StoryEditor
Szkolenia
07.06.2014 00:00

In vitro Humanitarna alternatywa

11 marca minął rok odkąd Unia Europejska wymogła na producentach kosmetyków zakaz testów na zwierzętach. Obecnie o tym, czy produkt trafiający na półki sklepowe jest bezpieczny, dowiadujemy się m.in. z badań in vitro.

4 października na świecie obchodzimy Światowy Dzień Zwierząt (w Polsce od 1993 roku), zaś 22 maja Międzynarodowy Dzień Praw Zwierząt (w Polsce od 1997 roku). Dni te mają na celu zmianę zachowania ludzi w stosunku do zwierząt i uświadomienie im, że zwierzę to żywa istota i również ma swoje prawa. 11 marca 2013 roku obrońcy praw zwierząt zyskali kolejną datę do świętowania. Wtedy to Komisja Europejska wprowadziła siódmą poprawkę do dyrektywy o kosmetykach. Mówi ona o całkowitym zakazie wykorzystywania zwierząt w badaniach kosmetyków, nawet gdy nie istnieją metody badań alternatywne do testów in vivo (na żywym organizmie). Przepisy zabraniają importu oraz sprzedaży, zarówno kosmetyków, jak i składników testowanych na zwierzętach. W przypadku złamania tego zakazu polskie ustawodawstwo narzuca sankcje grzywny, ograniczenie wolności lub pozbawienie wolności do roku. A osobie przeprowadzającej doświadczenia na zwierzętach ze szczególnym okrucieństwem kara ta może zostać wydłużona do dwóch lat.
Żeby uniknąć sankcji i móc wprowadzać na rynek nowości, firmy kosmetyczne musiały zastąpić testy toksykologiczne, przeprowadzane na zwierzętach, metodami alternatywnymi. Kluczową rolę w rozwoju i walidacji tych badań odgrywa Europejskie Centrum Walidacji Metod Alternatywnych (ECVAM-European Centre for the Validation of Alternative Methods), na którego stronie internetowej każdy może przeczytać bieżące raporty i wykaz obowiązujących metod alternatywnych. Jedną z nich są badania na hodowlach komórkowych in vitro (łac. w szkle). Termin ten określa badania procesów biologicznych w warunkach sztucznych, poza organizmem żywym. Hodowle są uproszczonym modelem skóry i pozwalają na wstępną ocenę działania licznych substancji chemicznych, które są lub mogą być w przyszłości użyte do produkcji kosmetyków.
Skąd bierze się komórki do badań in vitro?
Można je pozyskiwać na różne sposoby, np. poprzez wyizolowanie ich z fragmentów skóry, które zostają po operacjach plastycznych. Dlatego gdy ktoś np. operuje odstające uszy, to pozostałe po zabiegu fragmenty skóry trafiają do laboratorium, gdzie komórki są wyodrębniane i namnażane. – Komórki do badań in vitro można zakupić w specjalistycznych firmach albo samodzielnie wyizolować z fragmentów skóry, wyodrębniając je najpierw mechanicznie, a potem poprzez trawienie enzymami – tłumaczy dr. n. biol. Karolina Bazela, kierownik Laboratorium Naukowego Lirene. – Następnie komórki, w sterylnych warunkach, przenosi się do pożywki, która zapewnia im składniki niezbędne do namnażania się i umieszcza w inkubatorach (370C, 5% CO2). W warunkach in vitro możemy hodować nie tylko komórki poszczególnych warstw skóry (keratynocyty czy fibroblasty), ale również tworzyć tzw. modele naskórka czy skóry pełnej grubości. Model naskórka stworzony w warunkach laboratoryjnych jest strukturalnie i funkcjonalnie podobny do naskórka pokrywającego nasze ciało. Jego właściwości barierowe są porównywalne, dzięki temu na modelu naskórka możemy oceniać potencjał drażniący kosmetyków – dodaje dr Bazela.
Bardziej miarodajne wyniki
Za pomocą badań in vitro można obecnie ocenić wpływ preparatów kosmetycznych na organizm ludzki w takich obszarach, jak wchłanianie przez skórę, działanie drażniące na skórę oraz ostrą fototoksyczność. To dobre rozwiązanie, biorąc pod uwagę przede wszystkim względy humanitarne oraz ekonomiczne. Ich wyniki są też bardziej adekwatne niż te prowadzone na modelach zwierzęcych. Te drugie były o wiele mniej miarodajne ze względu na różnice gatunkowe między organizmami ludzkim i zwierzęcym. – Badania in vitro to pierwszy etap w ocenie bezpieczeństwa i skuteczności działania kosmetyków – mówi Karolina Bazela. – Ważnym elementem tych badań jest ocena bezpieczeństwa gotowych produktów. Na modelu naskórka, specjalnie wyhodowanym w laboratorium, jesteśmy w stanie zbadać potencjał drażniący produktów kosmetycznych, kremów, balsamów, toników i innych.
Modele sztucznej skóry są obecnie niezastąpione w badaniu przenikalności substancji aktywnych w głąb skóry – dzięki takim testom dowiadujemy się np., czy substancja wybielająca dotrze do komórek barwnikowych skóry. Na komórkach naskórka badane są substancje czynne chroniące przed szkodliwym wpływem środowiska zewnętrznego, np. przed promieniowaniem ultrafioletowym. Ponadto pozwalają one na prowadzenie obserwacji procesów, np. starzenia się skóry czy też regeneracji powstałych uszkodzeń. – Oprócz testów bezpieczeństwa, na hodowlach komórkowych możemy sprawdzić podstawowe mechanizmy działania substancji aktywnych – wyjaśnia dr Bazela. – Pozwalają w bezpieczny sposób określić optymalnie działające stężenia dla nowych, nie stosowanych jeszcze składników. Przykładowo, na komórkach naskórka naświetlanych promieniowaniem UVB udowodniliśmy właściwości ochronne kwasu foliowego.
Badania in vitro prowadzone na różnych typach hodowli potwierdziły m.in. ochronne działanie melatoniny, hormonu, który może zostać zastosowany w kremach przeciwsłonecznych. Naukowcy dzięki nim odkryli także korzystne właściwości koenzymu Q10, który wykorzystuje się do tworzenia kosmetyków w postaci kremów lub maści, o działaniu przeciwzmarszczkowym i odmładzającym.
Koszt, który się opłaca
Musimy pamiętać, że testy in vitro są wstępnym etapem badania, ale jeszcze nieudokumentowanym działaniem testowanego produktu, gdyż nie istnieje żaden wiarygodny naukowo model umożliwiający odtworzenie całego żywego organizmu ze wszystkimi procesami w nim zachodzącymi. Dlatego w przypadku uzyskania pozytywnych rezultatów w badaniach in vitro należy następnie przeprowadzić badanie ex-vivo i in-vivo. – Czas testowania kosmetyku do momentu uzyskania rekomendacji, że jest bezpieczny dla konsumenta, jest różnorodny i zależy od wielu czynników – tłumaczy dr Karolina Bazela. – Istotne jest, że testy są wieloetapowe. Po badaniach in vitro przeprowadzane są m.in. testy związane ze stabilnością receptury, jej kompatybilnością z opakowaniem, testy działania układu konserwującego, a ponadto testy dermatologiczne i aplikacyjne potwierdzające skuteczność działania kosmetyku.
Warto podkreślić, iż są to badania bardzo kosztowne, długotrwałe i niestety nie zawsze i nie od razu przynoszą producentowi oczekiwane rezultaty (nie wszystkie badania in vitro kończą się wdrożeniem produktu na rynek). Jednak, liczący się na rynku producenci decydują się koszty te ponosić, gdyż są niezbędne do tworzenia wysokiej jakości produktów, jak również do utrzymania prestiżu, miana firmy innowacyjnej oraz zaufania klientów.

Agnieszka Saracyn-Rozbicka

Czy wiesz, że…

W ciągu ostatnich 20 lat w Unii Europejskiej przeznaczono na rozwój alternatywnych metod testowania produktów kosmetycznych prawie 200 mln euro. W 2009 roku w ramach 7. Programu Ramowego ogłoszona została inicjatywa badawcza „Towards innovative, non-animal safety testing methods of chemicals and ingredients of cosmetic products”. Całkowity fundusz wyniósł 65 mln euro i w całości został przeznaczony na rozwój metod alternatywnych. 50 mln z tej kwoty przeznaczono na rozwój metod badania toksyczności systemowej (program SEURAT-1). Połowę zainwestował przemysł kosmetyczny, drugą połowę Komisja Europejska. Z metod alternatywnych opracowanych dzięki finansowaniu Komisji Europejskiej i przemysłu kosmetycznego korzystają następnie wszystkie sektory badań i przemysłu. 


ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Drogerie
03.12.2025 00:49
Rossmann zapowiada: w drogeriach znów będą drogiści
Rossmann został patronem Akademii Drogistów, bo jest to program idealnie skrojony pod naszych pracowników – mówi prezes Rossmann SDP Marcin GrabaraRossmann

Akademia Drogistów to program nauczania on-line, kierowany do osób chcących podnieść swoje kwalifikacje i zostać drogistą. Kilkunastu ekspertów m.in. doktorzy nauk farmaceutycznych, dermatolog, psycholożka, kosmetolożka, dietetyczka czy trener personalny dzielą się wiedzą jak dbać o siebie i innych w holistyczny sposób.

Akademia jest wspólną inicjatywą firmy szkoleniowej questus, Rossmanna oraz Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.

Drogiści pojawili się w XIX wieku oferując szeroką gamę produktów codziennego użytku. Potrafili doradzić w każdej kwestii związanej z dbaniem o urodę. Na miejscu przygotowywali różne mikstury, mieszanki i kosmetyki. Kompetencje drogistów były związane z poradnictwem kosmetycznym i chemicznym, ale nie medycznym. Cieszyli się dużym zaufaniem społecznym jako eksperci z unikalnymi kompetencjami. Klienci ufali im, tak jak my dzisiaj ufamy – jeśli chodzi o nasze zdrowie – farmaceutom w aptekach – wyjaśnia profesor Robert Kozielski z firmy Questus.

Początkowo drogerie pełniły funkcję podobną do aptek, sprzedając nie tylko kosmetyki, ale także substancje chemiczne i lecznicze. Z biegiem czasu zaczynały powstawać pierwsze manufaktury i fabryki kosmetyków. Lata mijały, handel rozwijał się coraz dynamiczniej, a zawód drogisty zaczynał odchodzić w zapomnienie. W Polsce zniknął z rynku na początku lat dwutysięcznych.

Drogiści XXI wieku

Tymczasem klienci potrzebują ekspertów z dziedziny dbania o urodę i zdrowie. Najlepszym przykładem są Niemcy czy Szwajcaria, gdzie zawód drogisty cały czas funkcjonuje i cieszy się dużym prestiżem.

Reaktywacja tej profesji w Polsce ma duże szanse zakończyć się powodzeniem dzięki Akademii Drogistów – programowi nauczania on-line. Całość składa się z 37 godzin zajęć ze 173 merytorycznymi lekcjami wideo (każda od 7 do 20 minut). Zagadnienia są podzielone na osiem modułów: „Wprowadzenie do zawodu drogisty”, „Uważność na siebie”, „Twarz”, „Skóra głowy i włosy”, „Ciało”, „Technologia kosmetyków”, „Uważność na drugiego człowieka” i „Współczesny drogista”.

Akademię stworzyło 17 ekspertów: pracowników naukowych Uniwersytetu Medycznego w Łodzi (doktorzy nauk farmaceutycznych, medycznych, chemicznych, dermatolog), praktyków tworzących kosmetyki z firmy Oceanic, badaczy z agencji Minds & Roses oraz niezależnych specjalistów. 

Rossmann został patronem Akademii Drogistów, bo jest to program idealnie wręcz skrojony pod naszych pracowników. Nasi klienci oczekują nawiązania z nimi bezpośredniej, bliskiej relacji, indywidualnego podejścia i fachowego doradztwa. Dlatego w przypadku naszych pracowników koszty nauki w akademii ponosi firma Rossmann

 – mówi prezes Rossmann SDP Marcin Grabara.

Holistyczne podejście do pielęgnacji

Drogistą może zostać każdy, w tym np. osoby szukające nowych wyzwań zawodowych, chcące się przekwalifikować. Projekt skierowany jest przede wszystkim do pracowników drogerii, salonów kosmetycznych oraz wszystkich tych, którzy interesują się holistycznym podejściem do pielęgnacji.

Akademia buduje specjalistyczne umiejętności i kompetencje, podnosząc szanse na rozwój zawodowy, ale jest też „instrukcją" jak w czasach zmian nie zatracić w sobie dbałości o osobisty dobrostan, wrażliwość na drugiego człowieka i siebie. Dostęp do platformy i programu nauczania kosztuje 2 490 zł.

image

Forbes: Rossmann ponownie w topie najlepszych pracodawców na świecie

Współpraca z Akademią Drogistów pokazuje, że nowoczesne podejście do zdrowia i pielęgnacji wymagają dyskusji między akademickością a praktyką zawodową. Dzisiejszy drogista to profesjonalista o szerokiej wiedzy, zdolny doradzać klientom w sposób odpowiedzialny, oparty na rzetelnych podstawach naukowych i empatii. Cieszy mnie, że nasi wykładowcy i eksperci mają swój udział w kształtowaniu tych kompetencji, wspierając rozwój zawodowy osób pracujących w branży kosmetyczno-zdrowotnej. Wierzę, że dzięki takim inicjatywom budujemy most między uczelnią a środowiskiem praktyków, wspólnie podnosząc jakość doradztwa i zaufania społecznego – dodaje prof. dr hab. n. med. Janusz Piekarski, Rektor Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.

W cenie jest też egzamin, zapewniający certyfikację Instytutu Badań Edukacyjnych. Niebawem drogista będzie wpisany na listę Zintegrowanego Systemu Kwalifikacji, a certyfikat honorowany w całej Unii Europejskiej. Naukę w akademii można rozpocząć w dowolnym momencie i prowadzić ją w elastycznym trybie on-line – indywidualnym tempie, zgodnie z własnymi możliwościami czasowymi.

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Biznes
24.04.2025 16:38
WSIiZ i Pollena-Aroma zapraszają studentów na nowy kierunek: perfumiarstwo
Monika Kaleta i Agnieszka Pieńkosz-Żagan, perfumiarki Pollena-Aroma.Pollena-Aroma

Wyższa Szkoła Inżynierii i Zdrowia w Warszawie (WSIiZ) we współpracy z firmą Pollena-Aroma – największym polskim producentem kompozycji zapachowych i aromatów spożywczych – uruchomiła nowy kierunek studiów podyplomowych: Perfumiarstwo. To pierwsza w Polsce tak kompleksowa oferta edukacyjna poświęcona tworzeniu kompozycji zapachowych oraz ich praktycznym zastosowaniom w różnych kategoriach produktów. Rekrutacja na rok akademicki 2025/2026 już ruszyła.

Nowy program powstał w odpowiedzi na rosnące zapotrzebowanie rynku kosmetycznego na wykwalifikowanych specjalistów. Przemysł perfumeryjny należy obecnie do najdynamiczniej rozwijających się segmentów rynku – wymaga nie tylko estetycznej wrażliwości, ale również zaawansowanej wiedzy technologicznej. Program obejmuje m.in. procesy pozyskiwania surowców, tworzenia receptur, testów laboratoryjnych oraz projektowania procesów produkcyjnych. Słuchacze zapoznają się również z zagadnieniami logistyki, dystrybucji i promocji produktów zapachowych.

W program zaangażowani są specjaliści zarówno z Polski, jak i z zagranicy. Zajęcia prowadzić będą eksperci z Pollena-Aroma, w tym Monika Kaleta – główna perfumiarka firmy i członkini prestiżowego The International Society of Perfumer-Creators, z ponad 25-letnim doświadczeniem. Część zajęć odbywać się będzie w siedzibie Pollena-Aroma w Nowym Dworze Mazowieckim, gdzie słuchacze będą mieli okazję zapoznać się z funkcjonowaniem nowoczesnej, w pełni zautomatyzowanej fabryki zapachów.

Pollena-Aroma, działająca od blisko 70 lat, od 2017 roku należy do międzynarodowej Grupy Turpaz. Firma tworzy kompozycje zapachowe wykorzystywane m.in. w kosmetykach, świecach i odświeżaczach powietrza, dysponując zaawansowanym zapleczem laboratoryjnym i produkcyjnym. WSIiZ z kolei kontynuuje misję praktycznego kształcenia, oferując programy ściśle powiązane z potrzebami rynku. Dzięki tej współpracy studia podyplomowe z perfumiarstwa mają szansę stać się nowym standardem w kształceniu specjalistów w branży kosmetycznej.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
15. grudzień 2025 06:26