StoryEditor
Prawo
31.07.2017 00:00

Podatek handlowy zawieszony do 2019 roku

Ministerstwo Finansów przyjęło założenia kolejnej nowelizacji ustawy o podatku od sprzedaży detalicznej. Resort proponuje, by zawieszenie daniny wydłużone zostało o rok. To oznacza, że podatek zacząłby de facto obowiązywać dopiero 1 stycznia 2019 r.

Założenia, o których mowa, opublikowane zostały w wykazie prac legislacyjnych Rady Ministrów. – Skutkiem zmiany będzie kontynuacja zawieszenia stosowania ustawy o podatku od sprzedaży detalicznej, a potencjalni podatnicy podatku od sprzedaży detalicznej nie będą obowiązani do składania deklaracji podatkowych o wysokości podatku oraz do obliczania i wpłacania podatku od sprzedaży detalicznej do końca 2018 r. – napisano w dokumencie.

Przypomnijmy, że 30 czerwca decyzję ws. polskiego podatku handlowego wydała Komisja Europejska. Bruksela uznała, że danina narusza unijne zasady pomocy państwa. Komisja stwierdziła, że dzięki progresywnym stawkom opartym na wielkości przychodów przedsiębiorstwa o niskich obrotach mają przewagę nad konkurentami. Postępowanie wyjaśniające KE trwało od września minionego roku. W międzyczasie pobór podatku w Polsce był całkowicie zawieszony (od momentu wejścia w życie ustawy, żadna z firm objętych podatkiem nie zapłaciła ani złotówki).

Czerwcowa decyzja KE nałożyła na Polskę obowiązek „zlikwidowania nieuczciwej dyskryminacji przedsiębiorstw wynikającej z przepisów o podatku od sprzedaży detalicznej i przywrócenia równego traktowania na rynku”. Wygląda na to, że polskie władze na razie nie zamierzają jednak oficjalnie wycofywać się z podatku handlowego, a jedynie przekładać na później moment, w którym zacznie on realnie obowiązywać. Warszawa w międzyczasie rozważa też zaskarżenie decyzji KE do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (wcześniej zaskarżyła już inną decyzję Brukseli, z września, która nakazywała Polsce tymczasowe wycofanie się z podatku do momentu zakończenia postępowania wyjaśniającego).

Zgodnie z uchwaloną w 2016 roku ustawą, przedsiębiorstwa z sektora handlu odprowadzałyby miesięczny podatek na podstawie swoich obrotów ze sprzedaży detalicznej. Danina skonstruowana została w oparciu o trzy progi i odpowiadające im progresywne stawki podatkowe. Do obrotu poniżej 17 mln zł zastosowano zwolnienie z podatku; dla obrotów między 17 mln zł a 170 mln zł zastosowano stawkę 0,8 proc., a dla obrotów przekraczających 170 mln zł zastosowanie miałaby stawka 1,4 proc. To właśnie progresja okazała się tym elementem, do którego Bruksela miała najwięcej zastrzeżeń.

Już po czerwcowej decyzji Komisji Europejskiej, polski rząd wpadł na nowy pomysł, jak zwiększyć obciążenie podatkowe właścicieli hipermarketów, a nawet galerii handlowych. W projekcie nowelizacji ustaw o PIT i CIT pojawiły się przepisy o tzw. minimalnym podatku dochodowym. Taką daniną mają zostać objęte nieruchomości komercyjne warte powyżej 10 mln zł, za wyjątkiem fabryk i magazynów.

Stawka podatku wyniesie miesięcznie 0,042 proc. (rocznie ok. 0,5 proc.) wartości danej nieruchomości (powyżej wspomnianego limitu 10 mln zł). Podatek będzie można odpisać od wysokości zapłaconego CIT. Nowa danina ma wejść w życie w styczniu 2018 r.

Ministerstwo Finansów oficjalnie nie przyznaje, że pomysł tak skonstruowanego obciążenia powstał w związku z negatywną decyzją Komisji Europejskiej, jako wariant B. Resort przekonuje, że najnowsza propozycja zmian w prawie jest elementem dalszego uszczelniania systemu podatkowego w Polsce.

– Tzw. minimalny podatek dochodowy to zupełnie coś innego. To podatek mający zastosowanie tylko w sytuacjach, gdy dany podmiot (spółka będąca właścicielem nieruchomości komercyjnej o znacznej wartości) nie ponosi obciążeń z tytułu podatku CIT. W kwestii tzw. podatku detalicznego, Polska w dalszym ciągu podtrzymuje przedstawione Komisji Europejskiej argumenty przeczące selektywnemu charakterowi podatku. Obecnie nie została podjęta decyzja co do zakresu kontynuowania prac nad opodatkowaniem handlu – wyjaśniło biuro prasowe Ministerstwo Finansów.

wiadomoscihandlowe.pl
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Surowce
20.11.2025 07:42
Dimethyloaminopropylamine (DMAPA) – zakończenie konsultacji w sprawie zharmonizowanej klasyfikacji jako CMR
DMAPA jest diaminą wykorzystywaną w produkcji niektórych surfaktantów, będących składnikami wielu produktów do pielęgnacji, w tym mydeł, szamponów i kosmetyków codziennego użytkuShutterstock

24 października 2025 roku zakończył się okres konsultacji publicznych dotyczących zharmonizowanej klasyfikacji substancji dimethyloaminopropylamine (DMAPA) jako substancji CMR (rakotwórczej, mutagennej lub szkodliwej dla rozrodczości). Konsultacje były wynikiem złożonego rok wcześniej wniosku przez Austrię i miały na celu zebranie opinii przez zainteresowane strony. Planowane przyjęcie opiniowania w sprawie klasyfikacji to początek 2027 roku.

DMAPA posądzona o działanie reprotoksyczne i uczulające

Rok temu, 20 grudnia 2024 roku, Austria złożyła do weryfikacji notyfikację w sprawie zharmonizowanej klasyfikacji i oznakowania dimethyloaminopropylamine (DMAPA, numer CAS: 109-55-7; numer EC: 203-680-9). Substancja została zgłoszona do uznania za CMR o działaniu reprotoksycznym (Repr. 1B, H360) oraz jako czynnik uczulający skóry (Skin Sens. 1A, H317). Wszystko wskazuje na to, że w niedalekiej przyszłości DMAPA nie będzie znajdowała się już w produktach kosmetycznych.

Obecnie DMAPA jest regulowana w Załączniku III Rozporządzenia kosmetycznego 1223/2009, w którym określono limity i wymagania dla produktów zawierających tę substancję:

W przypadku produktów niespłukiwalnych maksymalne stężenie DMAPA w produkcie gotowym do użycia wynosi 2,5 proc.

Dodatkowo, zarówno dla produktów spłukiwalnych, jak i niespłukiwalnych, obowiązują następujące kryteria bezpieczeństwa:

  • substancja nie może być stosowana w połączeniu z systemami nitrozującymi,
  • minimalna czystość DMAPA powinna wynosić 99 proc.,
  • maksymalna zawartość amin drugorzędowych w surowcach nie może przekraczać 0,5 proc.,
  • maksymalna zawartość nitrozoamin w surowcach wynosi 50 μg/kg,
  • substancję należy przechowywać w pojemnikach niezawierających azotynów.

Nowe regulacje oraz planowana klasyfikacja DMAPA jako substancji reprotoksycznej i uczulającej podkreślają rosnące znaczenie bezpieczeństwa konsumentów i konieczność monitorowania surowców chemicznych stosowanych w kosmetykach. Producentom pozostaje śledzenie postępów procesu legislacyjnego oraz zaplanowanie dostosowania receptur do nadchodzących wymogów, aby zapewnić zgodność z przepisami i bezpieczeństwo produktów.

image

Kolejne składniki perfum zostaną wycofane? Jest opinia RAC w sprawie Bourgeonal, Cyclamen Aldehyde oraz Cyclemax

Co to znaczy dla branży?

Dimethyloaminopropylamine (DMAPA) jest diaminą wykorzystywaną w produkcji niektórych surfaktantów, będących składnikami wielu produktów do pielęgnacji, w tym mydeł, szamponów i kosmetyków codziennego użytku. Przyjęcie klasyfikacji CMR dla DMAPA oznacza, że substancja ta wkrótce nie będzie mogła być stosowana w produktach kosmetycznych, co wymusza na producentach dostosowanie receptur i procesów produkcyjnych.

Obecnie większość dostawców surowców chemicznych wycofała DMAPA ze swoich ofert, co sprawia, że branża kosmetyczna już rozpoczęła procesy adaptacyjne. Monitorowanie dalszych postępów prac legislacyjnych i aktualizacji w sprawie klasyfikacji DMAPA jest możliwe na stronie internetowej ECHA.

Aleksandra Kondrusik

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Prawo
19.11.2025 13:28
Siedem składników znika z suplementów diety. Nowa uchwała może zmienić cały rynek
Specjaliści, opierając się na najnowszych wynikach badań, stwierdzili, że siedem substancji stanowi zagrożenie dla zdrowia lub nie posiada wystarczających danych potwierdzających ich bezpieczeństwo toksykologiczne.Karolina Grabowska Kaboompics

Uchwała Zespołu ds. Suplementów Diety, działającego przy Radzie Sanitarno-Epidemiologicznej, wprowadza istotne zmiany w zakresie dopuszczalnych składników stosowanych w suplementach sprzedawanych w Polsce. Eksperci, analizując aktualne dane naukowe, wskazali siedem substancji, które ze względu na brak potwierdzonego bezpieczeństwa lub działanie farmakologiczne nie powinny znajdować się w legalnych preparatach. Zmiany mogą uderzyć szczególnie w segment suplementów na odchudzanie, wzmocnienie potencji i budowę masy mięśniowej – czyli kategorie, które odpowiadają za istotną część sprzedaży tego rynku.

Dokument podkreśla, że suplementy diety nie są lekami i nie mogą zawierać związków o działaniu terapeutycznym. Ich zadaniem jest wyłącznie uzupełnianie diety w składniki odżywcze. W oparciu o te kryteria oraz najnowsze dane toksykologiczne eksperci wytypowali siedem substancji zakazanych: chlorowodorek johimbiny i całą grupę johimbiny, pieprz metystynowy (kava kava), pankreatynę, ibutamoren (MK-677), DMAA, ligandrol oraz ostarynę. Wszystkie zostały ocenione jako niebezpieczne lub niewystarczająco przebadane pod względem bezpieczeństwa stosowania w populacji konsumentów.

Szczególną uwagę zwrócono na johimbinę, jeden z szeroko stosowanych składników „spalaczy tłuszczu” i preparatów na potencję. Eksperci wskazali na liczne działania niepożądane, takie jak podwyższone ciśnienie tętnicze, kołatanie serca czy bóle głowy. Podobne zastrzeżenia pojawiły się wobec pieprzu metystynowego, w którym Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) dopatrzył się ryzyka uszkodzeń wątroby wynikających z obecności kawalaktonów. Obie substancje uznano za niezgodne z zasadą, zgodnie z którą żywność – a więc także suplementy – musi być bezpieczna dla zdrowia konsumentów.

Uchwała obejmuje również pankreatynę, czyli zestaw enzymów trawiennych pozyskiwanych z trzustki wieprzowej. Preparat ten ma zastosowanie stricte terapeutyczne, m.in. w leczeniu niewydolności trzustki, co wyklucza jego obecność w suplementach diety. Eksperci zakazali także ibutamorenu (MK-677), reklamowanego w środowisku fitness jako związek wspierający regenerację i przyrost masy mięśniowej, który w rzeczywistości działa poprzez pobudzanie wydzielania hormonu wzrostu.

Ostatnie trzy substancje na liście – DMAA, ligandrol i ostaryna – były od lat obecne na rynku produktów dla sportowców. DMAA, uznawana za związek o działaniu zbliżonym do amfetaminy, była powodem licznych zgłoszeń działań niepożądanych, takich jak nadciśnienie czy zaburzenia rytmu serca. Ligandrol i ostaryna, należące do grupy SARM, od dawna znajdują się w Światowym Kodeksie Antydopingowym, a ich stosowanie wiązano m.in. z ryzykiem uszkodzeń wątroby. Usunięcie wszystkich siedmiu składników z rynku ma według ekspertów zwiększyć bezpieczeństwo konsumentów i ograniczyć stosowanie środków o działaniu farmakologicznym w produktach, które nie podlegają reżimowi kontroli właściwemu dla leków.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
21. listopad 2025 19:06