StoryEditor
Eksport
06.03.2020 00:00

Polscy eksporterzy doświadczają dyskryminacji na rynku UE

Prawie co 10. polski eksporter doświadczył dyskryminacji na rynku Unii Europejskiej i częściej problem ten dotyczy dużych firm. Dostęp do rynków zagranicznych mogą utrudniać nie tylko cła i handlowe bariery pozataryfowe, lecz również regulacje dyskryminacyjne i bariery nieformalne - wynika z raportu opublikowanego w Tygodniku Gospodarczym PIE.

Ministerstwo Rozwoju opublikowało Czarną Księgę barier, na które polskie firmy napotykają w państwach UE. Oceniono, że podkopują one fundamenty jednolitego rynku z jego czterema swobodami przepływu: towarów, usług, kapitału i osób.

Wyniki ankiety Polskiego Instytutu Ekonomicznego pokazują częstotliwość doświadczania tego rodzaju barier przez polskich eksporterów i ich dotkliwość – zarówno na rynku unijnym, jak i poza UE. Badanie przeprowadzono w końcu 2019 r.i adresowane było do producentów-eksporterów z sekcji przetwórstwa przemysłowego. Wynika z niego, że regulacji dyskryminacyjnych i barier nieformalnych, ograniczających możliwości prowadzenia biznesu na rynkach UE doświadczyło 8 proc. respondentów ankiety PIE, a na rynkach poza UE – 14 proc. spośród nich.

Nieformalne bariery dostępu do rynków polegają na traktowaniu obcych przedsiębiorców gorzej niż rodzimych i okazują się szczególnie uciążliwe dla firm dużych oraz silnie wyspecjalizowanych w eksporcie. Na rynkach UE napotyka na nie 12 proc. dużych eksporterów, a poza UE – aż 24 proc. spośród nich, tj. 2-3 razy więcej niż w przypadku małych i średnich przedsiębiorstw eksportujących (odpowiednio 6 proc. i 7 proc.).

"Jednocześnie w grupie firm najsilniej zorientowanych na eksport barier takich doświadcza na rynkach unijnych 12 proc. respondentów, a na rynkach pozaunijnych – 21 proc. Jest to odsetek około dwukrotnie wyższy niż w firmach o słabszej orientacji eksportowej, nastawionych głównie na zbyt na rynku krajowym (6 proc. i 9 proc.)" - napisano.

Eksporterzy najczęściej narzekają na przywiązanie klientów do rodzimych firm i marek, szczególne wymogi dotyczące warunków transportu, magazynowania itd. oraz umowy na wyłączność posiadane przez rodzimych producentów. Bariery te odczuwa około 30 proc. respondentów. Jednocześnie należą one do najbardziej dotkliwych – tak ocenia je 9-14 proc. uczestników badania.

"Wysoka jest także dotkliwość takich barier, jak: nieuznawanie certyfikatów krajowych na rynku unijnym (bardzo dotkliwe dla 9 proc. respondentów), krótkie terminy ważności zezwoleń (8 proc.), żądanie składania dodatkowej dokumentacji przez organy administracyjne kraju docelowego (8 proc.) czy normy wewnętrzne odzwierciedlające specyfikę produktów rodzimych (7 proc.)"- wskazano w wynikach badania.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Eksport
05.06.2025 10:30
L’Oréal planuje znaczące inwestycje i wzrost produkcji w Indiach
Indie są niezwykle strategicznym rynkiem dla L’Oréal – podkreślił Nicolas Hieronimus, dyrektor generalny grupy Grupy 

Globalny gigant kosmetyczny L’Oréal zapowiada podwojenie swojego biznesu na rynku w Indiach w ciągu najbliższych kilku lat. Chce też wzmocnić lokalne zdolności produkcyjne. – Indie są niezwykle strategicznym rynkiem dla L’Oréal – podkreślił Nicolas Hieronimus, dyrektor generalny grupy, podczas spotkania z dziennikarzami, które miało miejsce w trakcie oficjalnej wizyty Piyusha Goyala, ministra handlu i przemysłu Indii, we Francji.

Jak wyjaśnił Hieronimus, firma zamierza w najbliższych latach ponad dwukrotnie zwiększyć swoją działalność – w tym rozbudować fabryki, które już teraz produkują 95 proc. towaru, sprzedawanego w Indiach. Do tego dojdzie zwiększenie eksportu do krajów regionu.

L’Oréal obecnie produkuje rocznie w Indiach ok. 500 mln sztuk produktów, z których znacząca część jest przeznaczona na eksport. Według danych India Retailing, są to przede wszystkim produktów do pielęgnacji włosów i skóry, które trafiają do krajów Zatoki Perskiej.

L’Oréal India, które działa w tym kraju od 1994 roku za pośrednictwem swojej spółki zależnej, zarządza portfolio marek, obejmujące produkty z działu konsumenckiego (L’Oréal Paris, Garnier, Maybelline New York i NYX Professional Makeup), a także marki luksusowe (Kiehl’s, Lancôme i Yves Saint Laurent Beauté).

Indie pozostają też kluczowym rynkiem dla grupy, która zainwestowała w marciu w dwie lokalne marki: Deconstruct (pielęgnacja skóry) oraz Arata (pielęgnacja włosów). Obydwie inwestycje zostały dokonane za pośrednictwem Bold – funduszu L’Oréal, dedykowanego udziałom mniejszościowym w innowacyjnych startupach kosmetycznych.

Rynek kosmetyczny w Indiach, napędzany powiększającą się klasą średnią, ma osiągnąć wartość 30 mld dolarów (28,8 mld euro) do 2027 roku.

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Eksport
22.05.2025 11:30
Nowe cła za chińskie kosmetyki? Unia Europejska chce opłatą 2 euro zahamować zalew paczek z Chin
Tanie kosmetyki o nieznanym składzie mogą wkrótce przestać być tak atrakcyjne dla konsumentów i konsumentek.Aliexpress

Komisja Europejska spodziewa się, że nowa opłata zniechęci niektórych operatorów do masowego importu tanich towarów bez opodatkowania. Środki zebrane z opłaty miałyby trafić bezpośrednio do służb celnych państw członkowskich, co umożliwiłoby lepszą kontrolę jakości i bezpieczeństwa produktów trafiających na unijny rynek.

Unia Europejska planuje wprowadzenie opłaty manipulacyjnej w wysokości 2 euro za każdą małą paczkę spoza Wspólnoty. Celem nowego mechanizmu, zaproponowanego przez komisarza ds. handlu Maroša Šefčoviča, jest sfinansowanie kosztów odpraw celnych i wzmocnienie kontroli napływających przesyłek. Jak zaznacza Komisja Europejska, nie chodzi o nowy podatek, lecz o „kompensatę kosztów” obsługi ogromnego wolumenu tanich przesyłek, głównie z Chin.

Skala zjawiska rośnie lawinowo. W 2024 roku do Unii Europejskiej trafiło około 4,6 miliarda paczek o wartości poniżej 150 euro – średnio 145 przesyłek na sekundę. Aż 91 proc. z nich pochodziło z Chin. Przesyłki te, zwolnione obecnie z ceł, omijają też często kontrole celne, co budzi niepokój unijnych instytucji, zwłaszcza w kontekście przewidywanego zwiększenia napływu po podwyższeniu ceł w USA.

Belgijska federacja handlowa Comeos poparła wg. portalu Retail Detail propozycję Komisji, wskazując, że to krok w stronę bardziej uczciwej konkurencji. Jak podkreślono, każdego dnia do Belgii trafia około 2,5 miliona paczek spoza UE, z czego większość pochodzi z Chin. W skali roku oznacza to nawet miliard przesyłek – dwukrotnie więcej niż w 2023 roku. Tymczasem belgijskie służby celne są w stanie skontrolować zaledwie 0,005 proc. z nich.

Co to oznacza dla Polski?

Wprowadzenie opłaty manipulacyjnej może mieć także istotne skutki dla zachowań zakupowych konsumentów, zwłaszcza w sektorze kosmetycznym. Wzrost kosztów importu tanich produktów z Azji, w tym popularnych marek z platform takich jak Aliexpress i Temu, może skłonić konsumentów do ponownego zainteresowania się ofertą polskich marek beauty z segmentu budżetowego. Rodzime firmy, które już teraz konkurują ceną i coraz częściej stawiają na jakość oraz transparentność składu, mogą zyskać nowych klientów poszukujących alternatywy dla dotychczasowych tanich zakupów zza granicy.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
09. czerwiec 2025 15:21