StoryEditor
Twarz
25.09.2020 00:00

Trądzik różowaty – jak rozpoznać chorobę i jaką pielęgnację stosować

Trądzik różowaty jest przewlekłą chorobą skórną, z którą boryka się wiele Polek. Wiedza o jego objawach i przebiegu rośnie z roku na rok, jednak zaledwie 4 na 10 osób z objawami trądziku różowatego decyduje się na wizytę u dermatologa przy pojawieniu się pierwszych zmian skórnych. Tymczasem nieleczony może negatywnie wpływać zarówno na społeczne, jak i zawodowe aspekty życia. Dlatego Galderma, w ramach trzeciej odsłony kampanii „Róż się do lekarza”, zwraca uwagę na tę chorobę i zachęca kobiety do wizyt u dermatologa i przestawienia się na właściwa pielęgnację.

Trądzik różowaty jest chorobą przewlekłą, na którą cierpi około 15 proc. populacji. Dotyczy w większości kobiet, głównie pomiędzy 30. a 50. rokiem życia, ale jego objawy są coraz częściej diagnozowane u młodszych pacjentek. Na chorobę cierpią też mężczyźni. I choć występuje ona u nich rzadziej, to objawy często są znacznie bardziej nasilone.

Trądzik różowaty zaczyna się od niewinnego rumieńca

Niewiele osób potrafi właściwie zdiagnozować u siebie chorobę, zwłaszcza w początkowym stadium. Przemijający rumień, który pojawia się po zjedzeniu ostrych potraw, wypiciu czerwonego wina lub podczas nagłych zmian temperatury otoczenia dla niewielu jest sygnałem alarmowym. Gdy przeradza się w rumień trwały, widocznie poszerzone naczynia krwionośne czy zmiany zapalne – częściej staje się powodem do niepokoju. Okazuje się jednak, że – jak pokazuje badanie, przeprowadzone na zlecenie firmy Galderma przez ARC Rynek i Opinia – od zaobserwowania tych objawów do wizyty u lekarza mija średnio 3,5 roku.

Tymczasem kobiety borykające się z trądzikiem różowatym często doświadczają spadku pewności siebie, stanów lękowych, a w konsekwencji, u niektórych diagnozowana jest nawet depresja. Polki cierpiące na trądzik różowaty obawiają się też, że choroba negatywnie wpłynie na ich życie społeczne i zawodowe oraz na poczucie atrakcyjności. Trudno się im dziwić, ponieważ w ciągu ostatnich dwóch lat wzrósł negatywny odbiór pacjentów z problemami skórnymi oraz zmniejszył się odsetek osób traktujących je jako normę. Aż 37 proc. badanych (vs. 19 proc. w 2018) deklaruje, że unikałoby kontaktu z chorym w zaawansowanym stadium choroby, a tylko 17 proc. (vs. 32 proc. w 2018) traktowałoby taką osobę zupełnie normalnie. Odrzucenie społeczne czy sztucznie wykreowane kanony piękna negatywnie wpływają na samopoczucie kobiet cierpiących na trądzik różowaty, które często odczuwają złość (53 proc.), przygnębienie (22 proc.), niepokój (18 proc.), a nawet wstyd (18 proc.). Warto zatem, pod czujnym okiem dermatologa, zadbać o swoją skórę już przy pojawianiu się pierwszych zamian i przejąć kontrolę nad chorobą.

Pielęgnacja i makijaż cery z trądzikiem różowatym

Jak wykazują badania, 2/3 Polek deklaruje, że boryka się z jakimiś problemami skórnymi. Większość z nich uważa, że ma mieszany typ cery, a ponad 1/2 szuka informacji dotyczących jej pielęgnacji i dostosowuje ją do zmieniających się potrzeb skóry. Kobiety starają się więc rozważnie wybierać produkty, które nakładają na swoją na twarz, sprawdzając dokładnie ich skład. Rutynowe rytuały pielęgnacyjne kojarzą się kobietom pozytywnie, pomimo że bywają uciążliwe w przypadku zmagania się z chorobami skórnymi np. z trądzikiem różowatym.

– Zdecydowana większość Polek dba o swoją skórę, albo bardzo chce o nią prawidłowo dbać. Jednak moje pacjentki rzadko dostrzegają różnice pomiędzy trądzikiem zwykłym i trądzikiem różowatym. Często nie wiedzą, że są to dwie zupełnie różne jednostki chorobowe. W wieku lat 40 wolą stosować przede wszystkim pielęgnację przeciwstarzeniową. Wytłumaczenie pacjentom złożoności choroby i wielości czynników, mających wpływ na stan skóry w przypadku trądziku różowatego bywa często najtrudniejszym aspektem w mojej pracy dermatologa – mówi dr Ivana Stanković, dermatolog.

Podpowiada też, że skóra borykająca się z trądzikiem różowatym jest równocześnie bardzo wrażliwa i wiele rzeczy jej szkodzi. W pielęgnacji warto zwrócić uwagę na zabezpieczenie jej czynnikami zewnętrznymi. Zimą warto stosować kremy chroniące przed wiatrem i mrozem, a latem przed promieniowaniem UV. Powinny zawierać łagodne emolienty i substancje kojące.

Absolutnie nie ma konieczności rezygnowania z makijażu. Zwłaszcza, że jego brak dodatkowo może zaważyć nad poczuciem utraty atrakcyjności.

– Poprawa stanu skóry i lepszy wygląd to czynniki wpływające na lepsze samopoczucie. Osoby z widocznymi zmianami, za które odpowiedzialny jest trądzik różowaty borykają się równocześnie z pogorszeniem nastroju. Tym bardziej, że często obserwują niechęć i obrzydzenie u postronnych obserwatorów – zwraca uwagę Anna Kędzierska, psycholog.

W makijażu warto stosować produkty kryjące, a równocześnie przeciwzapalne, łagodzące i koniecznie zawierające filtry UV.

Kampania edukacyjna „Róż się do lekarza”, zainicjowana przez firmę Galderma, skierowana jest do kobiet znajdujących się w grupie ryzyka zachorowania na trądzik różowaty. Działania mają na celu zwiększenie świadomości na temat trądziku różowatego, zachęcenie do konsultacji niepokojących objawów choroby z lekarzem oraz zwrócenie uwagi na społeczno-psychologiczny aspekt problemu. Jak podkreślają eksperci, wczesne wykrycie i rozpoczęcie leczenia to szansa na uniknięcie rozwoju choroby i obniżenia jakości życia. Patronat nad kampanią objęło Polskie Towarzystwo Dermatologiczne.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Twarz
13.10.2025 09:17
Sekrety K-beauty i J-beauty: od glass skin do mochi skin
Hebe mat.pras.

Azjatycka pielęgnacja od kilku lat podbija światowe rynki beauty i inspiruje do zmiany codziennych rytuałów pielęgnacyjnych. Choć koreańskie i japońskie podejście do dbania o skórę różnią się stylem i intensywnością, łączy je wspólna filozofia – pielęgnacja rozumiana jako troska o zdrowie i piękno w długofalowej perspektywie. Co sprawia, że są tak wyjątkowe i popularne na całym świecie – wyjaśniają eksperci z Hebe.

Zarówno K-beauty, jak i J-beauty traktują pielęgnację nie jako obowiązek, ale jako rytuał, moment uważności i dbania o siebie. W obu przypadkach ogromną wagę przywiązuje się do jakości składników i delikatnego podejścia do skóry – bez agresywnych zabiegów, za to z naciskiem na profilaktykę i codzienną regularność. W kosmetykach obecne są naturalne ekstrakty roślinne, fermenty czy algi, a celem jest zdrowa, promienna i wypielęgnowana cera.  

K-beauty – innowacja i efekt „glass skin”

Koreańska pielęgnacja słynie z wieloetapowych rytuałów, które mogą liczyć nawet do dziesięciu kroków. To właśnie stąd wywodzą się maski w płachcie, kremy BB czy esencje, które szybko zdobyły globalną popularność. 

K-beauty zachęca do eksperymentowania, odkrywania nowych formuł i czerpania radości z dbania o siebie. 

W centrum tego nurtu stoi efekt „glass skin” – cera promienna, gładka i pełna blasku. Koreańskie marki nieustannie udoskonalają swoje technologie, wprowadzając innowacje takie jak egzosomy, PDRN czy fermentacja 2.0, które wspierają regenerację skóry na poziomie komórkowym.

Popularność zyskują też produkty hybrydowe „make-care”, łączące makijaż i pielęgnację, oraz trend pro-aging, który celebruje naturalne piękno na każdym etapie życia. 

K-beauty czerpie również z popkultury – estetyka inspirowana K-popem zachęca do zabawy kolorami i wyrażania siebie poprzez makijaż i pielęgnację. 

J-beauty – minimalizm, harmonia i „mochi skin”

W przeciwieństwie do rozbudowanej koreańskiej pielęgnacji, J-beauty stawia na prostotę i równowagę. Zwykle obejmuje trzy do pięciu kroków, skupiając się nie na ilości, lecz na jakości i skuteczności produktów. 

W japońskich formułach dominują naturalne składniki – ryż, olej kameliowy, matcha, żeń-szeń czy houttuynia cordata. Trendy takie jak skinimalizm zachęcają do ograniczenia liczby kosmetyków, by wspierać naturalną regenerację skóry. Popularne są też kuracje nocne oraz formuły bezwodne, które zapewniają skuteczność przy mniejszym zużyciu zasobów. 

Ważnym elementem japońskiej pielęgnacji jest wabi-sabi – podejście, które celebruje naturalne piękno, prostotę i niedoskonałość. Zamiast dążyć do idealnie gładkiego efektu, promuje subtelny, zdrowy blask zwany tsuyadama, symbolizujący harmonię i wewnętrzny spokój. 

Efektem takiej pielęgnacji jest „mochi skin” – miękka, jędrna i elastyczna cera o naturalnym blasku. 

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Twarz
22.09.2025 08:00
Fluff Faces – pierwsze „blind boxy” w polskiej branży kosmetycznej trafiły do sprzedaży!
Fluff Faces – pierwsze „blind boxy” w polskiej branży kosmetycznej trafiły do sprzedaży!materiał sponsorowany

Polska marka Fluff po raz kolejny wyznacza trendy, łącząc świat pielęgnacji z doświadczeniem zabawy. Najnowszy projekt Fluff Faces to kolekcja mleczek do twarzy sprzedawanych w formie blind boxów, do tej pory kojarzących się głównie z gadżetami czy figurkami kolekcjonerskimi.

Mechanizm blind boxów od lat z sukcesem wykorzystują globalne marki takie jak Sonny Angels, Mini Brands, Labubu czy LEGO Minifigures. Idea jest prosta: klient kupuje produkt nie wiedząc, którą wersję znajdzie w środku. To element niespodzianki, budujący emocje, pobudzający ciekawość i zachęcający do ponownych zakupów. Fluff jako pierwsza marka kosmetyczna w Polsce wprowadza ten model sprzedaży na rynek beauty.

– Fluff Faces to nasza odpowiedź na rosnącą popularność produktów-niespodzianek. Chcieliśmy pokazać, że pielęgnacja również może być zabawą. To coś, czego jeszcze nikt w tej branży w Polsce nie zrobił – podkreśla Mikołaj Jojczyk, Brand Manager marki Fluff.

Kolekcja Fluff Faces obejmuje sześć limitowanych wariantów mleczek do twarzy

Każdy z nich wyróżnia się niepowtarzalnym zapachem i oprawą wizualną. W ofercie znalazły się m.in. nuty soczystej brzoskwini w wersji Lait de Peche, świeżo wypieczonej cytrynowej tarty w Lemon Hug czy owocowej galaretki w Jelly Berry. Miłośnicy oryginalnych propozycji mogą sięgnąć po pistacjowe Pista Bonita, natomiast fani słodkości polubią karmelizowane aromaty Dream Cream inspirowane crème brûlée. Całość dopełnia Oh Mangood! pachnące jak egzotyczne mango.

Wszystkie produkty mają charakter kolekcjonerski – wyróżniają się kolorystyką i graficznymi buźkami, wpisujących się w kulturę social mediów. Element niespodzianki oraz chęć zebrania całej serii sprawiają, że koncept doskonale odpowiada na potrzeby generacji Z i młodych dorosłych.

Dla sprzedawców hurtowych i detalicznych oznacza to nowe możliwości: produkt angażuje emocjonalnie, zwiększając prawdopodobieństwo ponownych zakupów. To także przykład, jak można wykorzystać popularne globalnie mechanizmy sprzedaży i przenieść je do segmentu kosmetyków pielęgnacyjnych.

Fluff już wcześniej udowadniał, że nie boi się nowatorskich rozwiązań. Jednak Fluff Faces idzie o krok dalej, pokazując jak rynek beauty może rozwijać się poprzez innowacyjne, emocjonujące koncepty sprzedażowe. Hasło „Smells like a surprise” jasno komunikuje przesłanie linii: w tym przypadku pielęgnacja zaczyna się od odkrycia niespodzianki.

Całą kolekcję mleczek Fluff Faces można znaleźć we wszystkich drogeriach Rossmann. Limitowana seria dostępna będzie do wyczerpania zapasów.

 

 

ARTYKUŁ SPONSOROWANY
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
22. październik 2025 16:00