StoryEditor
Prawo
03.09.2021 00:00

Wciąż wiele składników kosmetycznych jest testowanych na zwierzętach [KOMENTARZ PZPK]

Setki produktów kosmetycznych sprzedawanych w Europie zawierają składniki, które zostały przetestowane na zwierzętach, pomimo obowiązujących zakazów. Znajdują się m. in. w  kremach nawilżających, szminkach, kremach przeciwsłonecznych i odżywkach do włosów ‒ wykazała analiza przeprowadzona przez badaczy z uniwersytetu Johns Hopkins, o czym napisał portal ekologia.pl. Taka sytuacja jest wynikiem konieczności dostosowania się przez producentów nie tylko do przepisów europejskiego rozporządzenia zakazującego testowania na zwierzętach, ale też do przepisów rozporządzenia REACH. Sytuację komentuje dla nas dr Justyna Żerańska, regulatory affairs manager w Polskim Związku Przemysłu Kosmetycznego.

Okazuje się, że nawet produkty oznaczone jako nietestowane na zwierzętach mogą zawierać składniki, które takim testom były poddane. Wynika to z tego, że w branży funkcjonują dwa konkurujące ze sobą przepisy. Jeden to unijny zakaz testowania składników kosmetycznych na zwierzętach, który wszedł w życie w 2009 r.

Drugi to rozporządzenie REACH, które ma na celu identyfikację i zarządzanie ryzykiem związanym z chemikaliami, które firmy produkują i wprowadzają do obrotu w UE. Według Europejskiej Agencji Chemikaliów (ECHA), obejmuje ona również chemikalia przeznaczone do użytku w kosmetykach, co znosi zakaz testowania składników kosmetycznych na zwierzętach.

Portal ekologia.pl cytuje dr Julię Fentem, szefową centrum bezpieczeństwa i ochrony środowiska w grupie dóbr konsumpcyjnych Unilever, która mówi, że firmy borykają się problemem obowiązywania obu tych przepisów.  

Badacze z uniwersytetu Johns Hopkins potwierdzają, że to prawo zobowiązuje niektóre firmy do przeprowadzania na składnikach kosmetyków zakazanych testów na zwierzętach. Przejrzeli oni setki dokumentów opisujących testy bezpieczeństwa chemicznego, które są publicznie dostępne na stronie internetowej ECHA. Okazało się, że z 413 składników używanych wyłącznie w kosmetykach 63 zostało przetestowanych na zwierzętach po wejściu w życie zakazu takich testów w UE.

Według artykułu opublikowanego w czasopiśmie Alternatives to Animal Experimentation, składniki po zakazie zostały poddane 104 nowym testom na zwierzętach. Potwierdzili to naukowcy, wśród których jest toksykolog z niemieckiej firmy chemicznej Clariant. Przyznali oni, że testy na zwierzętach przeprowadza się nawet na składnikach wyłącznie kosmetycznych, po to by spełnić wymagania przepisów dotyczących chemikaliów.

Portal przypomina też, że w niedawnej głośnej sprawie dotyczącej niemieckiej firmy chemicznej Symrise, agencja ECHA orzekła, że firma musi przeprowadzać testy na zwierzętach na dwóch składnikach używanych wyłącznie w kosmetykach. Powoływała się właśnie na przepisy REACH, pomimo protestów firmy Symrise i propozycję, że zastosuje ona metody alternatywne.

Naukowcy z uniwersytetu Johns Hopkins, którzy sporządzili analizę, ostrzegają, że testów na zwierzętach może być coraz więcej – podaje ekologia.pl.

Komentarz dr Justyny Żerańskiej, regulatory affairs manager w Polskim Związku Przemysłu Kosmetycznego dla portalu wiadomoscikosmetyczne.pl:

Od 2013 roku obowiązuje całkowity zakaz testowania kosmetyków na zwierzętach w Unii Europejskiej. Ten zakaz i rozwój sektora kosmetycznego, oparty o metody nieprzysparzające cierpienia zwierzętom, stał się fundamentem europejskiej branży kosmetycznej. Jako związek zrzeszający ponad 220 różnych firm w pełni się z tym utożsamiamy i wyrażamy pełne poparcie dla zakazu, umocowanego w rozporządzeniu kosmetycznym 1223/2009.

Dziś jednak inicjatywa obywatelska „Ocalić kosmetyki wolne od okrucieństwa – Zaangażuj się w Europę bez testów na zwierzętach” rodzi ważne pytania i pokazuje rozdarcie, którego niekiedy doświadczają producenci. Mają oni bowiem obowiązek przestrzegania zarówno europejskiego rozporządzenia zakazującego testowania na zwierzętach, jak też przepisów rozporządzenia REACH. Europejska Agencja Chemikaliów (ECHA), w niektórych przypadkach, może wymagać wykonania badań z wykorzystaniem zwierząt. Bezpieczeństwo zdrowia ludzi i środowiska jest na tyle ważne, że Agencja tego wymaga. Branża kosmetyczna tym bardziej przykłada bardzo dużą wagę do tego, by rozwijać metody alternatywne i całkowicie wyeliminować nawet jednostkowe, czasami niemożliwe do uniknięcia, badania z udziałem zwierząt, informować o etycznych aspektach swoich działań i sposobach propagowania idei globalnego zakazu testów na zwierzętach.

Powiązanie między rozporządzeniem UE w sprawie produktów kosmetycznych a rozporządzeniem w sprawie chemikaliów REACH, które w pewnych okolicznościach zezwala ECHA na żądanie danych z testów na zwierzętach dotyczących składników kosmetyków, stanowi ogromne wyzwanie. Nie ustajemy w apelowaniu do ECHA o zapewnienie etycznego i odpowiedzialnego podejścia oraz zawsze rozważenie stosowania metod bez udziału zwierząt. To jedyne wyjście z obecnej sytuacji, będziemy więc nadal naciskać na wykorzystywanie metod alternatywnych do oceny bezpieczeństwa wymaganego przepisami prawa. Wierzymy, że otwarty dialog naukowy może przyspieszyć tę pracę. Razem z Cosmetics Europe wzywamy decydentów UE do ułatwienia takiego dialogu z przemysłem kosmetycznym oraz wszystkimi innymi zainteresowanymi stronami za pośrednictwem odpowiedniej platformy współpracy.

Czytaj też: Cosmetics Europe deklaruje pełne poparcie dla zakazu testów na zwierzętach [OŚWIADCZENIE]

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Marketing i media
30.10.2025 14:38
Czy influencer równa się ekspert? Chiny chcą walczyć z dezinformacją w sieci i zaostrzają przepisy
CAC wskazuje, że w przestrzeni cyfrowej rośnie ilość influencerów, którzy omawiają terapie bez wykształcenia medycznego czy prawo bez przygotowania prawniczegoShutterstock

Chiny wprowadzają przepisy, mające na celu ograniczanie dezinformacji w przestrzeni internetowej. Są one skierowane przede wszystkim w influencerów, wypowiadających się na tematy eksperckie. Od teraz twórcy, którzy chcą poruszać zagadnienia m.in. z zakresu medycyny, finansów czy prawa będą musieli uwiarygodnić swoje kwalifikacje.

Regulacje zostały wprowadzone i są nadzorowane przez Cyberspace Administration of China (CAC), czyli Urząd ds. Cyberprzestrzeni Chin – dowiedział się portal proto.pl. Instytucja ta zaobserwowała wzrost w przestrzeni cyfrowej ilości influencerów, którzy omawiają terapie bez wykształcenia medycznego czy prawo bez przygotowania prawniczego. Nowa polityka wymaga od tego typu twórców przedstawiania dowodów kwalifikacji zawodowych.

Weryfikacja uprawnień influencerów spoczywać ma na platformach społecznościowych (Douyin, Weibo, Bilibili). Za niesprawdzenie i nie archiwizowanie odpowiednich dowodów kwalifikacji otrzymanych od danego twórcy grożą im kary sięgające nawet 100 tys. juanów (ok. 50 tys. zł).

Każda marka działająca w Chinach, szczególnie w sektorach zdrowia, wellness, fintechu czy technologii prawnych, musi od teraz uwzględniać w swojej strategii marketingowej weryfikację zgodności działań wybranych twórców z nowymi przepisami. To także sygnał, aby ponownie przemyśleć sposób budowania partnerstw w jednym z najbardziej złożonych ekosystemów cyfrowych na świecie.

image

Jakim ograniczeniom podlegają reklamy suplementów diety przez influencerów? Kontrolują to UOKiK i GIS

Niektóre platformy społecznościowe już podjęły działania i wdrażają regulacje w życie – np. Weibo zawiesiło profile promujące alternatywne metody leczenia bez udokumentowanego wykształcenia. Pojawiają się także doniesienia, że twórcy otrzymują bezpośrednie ostrzeżenia od platform po publikacjach poruszających wrażliwe tematy.

Cyberspace Administration of China zakazało też reklamowania produktów i usług medycznych, w tym suplementów diety oraz tzw. „żywności prozdrowotnej” w treściach edukacyjnych – aby ograniczyć ukryte promocje, podszywające się pod materiały informacyjne.

Jak wskazuje proto.pl, Chiny nie są odosobnionym przypadkiem takich działań. Ostatnio mieliśmy do czynienia z tym także w Polsce. “Przykład takiej sytuacji zaprezentował dr Dawid Myśliwiec, twórca youtube’owego kanału Naukowy Bełkot, który od lat zajmuje się popularyzacją wiedzy i walką z naukowymi fake newsami. Myśliwiec w filmie zamieszczonym na swoim kanale zwrócił uwagę na problem z polskimi podcastami” – wskazuje proto.pl.

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Prawo
30.10.2025 10:28
Deklaracje „paraben free”, „SLES, SLS free”, „TPO free” – kontrole inspekcji. I co dalej?
Kontrolerów mogą interesować oświadczenia typu „free from”, takie jak „TPO free”, „paraben free” czy „SLS/SLES free”Shutterstock

W związku z wejściem w życie zakazu stosowania Trimethylbenzoyl Diphenylphosphine Oxide (TPO) w produktach kosmetycznych, należy spodziewać się wzmożonych kontroli ze strony organów inspekcji. Oprócz składu produktów, szczególnej weryfikacji mogą podlegać również elementy komunikacji marketingowej umieszczone na opakowaniach, w tym deklaracje (tzw. claimy) oraz oznaczenia mogące sugerować zgodność produktu z obowiązującymi przepisami.

Od 1 września obowiązuje zakaz stosowania Trimethylbenzoyl Diphenylphosphine Oxide (TPO) (Numer CAS: 75980-60-8, Numer EC: 278-355-8) – składnika powszechnie wykorzystywanego w produktach do paznokci jako fotoinicjator umożliwiający szybkie utwardzanie lakierów pod wpływem światła.

Wprowadzone zmiany legislacyjne wywołały szeroką dyskusję w branży kosmetycznej związaną z interpretacją nowych przepisów. W odpowiedzi na pojawiające się pytania Komisja Europejska opublikowała na swojej stronie internetowej przewodnik w formie Q&A (Pytań i Odpowiedzi), skierowany zarówno do konsumentów, jak i profesjonalistów, mający na celu rozwianie wątpliwości dotyczących stosowania TPO w produktach kosmetycznych.

„Free from” a prawo kosmetyczne – dlaczego te deklaracje są niedozwolone?

Wprowadzone zmiany w przepisach mają istotny wpływ nie tylko na działy regulacji, ale również na obszar marketingu firm kosmetycznych. Zgodnie z Rozporządzeniem (UE) nr 655/2013, które określa wspólne kryteria uzasadniania oświadczeń (tzw. claimów) stosowanych w odniesieniu do produktów kosmetycznych, wszelkie deklaracje marketingowe muszą spełniać wymagania zawarte w tym dokumencie.

Rozporządzenie ustanawia zasady, które mają zapewnić rzetelność i przejrzystość komunikacji skierowanej do konsumenta. Szczególnie warto zwrócić uwagę dwa, poniższe zapisy:

  • Kryterium nr 1, punkt 3: niedozwolone są oświadczenia wskazujące na określoną zaletę produktu, jeżeli zaleta ta polega wyłącznie na spełnieniu minimalnych wymogów prawnych.
  • Kryterium nr 5, punkt 1: oświadczenia dotyczące produktów kosmetycznych muszą być obiektywne i nie mogą przedstawiać w negatywnym świetle konkurencji ani składników dozwolonych do stosowania.

Zgodnie z powyższym, deklaracje odnoszące się jedynie do zgodności z przepisami prawa są niedozwolone. Po 1 września takim przykładem stał się claim „TPO free”, który dotyczy składnika objętego zakazem stosowania.

Dodatkowo, w świetle kryterium nr 5, deklaracje typu „paraben free”, „SLES/SLS free” lub podobne również uznaje się za niezgodne z Rozporządzeniem (UE) nr 655/2013, ponieważ mogą one sugerować, że wymienione składniki – mimo iż są legalne i bezpieczne w określonych stężeniach – są szkodliwe.

 

Wzmożone kontrole inspekcji sanitarnej w branży kosmetycznej – na co zwrócić uwagę?

W najbliższym czasie warto zwrócić szczególną uwagę na opakowania produktów kosmetycznych oraz komunikację marketingową, aby upewnić się, że wszystkie elementy pozostają w pełni zgodne z obowiązującymi przepisami prawa. Wraz z wejściem w życie zakazu stosowania Trimethylbenzoyl Diphenylphosphine Oxide (TPO), można spodziewać się wzmożonych kontroli organów nadzoru w punktach sprzedaży oraz u producentów.

Kontrole te mogą obejmować nie tylko skład i dokumentację produktu, ale również sposób prezentacji kosmetyków na rynku – w tym oznakowanie opakowań, deklaracje marketingowe oraz przekaz kierowany do konsumentów.

Inspektorów mogą interesować oświadczenia typu „free from”, takie jak „TPO free”, „paraben free” czy „SLS/SLES free”. W praktyce oznacza to, że działy marketingu i jakości powinny niezwłocznie dokonać przeglądu wszystkich materiałów promocyjnych, etykiet oraz opisów produktów. Warto także zweryfikować komunikację w kanałach online – na stronach internetowych, w mediach społecznościowych czy sklepach internetowych – aby uniknąć potencjalnych nieprawidłowości i konsekwencji administracyjnych.

Dostosowanie przekazu marketingowego do aktualnych wymagań prawnych nie tylko minimalizuje ryzyko kar finansowych, ale również buduje zaufanie konsumentów, którzy coraz częściej oczekują transparentności i rzetelności informacji przekazywanych przez marki kosmetyczne.

Nieprawidłowe oświadczenia na opakowaniach kosmetyków – dopuszczalne działania naprawcze

Jeżeli sytuacja już zaistniała i dział marketingu umieścił na opakowaniach deklaracje typu „free from”, istnieją rozwiązania pozwalające zminimalizować skutki błędu oraz strat finansowych. Jednym z praktycznych i często stosowanych rozwiązań jest zastosowanie tzw. stickerów – naklejek, które zasłaniają nieprawidłową komunikację marketingową.

Naklejka może zostać zaprojektowana w taki sposób, aby nie tylko maskowała niezgodny z przepisami element, ale również zawierała nowy, poprawny komunikat zgodny z wymogami Rozporządzenia (UE) nr 655/2013 oraz przepisami rozporządzenia kosmetycznego (WE) nr 1223/2009. Takie rozwiązanie pozwala ograniczyć koszty związane z koniecznością utylizacji gotowych opakowań i produkcją nowych, a jednocześnie zapewnia zgodność produktu z obowiązującym prawem. Warto jednak pamiętać, że sticker powinien być trwały, estetyczny oraz naniesiony w sposób niebudzący wątpliwości co do jego autentyczności i czytelności.

Równocześnie sytuacja ta powinna stanowić sygnał ostrzegawczy dla przedsiębiorstwa. Wprowadzenie niezgodnych oświadczeń często wynika z braku znajomości aktualnych przepisów przez personel odpowiedzialny za komunikację marketingową. W takim przypadku warto rozważyć organizację szkoleń wewnętrznych z zakresu prawidłowego formułowania deklaracji kosmetycznych oraz interpretacji przepisów prawa kosmetycznego.

Takie działania nie tylko zmniejszają ryzyko podobnych błędów w przyszłości, ale również podnoszą świadomość zespołu w zakresie odpowiedzialnej i zgodnej z prawem komunikacji.

Aleksandra Kondrusik 

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
31. październik 2025 02:45