StoryEditor
E-commerce
25.09.2017 00:00

Aplikacje zamiast sprzedawców?

Dostępność kosmetyków w kanale online zmienia obraz rynku. Dynamika sprzedaży w sieci w kategoriach beauty sięga 19 proc. To stawia nowe wyzwania zarówno przed producentami, jak i detalistami. Zmienia się m.in. funkcja sklepowego personelu. - Będzie coraz mniej zwykłych sprzedawców, których zastąpią cyfrowe aplikacje, przybędzie za to ekspertów-doradców, niekoniecznie pracujących na miejscu, w sklepie - mówił Krzysztofa Bolesta, dyrektor ds. badań firmy Polityka Insight podczas konferencji zorganizowanej z okazji 15-lecia Polskiego Związku Przemysłu Kosmetycznego.

Rynek e-commerce w Polsce rozwija się nawet siedmiokrotnie szybciej niż tradycyjna sprzedaż. Zdaniem Krzysztofa Bolesty na rynek kosmetyczny ma to jeszcze umiarkowane przełożenie. – Tylko 8 proc. Polaków  kupuje kosmetyki w sieci, ale ciekawe jest, że większość, to najbardziej lukratywna cześć rynku, czyli osoby zamożne – mówił podczas konferencji zorganizowanej z okazji 15-lecia Polskiego Związku Przemysłu Kosmetycznego (PZPK).

Tylko 3 proc. kupujących w internecie to osoby o dochodach poniżej 1000 zł miesięcznie. Natomiast wśród klientów zamożnych kanał online ma już 17 proc. udziału w sprzedaży. – Dzieje się tak, ponieważ w sieci mogą dostać droższe, zagraniczne i trudno dostępne w Polsce marki. Inaczej niż w drogeriach, które mają łącznie 45 proc. udziału w rynku pod względem wartości, choć przynajmniej czasami kupuje w nich 80 proc. Polaków – czytamy w „Raporcie o stanie branży kosmetycznej w Polsce 2017” wydanym z okazji jubileuszu związku.Raport opracowany został przez PZPK we współpracy z firmami Deloitte Polska i Polityka Insight.

Właśnie w tym kierunku  będzie się zmieniał rynek. Oferta kosmetyków dostępnych w sieci powinna się powiększać wraz z upraszczaniem procesu zakupowego, m.in. dzięki ekspansji wielkich e-sklepów, takich jak Amazon czy Alibaba, wprowadzaniu coraz bardziej intuicyjnych aplikacji oraz współpracy firm z różnych branż.  – Trzeba być jednak uważnym, ponieważ jest to rynek trudniejszy niż fizyczna dystrybucja kosmetyków. Klienci, którzy kupują w sieci nie czują lojalności do marki, eksperymentują z produktami, szukają ciągle czegoś nowego – przestrzegał Krzysztof Bolesta.

Spada również lojalność wobec miejsc sprzedaży. E-commerce stawia przed detalistami nowe wyzwania. Coraz szybsze tempo życia sprawia, że konsumenci szukają przede wszystkim prostych rozwiązań. – Będą wybierali tych dystrybutorów i producentów, którzy umożliwią im szybkie zamówienie  produktu w dowolnym miejscu i czasie. Sprzedawcy będą przy tym musieli zapewnić ciągłość zamówień i bezproblemowe płatności na różnych urządzeniach – piszą autorzy raportu.

Przeniesienie sprzedaży do sieci jest początkiem zmian wynikających z rozpowszechniania nowych technologii w handlu. Skorzystają na nich również tradycyjne sklepy, jeśli będą potrafiły atrakcyjne powiązać nowoczesne technologie ze stacjonarną placówką. Dobrym przykładem są stosowane już w sklepach wirtualne lustra, które pozwalają dobrać odpowiedni kosmetyk, zrobić „na próbę” wirtualny makijaż i zobaczyć go w różnym świetle. Tego typu aplikacje można również instalować na smartfonach. – To jest ruch od wizażystek i doradców do robotyki i automatyki. Wizażystki pozostaną jednak w sektorze premium. Personalizacja, szyte na miarę produkty, indywidualne podejście do klienta będzie drogo wycenianie – podkreślił Krzysztof Bolesta.

Doradcy konsumentów nie staną się więc zbędni. Osoby skłonne wydawać więcej na kosmetyki zapłacą również za fachową poradę lub usługi zawodowej wizażystki. – Na rynku będzie więc coraz mniej zwykłych sprzedawców kosmetyków, przybędzie za to ekspertów-doradców, niekoniecznie pracujących na miejscu, w sklepach - podsumował.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
E-commerce
29.04.2024 13:33
Sifted: Vinted osiąga pierwszy raz rentowność i odnotowuje 61 proc. wzrost przychodów
Vinted to jeden z najpopularniejszych serwisów sprzedaży towarów używanych.Canva/Vinted
Vinted, litewski startup, który stał się jednym z najbardziej znanych w Europie rynków artykułów używanych, po raz pierwszy osiągnął rentowność. W swoim raporcie rocznym firma podaje, że jej przychody w 2023 r. osiągnęły poziom 596,3 milionów euro, co oznacza wzrost o 61 proc. rok do roku. Odnotowała również zysk netto w wysokości 17,8 milionów euro w 2023 r., w porównaniu ze stratą netto w wysokości 20,4 milionów euro w 2022 r. Skorygowana EBITDA wyniosła 76,6 milionów euro.

Startup z siedzibą w Wilnie jest wspierany przez jedne z wiodących na świecie firm ventrure capital, w tym Accel, Lightspeed, EQT i Insight Partners. Według portalu Dealroom, Vinted zebrał łącznie 532 miliony dolarów, a według ostatecznych obliczeń jego wartość wyniosła 4,1 miliarda euro. Na koniec 2023 roku zabezpieczył także kredyt odnawialny w wysokości 50 mln euro od BNP Paribas i ING Bank na potencjalne przyszłe możliwości inwestycyjne lub ekspansję, w tym fuzje i przejęcia. Wiele osób spekuluje, że Vinted może być na dobrej drodze do debiutu giełdowego: w wywiadzie dla portalu Sifted rok temu Thomas Plantenga, dyrektor generalny firmy, powiedział, że skalowalność biznesu jest już gotowa do pierwszej emisji akcji, ale wystawienie spółki na giełdzie nie jest pierwszym priorytetem.

Vinted jest obecny na kilkudziesięciu rynkach w Europie i Ameryce Północnej. W zeszłym roku rozszerzyła swoją działalność na Danię, Finlandię i Rumunię. Po przejęciu w 2022 r. projektantki specjalizującej się w używaniu odzieży Rebelle, wkroczyła także na rynek mody luksusowej i opracowała usługę sprawdzającą, czy luksusowe produkty są oryginalne. Vinted rozwija także swoją usługę wysyłkową Vinted Go. W tym roku będzie nadal intensywnie inwestować w tę usługę, szczególnie we Francji, Belgii i Holandii – napisano w oświadczeniu. W 2023 r. średnia miesięczna liczba pracowników wzrosła o jedną trzecią do 1743, przy czym większość była zatrudniona na Litwie. Dziś firma zatrudnia ponad 2000 osób.

Vinted, platforma internetowa pierwotnie przeznaczona dla osób prywatnych, niezamierzanie stała się popularnym kanałem sprzedaży dla konsultantek z firm marketingu wielopoziomowego (MLM). Te przedstawicielki wykorzystują Vinted do dystrybucji kosmetyków, co jest szczególnie widoczne w przypadku produktów z premii czy prowizji otrzymanych w ramach ich działalności. Ponadto, pracownicy drogerii i perfumerii również korzystają z Vinted do sprzedaży markowych kosmetyków, które zdobyli jako benefity pracownicze. Dzięki temu, kupujący na Vinted mogą znaleźć produkty wysokiej jakości po niższych cenach, co czyni platformę atrakcyjną zarówno dla sprzedających, jak i kupujących, mimo że pierwotnie nie była ona przeznaczona do prowadzenia działalności gospodarczej. Na platformie znajdują się obecnie dziesiątki tysięcy ofert z kategorii urodowej.

Czytaj także: Vinted: re-commerce rośnie — ponad 45 proc. Polaków od ponad 4 lat kupuje z drugiej ręki

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
E-commerce
24.04.2024 13:00
Na stronie internetowej Dino pojawił się odnośnik do eZebry. Sieć marketów promuje e-drogerię także w swoich gazetkach
Dino przekierowuje do drogerii eZebra ze swojej strony internetowej. Odnośnik pojawił się w menu głównym na stronie internetowej marketdino.plDino
Na stronie Dino na górnej belce pojawił się odnośnik do sklepu eZebra, niezależnej drogerii internetowej. Na początku kwietnia Dino przejęło sporą część udziałów eZebra, stając się kontrolującym udziałowcem. Link kieruje bezpośrednio do internetowej drogerii eZebra, umożliwiając szybki i łatwy dostęp do szerokiego asortymentu kosmetyków, co ma na celu zwiększenie ruchu na stronie eZebra i promowanie jej oferty wśród klientów Dino.

Na stronie głównej Dino Polska pojawił się odnośnik do sklepu eZebra, co jest znaczącym krokiem w integracji obu firm po niedawnym przejęciu eZebra przez Dino. Ten nowy element na stronie jest nie tylko wygodnym udogodnieniem dla klientów poszukujących produktów kosmetycznych online, ale także sygnalizuje zacieśnienie współpracy pomiędzy tymi podmiotami.

image
Dino ze swojej gazetki reklamowej przekierowuje klientów do drogerii eZebra, w której kupiło udziały, Jest to jednak skromny komunikat na ostatniej stronie publikacji
Dino
Sieć marketów zaprasza także klientów do drogerii eZebra wspominając o niej w swojej najnowszej gazetce handlowej. Komunikat jest jednak bardzo skromny, został umieszczony tylko na ostatniej stronie gazetki.

Dino Polska ogłosiło, że 3 kwietnia tego roku sfinalizowało zakup udziałów w internetowej drogerii eZebra, na mocy warunkowej umowy wstępnej zawartej między firmami 17 października 2023 r. W wyniku tej transakcji, Dino Polska nabyło 72,22 proc. udziałów eZebra, a po zwiększeniu kapitału zakładowego firmy, jego udział wzrośnie do 75 proc.

Dino Polska przejmie również kontrolę nad spółkami zależnymi eZebra, w tym 3BOOM sp. z o.o. z Lublina oraz JTG Polska, która dysponuje własnym magazynem i zajmuje się usługami magazynowymi oraz wysyłkowymi. Założyciele eZebra pozostaną na kluczowych stanowiskach kierowniczych i będą nadzorować wdrażanie obecnej strategii rozwoju.

Całkowity koszt zakupionych udziałów wyniósł 63 miliony złotych, przy czym ta kwota może zostać dostosowana w zależności od rzeczywistych danych finansowych ustalonych na dzień finalizacji transakcji. Z tej sumy, 11,5 miliona złotych zostało przekazane do eZebra jako kapitał na pokrycie nowo wyemitowanych udziałów w kapitale zakładowym, wspierając tym samym rozwój firmy. Pozostała kwota, czyli 51,5 miliona złotych, była płatnością za nabycie już istniejących udziałów.

eZebra.pl to największy niezależny polski sklep internetowy specjalizujący się w produktach kosmetycznych, oferujący szeroki asortyment z zakresu pielęgnacji, makijażu, perfum, akcesoriów kosmetycznych oraz produktów do paznokci. Firma współpracuje z około 300 dostawcami i oferuje towary od ponad 1000 marek, co sumuje się do około 40 tysięcy różnych produktów.

Czytaj także: Dino Polska oficjalnie przejęło internetową drogerię eZebra

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
01. maj 2024 18:12