnym. Czy to ma sens? I jakie składniki sprawdzą się w tego rodzaju kosmetykach?

To zależy, jaki efekt chcemy osiągnąć. Jeśli mówimy o problemie z trądzikiem na plecach, klatce piersiowej czy np. na ramionach to potrzebne będą surowce działające na bakterie P. acnes. Natomiast jeśli ma to być produkt przygotowany w kontekście COVID-19 to powinien zawierać składniki działające na szerokie spektrum bakterii oraz przeciwwirusowo. Wybierając takie składniki możemy się kierować danymi literaturowymi oraz opisanym działaniem przeciwbakteryjnym i przeciwwirusowym danej rośliny. Ekstrakty roślinne, które są wykorzystywane w recepturach produktów, muszą być standaryzowane, czyli zawierać określone stężenie danej substancji o działaniu przeciwbakteryjnym, aby miały szansę zadziałać w taki sposób.

Które więc rośliny będą miały takie działanie?

Do moich ulubionych surowców należy składnik pochodzący z porostu alpejskiego, inaczej nazywanego brodaczką. Jest on bogaty w kwas usninowy, który ma potwierdzone w badaniach działanie przeciwbakteryjne i przeciwgrzybicze. Może być stosowany na skórę głowy, skórę z łupieżem, reguluje mikroflorę, działa na bakterie, które występują w pocie. Może być wykorzystywany w mydłach jako składnik antybakteryjny.

Kolejnym, jednym ze skuteczniejszych składników antybakteryjnych, jest substancja wyizolowana z olejku z drzewa herbacianego – terpinen-4-ol. Wiadomo, że olejek z drzewa herbacianego działa silnie antybakteryjnie, przeciwwirusowo, przeciwgrzybiczo, jednak ma bardzo intensywny i dla niektórych osób drażniący zapach. Olejki eteryczne są bogactwem wielu substancji zapachowych, które niestety należą do potencjalnych alergenów. Aby zminimalizować ryzyko alergii idealnym rozwiązaniem jest wyizolowanie z olejku konkretnej substancji o silnym działaniu antybakteryjnym. Jest nią terpinen-4-ol- związek, który działa antybakteryjnie i przeciwwirusowo. Jest głównym składnikiem olejku z drzewa herbacianego.

Popularnymi roślinami stosowanymi w antybakteryjnych produktach są również lawenda, tymianek, szałwia. Ciekawym składnikiem jest propolis. Świetnie sprawdzi się w preparatach do twarzy i do ciała. Jest szeroko przebadany i opisany. O tyle kontrowersyjny, że może dawać reakcje uczuleniowe, jest potencjalnym alergenem dla osób wrażliwych na tę substancję, ale jest to indywidualna kwestia.

Przychodzi mi też na myśl czosnek. Szeroko znany i wykorzystywany m.in. w farmacji składnik o działaniu antybakteryjnym i przeciwwirusowym.

Wymieniła Pani czosnek? W kosmetykach też go możemy zastosować?

Jak najbardziej. Ma on właściwości bakteriobójcze głównie dzięki obecności alliny – aminokwasu zawierającego siarkę oraz allicyny, która działa przeciwgrzybiczo, przeciwwirusowo i przeciwpasożytniczo. Czosnek uważany jest za naturalny antybiotyk.

Już spotkała się Pani z czosnkiem w kosmetykach?

Jeszcze nie, ale surowiec jest dostępny i mógłby zostać zastosowany. Choć być może przeszkodą jest tu jego intensywny i charakterystyczny zapach.

A kurkuma? W ostatnich latach ta roślina, znana nam przede wszystkim jako orientalna przyprawa, zaczęła się pojawiać w kosmetykach do ciała, włosów, w pastach do zębów, a także w kosmetykach do makijażu i w perfumach.

Tak, jest to modny ostatnio składnik o szeroko opisanym w literaturze działaniu przeciwbakteryjnym i przeciwwirusowym, chętnie stosowany m.in. w preparatach do twarzy, szczególnie w maseczkach pielęgnacyjnych, ale nie tylko. Pomaga walczyć z trądzikiem, reguluje nadmierne wydzielanie sebum, zwalcza grzyby z gatunku Malessezia odpowiedzialne za powstawanie łupieżu. Nie spotkałam się z zastosowaniem kurkumy, a właściwie kurkuminy, w kosmetykach wprowadzanych na rynek w kontekście ochrony przed koronawirusem, ale występuje np. w mydłach przeznaczonych do skóry wrażliwej, trądzikowej.

A imbir?

Ekstrakt z imbiru jest również popularny i lubiany w kosmetologii, stosowany od lat, ale w preparatach przeciwtrądzikowych. Chętnie jest używany również w mydłach do rąk jako substancja o działaniu przeciwwolnorodnikowym.

Czy pojawiają się jakieś surowce naturalne, roślinne, które dotychczas nie były wykorzystywane, a zostały odkryte na fali poszukiwań antybakteryjnych zamienników alkoholu?

Temat antybakteryjności i działania w kontekście COVID-u zamienników alkoholu jest świeży. Firmy, które produkowały ekstrakty antybakteryjne skupiały się wcześniej na działaniu przeciw bateriom P. acnes, czyli głównie przeciwtrądzikowym, a obecnie zaczynają pracować nad tym, aby te same ekstrakty z roślin mające działanie antybakteryjne zastosować w produktach do ciała i do rąk. Wspomniane przeze mnie porost alpejski czy terpinen-4-ol mają już takie rozszerzone badania, a w przypadku innych surowców, jak imbir czy kurkuma z pewnością one się pojawią.

To co mnie zainteresowało ostatnio, a o czym nie było dotychczas głośno w kontekście antybakteryjności, to biosurfaktanty – substancje myjące, które mają dodatkowo udowodnione działanie przeciwwirusowe i przeciwbakteryjnie. Soforolipidy są znakomicie pod tym kątem opisane, jest dostępna bardzo szeroka literatura, a nie są w przemyśle kosmetycznym powszechnie stosowane. Wydaje mi się, że jest to rozwojowy temat. Biosurfaktanty powstają w procesie biofermentacji a następnie biokonwersji z pszenicy, rzepaku oraz z glukozy. Procesy te są zgodne z zasadami zielonej chemii, dzięki czemu ich produkcja ma na uwadze ograniczenie śladu węglowego w środowisku. Dodatkowo mamy do czynienia z recyklingiem, bo to czego nie wykorzystano z rzepaku i pszenicy w obróbce do przemysłu spożywczego jest wykorzystywane do produkcji soforolipidów w przemyśle kosmetycznym.

Można powiedzieć, że to idealny surowiec: biomasa, z recyklingu, zgodny z zieloną chemią, łagodny na skóry, o działaniu antybakteryjnym – bardzo na czasie. Biosurfaktanty są w stanie zastąpić tak nielubiany przez konsumentów SLES. Obecnie w takiej roli występują już np. surfaktanty z owsa, z jabłek, bardzo delikatne, które jednak mało się pienią, co jest pewnym problemem, bo konsumenci chcieliby produktów naturalnych, ale takich, które by się pieniły, myły, odtłuszczały jak te zawierające SLES.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Porady
16.06.2025 13:06
Marka Pink – naturalne wsparcie kobiet od planowania ciąży po macierzyństwo
Marka Pink – naturalne wsparcie kobiet od planowania ciąży po macierzyństwo
Marka Pink – naturalne wsparcie kobiet od planowania ciąży po macierzyństwo / Materiał Partnera
Marka Pink – naturalne wsparcie kobiet od planowania ciąży po macierzyństwo
/ Materiał Partnera
Marka Pink – naturalne wsparcie kobiet od planowania ciąży po macierzyństwo
/ Materiał Partnera
Marka Pink – naturalne wsparcie kobiet od planowania ciąży po macierzyństwo
/ Materiał Partnera
Marka Pink – naturalne wsparcie kobiet od planowania ciąży po macierzyństwo
Marka Pink – naturalne wsparcie kobiet od planowania ciąży po macierzyństwo
Marka Pink – naturalne wsparcie kobiet od planowania ciąży po macierzyństwo
Marka Pink – naturalne wsparcie kobiet od planowania ciąży po macierzyństwo
Gallery

Marka Pink od 20 lat towarzyszy kobietom w jednej z najważniejszych podróży życia – drodze do macierzyństwa. Rozpoznawalność zyskała dzięki testom ciążowym, które po dziś dzień cieszą się zaufaniem użytkowniczek i nieprzerwanie od dekady zdobywają tytuł Konsumenckiego Lidera Jakości. Ale Pink to dziś znacznie więcej niż precyzyjne testy – to pełna gama naturalnych kosmetyków i suplementów diety, które wspierają kobiety na każdym etapie ciąży, a także po porodzie.

Oferta Pink została stworzona z myślą o wyjątkowych potrzebach kobiet w tym szczególnym okresie życia. Produkty wyróżniają się nie tylko składem, ale także troską o detale – są ginekologicznie przebadane, nie zawierają sztucznych kompozycji zapachowych ani alkoholu, co czyni je bezpiecznymi nawet dla wrażliwych nozdrzy przyszłych mam. Ich delikatność i skuteczność docenią również kobiety, które szukają naturalnej pielęgnacji niezależnie od stanu fizjologicznego.

Jednym z filarów filozofii marki Pink jest zaufanie do natury. Aż 7 z 10 kosmetyków zawiera nagietek lekarski – roślinę znaną od wieków ze swoich dobroczynnych właściwości. Nagietek lekarski nieprzypadkowo określany jest jako „gwiazda naszych receptur” – jego działanie przeciwzapalne, przeciwgrzybicze i antyoksydacyjne jest potwierdzone badaniami naukowymi. Pomaga on łagodzić podrażnienia, regeneruje skórę i przynosi ulgę nawet najbardziej wrażliwej cerze.

W kosmetykach Pink nagietek nie pełni roli jedynie „upiększacza etykiety” – to realnie aktywny składnik wspomagający odnowę naskórka. Dzięki niemu skóra staje się gładsza, bardziej miękka i elastyczna, a przy tym utrzymuje optymalny poziom nawilżenia. Jego łagodne działanie sprawia, że kosmetyki Pink są odpowiednie także dla kobiet z cerą atopową, suchą czy łuszczącą się – oraz dla dzieci.

Pink dba o to, by pielęgnacja szła w parze z suplementacją. W ofercie marki znajdują się także preparaty diety, zaprojektowane z myślą o kobietach planujących ciążę oraz będących już w jej trakcie. Co istotne, 2 z 3 suplementów zawierają najwyższą rekomendowaną dawkę kwasu foliowego – 800 µg – kluczowego składnika dla prawidłowego rozwoju płodu, szczególnie w pierwszych tygodniach ciąży.

Rozwój Pink to odpowiedź na potrzeby kobiet, które oczekują wsparcia nie tylko w momencie pozytywnego wyniku testu. Dlatego marka stawia na kompleksowość – tworząc zarówno kosmetyki do pielęgnacji ciała, jak i produkty wspierające organizm od wewnątrz. Każdy z nich powstaje z myślą o bezpieczeństwie, skuteczności i komforcie użytkowania.

Pink to polska marka z misją – obecna przy emocjonujących początkach, ale również wspierająca kobiety w codziennych rytuałach pielęgnacyjnych. Dzięki naturalnym składnikom, sprawdzonym formułom i ginekologicznej dbałości o detale, produkty Pink stają się zaufanym towarzyszem każdej kobiety – od planowania ciąży, przez jej przebieg, aż po okres po porodzie i dalej.

ARTYKUŁ SPONSOROWANY
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
13.06.2025 11:27
Czym są i jak działają antyoksydanty w kosmetykach?
Czym są i jak działają antyoksydanty w kosmetykach?Pixabay

Gdyby ktoś kilka dekad temu powiedział, że codzienna pielęgnacja skóry będzie polegała na neutralizowaniu cząsteczek powstających przez promieniowanie UV i zanieczyszczenia – wielu po prostu by w to nie uwierzyło.

Dziś wiemy, że to właśnie antyoksydanty w kosmetykach odpowiadają za najbardziej skuteczne wsparcie skóry w walce ze stresem oksydacyjnym i skutkami starzenia.

Na jakie substancje stawiają najlepsi producenci kosmetyków, dlaczego sera z przeciwutleniaczami równie dobrze mogłyby być nazywane „eliksirami młodości”, i co właściwie dzieje się w skórze, gdy sięgasz po krem z antyoksydantami?

Co to są antyoksydanty?

Antyoksydanty (przeciwutleniacze) to substancje naturalne lub syntetyczne, które neutralizują wolne rodniki. Związki „przechwytują” reaktywne cząsteczki tlenu i ograniczają skutki stresu oksydacyjnego. Tym samym hamują uszkodzenia komórek skóry oraz białek, z których zbudowana jest bariera ochronna naskórka, włókna kolagenowe czy elastyna.

Działają w warstwie naskórkowej. Odpowiednio dobrane stężenie przeciwutleniaczy w kosmetykach decyduje o ich skuteczności – zbyt niskie nie zapewnia ochrony, a zbyt wysokie może prowadzić do podrażnień. Więcej na ten temat można przeczytać na stronie formeds.

Co to są wolne rodniki?

Wolne rodniki to cząsteczki o niesparowanym elektronie. Powstają m.in. pod wpływem promieniowania UV, zanieczyszczeń powietrza, dymu papierosowego czy silnego stresu. Brzmi niewinnie? Z punktu widzenia skóry wolne rodniki to czynniki wywołujące łańcuch uszkodzeń na poziomie DNA, lipidów i białek. Ich nadmiar przyczynia się do utraty jędrności, powstawania zmarszczek, przebarwień, a nawet zaburzeń w funkcjonowaniu bariery hydrolipidowej skóry.

Wolne rodniki to cząsteczki, które posiadają niesparowany elektron na zewnętrznej powłoce. Są wysoce reaktywne i poszukują możliwości „uzupełnienia” swojego deficytu, reagując z innymi składnikami komórek – lipidami, białkami i DNA.

W organizmie powstają naturalnie, przede wszystkim jako efekt uboczny procesów oddychania komórkowego, przemian metabolicznych, a także w odpowiedzi na działanie enzymów układu odpornościowego. Organizm posiada wiele mechanizmów, które pozwalają nam skutecznie się przed nimi bronić.

Jednak ilość tych cząsteczek wzrasta pod wpływem czynników zewnętrznych: promieniowania UV, zanieczyszczeń powietrza, dymu tytoniowego czy przewlekłego stresu. Nadmiar wolnych rodników prowadzi do sytuacji określanej jako stres oksydacyjny – stan, w którym naturalne mechanizmy obronne nie są w stanie utrzymać równowagi pomiędzy ilością wolnych rodników a poziomem antyoksydantów.

Jeżeli przewaga wolnych rodników utrzymuje się przez dłuższy czas, dochodzi do uszkodzeń struktur komórkowych – zarówno na poziomie skóry, jak i narządów wewnętrznych.

Czym jest proces antyoksydacji?

Antyoksydacją nazywamy naturalny proces neutralizowania wolnych rodników przez  antyoksydanty. Przeciwutleniacze oddają im „brakujący” elektron, dzięki czemu szkodliwa cząsteczka przestaje powodować uszkodzenia.

Proces antyoksydacji to nie jeden mechanizm, a bardzo złożony system reakcji biochemicznych, dzięki którym organizm neutralizuje nadmiar reaktywnych form tlenu i innych wolnych rodników. W prawidłowo funkcjonującej skórze działa szereg naturalnych przeciwutleniaczy: enzymatycznych (np. dysmutaza ponadtlenkowa, katalaza, peroksydaza glutationowa) oraz nieenzymatycznych (np. witamina C, witamina E, glutation).

Antyoksydanty stosowane w kosmetykach mają za zadanie wspierać te naturalne mechanizmy – dostarczają związków, które efektywnie oddają lub przyjmują elektron. W efekcie stabilizują wolne rodniki i przerywają kaskadę uszkodzeń oksydacyjnych. To pozwala ograniczyć degradację struktur skóry.

Działanie antyoksydantów w kosmetykach

Jaka jest rola antyoksydantów w kosmetykach? Co kryje się za pojęciem „właściwości antyoksydacyjne”? Zanim przejdziemy do omówienia korzyści z włączenia do pielęgnacji produktów z najsilniejszymi przeciwutleniaczami w kosmetyce, podsumujmy, z czego wynikają te efekty. Świadomość pozwala lepiej rozumieć planowanie codziennej rutyny!

Przeciwutleniacze stosowane w pielęgnacji twarzy i ciała:

  • chronią przed negatywnym wpływem stresu oksydacyjnego – zabezpieczają włókna kolagenowe i elastynowe przed degradacją pod wpływem wolnych rodników;
  • ograniczają wpływ promieniowania UV (działają jak „wewnętrzny filtr”) i wzmacniają ochronę, jaką daje stosowanie tradycyjnych filtrów przeciwsłonecznych w kremach;
  • stabilizują barierę hydrolipidową;
  • wpływają na proces melanogenezy (produkcji barwnika skóry – melaniny).

Antyoksydanty w kosmetykach – przykłady

Wśród najbardziej popularnych i najlepiej przebadanych substancji wymienia się:

  • witaminę C (kwas askorbinowy) – silny przeciwutleniacz, poprawia koloryt, redukuje przebarwienia, stymuluje syntezę kolagenu;
  • witaminę E (tokoferol) – chroni przed utlenianiem lipidów w naskórku, wzmacnia barierę ochronną, wspomaga nawilżenie;
  • koenzym Q10 – spowalnia powstawanie zmarszczek, poprawia jędrność i elastyczność, wspiera regenerację komórek;
  • resweratrol – ogranicza stany zapalne, działa przeciwstarzeniowo, chroni przed szkodliwym wpływem UV i stymuluje naprawę DNA;
  • kwas ferulowy – wzmacnia stabilność witaminy C i E, neutralizuje skutki stresu oksydacyjnego;
  • polifenole i flawonoidy (np. ekstrakty z zielonej herbaty, winogron, granatu) – wykazują działanie antyoksydacyjne, przeciwzapalne, hamują degradację włókien kolagenowych;
  • karotenoidy (beta-karoten, likopen, luteina, astaksantyna) – wykazują silne działanie fotoprotekcyjne, redukują przebarwienia i poprawiają barierę lipidową naskórka.

Korzyści ze stosowania kosmetyków z antyoksydantami

Właściwości silnych antyoksydantów to jedno, a efekty stosowania kremu czy serum antyoksydacyjnego to drugie. Czego można się spodziewać?

Jak działają przeciwutleniacze?

  • Opóźniają powstawanie zmarszczek i innych oznak starzenia.
  • Poprawiają jędrność i elastyczność skóry.
  • Wyrównują koloryt i rozjaśniają przebarwienia.
  • Zmniejszają skutki działania promieniowania UV i zanieczyszczeń.
  • Wzmacniają barierę hydrolipidową naskórka.
  • Wspierają regenerację i odnowę komórek twarzy.
  • Zwiększają poziom nawilżenia.
  • Chronią włókna kolagenowe i zapobiegają ich degradacji.
  • Minimalizują widoczność oznak zmęczenia i szary, matowy wygląd cery.
  • Redukują ryzyko powstawania stanów zapalnych i podrażnień.

Bibliografia

  1. Budzianowska, A., Banaś, K., Budzianowski, J., & Kikowska, M. (2025). Antioxidants to defend healthy and youthful skin—Current trends and future directions in cosmetology. Applied Sciences, 15(5), 2571.
  2. Boo, Y. C. (2019). p-Coumaric acid as an active ingredient in cosmetics: A review focusing on its antimelanogenic effects. Antioxidants, 8(8), 275.
  3. Boo, Y. C. (2019). Human skin lightening efficacy of resveratrol and its analogs: from in vitro studies to cosmetic applications. Antioxidants, 8(9), 332.
  4. Jesus, A., Mota, S., Torres, A., Cruz, M. T., Sousa, E., Almeida, I. F., & Cidade, H. (2023). Antioxidants in sunscreens: which and what for?. Antioxidants, 12(1), 138.
  5. Hoang, H. T., Moon, J. Y., & Lee, Y. C. (2021). Natural antioxidants from plant extracts in skincare cosmetics: Recent applications, challenges and perspectives. Cosmetics, 8(4), 106.
  6. Ratz-Łyko, A., & Arct, J. (2019). Resveratrol as an active ingredient for cosmetic and dermatological applications: A review. Journal of Cosmetic and Laser Therapy, 21(2), 84-90.
  7. Turcov, D, Zbranca, A., Rusu, L., & Șuteu, D. (2021). Lycopene—Background, perspectives and challenges in dermato-cosmetic formulas. Bull. IPI Secțiunea Chim. Ing. Chim, 67, 9-20.
Artykuł Sponsorowany
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
07. lipiec 2025 01:47