StoryEditor
Rynek i trendy
29.01.2015 00:00

20-lecie drogerii Astor z Opola

Producenci zaczynają znów doceniać tradycyjne drogerie. W połowie lat 90. rynek drogeryjny rozwijał się niezwykle dynamicznie. Do pionierów należał opolski Astor. Zaczynali od niewielkiej placówki, dzisiaj prowadzą 8 drogerii i są najsilniejszą mikrosiecią „tradycyjną” w regionie.


Kolejka klientów niemal opasuje budynek. Wśród oczekujących na wejście słychać ożywione, pełne ekscytacji rozmowy. Ci, którzy już wychodzą z zakupami, nie kryją entuzjazmu, co jeszcze wzmaga podniecenie w tłumie kolejkowiczów. W takich okolicznościach pewnego październikowego dnia 1994 roku rozpoczynała działalność drogeria Astor, zlokalizowana przy ul. Ozimskiej w Opolu. Pierwsza samoobsługowa drogeria w mieście, a może nawet w całym województwie.
Jak wspomina Damian Matejka, właściciel firmy, początkowo w tym niewielkim sklepie, o powierzchni sali sprzedaży ok. 60 mkw., zatrudnione były dwie osoby. Jednak już po kilku miesiącach potrzebnych było osiem i wszyscy pracownicy mieli pełne ręce roboty. – W piwnicy pod sklepem zorganizowaliśmy duży magazyn, z którego towar na salę sprzedaży dowożony był windą. W najlepszych latach sprzedaż była tak duża, że ta winda kursowała góra-dół, góra-dół, bez przerwy przez cały dzień. Dwie osoby zajmowały się wyłącznie dowożeniem towaru z magazynu na półki.
Formuła samoobsługowa okazała się strzałem w dziesiątkę. Klientki były zachwycone faktem, że mogą sobie brać towar z półek, czytać etykiety, porównywać składy i zalety kosmetyków. O powodzeniu placówki dodatkowo przesądził fakt, że ten typ sprzedaży umożliwiał zmniejszenie marży przy zachowaniu przyzwoitej rentowności. – W tamtym czasie przeciętne marże sięgały 40-50 proc., my je znacząco obniżyliśmy i dzięki temu byliśmy konkurencyjni cenowo. Dlatego w niedługim czasie postanowiliśmy otworzyć drugi lokal, przy ówczesnej ulicy Szarych Szeregów, już znacznie większy, ok. 150 mkw., a po roku czy dwóch jeszcze jeden, na osiedlu Armii Krajowej. I za każdym razem był sukces, kolejka na otwarcie, a potem duże powodzenie placówki i świetna sprzedaż – wspomina nasz rozmówca.
Siła w sieci
W połowie lat 90. największą bolączką było zdobywanie towaru. Producenci z reguły w ogóle nie chcieli rozmawiać z handlową „drobnicą”, a hurtownie same borykały się z trudnościami z zaopatrzeniem i najchętniej współpracowały tylko z ograniczoną pulą stałych klientów. Niczym dziwnym nie były limity zakupowe czy różne metody reglamentacji towaru. To były złote czasy dla dystrybutorów. W samym Opolu hurtowni chemiczno-drogeryjnych było ze 20, dzisiaj zostały może dwie, a i te ledwie zipią – mówi Damian Matejka.
Dziś głównym wyzwaniem jest zabieganie o względy klienta. Od 10 lat Astor wydaje własną gazetkę promocyjną, obecnie w nakładzie ok. 40 tys. egz. Sieć prowadzi też system lojalnościowo-rabatowy, w którym według oceny właściciela uczestniczy aktywnie 4-5 tys. klientów. Od kilku lat Astor należy do sieci Drogerie Polskie. – Namówiła nas do tego pani prezes Teresa Jonas i nie żałujemy tej decyzji. Siła zakupowa grupy kilkuset drogerii pomaga nam utrzymać konkurencyjność, korzystamy też z sieciowego know-how. Kilka miesięcy temu zmodernizowaliśmy jedną z naszych placówek według standardów sieciowych i dzięki temu obroty wzrosły o ok. 20 proc. – cieszy się kupiec.

Klienci chodzą do galerii

Obecnie na sieć Astor składa się 8 drogerii, o powierzchni od 60 do blisko 400 mkw. Trzy z tych placówek mieszczą się w galeriach handlowych, dokąd – jak przekonuje Damian Matejka – stopniowo przenoszą się klienci, a więc i obroty. Niestety, nie można tego powiedzieć o zyskach, ponieważ utrzymanie sklepu w galerii handlowej wiąże się ze znacznie wyższymi kosztami. Chodzi nie tylko o czynsze, ale także o wyższe koszty osobowe, związane m.in. z dłuższymi godzinami otwarcia i koniecznością pracy w niedziele. – Mały sklepik o powierzchni 60 mkw., ale we własnym lokalu i nieczynny w niedziele, generuje obroty trzykrotnie niższe od dużej placówki w galerii handlowej, ale zyski są w nim większe! Nie ma czynszu, nie trzeba tylu ludzi. W galeriach trzeba być obecnym, choćby ze względów wizerunkowych, a także dla zwiększenia obrotów całej sieci, ale zarabiają na tym głównie właściciele obiektu – podkreśla właściciel drogerii Astor.

Drogerie walczą o swoje

Ogromna konkurencja na rynku to dziś podstawowe zmartwienie drogerii „tradycyjnych”. W Opolu jest 5 Rossmannów, Super-Pharm i Sephora. Dużą konkurencję stanowią też hiper- i supermarkety, a od jakiegoś czasu także dyskonty spożywcze. Dominacja wielkich sieci handlowych staje się problemem także dla producentów, którzy stopniowo zaczynają doceniać rolę handlu tradycyjnego. – Niektórzy producenci coraz mniej chętnie handlują z wielkimi sieciami, względnie część asortymentu sprzedają wyłącznie do „tradycji”. Wynika to częściowo z faktu, że finansowo współpraca z wielkimi graczami staje się coraz mniej opłacalna. Ale ważne jest też to, że drogerie tradycyjne są coraz lepiej zorganizowane i zaczynają skuteczniej walczyć o swoje. Jeśli np. Biedronka wstawi do oferty jakiś asortyment po śmiesznie niskich cenach, to drogerie masowo wyrzucają go z półki – tłumaczy Damian Matejka. n

Tekst i zdjęcia Konrad Kaszuba


ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
31.10.2025 12:51
Cła Trumpa: francuski sektor kosmetyczny szykuje się na utratę 10 tys. miejsc pracy
NadianB/Getty Images

Bariery i stawki celne, wprowadzane przez prezydenta USA Donalda Trumpa, mogą w 2026 roku kosztować francuski sektor kosmetyczny 620 mln euro. Fédération des Entreprises de la Beauté prognozuje 21-procentowy spadek eksportu do Stanów Zjednoczonych. Sektor spodziewa się też utraty tysięcy miejsc pracy w branżach związanych z kosmetykami.

FEBEA zgłasza swoje obawy w tej sprawie już od lata. Teraz, z pomocą firmy konsultingowej Astérès, organ przedstawił swoje szacunki, odnoszące się do możliwego wpływu ceł Donalda Trumpa. Federacja szacuje, że ten szok handlowy może spowodować utratę 2,7 tys. miejsc pracy bezpośrednio w firmach, zajmujących się eksportem kosmetyków, i dodatkowo kolejnych 8,2 tys. miejsc pracy pośrednio – m.in. w sektorach opakowań, transportu, komunikacji.

Francuskie firmy kosmetyczne w 2024 roku były zwolnione z ceł, a obecnie obowiązują je cła w wysokości 15 proc. oraz dodatkowy podatek w wysokości 50 proc. na metalowe elementy opakowań. Spadek wartości dolara dodatkowo potęguje skutki ekonomiczne.

W obliczu tego szoku nie możemy pozostać biernymi obserwatorami – podkreśla Emmanuel Guichard, delegat generalny federacji. – FEBEA uruchomiła tego lata Pakiet dla Przemysłu Kosmetycznego, europejski plan działań ratunkowych mający na celu ochronę konkurencyjności i przyszłości naszej branży. Francuskie kosmetyki są motorem innowacji, eksportu i zatrudnienia. Zwracamy się do europejskich i francuskich decydentów o zapewnienie nam środków na utrzymanie pozycji globalnego lidera, bez zbędnego komplikowania naszych ram regulacyjnych – dodaje Guichard.

W 2024 roku francuski sektor kosmetyczny odnotował drugą co do wielkości nadwyżkę handlową ze Stanami Zjednoczonymi, wynoszącą 2,4 mld euro.

350 firm z francuskiego sektora kosmetycznego, generujących obroty w wysokości 35,6 mld euro i zapewniających 300 tys.  miejsc pracy, wyeksportowało w tym roku do USA produkty o wartości 2,9 mld euro.

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
30.10.2025 14:50
Inquiry: coraz więcej Polek stawia na naturalność, co dziesiąta z nich nie robi makijażu [RAPORT]
Mocniejszy makijaż to domena jedynie 5 proc. kobiet – dla 69 proc. z nich przygotowanie się na specjalną okazję trwa co najmniej pół godzinyHebe mat.pras.

Nowy raport Inquiry pokazuje, że dla współczesnych Polek uroda to coś więcej niż makijaż. Stawiamy na zdrowie, równowagę i świadomą pielęgnację, choć po kosmetyki nadal sięgamy chętnie i regularnie. Aż 87 proc. Polek wykonuje makijaż przynajmniej sporadycznie, a połowa robi to kilka razy w tygodniu – wynika z najnowszego raportu agencji Inquiry.

Choć chętnie sięgamy po kosmetyki, coraz częściej jesteśmy świadomi, że prawdziwe piękno zaczyna się od zdrowego stylu życia, a więc odpowiedniej diety i ruchu. Współczesne Polki dbają o siebie kompleksowo, łącząc pielęgnację z troską o samopoczucie, kondycję i równowagę. Coraz częściej postrzegamy urodę nie tylko jako efekt makijażu czy kosmetyków, ale jako odzwierciedlenie naszego stylu życia, energii i pewności siebie.

Świadomi i pragmatyczni konsumenci

Polacy podchodzą do kosmetyków z rozsądkiem. Najważniejsze są dla nas skuteczność i funkcjonalność produktu (75 proc.), a także jakość ponad ilość (71 proc.). Co ciekawe, aż 63 proc. badanych uważa, że dieta i ruch mają większy wpływ na urodę niż kosmetyki czy zabiegi pielęgnacyjne.

Z wiekiem rośnie nasze przywiązanie do prostoty. Starsi konsumenci wybierają wprawdzie mniej produktów, ale zwracają większą uwagę na ich skuteczność. Młodsi natomiast częściej eksperymentują i zmieniają kosmetyki, podążając za trendami.

Dorośli Polacy pozostają jednak ostrożni wobec kosmetyków dla dzieci. Wśród objętych badaniem respondentów, 6 na 10 osób nie akceptuje stosowania przez najmłodszych makijażu czy pielęgnacji z użyciem aktywnych składników

Makijaż – rytuał, sposób na pewność siebie i relaks

Makijaż to codzienność dla większości Polek. Co czwarta kobieta maluje się każdego dnia, najczęściej w wieku 35-44 lata. Dla dojrzałych pokoleń makijaż to sposób na poprawę wyglądu i samopoczucia. Dla młodszych jest to wyraz emocji i narzędzie budowania pewności siebie.

Osoby w wieku 18-24 lata traktują go także jako formę relaksu i ekspresji. Coraz więcej kobiet stawia też na naturalność, co dziesiąta Polka w ogóle nie wykonuje makijażu, uważając, że naturalny wygląd jest piękniejszy. 

Najczęściej wybieramy lekki, dzienny makijaż (54 proc.), a połowa malujących się Polek poświęca mu więcej czasu i dba o jego staranność. Mocniejszy makijaż to domena jedynie 5 proc. kobiet – dla 69 proc. z nich przygotowanie się na specjalną okazję trwa co najmniej pół godziny. 

image

Uważny konsument w erze promocji. Jak i gdzie Polacy kupują kosmetyki?

Co ciekawe, co piąty mężczyzna w Polsce przyznaje, że również się maluje – choć sporadycznie.

Najpopularniejsze produkty wśród Polaków to:

  • tusz do rzęs (68 proc.),
  • szminka lub pomadka (52 proc.),
  • podkład (51 proc.),
  • puder (46 proc.),
  • cień do powiek (44 proc.).

Młodsi częściej sięgają po błyszczyk, korektor, rozświetlacz czy bronzer, natomiast starsi decydują się na klasyczne kosmetyki jak tusz, cień czy kredka. Wśród ulubionych marek dominują L’Oréal, Eveline i Avon.

Skąd czerpiemy wiedzę o kosmetykach?

Najczęściej z doświadczeń własnych, opinii znajomych oraz internetu. Blisko 20 proc. badany szuka informacji o makijażu i pielęgnacji w mediach społecznościowych, a wśród najmłodszych kobiet to główne źródło inspiracji. 

Również influencerzy mają coraz większy wpływ na nasze wybory. Jak pokazują wyniki raportu, wiedzę od nich czerpie co piąty respondent, a najbardziej rozpoznawalną twórczynią w tej kategorii pozostaje Red Lipstick Monster.

Świat kosmetyków to nie tylko produkty, ale codzienne rytuały, emocje i sposób wyrażania siebie. Warto przyglądać się temu, jak zmieniają się nasze nawyki, bo pokazują one, co naprawdę liczy się dla Polaków w pielęgnacji i urodzie – podsumowuje Agnieszka Górnicka, prezes Inquiry.

Inquiry jest polską agencją badawczą specjalizującą się w analizie rynku, konsumentów i marek. Firma dostarcza wiedzę, która pomaga biznesowi podejmować trafne decyzje i skutecznie odpowiadać na zmieniające się potrzeby klientów

Badanie zostało zrealizowane w 2025 r. na reprezentatywnej próbie 1202 dorosłych Polaków metodą CAWI. Partnerem raportu jest Związek Przemysłu Kosmetycznego.

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
01. listopad 2025 20:28