StoryEditor
E-commerce
13.10.2021 00:00

Łukasz Kuczkowski, Unilever: Klient planuje zakupy w internecie, rzadko robi je impulsowo

Polski e-konsument kupuje na zapas, nie ufa płatnościom mobilnym i jest przyzwyczajony do darmowej dostawy. Rzadko kupuje pod pływem impulsu, to są zakupy planowane. Niezwykle ważna jest prezentacja produktu w internecie – zdjęcia i opisy, w których klienci są w stanie wyłapać literówki i porównywać z tym, co czytają na kartonikach produktów, i na tej podstawie nawet zwrócić produkt do sklepu – mówi Łukasz Kuczkowski, Head of e-Commerce Poland & East Europe w firmie Unilever. 

Co może Pan powiedzieć o polskim konsumencie kupującym w internecie i jego wyborach?

W Polsce wciąż głównym czynnikiem zakupowym w e-commerce jest misja "stockowa", czyli konsumenci kupują więcej, żeby mieć na zapas. Dzięki temu też są w stanie osiągnąć lepszą cenę niż kupując jedną sztukę. Proszę zwrócić uwagę, że nie wszyscy sprzedawcy wciąż adresują tę misję, a przygotowanie odpowiedniej oferty producenta dla konsumenta pod tym względem jest bardzo istotne. Oczywiście to nie jest też tak, że konsument "stockuje" się każdym produktem. Są takie produkty, które kupuje się na zapas i dobrym przykładem jest tu Domestos, który konsumenci kupują zawsze w wielosztukach – 4, a czasami nawet 6 sztuk jednego produktu, bo to jest produkt pierwszej potrzeby, używany bardzo często, którego też penetracja na polskim rynku jest na bardzo wysokim poziomie.

Przygotowanie oferty skrojonej pod potrzeby jest bardzo istotne. Na drugim końcu są produkty mniej impulsowe, użytkowane nieco wolniej i nieco rzadziej. Takim przykładem są dezodoranty. Ważne jest aby znać swojego konsumenta.

Za każdym razem, gdy tworzymy nowe oferty sprzedażowe, stawialiśmy w samym centrum konsumenta i jego potrzebę. Analizujemy to, w jaki sposób kupuje, w jaki sposób poszukuje naszych produktów. Chcemy ułatwić mu wybór i zakup, aby nie spędzał zbyt dużo czasu, ponieważ jeżeli on poszukuje czegoś zbyt długo, to zazwyczaj nie dokonuje tego zakupu wcale.

Polski klient jest przyzwyczajony do darmowej dostawy. Coś co na rynkach zachodnich jest świętem np. w ramach Amazon Prime Day, w Polsce stało się nową normalnością.

Czy jest coś co szczególnie wyróżnia polskiego konsumenta?

Polski konsument ma kilka cech, które go wyróżniają na tle innych krajów. Wciąż nie ufa do końca płatnościom mobilnym. Widzimy to również na podstawie zachowań konsumenckich. Często klienci dodają produkty do koszyka korzystając ze smartfona, natomiast finalizują zakupy na komputerze. Jest to często powiązane albo z problemami technologicznymi, czyli że nie do końca technologie mobilne są dla użytkownika przyjazne, ale często jest to również obawa o bezpieczeństwo danych.

Drugą cechą jest przyzwyczajenie do darmowej dostawy. Coś co na rynkach zachodnich jest świętem np. w ramach Amazon Prime Day, w Polsce stało się nową normalnością. Konsumenci porównując ceny czy wyszukując różnych ofert w sklepach internetowych bardzo często zwracają uwagę na koszty dostawy i termin dostawy. To nie jest ani złe ani dobre. Jest to po prostu specyfika naszego konsumenta, którą trzeba umieć zaadresować, żeby móc odnosić sukcesy na tym rynku.

Polski konsument też wydaje dość dużo w internecie przy jednym akcie zakupowym, więc koszyk jest rozbudowany. Kupuje rzadziej, ale jak już kupuje to robi większe zakupy.

W jaki sposób digital wpływa na zakupy w kanale offline?

To, jak ważny jest to aspekt pokazują przykłady wiodącej drogerii stacjonarnej w Polsce, która nawet trakcie pandemii utrzymywała sprzedaż online z dostawą kurierem, ale umożliwiała też odbiór bezpośrednio w sklepie. Polacy często dokonują zakupów czy wybierają sklepy, które działają w środowisku omnichannel w momencie, kiedy mogą ten produkt odebrać stacjonarnie. To jest jak najbardziej korzystne dla kanału offline. Odbierając paczkę w sklepie stacjonarnym, konsument często przechodzi przez halę sprzedaży i jest w stanie coś jeszcze dokupić. Ten efekt jest bardzo istotny.

Podobnie jeśli chodzi o różnego rodzaju reklamy marketingowe czy reklamy digitalowe obecne wyłącznie w internecie. Obecnie konsumpcja reklam znacząco się zmieniła. Przeglądając strony internetowe czy portale społecznościowe co chwilę natrafiamy na reklamy produktowe, które mają potem wpływ na nasze wybory przy półce. Przekaz musi być bardzo spójny między jednym a drugim środowiskiem, czyli to co prezentujemy w digitalu potem również musi być odzwierciedlone w offline i też w drugą stronę, tak żeby konsument nie czuł się przytłoczony.

Osoby po pięćdziesiątym roku życia zaczęły robić zakupy w sieci. Barierą jest to, że osoby te mają często gorszy wzrok. Sposób prezentowania produktu musi być inny. Nawet silniki sklepów internetowych muszą się dostosować, żeby móc powiększyć czcionkę i zdjęcie. To wydaje się oczywiste, ale nie zawsze jest standardem.

Prezentacja produktów w Internecie i w sklepie stacjonarnym różnią się. Jak odpowiednio pokazać produkt w sieci?

Środowisko internetowe zmienia się na naszych oczach. Jeszcze niedawno przeżywaliśmy pierwszą, epokową zmianę, kiedy korzystanie z internetu przy pomocy smartfonów przekroczyło znacząco korzystanie z komputerów stacjonarnych. To automatycznie wymusiło dostosowanie contentu prezentowanego na stronach internetowych. To nie jest tak, że stworzony raz opis produktu czy jego zdjęcie będzie cały czas żyło w internecie. Pracujemy na bieżąco optymalizując właśnie treści, które dostarczamy, bazując na analizie zachowań odbiorców.

Pandemia przyciągnęła do zakupów internetowych tzw. silver shoppera. Osoby, które wcześniej nigdy nie kupowały w internecie, zazwyczaj osoby po pięćdziesiątym roku życia, zaczęły robić zakupy w sieci. Okazało się, że barierą jest to, że osoby te mają często gorszy wzrok. Sposób prezentowania produktu musi być inny. Nawet silniki sklepów internetowych muszą się dostosować, żeby móc powiększyć czcionkę i zdjęcie. To wydaje się oczywiste, ale nie zawsze jest standardem.

Jakie mogą być konsekwencje złej prezentacji produktu?

Dostarczamy doskonałej jakości zdjęcia, które muszą obrazować dokładnie sprzedawany produkt. Znane są przykłady z zagranicy, kiedy w bardzo wrażliwej kategorii, na pack shocie była zrobiona jedna literówka przegapiona na etapie produkcji. Konsumenci byli w stanie zwracać produkt, uznając go za nieoryginalny, ponieważ porównywali opis na pack shocie z tym co jest na kartoniku na produkcie.

Na polskim rynku nowym standardem stała się darmowa dostawa. Zamówienie produktu i odesłanie go konsumenta nic nie kosztuje, dzięki popularyzacji programu lojalnościowego Allegro Smart!, za którym podążyli też inni sprzedawcy internetowi. Dlatego sposób pokazania produktu, jego cech, sposobu użytkowania są bardzo istotne. Dysponujemy rozmaitymi badaniami, które pokazują, co interesuje konsumentów w internecie, a co ich nie interesuje, co pokazywać na zdjęciach, a czego nie pokazywać. Na przykład konsumenci nie lubią czytać, a lubią przeglądać zdjęcia. Można zaprezentować cechy produktu pismem obrazkowym.

Czy pojemności produktów Unilever dostępne w internecie są również takie same jak w detalu? W sieci pojawiają się produkty przeznaczone do tej pory np. dla rynku profesjonalnego, które klient detaliczny może zużywać w kilka miesięcy.

Konsumenci w Polsce cały czas budują swoją rutynę zakupową. Ostatnie dane rynkowe pokazują, że częstotliwość zakupów z kategorii home care w internecie to około 5-6 razy w roku, co jest relatywnie rzadko. Jeżeli zbyt mocno zatowarujemy klienta, to on nie będzie chciał wracać do internetu. Zapomni, że może tam znaleźć dobrą ofertę. W pierwszej kolejności rzeczywiście zastanowiłbym się nad atrakcyjnością takiej oferty dla samego konsumenta. Łazienki w Polsce nie są tak pojemne, aby pomieścić opakowania 12 litrów płynu do płukania czy wiaderka kostek do toalet.

Od jakich produktów zaczęło zaczął się e-commerce w Unilever?

Unilever ma w swoim portfelu bardzo szeroki przekrój asortymentowy. Ruszyliśmy do internetu z kilkoma kategoriami jednocześnie. Z jednej strony były to produkty z kategorii home care i one stanowiły znaczący udział w sprzedaży. W drugiej kolejności wprowadziliśmy produkty do pielęgnacji, czyli kosmetyki. Okazało się, że konsumenci poszukiwali w kanale on-line właśnie produktów z kategorii home care. Bardzo długo te produkty stanowiły filar sprzedaży e-commercowej w Unileverze, natomiast od 2020 roku rozbudowaliśmy również drugą propozycję. Chodzi właśnie kategorię BPC, czyli kategorie kosmetyczne.

W jaki sposób firma decyduje, co trafi do poszczególnych kanałów sprzedaży?

Mocno przepracowaliśmy swoją strategię. Dostosowaliśmy naszą ofertę do oczekiwań konsumentów, którzy kupują w internecie. Zmieniliśmy portfel produktowy tam oferowany. Podzieliliśmy też co i gdzie chcemy sprzedawać. Strategia, którą nazywam "cokolwiek, gdziekolwiek" w naszym przypadku, nie do końca się sprawdziła. Nie oznacza to jednak, że w innych kategoriach czy markach, byłoby tak samo. W innym otoczeniu takie podejście mogłoby okazać się skuteczniejsze.

Konsumenci w e-commerce po części zachowują się dość podobnie jak w kanale offline, czyli przychodzą do sklepu internetowego z określoną misją zakupową. Istotne jest poznać tą misję. Sprzedawanie Domestosa w aptece nie jest więc najlepszym pomysłem, bo klient go tam nie poszukuje. Wprowadzenie tego typu produktów w otoczeniu, gdzie konsument kupuje czy poszukuje również innych produktów do sprzątania - np. mopów, ściereczek - jest jak najbardziej skuteczne.

Shopper zaczynając swoje zakupy w internecie zawsze ma określoną misję zakupową. Przychodzi tam w jakimś celu. To są częściej zakupy planowane, a rzadko zakupy impulsowe, jak się odbywa na rynku tradycyjnym. Adresując element planowania zakupów również musimy odpowiadać właśnie skrojoną ofertę pod konsumenta.

Czy Unilever ma specjalne produkty pod e-commerce?

To wszystko uzależnione jest od rodzaju produktu i miejsca sprzedaży. Inne mechaniki stosujemy w kanałach typu marketplace, a inne np. w drogeriach internetowych. W zdecydowanej większości pracujemy na tym samym portfelu produktowym, który jest sprzedawany szeroko we wszystkich innych kanałach dystrybucji. Wynika to chociażby z tego, że jesteśmy w stanie osiągnąć ekonomię skali i możemy zaproponować ten produkt w atrakcyjnej cenie dla konsumenta. Są też takie marki dystrybuowane relatywnie wąsko, na przykład Seventh Generation, która jest marką home care z certyfikatami ekologiczności. Jest to produkt droższy, dla dość wysublimowanego konsumenta i on nigdy nie będzie miał szerokiej dystrybucji.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
E-commerce
24.07.2024 10:17
Decyzja UOKiK w sprawie Zalando istotna dla wszystkich podmiotów działających jak marketplace

Konsumenci kupujący na Zalando muszą wiedzieć od kogo i na jakich zasadach kupują towar zanim przejdą do płatności. Prezes UOKiK zobowiązał platformę sprzedażową do właściwego informowania klientów o warunkach zakupów od niej i od jej partnerów. Zalando ma także w ramach zadośćuczynienia wydać klientom vouchery o wartości 40 zł.

Prezes UOKiK wydał decyzję związaną z zarzutami, które postawił platformie Zalando w lipcu 2023 r. Chodziło o brak wyraźnej informacji, o tym czy kupują produkty od Zalando czy od partnerów współpracujących z platformą, a w związku z tym także nie wiedzieli, jakie przysługują im prawa. Klienci nie wiedzieli np. kogo informować o odstąpieniu od umowy do kogo kierować reklamacje, czy gdzie odesłać zwracany towar.

Czytaj więcej: UOKiK weryfikuje stosowanie dyrektywy Omnibus przez platformy. Zalando i inni z zarzutami

W wydanej decyzji Prezes UOKiK zobowiązał Zalando do wprowadzenia zmian zgodnie z obowiązkami informacyjnymi wynikającymi z dyrektywy Omnibus.

– Tylko pełne, łatwo dostępne i jasno przedstawione informacje pozwalają podejmować świadome decyzje zakupowe. Dotyczy to szczególnie sprzedaży internetowej. Brak bezpośredniego kontaktu sprawia, że wiele spraw, które w tradycyjnych sklepach załatwiamy intuicyjnie – rozmawiając ze sprzedawcą – w e-commerce może przysparzać szeregu wątpliwości. Konsument  dokonując zakupów przez internet powinien być tak samo bezpieczny jak w tradycyjnym sklepie. Dlatego przywiązujemy tak dużą wagę do pilnowania i egzekwowania przepisów dyrektywy Omnibus – zaznacza prezes UOKiK Tomasz Chróstny.

Poza tym, że Zalando ma wprowadzić zmiany w swoim e-sklepie, przyzna także wszystkim konsumentom, którzy kupili na jej stronie produkty od współpracujących partnerów w okresie od 1 stycznia 2023 r. do dnia wykonania zobowiązania, voucher w wysokości 40 zł.  Będzie on mógł być wykorzystany w ciągu 6 miesięcy na zakupy produktów sprzedawanych przez Zalando (w tym uprzednio przecenionych), z wyłączeniem produktów sprzedawanych przez partnerów. Spółka przekaże informację o przyznaniu vouchera za pośrednictwem poczty elektronicznej.

Decyzja prezesa UOKiK jest sygnałem alarmowym dla wszystkich podmiotów działających na zasadzie marketplace. W branży kosmetycznej takie rozwiązania ma np. Douglas, Sephora, Hebe, Super-Pharm. Przez internet sprzedają produkty od zewnętrznych partnerów. Oznacza to, że nie są one dostarczane z magazynów danego detalisty, często inne jest miejsce zwrotu produktów, na produkty od partnerów nie obowiązują wszystkie promocje, kody rabatowe itp. O tym wszystkim klienci powinni być jasno i wyraźnie informowani przed kliknięciem „przejdź do kasy”.

Czytaj także: Coraz więcej produktów w sklepie internetowym Hebe. Czy program Hebe Partner pomógł sieci w rozwoju e-commerce?

Dyrektywa Omnibus obowiązuje od 1 stycznia 2023 r. Od tego momentu prezes UOKiK monitoruje jak internetowe platformy handlowe dostosowały się do nowych obowiązków. Jak informuje urząd, po interwencji wielu przedsiębiorców zmieniło swoje działania lub zadeklarowało wprowadzenie modyfikacji.

Zalando jest wiodącą europejską platformą e-commerce. Firma została założona w 2008 roku w Berlinie przez Davida Schneidera i Roberta Gentza, ze wparciem kapitału inwestycyjnego braci Samwer. Firma działa obecnie na kilkunastu europejskich rynkach. Do Polski weszła w 2012 r. Zalando sprzedaje przede wszystkim odzież i obuwie, ale ma także w ofercie kosmetyki. Oferta beauty została wprowadzona w 2018 r. w Niemczech, w 2019 r. na platformę w Polsce. W Berlinie Zalando prowadzi także swój stacjonarny sklep, gdzie klienci mogą testować kosmetyki i korzystać z porad specjalistów.

Katargoria beauty była jedną z tych, w których Zalando osiągnęło najwyższe wzrosty sprzedaży w pierwszym kwartale 2024 r. 

Czytaj więcej: Zalando prezentuje swoje wyniki finansowe za Q1 24; sprzedaż brutto wzrosła o 1,3 proc.

Czytaj także: Kaufland uruchamia marketplace w Polsce. Jakie są warunki dla sprzedawców?

 

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
E-commerce
23.07.2024 16:49
Konsumenci kupują tam, gdzie jest im wygodnie. Coraz częściej przez aplikacje zakupowe
Konsumenci porównują oferty i ceny w różnych kanałach sprzedażyfot. Shutterstock

Sklepy stacjonarne, platformy zakupowe, aplikacje, sklepy internetowe – Polacy kupują we wszystkich kanałach sprzedaży. Rośnie popularność aplikacji zakupowych, mniej osób kupuje przez media społecznościowe – wynika z najnowszego raportu o e-commerce Izby Gospodarki Elektronicznej i Mobile Institute.

Konsumenci przemieszczają się pomiędzy różnymi kanałami sprzedaży, wybierają te, w których zakupy w danym momencie są najwygodniejsze, najbardziej opłacalne – zależy od ich priorytetów i oczekiwań w danej chwili. Taki wniosek można wysnuć z badania przeprowadzonego na potrzeby raportu Izby Gospodarki Elektronicznej i Mobile Institute „Omni-commerce. Kupuję wygodnie 2024”.

Z analiz porównujących zachowania konsumentów od 2018 r. widać, że klient staje się coraz bardziej omnichannelowy.  W przeszłości przewaga sklepów stacjonarnych nad innymi miejscami zakupów była wyraźnie widoczna. W tym roku już jej nie widać. W porównaniu do 2023 r. liczba kupujących w sklepie stacjonarnym (Gdzie dokonałeś/aś ostatniego zakupu?) zmniejszyła się z 26 proc. do 24 proc. Bardzo wyraźnie słabnie pozycja sklepów internetowych (z 35 proc. do 19 proc.), lekko rośnie natomiast udział platform zakupowych (z 18 proc. do 20 proc.) oraz aplikacji sklepów zakupowych (z 11 proc. do 12 proc.). Spada natomiast sprzedaż przez media społecznościowe (z 11 proc. do 7 proc.). W tym roku organizatorzy badania dodali także pytanie o tzw. dedykowane aplikacje zakupowe typu Zalando, Modivo. 18 proc. respondentów wskazało, że to właśnie przez nie zrobiło swoje ostatnie zakupy.

image
Gdzie dokonałeś ostatniego zakupu? Raport Omni commerce. Kupuje wygodnie_2024, Mobile Institute dla Izby Gospodarki Elektronicznej
fot. wykres z raportu

–  Współczesnego konsumenta nie dzielimy już na kategorie on-line czy off-line. Jest jeden, omnichannelowy konsument, który oczekuje spójnego doświadczenia zakupowego niezależnie od kanału, w którym wchodzi w interakcję z marką. Integracja kanałów sprzedaży i zapewnienie jednolitego doświadczenia klienta będą niezbędne do budowania lojalności i pozytywnego wizerunku marki – skomentował na potrzeby raportu Artur Iwański, e-commerce manager Philips.

Czytaj także: Dlaczego internauci porzucają koszyki zakupowe?

Raport „Omni-commerce. Kupuję wygodnie 2024” powstał na podstawie badania rynkowego zrealizowanego przez Mobile Institute. Opinie zostały zebrane w dn. 10-20 czerwca 2024 na reprezentatywnej grupie 1652 internautów. Była to 9 edycja cyklicznego badania ilościowego.  

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
27. lipiec 2024 03:24