StoryEditor
Producenci
24.11.2010 00:00

Nad Tagiem kryzysu nie będzie

Pomylił się ten kto myślał, że osłabieni finansowym kryzysem Portugalczycy zrezygnują z pielęgnacji ciała ekskluzywnymi produktami. Zamiast depresyjnego zaniedbania i posypywania głowy popiołem za zbytnią rozrzutność w minionych latach, na zachodnim krańcu Europy nie słabnie popyt na markowe kosmetyki. Rośnie sprzedaż francuskich, szwedzkich oraz brazylijskich produktów. Rynek badają też przedsiębiorcy z Polski.

Głosowanie parlamentarne w Lizbonie jeszcze w listopadzie ma rozstrzygnąć o przyszłości portugalskich finansów. Szykują się mocne cięcia, ze wzrostem podatków włącznie – drugim już w tym roku – oraz podwyżką cen towarów, w tym kosmetyków. Jednak bez względu na to, czy ten ogarnięty niemocą finansową kraj jeszcze bardziej zaciśnie pasa, jest prawie pewne, że Portugalczycy nie zrezygnują ze swoich tradycyjnych przyzwyczajeń: wizyt na meczach piłkarskich, dobrego wina oraz markowych kosmetyków. Te kupują zazwyczaj we Francji i Hiszpanii.
Na zakupy do sąsiada
Kiedy dwa lata temu czarne chmury zawisły nad portugalską gospodarką, a minister finansów zapowiedział podniesienie stawki VAT, po hiszpańskiej stronie wytwórcy kosmetyków zacierali ręce. Teraz, po ogłoszeniu kolejnej podwyżki podatków, właściciele perfumerii i drogerii po hiszpańskiej stronie mogą liczyć na szturm portugalskich klientów. W przygranicznych miastach, takich jak Salamanka, Badajoz, Vigo czy La Coruna sprzedawcy kosmetyków spodziewają się w 2011 r. drastycznego wzrostu sprzedaży.

Hiszpania spodziewa się zalewu portugalskich klientów.  Podatek na kosmetyki będzie tu od stycznia niższy o 5 proc., niż w Portugalii
Jak przewiduje dziennik „La Voz de Galicia”, od stycznia wizyty portugalskich klientów w położonych po drugiej stronie granicy drogeriach staną się nagminne. – Wzrost VAT z 21 do 23 proc. sprawi, że Portugalia będzie znacznie droższym krajem w przypadku wielu produktów, w tym kosmetyków. W Hiszpanii podatek będzie mniejszy aż o 5 proc. To wystarczająco, aby spodziewać się zalewu portugalskich klientów – wyjaśnia Carlos Punzon, redaktor hiszpańskiej gazety.
Do regularnych wizyt po drugiej stronie granicy zachęcać też może atrakcyjna cena paliwa. Różnica między Portugalią a Hiszpanią jest ogromna. Na jednorazowym tankowaniu klient może zaoszczędzić aż 12 euro, zaś na zakupach 20 euro! Ekonomiści szacują, że tylko podczas weekendów północne przejścia graniczne między oboma krajami będzie od stycznia przekraczać regularnie aż 7000 pojazdów. Zalewu portugalskich klientów spodziewają się także na zachodniej granicy Hiszpanii. – Liczymy w związku z tym na większą sprzedaż naszych kosmetyków – mówi w rozmowie z „Wiadomościami Kosmetycznymi” Sonia Gomez ze sklepu Sephora w hiszpańskim Badajoz.
– Jeszcze przed końcem tego roku odwiedzają nas masowo Portugalczycy. Poszukują oni jednak nie tylko tańszych produktów, ale także selektywnych marek. Ich sprzedaż w ostatnich miesiącach wyraźnie wzrosła – dodaje przedstawicielka firmy Sephora.  
Francuscy producenci śpią spokojnie
Zaopatrywanie się w produkty do pielęgnacji ciała oraz perfumy w Hiszpanii stanie się zapewne zwyczajem mieszkańców przygranicznych, mniej zamożnych regionów Portugalii. Nie oznacza to jednak, że inni rodacy Cristiano Ronaldo ograniczą swoje wydatki na kosmetyki. Specjaliści przekonują, że w dużych miastach, takich jak Lizbona, Coimbra czy Porto nie należy się spodziewać odwrotu od markowych produktów. Ze statystyk Agencji Rozwoju i Handlu Zagranicznego Portugalii (AICEP) wynika, że w najtrudniejszym dla tamtejszej gospodarki okresie sprzedaż francuskich kosmetyków wyraźnie wzrosła. W 2009 r. towary tego typu znad Sekwany stanowiły niemal 4 proc. w całym portugalskim imporcie z Francji. W ubiegłym roku zakupiono tam aż 4,6 tys. ton produktów do pielęgnacji ciała i makijażu, za łączną kwotę 85,9 mln euro. Oznacza to, że w ogarniętej recesją Portugalii wartościowy udział tych produktów w całym imporcie z Francji zwiększył się o 0,5 proc. w stosunku do roku 2008. Nieznacznie mniejszy wzrost zanotowano również w przypadku perfum oraz wód kolońskich. W porównaniu z poprzednim rokiem ich wartość zwiększyła się o prawie 200 tys. euro, osiągając poziom 42,9 mln euro. W 2009 r. sprowadzono do Portugalii o 167 ton więcej produktów z tego segmentu niż rok wcześniej. Łączny wolumen importu francuskich perfum i wód kolońskich wyniósł ponad 1,2 tys. ton.
W ogarniętej recesją Portugalii wartościowy udział markowych kosmetyków w całym imporcie z Francji zwiększył się o 0,5 proc. w stosunku do 2008 r.
Dobre rezultaty wśród kupowanych we Francji kosmetyków zanotowano też w segmencie papierowych środków higieny. Tam również Portugalczycy płacili więcej niż w 2008 r. – o 687 tys. euro – mimo, że wolumen dostaw uległ zmniejszeniu. Ekspertów nie zaskakują te dane. – Mieszkańcy naszego kraju bardzo cenią sobie dobre marki – wyjaśnia nam Henriqueta Sena, ekonomistka lizbońskiego ISS. – Nawet podczas kryzysu, który w ostatnim czasie boleśnie dotknął tutejszą ekonomię, nie rezygnują oni z sięgnięcia po produkty z wyższej półki. Nie przypuszczam, aby podwyższenie VAT na wiele produktów, w tym na kosmetyki, zniechęciło Portugalczyków do swoich ulubionych perfum i produktów do pielęgnacji ciała. Możliwe jest jednak obniżenie popytu na droższe artykuły, kosztem tańszej oferty – dodaje portugalska ekonomistka.
Portugalski rynek jak magnes
Panującego nad Tagiem od ponad dwóch lat kryzysu ekonomicznego nie obawiają się zagraniczni producenci kosmetyków. Póki co, nie brak wytwórców, którzy podążając śladem francuskich firm zarabiają coraz więcej na portugalskim rynku. Magnus Bränntröm, dyrektor wykonawczy Oriflame potwierdza, że nie dość, że w Portugalii jego firma nie odnotowała spadku sprzedaży, to rynek ten jest dla szwedzkiej spółki jednym z najlepszych na świecie. W 2009 r.
Kobiety, które w dużym stopniu decydują o rodzinnych wydatkach, nie zrezygnują  z zakupów kosmetyków
Oriflame zanotowała w Portugalii sprzedaż brutto na poziomie 31,5 mln euro.  Także dystrybutorzy polskich produktów do pielęgnacji ciała upatrują swojej szansy na portugalskim rynku. – Po dużym sukcesie artykułów Ziaja w salonach kosmetycznych i SPA, przyszedł czas na drogerie i perfumerie. Tradycyjne kanały dystrybucji są jednak zwykle trudniejsze do zdobycia ze względu na duże przywiązanie tutejszych klientów do marek kosmetycznych. Kryzys zrobił jednak swoje i klientki coraz częściej sięgają po tańsze, choć dobre jakościowo produkty – wyjaśnia Isabel Rodrigues, dyrektor dystrybującej produkty Ziaja firmy IFrepresentacoes.
Eksperci zauważają, że z uwagi na duże rozwarstwienie finansów w portugalskich gospodarstwach domowych segment drogich kosmetyków w Portugalii nie powinien ulec ograniczeniu. – Nie spodziewam się, aby tutejsza klasa średnia miała dokonać drastycznych cięć w swoich budżetach na zakup kosmetyków – przewiduje Henriqueta Sena. – Kryzys, wbrew pozorom, może okazać się skutecznym impulsem do wzrostu sprzedaży w tym segmencie rynku. Kobiety, które w dużym stopniu decydują tu o rodzinnych wydatkach, nie zrezygnują z drobnych uciech dnia codziennego. Wśród nich są właśnie kosmetyki, mali „pocieszyciele” w tych niewesołych czasach kryzysu – twierdzi lizbońska ekonomistka.
Nowy gracz z potencjałem
Zagraniczni producenci kosmetyków coraz intensywniej penetrują portugalski rynek. Zazwyczaj pierwsze rozpoznanie prowadzone jest podczas Expocosmetica, największych targów tej branży w Porto.
Pierwsze rozpoznanie portugalskiego rynku wchodzące tu firmy robią podczas targów Expocosmetica
Na tę organizowaną od ponad 40 lat wystawę przyjeżdżają coraz częściej także producenci z Polski. W ubiegłym roku stanowili oni, po Hiszpanach, Francuzach, Włochach oraz Niemcach, najliczniejszą europejską nację wśród uczestników imprezy. Jej organizatorzy spodziewają się kontynuacji zainteresowania wystawą. – Przypuszczam, że podczas odbywającej się między 16 a 18 kwietnia 2011 r. najbliższej edycji targów nie zabraknie przedstawicieli polskiej branży kosmetycznej – powiedział nam Helder Lima, kierownik ds. marketingu firmy Exponor, organizatora wystawy Expocosmetica. – W ostatnich latach uczestniczyło w nich wiele małych firm z Polski, m.in. producentów artykułów do pielęgnacji paznokci.
Poza negocjowaniem warunków współpracy z tutejszym biznesem, mieli oni też możliwość spotkania z przedsiębiorcami z innych, szybko rozwijających się rynków, takich jak Angola czy Brazylia – dodał Helder Lima.
Brazylijczycy również stanowią liczną grupę narodowościową odwiedzającą targi Expocosmetica i coraz aktywniej poczynają sobie na portugalskim rynku. Pomaga im w tym nie tylko wspólny język, ale i własny rząd, który do 2012 r. planuje wesprzeć eksport kosmetyków kwotą ok. 2 mln euro. W pierwszej kolejności ekspansja, prowadzona w ramach programu Beautycare Brazil, będzie skierowana do Portugalii. Jego twórcy – Brazylijskie Stowarzyszenie Higieny Osobistej, Perfumerii i Kosmetyków (ABIHPEC) oraz Brazylijska Agencja Promocji Eksportu i Inwestycji (Apex) przewidują, że kilka marek może doskonale przyjąć się nad Tagiem. Jak ocenia Silvana Gomes z ABIHPEC, rządowe wsparcie pomoże umocnić się w Portugalii, której rynek należy do pierwszej dziesiątki państw-importerów brazylijskich kosmetyków na świecie i dzierży pozycję europejskiego lidera. Portugalia posiada już 11 proc. udziału w eksporcie brazylijskich produktów do pielęgnacji ciała, szacowanego łącznie na około 71 mln euro. – Mimo kilkunastoprocentowego spadku sprzedaży zagranicznej w 2009 r., w tym roku zaobserwowaliśmy 20-procentowy wzrost sprzedaży naszych kosmetyków do Portugalii. Kupują je nie tylko mieszkańcy tego kraju, ale także nasza liczna wspólnota narodowa, która tam mieszka – powiedziała dziennikowi „Diario Economico” Silvana Gomes. – Do najpopularniejszych tam marek należą: Boticario, Risque, Origem i Tricofort. Mamy nadzieję, że 44 brandy wspierane w ramach programu Beautycare Brazil odniosą również sukces w Portugalii. Stamtąd będzie nam łatwiej promować nasze marki w pozostałych krajach Europy – dodała Silvana Gomes.
Rynek wart 730 mln euro
Portugalski rynek kosmetyków szacowany jest przez Nielsen oraz DBK na ponad 730 mln euro i mimo kryzysu jest dosyć stabilny. Jego charakterystyczną cechą jest wysoki udział eksportu, szacowanego na ok. 90 proc., w którym przodują marki z Francji oraz Hiszpanii. Oba te kraje posiadają łącznie niemal 50 proc. udziałów w imporcie kosmetyków do Portugalii.
Mimo dominacji zagranicznych marek, rodzimi producenci wytwarzają produkty do pielęgnacji ciała i perfumy za ok. 120 mln euro. Coraz częściej poszukują też swojej szansy w eksporcie, którego wartość szacowana jest aktualnie na ok. 90 mln euro. Do czołowych portugalskich graczy w tej branży należą m.in.: Unilever Jeronimo Martins, LVMH Perfumes e Cosmetica, Socosmet oraz Grupo Polimaia.
Choć czołowym segmentem portugalskiego rynku kosmetycznego są produkty do włosów, posiadające 34 proc. udziałów wartościowych, to istotne miejsce zajmują produkty do twarzy i pielęgnacji ciała. Wartość portugalskiego rynku kremów codziennego użytku, w tym do twarzy, wynosi ok. 11 mln euro, a kremów przeciwzmarszczkowych – 10 mln euro. Z kolei grupa kremów i mleczka do mycia twarzy szacowana jest na prawie 2,5 mln euro.
Portugalki, w przeciwieństwie do Hiszpanek, rzadziej korzystają z produktów do makijażu. Segment ten stanowi 6 proc. udziału w całości rynku kosmetycznego i szacowany jest na kwotę 18 mln euro. Z kolei wartość rynku lakierów do paznokci oceniana jest na ok. 3,5 mln euro, a szminek na niemal 3 mln euro.  Chociaż portugalskie klientki przywiązane są do tradycyjnych drogerii i perfumerii, to z roku na rok rośnie znaczenie wielkopowierzchniowych obiektów handlowych w sprzedaży kosmetyków. Badanie firmy DBK potwierdza, że selektywne nowości kosmetyczne stosunkowo szybko trafiają do miejscowych super- i hipermarketów, przekształcając się w artykuły masowej sprzedaży. Szacuje się, że działające Sieci handlowe w Portugalii mają już ponad 40-procentowy udział w dystrybucji kosmetyków
w Portugalii sieci handlowe mają już ponad 40-procentowy udział w dystrybucji kosmetyków. Innym ważnym kanałem ich sprzedaży są apteki oraz tzw. punkty paraapteczne, w których szczególną popularnością cieszą się selektywne kosmetyki biologiczne. Rozprzestrzeniająca się moda na zdrowy styl życia przeciwdziała spadkom w tej kategorii. Tylko w 2009 r. sprzedaż produktów w tym segmencie wzrosła o 16 proc.
Na podbój świata
Popularność zagranicznych marek sprawia, że portugalscy producenci kosmetyków coraz częściej szukają swojej szansy poza ojczyzną. Wielu obecnych jest już nie tylko w Europie, ale także na rynkach Ameryki Południowej i Północnej. Ten ostatni kierunek wydaje się nieco zagrożony planowanym przez amerykański Kongres projektem ochrony wewnętrznego rynku. Propozycja ustawodawcza jest niekorzystna dla wszystkich zagranicznych producentów spoza Stanów Zjednoczonych, gdyż zobowiązuje ich do zakontraktowania miejscowego przedstawiciela handlowego. Dostosowanie się do tego wymogu może kosztować nawet do 500 mln dolarów. Przyjęcie nowych przepisów z pewnością ograniczy eksport portugalskich kosmetyków do USA, a projektujących ekspansję na ten rynek zmusi do korekty biznesplanów. Pod znakiem zapytania postawi przygotowywane przez firmę Myeko wejście z ofertą luksusowych produktów biologicznych do pielęgnacji twarzy i ciała. Bardziej prawdopodobnym kierunkiem eksportu wydaje się Angola, gdzie portugalska firma rozpoczęła już poszukiwania dystrybutora.
Afryka jest coraz atrakcyjniejszym rynkiem dla portugalskich producentów kosmetyków. Systematycznie zdobywają oni rynek nie tylko w portugalskojęzycznych byłych koloniach, takich jak Angola, Mozambik, czy Wyspy Zielonego Przylądka. Eksporterzy znad Tagu wysyłają masowo swoje produkty także do innych państw Czarnego Lądu, takich jak Kamerun, Kenia, Tanzania czy Zambia. Poza paliwem, żywnością i artykułami chemicznymi, właśnie kosmetyki są czołowym towarem dostarczanym przez portugalskie firmy do Afryki.
Innym popularnym kierunkiem ekspansji portugalskich kosmetyków staje się Europa Środkowo-Wschodnia. Od niedawna ich wytwórcy poszukują swojej szansy w Rosji i na Ukrainie, a coraz częściej również w Polsce. Rynki te zdobywane są jednak stopniowo i przez stosunkowo wąską grupę producentów. Jednym z pierwszych portugalskich graczy, który zainwestował w naszym kraju był ColepCCL, wytwarzający na zamówienie innych firm kosmetyki oraz produkty do higieny osobistej. Spółka ta posiada już w Polsce dwa oddziały: w Kleszczowie oraz Piotrkowie Trybunalskim.
Europa Środkowo-Wschodnia staje się popularnym kierunkiem ekspansji  portugalskich kosmetyków
Innym portugalskim graczem, który zainwestował w Polsce, jest Parfois, oferujący szeroką gamę modnych dodatków oraz akcesoriów kosmetycznych, m.in. spinek do włosów, grzebieni i kosmetyczek. Do końca 2012 r. firma chce mieć nad Wisłą aż 40 sklepów. Na tym nie koniec; ekspansja będzie prowadzona dalej na Wschodzie – przewidziane są już otwarcia sklepów w Rosji, a w przyszłości być może i na Ukrainie. W obu tych krajach jest już Myeko, a studia nad ewentualnym wejściem na te rynki prowadzi Jeronimo Martins, wytwarzający w Portugalii kosmetyki. Czas pokaże, czy na wschodzie Europy właściciel Biedronki postanowi wyjść poza handel detaliczny i rozpocząć wyrób produktów do pielęgnacji ciała.

 

 


Portugalski rynek kosmetyków szacowany jest na ok. 730 mln euro


W mniejszych miastach Portugalii nadal kluczowym kanałem dystrybucji kosmetyków są drogerie i perfumerie


Tekst i zdjęcia: Marcin Zatyka

Wiadomości Kosmetyczne, Listopad 2010 Nr 11 (47)

 


ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Wywiady
09.06.2025 11:14
Anna Kwaśnik, Diamond Freak: Współczesna pielęgnacja to coś znacznie więcej, niż tylko rutyna
Ekskluzywność nie oznacza niedostępności, oznacza selektywność i dbałość o każdy detal - mówi Anna Kwaśnik, założycielka marki Diamond Freak.mat.pras.

Na rynku pojawia się nowa marka pielęgnacyjna: Diamond Freak. Z jej założycielką, Anną Kwaśnik, rozmawiamy o nowej erze luksusu w codziennej pielęgnacji i założeniach marki, która chce zredefiniować współczesne piękno. Jak podkreśla Kwaśnik, filozofia marki to luksus nie tylko w formie, ale i w rezultacie. Czy dlatego firma zdecydowała się na produkcję w Korei Południowej?

Żyjemy w świecie, w którym pielęgnacja skóry nabiera coraz większego znaczenia, stając się nie tylko codziennym rytuałem, ale też świadomym wyborem, poszukiwaniem innowacji i jakości. Czy to sprawiło, że marka Diamond Freak powstała właśnie teraz? Dla jakiego konsumenta została “zaprojektowana”?

Diamond Freak powstała z potrzeby stworzenia marki, która nie idzie na kompromisy. Jakość, skuteczność i technologie to trzy filary, które od początku przyświecały naszej koncepcji. Współczesna pielęgnacja to coś znacznie więcej, niż rutyna. Wierzymy, że dzisiejszy odbiorca jest świadomy, wymagający i gotowy na produkty, które oferują konkretne efekty. Diamond Freak pojawiła się, by wyjść naprzeciw tym oczekiwaniom. 

Marka została stworzona z myślą o osobach pragnących wyjątkowości i skuteczności w jednym. Diamond Freak łączy innowacyjne formuły, zaawansowane technologie oraz najwyższej jakości składniki. 

Jakie wartości, doświadczenia i kompetencje tworzą fundament marki? W jaki sposób przekładają się one na to, co użytkownik znajdzie w każdym z produktów?

Za Diamond Freak stoją ponad dwie dekady mojej intensywnej pracy w branży beauty, doświadczenie zdobyte przy budowaniu marek kosmetycznych premium. To wiedza połączona z wielką pasją, wyczuciem estetyki oraz potrzeb rynków. Znam tę branżę od podszewki, a do tego dołożyłam edukację zdobytą na prestiżowych uczelniach, od Uniwersytetu Warszawskiego, MBA na Akademii Leona Koźmińskiego po ESCP Berlin i SJSU w Kalifornii, co pozwoliło mi połączyć europejską elegancję z amerykańską odwagą i azjatycką technologią. 

Wszystko to sprawiło, że Diamond Freak powstała jako odpowiedź na osobistą potrzebę stworzenia czegoś, co łączy nowoczesność, technologie i bezkompromisowe standardy jakości. Każdy produkt w naszym portfolio to efekt tej synergii.

W jaki sposób Diamond Freak wpisuje się w światowe trendy nowoczesnej pielęgnacji, a jednocześnie kreuje własną, unikalną narrację, opartą na rozwiązaniach takich jak efekt „glass skin” czy koncepcja „reversed aging”?

Nasze produkty powstają w oparciu o koreańskie technologie i składniki aktywne nowej generacji, które oferują nie tylko natychmiastowy efekt, ale również działanie długofalowe, wspierające naturalne procesy regeneracyjne skóry. Efekt „glass skin” czyli rozświetlonej, wygładzonej i głęboko nawilżonej cery, łączy się z koncepcją „reversed aging”, czyli przywracaniem skórze młodzieńczej jędrności i blasku, niezależnie od wieku. To podejście oparte na zaawansowanych składnikach. 

Nasza filozofia to luksus nie tylko w formie, ale i w rezultacie. Inspiracją była fascynacja diamentami, symbolami trwałości, luksusu i surowego piękna. Podobnie jak one, Diamond Freak to marka dla tych, którzy nie uznają kompromisów i wybierają własną drogę. W świecie, który wciąż narzuca schematy, chcemy pokazać, że prawdziwe piękno rodzi się z odwagi bycia sobą. Każdy produkt to zaproszenie, by dać się zauważyć i błyszczeć.

Dlaczego Korea Południowa została wybrana jako miejsce produkcji? Czy i jakie znaczenie ma ten wybór dla jakości, innowacyjności, prestiżu marki?

Korea Południowa to niekwestionowane centrum innowacji technologicznej, miejsce, w którym nauka spotyka się z pasją tworzenia i zaawansowaną technologią. Wybór tej lokalizacji był naturalny, ponieważ zależy nam na tworzeniu produktów, które wyznaczają kierunki rozwoju branży beauty, a nie jedynie podążają za tym, co modne. Formuły Diamond Freak powstają we współpracy z najlepszymi laboratoriami i opierają się na opatentowanych formułach oraz wysokim stężeniu składników aktywnych. 

Produkcja w Korei gwarantuje nie tylko jakość, ale też niezrównane know-how, które pozwala nam oferować kosmetyki będące odpowiedzią na najbardziej wymagające potrzeby skóry.

Jakie miejsce w strategii rozwoju marki zajmuje ekskluzywność, świadoma selekcja kanałów sprzedaży oraz dystrybucji? W jaki sposób Diamond Freak zamierza budować swoją obecność na rynkach krajowym oraz międzynarodowym?

Ekskluzywność nie oznacza niedostępności – oznacza selektywność i dbałość o każdy detal. Nasza strategia zakłada obecność w kanałach, które pozwolą przekazać pełne doświadczenie marki, od jakości produktu, przez opakowanie, po obsługę klienta. Rozpoczynamy od sprzedaży online, poprzez własną platformę e-commerce, oferując klientom dostęp do całej filozofii Diamond Freak w jej najczystszej formie. Już dziś marka Diamond Freak jest obecna w wielu renomowanych gabinetach medycyny estetycznej oraz prestiżowych spa, gdzie jakość i skuteczność produktów spotykają się z ekspertyzą profesjonalistów. Z dumą rozpoczynamy również współpracę z siecią Aelia, co otwiera dla nas drzwi do międzynarodowej dystrybucji na lotniskach i w strefach travel retail. 

Planujemy dalszą ekspansję w sposób selektywny, stawiamy na partnerów, którzy podzielają nasze wartości i rozumieją luksusową pielęgnację w jej najczystszej postaci. W najbliższej perspektywie przewidujemy współpracę z wybranymi butikami oraz dystrybutorami, którzy reprezentują ten sam poziom jakości i estetyki. 

Na liście naszych strategicznych planów dystrybucyjnych, z którymi prowadzimy rozmowy są m.in. Sephora czy Notino, ale również butikowe, niszowe koncepty premium, które perfekcyjnie oddają ducha Diamond Freak – jak Galilu czy Mood Scent Bar. To miejsca, w których klient nie tylko kupuje produkt, ale także doświadcza go wszystkimi zmysłami – i właśnie takie podejście jest nam najbliższe. W perspektywie średnioterminowej rozwijamy ekspansję międzynarodową, zaczynając od rynków europejskich.

W jaki sposób Diamond Freak zamierza podkreślać swoją obecność w branży poprzez udział w targach, wydarzeniach i inicjatywach branżowych, które stanowią kluczowe punkty styku z profesjonalnym środowiskiem beauty oraz konsumentami premium?

Dla Diamond Freak obecność na kluczowych wydarzeniach branżowych to nie tylko obowiązek, to przywilej. Planujemy aktywny udział w międzynarodowych targach takich jak Cosmoprof Bologna czy Beautyworld Middle East. To doskonała przestrzeń do prezentacji naszych produktów, nawiązywania relacji z liderami rynku i budowania prestiżu marki. 

W Polsce chcemy być obecni podczas selektywnych eventów branżowych, w których jakość i storytelling mają większe znaczenie niż masowość. Każda nasza obecność na scenie branżowej będzie dokładnie zaplanowana, z klasą, konsekwencją i pasją.

Jak wygląda obecnie portfolio Diamond Freak? Czego mogą się spodziewać klienci w kolejnych miesiącach – zarówno pod względem rozwoju oferty, jak i kierunku, w jakim marka będzie podążać?

Obecnie portfolio Diamond Freak otwierają dwa starannie dopracowane produkty: Hyaluboost Day Eye Patches No.1, czyli innowacyjne płatki pod oczy oraz Collagen Glass Skin Face Mask, głęboko nawilżająca maska o działaniu rozświetlającym i regenerującym. Oba produkty powstały z myślą o natychmiastowych efektach i długofalowej pielęgnacji. Są to nowości rynkowe, które wyróżniają się nie tylko zaawansowanym działaniem, ale również wyjątkowym podejściem do formuł i doświadczenia użytkownika. 

Oba kosmetyki charakteryzują się bardzo bogatymi składami, opartymi na starannie dobranych substancjach aktywnych, które odpowiadają na potrzeby współczesnej pielęgnacji. To jednak dopiero początek. Wkrótce portfolio marki poszerzy się o kolejne innowacyjne formuły do pielęgnacji twarzy – oparte na bogactwie składników aktywnych i wysokich stężeniach, opracowane z myślą o widocznych rezultatach i luksusowym doświadczeniu użytkowania. 

Nasz cel? Tworzyć portfolio, które odpowiada na potrzeby współczesnej kobiety: skutecznie, inteligentnie i pięknie.

Czym według Diamond Freak jest prawdziwe, współczesne piękno i jaką rolę odgrywa w nim luksusowa pielęgnacja?

Współczesne piękno to nie idealny obraz, lecz autentyczność, blask, pewność siebie i odwaga, by być sobą. Pielęgnacja stała się czymś znacznie głębszym, niż tylko czynność – jest to moment spotkania z własną siłą. 

Luksus w naszym rozumieniu to dostęp do produktów, które nie tylko działają, są piękne, przemyślane i wspierają skórę w jej naturalnych procesach. To także język, którym użytkownik może powiedzieć światu: „znam swoją wartość”.

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Włosy
09.06.2025 10:24
Marki OnlyBio i Invisibobble połączyły siły w ramach międzynarodowej współpracy
Sophie Trelles-Tvede, założycielka Invisibobble, która gościła na spotkaniu dla mediów, zorganizowanym przez OnlyBio w warszawskiej restauracji Belvedere z okazji inauguracji wspólnego projektuOnlyBio mat.pras.

OnlyBio, jedna z najpopularniejszych na polskim rynku marek do pielęgnacji włosów i skóry głowy, połączyła siły z globalnym brandem Invisibobble – twórcą gumek sprężynek, które zrewolucjonizowały podejście do stylizacji włosów. Efektem tej współpracy jest limitowana linia produktów: OnlyBio x invisibobble – kompletna gama wegańskich kosmetyków do pielęgnacji włosów, która ułatwia rozczesywanie, nadaje blasku i ujarzmia puszenie.

Jak podkreślają przedstawiciele OnlyBio, ta współpraca to “przełomowy moment w świecie pielęgnacji włosów” – dwie marki specjalizujące się w trosce o włosy połączyły siły, by stworzyć coś naprawdę unikalnego. Międzynarodowa współpraca dwóch marek włosowych może wyznaczyć nowy, interesujący kierunek w branży.

W Invisibobble z pasją tworzymy akcesoria do włosów, które są jednocześnie delikatne dla włosów i wyjątkowo funkcjonalne. Współpraca z OnlyBio, marką, której produkty do pielęgnacji włosów są już uwielbiane przez wielu, była naturalnym krokiem naprzód. To synergia dwóch marek, które łączy wspólne zaangażowanie w skuteczność, sprawdzone formuły i troskę o zdrowe włosy – podkreśliła Sophie Trelles-Tvede, założycielka Invisibobble, która gościła na spotkaniu dla mediów i influencerów, zorganizowanym w warszawskiej restauracji Belvedere z okazji inauguracji wspólnego projektu. Zaproszeni goście (w tym redakcja Wiadomości Kosmetycznych) mieli możliwość poznania nowości (kosmetyków oraz akcesoriów do włosów), uczestniczenia w zajęciach pilates oraz warsztatach parzenia matchy. 

Nowa kolekcja kosmetyków OnlyBio to sześć produktów, które tworzą codzienny rytuał pielęgnacyjny: szampon, odżywka, maska wygładzająca, serum retuszujące na końcówki, olejek nabłyszczająco-rozplątujący oraz odżywka multifunkcyjna 5w1.

Limitowana edycja powstała z myślą o tych, którzy marzą o rozczesywaniu włosów, które jest czystą przyjemnością: bez szarpania, bez łamania, za to z wyjątkowym blaskiem i aksamitnym dotykiem. To nasze osobiste odkrycie: najlepsze produkty do rozczesywania, jakie miałyśmy okazję kiedykolwiek testować. Ich skuteczność i komfort użytkowania sprawiły, że od razu znaleźliśmy wspólny język z marką Invisibobble, znaną z kultowej gumki sprężynki, która zrewolucjonizowała podejście do pielęgnacji włosów, eliminując ich plątanie i uszkodzenia. Razem stworzyliśmy coś naprawdę wyjątkowego: opowieść o codziennej trosce, subtelnym zapachu i zdrowych, zadbanych włosach – podkreśla Marta Iwanowska-Giler, dyrektor kreatywna OnlyBio.

Wszystkie formuły zawierają składniki roślinne, wyglądzające włosy, nadające im połysk i ułatwiające ich rozczesywanie. W składach znajdziemy m.in. olej kukui, olej roucou, trehalozę, proteiny z groszku i ryżu czy olej tsubaki, znany z japońskich rytuałów piękna. Składnikiem wiodącym całej linii produktowej jest ekstrakt z różowego grejpfruta. Kosmetyki są w 100 proc. wegańskie, wyróżniając się unikalnym, kremowo-waniliowym zapachu – już wkrótce trafią na półki drogerii sieci Rossmann oraz sklepu internetowego OnlyBio.

Zobacz też: Nowa wersja aplikacji OnlyBio Stories – jeszcze bardziej spersonalizowana pielęgnacja włosów i skóry głowy

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
09. czerwiec 2025 18:01