Dotychczasowa oferta produktów kosmetycznych sieci Biedronka oparta była głównie na produktach marki własnej Bebeauty, które uzupełniane były markowymi artykułami dostępnymi w akcjach tematycznych. Obecnie, dzięki wieloletniej współpracy ze znanymi i cenionymi markami kosmetycznymi, produkty te pojawiły się w ofercie na stałe. Począwszy od 5 lutego br. wprowadzonych zostało ponad 50 nowych artykułów w atrakcyjnych cenach, dostosowanych do różnych potrzeb klientów sieci – poinformowała Biedronka w prasowym komunikacie.
Wśród markowych kosmetyków wprowadzonych do oferty znalazły się kremy do twarzy Tołpa, Bielenda, Perfecta, Eveline, preparaty do pielęgnacji włosów Gliss Kur i Farmona, gama Under Twenty do pielęgnacji młodej cery oraz produkty dla mężczyzn Old Spice, Gillette i Wilkinson, a także kosmetyki do makijażu marki Bell.
Dobra nowina
„Odnowa kosmetyczna. Więcej kosmetyków na stałe w Biedronce” – pod takim tytułem sieć wydała w lutym tematyczną gazetkę pełną kosmetycznych ofert i porad na temat dbania o urodę. Podzielone na kategorie produkty, podane w ciekawej graficznej formie musiały zwrócić uwagę konsumentów. Zwłaszcza że o zmianie kosmetycznej strategii informowały także telewizyjne spoty reklamowe. „Z całą pewnością jest to dobra nowina, sama dobrze wiem, że podczas spożywczych zakupów domowych czasami chciałoby się też dorzucić inne produkty „pierwszej potrzeby” takie jak na przykład żel pod prysznic czy pasta do zębów. Do tej pory oferta była raczej znikoma, więc ciągle padało na te same produkty” – skomentowała na swoim blogu Basia (basia-blog.pl). „Widziałam nowości w niektórych Biedronkach już w grudniu, najbardziej cieszę się z szafy Bell :) Fajnie, że wprowadzili nowe produkty, choćby farby do włosów – zawsze to wygoda :) Mam plan kupić nawilżający krem Tołpa za kilka miesięcy właśnie z Biedry :)” – odniosła się do jej wpisu internautka Mary. „Tyle kosmetyków w jednym miejscu i to w niższych cenach :-) no i ta Tołpa, jestem ciekawa jak ma wyglądać reszta skoro to tylko część :-)” – zastanawiała się Kropka, bo Biedronka zastrzegła, że w katalogu znalazła się tylko część asortymentu, który na stałe trafi do jej oferty.
Zła nowina
Entuzjazmu klientów nie podzielają konkurenci Biedronki. Właściciele prywatnych drogerii zareagowali nerwowo. „I co z tego wyniknie? Przedstawiciele tych firm będą witani w sklepach „dzień dobry i do widzenia”; „Psucie rynku. Podziwiam osoby decyzyjne tych firm, że decydują się na takie kroki, psując sobie zarówno markę jak i renomę”; „Ta cenowa walka daje w kość hurtowniom, sklepom, przedstawicielom... Masakra” – komentowali na naszym fanpage’u facebook.com/wiadomoscikosmetyczne. Rossmann, lider drogeryjnego rynku, niczego nie komentował i nie obwieszczał, tylko natychmiast ściął u siebie ceny kosmetyków, które znalazły się w gazetce Biedronki. – I to jest najgorsze. Dwóch goliatów się bije, a my musimy odnaleźć się w tej sytuacji. Wprawdzie producenci również nam obniżyli ceny tych produktów do poziomu Biedronki, nie chcemy jednak powielać tych samych pomysłów kosztem marży sklepów – mówi Leszek Szwajcowski, wiceprezes sieci Drogerie Polskie.
Mleko się rozlało…
Menedżerowie z sieci franczyzowych z jednej strony rozumieją decyzję producentów, którzy borykają się z konsekwencjami rosyjsko-ukraińskiego konfliktu. – Produkcja przygotowana, terminy biegną, producenci muszą się ratować sprzedażą do Biedronki, której pozycja rynkowa jest nie do podważenia – mówią. Z drugiej strony uważają jednak, że działanie producentów jest
krótkowzroczne. – Przypuszczam, że firmy z nawiązką odrobią sobie 30-40 procentowy spadek sprzedaży w handlu tradycyjnym obrotami w Biedronce, ale trzeba patrzeć na rynek w perspektywie 3-5 lat, a nie bieżących targetów. Czy ktoś się zastanowił co będzie, jak Biedronka dowie się już wszystkiego np. o rotacji kosmetyków do makijażu i wprowadzi marki własne lub importowane. Już polscy producenci nie będą jej potrzebni – mówi Marcin Małysz z firmy Espiro Group zarządzającej siecią Sekret Urody.
– Denerwuje nas ta sytuacja, do tej pory Biedronka była dyskontowa, opierała się na markach własnych, a teraz wprowadza marki, którymi handlujemy w naszych sklepach. Nikt nas jednak nie pytał o zdanie, mleko się rozlało, trzeba dalej pracować i szukać rozwiązania. Jak to się odbije na całym rynku, nie wiadomo, wkrótce się okaże – mówi Teresa Stachnio, wiceprezes sieci Jasmin. Przyznaje, że zarząd sieci Jasmin będzie rozwijać ofertę marek własnych i szukać produktów, które pozwolą drogeriom zarobić.
Dystrybutorzy mają świadomość, że bez rynkowych liderów, czyli kosmetyków należących do koncernów, nie mogą się obyć, ale równocześnie bardzo dużą wagę przywiązują do sprzedaży marek, na których mają wyższe marże. Np. sieci drogerii Sekret Urody i Vica wprowadziły do swoich sklepów hiszpańskie kosmetyki Instituto Espanol i to one często zajmują najlepsze miejsca ekspozycyjne.
Drogerie Polskie również mają już marki własne. Starają się poza tym, aby ich oferta była jak najbardziej atrakcyjna cenowo i zauważalna dla konsumenta. Od nowego roku gazetka reklamowa sieci ma więcej stron, produkty są większe, atrakcyjniej podane, a ich prezentację uzupełniają porady kosmetyczne. Na pierwszą stronę zawsze trafiają produkty w super cenach, niższych niż ma konkurencja i dodatkowo wsparte akcją kuponową (rabat cenowy lub produkt gratis). – To są narzędzia, które sami wypracowaliśmy i przynoszą oczekiwane efekty. Już w marcu planujemy wprowadzić dodatkową formę komunikacji naszym klientom najlepszych ofert za pomocą SMS – mówi Leszek Szwajcowski.
Dostępność przede wszystkim
Nie wszyscy producenci chcą się wypowiadać w sprawie współpracy z Biedronką. Nieoficjalnie mówią: rzeczywistość jest brutalna – dystrybucja na rynku tradycyjnym się zawęża, udziały hipermarketów spadają, musimy szukać miejsc zbytu naszych produktów. Ci którzy się decydują na oficjalną wypowiedź, przekonują: – Dla nas ważna jest dostępność. i zdrowy umiar w kupowaniu. Także kosmetyków. Biedronka jest blisko, codziennie, jest sklepem po drodze. Dzięki temu więcej osób pozna nasze kosmetyki, nie tylko te w Biedronce, ale całą markę. To rozwija także inne kanały dystrybucji – podkreśla Agnieszka Pełka-Szajowska, kierownik działu marketingu Tołpa.
Sławomir Lutek, dyrektor zarządzający w firmie Bell, której wejście do Biedronki odbiło się szerokim echem na rynku tradycyjnym, jest zadowolony z tego kroku. – Współpraca z Jeronimo Martins Polska, właścicielem Biedronki – największej sieci detalicznej w Polsce, posiadającej około 2600 sklepów w ponad 900 miejscowościach – to wyzwanie, któremu niewielu polskich producentów kosmetyki kolorowej jest w stanie sprostać – podkreśla. Po udanych testach kosmetyki Bell pojawią się we wszystkich punktach dyskontera. Będzie to tylko klasyczna linia Bell, natomiast drogeriom i perfumeriom dedykowana jest Bell Hypoallergenic – linia kosmetyków do makijażu w pełnym przekroju (do twarzy, oczu, ust i paznokci) dla osób skłonnych do alergii, pozbawiona składników mogących wywoływać podrażnienia.
Niektóre sieci na rynku tradycyjnym, po tym, jak firma Bell poinformowała o swojej decyzji, zaczęły szukać nowej marki w jej miejsce. W przypadku sieci franczyzowych wiele zależy jednak od indywidualnych decyzji właścicieli sklepów. Przedstawiciele handlowi Bell są więc przekonani, że ich marka pozostanie w drogeriach, a ci właściciele sklepów, którzy zdecydowali się na zakończenie współpracy, powrócą do niej ze względu na rosnący popyt na kosmetyki hypoalergiczne i gdy zobaczą, jak ciekawie prezentuje się na nowych szafach, i jakie dostała wsparcie marketingowe. – Zaprojektowaliśmy szereg działań promocyjno-marketingowych na najwyższym poziomie – zapewnia dyrektor Lutek. Wiadomo już, że Hypoallergenic będzie wspierać ambasadorka – gwiazda (jej nazwisko pozostaje jeszcze tajemnicą). – Nasza oferta pozwala nam na aktywną współpracę ze wszystkimi partnerami handlowymi i jesteśmy pewni, że te działania w niedługim czasie przełożą się na ich sukces sprzedażowy – podkreśla Sławomir Lutek.
Biedronka poinformowała, że równocześnie rozszerza ofertę produktów marki własnej. Do sprzedaży wchodzą kosmetyki dla niemowląt i dzieci marki Dada oraz nowa linia pieluszek Dada Premium Comfort Fit. n
Katarzyna Bochner
Bariery i stawki celne, wprowadzane przez prezydenta USA Donalda Trumpa, mogą w 2026 roku kosztować francuski sektor kosmetyczny 620 mln euro. Fédération des Entreprises de la Beauté prognozuje 21-procentowy spadek eksportu do Stanów Zjednoczonych. Sektor spodziewa się też utraty tysięcy miejsc pracy w branżach związanych z kosmetykami.
FEBEA zgłasza swoje obawy w tej sprawie już od lata. Teraz, z pomocą firmy konsultingowej Astérès, organ przedstawił swoje szacunki, odnoszące się do możliwego wpływu ceł Donalda Trumpa. Federacja szacuje, że ten szok handlowy może spowodować utratę 2,7 tys. miejsc pracy bezpośrednio w firmach, zajmujących się eksportem kosmetyków, i dodatkowo kolejnych 8,2 tys. miejsc pracy pośrednio – m.in. w sektorach opakowań, transportu, komunikacji.
Francuskie firmy kosmetyczne w 2024 roku były zwolnione z ceł, a obecnie obowiązują je cła w wysokości 15 proc. oraz dodatkowy podatek w wysokości 50 proc. na metalowe elementy opakowań. Spadek wartości dolara dodatkowo potęguje skutki ekonomiczne.
– W obliczu tego szoku nie możemy pozostać biernymi obserwatorami – podkreśla Emmanuel Guichard, delegat generalny federacji. – FEBEA uruchomiła tego lata Pakiet dla Przemysłu Kosmetycznego, europejski plan działań ratunkowych mający na celu ochronę konkurencyjności i przyszłości naszej branży. Francuskie kosmetyki są motorem innowacji, eksportu i zatrudnienia. Zwracamy się do europejskich i francuskich decydentów o zapewnienie nam środków na utrzymanie pozycji globalnego lidera, bez zbędnego komplikowania naszych ram regulacyjnych – dodaje Guichard.
W 2024 roku francuski sektor kosmetyczny odnotował drugą co do wielkości nadwyżkę handlową ze Stanami Zjednoczonymi, wynoszącą 2,4 mld euro.
350 firm z francuskiego sektora kosmetycznego, generujących obroty w wysokości 35,6 mld euro i zapewniających 300 tys. miejsc pracy, wyeksportowało w tym roku do USA produkty o wartości 2,9 mld euro.
Nowy raport Inquiry pokazuje, że dla współczesnych Polek uroda to coś więcej niż makijaż. Stawiamy na zdrowie, równowagę i świadomą pielęgnację, choć po kosmetyki nadal sięgamy chętnie i regularnie. Aż 87 proc. Polek wykonuje makijaż przynajmniej sporadycznie, a połowa robi to kilka razy w tygodniu – wynika z najnowszego raportu agencji Inquiry.
Choć chętnie sięgamy po kosmetyki, coraz częściej jesteśmy świadomi, że prawdziwe piękno zaczyna się od zdrowego stylu życia, a więc odpowiedniej diety i ruchu. Współczesne Polki dbają o siebie kompleksowo, łącząc pielęgnację z troską o samopoczucie, kondycję i równowagę. Coraz częściej postrzegamy urodę nie tylko jako efekt makijażu czy kosmetyków, ale jako odzwierciedlenie naszego stylu życia, energii i pewności siebie.
Świadomi i pragmatyczni konsumenci
Polacy podchodzą do kosmetyków z rozsądkiem. Najważniejsze są dla nas skuteczność i funkcjonalność produktu (75 proc.), a także jakość ponad ilość (71 proc.). Co ciekawe, aż 63 proc. badanych uważa, że dieta i ruch mają większy wpływ na urodę niż kosmetyki czy zabiegi pielęgnacyjne.
Z wiekiem rośnie nasze przywiązanie do prostoty. Starsi konsumenci wybierają wprawdzie mniej produktów, ale zwracają większą uwagę na ich skuteczność. Młodsi natomiast częściej eksperymentują i zmieniają kosmetyki, podążając za trendami.
Dorośli Polacy pozostają jednak ostrożni wobec kosmetyków dla dzieci. Wśród objętych badaniem respondentów, 6 na 10 osób nie akceptuje stosowania przez najmłodszych makijażu czy pielęgnacji z użyciem aktywnych składników
Makijaż – rytuał, sposób na pewność siebie i relaks
Makijaż to codzienność dla większości Polek. Co czwarta kobieta maluje się każdego dnia, najczęściej w wieku 35-44 lata. Dla dojrzałych pokoleń makijaż to sposób na poprawę wyglądu i samopoczucia. Dla młodszych jest to wyraz emocji i narzędzie budowania pewności siebie.
Osoby w wieku 18-24 lata traktują go także jako formę relaksu i ekspresji. Coraz więcej kobiet stawia też na naturalność, co dziesiąta Polka w ogóle nie wykonuje makijażu, uważając, że naturalny wygląd jest piękniejszy.
Najczęściej wybieramy lekki, dzienny makijaż (54 proc.), a połowa malujących się Polek poświęca mu więcej czasu i dba o jego staranność. Mocniejszy makijaż to domena jedynie 5 proc. kobiet – dla 69 proc. z nich przygotowanie się na specjalną okazję trwa co najmniej pół godziny.
Co ciekawe, co piąty mężczyzna w Polsce przyznaje, że również się maluje – choć sporadycznie.
Najpopularniejsze produkty wśród Polaków to:
- tusz do rzęs (68 proc.),
- szminka lub pomadka (52 proc.),
- podkład (51 proc.),
- puder (46 proc.),
- cień do powiek (44 proc.).
Młodsi częściej sięgają po błyszczyk, korektor, rozświetlacz czy bronzer, natomiast starsi decydują się na klasyczne kosmetyki jak tusz, cień czy kredka. Wśród ulubionych marek dominują L’Oréal, Eveline i Avon.
Skąd czerpiemy wiedzę o kosmetykach?
Najczęściej z doświadczeń własnych, opinii znajomych oraz internetu. Blisko 20 proc. badany szuka informacji o makijażu i pielęgnacji w mediach społecznościowych, a wśród najmłodszych kobiet to główne źródło inspiracji.
Również influencerzy mają coraz większy wpływ na nasze wybory. Jak pokazują wyniki raportu, wiedzę od nich czerpie co piąty respondent, a najbardziej rozpoznawalną twórczynią w tej kategorii pozostaje Red Lipstick Monster.
Świat kosmetyków to nie tylko produkty, ale codzienne rytuały, emocje i sposób wyrażania siebie. Warto przyglądać się temu, jak zmieniają się nasze nawyki, bo pokazują one, co naprawdę liczy się dla Polaków w pielęgnacji i urodzie – podsumowuje Agnieszka Górnicka, prezes Inquiry.
Inquiry jest polską agencją badawczą specjalizującą się w analizie rynku, konsumentów i marek. Firma dostarcza wiedzę, która pomaga biznesowi podejmować trafne decyzje i skutecznie odpowiadać na zmieniające się potrzeby klientów
Badanie zostało zrealizowane w 2025 r. na reprezentatywnej próbie 1202 dorosłych Polaków metodą CAWI. Partnerem raportu jest Związek Przemysłu Kosmetycznego.
