StoryEditor
Drogerie
24.04.2020 00:00

Drogerie nie wytrzymują braku klientów. Zaczęły się cięcia pensji i etatów

Sprzedaż detaliczna mocno zmalała w związku z pandemią. Dotyczy to także drogerii. Są takie, które były zmuszone zawiesić lub zamknąć swoją działalność. Ale i takie, które dostosowały się do nowych warunków, modyfikując godziny pracy i ograniczając liczbę pracowników. Najbardziej ucierpiały drogerie znajdujące się w galeriach handlowych, gdzie nie ma ruchu. Sieci drogeryjne zaczęły cięcia etatów i obniżki pensji, co umożliwiły im przepisy Tarczy Antykryzysowej.

W Hebe 20 pracowników warszawskiej centrali już straciło pracę. To jedna szósta wszystkich tam zatrudnionych. Inni, choć dotyczy to tylko wybranych działów biura głównego, mają zmniejszony wymiar czasu pracy – doniósł portal businessinsider.com.pl. Pracownicy Hebe bojąc się zwolnień sami zaalarmowali media.

Podjęte działania mają na celu ochronę i utrzymanie maksymalnej liczby miejsc pracy – informuje firma Jeronimo Martins Drogerie i Farmacja, właściciel sieci Hebe.

Równocześnie zapewnia, że „utrzymuje dotychczasowy poziom zatrudnienia w sklepach i w centrum dystrybucyjnym”. Jednak z komentarzy, które przewijają się w internecie wynika, że obniżki pensji dotknęły już  także pracowników sklepów.  

Tną pensję WSZYSTKIM pracownikom o 20%, przynajmniej tym pracującym w sklepach, oprócz kadry średniego szczebla i zarządu piszą internauci. 

Korespondencja od pracownika drogerii przyszła także do naszej redakcji. Nawiązuje ona do naszych wcześniejszych artykułów, w których pisaliśmy, że pracownikom drogerii zostaną wypłacone premie, a także do komunikatu wystosowanego przez sieć Hebe w odpowiedzi na obawy pracowników o zwolnienia.

Proszę napisać prawdę. W drogerii hebe „premia uznaniowa” jest niezależna od tego ze panuje teraz COVID-19, to jest tzw „trzynastka”, która należy się pracownikom bez względu na to ze narażają swoje życie i zdrowie. Żadnych dodatkowych premii mających na celu wynagrodzić pracownikom trud ich pracy w tym ciężkim okresie firma nie planuje. Firmom robiony jest tylko i wyłącznie hype. Dodatkowo są cięcia etatów z całego na 3/4.

Jednak sieć Hebe szybko zareagowała i przysłała nam komunikat, w  którym informuje, że anonimowo cytowany pracownik nie ma racji.

– Musimy rozróżnić dwie sprawy, o których wspomniano. W sieci Hebe pensje pracowników składają się z podstawy oraz premii uznaniowej, wypłacanej w oparciu o realizację celów sklepów. W marcu, pomimo załamania sprzedaży, firma Hebe podjęła decyzję o wypłacie premii uznaniowej za marzec pracownikom we wszystkich drogeriach, niejako na potwierdzenie uznania dla ich szczególnego zaangażowania w tym trudnym okresie. Informowaliśmy o tym jeszcze w marcu. Dodatkowo, wraz z wynagrodzeniami za miesiąc kwiecień, pracownikom spełniającym określone kryteria, wypłacona zostanie tzw. nagroda roczna. Warto podkreślić, że nagroda ta związana jest z wynikami osiągniętymi przez Hebe w roku 2019 r. – poinformowało nas biuro prasowe Hebe. 

Większość drogerii Hebe jest zlokalizowana w centrach handlowych, w których ruch, w związku z zamknięciem większości sklepów, niemal zamarł.

Najgłośniej jest o największych sieciach drogeryjnych, ponieważ to one mają najwięcej stacjonarnych punktów i zatrudniają najwięcej ludzi. Ale problemy mają także właściciele pojedynczych sklepów, czy mini-sieci, tak jak drogerie Lilaróż, które prowadzą trzy stacjonarne sklepy we Wrocławiu.

W celu utrzymania działalności naszej firmy wprowadziliśmy bezzwłocznie plan oszczędnościowy. W jego ramach podjęto decyzję o zmniejszeniu zatrudnienia, kierując się interesem firmy oraz oceną poszczególnych pracowników – przyznali przedstawiciele drogerii, w odpowiedzi na pytania portalu wiadomoscikosmetyczne.pl zadane w związku z doniesieniami wrocławskiego wydania „Gazety Wyborczej” o zwolnieniu trzech pracownic.

Jak wyjaśnia zarząd, dzięki tym decyzjom udało się utrzymać działalność firmy oraz zachować 15 miejsc pracy. Liczba pracowników została dostosowana do zmodyfikowanych godzin pracy sklepów. Z przesłanych do naszej redakcji wyjaśnień wynika także, że niektórzy pracownicy zostali przeniesieni w ramach sieci do innych sklepów we Wrocławiu. Równocześnie zapewniono nas, że wszyscy wykonują pracę na stanowiskach, na które zostali zatrudnieni oraz za wynagrodzenie wynikające z umów o pracę.

Żaden nasz pracownik nie doznał degradacji, zaś nasza firma wykorzystała przyznane pracodawcom uprawnienia wynikające z zapisów Tarczy Antykryzysowej, Kodeksu Pracy oraz postanowień zawartych i obowiązujących umów o pracę – zapewnia zarząd.

Z zapisów Tarczy Antykryzysowej korzystają także drogerie Natura. Zgodnie z nimi pracownicy dostana aneksy do umów redukujące etaty o 20 proc.

Czyli jak pracujesz na cały etat to będziesz miała 0,8 etatu, a wynagrodzenie obniżone proporcjonalnie, czyli dostaniesz 80 proc. pensji” – tłumacza sobie pracownicy na gowork.pl.

W tym samym miejscu czytamy, że na postojowym (w przypadku zamkniętych drogerii) wynagrodzenie będzie zmniejszone o 50 proc. Jednak inni uspokajają i dzielą się opiniami uzyskanymi od prawników: 

Jeżeli firma skorzystała z pomocy rządu to obniża nam etat o 20 proc. ale wynagrodzenie nie może być niższe niż najniższa pensja krajowa tzn. 2600 zł. Dlatego jeśli kierownik sklepu zarabia hipotetycznie 3500 zł brutto, to jego wynagrodzenie wyniesie 2800 zł brutto przy jednoczesnym zmniejszeniu liczby godzin pracy, a sprzedawca, który zarabia 2600 zł brutto, po dostosowaniu godzin pracy do 0,8 etatu, nadal będzie otrzymywał 2600 zł brutto, nawet w sytuacji gdy sklep, w którym jest zatrudniony został zamknięty,  a jego etat zredukowany o 50 proc. – czytamy na gowork.pl. 

Pracowników Natury martwią jednak nie tylko obniżki pensji. Ci, którym niebawem kończą się umowy na czas określony, nie wierzą w ich przedłużenie. Nie najlepiej nastrajają też rosnące obowiązki: „pracujemy na pełnych obrotach bo wciąż, żeby firma się utrzymała, wprowadzane są nowe zadania – lokalny fejsbuk, sprawdzaj zamówienia, kompletuj, rozmawiaj z klientami przez telefon i dojdź do porozumienia czego szukają i bądź miła, choć nie masz już siły, bo jesteś zmęczona stresem związanym z kontaktem z ludźmi, którzy mogą potencjalnie cię zarazić... Stres nie służy pracownikom, którzy muszą się uporać jeszcze ze zmianą wynagrodzenia, na niższe oczywiście i to tak z dnia na dzień bez żadnego uprzedzenia” – czytamy w jednym z wpisów na gowork.pl. Inni potwierdzają, że pracy jest coraz więcej, a dyżury zostały tak rozplanowane, że za obsługę drogerii odpowiada często jedna osoba.

Podobne nastroje panują w Super-Pharm. Niezadowolenie pracowników drogerii wynika z tego, że etaty i pensje obcinane są tym, którzy pracują na pierwszej linii.

– Firma właśnie dołączyła do tarczy, a więc od maja dostaniemy 80 proc. pensji. Kto został w tej kwestii najbardziej poszkodowany? Nie osoby z centrali, które siedzą w domach i pracują zdalnie, tylko pracownicy sklepów, którzy codziennie narażają swoje zdrowie i męczą się po 8-10, a czasem i 12 godzin w maskach i rękawiczkach dla firmy – skarży się kierownik jednej z drogerii.

Pracownicy Super-Pharm, podobnie jak w przypadku Natury, są dodatkowo sfrustrowani koniecznością tłumaczenia się klientom z opóźnionych dostaw zamówień internetowych, pomyłkami lub brakiem niektórych towarów w paczkach. Na nic wyjaśnienia, że za wysyłki i ich kompletowanie odpowiada  zewnętrzna firma.

Czas pandemii w końcu minie. Jak szybko sytuacja w sklepach z kosmetykami wróci na dawne tory? Zarząd wrocławskich drogerii spod szyldu Lilaróż ma nadzieję, że niebawem.

– Po początkowym okresie szoku wywołanego koronawirusem, w chwili obecnej weszliśmy na ścieżkę konsekwentnej odbudowy sprzedaży. Wszystkie nasze sklepy we Wrocławiu pracują, wykazując jednocześnie tendencję wzrostu sprzedaży, co w naszym przekonaniu daje nadzieję na lepszą przyszłość. Liczymy, że maj będzie miesiącem przełomu i ożywienia sprzedaży, a tymczasem aktywnie działamy w celu umożliwienia wydłużenia czasu pracy naszych drogerii oraz zwiększenia zatrudnienia – czytamy w przesłanej do nas informacji.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Drogerie
30.05.2025 13:36
"Remontujemy drogerie w całej Polsce"; nawet 400 remontów i 160 nowych drogerii Rossmann w 2025 roku
Wiosenne porządki w drogeriach Rossmann?Agata Grysiak

Remonty i nowe otwarcia wpisują się w szerszy trend transformacji handlu stacjonarnego, w którym rosnąca rola estetyki, komfortu zakupów oraz efektywnego układu przestrzennego staje się równie ważna jak oferta produktowa. Modernizacje mają na celu poprawę doświadczenia konsumenckiego i zwiększenie efektywności sprzedaży, co w przypadku sieci o tak dużej skali działania jak Rossmann, może przynieść wymierne efekty finansowe.

Sieć drogerii Rossmann zapowiedziała szeroko zakrojony program modernizacji swoich sklepów w całej Polsce. Jak przekazała w rozmowie z Business Insider Polska rzeczniczka prasowa firmy, Agata Nowakowska, w 2025 roku planowane są remonty oraz drobniejsze inwestycje w aż 300–400 placówkach. Klienci muszą liczyć się z tym, że niektóre drogerie będą chwilowo zamknięte, ponieważ prace obejmują m.in. wymianę regałów, oświetlenia, płytek oraz odnowienie wystroju wnętrz.

Równolegle z modernizacją istniejących punktów, Rossmann planuje dynamiczną ekspansję. Tylko w 2025 roku sieć chce otworzyć 160 nowych drogerii na terenie Polski. Taki wzrost oznacza nie tylko umocnienie pozycji rynkowej marki, ale też zwiększenie jej obecności w mniejszych miastach i dzielnicach większych aglomeracji.

Obecnie Rossmann dysponuje w Polsce niemal 2 tysiącami placówek, co czyni go zdecydowanym liderem w segmencie drogeryjnym. Dla porównania, konkurencyjna sieć Hebe posiada ok. 360 sklepów, a dm – zaledwie 55. Skala inwestycji Rossmanna pokazuje, że firma nie tylko chce utrzymać dominującą pozycję, ale także dostosować swoje placówki do zmieniających się oczekiwań klientów.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Drogerie
30.05.2025 10:00
Rekordowy Rossmann Run: ponad 375 tys. uczestników i 2,8 mln zł na sport dla osób z niepełnosprawnością
Coroczny bieg Rossmann Run pobił w 2025 r. rekord.Rossmann

W sobotę 24 maja odbył się największy na świecie wirtualny bieg – Rossmann Run, w którym wzięło udział ponad 375 tys. osób. Zawodnicy startowali indywidualnie o dowolnej porze i w dowolnym miejscu w Polsce, rejestrując swój wynik za pomocą aplikacji Rossmann PL. Pierwszy uczestnik ruszył dokładnie o 00:01 we Wrocławiu, a ostatni – o 23:59 w Warszawie. Uczestnicy mogli pokonać maksymalnie 10 km, a każdy przebyty kilometr przekładał się na 5 proc. rabatu na zakupy w drogerii.

Uczestnicy łącznie przebiegli ponad 3,5 mln kilometrów, co odpowiada aż 87 okrążeniom Ziemi. Wysiłek ten zaowocował spaleniem ponad 218 mln kalorii. Aż 79 proc. wszystkich biegaczy stanowiły kobiety. Wyniki frekwencyjne tegorocznej edycji znacząco przewyższyły ubiegłoroczne – w 2024 roku w wydarzeniu udział wzięło około 200 tys. osób.

Bieg miał także wymiar charytatywny. Wszyscy uczestnicy dokonywali wpłat, które łącznie przekroczyły 2,8 mln zł. Środki te zostaną w całości przeznaczone na projekt „Sport – Twoja Siła”, realizowany przez Polski Komitet Paralimpijski. Inicjatywa obejmuje organizację obozów sportowych dla osób z niepełnosprawnością w latach 2025–2027.

W ramach programu beneficjenci wezmą udział w treningach sportowych, konsultacjach z fizjoterapeutą i masażystą, a także w zajęciach prowadzonych przez psychologów, pedagogów i coachów. Rossmann Run 2025 nie tylko pobił światowy rekord frekwencji, ale również udowodnił, że wirtualny bieg może realnie wspierać osoby potrzebujące i promować aktywność fizyczną na masową skalę.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
09. czerwiec 2025 06:32