StoryEditor
Szkolenia
28.02.2010 00:00

To sprzedawca nadaje ton

Dlaczego sprzedawca powinien mówić klientowi „dzień dobry”, czy ważniejsze jest być miłym, czy dobrze poinformowanym, dlaczego warto pozwolić klientom po prostu pochodzić po sklepie? – na te i inne pytania odpowiada Arkadiusz Wódkowski, prezes firmy AMPS specjalizującej się w badaniach typu „tajemniczy klient”, partner konkursu Drogeria Roku.

 

Czy są rzeczy, które działają na klientów, jak płachta na byka?
Klienci lubią przede wszystkim przejść przez sklep, dotknąć towar. Jest wielką sztuką wyczuć, w którym momencie można rozpocząć proces sprzedaży. W Polsce bardzo często ta reakcja następuje za szybko. Takie PRL-owskie naleciałości – niech kupuje albo wychodzi, bo jeszcze coś ukradnie. Obsługa salonów samochodowych dzieli klientów na potencjalnych kupujących i na „Apaczy” – od stwierdzenia „Ja tylko patrzę”. Żarty, żartami, ale nie można się obrażać na klienta, że tylko przyszedł popatrzeć, bo być może dozbiera pieniądze na samochód i kiedyś wreszcie przyjdzie go kupić. To dotyczy każdej branży. Trzeba pozwolić konsumentowi na zaznajomienie się z towarem. Jak chce, niech ogląda. Może kiedyś zostawi tu dużą gotówkę.
Trzeba też pamiętać, że nie wszyscy klienci są zainteresowani promocjami. Tzw. klienci premium, nie będą zachwyceni hasłem „Proszę bardzo, to jest tańsze. W promocji weźmie pan dwie, damy trzecią gratis!”. W ogóle nie powinno się zaczynać rozmowy od informowania o promocji. Przecież chodzi o to, żeby zarobić. Warto próbować najpierw sprzedawać towar w regularnej cenie.
Co jeszcze denerwuje klientów? Myślę, że niekompetencja produktowa albo świadomość, że wie się więcej od sprzedawcy. W takim miejscu jak drogeria sprzedawca nie może sobie pozwolić na nieznajomość tematu. Największą siłą tego biznesu jest stabilna kadra – ludzie, którzy kumulują wiedzę. Sprzedawca ma się znać na produktach oraz być miły w „miękkiej” jakości obsługi klienta, wychodzić do kupujących z uśmiechem, propozycją pomocy. Idealny pracownik łączy te dwie cechy. Moim zdaniem mało jest takich osób. Kiedy sprzedawca jest perfekcjonistą w jednym obszarze, a zupełnie nie radzi sobie z drugim, powstaje ogromny dysonans. Przemiła ekspedientka, która się bez przerwy uśmiecha, ale na każde pytanie odnośnie produktu mówi „nie wiem”, jest tak samo niedobrze oceniana przez klienta jak ekspedientka, która wszystko wie na temat oferty, używa skomplikowanej terminologii, ale nie potrafi być po ludzku miła.
Zauważyłam, że Polsce nie ma zwyczaju witania klientów, którzy wchodzą do sklepu.
Tak, i wie pani jak się tłumaczą sprzedawcy? Wita się ten, kto przychodzi. Rzeczywiście taki jest u nas kulturowy zwyczaj, a jednak wg standardów obsługi klienta to sprzedawca ma nadawać ton temu kontaktowi, to on buduje atmosferę dobrej rozmowy sprzedażowej od samego początku.
Okropnie (!) denerwuje mnie ochroniarz za plecami, pod którego czujnym okiem muszę wybrać nawet podpaski.
Tak… od audytorów, którzy wcielają się w role tajemniczych klientów, słyszę, że zamiast „dzień dobry” napotykają wzrok mówiący „widzę cię, mam nadzieję, że nie przyszedłeś niczego ukraść”. Są takie sklepy w galeriach handlowych, że ochroniarze pełnią rolę równoprawnych członków załogi. To jest dramatyczne. Prowadzący te sklepy chyba nie zdają sobie sprawy, co to znaczy budowanie wizerunku w punkcie sprzedaży. Sprzedawca wpływa na markę! Z jednej strony firmy wydają kolosalne kwoty na kampanie reklamowe – telewizyjną, prasową, internetową, a potem w jedynym punkcie bezpośredniego styku klienta z produktem i marką, sprzedawca potrafi wszystko zepsuć. Czar pryska, jak bańka mydlana. Moim zdaniem, planując kampanię reklamową, firmy bardzo często nie uszczelniają tego kanału komunikacji. Sprzedawca musi być przeszkolony, dobrze poinformowany, przychylnie nastawiony do marki i produktu. A przede wszystkim musi być dostępny dla klienta.
No właśnie, to widać zwłaszcza w samoobsługowych sklepach – sprzedawcy są tak zajęci wykładaniem towaru na półki, że jedyną w miarę dostępną osobą jest pracownik ochrony. Tylko on ma czas zaprowadzić do półki, na której stoi dany produkt.
Dotknęła pani bardzo ważnego tematu. Nazywamy to w naszych obserwacjach procesem zatowarowania. Rozumiem, że wykładanie towaru na półki jest elementem pracy obsługi sklepu, ale nie może się nigdy odbywać kosztem klienta. Przeprowadziłem wiele badań w różnych sklepach w galeriach handlowych, z których wynika, że wszyscy sprzedawcy pracujący na danej zmianie są zajęci głównie zatowarowaniem! Na klientów zwraca się uwagę dopiero, gdy o coś pytają lub podchodzą do kasy. Być może jest to zła organizacja pracy, a być może nie przeszkoleni sprzedawcy są po prostu nieśmiali – wolą się zając układaniem, przekładaniem, niż aktywnym wyjściem do klienta – „Dzień dobry, jestem do dyspozycji, gdyby było trzeba coś doradzić” – idealne, a tak rzadko słyszane zdanie, rozpoczynające rozmowę handlową.
Rozmawiała
Katarzyna Bochner


ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Drogerie
03.12.2025 00:49
Rossmann zapowiada: w drogeriach znów będą drogiści
Rossmann został patronem Akademii Drogistów, bo jest to program idealnie skrojony pod naszych pracowników – mówi prezes Rossmann SDP Marcin GrabaraRossmann

Akademia Drogistów to program nauczania on-line, kierowany do osób chcących podnieść swoje kwalifikacje i zostać drogistą. Kilkunastu ekspertów m.in. doktorzy nauk farmaceutycznych, dermatolog, psycholożka, kosmetolożka, dietetyczka czy trener personalny dzielą się wiedzą jak dbać o siebie i innych w holistyczny sposób.

Akademia jest wspólną inicjatywą firmy szkoleniowej questus, Rossmanna oraz Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.

Drogiści pojawili się w XIX wieku oferując szeroką gamę produktów codziennego użytku. Potrafili doradzić w każdej kwestii związanej z dbaniem o urodę. Na miejscu przygotowywali różne mikstury, mieszanki i kosmetyki. Kompetencje drogistów były związane z poradnictwem kosmetycznym i chemicznym, ale nie medycznym. Cieszyli się dużym zaufaniem społecznym jako eksperci z unikalnymi kompetencjami. Klienci ufali im, tak jak my dzisiaj ufamy – jeśli chodzi o nasze zdrowie – farmaceutom w aptekach – wyjaśnia profesor Robert Kozielski z firmy Questus.

Początkowo drogerie pełniły funkcję podobną do aptek, sprzedając nie tylko kosmetyki, ale także substancje chemiczne i lecznicze. Z biegiem czasu zaczynały powstawać pierwsze manufaktury i fabryki kosmetyków. Lata mijały, handel rozwijał się coraz dynamiczniej, a zawód drogisty zaczynał odchodzić w zapomnienie. W Polsce zniknął z rynku na początku lat dwutysięcznych.

Drogiści XXI wieku

Tymczasem klienci potrzebują ekspertów z dziedziny dbania o urodę i zdrowie. Najlepszym przykładem są Niemcy czy Szwajcaria, gdzie zawód drogisty cały czas funkcjonuje i cieszy się dużym prestiżem.

Reaktywacja tej profesji w Polsce ma duże szanse zakończyć się powodzeniem dzięki Akademii Drogistów – programowi nauczania on-line. Całość składa się z 37 godzin zajęć ze 173 merytorycznymi lekcjami wideo (każda od 7 do 20 minut). Zagadnienia są podzielone na osiem modułów: „Wprowadzenie do zawodu drogisty”, „Uważność na siebie”, „Twarz”, „Skóra głowy i włosy”, „Ciało”, „Technologia kosmetyków”, „Uważność na drugiego człowieka” i „Współczesny drogista”.

Akademię stworzyło 17 ekspertów: pracowników naukowych Uniwersytetu Medycznego w Łodzi (doktorzy nauk farmaceutycznych, medycznych, chemicznych, dermatolog), praktyków tworzących kosmetyki z firmy Oceanic, badaczy z agencji Minds & Roses oraz niezależnych specjalistów. 

Rossmann został patronem Akademii Drogistów, bo jest to program idealnie wręcz skrojony pod naszych pracowników. Nasi klienci oczekują nawiązania z nimi bezpośredniej, bliskiej relacji, indywidualnego podejścia i fachowego doradztwa. Dlatego w przypadku naszych pracowników koszty nauki w akademii ponosi firma Rossmann

 – mówi prezes Rossmann SDP Marcin Grabara.

Holistyczne podejście do pielęgnacji

Drogistą może zostać każdy, w tym np. osoby szukające nowych wyzwań zawodowych, chcące się przekwalifikować. Projekt skierowany jest przede wszystkim do pracowników drogerii, salonów kosmetycznych oraz wszystkich tych, którzy interesują się holistycznym podejściem do pielęgnacji.

Akademia buduje specjalistyczne umiejętności i kompetencje, podnosząc szanse na rozwój zawodowy, ale jest też „instrukcją" jak w czasach zmian nie zatracić w sobie dbałości o osobisty dobrostan, wrażliwość na drugiego człowieka i siebie. Dostęp do platformy i programu nauczania kosztuje 2 490 zł.

image

Forbes: Rossmann ponownie w topie najlepszych pracodawców na świecie

Współpraca z Akademią Drogistów pokazuje, że nowoczesne podejście do zdrowia i pielęgnacji wymagają dyskusji między akademickością a praktyką zawodową. Dzisiejszy drogista to profesjonalista o szerokiej wiedzy, zdolny doradzać klientom w sposób odpowiedzialny, oparty na rzetelnych podstawach naukowych i empatii. Cieszy mnie, że nasi wykładowcy i eksperci mają swój udział w kształtowaniu tych kompetencji, wspierając rozwój zawodowy osób pracujących w branży kosmetyczno-zdrowotnej. Wierzę, że dzięki takim inicjatywom budujemy most między uczelnią a środowiskiem praktyków, wspólnie podnosząc jakość doradztwa i zaufania społecznego – dodaje prof. dr hab. n. med. Janusz Piekarski, Rektor Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.

W cenie jest też egzamin, zapewniający certyfikację Instytutu Badań Edukacyjnych. Niebawem drogista będzie wpisany na listę Zintegrowanego Systemu Kwalifikacji, a certyfikat honorowany w całej Unii Europejskiej. Naukę w akademii można rozpocząć w dowolnym momencie i prowadzić ją w elastycznym trybie on-line – indywidualnym tempie, zgodnie z własnymi możliwościami czasowymi.

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Biznes
24.04.2025 16:38
WSIiZ i Pollena-Aroma zapraszają studentów na nowy kierunek: perfumiarstwo
Monika Kaleta i Agnieszka Pieńkosz-Żagan, perfumiarki Pollena-Aroma.Pollena-Aroma

Wyższa Szkoła Inżynierii i Zdrowia w Warszawie (WSIiZ) we współpracy z firmą Pollena-Aroma – największym polskim producentem kompozycji zapachowych i aromatów spożywczych – uruchomiła nowy kierunek studiów podyplomowych: Perfumiarstwo. To pierwsza w Polsce tak kompleksowa oferta edukacyjna poświęcona tworzeniu kompozycji zapachowych oraz ich praktycznym zastosowaniom w różnych kategoriach produktów. Rekrutacja na rok akademicki 2025/2026 już ruszyła.

Nowy program powstał w odpowiedzi na rosnące zapotrzebowanie rynku kosmetycznego na wykwalifikowanych specjalistów. Przemysł perfumeryjny należy obecnie do najdynamiczniej rozwijających się segmentów rynku – wymaga nie tylko estetycznej wrażliwości, ale również zaawansowanej wiedzy technologicznej. Program obejmuje m.in. procesy pozyskiwania surowców, tworzenia receptur, testów laboratoryjnych oraz projektowania procesów produkcyjnych. Słuchacze zapoznają się również z zagadnieniami logistyki, dystrybucji i promocji produktów zapachowych.

W program zaangażowani są specjaliści zarówno z Polski, jak i z zagranicy. Zajęcia prowadzić będą eksperci z Pollena-Aroma, w tym Monika Kaleta – główna perfumiarka firmy i członkini prestiżowego The International Society of Perfumer-Creators, z ponad 25-letnim doświadczeniem. Część zajęć odbywać się będzie w siedzibie Pollena-Aroma w Nowym Dworze Mazowieckim, gdzie słuchacze będą mieli okazję zapoznać się z funkcjonowaniem nowoczesnej, w pełni zautomatyzowanej fabryki zapachów.

Pollena-Aroma, działająca od blisko 70 lat, od 2017 roku należy do międzynarodowej Grupy Turpaz. Firma tworzy kompozycje zapachowe wykorzystywane m.in. w kosmetykach, świecach i odświeżaczach powietrza, dysponując zaawansowanym zapleczem laboratoryjnym i produkcyjnym. WSIiZ z kolei kontynuuje misję praktycznego kształcenia, oferując programy ściśle powiązane z potrzebami rynku. Dzięki tej współpracy studia podyplomowe z perfumiarstwa mają szansę stać się nowym standardem w kształceniu specjalistów w branży kosmetycznej.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
13. grudzień 2025 10:09