
Decyzja o wpuszczeniu marki do prestiżowych domów towarowych wywołała jednak gwałtowną krytykę. Yann Rivoallan, prezes Fédération Francaise du Prêt-à-Porter, ocenił, że Shein „zniszczył dziesiątki francuskich marek” i teraz zamierza „zalać rynek jednorazowymi produktami”. Krytycy podkreślają, że stała obecność chińskiego giganta w centrach miast może jeszcze bardziej utrudnić sytuację lokalnych producentów i detalistów, którzy od lat zmagają się z silną konkurencją międzynarodowych sieci.
Shein, oferujący m.in. sukienki za kilkanaście euro i kosmtyki za kilka euro, od dawna znajduje się pod ostrzałem francuskich polityków i regulatorów. Parlament pracuje obecnie nad ustawą mającą ograniczyć działalność fast fashion, która mogłaby m.in. zakazać marce prowadzenia reklam. Francuski sektor mody i tak przeżywa trudności – w tym roku kilka sieci fast fashion, w tym Jennyfer i NafNaf, ogłosiło postępowania upadłościowe.
Zdaniem zwolenników współpracy, obecność Shein w domach towarowych może jednak przyciągnąć nową grupę klientów. – Ten sam klient może jednego dnia kupić sukienkę Shein i markową torebkę – ocenił Frédéric Merlin, prezes SGM. W jego opinii współpraca zwiększy ruch w domach towarowych i pozwoli dotrzeć do młodszych konsumentów. Dla francuskiego rynku oznacza to jednak jednocześnie dalsze zaostrzenie konkurencji w sektorze odzieżowym.