StoryEditor
Rynek i trendy
09.03.2020 00:00

Antybakteryjne żele towarem deficytowym. Zaczyna brakować surowców do produkcji

Sprzedaż wszystkiego, co ma w nazwie „antybakteryjny” drastycznie wzrosła. –To szaleństwo – mówią właściciele hurtowni kosmetycznych. Dostawcy nie nadążają z produkcją. Klienci zostawiają swoje numery telefonów w sklepach, prosząc o informację, gdy tylko żele antybakteryjne  pojawią się w sprzedaży. Wszystko to efekt paniki wywołanej rozprzestrzenianiem się koronawirusa, który dotarł właśnie do Polski.

W wielu hurtowniach kosmetycznych brakuje już antybakteryjnych produktów na bazie spirytusu, których stosowanie zalecane jest jako profilaktyka przed przenoszeniem się wirusa COVID-19 mogącego wywołać m.in. groźne zapalenie płuc i szczególnie niebezpiecznego dla osób starszych oraz z obniżoną odpornością. Wirus po raz pierwszy pojawił się w grudniu ub.r. w Chinach. Jego rozprzestrzeniania nie udało się zahamować. Według danych na 9 marca 2020 r. na całym świecie zarażonych koronawirusem jest już ponad 110 tys. osób. Ponad 3800 zmarło. Spośród krajów europejskich Włochy zostały najbardziej dotknięte skutkami epidemii – chorych przybywa bardzo szybko, według ostatnich doniesień są to również coraz częściej młodzi ludzie. W Polsce pierwszy przypadek zarażonego COVID-19 oficjalnie ogłoszono 4 marca br. 9 marca oficjalna liczba chorych to 17 osób, w tym jedna w stanie ciężkim. Wiele osób zaczyna popadać w panikę. 

Żele, mydła, chusteczki antybakteryjne rozchodzą się momentalnie. To samo zaczyna być ze spirytusem salicylowym.  – Na pniu sprzedajemy wszystko, co do nas trafia – mówi Andrzej Gryciuk, prezes hurtowni An-Mar ze Swarzędza pod Poznaniem. – Już nie tylko drogerie, ale i apteki dobijają się do nas i chcą kupować te produkty bezpośrednio, nigdy wcześniej taka sytuacja nie miała miejsca. Ostatnią dostawę żeli antybakteryjnych mieliśmy na stanie dokładnie jeden dzień. Byli klienci, którzy chcieli kupić od razu wszystko. Niektórzy przyznawali, że handlują też z zagranicznymi odbiorcami. Podjęliśmy więc decyzję, że musimy wprowadzić reglamentację i każdy sklep, który złożył zamówienie dostał po 36 sztuk żeli antybakteryjnych. Czekamy teraz na kolejną dostawę. Jeden z producentów obiecał nam, że będą to produkty w 5 litrowych opakowaniach, nie tylko w tych tradycyjnych, podręcznych – opowiada Andrzej Gryciuk. Przyznaje, że  otrzymał też ofertę od firmy, która była gotowa wyprodukować żel antybakteryjny w każdej ilości, jeśli najpierw otrzyma na to zaliczkę. Nie zdecydował się jednak na to. – Wolimy pracować z już sprawdzonymi dostawcami – tłumaczy Andrzej Gryciuk.

Krzysztof Duda, wiceprezes zarządu sieci DP Drogerie Polskie i dyrektor handlowy hurtowni Błysk, zapytany o to, co dzieje się obecnie na rynku w związku ze strachem przed koronawirusem kwituje krótko:  – To istne szaleństwo! Mówi, że wszystko, co miało w nazwie „antybakteryjny” sprzedało się do zera. – Czekamy na kolejne dostawy. U znanych producentów trwają zapisy. W tym tygodniu mamy mieć towar od firmy Świt Pharma. Nie wiemy, kiedy mogą być dostawy marki Carex, ponieważ firma PZ Cussons jest w trakcie łączenia się z Sarantisem i chyba jest problem z towarem. Pojawiło się na rynku bardzo dużo firm z antybakteryjnymi żelami, o których dotąd nie słyszeliśmy, również np. producenci z Czech. Wysyłamy do nich zapytania – informuje Krzysztof Duda.

W hurtowni Davi z Czachorowa pod Gostyniem antybakteryjne produkty są jeszcze dostępne. – Antybakteryjne żele, chusteczki, a nawet antybakteryjne żele do naczyń mamy obecnie w stałej sprzedaży, w hurtowni, w sklepach i stacjonarnych i w e-drogerii  – podkreśla Dariusz Tomczak, prezes firmy Davi i polskiej sieci drogerii Vica. Są to popularne w Polsce marki, jak i produkty włoskiego producenta, specjalizującego się w ekologicznych detergentach. –  Zrobiliśmy dużo wcześniej zapasy, dlatego nie mamy na razie problemu z tym asortymentem. Zobaczymy, co będzie dalej, bo już widzimy, że drastycznie wzrosła sprzedaż nie tylko antybakteryjnych środków, ale też generalnie artykułów higienicznych, np. mydeł – mówi Dariusz Tomczak.

Firmy produkujące antybakteryjne preparaty próbują nadążyć za popytem – Produkcja trwa u nas cały czas, ale zapotrzebowanie z rynku jest ogromne. Niestety pojawiają się problemy z komponentami, na rynku zaczyna brakować spirytusu – mówi Waldemar Siwak, prezes zarządu firmy Świt Pharma, produkującej antybakteryjne żele Clean Heands.

Mamy pełne ręce roboty. Nie pamiętam takiej sytuacji, żeby liczba zamówień zwiększyła się nam kilkukrotnie. Wszyscy pracujemy na sto procent. Kolejne partie produktów trafiają do drogerii. Mamy wszystkie surowce potrzebne do produkcji środków dezynfekcyjnych. W tym tygodniu chcemy uruchomić drugą zmianę, a w przyszłym trzecią. Myślę, że w ciągu dwóch tygodni wszystko powinno się unormować – mówił 2 marca br. dla polskatimes.pl lek. med. Waldemar Ferschke, wiceprezes spółki Medisept z Lublina produkującej środki do dezynfekcji dłoni i powierzchni. Firma zaopatruje w te produkty m.in. szpitale, apteki, drogerie oraz hurtownie. Obecnie, w komunikacie umieszczonym na swojej stronie internetowej, spółka informuje, że przeszła na trzyzmianowy tryb pracy. Klientów, którzy chcieliby zrobić zakupy w jej sklepie internetowym, odsyła do drogerii Rossmann – do tej sieci drogeryjnej w pierwszej kolejności Medisept kieruje wyprodukowany towar.

Na internetowych aukcjach ceny antybakteryjnych żeli szybują w górę. W mediach społecznościowych konsumenci przekazują sobie przepisy na wyprodukowanie antybakteryjnej mikstury domowym sposobem. Na Facebooku ogłaszają się pojedyncze hurtownie i drogerie, w których można kupić żele antybakteryjne do rąk. Najgorsza sytuacja z dostępnością tego asortymentu jest w dużych miastach. – Wszystkie produkty mające w nazwie „antybakteryjny” błyskawicznie znikają z półek. Klienci są zdesperowani, niektórzy przychodzą codziennie i proszą o zawiadomienie ich, kiedy tylko żele lub mydła antybakteryjne się pojawią. Zostawiają swoje numery telefonów i proszą, żeby do nich zadzwonić – mówi pracownica jednej z warszawskich drogerii Hebe. – Nie wiemy, kiedy ten asortyment się pojawi, powinien dotrzeć do nas w najbliższej dostawie, ale nie mamy takiej pewności zastrzega. 

Jesteśmy w kontakcie z producentami antybakteryjnych produktów, staramy się na bieżąco uzupełniać braki by zapewnić pełen asortyment – informuje Agata Nowakowska, rzecznik prasowy sieci Rossmann. 

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
01.12.2025 12:27
Perfumy z Dubaju biją rekordy popularności. Google notuje niemal 800-proc. wzrost wyszukiwań
Charakterystyczną cechą orientalnych perfum jest intensywność i trwałość, co wynika z zastosowania głównie naturalnych olejków eterycznychfot. Shutterstock

Najnowsze dane z wyszukiwarki Google pokazują dynamiczną zmianę preferencji zakupowych w Polsce. Konsumentki i konsumenci coraz chętniej sięgają po intensywne, orientalne kompozycje zapachowe, kojarzone z rynkiem arabskim. Jak wynika z analizy wyszukiwań, zapytania o „perfumy dubajskie” wzrosły aż o 796 proc. rok do roku, co czyni je jednym z najczęściej poszukiwanych produktów w kategorii beauty.

Jak donosi Fakt, w okresie świątecznym 2024 r. oraz w październiku 2025 r. internauci najczęściej wpisywali hasła związane z elektroniką i akcesoriami beauty – m.in. szczoteczki soniczne, irygatory do zębów, suszarki do włosów, frezarki do paznokci czy maszynki do golenia. Choć te urządzenia dominowały w ogólnej liczbie zapytań, to właśnie perfumy arabskie okazały się największym zaskoczeniem, notując rekordowy skok popularności.

Aż 71 proc. wyszukiwań dotyczyło konkretnych problemów lub grup wiekowych, co potwierdza coraz bardziej świadome podejście konsumentów do wyboru produktów. Wśród zapytań trendujących najwyżej znalazły się: „maska kolagenowa” (+426 proc. r/r), „rzęsy magnetyczne” (+255 proc. r/r) oraz „perfumy dubajskie” (+796 proc. r/r). Ten ostatni segment z egzotycznej niszy stał się realną konkurencją dla klasycznych kompozycji francuskich i włoskich.

Arabskie zapachy kojarzone są przede wszystkim z intensywnością, słodyczą i wysoką trwałością – cechami, których obecnie aktywnie poszukują użytkownicy. Dane Google potwierdzają tę zmianę preferencji: niemal 800-proc. wzrost zapytań dotyczących perfum z Dubaju wskazuje na przełomowy moment dla rynku niszowych zapachów w Polsce.

Zauważalna jest również przemiana podejścia do pielęgnacji i zakupów kosmetycznych. Wyszukiwania związane z kosmetykami „bio” spadły o ponad 7 proc., podczas gdy zapytania dotyczące składników o naukowo potwierdzonym działaniu wzrosły średnio o 33 proc. Trendy te sugerują rosnące znaczenie skuteczności i intensywnych doznań zmysłowych — zarówno w perfumach, jak i produktach pielęgnacyjnych.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
01.12.2025 09:12
Kolejne marki kosmetyczne biorą na celownik dzieci, eksperci protestują
Dzieci stosujące kosmetyki i kremy przeznaczone dla dorosłych są bardziej narażone na wystąpienie alergii skórnych w późniejszych latachIrina Mikhailichenko

Coraz więcej nowych firm kosmetycznych kieruje swoją ofertę do dzieci oraz najmłodszych pokoleń konsumentów, którzy wiedzę o pielęgnacji skóry i makijażu czerpią przede wszystkim z social mediów i trendów na TikToku. Dermatolodzy protestują, ale marki proponują kremy i maseczki do twarzy nawet przedszkolakom.

Opinia ekspertów przegrywa póki co z marketingiem i viralowymi produktami. Kiedyś najmłodsi (Sephora kids) wykupywali kosmetyki pielęgnacyjne Drunk Elephant. Teraz najnowszym hitem wśród najmłodszej grupy konsumentów są produkty marki Rini, która kieruje swoje produkty do dzieci już od 3 roku życia. Jak podaje portal fashionnetwork, zestaw pięciu maseczek nawilżających dla dzieci, polecanych przez producenta do codziennego użycia (o uroczych nazwach typu Puppy, Panda i Unicorn) można nabyć na stronie internetowej producenta za  ok. 30 euro.

Inna młoda amerykańska marka, Evereden, sprzedaje kosmetyki dla dzieci w wieku przedszkolnym (m.in. mgiełki do twarzy, toniki, kremy nawilżające), osiągając roczne obroty powyżej 100 mln dolarów. W październiku zadebiutowała marka Sincerely Yours, której twarzą jest 15-letnia influencerka Salish Matter. Event w centrum handlowym z okazji premiery przyciągnął tysiące osób. 

– Skóra dziecka nie potrzebuje kosmetyków, poza codziennymi produktami higienicznymi takimi jak pasta do zębów, żel pod prysznic czy krem z filtrem przeciwsłonecznym – podkreśla Laurence Coiffard, naukowiec z francuskiego Uniwersytetu w Nantes, współautor strony internetowej Cosmetics Watch.

Produkty kosmetyczne, kierowane do dzieci, stały się elementem szerszego społecznego trendu. Wiele dziewczynek z pokolenia alfa (dzieci urodzone między 2010 a 2024) stosuje bowiem zabiegi pielęgnacyjne skóry, makijaż, a nawet fryzury typowe dla starszych nastolatek lub ich matek, naśladując popularne influencerki z TikToka lub YouTube‘a. 

Coiffard powołuje się na badania, z których wynika, że dzieci stosujące kosmetyki i kremy przeznaczone dla dorosłych są bardziej narażone na wystąpienie alergii skórnych w późniejszych latach. Są też bardziej narażone na działanie substancji zaburzających gospodarkę hormonalną i fitoestrogenów, które mogą zaburzać rozwój hormonów.

image

Pokolenie Z i kosmetyki: nawyki pielęgnacyjne oraz zakupowe [BADANIE]

Amerykańska dermatolog Molly Hales, która przez kilka miesięcy obserwowała trendy kosmetyczne wśród dzieci i nastolatek na TikToku, wskazuje, że młode użytkowniczki używają zbyt wielu produktów (niektóre nawet po kilkanaście), lub stosują kremy przeciwzmarszczkowe dla dorosłych.

Z jej obserwacji wynika, że kilka marek, takich jak Glow, Drunk Elephant czy The Ordinary, było wyjątkowo często obecnych w treściach młodych użytkowniczek TikToka. 25 najpopularniejszych filmów analizowanych przez Hales zawierało produkty zawierające średnio od 11 do nawet 21 składników aktywnych, potencjalnie mogących wpływać na podrażnienia skóry dzieci.

Nowe marki dla dzieci, takie jak Rini, Evereden czy Saint Crewe, przekonują, że ich kosmetyki są bardziej odpowiednie dla skór młodych osób. W opinii Hales trend ten niej jest potrzebny, utrwala on bowiem pewien standard piękna lub oczekiwania dotyczące tego, jak należy dbać o zdrowie i urodę skóry, stosując przy tym bardzo kosztowną i czasochłonną codzienną rutynę. Zdaniem badaczki, dziewczęta mogą w lepszy sposób wykorzystywać czas i pieniądze.

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
03. grudzień 2025 11:17