StoryEditor
Producenci
29.09.2021 00:00

SunewMed+: Siostry chcą podbić świat

Dobry zespół to podstawa każdej firmy. Czasami może być dwuosobowy. Anna Wochna i Katarzyna Karwowska-Pytraczyk są siostrami i współwłaścicielkami firmy SunewMed+. Anna to wizjonerka, która wymyśliła markę, ale dopiero pojawienie się Katarzyny okazało się momentem przełomowym. Okazała się brakującym elementem, który popchnie firmę naprzód i dopilnuje, żeby każdy plan został zrealizowany. Dziś SunewMed+ to już znana marka, którą Polki cenią za doskonałe efekty. Teraz przyszedł czas na podbój rynków zagranicznych.

Jak wspominają Panie początki biznesu? Jak wtedy wyglądała branża kosmetyczna?

Anna: Zaczynałyśmy 15 lat temu od kosmetyków profesjonalnych. Były to maseczki do twarzy, które były dedykowane salonom kosmetycznym. Pomyślałyśmy sobie, że dostęp do profesjonalnych, skutecznych, dających natychmiastowe efekty kosmetyków powinna mieć każda kobieta. My też jesteśmy mamami i czas, który możemy przeznaczyć na pielęgnację jest mocno ograniczony. Na całym świecie to właśnie Polki są synonimem piękna, to wspaniałe, że przy masie obowiązków w domu i w pracy potrafią wyglądać pięknie. A my chcemy im to jeszcze ułatwić naszymi kosmetykami.

Katarzyna: Kilkanaście lat temu wszystko wyglądało zupełnie inaczej. Pojęcie e-commerce w zasadzie nie istniało. Było już Allegro, ale to była zupełnie inna rzeczywistość handlowa. Sklepy internetowe dopiero raczkowały. Ania była jedną z pierwszych osób z branży, które sprzedawały kosmetyki na Allegro, a wówczas nikt nie chciał kupować kosmetyków przez internet. To było novum.

Anna: Mimo wszystko udało nam się osiągnąć sukces, a dzięki temu, że Kasia to ścisły umysł i skończyła trudny kierunek studiów, czyli fizykę-informatyczną, była obeznana w technologiach i bardzo pchała mnie w tym kierunku. To bardzo nam się opłaciło, bo gdy przyszedł boom na e-commerce nie byłyśmy w tyle, a wręcz przeciwnie. Dziś dotrzymujemy kroku młodszym firmom i młodszym przedsiębiorcom (śmiech).

A jak to wszystko się zaczęło?

Anna: Założenie firmy to był mój nowy pomysł na życie, który powstał trochę z przymusu. Byłam sama z małym dzieckiem i miałam kłopot z powrotem do pracy. Musiałam tak zorganizować swoje życie zawodowe, żeby móc opiekować się dzieckiem. Kosmetyki były mi bliskie dzięki Kasi, która zawsze lubiła nowości i zamawiała je z odległych krajów, jak Japonia, która jest jedną z potęg jeśli chodzi o branżę beauty. Zajęłam się więc dystrybucją różnych ciekawych marek kosmetycznych. Po jakimś czasie poczułam, że chcę to robić sama i miałam pomysł na własną markę.

Katarzyna: Cenne było to, że Ania miała jasno sprecyzowaną wizję marki. Doskonale wiedziała, jakie mają być jej kosmetyki i jak powinny działać, a przede wszystkim od razu jasno była określona grupa docelowa. Kosmetyki miały być dla zapracowanych kobiet, które łączą np. pracę z opieką nad dziećmi czy nad rodzicami, albo po prostu dużo podróżują, a nie mają czasu na profesjonalny zabieg w gabinecie. Wizja Ani jest siłą naszej firmy.

Są Panie siostrami. Jak wygląda Wasza współpraca? Jak podzieliłyście się obowiązkami?

Anna: Gdy firma zaczęła rosnąć i było coraz więcej kontraktów, zaprosiłam do współpracy Kasię. Chciałam z nią pracować i prowadzić biznes z zaufaną osobą, ale ona nie podeszła do tego tak entuzjastycznie jak ja (śmiech). Musiałam ją namawiać. Pojawienie się Kasi to był krok milowy w rozwoju firmy. SunewMed+ dostał wiatru w żagle.

Katarzyna: To Ania zawsze inspiruje do tworzenia nowych produktów i nakreśla kierunek rozwoju firmy. Bardzo odpowiada mi rola osoby, która wie jak sprawić, żeby wszystkie wizje i plany Ani stały się realne.

Jak tworzyły Panie firmowy zespół? Jak duży jest obecnie?

Anna: Każdy kto pyta nas, ile osób pracuje w naszej firmie jest w szoku. Zatrudniamy 7 osób, a obsługujemy wiele sieci w Polsce i kilka rynków zagranicznych. Oczywiście współpracujemy też z innymi firmami zewnętrznymi, ale firma SunewMed+ to tylko 7 osób. Są to osoby sprawdzone, zaufane, pracowite i sumienne, które doskonale wywiązują się z powierzonych obowiązków. Nie zatrudniamy przypadkowych osób i dziś wiemy, że pracownik, który lubi swoją pracę będzie ją bardzo dobrze wykonywał. Tak jak wspomniałam wcześniej pomaga nam technologia. Mocno automatyzujemy naszą pracę i wprowadzamy takie rozwiązania, które jak najbardziej ją ułatwią i przyśpieszą.

Gdzie powstają Wasze kosmetyki?

Katarzyna: Krok po kroku wygląda to tak, że gdy mamy pomysł na nowy produkt to zgłaszamy się do naszych technologów z prośbą o pomoc w stworzeniu formuły. Analizujemy jakie dobrać składniki, żeby osiągnąć pożądany efekt, ale jeśli chodzi o szczegóły, zdajemy się na nasze laboratorium i lekarzy.

Następnie już gotową formułę konsultujemy z laboratorium i fabryką w Chinach. W tym miejscu należy wyraźnie powiedzieć, dlaczego wybrałyśmy Państwo Środka. To dla nas ogromna inspiracja technologiczna, a fakty są takie, że większość świata i wiele firm kosmetycznych produkuje właśnie tam nie ze względu na oszczędność, jak być może niektórzy sądzą. To nie o to chodzi! Chiny mają know-how, a ich doświadczenie związane z produkcją, procesami, rozwój technologii są spektakularne. To właśnie Chiny wyznaczają nowe trendy technologiczne i są o krok przed innymi.

Anna: Formułę produktu konsultujemy następnie z naszym laboratorium w Polsce. Sprawdzamy, czy spełnia wszelkie normy i receptura znów wraca do fabryki w Chinach, gdzie powstaje prototyp, który już tam jest bardzo dobrze sprawdzony i przebadany. Kosmetyk przyjeżdża do nas i ponownie jest poddawany analizom i testom. Po zatwierdzeniu wszystkiego ruszamy z produkcją w fabryce w Chinach. To w dużym skrócie. Proces produkcji kosmetyków jest dość skomplikowany.

A jak wyglądała sytuacja w okresie pandemii, czy Wasze dostawy były zagrożone?

Kasia: W grudniu, zanim wszystko się zaczęło i nikt nawet nie przewidywał, co może się wydarzyć, podjęłyśmy strategiczne decyzje dla naszego biznesu. Znacząco zwiększyłyśmy produkcję. I już na początku roku 2020 zapewniłyśmy sobie zatowarowanie do końca roku. Oczywiście ten pandemiczny rok niósł się ze sobą różne wyznawania i obawy, ale w naszym przypadku nie dotyczyły one dostaw. Natomiast w tej chwil jest to realne ryzyko biznesowe. Wiedzą o tym wszyscy, którzy transportują swoje towary drogą morską. Ceny wzrosły, brakuje wolnych kontenerów, są problemy z dostawami na czas.

Anna: Miałyśmy szczęście, ale uważam, że zaprocentowały też nasze dobre relacje z chińskimi parterami. Zawsze gramy w otwarte karty. My jesteśmy szczere i oni też. Dzięki temu bardzo szybko dochodzimy do porozumienia. Bardzo nam to odpowiada. Jest to też kwestia zaufania, bo jeżeli nasi partnerzy z Chin mówią nam, żeby złożyć zamówienia teraz, bo za miesiąc może być trudna sytuacja, to wiemy, że mówią serio i nie jest to jakaś gra. Dzięki temu nie miałyśmy żadnych przestojów i braku towarów.

Czy oprócz Polski planują się Panie rozwijać również na innych rynkach?

Katarzyna: Ostatnio byłyśmy na targach w Bolonii i muszę przyznać, że reakcja na nasze kosmetyki jest bardzo pozytywna. Włoscy odbiorcy cenią polskie kosmetyki i mają je już w swojej ofercie. Wszyscy byli bardzo zadowoleni ze współpracy z polskimi producentami, więc szlaki mamy już przetarte i korzystamy z tego, że nasi koledzy z branży zrobili doskonałe wrażenie.

Anna: Do eksportu podchodzę globalnie. Oczywiście są takie rynki, o których marzymy i dla mnie jest to np. Hiszpania. Dziś jednak wiemy, że jest wiele perspektywicznych rynków, których wcześniej nie brałyśmy pod uwagę: jak Azerbejdżan, Iran, Pakistan. Rozpoczęłyśmy już rozmowy z Belgią, Luksemburgiem, Chorwacją oraz Grecją, gdzie już poszło pierwsze zamówienie. Jest jeszcze Boliwia no i wspomniane już Włochy. Za tydzień jedziemy na targi do Dubaju, w których uczestnictwo pozwoli nam wejść na Bliski Wschód.

Jak podchodzicie Panie do współpracy z influencerami? Wiem, że wśród osób, które promują Wasze produkty jest jedna najbardziej rozchwytywanych osób – Blanka Lipińska.

Anna: Pani Blanka Lipińska sama się do nas zgłosiła, a w zasadzie jej manager, który powiedział, że uwielbia nasze kosmetyki i chętnie będzie je promować. Tak właśnie zaczęła się nasza współpraca i trwa nadal. Jesteśmy z niej bardzo zadowolone. Współpracujemy również z Małgosią Rozenek-Majdan, która jest ambasadorką naszych płatków pod oczy. Szykuje się nam jeszcze jedna bardzo ciekawa współpraca z Moniką z bloga Dzieciaki Cudaki, która idealnie reprezentuje kobiety, dla których tworzymy nasze kosmetyki, czyli między innym zabiegane mamy.

Jakie są plany rozwoju marki SunewMed+? Co jest dziś priorytetem? I gdzie marka będzie za 5 lat?

Anna: Z całą pewnością jesteśmy nastawione na rozwój międzynarodowy. Chcemy stworzyć też kolejne produkty. Jesteśmy w trakcie badań nad kosmetykami, które będą miały zastosowanie medyczne. Być może za kilka lat będziemy miały też linie takich produktów.

Katarzyna: Chciałabym, żeby za 5 lat SunewMed+ była już marką międzynarodową. Dlatego mocno stawiamy na rozwój działu eksportu. Myślę, że jesteśmy na właściwej drodze, aby ten cel osiągnąć.

Zobacz profile marki w mediach społecznościowych: Instagram i Facebook

Więcej informacji o firmie i sklep marki: sunew.pl 

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Producenci
30.04.2024 13:58
20 lat Polski w Unii Europejskiej. Kosmetyczni: wspólny rynek zmienił naszą rzeczywistość
20 lecie Polskiego Związku Przemysłu Kosmetycznego i Blanka Chmurzyńska-Brown, ówczesna dyrektorka generalna, która pełniła tę funkcję przez 21 lat   fot. materiały prasowe
20 lat temu, 1 maja 2004 r. Polska przystąpiła do Unii Europejskiej. Dwa lata wcześniej polscy przedsiębiorcy powołali Polski Związek Przemysłu Kosmetycznego. Okrągła rocznica akcesji Polski do Unii Europejskiej skłoniła Kosmetycznych, by sięgnąć pamięcią do początków organizacji i transformacji gospodarczej oraz prawnej. Oto, jak wspominają ten okres menedżerowie związani od początku z organizacją.

Idea powstania Polskiego Związku Przemysłu Kosmetycznego jest związana z historią członkostwa Polski w Unii Europejskiej. W okresie przedakcesyjnym, narodził się pomysł powołania organizacji, która za jeden z pierwszych celów postawiła sobie przygotowanie przedsiębiorców w Polsce na nadchodzącą transformację prawną.

20 lat temu przed Polską stały ogromne wyzwania prawne – wizja cywilizacyjnego kroku z jednej strony fascynowała,  z drugiej – niepokoiła. Henryk Orfinger, założyciel i pierwszy prezes Kosmetycznych, obecnie Przewodniczący Rady Nadzorczej Dr Irena Eris S.A., wspomina, że w tamtym czasie pierwszy zarząd określił dwa główne zadania dla nowej organizacji:

– Po pierwsze szybko zrozumieliśmy, że największą energię musimy włożyć w proces przygotowania przedsiębiorców do zmiany regulacji prawnych, że przede wszystkim do tego powinniśmy mobilizować branżę. W Unii Europejskiej obowiązywała odwrotnie niż w Polsce tzw. post-market control – to producent miał być całkowicie odpowiedzialny za kosmetyk po wprowadzeniu go do obrotu. Dla nas to była prawdziwa rewolucja. Ale udała się. Po drugie natomiast – chcieliśmy możliwie najlepiej przygotować się do wejścia na wspólny rynek, świadomi, że jest to klucz do dalszych sukcesów każdej firmy. Bo faktycznie to najbardziej zmieniło życie przedsiębiorców nad Wisłą. Eksport do krajów UE, zdjęcie z naszych barków konieczności zatwierdzania każdego jednego produktu na każdym rynku... Dziś trudno sobie wyobrazić, że było inaczej. A jednak. Dla mnie ten aspekt wejścia do Unii Europejskiej jest do dziś o wiele ważniejszy, niż możliwość otrzymania dotacji pieniężnych – mówi.

Czytaj także: Tak 10 lat temu polscy przedsiębiorcy z sektora kosmetycznego podsumowywali obecność Polski w Unii Europejskiej: Producenci kosmetyków chcą mówić jednym głosem

 We wspomnieniach założycieli i pierwszych pracowników biura zapisały się obawy o szybkie tempo i kaliber zmian, które towarzyszyły także władzom kolejnych kadencji.

– Baliśmy się, że ten skok w rewolucyjne standardy produkcji i odpowiedzialności za produkt zmiecie wielu producentów kosmetyków z polskiego rynku. Tak się jednak nie stało. Niemniej akcesja, zmiana filozofii produkcji były dla polskich producentów ogromnym wyzwaniem. Niektóre elementy nadal takimi pozostają, bo przynależność do UE to zarówno szanse, jak i liczne obowiązki – dodaje Wanda Stypułkowska, obecna prezes związku i prezes zarządu MPS International Sp. z o.o. Dziś regulacje unijne to nasza codzienność, ale związek nadal pozostaje pomostem między UE a lokalnymi przedsiębiorcami. Wciąż prowadzimy intensywny dialog w sprawie horyzontalnych regulacji, które przenikają wszystkie aspekty działalności naszych firm członkowskich, wyznaczając kierunki rozwoju i przedsiębiorcom, i samej organizacji.

Przez 20 lat Polska, a z nią sektor kosmetyczny, z kraju rozwijającego się wolno, z wysokim poziomem bezrobocia, przeszły do gospodarki innowacyjnej, notującej dynamiczne wzrosty PKB szczególnie w pierwszych latach po akcesji. Wg szacunków Wise Europa od 2004 roku PKB nominalny wzrósł w Polsce x 3.6, a np. eksport polskich kosmetyków – ponad 8-krotnie. Nasz kraj nie tylko stał się bogatszy w ekonomicznym sensie – wzbogaciliśmy się także w doświadczenia, wiedzę i ekspertyzę. Dzisiaj wyróżnia nas w UE różnorodność rynku kosmetycznego, na którym z powodzeniem konkurują ze sobą globalni i lokalni gracze.

Co wejście Polski do Unii Europejskiej zmieniło w operowaniu globalnych firm, którzy ulokowali u nas swój biznes i fabryki? Blanka Chmurzyńska-Brown, Public Affairs Director L’Oréal Poland and Baltic HUB i ówczesna dyrektor generalna Polskiego Związku Przemysłu Kosmetycznego wymienia:

– Gdyby nie praca zespołu związku i jego pierwszych członków przez 24 intensywne miesiące, od 2002 do 2004 roku, firmy nie byłyby przygotowane do wdrożenia zasad, które powstawały w Unii od 1975 roku i przez lata były sukcesywnie nowelizowane. W przedakcesyjnym okresie implementowaliśmy szereg nowych unijnych wymogów legislacyjnych, m.in. nową dyrektywę kosmetyczną. Był to wysiłek całej ekipy Kosmetycznych, który opłacił się wszystkim. I dodaje: Dla L’Oréal inwestycja w Polskę zaczęła się jeszcze przed 2004 rokiem, ponad 30 lat temu. Kluczowym czynnikiem rozwoju fabryki nad Wisłą było położenie geograficzne i zaplecze eksperckie, wysoko wykwalifikowani ludzie, tania energia. Dzisiaj, m.in. dzięki wejściu do UE i benefitom zharmonizowanego prawa, zmniejszonych barier w wymianie handlowej i wspieraniu inwestycji – jesteśmy w zupełnie innym miejscu.  Wielomilionowe inwestycje w największy w UE zakład produkcyjny grupy w Kaniach, nieustające inwestycje w know-how, podnoszenie standardów produkcji, dobre procesy zarządcze – to wyróżnia dziś L’Oréal Polska, ale jednocześnie buduje rozwój ludzi i całego sektora. Nie byłoby tej skali, nie byłoby tak szeroko zakrojonej współpracy z polskimi dostawcami, gdyby nie unijne spójne prawo i przewidywalność dla biznesu.

Dwie dekady Polski w Unii Europejskiej, w ocenie Polskiego Związku Przemysłu Kosmetycznego, dały szansę na rozwój w tempie i jakości, które nie były możliwe przed akcesją. Branża kosmetyczna rozwija się równolegle do całej gospodarki, czerpiąc garściami z możliwości bycia w najbardziej wpływowej wspólnocie gospodarczej na świecie – podsumowują Kosmetyczni.

Polski Związek Przemysłu Kosmetycznego (Kosmetyczni.pl) reprezentuje, wspiera i szkoli przedsiębiorców wyłącznie branży kosmetycznej. Związek skupia ponad 250 firm, w tym producentów i dystrybutorów kosmetyków, laboratoria, firmy doradcze i ośrodki dydaktyczne, a także ich partnerów okołobranżowych – dostawców opakowań i surowców. Od 22 lat jest głosem sektora w procesie stanowienia prawa. Współpracuje z instytucjami administracji polskiej i europejskiej, a razem z firmami członkowskimi wypracowuje i wdraża rozwiązania, które prowadzą do rozwoju polskiego  rynku kosmetycznego,  który dziś jest 5. w Unii Europejskiej. 

Związek należy do Cosmetics Europe – europejskiej organizacji branżowej i Konfederacji Lewiatan – najbardziej wpływowej organizacji pracodawców w Polsce.  Od 18 lat prowadzi projekt społeczny Fundacja Piękniejsze Życie. 

 

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Producenci
30.04.2024 12:38
L Catterton przejmuje większościowe udziały w Kiko Milano
Kiko Milano specjalizuje się w wysokiej jakości kosmetykach kolorowych.Kiko Milano
L Catterton, wiodąca globalna firma inwestycyjna skupiona na konsumentach, ogłosiła w zeszłym tygodniu, że zawarła ostateczną umowę nabycia większościowego pakietu udziałów we włoskiej marce kosmetycznej Kiko Milano od założycielskiej rodziny Percassi, która zachowa znaczące udziały w spółce. Warunki transakcji nie zostały ujawnione.

L Catterton zawarło ostateczną umowę nabycia większościowego pakietu udziałów we włoskiej marce kosmetycznej Kiko Milano od założycieli, rodziny Percassi. Rodzina zachowa znaczące udziały w marce, a Antonio Percassi pozostanie na stanowisku prezesa Kiko. Warunki finansowe nie zostały ujawnione.

Założona w Bergamo we Włoszech w 1997 roku przez Antonio i Stefano Percassich, firma Kiko jest jedną z największych prywatnych marek kosmetyków kolorowych na świecie. Dzięki włoskiemu pochodzeniu i zróżnicowanemu portfolio produktów o prestiżowej jakości w przystępnej cenie, Kiko stała się powszechnie znaną marką w dziedzinie piękna, uwielbianą przez niemal wszystkie grupy demograficzne konsumentów. Za sprawą rozległej sieci detalicznej obejmującej ponad 1100 sklepów w 66 krajach i wydajnej platformie e-commerce, Kiko zyskało dużą i lojalną grupę fanów. W 2023 roku Kiko odnotowało przychody netto w wysokości około 800 milionów euro i prawie 20 proc. wzrost rok do roku.

L Catterton to wiodąca na rynku firma inwestycyjna zorientowana na konsumentów, zarządzająca kapitałem własnym o wartości około 35 miliardów dolarów na trzech platformach obejmujących wiele produktów: private equity, kredyty i nieruchomości. Założona w 1989 roku firma dokonała ponad 275 inwestycji w niektóre z najbardziej znanych marek konsumenckich na świecie, w tym marki kosmetyczne, takie jak Elemis, Hi!Papa, Oddity, Maria Milla i Irene Forte Skincare.

Czytaj także: Kolejna marka łączy siły z Bridgerton: tym razem jest to Kiko Milano

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
01. maj 2024 19:30