StoryEditor
Handel
13.07.2020 00:00

Andrzej Duda będzie prezydentem przez kolejne 5 lat. Co to oznacza dla branży handlowej?

Cząstkowe wyniki podane przez PKW wskazują, że w wyborach prezydenckich zwyciężył aktualny prezydent Andrzej Duda. Oznacza to, że pomysły Prawa i Sprawiedliwości, takie jak wprowadzenie podatku od sprzedaży detalicznej czy utrzymanie zakazu handlu w niedziele nie napotkają oporu ze strony nowego-starego prezydenta.

Duda nigdy nie ukrywał tego, że popiera dodatkowe opodatkowanie zagranicznych sieci sklepów. Uchwalona głosami PiS ustawa z 2016 r. o podatku od sprzedaży detalicznej została podpisana przez prezydenta i dopiero interwencja Komisji Europejskiej pozwoliła na zablokowanie daniny. Do dziś podatku nie zapłacił nikt, jesteśmy już jednak blisko (prawdopodobnie) finalnego rozstrzygnięcia tej sprawy.

W 2019 r. Sąd UE stanął po stronie Polski, jednak KE odwołała się do Trybunału Sprawiedliwości. Orzeczenie tego ostatniego ws. polskiego podatku handlowego spodziewane jest w najbliższych miesiącach i albo utoruje drogę do poboru podatku, albo sprawi, że PiS raz jeszcze będzie musiał przemyśleć konstrukcję daniny.

Gdyby orzeczenie TSUE zablokowało progresywny podatek, Zjednoczona Prawica może sięgnąć po wariant tzw. congestion tax, zapowiadany już przez wicepremier Jadwigę Emilewicz. Nie można jednak wykluczyć jeszcze innych wariantów podatku. Wydaje się natomiast niemal pewne, że w sytuacji pierwszej po 1989 roku recesji w polskiej gospodarce Prawo i Sprawiedliwość sięgnie po każdą złotówkę, która mogłaby zasilić budżet państwa. Trudno spodziewać się, by Andrzej Duda zablokował ewentualną nową ustawę o podatku handlowym.

"12 lipca wybierzemy prezydenta naszego kraju na kolejne 5 lat. Ale zdecydujemy też o tym, czy w handlu niedziele nadal będą wolne od pracy" - pisał kilka dni temu w odezwie do pracowników handlu Alfred Bujara, szef sekcji handlowej NSZZ "Solidarność", nawołując do głosowania w wyborach na Andrzeja Dudę.

Reelekcja Dudy wydaje się zamykać kwestię potencjalnego otwarcia sklepów w niedziele po to, by pomóc w odbudowywaniu kondycji firm w trakcie koronakryzysu. Sytuacja gospodarcza musiałaby stać się naprawdę katastrofalna, by PiS, ryzykując gniew związkowców, zdecydował się na choćby tymczasową likwidację zakazu handlu w niedziele, o co od początku odmrażania gospodarki apelują rzesze przedsiębiorców.

Jak Duda tłumaczył w przeszłości swoje poparcie dla zamykania sklepów w niedziele? - Chodziło o to, żeby wspomóc małe rodzinne firmy, małe rodzinne sklepy, gdzie właściciel wraz z rodziną osobiście zajmuje się sprzedażą. Ale także o to, aby ludzie, którzy są de facto zmuszani do pracy w niedziele, mieli wolne - tłumaczył prezydent Andrzej Duda w 2019 r. w telewizji Trwam. - Oczywiście z jednej strony to czasem jest uciążliwe, także i dla mnie, kiedy jestem np. w domu w niedzielę i potrzebowałbym coś kupić. Przyzwyczailiśmy się trochę do tego, że także w niedzielę można zrobić zakupy - zapewniał.

Polska Federacja Producentów Żywności w ostatnim tygodniu kampanii wyborczej zaapelowała do Andrzeja Dudy i Rafała Trzaskowskiego o jasną deklarację w sprawie tego, czy podpiszą ustawę o tzw. podatku cukrowym. Żaden z kandydatów nie odpowiedział jednak na ten apel.

Premier Mateusz Morawiecki pod koniec czerwca zapewniał co prawda, że Andrzej Duda jest "jedynym gwarantem tego, że podatki będą służyły Polakom i nie będą podnoszone", jednak tego typu deklaracje kampanijne rządzą się własnymi prawami. Jedno jest natomiast pewne: Duda w pewnym sensie już zablokował (przynajmniej na kilka miesięcy) podatek cukrowy i to bez kiwnięcia palcem. Danina miała zacząć obowiązywać 1 lipca. Prawo i Sprawiedliwość miało plan, by nie poruszać tematu w kampanii, odczekać do momentu po wyborach i dopiero wówczas, już w czerwcu, dać zielone światło w Sejmie ustawie (wcześniej zawetowanej przez Senat).

Jednak wybory prezydenckie zaplanowane na 10 maja się nie odbyły, wywracając harmonogram działań PiS do góry nogami i sprawiając, że ustawy o podatku cukrowym nie udało się uchwalić przed zapisanym w niej momentem wejścia przepisów w życie (czyli przed 1 lipca). W dużym uproszczeniu oznacza to, że aby podatek został uchwalony, potrzebny będzie nowy projekt ustawy, przejście całego procesu legislacyjnego od nowa i liczenie na podpis prezydenta. A nawet ewentualne (mało prawdopodobne) weto Dudy mogłoby zostać odrzucone przez Sejm głosami Zjednoczonej Prawicy i... Lewicy, która także popiera podatek cukrowy.

Na początku maja 2020 r. prezydent Andrzej Duda zapowiedział, że jeśli zostanie ponownie wybrany, to na sklepowych paragonach pojawi się informacja o kwocie wydanej na artykuły wyprodukowane w Polsce. Wskazał nawet termin: koniec drugiej kadencji (trudno ocenić, dlaczego akurat wtedy).

Prezydent powiedział również, że duże sieci handlowe mają zostać zobligowane do zaopatrzenia się w określony przez państwo asortyment rolno-spożywczy pochodzący z Polski, a nawet - jak zaznaczył - powiatu, w którym działają. Nie wiadomo, co prezydent miał dokładnie na myśli. Być może chodziło mu o poparcie projektu ustawy o markach własnych, który wciąż nie został pokazany, mimo iż został zapowiedziany w ubiegłym roku przez premiera Mateusza Morawieckiego.

Deklaracja Dudy dotycząca dwóch ostatnich tematów jest na tyle świeża, że warto traktować ją poważnie. Jednak diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach i dopóki nie ujrzymy projektów ustaw, nie możemy przewidzieć, jaki będzie ich los. Ostatnie z omawianych zagadnień na pierwszy rzut oka wydaje się jednak potencjalnie niezgodne z prawem UE, więc teoretycznie mogłoby zostać zablokowane przez Komisję Europejską, podobnie jak miało to miejsce z podatkiem handlowym. Wówczas podpis Dudy może nie wystarczyć do wprowadzenia w życie nowego prawa.

W kontekście reelekcji Andrzeja Dudy warto podkreślić, że nawet ewentualne przejęcie władzy w parlamencie przez obecną opozycję po wyborach do Sejmu i Senatu zaplanowanych na 2023 r. oznaczać będzie szorstką przyjaźń z Pałacem Prezydenckim przez późniejsze dwa lata. Jeśli przyszły rząd i parlament spróbują np. zlikwidować zakaz handlu w niedziele, prawdopodobnie Andrzej Duda chętnie skorzysta z przysługującego mu prawa weta. Oznacza to, że być może w minioną niedzielę Polacy zakonserwowali na lata wiele regulacji wprowadzonych już przez PiS, a dotykających bezpośrednio branży handlowej.

wiadomoscihandlowe.pl
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
E-commerce
11.09.2025 15:16
Sephora wprowadza ekspresową dostawę kosmetyków z Uber Eats
Sephora wprowadzając nową usługę chce mocniej zaangażować klientów i związać ich ze swoją marką.wiadomoscikosmetyczne.pl

Sephora, należąca do koncernu LVMH, uruchomiła w Stanach Zjednoczonych nową usługę dostawy kosmetyków na żądanie we współpracy z Uber Eats. To pierwsza prestiżowa sieć beauty dostępna w amerykańskiej wersji aplikacji do zamawiania jedzenia. Usługa obejmuje setki lokalizacji Sephory w Ameryce Północnej i pozwala klientom zamawiać produkty z kategorii makijażu, pielęgnacji skóry, zapachów, pielęgnacji włosów i wellness. Czas dostawy może wynosić zaledwie 25 minut.

Nowa opcja jest dostępna zarówno dla klientów w USA, jak i w Kanadzie. Dodatkowo uczestnicy programu lojalnościowego Beauty Insider mogą powiązać swoje konta z Uber Eats, aby zbierać punkty przy każdym zamówieniu. To oznacza, że nawet szybkie zakupy – od uzupełniania podstawowych produktów po prezenty kupowane w ostatniej chwili – mogą przynosić dodatkowe korzyści.

Sephora i Uber Eats podkreślają, że współpraca odpowiada na zmieniające się potrzeby konsumentów, którzy oczekują łatwego i natychmiastowego dostępu do ulubionych marek. Aby zachęcić do skorzystania z nowej usługi, Uber Eats oferuje 10 USD zniżki przy pierwszym zamówieniu o wartości co najmniej 50 dolarów. Promocja obowiązuje do 30 października 2025 r.

Sephora nie jest jedyną siecią beauty, która testuje współpracę z platformami dostaw jedzenia w celu rozszerzenia swojej obecności rynkowej. Partnerstwo z Uber Eats wpisuje się w rosnący trend integracji handlu detalicznego z szybkimi usługami dostaw, które mają nie tylko zwiększać wygodę zakupów, lecz także budować lojalność klientów w konkurencyjnym sektorze kosmetycznym.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Sieci i centra handlowe
10.09.2025 10:44
Bath & Body Works zatrudni 30 tys. pracowników sezonowych na czas świątecznego szczytu
Bath & Body Works w galerii Westfield Arkadia w Warszawie. wiadomoscikosmetyczne.pl

Bath & Body Works ogłosiło plany zatrudnienia ponad 30 tys. pracowników sezonowych w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Portoryko, aby sprostać spodziewanemu wzrostowi popytu w okresie świątecznym. Rekrutacja obejmie zarówno sklepy detaliczne, jak i centra dystrybucyjne, które odpowiadają za sprawną obsługę zamówień w tym kluczowym dla handlu czasie.

Firma planuje przyjąć częściowo etatowych pracowników do obsługi prawie 1,9 tys. sklepów w Ameryce Północnej. Dodatkowo w pięciu centrach dystrybucyjnych zlokalizowanych w Ohio powstanie ponad 2 tys. pełnoetatowych stanowisk, które wzmocnią zaplecze logistyczne i zapewnią sprawną realizację dostaw.

Zarząd podkreśla, że tak szeroko zakrojona rekrutacja ma na celu zagwarantowanie wysokiego poziomu obsługi w okresie największego obciążenia sprzedażowego w roku. Dzięki zwiększeniu zatrudnienia sieć chce nie tylko usprawnić proces zakupowy, ale także utrzymać standardy obsługi klienta, z których marka jest znana.

Prezes Bath & Body Works, Daniel Heaf, zaznaczył, że sezon świąteczny jest czasem, w którym „marka, produkty i zespoły pokazują pełnię swoich możliwości”. Jak dodał, sukces w tym okresie zależy od tysięcy pracowników, którzy swoją pracą w sklepach i centrach dystrybucyjnych tworzą doświadczenie zakupowe na najwyższym poziomie.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
14. wrzesień 2025 05:36