StoryEditor
Handel
19.08.2020 00:00

Tu znajdziemy pracę - jakie plany mają pracodawcy w Polsce? [RAPORT]

Pandemia koronawirusa sprawiła, że gospodarki na całym świecie przeszły ogromne zmiany. Również w Polsce duża część firm była zmuszona do ograniczenia swojej działalności oraz planów rozwoju i zatrudnienia. Obecnie, pomimo dalszej niepewności, 42 proc. firm deklaruje chęć rekrutacji pracowników.

Z przeprowadzonego właśnie badania The Adecco Group w Polsce wynika, że najczęściej o zwiększeniu zatrudnienia myślą przedstawiciele sektora IT i nowych technologii, usług, budownictwa oraz logistyki. Aż 42 proc. pracodawców zapowiedziało w lipcowym badaniu wzrost zatrudnienia w najbliższych trzech miesiącach.

O planach zwiększenia liczby pracowników w okresie od sierpnia do października mówi większość firm usługowych – w tym centra coraz bardziej zaawansowanych procesów dla biznesu, a także pracodawcy z branży nieruchomości, budownictwa i logistyki. Patrząc na mapę Polski najwięcej projektów rekrutacyjnych uruchomionych zostanie na Mazowszu. Z drugiej strony 4 proc. pracodawców zapowiada konieczność redukcji etatów. To m.in. branża motoryzacyjna, sprzedaży detalicznej oraz przemysł – m.in. na Podkarpaciu i Lubelszczyźnie.

Odbudowa struktur i rozwój biznesu

Plany pracodawców różnią się w zależności od regionu. Od miejsca na mapie zależy także powód, dla którego firmy chcą pozyskać nowych pracowników. I tak województwo mazowieckie, które od lat jest liderem pod względem największej liczby oferty pracy, umacnia swoją pozycję. Aż połowa pracodawców z Mazowsza ma plany zwiększenia zatrudnienia w najbliższych trzech miesiącach, przy czym duża część planuje rozwinąć swoją działalność i uruchomić nowe projekty, do których potrzebuje odpowiednich zasobów kompetencyjnych. Kandydaci mogą spodziewać się także większego wyboru propozycji zawodowych na Pomorzu oraz w woj. łódzkim. Najrzadziej natomiast plany wzrostu zatrudnienia deklarują pracodawcy w woj. warmińsko-mazurskim oraz woj. lubelskim. 

 – Pracodawcy coraz częściej deklarują chęć zwiększenia zatrudnienia – zaznacza Daniel Wocial, prezes The Adecco Group w Polsce, Czechach i na Słowacji.Z badania The Adecco Group wynika, że dla ponad połowy firm mających takie plany, ma to silny związek z potrzebą uzupełnienia istniejących struktur.  Odbudowują tym samym zatrudnienie po okresie cięć kadrowych i ograniczeń podyktowanych pandemią. Z kolei pozostałe 44 proc. pracodawców planuje takie działania w związku z nowymi projektami i inwestycjami – dodaje Wocial.

Plany pracodawców niekoniecznie oznaczają wzrost zatrudnienia w porównaniu z rokiem ubiegłym. Wiele firm wraca do poprzedniej liczby pracowników, po tym jak w pierwszych tygodniach pandemii załamanie w biznesie skłoniło je do redukcji etatów. Natomiast rekrutacje związane z rozwojem biznesu najczęściej prowadzić będą pracodawcy z Dolnego Śląska. Tam niemal 1/3 firm planujących wzrost zatrudnienia tłumaczy to rozwojem biznesu. Bardzo często oznacza to rozszerzenie wykorzystywanych dotychczas kanałów dotarcia do klientów oraz rozszerzenie oferty o rozwiązania realizowane wirtualnie lub zdalnie.

Oferty pracy

Optymistyczne plany pracodawców mają odzwierciedlenie w liczbie dostępnych ofert pracy. Choć ich liczba jest dużo niższa względem zeszłego roku, w lipcu nastąpiło długo oczekiwane odbicie – niewielki przyrost względem liczby opublikowanych w czerwcu. I choć w porównaniu do zeszłego roku widzimy nawet 35 proc. mniej ofert pracy w takich branżach jak handel detaliczny, hotelarstwo, oraz – co może zaskoczyć – praca biurowa, to przybyło możliwości zawodowych dla specjalistów e-commerce, logistyki konsumenckiej oraz IT. 

Dla wielu firm pandemia okazała się wyjątkową szansą na zdobycie cennych pracowników – zaznacza Daniel Wocial. – Wśród branż, w których wzrost zatrudnienia ma najczęściej związek z nowymi projektami, prym wiedzie przemysł spożywczy oraz handel detaliczny i hurtowy, co podyktowane jest przyspieszonym rozwojem e-commerce. Specjaliści tego obszaru mają dziś wybór ofert pracy większy niż rok wcześniej. Ponownie rośnie też zainteresowanie ekspertami obszaru IT i nowych technologii. Sprzyja temu wywołany pandemią rozwój technologii związanych z pracą zdalną, również w sektorze publicznym – dodaje.
 
Pożądana elastyczność

Obok optymizmu pracodawcom wciąż towarzyszy duża ostrożność. Zmieniające się otoczenie rynkowe doprowadziło do rozszerzenia preferowanych przez firmy, ale też pracowników, form zatrudnienia. Ponownie coraz większą rolę zaczyna odgrywać praca tymczasowa oraz outsourcing. Otwartość pracodawców na zatrudnienie zewnętrzne bądź czasowe rośnie, ponieważ oznacza m.in. możliwość utrzymania ciągłości biznesowej oraz realizacji zadań, bez konieczności zaciągania długofalowych zobowiązań. W wielu przypadkach zatrudnienie zewnętrzne jest również podyktowane silniejszą niż kiedykolwiek potrzebą kontroli kosztów. 
Z badania The Adecco Group wynika, że niemal połowa firm (46 proc.) zamierza korzystać z elastycznych form zatrudnienia, właśnie w związku z sytuacją podyktowaną przez COVID-19. Co trzecia z nich będzie korzystać z elastycznego zatrudnienia bardziej niż wcześniej – często również w nowych dla siebie obszarach.

Raport „Rynek pracy – plany pracodawców” The Adecco Group został przygotowany na podstawie wywiadów przeprowadzonych z przedstawicielami firm w całej Polsce. Swoimi opiniami podzieliło się niemal 200 przedstawicieli biznesu, reprezentujących różne branże i regiony.
 

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
E-commerce
25.11.2025 16:29
Bloomberg: Telemedycyna napędza mikrodozowanie semaglutydu i Ozempicu
Getty Images

W USA rośnie liczba osób sięgających po leki z grupy GLP-1 mimo braku wskazań medycznych, co jest napędzane intensywną kampanią marketingową firm telemedycznych. Reklamy w metrze, na bilbordach i w mediach społecznościowych przedstawiają zastrzyki jako szybki sposób na zgubienie kilku kilogramów – nawet dla osób z BMI poniżej 27, mimo że takie dawki nie są dopuszczone.

Badania wskazują, że aż 93 proc. reklam GLP-1 w telehealth eksponuje szczupłą sylwetkę, marginalizując ryzyko działań niepożądanych. W przekazach pojawiają się obietnice utraty 17 funtów w dwa miesiące, hasła typu „nie musisz być otyła, by zacząć GLP-1” oraz historie klientów przygotowujących się do ślubu czy sesji zdjęciowych.

Leki takie jak Ozempic, Wegovy, Mounjaro czy Zepbound nie zostały przebadane pod kątem stosowania u osób z BMI niższym niż 27, a wskazania FDA jasno to ograniczają. Producenci – Eli Lilly i Novo Nordisk – podkreślają, że sprzeciwiają się „kosmetycznemu” użyciu oraz fałszywym komunikatom dotyczącym skuteczności i bezpieczeństwa wersji przygotowywanych przez apteki recepturowe. Lilly określiła działania telehealth jako „głęboko niepokojące”, a obie firmy wytoczyły już procesy przeciw podmiotom naruszającym zasady promocji. Ryzyko zdrowotne nie jest małe: lekarze ostrzegają przed działaniami niepożądanymi, w tym problemami żołądkowo-jelitowymi czy uszkodzeniem trzustki, przy jednoczesnym braku udowodnionych korzyści zdrowotnych.

image

Costco wchodzi w rynek leków odchudzających: Ozempic i Wegovy o 50 proc. taniej

Agresywna promocja skłoniła regulatorów do reakcji. Administracja federalna zaostrza nadzór nad reklamami telemedycznymi, nakazując ujawnianie pełnych informacji o skutkach ubocznych. We wrześniu FDA wysłała około 100 listów nakazujących zaprzestanie naruszeń, wskazując, że 88 proc. reklam topowych leków nie spełnia wymogów rzetelnej prezentacji korzyści i ryzyk. Jednocześnie telehealth omija regulacje, promując nie nazwy handlowe, lecz klasy leków lub ich substancje czynne. Firmy takie jak Willow, EllieMD, Midi Health czy Fridays Health nadal prowadzą szeroko zakrojone kampanie, a niektóre unikają udzielania komentarzy na temat praktyk marketingowych.

Pomimo braku wskazań, preskrypcja „off-label” szybko rośnie. Według badań z sierpnia, udział recept na Ozempic wystawianych osobom nieotyłym, nieważącym i nienależącym do grupy diabetyków wzrósł z 3 proc. w 2018 r. do 30 proc. w 2023 r., a w przypadku Wegovy sięgnął nawet 38 proc. Pacjenci relacjonują, że otrzymują receptę tego samego dnia, często bez weryfikacji BMI. Jednocześnie niektóre telehealth, jak Midi, argumentują, że ryzyka zdrowotne – np. choroby sercowo-naczyniowe – mogą pojawiać się już przy BMI poniżej 27, choć zatwierdzone wskazania dotyczą wyłącznie pacjentów z nadwagą lub otyłością. Na rynku widoczna jest też rosnąca liczba przykładów osób bez wskazań medycznych – w tym CEO firm telemedycznych – które otwarcie przyznają się do mikrodozowania.

image

WHO dodaje Ozempic do listy leków podstawowych — co to oznacza?

Rosnąca popularność GLP-1 wzmacnia się dzięki wpływowi influencerów. Mikrodozowanie prezentują celebryci i twórcy internetowi, którzy otrzymują prowizje za polecanie usług. Podobne historie dotyczą modelek czy ambasadorek med-spa, które – mimo zdrowej masy ciała – publicznie opisują „eliminację food noise” czy szybką utratę kilogramów. Jednocześnie rośnie liczba świadectw o uzależnieniu od zastrzyków, nasilających się skutkach ubocznych i potrzebie interwencji ze strony bliskich.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Drogerie
25.11.2025 15:12
Jeden konkurent mniej? Niemiecka sieć drogerii ogłasza niewypłacalność tygodnie przed Gwiazdką
Jak informuje niemiecka agencja prasowa dpa, szefem firmy pozostaje Oliver Pieper, prawnuk założycielki.Karolina Grabowska STAFFAGE

Największa rodzinna sieć perfumerii w Niemczech – Stadt-Parfümerie Pieper – ogłosiła niewypłacalność tuż przed rozpoczęciem kluczowego sezonu świątecznych zakupów. Sąd rejonowy uruchomił wstępne postępowanie upadłościowe w trybie samorządowym, co pozwala dotychczasowemu kierownictwu pozostać u steru i podjąć próbę ratowania przedsiębiorstwa poprzez głęboką restrukturyzację. Decyzja zapadła w momencie wzmożonej konkurencji na rynku premium oraz malejącej skłonności konsumentów do wydatków w tym segmencie.

Mimo ogłoszenia niewypłacalności ponad 140 perfumerii Pieper nadal działa, a sieć zapewnia klientów o ciągłości operacyjnej. Firma deklaruje, że jej głównym celem jest „zrównoważenie działalności i ustawienie przedsiębiorstwa na nowo”, co ma umożliwić funkcjonowanie w dłuższej perspektywie. Pieper to marka o ponad 90-letniej historii: powstała w 1931 roku jako sklep z mydłem w Bochum, a dziś większość sklepów zlokalizowana jest w Nadrenii Północnej-Westfalii, z dodatkowymi placówkami w Dolnej Saksonii, Bremie i Hamburgu.

Kierownictwo pozostaje stabilne — na czele sieci nadal stoi Oliver Pieper, prawnuk założycielki. Jednocześnie sąd wyznaczył nadzorczynię sądową, adwokat Sarah Wolf, która ma monitorować przebieg postępowania i dbać o zgodność procesu z obowiązującymi przepisami. W ramach upadłościowego zabezpieczenia wypłaty dla około 1000 pracowników pokryje przez trzy miesiące Federalna Agencja Pracy (Bundesagentur für Arbeit), co jest standardową procedurą w niemieckich postępowaniach tego typu.

Problemy finansowe sieci narastają od okresu pandemii. Lockdowny doprowadziły do gwałtownego spadku sprzedaży stacjonarnej, a pomimo późniejszego odbicia firma nie odzyskała wcześniejszej stabilności. W roku finansowym 2021/22 Pieper wykazał jedynie symboliczny zysk na poziomie 0,2 mln euro przy obrotach wynoszących 113,7 mln euro, co sygnalizowało ograniczoną odporność sieci na dalsze wstrząsy rynkowe.

Według danych agencji dpa na kondycję Piepera negatywnie wpływał jednoczesny spadek konsumpcji, rosnące koszty operacyjne — w szczególności energii — oraz ogólna niepewność gospodarcza, która obniża skłonność klientów do zakupów produktów z segmentu beauty premium. To właśnie te czynniki doprowadziły do sytuacji, w której restrukturyzacja stała się koniecznością, a jej rezultat zdecyduje o przyszłości jednej z najbardziej rozpoznawalnych rodzinnych perfumerii w Niemczech.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
26. listopad 2025 00:16