StoryEditor
Rynek i trendy
20.11.2020 00:00

Sieci handlowe drastycznie zmniejszają nakłady i objętość gazetek z promocjami [RAPORT]

W pierwszym półroczu br. sieci handlowe wydały o 17 proc. mniej gazetek niż rok wcześniej. Zmniejszyły też ich liczbę stron oraz powierzchnię promocyjną – po 18 proc. Drogerie i apteki aż o 26 proc. - podają eksperci z Centrum Analiz Grupy AdRetail, Hiper-Com Poland i UCE RESEARCH.

W przypadku każdego parametru większość z 11 analizowanych formatów była na minusie. Największe spadki odnotowały sklepy z art. dla dzieci, RTV-ADG, a także hipermarkety. Sięgały one od 40 proc. do 75 proc. Wzrosty były tylko w dyskontach i w sieciach z art. z kategorii kultury i rozrywki. Do tego sklepy typu DIY zwiększyły ilość stron.

Mniej gazetek

Z raportu wynika, że w pierwszym półroczu br. sieci handlowe wydały o 17 proc. mniej gazetek niż w analogicznym okresie 2019 roku. – Nie jestem tym zaskoczony. Od kilku lat obserwuję trend spadkowy papierowych wydań. W całym ub.r. ograniczono ich ilość o 9,4 proc. w stosunku do 2018 roku. Z rynku znikają drukowane gazetki, bo coraz mocniej wypierają je cyfrowe wersje. I ten proces jest nie do zatrzymania – mówi Karol Kamiński, Przewodniczący Kapituły Programu AdRetail Inspirio. 

Największy spadek zanotowano wśród sklepów z art. dla dzieci – 75 proc. Prawie o połowę mniejszy był w sieciach oferujących RTV-ADG – 41 proc. Na trzecim miejscu znalazły się hipermarkety – 40 proc. Potem były drogerie i apteki – 25 proc., cash&carry – 18 proc., supermarkety – 6 proc., a na końcu – hurtownie – 1 proc.

Na najbardziej drastyczne cięcia wpłynęło zamknięcie centrów handlowych, w których znajdują się sklepy z art. dziecięcymi i sprzętem elektronicznym, a także hipermarkety. Dlatego tego typu sieci tak mocno zareagowały ograniczeniem gazetek handlowych i przeniosły wiele akcji promocyjnych do Internetu – tłumaczy Yves Frerot z Hiper-Com Poland.

Przyrost zanotowały dyskonty – 24 proc., a także sklepy z art. z kategorii kultury i rozrywki – 10 proc. Dr Urszula Kłosiewicz-Górecka uważa, że zwiększenie liczby gazetek w tych formatach było spowodowane pandemią. Konsumenci skierowali się przede wszystkim do najbliższych jednostek handlu, którymi często są dyskonty. Skorzystali też z e-handlu. W wyniku zamrożenia gospodarki i pozostania w domach wielu grup klientów podniosło się zainteresowanie produktami z kategorii kultury i rozrywki. 

Obecnie trzeba promować to, co ma szansę się sprzedawać, czyli produkty niezbędne i niedrogie. To okazja dla marek własnych, o czym powszechnie wiadomo, ale dyskonty są najlepiej przygotowane do pokazywania ich we wszystkich kanałach. Papierowe gazetki są dla nich głównym narzędziem dotarcia do konsumentów i takim pozostaną. Oczekiwany wzrost sprzedaży da środki na zwiększenie promocji w formie drukowanej – prognozuje dr Maria Andrzej Faliński, Członek Kapituły AdRetail Inspirio.

Spadek ilości stron

Z analizy również wynika, że w I półroczu br. sieci handlowe wydały o 18 proc. mniej stron niż od stycznia do czerwca ub.r. – Z kolei poprzedni spadek, patrząc rok do roku, był na poziomie tylko 3,5 proc.. Teraz mocno się pogłębił, bo cyfryzacja handlu przybrała na sile. Pandemia tylko przyspieszyła ten proces. Klienci zaczęli się obawiać, że przeglądając strony w gazetkach, mogą zarazić się koronawirusem i powstrzymywali się przed korzystaniem z tego kanału – tłumaczy Karol Kamiński.

Zdecydowanie największy spadek zanotowano wśród sklepów z art. dla dzieci – 75 proc. Za nimi były hipermarkety – 49 proc., a na trzecim miejscu znalazły się sieci oferujące RTV-AGD – 43 proc. Dalej uplasowały się drogerie i apteki – 29 proc., cash&carry – 12 proc., sieci typu convenience – 10 proc., supermarkety – 6 proc., a także hurtownie – 1 proc. 

Zachęcanie konsumentów do kupna rzeczy, bez których mogą się obyć, jest działaniem daremnym i nieracjonalnym finansowo. Takimi towarami są m.in. zabawki i wszelkie nieobowiązkowe gadżety oraz nowoczesne sprzęty AGD-RTV. Dlatego promowanie ich zostało zredukowane, tym bardziej że rynek przeniósł się do Internetu – komentuje dr Faliński.

Tylko 3 formaty z 11 analizowanych wydały więcej stron w swoich gazetkach. Były to dyskonty i sieci DIY, które odnotowały identyczne wzrosty – na poziomie 9%. Kolejnym segmentem były sklepy z art. z kategorii kultury i rozrywki – 5%. 

W przypadku sieci DIY znaczenie miało to, że konsumenci pozostający w domach bardziej zainteresowali się majsterkowaniem czy też remontami. To spowodowało zwiększenie ilości stron w już istniejących produkcjach, bez wzrostu kosztów związanych z nowymi gazetkami. Taki zabieg może okazać się popularną strategią sieci w tym półroczu – przewiduje Yves Frerot.

Stabilna powierzchnia 

Na podstawie analizy powierzchni promocyjnej, zaobserwowano, że w I półroczu br. sieci zmniejszyły ją o 18 proc. względem analogicznego okresu ub.r. Jak podkreśla Karol Kamiński, w całym zeszłym roku spadek wynosił 17,6 proc. w porównaniu do 2018 roku. Różnica między ostatnim wynikiem i poprzednim nie jest więc znacząca. To świadczy o dużej stabilności tego parametru i braku potrzeby większej ingerencji w tę kwestię. 

Od dłuższego czasu sieci raczej unikają dużych formatów typu A3 i pozostają przy mniejszych, kompaktowych wersjach. Są one łatwiejsze w przeglądaniu i dystrybuowaniu. I ta tendencja utrzyma się – stwierdza ekspert z Hiper-Com Poland.

Patrząc na poszczególne wyniki, można zauważyć, że największy spadek zanotowały sklepy z art. dla dzieci – 75 proc. Na drugim miejscu w zestawieniu były sieci oferujące RTV-AGD – 41 proc, a na trzecim – hipermarkety – 40 proc. Dalej znalazły się drogerie i apteki – 26 proc, cash&carry – 21 proc, sieci typu convenience – 10 proc, supermarkety – 7 proc., a także hurtownie – 2 proc.

Okres zamrożenia gospodarki okazał się szczególnie dotkliwy dla firm non food. Wiele z nich zostało czasowo zamkniętych. Potem klienci ograniczyli częstotliwość zakupów i skrócili czas pobytu w sklepach. W rezultacie odnotowano spadki wydatków na gazetki w sklepach specjalistycznych, m.in. z art. dla dzieci i AGD-RTV. W konsekwencji zmniejszyła się też ich powierzchnia promocyjna – dodaje dr Kłosiewicz-Górecka. 

Tylko dwa formaty z 11 zwiększyły powierzchnię promocyjną w swoich gazetkach. Wzrosty zanotowały dyskonty – 23 proc., a także sklepy z art. z kategorii kultury i rozrywki – 10 proc. Dr Faliński zauważa, że dyskonty doskonale wpasowały się w zawężony profil ofert handlowych w czasie pandemii i reagowały elastycznie, bo mogły sobie pozwolić na zmiany przy małej gamie produktów. Natomiast art. z kategorii kultury i rozrywki dobrze się teraz sprzedają, bo ludzie spędzają więcej czasu w domach. Dlatego oba formaty uderzyły promocyjnie.

Należy prognozować, że II półrocze również będzie spadkowe. Wyjątek mogą stanowić dni przed Bożym Narodzeniem. Sam trend malejący jest obserwowany w handlu już od dłuższego czasu. Nic nie zapowiada, żeby coś się zmieniło. Sieci handlowe w Polsce rozpoczęły pokoleniową zmianę. Co prawda na razie zachodzi ona wolno, ale cyfryzacji nie da się zatrzymać – podsumowuje Przewodniczący Kapituły Programu AdRetail.

Materiał powstał dzięki Centrum Analiz Grupy AdRetail, międzynarodowej agencji badawczo-analitycznej Hiper-Com Poland i platformie analityczno-badawczej UCE RESEARCH. Eksperci, na zlecenie Programu AdRetail Inspirio, przeanalizowali ponad 12,4 tys. gazetek handlowych z I półrocza 2019 i 2020 roku. 


 

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
04.07.2025 15:59
ChangeUp: 69 proc. kupujących czuje się przytłoczonych wyborem w drogerii
Klienci i klientki drogerii czują się przytłoczeni możliwościami wyboru w sklepie stacjonarnym.Agata Grysiak

Pierwsze wnioski z raportu „Beyond Transactions: Navigating Beauty Retail’s New Normal” agencji ChangeUp pokazują, że 69 proc. kupujących kosmetyki uważa wybór produktów za przytłaczający, co skutecznie zniechęca ich do wizyt w sklepach stacjonarnych. Aż 63 proc. badanych życzyłoby sobie, aby placówki beauty oferowały coś więcej niż samą możliwość zakupu, wskazując na rosnącą potrzebę doświadczeń i porad zamiast jedynie ekspozycji towaru.

Konsumenci podkreślają, że trendy zmieniają się szybciej, niż detalista nadąża z aktualizacją asortymentu, co niemal połowa respondentów (48 proc.) uznaje za kluczowy problem. „Dzisiejsi klienci beauty nie kupują tylko produktów — szukają inspiracji i autentycznych relacji, których nie zastąpi nawet najlepsze e-commerce” – komentuje Lynn Gonsior, COO ChangeUp. Badanie dowodzi, że rola fizycznego retailu w procesie zakupowym pozostaje ważna, lecz wymaga redesignu.

Media społecznościowe diametralnie odmieniły etap odkrywania nowości. Już 70 proc. przedstawicieli pokolenia Z i millenialsów dokonuje zakupów bezpośrednio przez TikToka lub klikając linki influencerów. Oznacza to, że punkt styku z marką często następuje poza sklepem, a sprzedawcy muszą przenieść inspiracyjny charakter platform społecznościowych do rzeczywistej przestrzeni handlowej.

image

UCE Research: Drogerie i apteki w tendencji spadkowej z promocjami w gazetkach

Największym rozczarowaniem w sklepach pozostaje brak towaru: na niedostępność produktów skarży się 47 proc. kupujących. Tuż za tym plasują się zbyt zatłoczone salony (46 proc.) oraz długie kolejki do kas (40 proc.). Pomimo powszechnej deklaracji, że klienci wolą sklepy specjalistyczne, poziom zadowolenia z drogerii masowych silnie różni się między segmentami rynku.

Presja cenowa staje się kolejnym wyróżnikiem nowych zachowań. Aż 83 proc. respondentów twierdzi, że zwraca większą uwagę na wartość produktu, a 59 proc. aktywnie poszukuje tzw. „dupes”, czyli tańszych zamienników kosmetyków premium. Trend ten wymusza na markach balansowanie między aspiracyjnym wizerunkiem a atrakcyjną strategią cenową.

Co ciekawe, 65 proc. ankietowanych deklaruje, że testowanie nowych kosmetyków to „jedna z moich ulubionych rzeczy”. Wynik potwierdza, że doświadczenie sensoryczne wciąż ma ogromną wagę. Raport, oparty na badaniu ponad 1 600 amerykańskich konsumentów, podkreśla jednoznacznie: aby pozostać relewantnym, beauty retail musi połączyć bogate, angażujące doświadczenia z bezproblemową dostępnością produktów i świadomością wartości.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
02.07.2025 14:30
Korea Południowa wyprzedza USA i zostaje drugim największym eksporterem kosmetyków na świecie
K-beauty coraz bardziej rządzi światem.K. Bochner

Korea Południowa zajęła drugie miejsce w globalnym eksporcie kosmetyków, wyprzedzając Stany Zjednoczone i ustępując jedynie Francji – wynika z najnowszych danych Koreańskiego Stowarzyszenia Handlu Międzynarodowego (KITA). W okresie od stycznia do kwietnia 2025 roku Korea wyeksportowała kosmetyki o wartości 3,61 mld dolarów amerykańskich, podczas gdy USA osiągnęły wynik 3,57 mld dolarów. To pierwszy raz w historii, gdy Korea Południowa wyprzedziła Stany Zjednoczone w tym segmencie rynku.

Już w 2024 roku Korea wykazywała silny wzrost w eksporcie kosmetyków, osiągając wartość 10,3 mld dolarów i wyprzedzając Niemcy, co pozwoliło jej zająć trzecie miejsce w rankingu światowym. Wzrost ten był znacznie szybszy niż u konkurencji – eksport koreańskich kosmetyków wzrósł o 20,3 proc. rok do roku, podczas gdy Francja odnotowała 6,3 proc., a Stany Zjednoczone zaledwie 1,1 proc. W samym kwietniu 2025 roku Korea osiągnęła miesięczny eksport przekraczający 1 mld dolarów.

Wzrostowi eksportu sprzyjają zwłaszcza rynki wschodzące w Europie i na Bliskim Wschodzie. W okresie od stycznia do maja 2025 roku eksport do Polski zwiększył się aż o 121 proc. rok do roku, osiągając wartość 111,8 mln dolarów. Znaczący wzrost zanotowano również w przypadku Zjednoczonych Emiratów Arabskich – o 74 proc., do poziomu 99,3 mln dolarów.

Za sukcesem koreańskiego sektora kosmetycznego stoi ekspansja tzw. K-beauty, napędzana przez innowacyjność, przystępne ceny oraz skuteczny marketing cyfrowy. W miarę jak dojrzałe rynki stabilizują się, południowokoreańskie marki zdobywają pozycję w nowych regionach, takich jak Europa Wschodnia i Bliski Wschód, co znacząco wpływa na globalną pozycję Korei w handlu kosmetykami.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
05. lipiec 2025 20:06