StoryEditor
Ciało
21.01.2014 00:00

Kasia Wilk: Żyć dobrze i niczego nie żałować

Uznawana za jedną z najzdolniejszych polskich wokalistek, właścicielka niezwykle charakterystycznego, mocnego wokalu i charyzmatycznej osobowości, autorka tekstów, kompozytorka i producentka – Kasia Wilk opowiada o muzycznym czarowaniu, eksperymentach z makijażem i niezastąpionym dystansie do siebie.


AGNIESZKA SARACYN-ROZBICKA: „Ludzie nie krzyczą i nie szaleją pod adresem zespołu, robią to z powodu swoich wspomnień” – powiedział Bono. Jak Ty byś się do tego ustosunkowała i co jest dla Ciebie esencją muzyki?
KASIA WILK:
Zgadzam się z tą wypowiedzią. Kiedy ludzie będą utożsamiać się z tekstem utworu, melodia będzie przywoływać ich wspomnienia, wtedy znajdzie się on wysoko w ich osobistym rankingu, w pamięci. Nieważne, czy słyszeli jakąś piosenkę przypadkiem, ważne co wtedy czuli. Jeśli z jakimiś dźwiękami będzie wiązać się konkretny stan emocjonalny, to znaczy, że zadanie, które artysta wypełnia, zostało wykonane. Siłą rzeczy ludzie zainteresują się również zespołem lub artystą, który stworzył produkt.
Każdy w głębi duszy jest egoistą – odbiera piosenki w zależności od stanu wewnętrznego, w jakim się znajduje. Jeśli zakotwiczy się po raz pierwszy w danych dźwiękach jako szczęśliwy, będzie do nich wracał i będzie szczęśliwy w momencie jej słuchania. Czasami może być odwrotnie – tyle przypadków, ile ludzi. Nie wierzę jednak, że człowiek bezwarunkowo zakochuje się w artyście i przyjmuje wszystkie jego owoce z uwielbieniem. Piosenki, z którymi można się utożsamiać albo przywołać wspomnienia, są łącznikiem między słuchającym a tworzącym i to one są najważniejsze.
Dla mnie esencją muzyki jest tekst. Dlatego, gdy tworzę piosenkę, utwór słowno-muzyczny, największy nacisk stawiam właśnie na treść. Staram się pisać tak, żeby być zrozumianą w przekazie, szczerą, dopasowuję słowa do charakteru muzycznego. Kiedy więc słyszę durową, brzmiącą wesoło harmonię, wykluczam poważne, smutne słowa. Chyba że śmieję się przez łzy. Na pierwszym miejscu jest dla mnie przekaz, później ubieram go w dźwięki, produkcję i nadaję mu ogólny charakter.
Pamiętasz swoją pierwszą kupioną płytę?
K.W.:
„Dangerous" Michaela Jacksona kupiona w kiosku przy ul. Kościuszki w Lubinie. Bardzo miło wspominam – à propos wcześniejszego pytania – ten czas spędzony z mamą przy jakichś porządkach domowych. Nieważne, co to było, czułam się szczęśliwa i ta płyta zawsze będzie mi się kojarzyć z czymś beztroskim i z domem rodzinnym. Pamiętam, że tę oryginalną zajechałyśmy wtedy do granic możliwości.
Czyja kariera jest dla Ciebie źródłem inspiracji?
K.W.:
Myślę, że Kayah. Odważnie? Może. Dzieli nas kilkanaście lat i o tyle lat pracy przede mną. Kiedy przyglądam się naszym drogom, to zauważam między nami wiele podobieństw. Tak samo jak ona muszę walczyć o swoje, nic nie przychodzi bez pracy, w naszym przypadku podwójnej. Bóg nie obdarzył mnie ciałem bogini, ani twarzą miss. Kayah kiedyś też chyba powiedziała takie zdanie, że uroda jej nie pomagała. Choć dla mnie zawsze była i jest piękną kobietą.
Same piszemy i komponujemy, eksperymentujemy, a śpiew w chórkach sprawia nam wielką radość. Obie też jesteśmy wrażliwe, namiętne i bardzo uparte w dążeniu do celu. Potrafimy pisać i śpiewać otwarcie o uczuciach. Obie też kochamy czerwone wino. Życzę sobie takiej pozycji, jaką wypracowała Kayah i takiej konsekwencji w działaniach.
Myślisz, że artystom wolno więcej?
K.W.: T
o by było zbyt zuchwałe. Wszyscy mamy takie same prawo do wyrażania siebie. Artyście po prostu więcej się wybacza, uważając jego inność za nieodzowną część jego natury. Ludzie się do tego przyzwyczaili, że artyści otwarcie pokazują swoje uczucia, o to też chodzi w ich twórczości. Jednak, gdy wykorzystują oni swój status, to nie musimy się na to godzić. Druga sprawa, kiedy widzi się kogoś ekstrawertycznego, wzbudzającego zainteresowanie, to choć odwracamy głowę, oczy same gonią w jego stronę. Tak działa nasza podświadomość – ile wzbudzi kontrowersji, o tyle bardziej będzie ciekawszy dla odbiorcy.
Często to tylko zwykła prowokacja. Jakkolwiek i gdziekolwiek by się nie zdarzyła. Nie zapominajmy, że artystą jest ktoś, kto tworzy i kreuje. Znam wiele barwnych i szalonych postaci, które swoją niezwykłość pokazują w swoich pracach. Są wspaniałe, a ich twórcy nie wzbudzają ogólnego zamieszania swą osobowością, a w tłumie też ich nie widać. Warto o tym pamiętać i nie mierzyć wszystkich jedną miarą.
A w Tobie drzemie dusza prowokatorki?
K.W.:
Jestem spontaniczna, więc czasem robię i mówię głupie rzeczy, ale nie ma to nic wspólnego z odwagą czy prowokacją. Moim celem nie jest przyciągać uwagę byle jak, nie lubię się ośmieszać, choć umiem się z siebie śmiać. Mam dużo dystansu, ale w kwestii wizerunku trzymam się raczej przeciętności, bo to wynika z mojej natury. Nie wpływa to na rozwój mojej kariery, jak twierdzą „eksperci od mediów”, ale ja to tempo nadaję sobie sama. I cenię sobie ten komfort. Prowokować lubię, ale w odpowiednich miejscach. A gdy jestem w tłumie, idealnie się wtapiam. Czasem jestem głośna i przebojowa, nie wstydzę się siebie, ale nie lubię też za bardzo zwracać na siebie uwagi.
Jak wygląda Twój dzień?
K.W.:
Ostatnio zbiega się wiele obowiązków, więc robię wszystko naraz: pracuję nad płytą, remontuję mieszkanie, rozpoczęłam kompleksową regenerację głosu, więc chodzę na regularne zajęcia śpiewu. Piszę piosenki dla siebie i innych, a w międzyczasie koncertuję, biorę udział w różnych eventach, spotykam się z fanami. Ostatnio rankami szybko się „ogarniam" i ruszam głównie do urzędów w przekonaniu, że tym razem coś uda mi się załatwić w sprawie budowy. Kto próbował się z tym zmierzyć, ten wie o czym mówię.
Wieczory zostają mi na śpiewanie, ale już od grudnia zaczęłam odpadać zbyt wcześnie – to wynika z mojego ogólnego samopoczucia zimą. Kładę się więc nieprzyzwoicie wcześnie i szczerze mówiąc mogłabym przespać czas do wiosny (i to bez wina). Ale skoro już nie śpię za dnia, skupiam się głównie na tym, by uporządkować swoją przestrzeń życiową, żeby mieć własne miejsce, zrelaksować się w nim i z czystą głową oraz sercem całkowicie poświęcić się temu, co lubię najbardziej – muzyce i ukończeniu kolejnej płyty.
No właśnie, jak przebiegają prace nad Twoim trzecim solowym albumem?
K.W.:
Prace przebiegają w zależności od mojej energii. I siły. Nikt niczego nie zrobi za mnie, a ja ciągle szukam, ciągle chcę zrealizować wyobrażenie o mojej trzeciej płycie, tylko ja wiem, jaka ma być. Teoretycznie z materiału, który napisałam przez te dwa lata mogę zrobić trzy osobne płyty. Pytanie jednak, czy zrobić trzy czy jedną, ale taką, o jakiej marzę?
Ciągłe bicie się z myślami dręczy, dlatego odpuściłam na chwilę, by, tak jak wspomniałam, ogarnąć swoją przestrzeń życiową. Powiem tylko, że w ostatnim czasie nastąpiły we mnie ogromne zmiany emocjonalne, dojrzałam do ekshibicjonizmu w pewnym zakresie, i płyta z pewnością będzie tego obrazem. W towarzystwie smyków i żywych instrumentów można naprawdę czarować.
Zaczynałaś od gospel, reggae, funky – powrócisz kiedyś do takiej stylistyki?
K.W.:
Zapewne nigdy się z tym nie rozstałam, wszystkie te gatunki przemycam gdzieś do siebie i swojej twórczości, na koncerty i do aranżacji, szczególnie wokali. Niedawno wpadła mi w ręce pewna propozycja reggae – jeśli tylko okaże się w moim guście, wezmę w niej udział.

Gdybyś nie była wokalistką, to…
K.W.:
Studiowałabym technologię żywności, ale to mogę zrobić w każdej chwili. Robiłabym make-up albo aranżowałabym wnętrza, bo lubię to wykonywać hobbistycznie. Prowadziłabym też sprzedaż produktów eko, ponieważ ze względu na problemy z nadwagą, od zawsze byłam zmuszona interesować się zdrową żywnością i omijaniem śmieci w artykułach spożywczych. Myślę, że spożytkowałabym swój zapał i energię do granic możliwości. Pewnie teraz miałabym już kilka ekosklepów. Może śpiewałabym w jakimś chórze gospel i byłabym mamą trojga dzieci? Kto wie (śmiech)?

Twoje motto życiowe?
K.W.:
Żyć dobrze i niczego nie żałować. Słuchać siebie i dbać o tych, których kocham.
Pokusisz się o swoją definicję piękna?
K.W.:
Wygląd – naturalny, zadbany, stonowany. Tak naprawdę piękno to pojecie względne, dla jednych to umysł, dla innych twarz, ciało, włosy. Dla mnie to uśmiech. Jeśli zdobi twarz, to jest ona zawsze piękna.
Podobają Ci się Polki? Umiemy o siebie zadbać i jesteśmy świadome swojej kobiecości?
K.W.:
Jesteśmy świadome, ale mamy mnóstwo kompleksów. To wynika z mody, którą kreują media. Co druga z nas ma zaburzenia pokarmowe, co druga ma depresję lub cierpi na zakupoholizm. Ciągle czegoś od siebie chcemy. Z jednej strony to dobrze, bo się motywujemy, ale z drugiej musimy nauczyć się odpuszczać.
Ostatnio kilkakrotnie byłam na Wschodzie. Tam wciąż dziewczyny chodzą w sukienkach, mają perfekcyjny, pełen meke-up, zadbane dłonie, rozpuszczone długie włosy. Nie mają niczego, taka jest sytuacja w kraju, żadnych szans na rozwój, równouprawnienie, żadnych możliwości, a mimo to są szczęśliwe. My w Polsce mamy wszystko i wciąż jesteśmy niezadowolone.
Polki są oczywiście pięknymi kobietami o zadziornych charakterkach – takie temperamenty lubię najbardziej. Gdy rozglądam się na ulicach, widzę, jak kobiety kreują swój styl, jak dbają o swój wizerunek i w konfrontacji z krajami mody: Francją czy Włochami, wypadamy naprawdę bardzo dobrze. Obserwuję też programy i blogi modowe. Cieszą się one dużą popularnością i to też świadczy o tym, że kobiety chcą o siebie dbać i pięknie wyglądać. Niekiedy jednak odnoszę wrażenie, że zatracamy się w pędzie do pięknego wyglądu, zapominając, że wizerunek i powierzchowność to dodatki do nas samych. Musimy nauczyć się dbać o siebie i swoje wnętrze, i właśnie nabycia tej umiejętności wszystkim Polkom życzę.
Pielęgnacja to dla Ciebie obowiązek czy przyjemność?
K.W.:
Kiedy oddaję się chwili relaksu, to wszystkie zabiegi – szczególnie te, przy użyciu kosmetyków o wyjątkowych zapachach – to dla mnie prawdziwa przyjemność. Na co dzień w pielęgnacji, ze względu na brak czasu, ograniczam się do podstawowego minimum: buzia – krem, paznokcie – lakier, prysznic, włosy – szampon, odżywka i mogę zdobywać świat.
Jakie zabiegi lubisz najbardziej?
K.W.:
Takie, w których ja leżę, a miła pani wmasowuje we mnie wszystkie pachnące cuda natury (śmiech).
Jesteś zwolenniczką domowego spa?
K.W.:
W domu moim jedynym spa jest długa kąpiel – jestem wręcz jej „przezwolenniczką”. Potem, głównie z poczucia obowiązku, wcieram w ciało krem ujędrniający lub antycellulitowy.
Na co zwracasz szczególną uwagę przy wyborze kremu: na konsystencję, zapach czy działanie?
K.W.:
Dopasowuję krem do potrzeb mojej skóry. Zazwyczaj na mojej półce można znaleźć kilka produktów o różnych specyfikacjach. Mam cerę mieszaną, przetłuszczającą się w strefie T, a bardzo suchą na policzkach. Niedawno zauważyłam też kilka pękniętych naczynek. Moja mama dostrzegła u siebie trądzik różowaty – istnieje więc prawdopodobieństwo, że jeśli nie zadbam odpowiednio o skórę, to również mogę cierpieć na tę przykrą chorobę skóry.
Jestem w pełni świadoma, jakim obciążeniom poddaję skórę: makijażem kryjącym, gęstym podkładem i matującymi warstwami pudru. Używam produktów mineralnych, ale dla skóry kilka godzin uwięzionej pod tym wszystkim w gorącym świetle i pocie czoła, to prawdziwa masakra. Staram się kłaść grube warstwy kremu nawilżającego i maski nawilżające po każdym takim zdarzeniu, a w dni, gdy nie występuję, pozwalam skórze pooddychać nie obciążając jej makijażem. Unikam słońca i stosuję filtry. Aplikuję też krem na naczynka w miejscach, w których widzę takie zmiany.
Zimą zaś stosuję tłusty krem zmieszany z lekkim pudrem marki Iwostin, przeznaczony do cery naczynkowej w celu ochrony skóry przed działaniem czynników zewnętrznych. Mam na półce kilka różnych kremów, różnych producentów. Nie uważam, że polskie kremy odbiegają od tych znanych marek. Nie dajmy się zwariować.

Jakich kosmetyków jest najwięcej w Twojej łazience?
K.W.:
Zdecydowanie perfum, następnie kremów do rąk (zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym staram się dbać o ręce) i na końcu produktów do pielęgnacji twarzy. Nie mogę też nie wspomnieć o kosmetykach do pielęgnacji włosów. Zawsze miałam długie włosy i prawdziwego bzika na punkcie ich wyglądu. Pilnuję, żeby były błyszczące i zdrowe, mimo wielu eksperymentów z ich kolorem i strukturą. Od kilku lat zaniechałam farbowania, kiedy nie muszę, to nie suszę ich suszarką, używam łagodnych środków, a kiedy oddaję je w ręce fryzjera dwa razy przemyślę, kto to ma być i jak obchodzi się z włosami. Najczęściej stylizuję fryzurę sama sobie. Taka ze mnie Zosia-Samosia...
Absolutne must have w Twojej kosmetyczce?
K.W.:
Płyn do demakijażu (bez usunięcia makijażu nie idę spać), pęseta i krem nawilżający.
Lubisz eksperymentować z makijażem?
K.W.:
Bardzo. Czasem próbuję różnych rozwiązań na sobie, nawet jeśli nie ma specjalnej ku temu okazji. Zawsze lubiłam się malować. Kiedy byłam w liceum mój tata nie był tym zachwycony, więc nauczyłam się robić sobie czarne kreski w drodze do szkoły w autobusie bez lustra. Dziś zazwyczaj maluję się sama, bo tylko ja wiem, w jakiej kresce moje oko wygląda najlepiej. Z czasem maluję się też mniej – to chyba zawsze tak działa, odwrotnie proporcjonalnie. Im jestem starsza, tym mniejszą mam potrzebę zewnętrznego liftingu, a większą samoakceptację.
W teledysku do utworu „Być może” jesteś ucharakteryzowana na mężczyznę. Skąd pomysł?
K.W.:
Aby złamać stereotyp związany z roszczeniami kobiet w stosunku do mężczyzn. Tekst piosenki „Być może” opowiada o niepewności. Śpiewa go kobieta, jednak celowo przeobraziłam się w mężczyznę, by opowiedzieć tę historię z jego perspektywy. To dowód na to, że teksty pisane przez kobietę mogą trafiać również do mężczyzn, którzy tak samo jak my z pewnymi uczuciami nie mogą ani nie muszą się godzić. Taki unisex treści.
Jakie są Twoje marzenia i plany na najbliższą przyszłość?
K.W.:
Kąt, kat, własny kąt! Moje postanowienia noworoczne to: samodzielne skoki ze spadochronem, zakup motoru i skończenie kursu na prawo jazdy w kategorii A. Poza tym doprowadzenie strun głosowych do porządku, nagranie płyty, wyjazd do stanów od LA do NYC kamperem (najlepszy przyspieszony kurs języka angielskiego) i przeczytanie wszystkich książek, które dostałam pod choinkę.
W takim razie życzę zrealizowania tych wszystkich licznych postanowień w nowym roku i dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała:
Agnieszka Saracyn-Rozbicka
fot. materiały prasowe 


NIE MOGĘ OBEJŚĆ SIĘ BEZ:


Tusz do rzęs: Yves Saint Laurent – świetnie pogrubia i wydłuża, sporą wadą jest cena i niewydajność
Fluid: Double wear Estee Lauder – mocno kryjący, matujący idealny na scenę
Pomadka: Nivea Pure & Natural, Olive & Lemon – dobrze chroni i ładnie pachnie; Dior Addict – moim zdaniem zapewnia średnie krycie, za to daje piękny winylowy połysk
Baza pod makijaż: Kanebo, Sensai, Smoothing water make-up o konsystencji lekkiego żelu – nie zatyka porów i nie obciąża skóry, a w połączeniu z podkładem Double wear Estee Lauder mój makijaż utrzymuje się przez całą noc;
Kremy: nawilżający Dior Hydra Life – stosuję głównie na noc. W zimie sięgam po ochronny tłusty krem marki Ziaja i krem do cery naczynkowej marki Iwostin
Perfumy: DKNY – Be Delicious, DKNY – Woman, Versace – Versense, Versace – Diamond, Cavalli – Just Cavalli, Jimmy Choo – Flash, Burberry – Brit i Body, Armani – Code


ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
21.03.2024 12:25
Rośnie popyt na antyperspiranty i dezodoranty z naturalnymi składnikami
W Europie rośnie popyt na antyperspiranty i dezodoranty oparte na naturalnych składnikach – twierdzi firma analityczna GlobalData. Konsumenci chętnie widzą w składzie produktów probiotyki.

77 proc. europejskich respondentów stwierdziło, że naturalne składniki w antyperspirantach i dezodorantach są dla nich niezbędne lub przyjemne. Wielu konsumentów poszukuje antyperspirantów z probiotykami, które wspierają utrzymanie zdrowego mikrobiomu skóry – podaje firma analityczna Global Data.  

Według analityków na wzrost zainteresowania dezodorantami i antyperspirantami opartymi na naturalnych składnikach ma wpływ negatywne postrzeganie chemikaliów, zwłaszcza związków glinu i cyrkonu w antyperspirantach.

Naveed Khan, analityk konsumencki w GlobalData, komentuje: – Aspekt dobrego samopoczucia odgrywa znaczącą rolę we wpływaniu na decyzje zakupowe konsumentów. Konsumenci poszukują dezodorantów antyperspiracyjnych wyprodukowanych przy użyciu składników pochodzenia naturalnego, ponieważ uważają, że mają one niewielkie lub żadne skutki uboczne na organizm. Olejki eteryczne, aloes i inne składniki pochodzenia naturalnego cieszą się coraz większym zainteresowaniem wśród świadomych konsumentów.

Czytaj także: Czy używanie antyperspirantów jest bezpieczne? Dermatolog rozwiewa mity o tych kosmetykach

Khan dodaje: – Biorąc pod uwagę obecny scenariusz, marki chcą wprowadzić na rynek antyperspiranty i dezodoranty opracowane na bazie składników pochodzenia naturalnego. Na przykład we Francji firma Unilever wprowadziła na rynek antyperspirant w sprayu marki Dove Bio, składający się z ekologicznego sprayu zawierającego gaz pędny pochodzenia naturalnego i w 99 proc. składników pochodzenia naturalnego.

Według eksperta z Global Data, producenci mają okazję wykorzystać tę zmianę konsumentów w kierunku naturalnych składników, opracowując innowacyjne produkty i zastępując związki chemiczne naturalnymi składnikami.

– Jednakże wysokie koszty związane z naturalnymi składnikami i ograniczenia dotyczące kompatybilności będą stanowić wyzwanie dla producentów w zakresie formułowania skutecznego produktu przy jednoczesnym utrzymaniu konkurencyjnych cen – stwierdza.

Badanie, z którego pochodzą dane zostało przeprowadzone przez GlobalData w grudniu 2023 r. wśród 9068 respondentów.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Ciało
29.02.2024 12:40
Perfecta konsekwentnie poszerza serię Bubble Tea
Marka Perfecta zainspirowała się tym efektownym napojem i stworzyła kosmetyczną linię Bubble Tea.Dax Cosmetics
Seria Perfecta Bubble Tea jest coraz bardziej rozbudowana. Ostatnio dołączyły do niej żele i balsamy w mini pojemnościach, idealne na tygodniowy wyjazd, a także stanowiące dozwolony rozmiar do podręcznego bagażu w samolocie. To jednak oferta limitowana dostępna jedynie w Hebe. Jednak asortyment kosmetyków zainspirowanych efektownym napojem, w którym rozsmakował się cały świat, a wywodzącym się z tajwańskich herbaciarni, jest i tak pełna inspirujących produktów. Wśród nich, oprócz żeli pod prysznic, od których wszystko się zaczęło, znaleźć można balsam, masła i peelingi do ciała. Wszystkie w formułach, które tak przypadły konsumentom do gustu – zawierających hydrożelowe kulki i relaksujące bąbelki.

Bubble Tea wspaniale orzeźwia i wprowadza w dobry nastrój. Parzona w tradycyjny sposób jest nie tylko smaczna, ale przynosi też liczne korzyści dla zdrowia i urody. Pierwszy raz taki napój zaserwowano w jednej z tajwańskich herbaciarni. Dziś herbatę z ekstraktami herbacianymi i owocowymi w postaci kuleczek zna cały świat. Marka Perfecta zainspirowała się tym efektownym napojem i stworzyła kosmetyczną linię Bubble Tea.

image
Dax Cosmetics

Zaczęło się od skoncentrowanych żeli pod prysznic. Słodkie nawilżenie zapewnia żel Passionfruit + Zielona Herbata, owocowa energia płynie z Exotic Fruits + Czarna Herbata, a przyjemne, kokosowe orzeźwienie daje Coconut + Zielona Herbata. Kosmetyki podczas kąpieli otulają delikatnie aksamitną pianą, a bąbelki relaksują. Dodatkowy efekt nawilżenia zapewniają hydrożelowe kulki, które można poczuć, rozcierając żel na skórze podczas mycia. Kosmetyki są wegańskie, a specjalna, skoncentrowana formuła Less Water sprawia, że można użyć mniej żelu, aby uzyskać ten sam efekt.

image
Dax Cosmetics

Owocowe fuzje żeli na tyle zachwyciły konsumentów intensywnymi, egzotycznymi zapachami, że producent, firma Dax Cosmetics zdecydowała się na rozbudowę linii o kolejne kosmetyczne serie. Tak więc do popularnej linii żeli pod prysznic Perfecta Bubble Tea dołączyły trzy balsamy do ciała, również inspirowane słynnym owocowo-herbacianym napojem. Balsamy wspaniale pachną i mają w sobie witaminowe kuleczki, które zapewniają skórze specjalną dawkę odżywienia. Kosmetyki kryją ekstrakty z zielonej herbaty lub kombuchy, poza tym w składzie każdego z nich jest regenerujący olej – jojoba, arganowy lub macadamia.

Intensywną regenerację zapewnia balsam Pomarańcza, Oriental Wood + Zielona Herbata, silne odżywienie daje Szafran, Rozmaryn + Zielona Herbata, a silne nawilżenie – Imbir, Kora Cynamonu + Herbata Kombucha. 97 proc. składników balsamów jest pochodzenia naturalnego, a pozostałe 3 proc. zapewnia przyjemność, trwałość i najwyższą jakość produktu.

image
Dax Cosmetics

Następnie przyszedł czas na nową wersję zapachową żelu i balsamu. Tym razem Perfecta zaproponowała fanom serii Babble Tea duet, na który składa się żel pod prysznic Bubble Tea Wild Cherry + Zielona Herbata i balsam do ciała Wild Cherry + Matcha. W skoncentrowanym żelu pod prysznic znalazły się kulki hydrożelowe, a w balsamie do ciała, witaminowe – i choć wyglądają intrygująco, ich głównym zadaniem jest zapewnić dodatkowe nawilżenie i odżywienie. Właściwości pielęgnujących nowym produktom dodają też: regenerujący ekstrakt z owoców wiśni, antyoksydacyjny ekstrakt z herbaty matcha oraz kojący ekstrakt z zielonej herbaty.  

image
Dax Cosmetics

W końcu kultowa linia kosmetyków została rozszerzona o nowe produkty: wygładzające cukrowe peelingi oraz silnie regenerujące masła do ciała, które urozmaicają codzienną pielęgnację. Peelingi ekspresowo wygładzają, za sprawą złuszczających kryształków cukru. Wild Cherry + Zielona Herbata został wzbogacony o ekstrakt z zielonej herbaty oraz ekstrakt z owoców dzikiej wiśni, dzięki czemu nie tylko wygładza skórę, ale doskonale ją nawilża i regeneruje. Z kolei peeling Exotic Fruits + Herbata Kombucha zawiera ekstrakt z herbaty kombuchy, który działa przeciwstarzeniowo i dodaje skórze blasku.

image
Dax Cosmetics

Natomiast słodko pachnące masła do ciała z serii Bubble Tea, oprócz witaminowych kuleczek, zawierają drogocenne składniki aktywne. Exotic Fruits + Herbata Kombucha intensywnie nawilża skórę, a dzięki ekstraktowi z jagód goji działa rewitalizująco. Masło do ciała Passion Fruit + Zielona Herbata to z kolei doskonałe rozwiązanie, jeśli skóra potrzebuje natychmiastowego „zastrzyku” energii – zawarty w nim ekstrakt z cytrusów działa orzeźwiająco i odświeżająco.

image
Dax Cosmetics

Ostatnio seria Bubble Tea marki Perfecta został uzupełniona o mini produkty. Żele pod prysznic są wegańskie, a mini balsam zawiera aż 97 proc. składników pochodzenia naturalnego. Specjalna formuła less water sprawia, że używając mniejszej ilości produktu, uzyskuje się taki sam efekt jak przy standardowej ilości. Dzięki drogocennym ekstraktom i olejom doskonale wygładzają i odżywiają skórę, a także otulają ją aromatycznym, owocowym zapachem. Innowacyjne formuły zawierają hydrożelowe kuleczki, które rozpuszczają się na skórze, zapewniając jej dodatkowe nawilżenie. Witaminowe kuleczki sprawiają, że po aplikacji skóra jest nie tylko silnie nawilżona, ale także odżywiona. Konsument może wybrać ulubioną wersję zapachową: wiśniową, kokosową, egzotyczną lub marakuja.

Produkty stanowią limitowana kolekcję dostępną na wyłaczność w sieci Hebe.   

image
Dax Cosmetics

 

Na temat serii Perfecta Bubble Tea rozmawiamy z Anną Rasińską, PR & digital managerem Dax Cosmetics

Czemu decydujecie się na rozbudowę tej linii? Kto jest głównym odbiorcą tych kosmetyków?

Zdecydowaliśmy się na rozbudowę linii Bubble Tea ze względu na jej dużą popularność, zwłaszcza wśród młodszej grupy odbiorców. Produkty idealnie sprawdzają się w codziennej pielęgnacji, wyróżniając się aromatycznymi owocowymi zapachami oraz witaminowymi kuleczkami. Po bardzo dobrym odbiorze naszych żeli pod prysznic i balsamów, postanowiliśmy wprowadzić masła do ciała oraz mini wersje żeli i balsamów do ciała. W planach mamy kolejne produkty z serii Bubbe Tea.

Jakie znaczenie ma kategoria miniproduktów? Na jakie okazje kupowane są odpowiedniki kosmetyków w pomniejszonych pojemnościach i dlaczego sieci drogeryjne powinny włączyć je do swojej oferty?    

Sezon ferii zimowych to czas wyjazdów, na które chcemy zabrać ulubione kosmetyki. Właśnie wtedy postanowiliśmy wyjść naprzeciw oczekiwaniom naszych klientów, przygotowując wersję mini żeli pod prysznic i balsamów do ciała z serii Bubble Tea. 100 ml to idealna ilość kosmetyku na tygodniowy wyjazd, a także dozwolony rozmiar do podręcznego bagażu w samolocie. Coraz bliżej także do okresu wakacyjnego, wypadów weekendowych – wierzymy, że konsumenci rozkochają się w naszych uroczych mini produktach.

 

Więcej informacji o serii Perfecta Bubble Tea znaleźć można na stronie marki Perfecta i w e-sklepie edax.pl

Promocja
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
29. kwiecień 2024 17:37