– Tysiąc sklepów to już historia. Myślimy o przyszłości. Do 2018 roku zamierzamy otworzyć co najmniej 500 sklepów. a 130-140 już w tym roku – powiedział Marek Maruszak, prezes Rossmann Polska podczas spotkania z okazji otwarcia tysięcznego Rossmanna w Polsce, które odbyło się 11 lutego br. w Warszawie. – Chciałbym zachęcić państwa do współpracy z nami, liczę na nią i że za kilka lat spotkamy się, aby świętować otwarcie 1500 sklepu – zwrócił się do deweloperów i zarządców centrów handlowych. To ich w tym roku, a nie dostawców, zaproszono do wspólnego świętowania sukcesów firmy. Jeśli Rossmann chce się rozwijać w tempie, które sobie narzucił, to właśnie ludzi z tej branży musi mieć za sobą. Podstawą powodzenia jest dostęp do dobrych lokalizacji i wiedza o inwestycjach wybiegająca na kilka lat w przód.
Złote Tarasy na dobry początek roku
Swój tysięczny sklep Rossmann otworzył 30 stycznia br. w Warszawie, w najmodniejszym centrum handlowym – Złotych Tarasach. Drogeria ma 400 mkw. – Bardzo zależało nam na otworzeniu tej placówki właśnie w Złotych Tarasach. Miejsce to łączy w sobie prestiż oraz bardzo dogodną dla naszych klientów lokalizację. To dobry początek roku i mamy nadzieję, że zakończy się on takimi samymi sukcesami jak 2014 – mówi Marek Maruszak.
Choć wydaje się to z dzisiejszej perspektywy nieprawdopodobne, początki dla Rossmanna wcale nie były łatwe. Pierwsza, nietypowa na owe czasy, samoobsługowa drogeria powstała w 1993 roku w Łodzi. Dirk Rossmann, właściciel firmy, zakładał, że otworzy w Polsce 100-150 takich sklepów. – Zostałem prezesem firmy 6 lat później, w 1999 roku. Było wtedy 55 sklepów, a sytuacja finansowa firmy bardzo zła, organizacyjna i personalna również – wspomina Marek Maruszak. – Nie myśleliśmy wtedy o otwieraniu kolejnych sklepów, nikt nie marzył o tysiącu. Naszym głównym zadaniem było wyprowadzenie firmy z kryzysu i to się udało. Potrzebowaliśmy na to dwa lata. Po dwóch latach przekonaliśmy Dirka Rossmanna, aby pozwolił nam nadal otwierać sklepy i inwestować w Polsce. Zgodził się i rozpoczęliśmy ostrożną ekspansję. W 2003 roku na 10-lecie firmy otworzyliśmy naszą setną drogerię. I wtedy, w tych trudnych czasach, zebrało się grono świetnych pracowników, którzy otwierali później kolejnych 900 sklepów – opowiadał Marek Maruszak uczestnikom jubileuszowego spotkania.
Rekordowe obroty
Dziś Rossmann jest liderem branży drogeryjnej z 26-proc. udziałem w rynku chemiczno-kosmetycznym. To największa sieć drogerii w Polsce. Przez 22 lata otworzyła tysiąc sklepów w ponad 400 miastach. Każdego dnia drogerie odwiedza 600 tys. klientów. W 2014 roku firma osiągnęła rekordowy obrót 6,43 mld zł. W ofercie posiada 16 tys. produktów, klienci mogą wybierać z 800 polskich i zagranicznych marek. Rossmann posiada również 35 marek własnych.
Poza ekspansją drogerii Rossmann stale rozbudowuje swoją infrastrukturę. W 2012 roku oddał do użytku nowoczesny 12-piętrowy biurowiec na łódzkim Teofilowie. W tym samym czasie działalność rozpoczęło regionalne centrum dystrybucyjne dla północnej Polski w Grudziądzu o powierzchni 25 tys. mkw. Magazyn takiej samej wielkości dla południowej części kraju uruchomiono w październiku 2014 roku w Pyskowicach. W sumie, łącznie z głównym centrum dystrybucyjnym w Łodzi, powierzchnie magazynowe Rossmanna zajmują już 100 tys. mkw.
Jak zarabiamy, to płacimy
Na inwestycje w Polsce od 1993 roku Rossmann wydał blisko 1,5 mld zł. Szczyci się dobrą opinią wśród kontrahentów jako bardzo dobry płatnik. – Jesteśmy bardzo dochodową firmą i w rankingu płacących podatek dochodowy CIT jesteśmy w czołówce. Jest to zgodne z filozofią Dirka Rossmanna – właściciela firmy, jak zarabiamy, to płacimy – podkreśla Marek Maruszak, który jest związany z Rossmannem od 16 lat. Przyznaje, że napawa go satysfakcją 14-tysięczny zespół pracowników, których zatrudnia Rossmann oraz fakt, że międzynarodowa firma jest zarządzana wyłącznie przez Polaków.
Najnowszy projekt Rossmanna to internetowa drogeria. Po krótkich testach, od 11 lutego br. jest już powszechnie dostępna w dwóch wersjach graficznych. Pierwsza to wersja klasyczna, w której wyświetlają się poszczególne produkty. Druga to tzw. mapa sklepu w formie 3D, która odzwierciedla sklepowe półki Rossmanna z podziałem na poszczególne kategorie produktowe, pozwalając klientowi na wirtualne spacerowanie po drogerii i wybieranie spośród 8,5 tys. produktów.
Katarzyna Bochner
Korea Południowa zajęła drugie miejsce w globalnym eksporcie kosmetyków, wyprzedzając Stany Zjednoczone i ustępując jedynie Francji – wynika z najnowszych danych Koreańskiego Stowarzyszenia Handlu Międzynarodowego (KITA). W okresie od stycznia do kwietnia 2025 roku Korea wyeksportowała kosmetyki o wartości 3,61 mld dolarów amerykańskich, podczas gdy USA osiągnęły wynik 3,57 mld dolarów. To pierwszy raz w historii, gdy Korea Południowa wyprzedziła Stany Zjednoczone w tym segmencie rynku.
Już w 2024 roku Korea wykazywała silny wzrost w eksporcie kosmetyków, osiągając wartość 10,3 mld dolarów i wyprzedzając Niemcy, co pozwoliło jej zająć trzecie miejsce w rankingu światowym. Wzrost ten był znacznie szybszy niż u konkurencji – eksport koreańskich kosmetyków wzrósł o 20,3 proc. rok do roku, podczas gdy Francja odnotowała 6,3 proc., a Stany Zjednoczone zaledwie 1,1 proc. W samym kwietniu 2025 roku Korea osiągnęła miesięczny eksport przekraczający 1 mld dolarów.
Wzrostowi eksportu sprzyjają zwłaszcza rynki wschodzące w Europie i na Bliskim Wschodzie. W okresie od stycznia do maja 2025 roku eksport do Polski zwiększył się aż o 121 proc. rok do roku, osiągając wartość 111,8 mln dolarów. Znaczący wzrost zanotowano również w przypadku Zjednoczonych Emiratów Arabskich – o 74 proc., do poziomu 99,3 mln dolarów.
Za sukcesem koreańskiego sektora kosmetycznego stoi ekspansja tzw. K-beauty, napędzana przez innowacyjność, przystępne ceny oraz skuteczny marketing cyfrowy. W miarę jak dojrzałe rynki stabilizują się, południowokoreańskie marki zdobywają pozycję w nowych regionach, takich jak Europa Wschodnia i Bliski Wschód, co znacząco wpływa na globalną pozycję Korei w handlu kosmetykami.
To, co zwraca przede wszystkim uwagę to fakt, że latem 2025 towarzyszyć nam będzie makijaż lekki, subtelny, zrobiony prawie "od niechcenia". Pożegnaliśmy mocny, wyrazisty róż na policzkach, jaki towarzyszył nam ubiegłego lata. Teraz – jak się wydaje – do łask powrócił make up bardziej minimalistyczny, skupiony na pielęgnacji skóry i ochronie jej przed promieniowaniem słonecznym.
Trendy (także te widoczne na social mediach) wskazują, że tego lata będziem skłaniać się ku makijażowi “noszalnemu”, bez mocno zarysowanych brwi, rzęs czy ust. Konsumentki szukać będą kosmetyków, pozwalających na pielęgnowanie skóry, skupienie się na jej zdrowym blasku i minimalizmie.
Trend 1. Kremy koloryzujące z filtrem SPF
Dermatolodzy od dawna podkreślają, że najlepszą rzeczą, jaką można zrobić dla stanu swojej skóry, jej jędrności, gładkości i jak najpóźniejszym tworzeniu się zmarszczek, nie są zabiegi typu botoks czy wypełniacze, ale codzienne używanie kosmetyków z filtrem SPF. Taki trend od bardzo dawna obecny był w kosmetykach z Azji (głównie koreańskich), teraz zaczyna się coraz powszechniej przebijać do świadomości konsumentek na Zachodzie.
Tradycyjne kremy przeciwsłoneczne i filtry SPF kupowało się najczęściej przed wyjazdem na wakacje – były one przeważnie albo zbyt tłuste, albo zbyt białe, aby nadawały się do noszenia na co dzień pod makijaż. Dlatego teraz prawie każda marka kosmetyczna wypuszcza swoją odpowiedź na ten problem: pigmentowane kremy z filtrem SPF.
– Jednym z największych błędów w makijażu, jakie zauważam, jest to, że ludzie nie stosują filtrów SPF pod makijażem – podkreśla Charlotte Tilbury. – Bardzo ważne jest, aby stosować filtr SPF każdego dnia, nawet gdy na zewnątrz nie jest słonecznie, dlatego stworzyliśmy bazę podkładów z UV – dodaje popularna brytyjska specjalistka od makijażu i twórczyni marki.
Na wzrost tego trendu wpływa niesłabnąca popularność K-beauty, co przekłada się też na letnie trendy w make-upie. Nacisk kładziony jest na ochronę skóry i jej pielęgnację.
W porównaniu z popularnymi do tej pory kremami BB lub CC, lekko napigmentowany krem z filtrem SPF jest lżejszy, zapewnia przy tym bardziej naturalny wygląd zgodny z trendem “no make-up, Dodatkowo, w przeciwieństwie do większości baz, im częściej się go stosuje, tym lepsze jest działanie na wygląd i kondycję skóry – zapobiegając przebarwieniom i zaczerwienieniom.
Trend 2. Oko w chłodnej oprawie
Po raz kolejny wraca nostalgia do początku lat 2000 – do łask powrócić mają kolory białe, lawendowe, błękity. “Tym razem jednak nie w wydaniu Paris Hilton, ale bardziej Hailey Bieber” – zaznacza portal theindustry.beauty.
– Chociaż lodowo-chłodne cienie do powiek były niesamowicie popularne pod koniec lat dziewięćdziesiątych i na początku XXI wieku, często były one kredowe, trudne do roztarcia – dodaje Tilbury.
Teraz, dzięki nowym formułom kosmetyków i technikom makijażu, “chłodne” oko na tle czystej cery i neutralnych ust może wyglądać elegancko i gustownie. Dla osób, które nie są przyzwyczajone do chłodnej kolorystyki makijażu, specjalistki mają wiele rad na włączenie nowych tonacji do dotyczasowych rutyn – np. zamiana ciepłych czy złotych odcieni na kolorystykę inspirowaną szarością, albo łączenie ich.
Trend 3. “Niewidzialne” rzęsy
Subtelne, prawie niezauważalne rzęsy stały się największym trendem tego lata. Noszenie makijażu pozbawionego maskary może budzić obawy u wielu osób – jednak jedno jest pewne: grube warstwy tuszu do rzęs i efektowne wachlarze sztucznych rzęs zdecydowanie nie są już na topie.
Makijażystka Mira Parmar określa ten trend jako „minimalistyczny look pozbawiony maskary lub z ledwo co widocznymi rzęsami”, który stał się hitem na czerwonych dywanach. Polubiły go takie gwiazdy, jak Zendaya, Sophie Turner, Hailey Bieber i Lily-Rose Depp.
– Ten niewymuszony styl daje rzęsom tak bardzo potrzebną przerwę od ciężkich produktów, wygląda naturalnie elegancko i oszczędza czas, dzięki czemu idealnie pasuje do estetyki „clean girl” – tłumaczy Parmar.
Jej zdaniem to może stać się czymś więcej, niż tylko sezonowym trendem. “To oznacza zmianę w kierunku naturalnego piękna i makijażu, który opiera się na autentyczności, minimalizmie i dbaniu o siebie” – dodaje ekspertka.
Trend 4. Usta bez (ostrych) granic
Mocne, zdecydowanie obrysowane konturówką usta o idealnym kształcie przestają być modne. Teraz na topie są usta o miękkim obrysie, “rozmyte”, pozornie nonszalanckie i subtelnie zaznaczone – zgodne z zasadami paryskiego szyku.
Zdaniem specjalistek od makijażu, zmierzamy obecnie w kierunku bardziej transparentnych metod krycia, gdzie usta zaznaczone konturówką wypełnia się jedynie błyszczykiem. Naturalnie wyglądające usta, z lekkim połyskiem – to trend rosnący w bardzo szybkim tempie.