StoryEditor
Prawo
01.12.2016 00:00

Wojna o apteki

W Sejmie ważą się losy projektu wprowadzającego zmiany w Prawie farmaceutycznym, które bezpośrednio dotkną przedsiębiorców prowadzących apteki, zatrudnionych w nich farmaceutów oraz dostawców. Nad zmianami pracuje parlamentarny zespół ds. regulacji rynku farmaceutycznego, któremu przewodzi poseł PiS Waldemar Buda. Projekt podzielił środowisko aptekarskie.

W uzasadnieniu projektu wskazuje się na nieprawidłowości na rynku aptek i farmaceutycznym: niebezpieczeństwo monopolizacji i przejęcia rynku przez duże, międzynarodowe podmioty; likwidowanie małych, polskich przedsiębiorstw prowadzących apteki; nielegalny wywóz leków za granicę skutkujący brakiem dostępności leków dla polskich pacjentów; straty dla budżetu państwa; degradowanie roli i znaczenia zawodu farmaceuty; świadome łamanie prawa przez liczne grupy, które wyspecjalizowały się w wykorzystywaniu instytucji apteki ogólnodostępnej do pozyskiwania nielegalnych dochodów; brak odpowiedniej liczby farmaceutów, która zapewniałaby właściwy poziom usług farmaceutycznych; stałe otwieranie się nowych aptek, którym cofnięto zezwolenie na prowadzenie apteki ogólnodostępnej. Projekt popiera Naczelna Izba Aptekarska, czyli organ samorządu zawodowego aptekarzy. Środowisko jest jednak bardzo podzielone i przeciwnych projektowi jest wielu właścicieli aptek, nie tylko sieciowych. Negatywnie oceniają go także Polski Związek Pracodawców Aptecznych PharmaNet, Związek Przedsiębiorców i Pracodawców, Federacja Pacjentów Polskich. Negatywie wypowiadają się środowiska branżowe, które mogą pośrednio odczuć regulacje (np. w związku z ograniczeniem sprzedaży suplementów diety i kosmetyków w aptekach) oraz fundacje pacjentów.

Apteka tylko dla aptekarza

Autorzy projektu ustawy proponują wprowadzenie zasady „apteka dla aptekarza”. Kontrowersyjne zapisy przewidują możliwość prowadzenia aptek wyłącznie przez farmaceutów lub wybrane spółki osobowe farmaceutów mających prawo do wykonywania zawodu (jeden podmiot będzie mógł posiadać maksymalnie 3 apteki). Stopniowo wygaszane będą apteki prowadzone przez innych przedsiębiorców, ponieważ zostanie wprowadzona zasada dziedziczności wśród farmaceutów.

– Przecież apteką zarządza kierownik, farmaceuta z odpowiednim stażem i kwalifikacjami. Dlaczego moja córka lub syn nie będą mogli przejąć ode mnie biznesu, jeśli ukończą inne studia? Pozbawiacie nas prawa do prowadzenia działalności gospodarczej – denerwowali się aptekarze podczas posiedzenia parlamentarnego zespołu na rzecz wspierania przedsiębiorczości i patriotyzmu ekonomicznego, które odbyło się 11 listopada br. w Sejmie RP w celu konsultacji proponowanych zmian w Prawie farmaceutycznym ze środowiskiem aptekarskim.

Zezwolenia na prowadzenie apteki będą wydawane tak, aby na 3 tys. mieszkańców przypadała maksymalnie 1 apteka, a jeśli aptek będzie mniej, dodatkowo będzie brana pod uwagę także odległość w linii prostej do najbliższej apteki (nie mniej niż 1 kilometr). – To oznacza zabetonowanie rynku i w praktyce wyklucza możliwość otwierania nowych aptek. W dobie intensywnego rozwoju i powstawania nowych osiedli i całych dzielnic w dużych miastach to rozwiązanie utrudni pacjentom dostęp do leków. Poza tym dla wielu przedsiębiorców, którzy nie są farmaceutami, będzie to oznaczać cofnięcie koncesji i zamknięcie apteki – mówiła Aleksandra Golecka-Kuźniak z aptek Gemini.

– Zobaczcie, chcecie doprowadzić do tego, żeby była jedna apteka w promieniu dwóch kilometrów. To jest skandaliczny projekt i jako pacjent nie zgadzam się na to! – protestował założyciel Fundacji 1 Czerwca, ojciec chorego dziecka, który na slajdzie pokazał, że zgodnie z nowym projektem z kilkunastu aptek działających na jego osiedlu w Łodzi pozostałaby jedna. 

Na zamieszaniu wygrają koncerny i hurtownie?

W Polsce jest obecnie 390 sieci aptecznych, z czego 385 należy do polskich przedsiębiorców, przy czym za sieć uważa się już 5 (!) aptek działających pod jednym szyldem. Tylko 5 sieci pozostaje w rękach podmiotów z kapitałem zagranicznym. Najprężniej rozwijają się niewielkie przedsiębiorstwa, które zostały uznane za sieci po otwarciu piątej apteki. To w nich, oraz w pacjentów, najbardziej uderzą ewentualne zmiany w prawie – alarmuje Polski Związek Pracodawców Aptecznych PharmaNet.

Tego samego zdania są przedsiębiorcy prowadzący sieci aptek. Jan Zając, właściciel sieci aptek Ziko, 11 lat temu wraz z żoną otworzył pierwszą aptekę w Krakowie. Dziś ma ich 130. – Tylko 4 proc. rynku stanowią sieci zachodnie. Istniały, kiedy zaczynaliśmy działalność od zera. I my, polska firma, dawno prześcignęliśmy ich w dynamice rozwoju – mówił podczas konsultacji w Sejmie, nawiązując do tego, że projekt nowelizacji Prawa farmaceutycznego ma rzekomo ograniczyć rozwój zachodnich sieci i doprowadzić do repolonizacji rynku. Zdaniem większości środowiska aptekarskiego stanie się dokładnie odwrotnie – w siłę urosną zagraniczne koncerny farmaceutyczne oraz hurtownie, które będą dyktować warunki na rozdrobnionym rynku. – Trzeba pamiętać, że po jednej stronie mamy bardzo silny hurt – 80 proc. rynku trzymają w swoich rękach trzy największe spółki giełdowe – oraz zachodnie koncerny farmaceutyczne, bardzo wyspecjalizowane w procesie sprzedaży, potężne firmy, których budżety porównywane są do budżetów całych państw. Po drugiej stronie jest 15 tys. aptek, które zaczęły się dopiero organizować i nabierać umiejętności negocjacji cen i przeciwstawiania się koncernom – argumentował Jan Zając.

Projekt niezgodny z konstytucją

– Ta ustawa uderzy właśnie w tych, których ma chronić, bo jeśli sieci prowadzącej 100 aptek ubędzie 10, to ona sobie poradzi, ale ten, kto ma jedną aptekę, już nie – mówił podczas posiedzenia w Sejmie Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. Przestrzegał, że nowelizacja przepisów w proponowanym teraz kształcie spowoduje silne ograniczenie konkurencji na tym rynku. Zdaniem ZPP, nie będzie de facto możliwości otwierania nowych aptek, więc już działające nie będą musiały starać się o lepsze oferty cenowe czy podniesienie jakości usług. Pozostawienie na rynku niewielkich podmiotów zahamuje rozwój gospodarczy – przedsiębiorcy nie będą zainteresowani inwestowaniem w sektor, w którym prawo prowadzenia działalności mają tylko farmaceuci, a działalności nie da się skalować poprzez otwieranie nowych lub przejmowanie kolejnych placówek. Ograniczenie możliwości zbywania aptek spowoduje także spadek ich wartości. ZPP przestrzega także, że projekt w obecnym kształcie stanowi naruszenie konstytucyjnie chronionej zasady wolności działalności gospodarczej oraz ochrony prawa własności.

Pacjent pionkiem w rozgrywce

– Przede wszystkim jednak projekt proponowany w obecnym kształcie uderzy w pacjentów, bo mniejsza konkurencja zawsze prowadzi do spadku wydajności usług oraz do wyższych cen – przestrzegał Cezary Kaźmierczak.

Stanisław Maćkowiak, prezes Federacji Pacjentów Polskich, podkreślał, że pacjenta struktura właścicielska aptek absolutnie nie interesuje. – Istotna jest dostępność do apteki, żeby była blisko jego miejsca zamieszkania, dostępność do leków, cena oraz możliwości ich refundacji, a także opieka farmaceuty. Proponowane rozwiązania to nie jest jednak kierunek propacjencki – mówił.

Dlaczego? Przeciwnicy zmian argumentują, że ograniczenie konkurencji i stopniowa eliminacja małych i średnich przedsiębiorstw, zmierzająca do pozostawienia na rynku w zasadzie wyłącznie aptek indywidualnych, doprowadzi do spadku dostępności leków dla pacjentów oraz do wzrostu cen leków nierefundowanych. Dziś ceny leków refundowanych na receptę są wszędzie takie same, ale ceny nierefundowanych oraz dostępnych bez recepty są niższe o 9-12 proc. w aptekach sieciowych niż w indywidualnych. – Pojedyncza apteka nie ma siły negocjacyjnej, jest skazana na dyktat dostawców – kupuje to, co oni chcą sprzedać i za ile chcą sprzedać. Im bardziej rynek będzie rozdrobniony, tym ten dyktat będzie silniejszy – podkreślał Jan Zając, właściciel aptek Ziko. Największe hurtownie farmaceutyczne dyktują warunki handlowe dzięki programom partnerskim i marketingowym: premiują farmaceutów za sprzedaż określonego asortymentu oraz uzależniają dostępność leków i ich ceny od wielkości sprzedaży. Jak podaje w swoim raporcie Fundacja Republikańska, największy dystrybutor w kraju, kontrolujący jedną trzecią rynku hurtowego, skupia w ramach programów partnerskich i marketingowych ponad 6500 aptek stanowiących 44 proc. rynku detalicznego.

Krystian Szulc, radca prawny, ze śląskiej izby aptekarskiej wskazywał na patologie występujące w branży farmaceutycznej i na rynku aptekarskim informując za co w 2016 r. zwolniono kierownika apteki: – Za nienależytą kontrolę nad procesem udzielania rabatu pacjentom przez personel apteki, niestosowanie polityki i zaleceń przełożonych dotyczących wydawania kart i kalendarzy oraz dokonywanie zakupów poza kanałami dystrybucji wybranymi przez właściciela. To jest biznes, pacjent się nie liczy! Nawet gdyby kierownik apteki miał nie wydać pacjentowi leku, nie wolno mu poza wybranym kanałem dystrybucji go kupić. W izbie mamy ponad sto kilkadziesiąt maili od kierowników aptek, którzy piszą, że nie mogą kupić leków, ale koncerny wskazują, w której sieci są one dostępne i że tam należy pacjenta odesłać – mówił Krystian Szulc.

I to jest realny problem, ale projekt ustawy w obecnym kształcie go nie rozwiązuje.

Komu zmiany w ustawie mają służyć?

Tego chcieli się dowiedzieć przedstawiciele środowiska aptekarskiego uczestniczący w spotkaniu w Sejmie. – Czy Naczelna Rada Aptekarska może nam udowodnić, że były zrobione badania wśród farmaceutów? Czy może się pochwalić wynikami opinii, kwestionariuszy? Czy była robiona ocena skutków regulacji wśród całej zawodowej grupy, którą reprezentujecie? – z tymi pytaniami Witold Lelental z sieci Super-Pharm zwrócił się do Marka Tomkowa, wiceprezesa NRA, który reprezentował radę na posiedzeniu.

Naczelna Rada Aptekarska to organ samorządu aptekarskiego, który ma reprezentować interesy zawodu. Tym razem jednak wielu aptekarzy ma poczucie, że NRA, jako inicjator zmian na rynku, występuje przeciwko nim, broniąc interesów tylko części aptek indywidualnych. – 4 tys. aptek jest zagrożonych upadkiem, w ostatnich 5 latach upadło kolejnych 5 tys. Dziś setki aptek są do sprzedaży, można je kupić za złotówkę, można przejąć za długi. Gdzie jest miejsce dla aptek typu B, które dziś funkcjonują na granicy opłacalności? Projekt zakłada bardzo wiele rozwiązań, które pozwalają zachować stabilność na tym rynku. Apteka będzie mogła zostać sprzedana wraz z lekami, co pozwala uniknąć strat wynikających z utylizacji leków przy likwidacji apteki. Dotyczy to także ochrony miejsc pracy, bo przy obecnej koncentracji rynku i tak dużej liczbie aptek nawet uczciwie działające apteki sieciowe mają bardzo duże problemy, żeby się utrzymać. Znane są miejscowości, gdzie na jedną aptekę przypada 300-400 osób, a jak podaje IMS powinno być od 2,6 tys. do 3,4 tys. Jednocześnie brakuje aptek w najmniejszych miejscowościach – argumentował Marek Tomków, wiceprezes NRA.

– Porównywanie zamykania nowoczesnych aptek do aptek typu B jest nie na miejscu. Apteki typu B to takie, które absolutnie nie spełniają dzisiejszych wymogów stawianych lokalom aptek i stanowią realne zagrożenie dla zdrowia pacjentów. Są trudno dostępne, często ze schodami, do których pacjent niepełnosprawny nie ma szansy się dostać. Co do dostępności aptek i leków w małych miejscowościach, to trzeba zapytać, co mali, indywidualni aptekarze robili przez ostatnich 25 lat i dlaczego tam nie otwierali aptek? – ripostowała Aleksandra Golecka-Kuźniak z aptek Gemini, nawiązując do tego, że zmiany w prawie mają rozwiązać problem nierównomiernego w skali kraju rozmieszczenia aptek ogólnodostępnych i zagwarantować równy dostęp do usług farmaceuty.

Zapisy o dekoncentracji nie działają

– Dziś co 4. apteka sieciowa narusza przepisy antykoncentracji – podkreślał Marek Tomków, wskazując na nieudolność prawa w egzekwowaniu dotychczasowych zapisów, według których pojedynczy właściciel nie może uzyskać nowego zezwolenia na prowadzenie apteki, jeśli już posiada w danym województwie co najmniej 1 proc. ogółu aptek.

– W obecnie obowiązującej ustawie jest zapis dekoncentracyjny, który miał chronić rynek i demonopolizować go. Skoro sieciówki wykorzystują słabe działanie naszego wymiaru sprawiedliwości, może zamiast robić rewolucje i wprowadzać kolejną ustawę, trzeba się zastanowić, co zrobić, aby te zapisy zaczęły funkcjonować. Taką rekomendację przekażemy ministrowi zdrowia – skomentował poseł Adam Abramowicz, przewodniczący parlamentarnego zespołu na rzecz wspierania przedsiębiorczości i patriotyzmu ekonomicznego, za co zebrał gromkie brawa od uczestników spotkania.

Brak nadzoru nad rynkiem i zarzuty wobec izby aptekarskiej

Związek Przedsiębiorców i Pracodawców opracował ocenę skutków ewentualnej regulacji rynku aptecznego, w której wskazuje, że projekt w obecnym kształcie nie rozwiąże problemów istniejących na rynku aptek, ponieważ nie zawiera żadnych przepisów prowadzących do powstawania nowych placówek w miejscach, gdzie ich obecnie nie ma, ani przepisów służących poprawie skuteczności nadzoru nad działalnością aptek czy też nielegalnym wywozem leków.

Eksperci wskazują, że problem nieprawidłowości lub nadużyć na rynku aptek rozwiązywany jest w innych krajach głównie dzięki sprawności działania organów odpowiedzialnych za nadzór nad aptekami oraz wyposażeniu ich w kompetencje niezbędne do efektywnego wykrywania i zwalczania występujących na rynku nieprawidłowości. Sugerują, że rozwiązaniem tego problemu mogłoby być ustanowienie ustawowej kompetencji po stronie wojewódzkich inspektorów farmaceutycznych do dokonywania samodzielnej oceny w zakresie rękojmi należytego prowadzenia apteki.

Dziś oceny takiej oceny inspektorzy dokonują na podstawie opinii właściwej okręgowej rady aptekarskiej. „Chociaż wojewódzcy inspektorzy farmaceutyczni posiadają szerokie kompetencje w zakresie nadzoru nad aptekami, w tym do wydawania i cofania zezwoleń na prowadzenie apteki, to efektywne zwalczanie wykrywanych patologii jest nieskuteczne, albowiem wymaga współpracy i jednomyślności z organami izb aptekarskich. Stwierdzenie bowiem, czy określony podmiot daje rękojmię należytego prowadzenia apteki (warunek niezbędny do uzyskania i posiadania zezwolenia), dokonywane jest na podstawie opinii właściwej okręgowej rady aptekarskiej. Nieodpowiednia współpraca i brak koordynacji między tymi organami skutkuje funkcjonowaniem na rynku nieuczciwych podmiotów” – czytamy w raporcie ZPP.

NRA zbiera podpisy pod nowelizacją ustawy

Naczelna Rada Aptekarska zbiera tymczasem podpisy pod projektem nowelizacji Prawa farmaceutycznego i apeluje o jego poparcie. W liście opublikowanym na stronie internetowej NRA czytamy: „Wszyscy jesteśmy świadkami, jak bardzo w ostatnim czasie zmienił się nie tylko obraz apteki, ale również naszej codziennej pracy. Po wielu latach starań mamy szansę na wprowadzenie zmian pozwalających przywrócić normalność. Powstał projekt parlamentarny zakładający realizację postulatów, o które całe nasze środowisko zabiega od dawna”. Podpisana pod apelem prezes NRA Elżbieta Piotrowska-Rutkowska podkreśla, że zmiany dotyczyć mają nowo powstających aptek, a tym samym, że wszystkie argumenty o wywłaszczeniach, miliardowych odszkodowaniach, likwidacji miejsc pracy, wzroście cen leków czy zamykaniu tysięcy aptek są jedynie pustym sloganem mającym na celu wywołanie strachu przed zmianami.

„W obecnych realiach ekonomicznych, kiedy kilka tysięcy podmiotów stoi na skraju bankructwa, otwarcie każdej kolejnej apteki oznacza zamknięcie już istniejącej. Kiedy w Sejmie właściciele sieci łamiącej wielokrotnie zapisy antykoncentracyjne żądają możliwości dalszego rozwoju, oznacza to, że ich ambicje będą realizowane kosztem innych. Drzwi w drzwi, apteka obok apteki. Ostra często nieuczciwa walka o każdego pacjenta. Efekt łatwy do przewidzenia. Natychmiast po zapowiedziach zmian ci biznesmeni zaczęli składać lawinę wniosków o otwarcie nowych aptek nawet na przysłowiową „dziurę w ziemi” licząc, że zdążą przed wejściem ustawy w życie „złapać” jeszcze więcej” – władze NRA nie przebierają w słowach.                                     

***

Cezary Kaźmierczak, prezes ZPP, zaapelował, by projekt ustawy zmieniającej prawo farmaceutyczne był rozpatrywany w trybie rządowym, a nie poselskim. Ten ostatni nie przewiduje konieczności prowadzenia konsultacji społecznych. Tymczasem zdaniem ZPP ze względu na skalę zmian, ich wpływ na strukturę aptek w Polsce oraz skutki dla pacjentów i gospodarki kraju powinien zostać objęty konsultacjami społecznymi w pełnym zakresie. Szczególnie powinien uwzględnić stanowisko ministra zdrowia, ministra rozwoju oraz prezesa UOKiK. Z tą opinią zgodził się poseł Adam Abramowicz.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Prawo
23.12.2025 14:32
Skażenie mikrobiologiczne kosmetyku bakterią pseudomonas; sprawdź swój kalendarz adwentowy
Główny Inspektorat Sanitarny

Za pośrednictwem systemu Safety Gate Główny Inspektor Sanitarny poinformował o wycofaniu z obrotu produktu kosmetycznego ze względu na niewłaściwą jakość mikrobiologiczną. Zgłoszenie dotyczyło produktu oferowanego w sprzedaży detalicznej w Polsce i ujętego w unijnym systemie ostrzegania o niebezpiecznych produktach nieżywnościowych.

image
Główny Inspektorat Sanitarny
Notyfikacja obejmuje produkt o nazwie oryginalnej wskazanej w zgłoszeniu: „Yepoda – The Cocoa Cloud (Limited Advent Calendar Edition) Body butter”, będący elementem kalendarza adwentowego, przypisanym do dnia 8. W obrocie funkcjonował również pod nazwą „Yepoda Kalendarz adwentowy – Masło do ciała – Dzień 8”. Zgłoszenie dotyczy partii o numerze SR335, oznaczonej kodem kreskowym 8721154343752.

Osobą odpowiedzialną za produkt jest COSMETRADE, S.L. z siedzibą w Hiszpanii. W wyniku postępowania ustalono, że produkt został sprzedany na terytorium Polski w liczbie 428 sztuk. Polska została oficjalnie wskazana jako jeden z krajów dystrybucji w ramach zgłoszenia do systemu Safety Gate.

Zagrożenie polega na skażeniu mikrobiologicznym produktu bakterią Pseudomonas aeruginosa. Wskazano, że w przypadku stosowania kosmetyku na uszkodzoną skórę lub przy kontakcie z oczami może dojść do infekcji lub podrażnień. Z tego względu konsumentom zalecono natychmiastowe zaprzestanie stosowania produktu.

image
Główny Inspektorat Sanitarny

Działania podjęte przez organy urzędowej kontroli obejmują poinformowanie konsumentów oraz monitorowanie dostępności produktu w sprzedaży internetowej. Przegląd ofert wykazał, że kosmetyk był oferowany na terenie Polski za pośrednictwem strony internetowej marki Yepoda. Szczegóły zdarzenia zostały opublikowane w notyfikacji o numerze SR/04402/25, udostępnionej w systemie Safety Gate.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Surowce
23.12.2025 09:52
Kanada aktualizuje system zgłoszeń kosmetyków: ujawnianie alergenów zapachowych oraz gorąca lista substancji
ai

Health Canada intensywnie prowadzi działania w obszarze bezpieczeństwa składników kosmetycznych. Równolegle z trwającymi konsultacjami nad aktualizacją Cosmetic Ingredient Hotlist, obejmującymi nowe ograniczenia i zakazy substancji, władze kanadyjskie doprecyzowały podejście do raportowania stężeń alergenów zapachowych w zgłoszeniach produktów kosmetycznych.

Health Canada aktualizuje CNF w kontekście przyszłych wymogów dotyczących alergenów zapachowych

Health Canada zaktualizowała formularz zgłoszeniowy kosmetyków CNF (ang. Cosmetic Notification Form), rozszerzając zakres przekazywanych informacji o dane dotyczące alergenów zapachowych.

Nowa wersja formularza umożliwia producentom oraz importerom wskazanie – za pomocą dedykowanego pola wyboru – obecności składników kwalifikujących się jako alergeny zapachowe w gotowym produkcie. Zmiana ta ma na celu przygotowanie kanadyjskiej branży kosmetycznej na zapowiedziane na kwiecień 2026 r. nowe obowiązki związane z ujawnianiem alergenów zapachowych zarówno na etykietach, jak i w dokumentacji zgłoszeniowej. Health Canada rekomenduje, aby przedsiębiorcy już na obecnym etapie korzystali z nowego formularza CNF, co ma ułatwić płynne dostosowanie się do przyszłych wymogów regulacyjnych oraz zapewnić zgodność z wytycznymi zawartymi w opublikowanym przewodniku Industry Guide for the Labelling of Cosmetics

Gorące konsultacje w sprawie aktualizacji kanadyjskiej Cosmetic Ingredient Hotlist

19 listopada 2025 roku Health Canada rozpoczęła konsultacje publiczne dotyczące proponowanych zmian w Critical List of Cosmetic Ingredient, znanej jako Cosmetic Ingredient Hotlist). Planowane aktualizacje obejmują dodanie nowych wpisów, modyfikację warunków stosowania substancji już ujętych na liście oraz aktualizacje polegające na dodaniu nowych identyfikatorów substancji lub wprowadzeniu drobnych korekt redakcyjnych.

Cosmetic Ingredient Hotlist pełni funkcję informacyjną dla producentów i innych podmiotów działających na rynku kosmetycznym, wskazując, że niektóre substancje – w przypadku ich obecności w kosmetyku – mogą naruszać:

  • ogólny zakaz określony w art. 16 kanadyjskiej FDA (ang. Food and Drugs Act) lub
  • przepisy Cosmetic Regulations.

Lista ta może również sygnalizować, że obecność danej substancji, bądź jej stosowanie wyłącznie w określonych warunkach, może skutkować tym, że produkt nie będzie kwalifikował się jako kosmetyk w rozumieniu przepisów FDA.

Proponowane aktualizacje w ramach Cosmetic Ingredient Hotlist

Konsultacje dotyczące proponowanych zmian w Cosmetic Ingredient Hotlist przewidziano na okres 90 dni. Warto pamiętać, że Hotlista nie ma charakteru wyczerpującego – podmioty wprowadzające kosmetyki do obrotu nie powinny oczekiwać na zmianę przepisów ani aktualizację Hotlisty, aby spełnić wymogi ogólnego zakazu. Zgodnie z art. 16 Food and Drugs Act (FDA) sprzedaż kosmetyku powinna zostać wstrzymana niezwłocznie po uzyskaniu informacji, że produkt może stwarzać zagrożenie dla zdrowia.

Proponowane zmiany Hotlisty są wprowadzane w miarę potrzeb, a formułowane wnioski opierają się na analizie dostępnych dowodów naukowych. Obejmują one publikacje w uznanych czasopismach naukowych, jak również opinie i decyzje krajowych oraz międzynarodowych organów regulacyjnych i grup eksperckich. Kosmetyczna hotlista jest aktualizowana okresowo – ostatnia aktualizacja miała miejsce w sierpniu 2025 r.

Planowane aktualizacje obejmują trzy nowe ograniczenia:

  • Polyaminopro-pyl Biguanide (PHMB) (Numer CAS: 32289-58-0; 27083-27-8; 28757-47-3) - proponuje się zakaz stosowania PHMB w kosmetykach w formie sprayu ze względu na ryzyko inhalacji mgły, pary lub aerozolu i negatywnego wpływu na funkcjonowanie płuc. W przypadku innych produktów stosowanych miejscowo, w których nie występuje narażenie inhalacyjne, proponuje się maksymalne dopuszczalne stężenie 0,2% ze względu na ryzyko uczulenia skóry.
  • Symphytum spp. - Proponuje się usunięcie wyjątku dotyczącego Symphytum officinale. Wcześniejsze badania sugerowały brak echimidyny – hepatotoksycznego alkaloidu, jednak nowsze analizy wykazały jego obecność w niektórych pochodnych oraz obecność innych rakotwórczych alkaloidów pirolizydynowych, takich jak lasiokarpina.
  • Brucine i jej sole (Numer CAS: 357-57-3; 4845-99-2) - proponuje się zmianę statusu na substancję zakazaną ze względu na wysoką toksyczność ostrą, znane właściwości neurotoksyczne oraz znaczący potencjał wchłaniania przez skórę. Dane dotyczące długoterminowego narażenia są niewystarczające. Wpis obejmuje również sole brucyny, których toksyczność przewiduje się jako porównywalną do samej brucyny.

Dwa kolejne zakazy dotyczą barwników:

  • Basic Violet 4 (CI 42600) (Numer CAS: 2390-59-2) - zakaz stosowania w produktach do włosów typu leave-on; maksymalne dopuszczalne stężenia: produkty do farbowania włosów – 0,4 proc., produkty spłukiwalne – 0,2 proc.
  • Basic Blue 7 (CI 42595) (Numer CAS: 2390-60-5) - zakaz stosowania w produktach do włosów typu leave-on; maksymalne dopuszczalne stężenia: produkty do farbowania włosów – 0,4 proc., produkty spłukiwalne do pielęgnacji włosów – 0,2 proc., produkty do paznokci – 0,8 proc., produkty kąpielowe – 2 proc.

Zmiana dotyczy także furokumaryn (z wyjątkiem naturalnie występujących w ekstraktach roślinnych). Proponuje się jednoznaczne wskazanie, że furokumaryny nie mogą być dodawane do produktów jako składniki i są dopuszczalne wyłącznie w ilościach śladowych, jeśli występują naturalnie w ekstraktach roślinnych. Furokumaryny (Numer CAS: 66-97-7; 482-44-0; 642-05-7; 484-20-8; 298-81-7) wiążą się z reakcjami fototoksycznymi, fotomutagennymi i fotokancerogennymi w połączeniu z ekspozycją na promieniowanie UVA. Obecnie obowiązujące maksymalne dopuszczalne stężenie proponuje się rozszerzyć na wszystkie produkty typu leave-on, a nie tylko wyłącznie na produkty do opalania do 0.0001 proc. (1ppm).

Więcej informacji o planowanych aktualizacjach i trwających konsultacjach dotyczących Cosmetics Ingredient Hotlist (do 17 lutego 2026 r.oku można znaleźć na stronie internetowej rządu kanadyjskiego.

Eksport kosmetyków do Kanady: wyzwania dla polskich przedsiębiorców

Nowe propozycje aktualizacji kanadyjskiej Hotlisty kosmetycznej oraz zmiany w formularzu zgłoszeniowym CNF mają istotne znaczenie dla polskich przedsiębiorców eksportujących kosmetyki do Kanady. Wprowadzenie zakazów i ograniczeń dla substancji takich jak PHMB, brucyna, barwniki Basic Violet 4 i Basic Blue 7, a także zmiany dotyczące furokumaryn i Symphytum spp., wymagają weryfikacji składu produktów oraz w razie potrzeby, modyfikacji formuły lub ograniczenia stężenia składników.

Dodatkowo Health Canada zaktualizowała formularz Cosmetic Notification Form (CNF), rozszerzając go o możliwość zgłaszania obecności alergenów zapachowych w gotowych produktach. Nowe pole wyboru w formularzu ma przygotować branżę na obowiązki, które wejdą w życie w kwietniu 2026 roku dotyczące ujawniania alergenów zarówno na etykietach, jak i w dokumentacji zgłoszeniowej.

Aleksandra Kondrusik

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
26. grudzień 2025 22:44