StoryEditor
Prawo
31.10.2017 00:00

Branża kosmetyczna pod presją konsumentów i sieci handlowych

Niestabilne prawo i pogoń za ciągle zmieniającymi się przepisami osłabiają dynamikę rozwoju branży kosmetycznej. Firmy zamiast pracować nad innowacjami angażują siły i środki w dostosowywanie się do ciągle nowych wytycznych. Dodatkowo ogromnym problemem jest kurczące się portfolio substancji, a w szczególności konserwantów. Producenci  są poddawani presji  konsumentów i sieci handlowych oczekujących eliminowania z produktów określonych składników, choć są one przebadane i bezpieczne. 

Przepisy kosmetyczne w Unii Europejskiej są najbardziej restrykcyjnymi regulacjami na świecie. W Polsce, podobnie jak w innych państwach Unii Europejskiej, sektor kosmetyczny jest regulowany przez blisko 120 aktów prawnych i pozaprawnych, do których zaliczają się wytyczne, opinie, normy, dobre praktyki. Są to akty bezpośrednio dotyczące kosmetyków. Dodatkowo bezpośrednie przełożenie na działalność każdej polskiej firmy mają przepisy o charakterze horyzontalnym – gospodarcze, konsumenckie, podatkowym. Zdecydowana większość regulacji wynika z członkostwa Polski w UE i powstaje na poziomie unijnych instytucji.

Przepisy obowiązujące branżę podlegają nieustannym zmianom, bywają ze sobą sprzeczne, zdarza się, że się wykluczają. To wymaga ich stałego monitorowania, prowadzenia konsultacji oraz dokonywania interpretacji prawnych i dostosowywania do nich prowadzonej działalności. Jest to szczególne wyzwanie dla małych i średnich przedsiębiorstw, a także mikro firm, których na polskim rynku szybko przybywa, ale skutki nadmiernej regulacji odczuwają przedsiębiorstwa wszystkich formatów. – Europejskie kosmetyki są na świecie wyznacznikiem jakości i bezpieczeństwa. To daje nam przewagę konkurencyjną nad rynkami, które takich regulacji nie posiadają i dzięki temu możemy z takim powodzeniem sprzedawać swoje produkty na eksportowych rynkach – mówiła Blanka Chmurzyńska-Brown, dyrektor generalna Polskiego Związku Przemysłu Kosmetycznego (PZPK) podczas konferencji zorganizowanej z okazji 15-lecia tej organizacji. – Jednak ciągła pogoń za zmianami legislacyjnymi powoduje zadyszkę finansową firm, które przestają inwestować w rozwój i innowacje, albo inwestują mniej. Przez to stają się mniej konkurencyjne. Wpadamy w błędne koło – podkreślała.

Członkowie PZPK szacują, że dostosowywanie produktów do zmian prawnych angażuje nawet 60 proc. zasobów ich działów R&D. Zamiast zajmować się innowacjami firmy poświęcają czas i środki na pogoń za zmieniającymi się przepisami. Pesymistyczny scenariusz jest taki, że jeśli Unia Europejska nie zapewni stabilnego, przewidywalnego i umożliwiającego innowacyjność otoczenia prawnego, branża może stracić swoją pozycję lidera na światowym rynku. – Kluczem do dobrych regulacji jest nie tylko ocena wpływu nowych przepisów na rynek, ale tworzenie prawa jedynie tam, gdzie jest to niezbędne, z uwzględnieniem zasady proporcjonalności oraz wartości dodanej, jaką tworzy nowe prawo – wskazują władze Związku w „Raporcie o stanie branży kosmetycznej w Polsce w 2017 r.” opracowanym we współpracy z agencjami badawczymi Deloitte i Polityka Insight.

Wyzwania, które stoją przed branżą kosmetyczną sprowadzają się do dwóch zagadnień: składników i konserwantów. Zmiany zachodzące w tym obszarze są najlepszym przykładem niestabilności otoczenia prawnego, w którym działają przedsiębiorcy. Chociaż kluczowe dla sektora unijne rozporządzenie kosmetyczne nie podlega zmianom, to na jego podstawie Komisja wydaje rocznie od kilku do kilkunastu aktów prawnych wpływających na branżę, np. w zakresie dopuszczalnych do stosowania składników. Przed podjęciem decyzji Komisja zasięga opinii wydawanej przez niezależny komitet naukowy SCCS (Scientific Committee for Consumer Safety) oraz, w niektórych przypadkach, przeprowadza konsultacje publiczne.

Prawie 50 proc. decyzji wydanych przez Komisję Europejską od czasu wejścia w życie rozporządzenia kosmetycznego skutkowało ograniczeniem lub wycofaniem z użycia stosowanych w kosmetykach konserwantów. – Teoretycznie mamy do dyspozycji 59 substancji kosmetycznych, a de facto stosujemy tylko 15. Już cztery kolejne są pod lupą komitetu naukowego SCCS i najprawdopodobniej je utracimy. W tej chwili trwa walka o każdą substancję, a bez dobrej palety konserwantów nie da się zachować bezpieczeństwa produktów i zagwarantować go konsumentom, o co tak Komisja zabiega – mówiła Blanka Chmurzyńska-Brown i tłumaczyła, że pochopne wycofywanie składników przynosi odwrotne skutki od zamierzonych. – W związku z decyzjami SCCS i Komisji ciągle szukamy zamienników. Przez tę pogoń branża wychodzi „na hura” z jednego konserwantu, świetnie przebadanego, jakim jest paraben i takim samym pośpiechu wchodzimy w metyloizotiazolinon – podaje przykład. – To powoduje wzrost alergii na ten składnik, więc regulator chce go jak najszybciej wycofać. Sytuacja jest bardzo trudna – podkreślała Blanka Chmurzyńska-Brown.

A pogarsza ją presja, jaką na rynek kosmetyczny wywierają konsumenci. – Konsumenci nie mają autorytetów, nie wierzą nauce, nie mają zaufania do badań i wiedzy. Deprecjonują opinie wydawane przez SCCS, tworzą własne mity na temat konserwantów i zmuszają producentów kosmetyków oraz podwykonawców do eliminowania z receptur kosmetyków bezpiecznych i dozwolonych składników. Pod presją konsumentów uginają się także sieci handlowe, które tworzą swoje własne listy „czarnych składników” i żądają produktów, które ich nie zawierają, choć są one bezpieczne i przebadane. Na producentów oddziałują więc równocześnie i legislator i otoczenie handlowe, stawiając go pod podwójnie silną presją. To dramatycznie pogarsza możliwości rozwoju i utrzymania ciągłości produktów na rynku – podkreślała Blanka Chmurzyńska-Brown.

Jak tłumaczą branżowi eksperci, konserwanty są niezbędne do zapewnienia bezpieczeństwa produktów kosmetycznych i alarmują, że wycofanie każdego kolejnego z nich może skutkować kryzysem bezpieczeństwa na rynku UE. – Wszystkie kosmetyki muszą mieć zapewnioną ochronę przeciwdrobnoustrojową, od tego zależy bezpieczeństwo konsumentów. Dlatego niezbędna jest odpowiednio szeroka paleta konserwantów oraz współpraca SCCS i Komisji Europejskiej z branżą, i wspólna ocena ryzyka używania określonych substancji, holistyczne a nie zero-jedynkowe podejście do listy składników – apelowała Blanka Chmurzyńska-Brown.  

Regulacyjne wyzwania stojące przed branżą kosmetyczną zostały zawarte w "Raporcie o stanie polskiej branży kosmetycznej w Polsce 2017" opracowanym przez Polski Związek Przemysłu Kosmetycznego  przy współpracy z Deloitte Polska i Polityką Insight z okazji 15-lecia Związku.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Prawo
10.07.2025 09:47
Czy kosmetyki z olejkiem z drzewa herbacianego są bezpieczne. Mocne stanowisko SCCS
Tangopaso, Public domain, via Wikimedia Commons

Komitet ds. Bezpieczeństwa Konsumentów (SCCS) ocenił bezpieczeństwo kosmetyków z olejkiem z drzewa herbacianego i analogami prostaglandyn w produktach do rzęs i brwi. To bardzo ważna opinia, gdyż olejek z drzewa herbacianego jest bardzo popularny w produktach przeznaczonych do pielęgnacji skóry i włosów.

SCCS wydał opinię o olejku z drzewa herbacianego w produktach kosmetycznych

Pod koniec maja Komitet ds. Bezpieczeństwa Konsumentów (SCCS) opublikował wstępną opinię SCCS/1681/25 dotyczącą stosowania olejku pochodzącego z drzewa herbacianego (Tea Tres Oil, CAS 68647-73-4) w produktach kosmetycznych oraz trzech analogów prostaglandyn SCCS/1680/25. Uwagi do obu projektów  można zgłaszać do 18 sierpnia bieżącego roku.

Olejek z drzewa herbacianego cieszy się popularnością w produktach przeznaczonych do pielęgnacji skóry i włosów, a także w produktach do higieny jamy ustnej. Wykazuje działanie przeciwutleniające, przeciwbakteryjne oraz pielęgnacyjne. Jego stosowanie budziło już wcześniej pewne wątpliwości. Komitet SCCP (poprzednik SCCS) wskazywał, że olejek może powodować podrażnienia skóry i oczu oraz alergie kontaktowe. Był również zaniepokojony stabilnością niniejszej substancji w produktach końcowych. Ze względu na brak danych dotyczących wchłaniania przez skórę niemożliwym była ocena jego bezpieczeństwo.

Jakie jest maksymalne bezpieczne stężenie olejku herbacianego w różnych kosmetykach? 

W opublikowanej opinii SCCS SCCS/1681/25 poruszono możliwe zagrożenie klasyfikacji olejku z drzewa herbacianego (TTO) jako substancji toksycznej dla rozrodczości w kategorii Repr. 1B zgodnie z Rozporządzeniem (WE) nr 1272/2008 (Rozporządzenie CLP). 

W wyniku analizy przypadku olejku z drzewa herbacianego, Komitet SCCS uznał stosowanie TTO za bezpieczne w wykorzystaniu jako środek przeciwłojotokowy i przeciwdrobnoustrojowym przy zachowaniu poniższych  maksymalnych stężeniach w gotowych produktach:

  • 2,0% w szamponach,
  • 1,0% w żelach pod prysznic,
  • 1,0% w preparatach do mycia twarzy,
  • 0,1% w kremach do twarzy.

W ocenie uwzględniono również skumulowaną ekspozycję konsumentów na produkty kosmetyczne i niekosmetyczne zawierające niniejszy składnik. 

Opinia SCCS dotyczy wyłącznie:

  • TTO o składzie chemicznym zgodnym z aktualną wersją międzynarodowej normy ISO 4730:2017 w gotowych produktach kosmetycznych,
  • Wykorzystania TTO w kosmetykach przeznaczonych do stosowania na skórę, które nie są w postaci aerozoli lub które mogłyby prowadzić do narażenia konsumenta drogą inhalacyjną.

Miażdżąca opinia SCCS dla analogów prostaglandyn

Dodatkowo, na stronie Komitetu ds. Bezpieczeństwa Konsumentów została opublikowana wstępna opinia dla  analogów prostaglandyn (PGA)  stosowanych w produktach kosmetycznych do brwi i rzęs: 

  • Dechloro Dihydroxy Difluoro Ethylcloprostenolamide (DDDE) (CAS 1185851-52-8),
  • Methylamido-Dihydro-Noralfaprostal (MDN) (CAS 155206-01-2),
  • Isopropyl Cloprosteanate (IPCP) (CAS 157283-66-4).

Dotychczas powyższe substancje nie były objęte regulacjami Rozporządzenia 1223/2009 dotyczącego produktów kosmetycznych. 

W 2018 roku Niemiecki Federalny Instytut Oceny Ryzyka (BfR) zgłosił Komisji Europejskiej obawy związane z rosnącą popularnością produktów zawierających prostaglandyny i ich analogi, które mogą być zagrożeniem dla konsumentów. 

Trzy lata później SCCS podjął próbę oceny niniejszych składników i wskazania bezpiecznych stężeń ich stosowania, jednak z powodu ograniczonych danych nie było to możliwe.

W związku z udostępnieniem przez branżę kosmetyczną dodatkowych informacji na początku ubiegłego roku, powrócono do analizy bezpieczeństwa analogów prostaglandyn.

Komitet SCCS stwierdził, że żaden z trzech analizowanych składników nie może zostać uznany za bezpieczny do stosowania w produktach kosmetycznych przeznaczonych do stymulowania wzrostu rzęs i brwi.

Co dalej z opinią SCCS o kosmetykach na bazie olejku herbacianego 

Stanowisko oparto na silnym działaniu farmakologicznym tych substancji, nawet przy bardzo niskich stężeniach. Ponadto, brakuje akceptowalnych danych, które pozwoliłyby wykluczyć ich prawdopodobne skutki niepożądane, zwłaszcza w kontekście toksyczności reprodukcyjnej i rozwojowej. Obawy dotyczą głównie młodych kobiet, które są główną  grupą docelową produktów kosmetycznych zawierających analogi prostaglandyn.

W świetle wspomnianych, najnowszych opinii SCCS branża kosmetyczna może powoli przygotowywać się na nadchodzące zmiany. Choć opinie SCCS nie są jeszcze prawnie wiążące i znajdują się na etapie konsultacji publicznych, wskazują kierunek w którym mogą podążyć przyszłe regulacje dla olejku z drzewa herbacianego oraz analogów prostaglandyn. To wyraźny znak dla producentów, aby rozpocząć monitorowanie zmian legislacyjnych, poszukać alternatywnych surowców oraz przeprowadzić ocenę ryzyka dla swoich produktów. W najbliższej przyszłości możliwe jest nie tylko wprowadzenie zmian w recepturach, ale również konieczność wycofania niektórych produktów z rynku.

Autrka: Aleksandra Kondrasiuk

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Prawo
09.07.2025 14:33
Reuters: UE tworzy sojusz chemiczny w odpowiedzi na kryzys w sektorze produkcji
Inicjatywa, która zostanie formalnie zainicjowana jeszcze w 2025 roku, ma zrzeszać przedstawicieli Komisji, państw członkowskich oraz interesariuszy z sektora. CDC

Komisja Europejska zapowiedziała utworzenie sojuszu na rzecz chemikaliów krytycznych (Critical Chemical Alliance), który ma zostać powołany jeszcze w 2025 roku. Nowa inicjatywa ma na celu wsparcie produkcji chemikaliów kluczowych dla europejskich łańcuchów dostaw. W sojuszu znajdą się przedstawiciele Komisji, państw członkowskich i interesariuszy z branży. Wspólnie będą identyfikować miejsca produkcji wymagające wsparcia politycznego oraz rozwiązywać problemy związane z zależnościami handlowymi i zakłóceniami dostaw. To rozwiązanie jest wzorowane na wcześniejszym sojuszu dotyczącym metali i minerałów strategicznych dla transformacji energetycznej.

Sektor chemiczny odpowiada bezpośrednio za 1,2 miliona miejsc pracy w Unii Europejskiej i dostarcza surowców dla niemal wszystkich gałęzi przemysłu – od tekstyliów przez kosmetykę po obronność. Mimo to, produkcja chemikaliów w Europie znacznie ucierpiała podczas pandemii COVID-19 i nie powróciła do wcześniejszego poziomu. Tylko w ciągu ostatnich dwóch lat zamknięto ponad 20 zakładów chemicznych, a produkcja petrochemikaliów i amoniaku znalazła się pod silną presją z powodu wyższych kosztów energii w porównaniu do USA i Chin.

Wiceprzewodniczący Komisji, komisarz ds. przemysłu Stéphane Séjourné, podkreślił konieczność utrzymania suwerenności produkcyjnej, zwłaszcza w zakresie tzw. steam crackerów – instalacji produkujących etylen i propylen, czyli podstawowe surowce m.in. do tworzyw sztucznych i tekstyliów. Obecnie w UE działa około 40 takich jednostek. Séjourné zwrócił uwagę, że w przypadku metanolu Europa jest aż w 80 proc. uzależniona od importu, co unaocznia konieczność ochrony miejscowej produkcji i utworzenia tzw. Critical Molecules Act.

W odpowiedzi na trudną sytuację rynkową Komisja planuje zwiększyć pomoc państwową, skrócić procesy wydawania zezwoleń i udostępnić gwarancje energetyczne z funduszy unijnych. Chemikalia zostaną także włączone do przyszłych umów handlowych oraz kryteriów zamówień publicznych. Od 2024 roku Komisja wszczęła już 18 postępowań ochrony handlu dotyczących różnych substancji. Na koniec roku planowane jest też wprowadzenie szóstego pakietu uproszczeń dla sektora chemicznego, tzw. omnibusu, który przynieść ma oszczędności w wysokości 363 mln euro rocznie poprzez uproszczenie przepisów dot. etykietowania, kosmetyków i nawozów.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
12. lipiec 2025 09:56