StoryEditor
Zapachy
17.02.2025 15:07

Your Turn – nowy rozdział w perfumowej drodze Billie Eilish

Najnowsza kompozycja Billie Eilish, czyli Your Turn, zwraca uwagę zupełnie zabawnym flakonem / Eilish Fragrances

Your Turn, najnowszy zapach sygnowany przez artystkę młodego pokolenia, stanowi zmianę w stosunku do poprzednich perfum, wydawanych przez piosenkarkę pod własnym nazwiskiem jako Eilish, Eilish No. 2 i Eilish No. 3. Konsekwentnie są one wytwarzane z uwzględnieniem wegańskich składników.

Pierwsze perfumy Billie Eilish zadebiutowały w 2021 i okazały się dużym sukcesem (szczególnie pierwsza, oparta na wanilii kompozycja). Pierwsze trzy odsłony perfum sygnowanych przez Eilish trafiły do charakterystycznych flakonów w kształcie popiersia piosenkarki. 

Najnowsza kompozycja, czyli Your Turn, zwraca uwagę zupełnie innym, zabawnym flakonem w kształcie połączonych ze sobą, srebrzystych kostek do gry. 

Zawsze byłam niezwykłą pasjonatką zapachów, uwielbiam proces tworzenia czegoś nowego. Z przyjemnością dzielę się najnowszym zapachem i flakonem w mojej kolekcji perfum, Your Turn – zapowiedziała Billy Eilish.

Najnowszy zapach został opracowany we współpracy z Parlux Ltd., głównym “nosem” zapachu jest Frank Voelkl – ceniony perfumiarz z DSM-Firmenich. Voelkl stoi za sukcesemem kilku cenionych niszowych kompozycji (np. You – Glossier, Santal 33 – Le Labo).

Tworzenie Your Turn z Billie było podróżą pełną odkryć. Pracowaliśmy nad niezliczonymi iteracjami, aby opracować zapach, który oddaje ciepło i bogactwo drzewa sandałowego, a jednocześnie zawiera coś niespodziewanie świeżego. To zapach, który odzwierciedla wizję indywidualności i wyjątkowości Billie – wyjaśnił Voelkl. 

Podobnie jak wszystkie wcześniejsze perfumy Eilish, również formuła Your Turn zawiera składniki czyste i wegańskie. W produkcji opakowania wykorzystano przyjazny dla środowiska Envirofoil, wytwarzany w pełni przy użyciu odnawialnej energii wiatrowej. 

Proces był piękną współpracą, od stworzenia zapachu po projekt butelki. To wstęp do kolejnego etapu współpracy z Billie Eilish Fragrances – podkreśliła Lori Singer, prezes Parlux Ltd. 

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Zapachy
30.06.2025 08:45
Nisza jako strategia. Gdy niezależność staje się trendem
Nisza coraz częściej oznacza „perfumy, które wyglądają na niszowe”, a nie „perfumy, które powstały poza systemem”Shutterstock

Byredo w rękach Puig, Le Labo pod szyldem Estée Lauder, prawa do marki Serge Lutens przejęte przez Shiseido. Lista kultowych marek niszowych perfum trafiających do korporacyjnych portfeli wydłuża się z każdym rokiem. Niezależność przestała być warunkiem niszy, a sama nisza stała się narzędziem w rękach wielkich. Dział perfum przechodzi transformację, w której duch rzemiosła i eksperymentu coraz częściej spotyka się z logiką skali, dystrybucji i wzrostu.

Jeszcze dekadę temu marki takie jak Byredo, Le Labo czy Diptyque uchodziły za oddech świeżości w świecie perfum - dalekie od masowości, skupione na emocji, konceptualnym podejściu i twórczej wolności. Wzbudzały lojalność nie tylko zapachami, ale i stylem komunikacji, który świadomie odcinał się od mainstreamu. Nazywano je niszowymi, bo faktycznie operowały na marginesie głównego nurtu – artystycznie i komercyjnie.

Dziś wiele z nich stanowi integralną część globalnych portfeli takich graczy jak Estée Lauder, Shiseido, L’Oréal czy Puig. Pytanie o granice niezależności, o to, co naprawdę definiuje perfumeryjną niszę, staje się coraz bardziej zasadne. Czy można nadal mówić o „niszy”, kiedy za kreatywną decyzją stoi komitet, a zapach trafia do setek sklepów w kilkunastu krajach? A może właśnie to jest nowy model niezależności – świadomej, skalowalnej i atrakcyjnej biznesowo?

Nowy rozdział niszy

Byredo – marka, która przez lata uchodziła za wzorzec nowoczesnej niszy – oficjalnie przestaje być niezależna także pod względem wizji artystycznej. Po wcześniejszym przejęciu przez hiszpański koncern Puig, w maju 2025 roku jej założyciel Ben Gorham ogłosił definitywne odejście z firmy. Choć jego nazwisko już od dawna znikało z materiałów promocyjnych, a obecność medialna była coraz bardziej symboliczna, to właśnie teraz kończy się pewna epoka – nie tylko dla Byredo, ale i dla całej kategorii marek, które zbudowały perfumeryjną niszę początku XXI wieku.

Zobacz też: Ben Gorham, założyciel Byredo, odchodzi z firmy. Czy to koniec epoki dla perfumowej niszy?

Dla wielu miłośników zapachów to moment symboliczny. Gorham – były koszykarz, outsider bez formalnego wykształcenia perfumeryjnego – stworzył markę na styku kultury, sztuki i designu. Po zakończeniu kariery sportowej i krótkim epizodzie akademickim rozpoczął studia na sztokholmskiej uczelni artystycznej, gdzie eksperymentował z różnymi formami wyrazu. Przypadkowe spotkanie z perfumiarzem skierowało jego uwagę na zapach jako niewidzialną, emocjonalną formę komunikacji. Zafascynowany tą ideą, Gorham dostrzegł w perfumach medium zdolne do opowiadania historii: przystępne, demokratyczne i dalekie od elitaryzmu. Tak narodziło się Byredo: marka, która nie tylko redefiniowała podejście do zapachu, ale też zbudowała własny język emocji, estetyki i opowieści.

Byredo stało się synonimem wolności twórczej: łączyło nieoczywiste akordy, tworzyło limitowane kolekcje z artystami, ilustrowało zapachy minimalistyczną grafiką. To właśnie dzięki takim markom nisza przez lata miała wyraźną tożsamość – była alternatywą dla ujednoliconego świata masowej perfumerii.

Dziś ta alternatywa staje się częścią większego mechanizmu. Przejmowane przez globalne koncerny marki niszowe trafiają do szerokiej dystrybucji, debiutują na lotniskach, budują linie bestsellerów i wpisują się w korporacyjne strategie. Czy to koniec niezależnego perfumiarstwa? Niekoniecznie. Ale bez wątpienia to koniec jego pierwszego rozdziału.

Od kontrkultury do strategii premium

Perfumeryjna nisza, zanim stała się kategorią rynkową, była przede wszystkim postawą – kontrą wobec zapachów projektowanych pod gusta masowej publiczności. W latach 90. i na początku XXI wieku niszowe marki wyróżniały się nie tylko składem (często bardziej wymagającym, niestandardowym, szlachetniejszym), ale też sposobem komunikacji: nie reklamowały się w telewizji, nie podpisywały kontraktów z gwiazdami, nie były dostępne w każdej perfumerii. Ich siłą była ograniczona dostępność, ale też autorski punkt widzenia.

Marki takie jak L’Artisan Parfumeur, Serge Lutens, Annick Goutal czy Diptyque nie działały według zasad typowego marketingu. Opierały się na opowieści, atmosferze, tajemnicy. Ich założyciele - często perfumiarze, artyści, osoby spoza świata beauty - nie chcieli tworzyć marek dla wszystkich. Zamiast tego oferowali doświadczenia: intymne, inne, często trudne do sklasyfikowania.

Zmiany zaczęły się, gdy nisza zaczęła przyciągać uwagę rynku luksusowego. W świecie, gdzie konsumenci coraz częściej szukają „czegoś wyjątkowego”, „spersonalizowanego” i „prawdziwego”, to właśnie nisza zaczęła odpowiadać na nowe aspiracje. Wielkie koncerny beauty dostrzegły potencjał w markach, które niegdyś działały poza głównym nurtem: zamiast kopiować ich estetykę, postanowiły je kupić. To właśnie wtedy nisza zaczęła przekształcać się z kontrkultury w narzędzie strategii premium.

Co się zmieniło? Przede wszystkim zasięg i skala. Marki niszowe zaczęły pojawiać się w butikach na lotniskach, w perfumeriach sieciowych, w kampaniach digitalowych. Zachowały pozory ekskluzywności, ale zostały włączone w struktury korporacyjne, z zespołami marketingu, planami sprzedaży i targetami kwartalnymi. Dla jednych to zdrada ideałów. Dla innych – naturalna kolej rzeczy i dowód, że nisza odniosła sukces.

image
M.Szulc wiadomoscikosmetyczne.pl

Nowi właściciele starej niezależności

W świecie niszowych perfum zmiana właściciela nie musi oznaczać utraty tożsamości. Ale też nie gwarantuje jej zachowania. Dziś wiele kultowych marek działa pod skrzydłami koncernów lub funduszy inwestycyjnych – niektóre zyskały dzięki temu nowe życie, inne zatrzymały się w bezpiecznym status quo:

1. Serge Lutens: od poetyki do mechanizmu

Legenda i pionier. Serge Lutens zbudował perfumeryjną świątynię ciszy i mroku. Jego kompozycje były literackie, często inspirowane orientem i osobistymi wspomnieniami. Choć marka od początku istniała pod skrzydłami Shiseido, Lutens długo cieszył się pełną swobodą. Choć dziś sam twórca rzadziej występuje dziś na pierwszym planie, jego estetyka wciąż silnie definiuje markę. Jej aura, nadal spójna i charakterystyczna, zdaje się dziś bardziej pielęgnować przeszłość niż eksplorować nowe ścieżki. To nie tyle zmiana kierunku, co świadome trwanie przy własnym języku.

2. L’Artisan Parfumeur: piękno w sieci sprzedaży

Założona w 1976 roku, była jedną z pierwszych marek, które pozwoliły perfumom być nie tyle modnymi, co intrygującymi. Jej eksperymentalne kompozycje i artystyczna swoboda przyciągały odbiorców szukających czegoś poza głównym nurtem. Po przejęciu przez Puig marka przeszła proces odświeżenia: uproszczona identyfikacja wizualna, większa dostępność, bardziej przejrzysty przekaz. Zyskała na rozpoznawalności i sile dystrybucji, ale dla części dawnych odbiorców straciła nieco ze swojej ekscentrycznej duszy. To nadal piękno, ale już w bardziej uporządkowanej formie.

3. Goutal (dawniej Annick Goutal): nowy rozdział w duchu klasyki

Marka zrodzona z osobistej wrażliwości – Annick Goutal, pianistka i perfumiarka, tworzyła zapachy inspirowane wspomnieniami i emocjami, nadając im niemal biograficzny charakter. Przez lata Goutal była symbolem francuskiej elegancji i intymności. W 2011 roku markę przejął koncern Amorepacific, inicjując proces estetycznej i komunikacyjnej transformacji: nowa identyfikacja wizualna, uproszczona nazwa, większy nacisk na storytelling. Zmiany te pozwoliły marce odnaleźć się w nowym kontekście rynkowym, choć dla niektórych oznaczały też częściowe oddalenie się od ducha założycielki. To kontynuacja – z inną narracją, ale podobną wrażliwością.

4. Le Labo: rzemiosło w rytmie globalizacji

Le Labo od początku opowiadało historię zapachu poprzez rytuały: ręczne etykiety, personalizację, surowy minimalizm i filozofię „slow perfumery”. Przejęcie przez Estée Lauder Companies w 2014 roku nie zmieniło tych znaków rozpoznawczych, a marka zachowała estetyczną niezależność i styl komunikacji, który nadal przyciąga świadomych odbiorców. Skala jednak uległa zmianie: dziś butiki Le Labo spotkamy w największych miastach świata, a Santal 33 stał się symbolem nowoczesnej zapachowej tożsamości. To przykład marki, która pozostała sobą – choć już w znacznie szerszym zasięgu.

5. Frederic Malle: sztuka pod skrzydłami Lauderów

Editions de Parfums Frederic Malle od początku były kuratorskim projektem: to Malle wybierał perfumiarzy, oni tworzyli bez ograniczeń. Po przejęciu przez Estée Lauder w 2015 roku marka zachowała swój unikalny model pracy i wysoki poziom artystyczny. Dziś to nadal nisza z duszą – ale już w ramach globalnego systemu.

6. Byredo: estetyka XXI wieku

Ben Gorham stworzył markę, która była odpowiedzią na zmęczenie klasyczną niszą. Byredo było chłodne, artystyczne, opowiadane obrazem. W 2022 roku marka została kupiona przez Puig, ale dopiero odejście Gorhama z funkcji dyrektora kreatywnego w 2025 roku może zwiastować głębszą zmianę. Czy Puig utrzyma balans między komercją a konceptem? To pytanie pozostaje otwarte. 

image
Ben Gorham – były koszykarz, outsider bez formalnego wykształcenia perfumeryjnego – stworzył Byredo jako markę na styku kultury, sztuki i designu
fot. mat. pras. Byredo

7. Maison Francis Kurkdjian: klasyka w nowoczesnym wydaniu

Marka założona w 2009 roku przez perfumiarza gwiazd. Po przejęciu przez LVMH w 2017 roku, Maison Francis Kurkdjian zaczęło funkcjonować jako marka premium o dużym zasięgu, łącząc tradycję z nowoczesnym podejściem do rynku. Kurkdjian nadal aktywnie tworzy w ramach własnej marki, jednocześnie pełniąc rolę dyrektora kreatywnego w Christian Dior Parfums. Marka balansuje między niszowym dziedzictwem a globalnym prestiżem.

8. Diptyque: luksusowy styl życia z korzeniami niszy

Choć nie należy do koncernu beauty, Diptyque od 2005 roku znajduje się w rękach funduszu Manzanita Capital (który ma też Penhaligon’s czy Malin+Goetz). Marka konsekwentnie rozwija się na rynku międzynarodowym, otwierając butiki i poszerzając ofertę o świece, tekstylia i kolekcje sezonowe. Zachowując charakterystyczną estetykę, Diptyque łączy tradycję z nowoczesnym podejściem do stylu życia. 

Co zostaje z ducha niszy?

W miarę jak kolejne niszowe marki przechodzą pod skrzydła globalnych graczy, nasuwa się pytanie: co tak naprawdę znaczy dziś „nisza”? Czy to nadal obietnica wolności twórczej, eksperymentu i wyjścia poza mainstream, czy już tylko estetyka i strategia opakowana w mit autentyczności?

Duch niszy to coś więcej niż minimalistyczna etykieta czy niski nakład produkcji. To często filozofia pracy oparta na niezgodzie z rynkowym kompromisem: odwadze w wyborze tematów, zapachów, języka. Tymczasem w nowych realiach wiele z tych elementów zostaje zastąpionych kalkulacją. Portfolio ujednolica się, a ryzyko – kreatywne i finansowe – staje się niepożądane. Nisza coraz częściej oznacza „perfumy, które wyglądają na niszowe”, a nie „perfumy, które powstały poza systemem”.

Z drugiej strony: czy sukces niszy nie polegał właśnie na tym, by wyjść z undergroundu i zdobyć słuchaczy? Dla wielu założycieli przejęcie przez koncern było nie tyle odejściem od ideałów, co szansą na rozwój: większe projekty, szerszy zasięg, nowy etap.

Nie zawsze jednak za sukcesem podąża ciągłość. Marki takie Maison Francis Kurkdjian czy Le Labo utrzymały spójność między innymi dlatego, że ich twórcy przez pewien czas pozostali na pokładzie. Gdy jednak odchodzą (jak Ben Gorham) pojawia się pytanie: czy kolejne odsłony marki to jeszcze jej duch, czy już tylko jego stylizacja?

Nisza przyszłości: niezależna, przejmowana czy „zaprogramowana”?

Perfumeryjna nisza nie jest już wyłącznie przestrzenią artystycznej swobody i buntu wobec rynku. Stała się ważnym segmentem rynku premium, który w coraz większym stopniu łączy tradycję z mechanizmami współczesnej gospodarki.

W tym nowym kontekście niezależność przybiera różne formy. Z jednej strony mamy twórców, którzy, często z niewielkimi środkami, realizują osobiste wizje, tworząc perfumy z pasją i zaangażowaniem, które trafiają do odbiorców poszukujących autentyczności i emocji.
Z kolei nisza przejmowana to proces transformacji: z jednej strony marka zyskuje dostęp do większych zasobów, globalnej dystrybucji i profesjonalizacji, z drugiej – ryzykuje utratę części swojej pierwotnej duszy i unikatowości.

Istnieje również trzeci wymiar, coraz częściej obserwujemy zjawisko niszy „zaprogramowanej”: marek tworzonych od podstaw przez agencje brandingowe, z jasno określoną strategią i planem szybkiego wejścia na rynek, które oferują „niszową” estetykę i narrację, lecz pozostają pod kontrolą inwestorów.

Zobacz też: Sieć The Perfume Shop otwiera perfumerie w nowym formacie – klienci chcą więcej niszy

W takim układzie kluczową rolę odgrywają sami odbiorcy. To oni, kierując się swoją wrażliwością, wartościami i oczekiwaniami, będą decydować, co dziś i w przyszłości oznacza „nisza”. To oni wyznaczą granice między autentycznością a jedynie stylizacją, między wolnością twórczą a produktem zaprojektowanym pod algorytmy sprzedaży.

W istotnym stopniu to od odbiorców zależeć będzie, jak będzie kształtować się przyszłość niszy. Niezależność nie zawsze jest kwestią formalnej struktury czy statusu prawnego. To przede wszystkim kwestia tego, czy za danym zapachem stoi prawdziwy człowiek – twórca z wizją, pasją i historią – czy tylko algorytm czy mechanizm marketingowy. Poczucie ludzkiego pierwiastka w perfumach bez wątpienia pozostanie jednym z kluczowych elementów definiujących prawdziwą wartość niszy.

autorka: Marta Krawczyk 

Zobacz też: Amouage: klasyczna nisza w obliczu nowej definicji luksusu

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Producenci
20.06.2025 10:02
Ben Gorham, założyciel Byredo, odchodzi z firmy. Czy to koniec epoki dla perfumowej niszy?
Ben Gorham, twórca marki Byredomat.prasowe

Ben Gorham, twórca szwedzkiej niszowej marki perfumeryjnej Byredo, opuści firmę pod koniec czerwca. Gorham, który założył Byredo w 2006 roku, stał na czele tej kultowej marki od samego początku. Jego odejście jest związane z przejęciem firmy przez koncern Puig. To kolejna marka niszowych perfum, która w ostatnich latach trafiła w ręce dużego koncernu - wcześniej taki los spotkał m.in. Toma Forda, Annick Goutal, L‘Artisan Parfumeur czy Juliette Has a Gun.

Umowa pomiędzy Byredo a Puig, podpisana w 2022, zakłada, że Ben ​​Gorham zachowa kreatywne przywództwo do czerwca 2025. Odejście twórcy marki nastąpi zatem dwa lata po tym, jak hiszpański koncern w pełni przejął na własność markę perfumeryjną, mającą siedzibę w Sztokholmie. Wówczas wycena Byredo przekraczała 1 mld euro. Odejście Gorhama z Byredo kończy pełne przejęcie i integrację marki przez Puig.

Doświadczenie Puig w dziedzinie beauty oraz fashion będzie miało kluczowe znaczenie dla przyszłego wzrostu marki i pomoże Byredo uwolnić jej potencjał w wielu kategoriach – komentuje Ben Gorham. – Jestem dumny z tego, co udało nam się osiągnąć w ciągu 20 lat i jestem pewien doskonałej przyszłości Byredo. Marka ma silną tożsamość, którą teraz powierzam całkowicie Puig, gdy ja rozważam nowe  możliwości – dodaje twórca Byredo.

Jak podkreślił z kolei Marc Puig, prezes i dyrektor generalny Puig, trzyletnia współpraca z “tak wybitnym założycielem marki” była dla niego wielkim zaszczytem, a nawiązanie partnerstwa z Benem Gorhamem stanowi powód do dumy.

Jako Puig mamy ugruntowaną pozycję w przejmowaniu dziedzictwa założyciela marki, przy zachowaniu szacunku dla jej korzeni, pielęgnowaniu i wspieraniu kolejnego rozdziału jej rozwoju – zapewnia prezes Puig. – Ben wykonał niezwykłą pracę, tworząc wyjątkową i szczególną markę Byredo, a my będziemy ciężko pracować, aby chronić jej tożsamość, jednocześnie uwalniając jej ogromny potencjał na przyszłość – dodaje Marc Puig.

Marka Byredo została założona w Sztokholmie w 2006 roku, tworząc przez ten czas szereg kultowych, niepowtarzalnych kompozycji zapachowych, zamkniętych w charakterystycznych i niepowtarzalnych flakonach – by wymienić takie bestsellery marki jak Gypsy Water, Bal d‘Afrique, Blanche, Bibliothèque czy Rose Of No Man‘s Land

Byredo poza perfumami ma w ofercie również zapachy do domu (świece, patyczki zapachowe), kosmetyki do pielęgnacji ciała (balsamy, kremy do rąk, żele do kąpieli), artykuły do domu, wyroby skórzane i akcesoria. Ostatnio Byredo poinformowało m.in. o poszerzeniu linii produktów do makijażu o szminki w wersji refill.

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
30. czerwiec 2025 23:47