StoryEditor
Prawo
16.07.2025 14:37

TPO w kosmetykach zakazane od 1 września — w jakich produktach występuje i co to oznacza dla branży?

Na salony manicure i stylistki paznokci padł blady strach. / Denisfilm Getty Images Pro

Od 1 września 2025 roku Trimethylbenzoyl diphenylphosphine oxide, znany szerzej jako TPO, nie będzie mógł być wprowadzany do obrotu jako składnik kosmetyków na terenie Unii Europejskiej. Decyzja ta wynika z nowelizacji unijnych przepisów dotyczących substancji uznanych za niebezpieczne dla zdrowia człowieka.

Zmiana ta budzi szczególne zainteresowanie w branży kosmetycznej — zwłaszcza wśród osób zajmujących się stylizacją paznokci i sprzedażą produktów do manicure, w których TPO występuje najczęściej. Czym dokładnie jest TPO, dlaczego zdecydowano się na jego wycofanie i jakie produkty muszą zniknąć z półek drogerii i salonów kosmetycznych?

Czym jest TPO i dlaczego zostaje zakazany?

Trimethylbenzoyl diphenylphosphine oxide to fotoinicjator, czyli substancja odpowiedzialna za inicjowanie procesu polimeryzacji pod wpływem światła ultrafioletowego (UV). Mówiąc prościej, to właśnie TPO umożliwia szybkie utwardzanie lakierów hybrydowych, żeli budujących oraz innych preparatów używanych w manicure i pedicure. Dzięki niemu uzyskujemy efekt trwałego i błyszczącego wykończenia, które od lat stanowi standard w nowoczesnej stylizacji paznokci.

image
Canva

Przez długi czas TPO w lakierach był uznawany za substancję bezpieczną, pod warunkiem że jego stężenie w gotowym produkcie nie przekraczało 5 proc. Jednak coraz więcej badań naukowych zaczęło wskazywać na możliwą toksyczność tej substancji. Eksperci zwracają uwagę, że TPO może wykazywać działanie rakotwórcze, a także wpływać niekorzystnie na układ rozrodczy. W wyniku tych badań Komisja Europejska wprowadziła restrykcje mające na celu ochronę zdrowia konsumentów i profesjonalistów pracujących na co dzień z tego typu produktami.

W rezultacie wszystkie kosmetyki zawierające TPO muszą zostać wycofane z obrotu do 1 września 2025 roku. Od tej daty nie będzie już możliwa ani ich produkcja, ani sprzedaż na terenie państw członkowskich UE, a więc także Polski.

W jakich kosmetykach znajduje się TPO?

Choć nazwa „Trimethylbenzoyl diphenylphosphine oxide” może dla niektórych brzmieć obco, składnik ten nie jest wcale rzadko spotykany. Przeciwnie — stanowi jeden z kluczowych komponentów wielu profesjonalnych kosmetyków używanych do stylizacji paznokci. Znajdujemy więc TPO w lakierach hybrydowych, które wymagają utwardzania w lampie UV lub LED oraz w bazach i topach hybrydowych. TPO obecne jest też w żelach budujących, stosowanych w przedłużaniu i wzmacnianiu płytki paznokcia i w preparatach typu soak-off oraz innych specjalistycznych produktach wykorzystywanych w salonach stylizacji paznokci.

image
Kobrinphoto

Składnik TPO znajdowany jest głównie w kosmetykach przeznaczonych do użytku profesjonalnego, ale nie brakuje go również w produktach przeznaczonych do samodzielnego użytku w domu.

Czy wszystkie kosmetyki do paznokci zawierają TPO?

Na szczęście nie wszystkie produkty do manicure zawierają TPO. W odpowiedzi na rosnącą świadomość konsumencką oraz zmieniające się przepisy, wielu producentów już od kilku lat oferuje alternatywne rozwiązania, wykorzystując inne, mniej kontrowersyjne fotoinicjatory. Marki ekologiczne oraz firmy ukierunkowane na produkcję kosmetyków „clean beauty” coraz częściej stawiają na formuły wolne od TPO i innych substancji uznanych za potencjalnie szkodliwe.

Niektóre marki wycofały TPO w lakierach całkowicie, inne ograniczyły jego stosowanie i wprowadzają zamienniki stopniowo. W związku z nadchodzącym terminem zakazu, można się spodziewać, że wszystkie renomowane firmy kosmetyczne wprowadzą niezbędne zmiany w składach, by dostosować się do obowiązującego prawa i utrzymać zaufanie klientów.

Jak sprawdzić, czy kosmetyk zawiera TPO?

Chcąc mieć pewność, że oferujemy bezpieczne produkty, warto zawsze dokładnie analizować skład kosmetyku, czyli tzw. INCI (International Nomenclature of Cosmetic Ingredients). Szukaj frazy:

Trimethylbenzoyl diphenylphosphine oxide

Jeśli znajduje się ona w składzie, oznacza to, że produkt zawiera TPO. Warto sprawdzać nie tylko opakowanie fizyczne produktu, ale również opisy w sklepach internetowych czy na stronach producentów. Dobrą praktyką jest wybieranie marek transparentnych, które jasno komunikują skład swoich produktów i wdrażają rozwiązania zgodne z aktualnym stanem wiedzy naukowej.

Co zrobić z produktami, które już posiadamy?

Wielu sprzedawców oraz stylistów paznokci zastanawia się, co zrobić z kosmetykami zawierającymi TPO, które już znajdują się w ich zbiorach. Według aktualnych przepisów, produkty zakupione przed 1 września 2025 roku będą mogły być nadal używane, jednak z uwagi na ryzyko zdrowotne — nie jest to rekomendowane. Szczególnie w środowisku zawodowym (np. w salonach stylizacji paznokci) warto zadbać o bezpieczeństwo zarówno klientek, jak i personelu i całkowicie wyeliminować z użytku kosmetyki z TPO.

image
Huan N. Phan

Nie zaleca się także robienia zapasów produktów zawierających TPO. Kuszące mogą być wyprzedaże i promocje, lecz dalsze użytkowanie lakierów z TPO może budzić wątpliwości etyczne i zdrowotne.

Jeśli chodzi o sklepy i drogerie, od września kosmetyki z TPO nie mogą być oferowane w sprzedaży, wszelkie nadwyżki stanów magazynowych muszą więc zostać zutylizowane lub zwrócone zgodnie z przepisami. 

Co dalej z branżą stylizacji paznokci?

Zakaz stosowania TPO to kolejny przykład na to, jak dynamicznie zmieniają się standardy bezpieczeństwa w przemyśle kosmetycznym. Choć dla niektórych firm oznacza to konieczność zmiany receptur, a dla stylistów paznokci — przesiadkę na inne produkty, w dłuższej perspektywie jest to krok w stronę zdrowszej i bardziej świadomej kosmetyki.

Branża już teraz intensywnie pracuje nad nowymi formułami, które zapewnią taką samą jakość stylizacji, przy jednoczesnym wyeliminowaniu składników o wątpliwej reputacji. Warto zatem być na bieżąco z informacjami od producentów, śledzić zmiany i wybierać produkty, które nie tylko dobrze wyglądają, ale przede wszystkim są bezpieczne dla zdrowia.

Olga ‘Luca‘ Machuta-Rakowska

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Prawo
15.07.2025 15:34
UE wzmacnia przemysł chemiczny: nowy plan działania i uproszczenia legislacyjne

Komisja Europejska ogłosiła kompleksowy plan działania mający na celu wzmocnienie sektora chemicznego Unii Europejskiej poprzez likwidację barier strukturalnych i przyciągnięcie inwestycji w innowacje oraz zrównoważony rozwój. Strategia wspierana jest przez pakiet legislacyjny upraszczający przepisy w obszarach substancji niebezpiecznych, kosmetyków i nawozów. Komisja szacuje, że zmiany przyniosą przemysłowi roczne oszczędności na poziomie co najmniej 363 mln euro.

Plan opiera się na czterech filarach strategicznych. Pierwszym z nich jest odporność sektora i uczciwa konkurencja. W tym celu powstanie Critical Chemical Alliance – sojusz państw członkowskich i interesariuszy branży, który ma ograniczyć ryzyko zamykania zakładów i przeciwdziałać nieuczciwym praktykom handlowym. Drugim filarem jest energetyka i dekarbonizacja – w ramach Affordable Energy Action Plan Komisja zamierza przeciwdziałać wysokim kosztom energii i surowców, które znacząco obniżają konkurencyjność producentów chemikaliów.

Trzeci filar to innowacje i popyt rynkowy. Komisja proponuje wprowadzenie ulg podatkowych i zachęt fiskalnych w celu zwiększenia popytu na „czyste” chemikalia i rozwój zrównoważonych rozwiązań technologicznych. Czwartym priorytetem jest uregulowanie emisji PFAS – Komisja planuje wdrożenie ograniczeń opartych na wiedzy naukowej, przy jednoczesnym zapewnieniu ciągłości zastosowań krytycznych, dla których nie istnieją alternatywy.

Wspomniane inicjatywy wspiera tzw. szósty pakiet omnibusowy (6th Omnibus Package), obejmujący aktualizacje w zakresie oznakowania substancji niebezpiecznych, uproszczenia procedur rejestracyjnych dla nawozów UE oraz doprecyzowanie przepisów dotyczących kosmetyków. Celem jest zmniejszenie obciążeń administracyjnych i zwiększenie przejrzystości dla przedsiębiorców w sektorze chemicznym.

image

Reuters: UE tworzy sojusz chemiczny w odpowiedzi na kryzys w sektorze produkcji

Przemysł chemiczny jest czwartym co do wielkości sektorem produkcyjnym w UE. Obejmuje około 29 tys. firm, zapewniając bezpośrednio 1,2 mln miejsc pracy i pośrednio 19 mln w całym łańcuchu dostaw. Mimo to sektor zmaga się z rosnącymi kosztami operacyjnymi, silną konkurencją międzynarodową i skomplikowanym otoczeniem regulacyjnym.

Plan Komisji ma na celu przywrócenie konkurencyjności unijnego przemysłu chemicznego poprzez uproszczenie przepisów, wsparcie zielonych inwestycji i zapewnienie bezpieczeństwa dostaw. Inicjatywa wpisuje się w szersze strategie UE, takie jak Kompas Konkurencyjności (Competitiveness Compass) oraz Clean Industrial Deal, realizując jednocześnie obietnice przewodniczącej Ursuli von der Leyen dotyczące deregulacji i pobudzenia wzrostu przemysłowego w Europie.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Prawo
15.07.2025 10:22
Na platformach wzrasta ilość “dupes” – są tanie, ale mogą być niebezpieczne dla zdrowia
beauty industry competition conceptual still-life, two identhical looking lipsticks with Original Product and Product Dupe labelsShutterstock

Odpowiedniki luksusowych kosmetyków (tzw. dupes) są coraz popularniejsze wśród klientów platform zakupowych. Nic dziwnego, bowiem kosmetyki takie obiecują luksus za ułamek ceny oryginału. Jednak za tą modą kryją się rosnące obawy, dotyczące zdrowia konsumentów tych produktów.

Produkty, mające być wg ich producentów odpowiednikami kosmetyków do pielęgnacji skóry i makijażu, stworzonymi tak, aby naśladować luksusowe marki, trafiają obecnie pod lupę toksykologów i organów regulacyjnych, które ostrzegają, że produkty mogą zawierać niebezpieczne – a czasem nawet zakazane – składniki – alarmuje portal fashionnetwork.com.

Kuszące, ale niebezpieczne "dupes"

Internetowe platformy handlowe, takie jak Temu, Shein czy AliExpress, są zalewane tanimi kosmetykami reklamowanymi jako odpowiedniki – od podkładów i kremów z filtrem, po serum czy szminki. Często produkty te są wiernymi kopiami luksusowych oryginałów, a ich wyjątkowo niskie ceny sprawiają, że są szczególnie kuszące zwłaszcza dla młodszych osób, kupujących np. na TikToku.

Trend ten szybko rozprzestrzenia się w Europie, co widać choćby na TikToku, gdzie w setkach tysiącach filmów użytkownicy chwalą się tymi “okazyjnymi zakupami” kosmetycznymi. Influencerzy przekonują, że są to “niedrogie alternatywy, które zapewniają takie same rezultaty”. Eksperci ostrzegają jednak, że na stronie wizualnej kosmetyków podobieństwa mogą się kończyć.

To nie jest tradycyjne podróbki, produkty te są bardziej dyskretne i znacznie trudniej je monitorować –  przyznaje Xavier Guéant, dyrektor ds. prawnych we francuskiej Federacji Firm Kosmetycznych (FEBEA), która wystosowała publiczne ostrzeżenie w Światowym Dniu Walki z Podróbkami.

Zobacz też: Luxury Tribune: Młode pokolenie podważa wartość oryginału i odwraca się od luksusowych kosmetyków w stronę dupes

Co można znaleźć w składzie "odpowiedników"?

Guéant przestrzega, że wiele podróbek kosmetyków, krążących w internecie, omija wszelkie regulacyjne przepisy oraz kontrole bezpieczeństwa. – Te produkty istnieją całkowicie poza wszelkimi ramami bezpieczeństwa. Nie są testowane, ignorują europejskie standardy – a to stanowi realne zagrożenie dla zdrowia publicznego – wskazuje francuski ekspert.

Niedawne badanie konsumenckie przeprowadzone przez C-Ways dla Febea wykazało, że prawie co trzeci francuski klient kupił podróbkę kosmetyku w ciągu ostatniego roku – a mimo to 96 proc. nie miało pojęcia, że produkty te mogą nieść ze sobą poważne zagrożenie dla zdrowia.

O tym, że tanie kosmetyki z nieznanych źródeł mogą nieść ukryte zagrożenia, ostrzega też dr Stéphane Pirnay, toksykolog i dyrektor laboratorium Expertox. Wiele z takich kosmetyków zawiera bowiem toksyczne substancje chemiczne, z czego wiele z nich jest zakazanych na mocy prawa UE.

We Francji produkty przechodzą rygorystyczne testy bezpieczeństwa. Ale na tych platformach zakupowych nie obowiązują żadne zasady. Widzieliśmy tam wszystko, od metali ciężkich i ftalanów po zanieczyszczenia, które nigdy nie powinny mieć kontaktu ze skórą człowieka – podkreśla toksykolog. Niektóre testowane produkty zawierały nawet śladowe ilości gleby, kamieni, ptasich piór, a w niektórych przypadkach – odchodów.

Filtry UV, które nie chronią przed... promieniowaniem UV

Profesor farmacji Laurence Coiffard na Uniwersytecie w Nantes przeanalizowała odpowiedniki i podróbki kremów przeciwsłonecznych, nabywanych online. Jej odkrycia są alarmujące: podróbki kremów z filtrem SPF 50+ nie zapewniały rzeczywistej ochrony przed promieniowaniem UV.

Te produkty nie zapewniają żadnej ochrony przeciwsłonecznej – podkreśla badaczka. – Jest to wyjątkowo niebezpieczne, szczególnie biorąc pod uwagę bezpośredni związek między ekspozycją na promieniowanie UV a rakiem skóry – dodaje, wskazując na takie platformy handlowe jak AliExpress i Temu jako główne źródła podróbek i niepoddanych regulacjom odpowiedników.

Zobacz też: Krem z filtrem – must have nie tylko na lato

80 proc. kosmetyków nie spełnia norm bezpieczeństwa

Raport Europejskiej Organizacji Konsumentów (BEUC) z lutego 2025 roku wykazał, że ponad 80 proc. testowanych produktów Temu nie spełniało unijnych norm bezpieczeństwa. W przypadku kosmetyków częstymi naruszeniami były brakujące lub niedokładne etykiety ze składnikami, przez co konsumenci nie wiedzieli, co aplikują na skórę.

Kiedy kosmetyk kosztuje zaledwie kilka euro, można być pewnym, że nikt nie płacił za odpowiednie testy. Kompromisem za niską cenę jest brak bezpieczeństwa – uważa Guéant

W obliczu faktu, że TikTok Shop umożliwia obecnie użytkownikom zakupy bezpośrednio w aplikacji, eksperci obawiają się, że rozprzestrzenianie się kosmetyków, nie objętych regulacjami, może tylko przyspieszyć. Dlatego FEBEA wzywa do zaostrzenia regulacji, wprowadzenia jaśniejszych definicji prawnych i zwiększenia nadzoru w celu zapewnienia bezpieczeństwa produktów. Zdaniem organizacji, bez takiej interwencji ryzyko dla zdrowia publicznego będzie nadal rosło.

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
17. lipiec 2025 09:46