„Proponowane rozwiązania przyczynią się do poprawy sytuacji finansowej małych rodzinnych sklepów, które od lat borykają się z nierówną konkurencją z dużymi placówkami handlowymi” – czytamy w uzasadnieniu projektu. Przeciw projektowi wystąpiła Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji (POHiD), która twierdzi, że taka zmiana przyczyniłaby się do fali bankructw firm kupieckich działających w sieciach oraz spadku i tak już niskiej rentowności sieci handlowych. Natomiast Polska Izba Handlu popiera projekt wprowadzenia ograniczenia handlu w niedzielę, zważywszy na – jak czytamy w komunikacie wystosowanym przez PIH – rolę społeczną promowanego przez Izbę nowoczesnego handlu z tradycjami. Według handlowców zrzeszonych w PIH kiedyś niedziela przynosiła wysokie obroty, obecnie jest to dzień najniższych zysków i tendencja jest malejąca. Dlatego praca w niedzielę staje się coraz bardziej nieopłacalna – klientów jest mniej, a koszty utrzymania sklepów wzrastają. Według danych zebranych przez PIH obrót tygodniowy z niedzielą wolną nie jest odczuwalnie niższy, niż z niedzielą pracującą, bo zyski w małych i średnich sklepach to tylko ok. 10 proc. przychodów z dni powszednich. Waldemar Nowakowski prezes Polskiej Izby Handlu komentuje: – Dni wolne od handlu, które funkcjonują już teraz, jednoznacznie pokazują jakie są zachowania konsumentów - dokonują oni większych zakupów przed czasem świątecznym. W przypadku wejścia w życia wspomnianego zakazu zakupy zostaną rozłożone na sześć dni, a ludzie przecież nie przestaną jeść o jeden dzień mniej – dotyczy to także konsumpcji innych towarów.
Powrócił pomysł zakazu pracy w niedzielę, POHiD jest na nie, PIH na tak
Naturalne kosmetyki Weleda, dostępne dziś powszechnie w niemieckich drogeriach, mają według „Der Spiegel” niechlubną historię związaną z okresem nazizmu. Z badań historyczki Anne Sudrow, przeprowadzonych na zlecenie Miejsca Pamięci Dachau, wynika, że firma miała bliskie powiązania z SS, w tym z obozem koncentracyjnym Dachau pod Monachium. Weleda dostarczała m.in. krem, który – jak twierdzi tygodnik – mógł być wykorzystywany w eksperymentach medycznych na więźniach obozu.
Według ustaleń Sudrow, Weleda w czasach III Rzeszy pozyskiwała zioła lecznicze z gospodarstwa prowadzonego przez SS w Dachau. Tamtejsza „plantacja”, prowadzona zgodnie z metodami rolnictwa biodynamicznego, opierała się na pracy przymusowej więźniów. Z kolei należąca do SS placówka badawcza ds. żywienia i wyżywienia (DVA) prowadziła doświadczenia rolnicze w oparciu o metody Demeter. Powiązania między środowiskiem antropozoficznym, rolnictwem biodynamicznym a strukturami SS były w tym czasie – jak podkreślają badania – bardzo ścisłe.
„Spiegel” podaje, że lekarz SS Sigmund Rascher, antropozof i absolwent szkoły Waldorf, prowadził w Dachau eksperymenty z hipotermią, w których testował m.in. środki przeciwmrozowe. W wyniku jego badań życie straciło wielu więźniów. Weleda miała wówczas dostarczać krem przeciw odmrożeniom, który mógł być używany w tych doświadczeniach. Sudrow wskazuje także na powiązania personalne – były kierownik ogrodu roślin leczniczych firmy, Frank Lippert, od 1941 r. pracował dla SS, wykorzystując pracę przymusową więźniów, a jednocześnie pozostawał w kontakcie z dawnym pracodawcą.
Firma Weleda w swojej historii wspomina o dostawach kremu dla SS, ale nie potwierdza, by został on użyty do eksperymentów na ludziach. „Spiegel” zwraca uwagę, że według oficjalnych stanowisk działalność Lipperta w Dachau nie miała związku z jego wcześniejszą pracą w spółce. Jednak nowe ustalenia Sudrow rzucają światło na skomplikowaną i niejednoznaczną rolę antropozofów i firm związanych z rolnictwem biodynamicznym w okresie nazizmu, podważając dotychczasowy obraz środowiska wyłącznie jako ofiar reżimu.
Amerykańska firma IFF, specjalizująca się w produkcji aromatów i kompozycji zapachowych, ogłosiła zakończenie rozbudowy swojego zakładu LMR Naturals w Grasse we Francji. Inwestycja o wartości 10 milionów euro zwiększyła powierzchnię kompleksu o 75 proc., do 4 687 mkw. Rozszerzenie ma umożliwić opracowywanie nowej generacji naturalnych składników, które – jak podkreśla spółka – będą kształtować przyszłość segmentu luksusowych perfum.
Nowa infrastruktura obejmuje zaawansowaną halę pilotażową, której zadaniem jest przyspieszenie rozwoju składników naturalnych. Uzupełnieniem kompleksu jest pole eksperymentalne zlokalizowane w pobliżu zakładu, zapewniające bezpośredni dostęp do materiałów roślinnych. Pozwoli to nie tylko na głębsze badania nad potencjałem botanicznym, ale także na szybsze wdrażanie innowacyjnych rozwiązań w produkcji surowców dla branży perfumeryjnej i spożywczej.
W wyniku rozbudowy pod jednym dachem pracować będzie ponad 30 ekspertów z obszaru badań i rozwoju. Według zarządu IFF ma to istotnie zwiększyć zdolność spółki do odpowiadania na rosnący popyt na składniki naturalne o potwierdzonym pochodzeniu, wysokiej jakości i zgodne z zasadami zrównoważonego rozwoju. Firma planuje w nowej strukturze wprowadzać od czterech do sześciu nowych produktów rocznie.
LMR Naturals zostało założone w 1983 roku przez Monique Remy i od 2000 roku należy do IFF. Obecnie dostarcza składniki do perfum, kosmetyków, a także do produktów do pielęgnacji domu i tkanin oraz do aromatów spożywczych. Rozbudowa zakładu w Grasse – uznawanego za światową stolicę perfum – ma umocnić pozycję IFF jako jednego z liderów innowacji w dziedzinie składników naturalnych i wspierać globalny rozwój rynku perfumeryjnego.