StoryEditor
Eksport
31.12.2019 00:00

Eksport kosmetyków z Polski jeszcze się umocni dzięki brexitowi

Co drugi kosmetyk produkowany w Polsce trafia na eksport. Pod tym względem zajmujemy szóste miejsce w Unii Europejskiej, a dzięki brexitowi możemy awansować oczko wyżej – pisze „Puls Biznesu”.

Już teraz kosmetyki wyprodukowane w Polsce wysyłane są na ponad 160 rynków świata, co plasuje nasz kraj na szóstym miejscu w Unii Europejskiej. Wkrótce jednak ta pozycja jeszcze się wzmocni. W wyniku brexitu, który jest praktycznie faktem, awansujemy na piątą pozycję. Co prawda polscy eksporterzy mogą lekko ucierpieć, choć nie tak mocno jak ich klienci z Wysp – pisze „Puls Biznesu”.

W swojej analizie gazeta powołuje się słowa Blanki Chmurzyńsieja-Brown, dyrektor generalnej Polskiego Związku Przemysłu Kosmetycznego, która mówi, że kosmetyki z Polski zajmują trzecią pozycję pośród najchętniej wybieranych przez Brytyjczyków, po francuskich i niemieckich.

Aktywność eksportowa polskich producentów kosmetyków wynika z wewnętrznej konkurencji. W Polsce współistnieją światowe koncerny, jak choćby zakład Kosmepol L’Oréal w podwarszawskich Kaniach, duże rodzime podmioty, jak Ziaja, Inglot, Oceanic czy Laboratorium Kosmetyczne Dr Irena Eris, a także mali i średni producenci oraz kosmetyczne start-upy, jak Naturativ, Mokosh czy Clochee. Według danych GUS w Polsce działa obecnie około 1 tys. firm kosmetycznych.

Gazeta pisze, że firmy, mając tak dużą konkurencję w kraju, muszą uciekać na rynki zagraniczne, na których mogą budować marżowość. –  Co drugi kosmetyk produkowany w Polsce trafia na eksport. Nasz bilans w handlu jest dodatni i wynosi ok. 30 proc., podczas gdy Niemcy mają w handlu kosmetykami 39 proc. nadwyżki handlowej — mówi Blanka Chmurzyńska-Brown, cytowana przez „Puls Biznesu”.

Dziś 66 proc. eksportu z Polski trafia do krajów UE. Jeszcze 10 lat temu największym odbiorcą naszych kosmetyków była Rosja, dziś są to Niemcy, gdzie konsument jest bardziej wymagający, świadomy i chce wysokiej jakości. To potwierdza, że marka polskich kosmetyków jest mocna — uważa dyrektor generalna PZPK, na którą powołuje się gazeta.

Przegląd prasy
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Eksport
05.06.2025 10:30
L’Oréal planuje znaczące inwestycje i wzrost produkcji w Indiach
Indie są niezwykle strategicznym rynkiem dla L’Oréal – podkreślił Nicolas Hieronimus, dyrektor generalny grupy Grupy 

Globalny gigant kosmetyczny L’Oréal zapowiada podwojenie swojego biznesu na rynku w Indiach w ciągu najbliższych kilku lat. Chce też wzmocnić lokalne zdolności produkcyjne. – Indie są niezwykle strategicznym rynkiem dla L’Oréal – podkreślił Nicolas Hieronimus, dyrektor generalny grupy, podczas spotkania z dziennikarzami, które miało miejsce w trakcie oficjalnej wizyty Piyusha Goyala, ministra handlu i przemysłu Indii, we Francji.

Jak wyjaśnił Hieronimus, firma zamierza w najbliższych latach ponad dwukrotnie zwiększyć swoją działalność – w tym rozbudować fabryki, które już teraz produkują 95 proc. towaru, sprzedawanego w Indiach. Do tego dojdzie zwiększenie eksportu do krajów regionu.

L’Oréal obecnie produkuje rocznie w Indiach ok. 500 mln sztuk produktów, z których znacząca część jest przeznaczona na eksport. Według danych India Retailing, są to przede wszystkim produktów do pielęgnacji włosów i skóry, które trafiają do krajów Zatoki Perskiej.

L’Oréal India, które działa w tym kraju od 1994 roku za pośrednictwem swojej spółki zależnej, zarządza portfolio marek, obejmujące produkty z działu konsumenckiego (L’Oréal Paris, Garnier, Maybelline New York i NYX Professional Makeup), a także marki luksusowe (Kiehl’s, Lancôme i Yves Saint Laurent Beauté).

Indie pozostają też kluczowym rynkiem dla grupy, która zainwestowała w marciu w dwie lokalne marki: Deconstruct (pielęgnacja skóry) oraz Arata (pielęgnacja włosów). Obydwie inwestycje zostały dokonane za pośrednictwem Bold – funduszu L’Oréal, dedykowanego udziałom mniejszościowym w innowacyjnych startupach kosmetycznych.

Rynek kosmetyczny w Indiach, napędzany powiększającą się klasą średnią, ma osiągnąć wartość 30 mld dolarów (28,8 mld euro) do 2027 roku.

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Eksport
22.05.2025 11:30
Nowe cła za chińskie kosmetyki? Unia Europejska chce opłatą 2 euro zahamować zalew paczek z Chin
Tanie kosmetyki o nieznanym składzie mogą wkrótce przestać być tak atrakcyjne dla konsumentów i konsumentek.Aliexpress

Komisja Europejska spodziewa się, że nowa opłata zniechęci niektórych operatorów do masowego importu tanich towarów bez opodatkowania. Środki zebrane z opłaty miałyby trafić bezpośrednio do służb celnych państw członkowskich, co umożliwiłoby lepszą kontrolę jakości i bezpieczeństwa produktów trafiających na unijny rynek.

Unia Europejska planuje wprowadzenie opłaty manipulacyjnej w wysokości 2 euro za każdą małą paczkę spoza Wspólnoty. Celem nowego mechanizmu, zaproponowanego przez komisarza ds. handlu Maroša Šefčoviča, jest sfinansowanie kosztów odpraw celnych i wzmocnienie kontroli napływających przesyłek. Jak zaznacza Komisja Europejska, nie chodzi o nowy podatek, lecz o „kompensatę kosztów” obsługi ogromnego wolumenu tanich przesyłek, głównie z Chin.

Skala zjawiska rośnie lawinowo. W 2024 roku do Unii Europejskiej trafiło około 4,6 miliarda paczek o wartości poniżej 150 euro – średnio 145 przesyłek na sekundę. Aż 91 proc. z nich pochodziło z Chin. Przesyłki te, zwolnione obecnie z ceł, omijają też często kontrole celne, co budzi niepokój unijnych instytucji, zwłaszcza w kontekście przewidywanego zwiększenia napływu po podwyższeniu ceł w USA.

Belgijska federacja handlowa Comeos poparła wg. portalu Retail Detail propozycję Komisji, wskazując, że to krok w stronę bardziej uczciwej konkurencji. Jak podkreślono, każdego dnia do Belgii trafia około 2,5 miliona paczek spoza UE, z czego większość pochodzi z Chin. W skali roku oznacza to nawet miliard przesyłek – dwukrotnie więcej niż w 2023 roku. Tymczasem belgijskie służby celne są w stanie skontrolować zaledwie 0,005 proc. z nich.

Co to oznacza dla Polski?

Wprowadzenie opłaty manipulacyjnej może mieć także istotne skutki dla zachowań zakupowych konsumentów, zwłaszcza w sektorze kosmetycznym. Wzrost kosztów importu tanich produktów z Azji, w tym popularnych marek z platform takich jak Aliexpress i Temu, może skłonić konsumentów do ponownego zainteresowania się ofertą polskich marek beauty z segmentu budżetowego. Rodzime firmy, które już teraz konkurują ceną i coraz częściej stawiają na jakość oraz transparentność składu, mogą zyskać nowych klientów poszukujących alternatywy dla dotychczasowych tanich zakupów zza granicy.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
09. czerwiec 2025 19:25