StoryEditor
Prawo
28.03.2015 00:00

Z EKO w nazwie. Jak chronić znaki towarowe dla kosmetyków naturalnych?

Coraz więcej firm używa określeń, takich jak „bio”, „eko”, „organic”. Im więcej takich produktów, tym siła nazw zawierających słowa-klucze będzie mniejsza, a nie można zapewnić sobie na nie wyłączności.

Przez kilkadziesiąt lat rozwoju technologii i sposobów pozyskiwania składników kosmetycznych producenci odchodzili od naturalnych produktów na rzecz ich o wiele tańszych odpowiedników chemicznych. Z uwagi jednak na silny rozwój choroby XXI wieku – alergii, a także powszechne zmęczenie wysokoprzemysłową cywilizacją i dążenie do powrotu do korzeni, wyrażone również poprzez stosowanie naturalnych kosmetyków, konsumenci poszukują produktów tworzonych z troską o środowisko naturalne, z zastosowaniem zasad „fair trade” i bez przysparzania cierpień zwierzętom w laboratoriach.
Odwołując się do tych potrzeb, producenci coraz częściej oznaczają swoje wyroby słowami „organiczny”, „eko”, czy „bio”. Te określenia nie mogą być jednak samoistnym oznaczeniem jako przedmiot zgłoszenia w celu uzyskania prawa ochronnego na znak towarowy. Dopiero dodatkowe elementy słowne czy graficzne nadają takiemu oznaczeniu charakter odróżniający. Dlatego też takie nazwy, jak „krem eko” czy „tusz do rzęs z komponentem bio” nie uzyskają ochrony jako znaki towarowe. Ale te same określenia z dodaną fantazyjną grafiką oraz dodatkowym elementem słownym, jak np. nazwa firmy, zwiększają szanse na uzyskanie rejestracji.

Cechy odróżniające
Aby oznaczenie mogło uzyskać prawo ochronne na danym terytorium, musi posiadać cechy, dzięki którym będzie odróżniało się od towarów innych przedsiębiorców. Etykiety czy też inne oznaczenia kosmetyków naturalnych traktowane są przez Urząd Patentowy, podczas rozpatrywania zgłoszenia, na tych samych warunkach co każdy inny znak, a zatem to nie elementy powszechne, jak „bio”, „eko” czy „wyciąg z rumianku” będą nadawały oznaczeniu charakter wyróżniający, a dodatkowe elementy graficzne lub słowne.
Budowanie oznaczenia jest złożonym procesem, który powinien uwzględniać nie tylko charakter produktu (w tym przypadku wchodzące w jego skład substancje naturalnego pochodzenia), ale też otoczenie konkurencyjne i długofalową strategię rozwoju firmy. Nie jest możliwe podanie gotowej recepty na skonstruowanie oznaczenia dla produktów kosmetycznych z naturalnymi składnikami, które spełniałoby wymagania Urzędu Patentowego i jednocześnie gwarantowało sukces na rynku. Z pewnością jednak można powiedzieć, że dla znaków towarowych jednymi z najbardziej pożądanych cech są niepowtarzalność i oryginalność. Warto zatem starannie zaplanować, jak powinien wyglądać znak towarowy produktu, tak by zarówno podkreślić zawartość naturalnych substancji, jak i odpowiednio odróżnić oznaczenie od produktów konkurencji. Nadanie znakowi towarowemu charakteru wyraźnie wyróżniającego go spośród innych produktów z danego segmentu pozwala także skuteczniej bronić się przed ewentualnymi naruszeniami.

Używanie znaków towarowych wspólnych – certyfikacja
Na świecie jest wiele organizacji zajmujących się kontrolą jakości naturalnych kosmetyków wprowadzanych na rynek. W Europie takimi organizacjami są między innymi: niemiecki BDiH Bundesverband der Industrie – und Handelsunternehmen czy też brytyjska organizacja Soil Association. Organizacje te zarejestrowały swoje znaki jako tzw. wspólne znaki towarowe. Zgodnie bowiem z przepisami, zarówno polskimi jak i wspólnotowymi, organizacja, która w swoim statucie ma wpisane konkretne działania, np. na rzecz ochrony środowiska poprzez propagowanie używania kosmetyków naturalnych, może zarejestrować na swoją rzecz „wspólny znak towarowy” lub „wspólny znak towarowy gwarancyjny”, który może następnie udostępnić do używania innym, zrzeszonym w tej organizacji podmiotom, ale tyko pod warunkiem wypełniania założeń z regulaminu, który jest podpisywany przez członków tej organizacji, czyli np., że dane kosmetyki naturalne muszą składać się z nie mniej niż 90 proc. składników naturalnych.

Nazwy wyłączone spod ochrony
Żaden przedsiębiorca w celu zachęcenia konsumentów do zakupu swojego produktu nie oznacza wytwarzanych przez siebie kosmetyków jako np. „krem z Acetamidopropylem Trimonium Chloride” czy też jako „rewolucyjny kosmetyk z Acid Yello 73 Dosium Salt”. Firmy kosmetyczne stosują nazwy, takie jak „odmładzający krem z kolagenem” czy też „nawilżający balsam z masłem shea”. Skoro zatem oznaczenie zawierające w sobie nazwę substancji pochodzenia naturalnego wywołuje tak pożądany efekt w postaci zainteresowania klientów, to od razu pojawia się pomysł jego rejestracji jako znaku towarowego. Tego typu nazwy nie można jednak zastrzec. Dlaczego? Ze względu na przepisy ustawy z dn. 30 czerwca 2000 r. Prawo Własności Przemysłowej w przypadku rejestracji znaku na terytorium Polski oraz Rozporządzenia Rady (WE) 207/2009 z dn. 26 lutego 2009 r. o wspólnotowym znaku towarowym (dla oznaczeń rejestrowanych w trybie CTM – Community Trademark).
Zgodnie bowiem z regulacjami, tożsamymi w obu aktach prawnych, nie udziela się praw ochronnych na oznaczenia, które m.in. nie mają dostatecznych znamion odróżniających, czyli składają się wyłącznie z elementów mogących służyć w obrocie do wskazania rodzaju towaru (np. balsam), jego pochodzenia, jakości, ilości, wartości, przeznaczenia (np. do ciała), sposobu wytwarzania, składu (np. z kwasem hialuronowym), funkcji lub przydatności (tzw. oznaczenia opisowe).
Dlatego nie uzyskają prawa ochronnego jako znaki towarowe takie oznaczenia, jak „supernawilżający krem do twarzy z kolagenem”, ani „drobnoziarnisty peeling do ciała z drobinkami złota”, ani też „odżywczy balsam do stóp z masłem shea”. Udzielenie prawa ochronnego na rzecz jednego podmiotu na nazwę powszechnie używaną dla rodzaju, składu czy też przeznaczenia danego kosmetyku prowadziłoby do nieuzasadnionej monopolizacji.

Takim właśnie jest znak należący do organizacji niemieckiej, zarejestrowany jako znak wspólnotowy (CTM-001540509). Może być używany jedynie przez producentów, których kosmetyki są naturalne. Produkt taki musi spełniać wszystkie kryteria.

Z kolei znakiem, który certyfikuje jedynie kosmetyki organiczne, jest znak Soil Association. Oznaczone nim mogą być tylko i wyłącznie produkty, które zawierają minimum 95 proc. surowców organicznych.

Najpopularniejszym obecnie znakiem, którym oznaczane są kosmetyki naturalne, jest ten należący do francuskiej organizacji EcoCert (CTM- 005528807). Aby móc umieścić go na swoim produkcie nie wystarczy spełnienie samych kryteriów określonych przez daną organizację. Do użycia takiego znaku wymagana jest pisemna zgoda, wydana w postaci certyfikatu dla danego podmiotu.

Warto wiedzieć!

  • Oznaczenia zawierające nazwy rodzajowe, takie jak np. „krem z masłem shea”, „serum z kwasem hialuronowym”, nie mają wystarczającej zdolności odróżniającej, czyli nie mogą zostać zarejestrowane jako znaki towarowe.
  • Elementy słowne, takie jak „eko”, „bio”, „organic”, nie mogą zostać zmonopolizowane przez jeden podmiot, wszyscy producenci mają prawo ich używać. Oznacza to, że nie jest możliwa rejestracja znaku towarowego „ekokrem” (czyli połączenie dwóch słów będących w powszechnym użyciu).
  • By nadać nazwie zdolność odróżniającą, należy ją zindywidualizować tak, żeby jednoznacznie kojarzyła się klientom z danym producentem.


Marta Krzyśków-Szymkowicz,
rzecznik patentowy,
Kancelaria JWP Rzecznicy Patentowi

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Prawo
14.11.2025 16:32
Fałszywe kosmetyki K-beauty wygenerowały straty ponad 15 mln dolarów w dziewięć miesięcy
Marki kosmetyków K-Beauty na półkach sklepu Olive Young w galerii handlowej Triple Street.RaisaMacouzet/Shutterstock

Skala podróbek w segmencie K-beauty rośnie w rekordowym tempie – wynika z danych Korea Customs Service. W okresie od stycznia do września 2025 roku szkody spowodowane przez fałszywe produkty osiągnęły wartość 15,1 mln dolarów, co wskazuje na jedno z największych nasileń procederu w ostatnich latach. Organy celne podkreślają, że straty obejmują zarówno bezpośrednie szkody finansowe dla marek, jak i koszty działań kontrolnych.

Według szczegółowych informacji naruszenia własności intelektualnej dotyczące koreańskich marek kosmetycznych wzrosły 24-krotnie rok do roku, co stanowi bezprecedensowy skok. Aż 99 proc. przechwyconych podróbek pochodziło z Chin, wskazując na dominujące źródło produkcji fałszywych kosmetyków. Podrabiane produkty coraz częściej odzwierciedlają nie tylko wygląd opakowań, lecz także nazwy i identyfikację topowych produktów.

Najczęściej podrabianą marką w 2025 roku okazała się Manyo Factory, która zanotowała najwięcej wykrytych przypadków nielegalnego wykorzystania swojej identyfikacji. Na drugim miejscu znalazła się luksusowa marka Sulwhasoo, co pokazuje, że proceder dotyka zarówno segmentu premium, jak i marek masowych. Wzory imitowane są z coraz większą precyzją, co utrudnia konsumentom odróżnienie oryginałów od podróbek.

Przedstawiciele branży oraz władz państwowych ostrzegają, że wzrost podrabianych kosmetyków niesie poważne ryzyko dla bezpieczeństwa konsumentów, ze względu na nieznane składy i brak kontroli jakości. Równocześnie rośnie obawa o długofalową erozję zaufania do K-beauty – jednej z najszybciej rozwijających się kategorii kosmetycznych na świecie.

W odpowiedzi na narastający problem firmy kosmetyczne intensyfikują monitoring transgraniczny oraz inwestują w technologie weryfikacji autentyczności. Koreańskie władze rozważają powołanie nowej grupy zadaniowej łączącej sektor publiczny i prywatny, której celem byłoby wzmocnienie egzekwowania przepisów i ograniczenie skali podróbek. Eksperci podkreślają, że dynamiczny popyt globalny na K-beauty napędza również wzrost zorganizowanej produkcji falsyfikatów, co wymaga wielowymiarowej, skoordynowanej reakcji.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Prawo
14.11.2025 15:28
Wielka Brytania zapowiada przyspieszenie odejścia od testów na zwierzętach
Czyżby Wielka Brytania próbowała dogonić unijne regulacje?Shutterstock

Wielka Brytania ogłosiła nowy, szczegółowy plan działań dotyczący zastępowania testów na zwierzętach w nauce zwalidowanymi metodami alternatywnymi. Strategię zaprezentował minister nauki Lord Vallance, podkreślając, że państwo zamierza przejść do szybszego wdrażania nowoczesnych technologii w procesach regulacyjnych. Dokument precyzyjnie wyznacza terminy, w których poszczególne testy mają zostać wygaszone lub całkowicie zastąpione.

Najważniejszym elementem planu są zmiany w testach regulacyjnych. Rząd zobowiązał się do zakończenia testów oceniających działanie drażniące na skórę i oczy do 2026 roku. Rok później, w 2027, mają zostać wygaszone testy mocy toksyny botulinowej wykonywane na myszach. Kolejnym krokiem będzie ograniczenie badań farmakokinetycznych prowadzonych na psach i naczelnych innych niż ludzie, z terminem granicznym wyznaczonym na 2030 rok.

Wprowadzenie nowych rozwiązań będzie wspierane znaczącym finansowaniem. Rząd przeznaczy 60 mln funtów na rozwój infrastruktury badawczej, w tym powołanie nowego ośrodka preclinical models hub oraz UK Centre for the Validation of Alternative Methods, które mają przyspieszać akceptację takich technologii jak organ-on-a-chip, narzędzia predykcyjne oparte na sztucznej inteligencji czy tkanki wytwarzane metodami bioprintingu 3D. Dodatkowe 15,9 mln funtów zostanie skierowane na rozwój nowych ludzkich modeli chorobowych in vitro.

W dokumencie podkreślono, że testy na zwierzętach będą zastępowane jedynie wtedy, gdy alternatywy zapewnią równoważny poziom bezpieczeństwa i wiarygodności w ocenie ryzyka. Podejście to spotkało się z szerokim poparciem ze strony organizacji branżowych oraz instytucji naukowych, które uznały roadmapę za wyważony i oparty na dowodach kierunek działań.

Według rządu strategia ma wzmocnić pozycję Wielkiej Brytanii jako lidera w obszarze nowej generacji metod bezpieczeństwa, jednocześnie zmniejszając wykorzystanie zwierząt tam, gdzie istnieją udowodnione, efektywne alternatywy. Nowa mapa drogowa stanowi zatem zarówno inwestycję w innowacje technologiczne, jak i krok w kierunku bardziej etycznego prowadzenia badań.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
16. listopad 2025 13:48