StoryEditor
E-commerce
18.06.2020 00:00

Pandemia wpłynęła na gwałtowny wzrost e-commerce w Polsce [ANALIZA]

Coraz większa liczba wskaźników wskazuje na zakończenie „stanu wyjątkowego” w gospodarce i powolne przechodzenie do tak zwanej „nowej normalności”. Na jednej z najpopularniejszych polskich platform e-commerce liczba aktywnie działających sklepów zwiększyła się od początku roku o niemal 15 proc., co oznacza ponad 11 tysięcy nowych aktywnych sprzedających.

Piszą o tym autorzy trzeciego wydania „Monitoringu Gospodarki Cyfrowej” Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Po raz pierwszy w analizie uwzględniono także sektor e-commerce.

- Na podstawie dostępnych danych widać wyraźnie, jak raptownie zwiększyło się zainteresowanie otwieraniem internetowego kanału sprzedaży po 23 marca. Od tego momentu aż do początków maja w każdym tygodniu (poza świątecznym) liczba aktywnych sprzedawców zwiększała się o więcej niż 1 proc., podczas gdy w pierwszych dwóch miesiącach tego roku wartość ta oscylowała wokół 0,4 proc. – wyjaśnia Ignacy Święcicki, kierownik zespołu gospodarki cyfrowej Polskiego Instytutu Ekonomicznego.

„Nowa normalność” ruchu w sieci

Ruch w sieciach telekomunikacyjnych utrzymuje się na poziomie wyższym o około 10-30 proc. w dni robocze. Natomiast w weekendy, po jednorazowym wzroście w dniach 16-17 maja (opisywanym w poprzedniej edycji „Monitoringu”), wrócił do poziomu jedynie ok. 13 proc. wyższego niż przed pandemią.

- Wprawdzie w pierwszym tygodniu czerwca wielkość ruchu była najniższa od początków kwietnia oraz wykazywała trend spadkowy, jednak jest jeszcze zbyt wcześnie, by określić, czy jest to efekt poluzowania obostrzeń gospodarczych (np. otwarcia przedszkoli czy możliwości powrotu młodszych dzieci do szkół) – tłumaczy Ignacy Święcicki.

Polska sieć wciąż nie zwalnia

Wzmożony ruch w bardzo zróżnicowany sposób przyczynił się w poszczególnych krajach do pogorszenia prędkości przesyłu danych do użytkownika. Największe spadki odnotowano w Wenezueli (ponad 40 proc.), Peru i Maroko (ponad 30 proc.). W Europie największy spadek prędkości zanotowały sieci stacjonarne w Mołdawii i Turcji (odpowiednio 25 proc. i 18 proc.), a na terenie Unii Europejskiej – we Włoszech (15 proc.). W Polsce spowolnienie w sieci wyniosło maksymalnie 6,9 proc., co stawia nas na 40. miejscu spośród 84 analizowanych krajów.

Sklepy online wychodzą z pandemii obronną ręką

Odmrażanie gospodarki i życia społecznego wyraźnie widać w statystykach wyszukiwań w sieci. Zainteresowanie najpopularniejszymi komunikatorami jest obecnie dwukrotnie wyższe niż przed pandemią, a trend spadkowy trwa niezmiennie od końca kwietnia. Wyszukiwania haseł związanych z rozrywką od połowy maja pozostają na poziomie zbliżonym do tego sprzed pandemii, podobnie jak wyszukiwania związane z handlem i gastronomią. Spadek zainteresowania wszystkimi kategoriami wykazuje także analiza wyszukiwania haseł w dni weekendowe.

- Choć hasło „sklepy online” nie zanotowało tak dużego wzrostu zainteresowania jak „zakupy online” na początku pandemii, to i tak wychodzi z lockdownu wzmocnione – w ostatnich tygodniach widać stabilizację wyszukiwań na poziomie ok. 30 proc. wyższym niż w lutym i styczniu. Można zatem zakładać, że e-commerce zyskało nowych, stałych klientów w trakcie pandemii – wyjaśnia Jacek Grzeszak, analityk z zespołu gospodarki cyfrowej.

Z innych danych wynika, że sprzedaż online gwałtownie wzrosła również w segmencie kosmetycznym. W Douglasie, w czasie lockdownu sprzedaż online zwiększyła się niemal czterokrotnie. W drogeriach Super-Pharm odnotowano wzrost sprzedaży przez internet o 500 proc., w stosunku do tego samego okresu w 2019 r. Sprzedaż online aktualnie stanowi  ponad 20 proc. całej sprzedaży sieci. W Drogeriach Natura z kolei sprzedaż w e-commerce wzrosła znacząco, bo aż czterocyfrowo.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
E-commerce
19.11.2025 11:27
Amazon przegrywa spór z Komisją Europejską: Sąd UE podtrzymuje status „bardzo dużej platformy internetowej”
(fot. Shutterstock)Shutterstock

Sąd Unii Europejskiej oddalił skargę Amazon EU Sàrl w sprawie T-367/23, dotyczącą decyzji Komisji Europejskiej, która zaklasyfikowała platformę Amazon Store jako „bardzo dużą platformę internetową” w rozumieniu Aktu o usługach cyfrowych (DSA). Kluczowym kryterium tej kategorii jest przekroczenie progu 45 milionów użytkowników w Unii Europejskiej, odpowiadającego 10 proc. populacji UE. Włączenie do tej grupy wiąże się z dodatkowymi obowiązkami w zakresie przejrzystości, zarządzania ryzykiem systemowym i współpracy regulacyjnej.

Amazon argumentował, że przepisy DSA naruszają liczne prawa zapisane w Karcie praw podstawowych Unii Europejskiej, w tym wolność prowadzenia działalności gospodarczej, prawo własności, zasadę równości wobec prawa, wolność wypowiedzi i informacji oraz prawo do poszanowania życia prywatnego. Spółka wskazywała, że nałożone obowiązki prowadzą do znacznych kosztów operacyjnych, wymuszają zmianę organizacji działalności i ingerują w poufne dane handlowe. Jednak Sąd uznał te argumenty za bezzasadne, podkreślając, że DSA jasno określa obowiązki dużych platform, a ingerencja ustawodawcy nie narusza istoty tych praw.

W zakresie wolności gospodarczej Sąd potwierdził, że obowiązki wynikające z DSA – takie jak obowiązek oferowania rekomendacji nieopartych na profilowaniu czy prowadzenie publicznego repozytorium reklam – mogą generować znaczące obciążenia techniczne i ekonomiczne. Jednak ingerencja ta jest proporcjonalna i uzasadniona. Platformy przekraczające 45 mln użytkowników mogą bowiem stwarzać ryzyko systemowe, m.in. poprzez możliwość rozpowszechniania nielegalnych treści na dużą skalę. W ocenie Sądu unijny ustawodawca działał w granicach szerokiego zakresu uznania.

image

Amazon zwiększa inwestycje w Wielkiej Brytanii – 40 mld funtów na rozwój infrastruktury i logistyki

Sąd odrzucił również zarzut naruszenia prawa własności, wskazując, że przepisy DSA dotyczą głównie obowiązków administracyjnych i nie pozbawiają platform kontroli nad ich infrastrukturą. Podobnie w odniesieniu do zasady równości podkreślono, że różnicowanie statusu platform wyłącznie na podstawie liczby użytkowników nie jest arbitralne. Wysoka skala działalności – powyżej 45 mln użytkowników – wiąże się z większym potencjalnym wpływem na prawa konsumentów i bezpieczeństwo informacyjne.

Wreszcie, Sąd uznał, że obowiązki związane z przejrzystością reklam, prowadzeniem jawnego repozytorium oraz zapewnianiem naukowcom dostępu do wybranych danych stanowią ingerencję w prawo do prywatności, ale są proporcjonalne i ograniczone do zakresu niezbędnego w celu ochrony interesu publicznego. Wskazano, że mechanizmy DSA mają zapewniać wysoki poziom ochrony konsumentów, a dostęp do danych dla badaczy obwarowany jest restrykcyjnymi wymogami bezpieczeństwa i poufności.

Wyrok potwierdza szerokie uprawnienia regulacyjne UE wobec największych platform cyfrowych i umacnia pozycję DSA jako kluczowego narzędzia w nadzorze nad rynkiem usług online. Dla Amazona oznacza to konieczność pełnego wdrożenia obowiązków przewidzianych dla podmiotów o statusie VLOP – od nowych procedur zarządzania ryzykiem po zwiększoną transparentność działań operacyjnych.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
E-commerce
18.11.2025 12:14
Zalando odwołuje się do TSUE w sprawie statusu „bardzo dużej platformy internetowej”
Siedziba Zalando w Berlinie w Niemczech (Shutterstock)Shutterstock

Zalando złożyło odwołanie do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej po tym, jak niższa instancja — Sąd UE — utrzymała w mocy decyzję o zaklasyfikowaniu spółki jako „very large online platform” (VLOP) na mocy Aktu o Usługach Cyfrowych (DSA). Oznaczenie to nakłada na firmę najbardziej rygorystyczne obowiązki regulacyjne, zarezerwowane dla podmiotów przekraczających próg 45 mln aktywnych użytkowników miesięcznie w UE.

Wcześniej Sąd UE odrzucił argumentację Zalando, że jego „hybrydowy model” działalności — łączący własną ofertę detaliczną z platformą dla zewnętrznych sprzedawców — odróżnia go strukturalnie od gigantów takich jak Google czy Meta. Spółka twierdziła, że proporcja treści generowanej przez strony trzecie jest u niej znacząco niższa, co w jej ocenie powinno wpływać na klasyfikację pod DSA.

W odwołaniu do TSUE Zalando podnosi trzy zasadnicze zarzuty. Po pierwsze, firma uważa, że definicja treści stron trzecich, którą posłużył się Sąd UE, jest zbyt szeroka i nie oddaje specyfiki platform e-commerce opartych na miksie własnego asortymentu i oferty partnerów. Po drugie, kwestionuje zastosowaną metodologię liczenia aktywnych użytkowników, argumentując, że prowadzi ona do sztucznego zawyżenia faktycznego zasięgu platformy. Po trzecie, zarzuca organom unijnym przerzucenie ciężaru dowodu na przedsiębiorcę, który musi wykazać, dlaczego nie powinien zostać uznany za VLOP — co w praktyce oznacza udowodnienie negatywnej przesłanki.

Spór ten wpisuje się w szerszą debatę w europejskim sektorze e-commerce. Detaliści internetowi — zwłaszcza ci działający w modelu mieszanym — od miesięcy zgłaszają wątpliwości, czy obecny sposób określania skali platform w ramach DSA nie prowadzi do ujednolicenia podmiotów o zupełnie różnych modelach biznesowych i poziomach ryzyka. W przypadku Zalando oznacza to konieczność wdrożenia kosztownych procesów monitorowania treści, przejrzystości algorytmów i oceny ryzyka systemowego.

Decyzja TSUE będzie miała znaczenie wykraczające poza jedną firmę. Jeśli Trybunał podtrzyma opinię Komisji Europejskiej, status VLOP może być w przyszłości łatwiej nakładany na kolejne platformy łączące własną sprzedaż z ofertami partnerów. Jeśli jednak TSUE przyzna rację Zalando, może to doprowadzić do zawężenia definicji aktywnych użytkowników i bardziej precyzyjnego różnicowania modeli biznesowych w unijnym nadzorze cyfrowym.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
20. listopad 2025 16:11