StoryEditor
Eksport
07.12.2021 00:00

Rynek kosmetyczny w Hongkongu w latach 2022-2025 będzie rósł szybciej niż przed pandemią

Pandemia obniżyła dynamikę rynku kosmetycznego w Hongkongu. Jednak prognozy zakładają że w latach 2022-2025 będzie rósł silniej niż przed koronakryzysem – w średnim tempie 3,4 proc. rocznie. Tymczasem import kosmetyków z Polski to zaledwie 0,1 proc. importu tych produktów do Hongkongu, co daje Polsce 30. miejsce wśród dostawców branży na tym rynku – czytamy w raporcie PKO BP pt. „Branża Kosmetyczna – pozycja międzynarodowa polskich producentów w obliczu kryzysu wywołanego przez pandemię COVID-19”.

Rynek kosmetyków w Hongkongu wygenero­wał w 2020 r. szacunkową sprzedaż na poziomie 1,7 mld EUR. Statista szacuje, że wpływ pandemii obniży dynamikę rynku do 1,0 proc. rocznie (CAGR 2020-2021) wobec 2,5 proc. rocznie notowanych przed COVID-19 (CAGR 20217-2019). Prognozy zakładają, że w latach 2022-2025 rynek będzie rósł silniej niż przed pandemią – w średnim tempie 3,4 proc. rocznie.

Największy udział w rynku ma segment kosmetyków do pielęgnacji osobistej, którego sprzedaż w 2020 r. w Hongkongu wyniosła 0,7 mld EUR, stanowiąc 44,7 proc. całkowitej sprzedaży branży.

W 2020 r. mieszkaniec Hongkongu wydał na kosme­tyki średnio nieco ponad 220 EUR. Prognozowany jest wzrost tej kwoty do blisko 255 EUR w perspekty­wie 2025 r.

W 2020 r. 24 proc. przychodów ze sprzedaży kosmety­ków w Hongkongu było generowane przez sklepy online. Prognozowany jest istotny wzrost tego udzia­łu do 32 proc. w 2024 r.

Import kosmetyków do Hongkongu zanotował w latach 2017-2019 wzrost o 37,2 proc. do ponad 5,7 mld EUR. Pandemia COVID-19 nie załamała tren­du wzrostowego z ostatnich lat i Hongkong odnoto­wał w 2020 r. silne zwiększenie importu o 31,2 proc. r/r. To daje krajowi trzecią pozycję na światowym rynku importerów kosmetyków.

W strukturze importu Hongkongu dominującą pozy­cję zajmuje Korea Południowa z udziałem wynoszą­cym 39,8 proc. Kosmetyki importowane z Polski o war­tości 6,5 mln EUR stanowiły w 2020 r. zaledwie 0,1 proc. importu kosmetyków do Hongkongu, co daje Polsce 30. miejsce wśród dostawców branży na tym rynku.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Eksport
29.04.2025 13:37
Przemysł kosmetyczny robi z Kanady magazyn, by uniknąć wysokich ceł w USA
Flaga KanadyOtocki

Niezależne marki kosmetyczne oraz dostawcy produktów do pielęgnacji sprzedający za pośrednictwem Amazon i Walmart zmieniają swoje strategie logistyczne w odpowiedzi na rosnące koszty importu z Chin. W obliczu amerykańskich ceł sięgających nawet 145 proc., firmy te zaczęły przenosić swoje zapasy do magazynów w Kanadzie. Tam mogą liczyć na zwolnienia z ceł, ulgi podatkowe oraz możliwość uzyskania zwrotów kosztów, co daje szansę na znaczne ograniczenie strat finansowych.

Według danych logistycznej firmy Flexport, liczba przesyłek z Chin do Kanady wzrosła o 50 proc. Chociaż taki manewr oznacza dodatkowe koszty na poziomie około 500–600 dolarów amerykańskich za każdy kontener, dostawcy kosmetyków i produktów do pielęgnacji uznają tę kwotę za akceptowalne ryzyko. Firmy liczą na to, że polityka handlowa USA w najbliższym czasie złagodnieje, co pozwoli im na ponowny import towarów bez ponoszenia wysokich opłat celnych.

image

Francuski biznes alarmuje: amerykańskie cła mogą doprowadzić do recesji

Presja na zarządzanie rosnącymi kosztami działalności w sektorze kosmetycznym rośnie wraz z utrzymującymi się problemami w globalnych łańcuchach dostaw. Przestrzeń magazynowa w amerykańskich składach celnych jest ograniczona, a przenoszenie produkcji do krajów takich jak Indie czy Wietnam zajmie jeszcze kilka lat. W tej sytuacji składowanie towarów w Kanadzie stało się dla wielu firm praktycznym rozwiązaniem tymczasowym.

Dzięki tej strategii marki kosmetyczne przygotowują się na kluczowe okresy zakupowe, w tym na sezon świąteczny. Składowanie produktów w Kanadzie daje im elastyczność w planowaniu sprzedaży i szansę na uniknięcie gwałtownego wzrostu cen detalicznych wynikającego z nowych ceł. Przemysł kosmetyczny pozostaje jednak w stanie wysokiej niepewności, uzależniony od przyszłych decyzji politycznych dotyczących handlu międzynarodowego.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Eksport
22.04.2025 14:59
Ceny perfum w USA wzrosną o 6-7 proc. – to odpowiedź Interparfums na cła Trumpa
Jimmy Choo jest marką perfum, przynoszącą koncernowi Interparfums największe dochody   IG interparfums_official

Interparfums, producent perfum z Francji, planuje podniesienie cen swoich produktów na terenie USA 6 do 7 proc. już od 1 sierpnia. To odpowiedź na nałożenie 10-procentowych ceł na towary importowane. Interparfums ma w swoim portfolio perfumy kilku globalnym marek modowych, takich jak Coach, Jimmy Choo, Montblanc i Lacoste.

Nie przeprowadziliśmy jeszcze dokładnych obliczeń, ale myślę że w tym roku poniesiemy dodatkowe wydatki w granicach od 5 do 6 milionów euro – zapowiedział dyrektor generalny Interparfums Philippe Benacin podczas dorocznego walnego zgromadzenia akcjonariuszy w Paryżu.

Obecnie Stany Zjednoczone są dla Interparfums największym rynkiem, przynoszącym w 2024 roku 38 proc. całkowitych przychodów firmy. Jak dodał też Benacin, firma pomimo przewidywanego wpływu ceł miała w USA “bardzo mocny pierwszy kwartał”. Oficjalne wyniki Interparfums za pierwszy kwartał zostaną opublikowane 24 kwietnia.

Benacin potwierdził ponadto odnowienie umowy licencyjnej z amerykańską marką Coach, obowiązującej do 2031 roku. W 2024 roku perfumy marki Coach wygenerowały dla Interparfums 43 mln euro zysków ze sprzedaży, co czyni je jedną z najlepiej sprzedających się licencji grupy po Jimmy Choo, która przyniosła 56,3 mln euro.

Ogółem Interparfums odnotowało 10-procentowy wzrost zysku netto w 2024 roku.

Czytaj też: Coach przedłuża umowę licencyjną na swoje perfumy z Interparfums

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
30. kwiecień 2025 06:45