StoryEditor
Prawo
17.02.2017 00:00

NIK rozprawia się z rynkiem suplementów diety

Najwyższa Izba Kontroli opublikowała listę suplementów diety, które nie powinny zostać dopuszczone do sprzedaży. Trafiło na nią kilkadziesiąt produktów, a jest to efekt przebadania zaledwie niewielkiej części losowo wybranych suplementów dostępnych na rynku.

9 lutego br. NIK opublikowała miażdżący raport dotyczący rynku suplementów diety (raport i lista kwestionowanych suplementów dostępne są na www.nik.gov.pl). Wynika z niego, że rynek jest poza kontrolą, konsumenci spożywają specyfiki nieprzebadane, w niektórych przypadkach zagrażające zdrowiu, a nawet życiu. W suplementach, które trafiły na czarną listę NIK, wykryto bakterie chorobotwórcze, substancje zakazane z listy psychoaktywnych czy stymulanty podobne strukturalnie do amfetaminy, czyli działające jak narkotyki.

W latach 2014-2016 GIS w ogóle nie zbadał połowy zgłoszonych suplementów, nie ustalono więc, czy są to produkty bezpieczne dla zdrowia.

Suplementy poza kontrolą

Obecnie każdy może wprowadzić suplement na rynek, deklarując jedynie jego skład organom sanitarnym w drodze tzw. notyfikacji. Teoretycznie istnieją szanse, że produkt, który trafia na rynek, zostanie zbadany, jednak w praktyce skala przekracza możliwości kontrolne Inspekcji Sanitarnej. W 2016 r. do weryfikacji zgłaszanych było dziennie ok. 30 powiadomień o nowych produktach, a nad ich rozpatrywaniem pracowało 7 osób w Głównym Inspektoracie Sanitarnym, mających także inne obowiązki. W rezultacie kontrole dotyczą zaledwie części rynku, a same postępowania wyjaśniające, w przypadku zastrzeżeń wobec produktu, trwają nawet kilka lat. W trakcie tej procedury sprzedaż produktu nie jest wstrzymywana. W licznych przypadkach suplementy diety wprowadzane na rynek nie są badane. Zdaniem NIK ochrona konsumentów staje się wówczas fikcją.

Brak  szybkiej reakcji

Dodatkowo GIS, który jest odpowiedzialny za natychmiastowe eliminowanie z obrotu niebezpiecznych produktów, zdaniem NIK nie reaguje dostatecznie szybko na zgłoszenia o takich suplementach. Wycofywanie ich z rynku trwa wiele miesięcy. W czasie trwania kontroli NIK poinformowała Inspekcję Sanitarną o suplementach stanowiących bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia lub życia ludzkiego. Tymczasem 3 lutego 2017 r. 33 z kwestionowanych 38 suplementów diety nadal znajdowało się w sprzedaży internetowej i zawierało szkodliwe substancje.

Średnio rok zajmuje GIS weryfikacja zgłoszonego suplementu

Konsumenci wprowadzaniu w błąd

NIK zwraca  uwagę na problem oszukańczych praktyk, jakie stosują producenci i dystrybutorzy, którzy – kreując popyt – reklamują nierzadko suplementy jako równoważne produktom leczniczym. Dzieje się to przy biernej postawie organów państwa.

Polacy tymczasem niewiele wiedzą o suplementach diety. Przeprowadzone przez TNS Polska w 2014 r. badanie wykazało, że wiele osób mylnie uznało suplementy za „witaminy” (31 proc.) czy „minerały” (8 proc.), a aż 41 proc. badanych przypisało suplementom diety właściwości lecznicze, których produkty te nie mają. Ponadto 50 proc. pytanych uważało, że suplementy są tak samo kontrolowane jak leki.

Najdłuższe postępowanie wyjaśniające prowadzone przez GIS trwało ponad 8 lat

Konieczne natychmiastowe działania

NIK wskazuje, że rynek suplementów diety w Polsce wymaga pilnej poprawy regulacji i powinien być objęty szczególnym nadzorem przez ministra zdrowia, w celu wyegzekwowania od organów sprawujących nadzór nad bezpieczeństwem suplementów diety realizacji wszystkich obowiązków wynikających z już istniejących aktów prawnych. Dodatkowo widzi potrzebę podjęcia działań legislacyjnych, zmierzających do wprowadzenia nowych kompleksowych rozwiązań prawnych rangi ustawowej, dotyczących suplementów diety. W ocenie NIK konieczne jest także podjęcie przez ministra zdrowia działań o charakterze edukacyjno-informacyjnym na szeroką skalę w zakresie racjonalnego stosowania suplementów diety. Działania te powinny być przeprowadzane we współpracy z ministrem edukacji narodowej oraz ministrem nauki i szkolnictwa wyższego.

NIK zaleca

  1. Podwyższenie wysokości kar pieniężnych, jakie mogą być nałożone przez organy Państwowej Inspekcji Sanitarnej na przedsiębiorcę za nieprzestrzeganie wymagań w zakresie znakowania środków spożywczych, w tym w zakresie prezentacji, reklamy i promocji.
  2. Monitorowanie reklam suplementów diety przez głównego inspektora sanitarnego i prezesa UOKiK.
  3. Wprowadzenie zakazu wskazywania na etykietach, w prezentacji i reklamie na właściwości zapobiegawcze, lecznicze lub uzdrawiające suplementów diety.
  4. Wprowadzenie zakazu reklamy suplementów diety z wykorzystaniem wizerunku osób ze środowiska medycznego lub farmaceutycznego lub zakazu odwoływania się w reklamie do osób sugerujących posiadanie wykształcenia medycznego lub farmaceutycznego lub zakazu odwoływania się do zaleceń takich osób. Zgodnie z Kodeksem etyki lekarskiej lekarzom nie wolno zalecać metod, które są bezwartościowe i niesprawdzone klinicznie oraz narażać pacjentów na niepotrzebne wydatki.
  5. Uregulowanie stosowanej przez firmy praktyki „umbrella branding” (znaków parasolowych), która budzi wiele wątpliwości prawnych w przedmiocie dopuszczalnego zakresu upodabniania do siebie produktów należących do różnych kategorii (dualizm produktowy środków farmaceutycznych i suplementów diety).
  6. Wprowadzenie systemu opłat za notyfikację suplementów diety.
  7. Wprowadzenie systemu ostrzegania konsumentów przed niezbadanymi suplementami diety znajdującymi się w obrocie, poprzez informowanie o fakcie nienotyfikowania danego suplementu diety.
  8. Wydzielenie z rejestru GIS suplementów diety, wobec których podjęto działania weryfikujące z uwagi na wątpliwości co do ich jakości (szczególnie bezpieczeństwa).
  9. Uregulowanie procedur wycofywania z rynku przez producenta lub dystrybutora suplementów diety bądź zaprzestania ich produkcji/dystrybucji i rezygnacji z wprowadzania do obrotu.
  10. Ustalenie tzw. zerowego poziomu dla wybranych składników suplementów diety, gdy takie składniki, ze względu na ochronę życia lub zdrowia ludzkiego, uznane zostaną za niebezpieczne.
  11. Podwyższenie kar pieniężnych dla podmiotów wprowadzających do obrotu niebezpieczne lub nielegalne suplementy diety do takiego poziomu, by zgodnie z art. 17 ust. 2 unijnego rozporządzenia nr 178/2002 – były skuteczne, proporcjonalne i odstraszające.

GIS zasłania się unijnymi przepisami

Choć NIK zapewnia, że uwzględniła w swoich zaleceniach prawo Unii Europejskiej, Główny Inspektorat Sanitarny w reakcji na raport zarzuca jej niezrozumienie prawa unijnego.  –  Suplementy nie są lekami, zatem podlegają jedynie procedurze notyfikacji (powiadomieniu o zamiarze sprzedaży), a nie rejestracji. Sam tytuł raportu „Dopuszczanie do obrotu suplementów diety” świadczy o niezrozumieniu prawa unijnego, bo takiego pojęcia w prawie UE po prostu nie ma – czytamy w komentarzu prasowym.  

GIS argumentuje, że długi czas rozpatrywania notyfikacji suplementów wynika z restrykcyjnych systemów kontroli obowiązujących w Polsce, a nie ich braku. Wskazuje także, że zgodnie z wyrokami Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości trwający proces weryfikacji jakości produktów nie może  blokować sprzedaży.

GIS odnosi się do listy szkodliwych suplementów, którą NIK opublikowała po kontroli. – Uogólnione wnioski wysnuwane na podstawie kilku próbek, dotyczące rynku, na którym znajduje się kilkanaście tysięcy produktów, mają posmak taniej sensacji. Organy inspekcji badają tysiące produktów. Dane z kontroli są powszechnie dostępne na stronie GIS w corocznie publikowanym dokumencie „Stan sanitarny kraju”. Raport podsumowujący rok 2016 ukaże się w kwietniu – czytamy w odpowiedzi.

W 2015 r. Polacy wydali na suplementy diety 3,5 mld zł, kupując blisko 190 mln opakowań. Statystyczny Polak kupił więc sześć opakowań suplementów diety, wydając na nie ok. 100 zł. Od 2007 r. do rejestru Głównego Inspektoratu Sanitarnego wpisano łącznie blisko 30 tys. produktów zgłoszonych jako suplementy diety. Według prognoz firmy PMR Consulting ten rynek w latach 2017-2020 będzie rozwijał się w tempie ok. 8 proc. rocznie.

Z danych Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji wynika, iż od 1997 r. do 2015 r. liczba reklam z sektora produktów zdrowotnych i leków (w tym suplementów diety) wzrosła blisko dwudziestokrotnie, podczas gdy ogólna liczba reklam tylko trzykrotnie.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Prawo
14.11.2025 16:32
Fałszywe kosmetyki K-beauty wygenerowały straty ponad 15 mln dolarów w dziewięć miesięcy
Marki kosmetyków K-Beauty na półkach sklepu Olive Young w galerii handlowej Triple Street.RaisaMacouzet/Shutterstock

Skala podróbek w segmencie K-beauty rośnie w rekordowym tempie – wynika z danych Korea Customs Service. W okresie od stycznia do września 2025 roku szkody spowodowane przez fałszywe produkty osiągnęły wartość 15,1 mln dolarów, co wskazuje na jedno z największych nasileń procederu w ostatnich latach. Organy celne podkreślają, że straty obejmują zarówno bezpośrednie szkody finansowe dla marek, jak i koszty działań kontrolnych.

Według szczegółowych informacji naruszenia własności intelektualnej dotyczące koreańskich marek kosmetycznych wzrosły 24-krotnie rok do roku, co stanowi bezprecedensowy skok. Aż 99 proc. przechwyconych podróbek pochodziło z Chin, wskazując na dominujące źródło produkcji fałszywych kosmetyków. Podrabiane produkty coraz częściej odzwierciedlają nie tylko wygląd opakowań, lecz także nazwy i identyfikację topowych produktów.

Najczęściej podrabianą marką w 2025 roku okazała się Manyo Factory, która zanotowała najwięcej wykrytych przypadków nielegalnego wykorzystania swojej identyfikacji. Na drugim miejscu znalazła się luksusowa marka Sulwhasoo, co pokazuje, że proceder dotyka zarówno segmentu premium, jak i marek masowych. Wzory imitowane są z coraz większą precyzją, co utrudnia konsumentom odróżnienie oryginałów od podróbek.

Przedstawiciele branży oraz władz państwowych ostrzegają, że wzrost podrabianych kosmetyków niesie poważne ryzyko dla bezpieczeństwa konsumentów, ze względu na nieznane składy i brak kontroli jakości. Równocześnie rośnie obawa o długofalową erozję zaufania do K-beauty – jednej z najszybciej rozwijających się kategorii kosmetycznych na świecie.

W odpowiedzi na narastający problem firmy kosmetyczne intensyfikują monitoring transgraniczny oraz inwestują w technologie weryfikacji autentyczności. Koreańskie władze rozważają powołanie nowej grupy zadaniowej łączącej sektor publiczny i prywatny, której celem byłoby wzmocnienie egzekwowania przepisów i ograniczenie skali podróbek. Eksperci podkreślają, że dynamiczny popyt globalny na K-beauty napędza również wzrost zorganizowanej produkcji falsyfikatów, co wymaga wielowymiarowej, skoordynowanej reakcji.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Prawo
14.11.2025 15:28
Wielka Brytania zapowiada przyspieszenie odejścia od testów na zwierzętach
Czyżby Wielka Brytania próbowała dogonić unijne regulacje?Shutterstock

Wielka Brytania ogłosiła nowy, szczegółowy plan działań dotyczący zastępowania testów na zwierzętach w nauce zwalidowanymi metodami alternatywnymi. Strategię zaprezentował minister nauki Lord Vallance, podkreślając, że państwo zamierza przejść do szybszego wdrażania nowoczesnych technologii w procesach regulacyjnych. Dokument precyzyjnie wyznacza terminy, w których poszczególne testy mają zostać wygaszone lub całkowicie zastąpione.

Najważniejszym elementem planu są zmiany w testach regulacyjnych. Rząd zobowiązał się do zakończenia testów oceniających działanie drażniące na skórę i oczy do 2026 roku. Rok później, w 2027, mają zostać wygaszone testy mocy toksyny botulinowej wykonywane na myszach. Kolejnym krokiem będzie ograniczenie badań farmakokinetycznych prowadzonych na psach i naczelnych innych niż ludzie, z terminem granicznym wyznaczonym na 2030 rok.

Wprowadzenie nowych rozwiązań będzie wspierane znaczącym finansowaniem. Rząd przeznaczy 60 mln funtów na rozwój infrastruktury badawczej, w tym powołanie nowego ośrodka preclinical models hub oraz UK Centre for the Validation of Alternative Methods, które mają przyspieszać akceptację takich technologii jak organ-on-a-chip, narzędzia predykcyjne oparte na sztucznej inteligencji czy tkanki wytwarzane metodami bioprintingu 3D. Dodatkowe 15,9 mln funtów zostanie skierowane na rozwój nowych ludzkich modeli chorobowych in vitro.

W dokumencie podkreślono, że testy na zwierzętach będą zastępowane jedynie wtedy, gdy alternatywy zapewnią równoważny poziom bezpieczeństwa i wiarygodności w ocenie ryzyka. Podejście to spotkało się z szerokim poparciem ze strony organizacji branżowych oraz instytucji naukowych, które uznały roadmapę za wyważony i oparty na dowodach kierunek działań.

Według rządu strategia ma wzmocnić pozycję Wielkiej Brytanii jako lidera w obszarze nowej generacji metod bezpieczeństwa, jednocześnie zmniejszając wykorzystanie zwierząt tam, gdzie istnieją udowodnione, efektywne alternatywy. Nowa mapa drogowa stanowi zatem zarówno inwestycję w innowacje technologiczne, jak i krok w kierunku bardziej etycznego prowadzenia badań.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
15. listopad 2025 12:38