StoryEditor
Eksport
01.02.2018 00:00

Brexit nie zaszkodzi polskim producentom kosmetyków

Polska może odważnie zmierzać w kierunku podium wśród najważniejszych importerów kosmetyków do Wielkiej Brytanii. Duże nasycenie tamtejszego rynku czy niepewność związana z Brexitem nie wstrzymują umacniania się pozycji polskich producentów – uważają analitycy z Banku Zachodniego WBK. Dane brytyjskiej organizacji Cosmetic, Toiletry & Perfumery Association (CTPA) pokazują, że spośród wszystkich krajów dostarczających kosmetyki na Wyspy to właśnie znaczenie Polski rośnie najszybciej[1]: w 2015 r. nasz kraj był na 6. miejscu, w 2016 r. już na 4. Wyniki za 2017 r. są również bardzo obiecujące.

– Brytyjki bezustannie poszukują wielkiego hitu. Chcą skuteczności i błyskawicznych efektów. Z tego powodu są niezwykle otwarte na nowości i chętnie próbują nowych specyfików – mówi Krystyna Rzemieniecka z firmy The Biz Mentor, zajmująca się doradztwem dla firm kosmetycznych na rynku brytyjskim. Renata Dutkiewicz, dyrektor sektorowa z Banku Zachodniego WBK, podkreśla z kolei, że ta otwartość Brytyjek i ich determinacja w poszukiwaniu najskuteczniejszych produktów stanowią ogromną szansę dla polskich marek. – Polskie kosmetyki powstają w oparciu o najnowsze technologie, często chronione patentami. Dzięki temu mogą pochwalić się wieloma unikalnymi właściwościami. Mają więc szansę trafić idealnie w oczekiwania brytyjskich konsumentów – podkreśla Renata Dutkiewicz. Już teraz dla krajowych producentów Wyspy Brytyjskie to drugi najważniejszy zagraniczny rynek zbytu, na którym w okresie I-IX 2017 r. sprzedaż sięgnęła ponad  984 mln zł, a nadal ma on potencjał wzrostu.

Rynek kosmetyczny Zjednoczonego Królestwa należy do największych w Europie. Jak podaje CTPA, jego wartość (w cenach detalicznych) sięga już prawie 10 mld funtów brytyjskich (9,379 mld funtów)[2]. Co więcej, choć jest to rynek nasycony, to każdy jego sektor wciąż odnotowuje wzrost, średnio o 2-3 proc. rocznie. Sam rynek kremów nawilżających wart jest blisko 1,11 mld funtów i ciągle się rozwija. W 2017 roku, według prognoz Beauty Market ma osiągnąć wzrost rzędu 1,8 proc. Największe udziały rynkowe posiadają na nim globalne marki, takie jak L’Oréal (14 proc.), Estee Lauder (10 proc,) i Beiersdorf (10 proc.), ale widać duży udział mniej znanych i małych marek, w tym także zagranicznych.

Wyzwania dla producentów

O tym, że warto być na rynku brytyjskim wie Inglot, dobrze znana za granicą firma kosmetyczna z Przemyśla. Swój pierwszy salon w Wielkiej Brytanii, w Westfield White City, marka otworzyła w 2008 r. Od listopada 2016 r. znajduje się on na jednej z najsłynniejszych ulic handlowych na świecie, legendarnej Oxford Street, dodatkowo umożliwia brytyjskim klientom zakupy online.

Jowita Kotuła z Inglota wskazuje, że w przypadku kosmetyków kolorowych jednym z kluczowych czynników sukcesu na tym rynku jest szeroka gama produktów dostosowanych do bardzo niejednolitej grupy docelowej. – W Wielkiej Brytanii wyzwaniem jest ogromna różnorodność społeczeństwa. Musieliśmy zaproponować produkty dla wszystkich typów karnacji, odpowiedzieć na bardzo różne preferencje klientów, uwarunkowane również społecznie i kulturowo. Biorąc to pod uwagę organizujemy w salonach eventy tematyczne, np. weekendy hinduskie. Nie bez znaczenia pozostaje również wszechobecna konkurencja. Plusem jest zdecydowanie to, że Wielka Brytania jest dużym i zamożnym rynkiem o wysokiej świadomości konsumenckiej – mówi Jowita Kotuła.

Krystyna Rzemieniecka wskazuje, że polskie marki powinny pamiętać, że na Wyspach do potencjalnych klientów należy przemawiać językiem korzyści, nie zapominając o właściwej prezentacji produktu, w tym o opakowaniu. Podkreśla także, że Brytyjki są dobrze wyedukowane w dziedzinie pielęgnacji oraz działania kosmetyków i ich poszczególnych składników. Doświadczenia Inglota potwierdzają to: – Kładziemy duży nacisk na odpowiednie przeszkolenie sprzedawców. W naszych salonach pracują profesjonalni wizażyści. Coraz bardziej świadome klientki oczekują rzetelnych informacji o składzie produktów, cenią również fachowe podejście wizażystów – wskazuje Jowita Kotuła.

Internet i media społecznościowe 

Poza dopasowaniem swoich produktów do lokalnej specyfiki i preferencji klientów, firmy myślące o ekspansji na Wyspach powinny bardzo gruntownie przemyśleć strategię sprzedaży i promocji swoich wyrobów. Popularność mediów społecznościowych i kultury „selfie” powoduje, że internet jest dla polskich firm kosmetycznych zainteresowanych rynkiem brytyjskim ważnym kanałem zarówno dla promocji, jak i sprzedaży. Coraz mniej Brytyjczyków kupuje kosmetyki w sklepach stacjonarnych, za to na popularności zyskują internetowe i telewizyjne kanały sprzedaży (na Wyspach zakupy online per capita są najwyższe w Europie).[3] Social media są wpływowymi narzędziami promocji nowych marek i produktów branży kosmetycznej. Przykładowo, Inglot prowadzi osobne profile dla poszczególnych rynków, w tym dla Wielkiej Brytanii.

Ogromny potencjał internetu sprawia, że polskie marki mogą wejść na rynek brytyjski, ponosząc na początku stosunkowo niewielki koszt uruchomienia i prowadzenia sklepu online. – Firmy kosmetyczne z Polski powinny się jednak liczyć z tym, że samo postawienie strony internetowej nie wystarczy, aby posypały się zamówienia z Wysp – podkreśla ekspertka The Biz Mentor. – Nowa marka musi najpierw zdobyć zaufanie konsumentów, prezentując swoje doświadczenie, jak i pozycję za granicą oraz na rynku rodzimym. Aby osiągnąć długoterminowy sukces, świadomość marki musi być zaplanowana i starannie rozwijana. Wprowadzanie jej na rynek brytyjski wymaga więc czasu i cierpliwości – dodaje Krystyna Rzemieniecka.

Wskazany spokój w planowaniu biznsu

Dla wielu eksporterów zainteresowanych Wielką Brytanią – nie tylko z Polski i nie tylko sprzedających kosmetyki – sporym znakiem zapytania jest Brexit. Według Renaty Dutkiewicz w kontekście handlu zagranicznego wcale nie musi on przynieść negatywnych rozstrzygnięć, ale na pewno trzeba wziąć go pod uwagę, mądrze i ze spokojem planując biznes na Wyspach.

– Nie jest zasadne, aby z racji samego Brexitu rezygnować choćby ze wstępnego rozpoznania możliwości. Wielka Brytania to duży rynek i dla wielu branż pozostanie bardzo atrakcyjny niezależnie od wyniku negocjacji z Unią Europejską. W najgorszym wypadku należy liczyć się z wejściem w życie w marcu 2019 r. ceł WTO. Już teraz niektóre firmy uwzględniają w analizach dotyczących opłacalności wejścia czy rozwijania biznesu na Wyspach scenariusz przejścia na zasady WTO, biorąc pod uwagę ewentualne cła czy bariery pozataryfowe. Dzięki temu unikną niespodzianek w przypadku braku porozumienia co do np. czasowego utrzymania unii celnej – wskazuje dyrektor sektorowa z Banku Zachodniego WBK. Podkreśla przy tym, że spory wpływ na zyski ze sprzedaży na rynku brytyjskim mogą mieć towarzyszące dalszym negocjacjom wahania kursów walut. Przed tymi ostatnimi eksporterzy wyrobów kosmetycznych mogą się jednak zabezpieczyć, np. za pomocą kontraktów terminowych forward.

Czy pomoże efekt szminki?

Jak wskazują ostatnie dane, gospodarka Zjednoczonego Królestwa radzi sobie znacznie lepiej niż spodziewali się tego ekonomiści, zapowiadający po decyzji o Brexicie znaczne spowolnienie. Według ostatnich danych brytyjskiego urzędu statystycznego, PKB nadal rośnie, w 2017 r. zwiększyło się o 1,8 proc. r/r.[4] Nawet jeśli z powodu Brexitu czy innych powodów gospodarka brytyjska zacznie się kurczyć, to eksporterom kosmetyków optymizmu może dodawać wiara w tzw. efekt szminki. Koncepcja ta mówi o tym, że w przypadku pogorszenia koniunktury konsumenci rezygnują z dóbr luksusowych o znacznej wartości (np. samochody, nieruchomości) na rzecz tych o niższej wartości – w tym właśnie kosmetyków.

Ekonomiści Banku Zachodniego WBK przypominają z kolei, że produkty z Polski już kilkukrotnie podbijały rynki unijne właśnie w okresach dekoniunktury w Europie Zachodniej. Tak było choćby w pokryzysowych latach 2008 i 2009, kiedy udział naszych eksporterów na rynku EU rósł pomimo gospodarczego zastoju czy spowolnienia w krajach UE. – W okresie pogorszonej koniunktury w Niemczech, konsumenci zamiast np. AGD droższych marek, kupowali produkty porównywalnie dobre, ale w niższej cenie, często importowane. Jeśli spowolni gospodarka UK, to można zakładać, że brytyjskie konsumentki będą bardziej otwarte na mniej znane, nieco tańsze marki, w tym te z Polski – podkreśla Piotr Bielski, ekonomista Banku Zachodniego WBK.

Przedstawiciele firmy Inglot, zapytani o największe ryzyko związane z prowadzeniem biznesu na Wyspach, nie mówią o Brexicie. Wskazują, że w ostatnim czasie prowadzenie biznesu w Wielkiej Brytanii zakłócają głównie niepokoje społeczne związane z atakami terrorystycznymi. Także Krystyna Rzemieniecka sugeruje, żeby do Brexitu podchodzić ze spokojem. – Tak naprawdę na razie nie wiadomo, kto i w jakim stopniu ucierpi z powodu wyjścia Wielkiej Brytanii z UE. Toczy się nieskończenie wiele debat, ale część z nich to, kolokwialnie mówiąc, sianie paniki. Osobiście żywię wielką nadzieję, że zwycięży zdrowy rozsądek i ostatecznie zmieni się niewiele lub wręcz nic. Należy po prostu planować z uwzględnieniem kilku scenariuszy. Poza tym, na bazie swoich wieloletnich doświadczeń i obserwacji wiem jedno: kobiety zawsze znajdą pieniądze na dobry krem – mówi Krystyna Rzemieniecka.

źródło: BZ WBK

[1] CTPA, Annual Report 2016, http://www.ctpa.org.uk/annualreport/2016/#32/z, s. 32.

[2] Jak wyżej, s.28.

[3]Average annual spending per capita for online shopping in Europe in 2015 and 2016, by country (in euros), https://www.statista.com/statistics/435928/online-shopping-e-commerce-spending-per-capita-by-country-europe/.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Eksport
22.04.2025 14:59
Ceny perfum w USA wzrosną o 6-7 proc. – to odpowiedź Interparfums na cła Trumpa
Jimmy Choo jest marką perfum, przynoszącą koncernowi Interparfums największe dochody   IG interparfums_official

Interparfums, producent perfum z Francji, planuje podniesienie cen swoich produktów na terenie USA 6 do 7 proc. już od 1 sierpnia. To odpowiedź na nałożenie 10-procentowych ceł na towary importowane. Interparfums ma w swoim portfolio perfumy kilku globalnym marek modowych, takich jak Coach, Jimmy Choo, Montblanc i Lacoste.

Nie przeprowadziliśmy jeszcze dokładnych obliczeń, ale myślę że w tym roku poniesiemy dodatkowe wydatki w granicach od 5 do 6 milionów euro – zapowiedział dyrektor generalny Interparfums Philippe Benacin podczas dorocznego walnego zgromadzenia akcjonariuszy w Paryżu.

Obecnie Stany Zjednoczone są dla Interparfums największym rynkiem, przynoszącym w 2024 roku 38 proc. całkowitych przychodów firmy. Jak dodał też Benacin, firma pomimo przewidywanego wpływu ceł miała w USA “bardzo mocny pierwszy kwartał”. Oficjalne wyniki Interparfums za pierwszy kwartał zostaną opublikowane 24 kwietnia.

Benacin potwierdził ponadto odnowienie umowy licencyjnej z amerykańską marką Coach, obowiązującej do 2031 roku. W 2024 roku perfumy marki Coach wygenerowały dla Interparfums 43 mln euro zysków ze sprzedaży, co czyni je jedną z najlepiej sprzedających się licencji grupy po Jimmy Choo, która przyniosła 56,3 mln euro.

Ogółem Interparfums odnotowało 10-procentowy wzrost zysku netto w 2024 roku.

Czytaj też: Coach przedłuża umowę licencyjną na swoje perfumy z Interparfums

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Eksport
15.04.2025 13:32
Korea Południowa uruchamia fundusz wspierający branżę K-beauty o wartości 40 miliardów wonów
Hebe

Ministerstwo Małych i Średnich Przedsiębiorstw oraz Start-upów w Korei Południowej ogłosiło utworzenie specjalnego funduszu dedykowanego branży kosmetycznej. Fundusz o wartości 40 miliardów wonów (około 27 milionów dolarów amerykańskich) ma wspierać start-upy z sektora K-beauty i obejmuje cały łańcuch dostaw kosmetyków w kraju. To pierwsza tego typu inicjatywa w Korei Południowej, realizowana we współpracy publiczno-prywatnej. Głównymi inwestorami funduszu zostały wiodące firmy zajmujące się produkcją kontraktową kosmetyków — Kolmar Korea i Cosmax Inc.

Inicjatywa pojawiła się w odpowiedzi na rosnące obawy związane z potencjalnym wprowadzeniem przez Stany Zjednoczone 25-procentowych ceł wzajemnych. Choć jeszcze nie weszły one w życie, ich zapowiedź już teraz budzi niepokój wśród eksporterów. Branża kosmetyczna stanowi kluczowy sektor eksportowy południowokoreańskich MŚP. W 2023 roku wartość zagranicznej sprzedaży kosmetyków z Korei osiągnęła poziom 6,8 miliarda dolarów amerykańskich, co czyni ją liderem wśród kategorii eksportowych w tym segmencie przedsiębiorstw.

Fundusz ma na celu nie tylko ochronę sektora kosmetycznego przed skutkami geopolitycznych napięć i ryzyk handlowych, lecz także zwiększenie konkurencyjności koreańskich marek na rynkach międzynarodowych. Władze Korei liczą, że strategiczne inwestycje pozwolą firmom przetrwać ewentualne turbulencje i wzmocnić ich pozycję globalną. K-beauty już od lat uchodzi za symbol innowacyjności i wysokiej jakości, a także za ważny element „miękkiej siły” kulturowej Korei Południowej.

Utworzenie funduszu wpisuje się w szerszą strategię wspierania innowacyjnych gałęzi przemysłu oraz zabezpieczania przyszłości koreańskiej gospodarki. Zwiększenie odporności sektora kosmetycznego ma kluczowe znaczenie w obliczu zmieniających się warunków globalnego handlu. Inwestycje tego typu mają również zachęcać młode, dynamiczne firmy do ekspansji zagranicznej i rozwijania nowych technologii, które umocnią pozycję Korei Południowej jako światowego lidera w dziedzinie urody.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
25. kwiecień 2025 15:05