StoryEditor
Prawo
08.11.2017 00:00

Czy regulacja RODO utrudni prowadzenie programów lojalnościowych?

W 2016 r. weszły w życie, a od 25 maja 2018 r. zaczną obowiązywać przepisy europejskiego rozporządzenia o ochronie danych osobowych (RODO). Mali i średni przedsiębiorcy obawiają się, że dla nich dostosowanie do nowych wymogów może stanowić ogromny problem. Wątpliwości i niejasności jest wiele.

– Wszystkie programy lojalnościowe, nieco bardziej zaawansowane niż zbieranie naklejek lub pieczątek, opierają się na przetwarzaniu dużych ilości danych osobowych i transakcyjnych. Na przykład w programie Payback w Polsce mamy obecnie około 8 milionów kart, których użytkownicy powierzają nam swoje dane osobowe. Niestety, dotychczas zgodność przetwarzania danych osobowych z prawem była przez wiele firm lekceważona, a czasami wręcz świadomie naruszana. Z jednej strony wynikało to z niedostatecznej wiedzy wśród przedsiębiorców w tym zakresie, z drugiej zaś z braku narzędzi oraz środków, przy pomocy których GIODO mógłby egzekwować przestrzeganie przepisów – wyjaśnia Piotr Zgierski, prawnik Payback Polska.

RODO ten stan rzeczy diametralnie zmienia, dając Urzędowi Ochrony Danych Osobowych, czyli organowi kontrolnemu, który ma zastąpić GIODO, prawo nakładania wysokich kar finansowych – do 4 proc. wartości rocznego światowego obrotu przedsiębiorstwa lub 20 mln euro. Natomiast osoby, których prawa zastały w związku z przetwarzaniem danych naruszone, mogą składać powództwa na drodze cywilnej.

– Aby ze spokojem kontynuować działalność po 25 maja 2018 r., przygotowania należy zacząć od skrupulatnej inwentaryzacji procesów przetwarzania danych osobowych. Jej efektem końcowym będzie rejestr czynności przetwarzania zawierający wszystkie skatalogowane i opisane procesy istniejące w firmie obejmujące dane osobowe. Kolejnym krokiem jest ich analiza pod kątem zgodności z wymogami RODO, w szczególności weryfikacja czy mamy odpowiednią podstawę prawną by te dane przetwarzać – wylicza prawnik.

W przypadku programów lojalnościowych podstawą taką może być zarówno wykonanie umowy jaką jest regulamin programu, usprawiedliwiony prawnie cel administratora, jak i najczęściej stosowana – zgoda uczestnika programu. Wielu administratorów zastanawia się zapewne, czy będą mogli przetwarzać dane na podstawie dotychczas zebranych zgód.

– Niestety, samo RODO niewiele wyjaśnia, a liczne pojawiające się w tym temacie interpretacje również nie dają jednoznacznej odpowiedzi. Wydaje się jednak, że o ile zebrana zgoda spełnia ogólne warunki określone dla niej przez RODO, czyli jest dobrowolna, konkretna, świadoma i jednoznaczna, to w dalszym ciągu będzie można się na niej opierać – spekuluje Piotr Zgierski.

Paradoksalnie, małym i średnim przedsiębiorcom powinno być łatwiej przejść przez te przygotowania, ponieważ liczba procesów do skatalogowania, analizy i ewentualnego dostosowania będzie proporcjonalnie mniejsza, niż w przypadku bardziej rozbudowanych struktur organizacyjnych. Oczywiście, takie podmioty z reguły dysponują także skromniejszymi niż korporacje środkami, które mogłyby przeznaczyć na zewnętrzne doradztwo.

– Warto również podkreślić, że administratorzy danych nie są pozostawieni sami sobie z tą, budzącą mimo wszystko wiele wątpliwości interpretacyjnych, regulacją. Grupa Robocza Artykułu 29 regularnie publikuje wytyczne dotyczące kluczowych zagadnień związanych z RODO, m.in. profilowania czy oceny skutków przetwarzania. Z pomocą przychodzą także krajowe organy nadzorcze opracowujące we własnym zakresie wskazówki dla administratorów, a nawet podobnie jak w Niemczech, gdzie zapowiedziano udostępnienie wzorów umów powierzenia przetwarzania danych osobowych, wzory niezbędnych dokumentów – kontynuuje prawnik firmy Payback Polska.

– Na chwilę obecną trudno w pełni przewidzieć skutki jakie RODO wywoła na rynku programów lojalnościowych. Można jednak oczekiwać, że wzrośnie zarówno jakość oferowanych usług, jak i świadomość samych użytkowników. Znikną podmioty dotychczas traktujące dane osobowe klientów wyłącznie jak towar. Natomiast klienci, dzięki nowej instytucji przenoszalności danych osobowych, będą mogli na ich wniosek przenosić wszystkie uprzednio udostępnione informacje na swój temat do wskazanego przez siebie administratora. Fakt, iż informacje te powinny być przenoszone w ustrukturyzowanym, powszechnie używanym formacie, nadającym się do odczytu przez komputer sprawi, że klienci będą mogli świadomie i bez większych przeszkód decydować o zmianie programu – podsumowuje ekspert.

wiadomoscihandlowe.pl
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Surowce
13.11.2025 11:07
Kolejne składniki perfum zostaną wycofane? Jest opinia RAC w sprawie Bourgeonal, Cyclamen Aldehyde oraz Cyclemax
lilies of the valley on blue backgroundShutterstock

Rok temu, pod koniec listopada, Komitet ds. Oceny Ryzyka (RAC) przyjął opinię, w której trzy substancje zapachowe – Bourgeonal, Cyclamen aldehyde oraz Cyclemax – zostały sklasyfikowane jako związki mogące szkodliwie wpływać na rozrodczość u ludzi. Jednocześnie organizacja IFRA (International Fragrance Association) poinformowała, że nie zamierza prowadzić działań obronnych dla tych składników, wskazując na niewystarczające zainteresowanie ze strony członków.

Konwaliowe zapachy w grupie CMR

Klasyfikacja substancji zapachowych przez Komitet RAC przy Europejskiej Agencji Chemikaliów (ECHA) oznacza, że możemy się wkrótce spodziewać publikacji oficjalnych opinii. Po ich opublikowaniu, w ciągu sześciu miesięcy konieczne będzie przygotowanie i przedstawienie dossier do Komitetu ds. Bezpieczeństwa Produktów Konsumenckich (SCCS).

Pierwszym krajem, który dostarczył takie dossier dla omawianych składników zapachowych, była Szwecja.

Poszczególnymi substancjami objętymi klasyfikacją CMR (Carc. Repr. Muta.) są:

  • Bourgeonal (CAS: 18127-01-0, EC: 242-016-2) – aromatyczny aldehyd o zapachu przypominającym konwalię, opisywany jako kwiatowy, wodnisty, zielony i aldehydowy.
  • Cyclamen aldehyde (CAS: 103-95-7, EC: 203-161-7) – cząsteczka zapachowa stosowana od lat 20. XX wieku w mydłach, detergentach, balsamach i perfumach. Jej woń jest konwaliowa, wodno-ozonowa z zieloną nutą świeżości.
  • Cyclemax (CAS: 7775-00-0) – świeży zapach konwalii z owocową nutą melona, opracowany w 1980 roku jako analog strukturalno-zapachowy składników takich jak Lilial i Cyclamal.

Brak obrony ze strony IFRA

Decyzja IFRA o rezygnacji z obrony tych substancji oznacza, że pozostało nam czekać na dalsze działania RAC wobec Bourgeonal, Cyclamen aldehyde i Cyclemax, a następnie na poczynienie kroków przez Komitet SCCS. 

Kolejnym krokiem będzie publikacja ATP (Adaptation to Technical Progress), zmieniającej załącznik VI do rozporządzenia CLP (Classification, Labelling and Packaging) Jest to proces aktualizacji przepisów CLP w celu wprowadzenia nowych klasyfikacji substancji chemicznych, zmian w etykietowaniu, nowych wytycznych lub dostosowania do postępu naukowego i technicznego.

Publikacja ATP spodziewana jest w 2026 roku. W praktyce oznacza to, że po przyjęciu klasyfikacji CMR (Carc. Repr. Muta.), omawiane składniki zostaną automatycznie zakazane w produktach kosmetycznych, zgodnie z art. 15 rozporządzenia 1223/2009/WE.

Konsekwencje klasyfikacji dla branży kosmetycznej

Brak działań obronnych ze strony organizacji IFRA wobec substancji Bourgeonal, Cyclamen aldehyde i Cyclemax oznacza, że branża kosmetyczna powinna przygotować się do wycofania produktów zawierających te składniki. Już teraz warto rozpocząć poszukiwania alternatywnych surowców o konwaliowym aromacie, które mogłyby zastąpić zakazane substancje.

Równocześnie firmy powinny zaplanować budżety na reformulację produktów, uwzględniając koszty związane z dostosowaniem istniejących kompozycji zapachowych.

Aby zminimalizować straty finansowe, kluczowe będzie monitorowanie publikacji opinii RAC oraz ATP i równoległe przygotowanie strategii reformulacji, pozwalającej zachować zgodność z przepisami oraz bezpieczeństwo konsumentów.

Aleksandra Kondrusik

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Prawo
12.11.2025 14:12
PETA: Zmiana kryteriów przyjęcia do „Beauty Without Bunnies”
PETA apeluje do Komisji Europejskiej o zamknięcie luk regulacyjnych w przepisach REACH oraz o zdecydowane stanowisko w kwestii obowiązujących zakazów testowania na zwierzętachfot. shutterstock

Międzynarodowa organizacja PETA, znana z działań na rzecz praw zwierząt, wprowadziła zmiany w polityce programu Beauty Without Bunnies, który jest rozpoznawalny w branży kosmetycznej dzięki oznaczeniom „cruelty-free” na produktach. Od teraz na oficjalnej liście marek cruelty-free znajdować się będą wyłącznie firmy udostępniające swoje produkty na rynkach USA, Kanady, Niemiec oraz Indii.

Powodem aktualizacji jest luka regulacyjna, jaka powstała między rozporządzeniem kosmetycznym a rozporządzeniem REACH, dotyczącym wymagań testów na zwierzętach. Zmiany mają na celu bardziej jednoznaczne wskazanie marek, które rzeczywiście stosują politykę nietestowania swoich produktów na zwierzętach.

PETA apeluje o ochronę integralności 

Organizacja PETA w Londynie wystosowała apel na swojej stronie internetowej w sprawie ochrony spójności branży kosmetyków cruelty-free. Powodem jest luka prawna, która zmusza firmy do przeprowadzania testów na zwierzętach w celu spełnienia wymogów dotyczących bezpieczeństwa chemikaliów.

Zgodnie z rozporządzeniem REACH (ang. Registration, Evaluation, Authorisation and Restriction of ChemicalsRejestracja, Ocena, Udzielanie zezwoleń i Ograniczenia w zakresie chemikaliów) testy na zwierzętach powinny być stosowane wyłącznie w ostateczności. Niestety, obecne przepisy nadal wymagają przeprowadzania takich badań na tysiącach zwierząt dla substancji stosowanych w kosmetykach, mimo że historyczne dane potwierdzają ich bezpieczne użycie.

Aby zachować wiarygodność statusu cruelty-free, na stronie PETA.org będą widniały wyłącznie firmy sprzedające swoje produkty w USA, Kanadzie, Niemczech lub Indiach. Oddziały PETA w tych krajach przyjmują wnioski o certyfikację i prowadzą własne listy. Przyjmowanie wniosków od firm działających na innych rynkach zostaje wstrzymane do czasu, aż Unia Europejska zamknie lukę w przepisach REACH dotyczących kosmetyków.

PETA apeluje do Komisji Europejskiej o zamknięcie luk regulacyjnych w przepisach REACH oraz o zdecydowane stanowisko w kwestii obowiązujących zakazów testowania na zwierzętach. Organizacja wzywa również firmy kosmetyczne, aby publicznie zajęły stanowisko przeciw wymogom nakazującym takie testy.

Producenci surowców kosmetycznych muszą spełniać liczne wymogi regulacyjne, w tym przepisy REACH. Podczas gdy rozporządzenie kosmetyczne promuje bezpieczeństwo produktów i składników poprzez nowoczesne, metody badawcze nienarażające zwierząt, przepisy REACH wciąż wymagają danych z testów, które często obejmują badania na zwierzętach.

Status,,animal test free”

Firma lub marka, która chce znaleźć się na liście PETA US jako „animal test free”, musi złożyć oświadczenie potwierdzające, że ani ona, ani jej dostawcy składników nie prowadzą, nie zlecają, nie finansują ani nie zezwalają na żadne testy na zwierzętach dotyczące substancji, receptur czy gotowych produktów – w żadnym miejscu na świecie – oraz że nie będą tego robić w przyszłości.

Firmy ubiegające się o certyfikację muszą przedstawić dokumentację obejmującą:

  • stosowane metody testowania produktów,
  • miejsca sprzedaży,
  • rodzaje oferowanych produktów,
  • typy stosowanych składników.

Dodatkowo wymagane są pisemne umowy z dostawcami, które gwarantują, że na żadnym etapie produkcji składników ani surowców nie przeprowadza się testów na zwierzętach.

Konsekwencje dla producentów kosmetyków

Liczba substancji objętych badaniami w ramach REACH wciąż rośnie, co nie napawa optymizmem. W efekcie firmy, które nie chcą dostosować się do wymagań, mogą pośrednio zostać w nie zaangażowane z powodu wymogów legislacyjnych nakładanych na dostawców surowców kosmetycznych. Przedsiębiorstwa kierujące się etyką napotykają coraz większe trudności w znalezieniu alternatywnych źródeł surowców.

Aleksandra Kondrusik

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
13. listopad 2025 13:44