StoryEditor
Rynek i trendy
28.03.2015 00:00

Czy warto wprowadzać kosmetyki do aptek?

Maści, zasypki, lotiony od zawsze były obecne na półkach aptecznych. Jednak oferta była ograniczona, liczył się produkt, a nie marka. Sytuacja jednak diametralnie się zmieniła. Kosmetyki podbiły półki apteczne, stoją na nich całe linie skierowane dla różnych grup docelowych. Czy warto upatrywać szansy w tym kanale dystrybucji? Rozważmy za i przeciw.

Polacy wciąż w dużym stopniu są tradycjonalistami. To  w sieciach drogeryjnych najczęściej kupujemy produkty pielęgnacyjne. Rynek jednak różnicuje się, na znaczeniu zyskuje internet, a także kanał apteczny. 6 kobiet i 4 mężczyzn na 100 wybiera się po kosmetyk do apteki. Choć liczba nie  jest wysoka, to stale wzrasta.
Z raportu PMR Publications z roku 2012 wynikało, że prawie 80 proc. firm farmaceutycznych planowało w roku 2013 wprowadzić na polski rynek nowe dermokosmetyki. Od czasu nowej ustawy farmaceutycznej, obowiązującej od 2012 roku, wielu zdecydowało się na dywersyfikację działalności, szukając niszy, która zapewni dodatkowy dochód. Zyskowną i mało ryzykowną opcją okazały się właśnie kosmetyki apteczne, zwłaszcza dla podmiotów, które od lat poruszają się w tym kanale dystrybucji, znają go i posiadają zasoby ludzkie. Dlaczego? Powodów jest wiele. Jednym z nich jest trend, moda na dermokosmetyki, które stosowane są nie tylko terapeutycznie, ale także profilaktycznie, gdyż uważane są za skuteczniejsze, bezpieczniejsze, bardziej innowacyjne. Taki wizerunek wykreowały media kosmetykom aptecznym, m.in. poprzez artykuły sponsorowane producentów, kampanie promocyjne, edukacyjne. Swój udział miały także blogerki czy też vlogerki poruszające tematy kosmetyczne. Kolejnym  powodem jest opieranie się na liderach opinii, autorytetach medycznych – lekarzy, farmaceutów czy dermokonsultantek przy wsparciu sprzedaży, edukowaniu pacjentów. Działania te budują określone wrażenie kosmetycznej oferty aptecznej. Mało który klient dotrze do informacji, że jest to kategoria sztuczna, stworzona samodzielnie przez firmy, nie podlegająca regulacji.

Specjalizacja kosmetyczna

Rośnie świadomość dotycząca specjalistycznej oferty kosmetyków. Wiąże się nie tylko z trendem, ale i z potrzebą. Z programu ECAP (Epidemiologia Chorób Alergicznych w Polsce), obejmującego blisko 23 tys. Polaków, wynika, że objawy alergiczne deklaruje do 40 proc. przebadanej populacji. Należymy do najbardziej zalergizowanych społeczeństw świata – napisali autorzy raportu. Na różnego rodzaju dolegliwości skórne cierpią niemowlęta, a nawet zwierzęta. Jest to kolejny argument za dermokosmetykami, gdyż dla niektórych klientów nie jest to opcja, ale wybór pierwszy i jedyny. Grupa docelowa zwiększa się ze względu na postęp cywilizacji. Inni odbiorcy zainteresowani pielęgnacją z apteki to pacjenci po terapiach przeciwnowotworowych, po zabiegach medycyny estetycznej, czyli spora grupa, wymagająca indywidualnego podejścia, której skóra jest niezwykle wrażliwa. Producenci specjalizują się także w dotarciu do nietypowych grup, do tej pory niedostrzeganych, jak np. AA, z linią skierowaną do diabetyków.
Klienci stają się coraz bardziej wymagający, wybierają kosmetyki nie tylko skuteczne, ale także etyczne, zgodne z wyznawanymi przez nich wartościami, np. weganie dbają, by nie zawierały substancji pochodzenia odzwierzęcego. Jest to pewnego rodzaju nisza na ten moment, ale przysparza lojalnych klientów, którzy zadowoleni przekazują informacje dalej, m.in. poprzez portale społecznościowe. To właśnie za pośrednictwem sieci internetowej konsumenci szukają informacji o ofercie, stąd marki posiadają własne, rozbudowane witryny, kanały w mediach społecznościowych, budują przewagę poprzez edukację, zapewniają wartość dodaną, jak dermokonsultacje, próbki, badania skóry, włosa, analizy, testy.

Dystrybucja a pozycjonowanie

Nie tylko produkt, ale także specyficzny kanał dystrybucji, determinują strategię marketingową, jak ma to miejsce w kosmetykach aptecznych. Produkty stojące obok farmaceutyków tworzą wrażenie skuteczniejszych, bezpieczniejszych, przebadanych, innowacyjnych. Do tego dochodzi autorytet farmaceuty, tzw. syndrom białego kitla. Klienci są niejako przekonani o wiarygodności oferty aptecznej. Nie mają świadomości, że kategoria dermokosmetyczna nie narzuca żadnych wymogów co do skuteczności. Dla ustawodawcy dermokosmetyk to kosmetyk. Kanał dystrybucji bardzo ściśle w tym wypadku określa wygląd opakowania, który ma nawiązywać do produktu leczniczego, ale także promocję, która jest ograniczona ustawowo na terenie apteki.
Dystrybucja opiera się zasadniczo na trzech podstawowych modelach. Wszystkie możemy spotkać w ofercie producentów dermokosmetyków. Każdy z nich ma swoje zalety i wady. Pierwszy to model dystrybucji selektywnej, jak w przypadku marki Vichy, która dostępna jest w kanale aptecznym, ale w wybranych aptekach, spełniających określone kryteria. Dystrybucja intensywna to podejście ilościowe, kosmetyki oferowane są w różnych kanałach zbytu, w aptekach, ale równolegle w marketach, drogeriach, a nawet e-sklepach, przykładem jest marka Tołpa. Dystrybucja wyłączna zarezerwowana jest na polskim rynku zwykle dla marek własnych, które występują w jednej sieci handlowej, jak Isana Med, dermokosmetyk sieci Rossmann. I z tym także musimy się liczyć, gdyż coraz częściej sieci upatrują zysku również w sprzedaży private labels. Produkty te zwykle są oferowane w bardzo atrakcyjnej cenie, warto wziąć to pod uwagę przy określaniu własnego segmentu i półki cenowej.

Strategia marketingowa

Strategie marketingowe producentów dermokosmetyków są zgoła odmienne. Niektóre firmy celują wąskim asortymentem, proponując wyspecjalizowane linie, np. Gehwohl produkty tylko do stóp. Inne zdobywają podobne, sąsiednie sektory, rozszerzając ofertę linia po linii, jak np. marka Pharmaceris.
Dystrybucja apteczna bazuje na skojarzeniu z medycyną, uwiarygadnia rangę kategorii dermokosmetyków, nadaje jej wymiar bardziej efektywniejszych produktów, zbliżonych do leków. Warto zwrócić uwagę na promocję osobistą, część firm decyduje się na budowanie przewagi rynkowej poprzez wiedzę, pozyskiwanie rekomendacji środowiska medycznego, stąd też dywizje przedstawicieli medycznych, farmaceutycznych odwiedzający lekarzy dermatologów, pediatrów, alergologów. A w miejscu sprzedaży decydują  się na organizowanie eventów, dermokonsultacji, podczas których przeszkolona specjalistka dobiera klientom dedykowane ich skórze produkty.
Wszystko wskazuje na to, że produkty należące do grupy dermokosmetyków rozgoszczą się na dobre na rynku. Wiele firm upatruje w tej kategorii szansy na dywersyfikację swojej działalności. Jednak, aby wejść do apteki, nie wystarczy przemalować opakowanie, konieczne jest przedefiniowanie strategii marketingowej.  W następnym artykule omówimy kwestie promocji dermokosmetyków. n
Dolores Greń
Szkoleniowiec, wykładowca akademicki, konsultant
marketingu  kosmetycznego i farmaceutycznego.
Doradza firmom z zakresu budowania strategii promocji i wizerunku.
Z wykształcenia biolog, kosmetolog, mgr zarządzania i marketingu


Dermokosmetyki a prawo  

Warto podkreślić, że prawo nie reguluje kategorii. Ustawodawca nie wyróżnia i nie nadaje odmiennych wymogów związanych z rejestracją kosmetyków aptecznych. Wyjątkiem są sytuacje, gdy rejestruje się produkty kosmetyczne jako wyrób medyczny, czego przykładem może być Bioderma Matricium. Każdy dermokosmetyk w świetle prawa to po prostu kosmetyk. Ma być bezpieczny, przebadany mikrobiologicznie, nikt nie sprawdza, czy jest skuteczniejszy od tradycyjnej formy, ani czy będzie stał na półce w drogerii czy w aptece. W świetle prawa nie ma to znaczenia. Nazewnictwo nie jest uregulowane prawnie, firmy stosują dowolne oznaczenia, co powoduje chaos informacyjny, gdy pod nazwą dermokosmetyk kryje się skład, który nie odpowiada założeniom tej kategorii.
Tak więc nazwa „dermokosmetyki” jest używana w celach marketingowych, co rodzi pewnego rodzaju zagrożenia. Klient ufa przekazom i deklaracjom producentów, którzy mogą nadużywać haseł promocyjnych, budować medyczne skojarzenia bez pokrycia, np. wywoływać wrażenie, że dermokosmetyk wyleczy z choroby skórnej, zastąpi wizytę u lekarza.


Zestawienie czynników, które warto wziąć pod uwagę, myśląc o kanale aptecznymSZANSE         

Coraz więcej osób cierpi na alergie, podrażnienia
- Specjalizacja produktowa pożądana przez odbiorców
- Moda, trend na dermokosmetyki
- Pozytywne opinie nt. dermokosmetyków
- Wzrost rynku wartościowo i ilościowo
- Brak obostrzeń prawnych
- Dywersyfikacja kanałów dystrybucji
- Dodatkowa gałąź przychodów
- Otwartość na nowości klientów
- Brak konieczności promocji masowej, skuteczniejsze formy bezpośrednie
- Duża rola czynnika ludzkiego (farmaceuci, przedstawiciele, dermokonsultantki)
- Akcje profilaktyczne, eventowe, z wartością dodaną
- Etyczne wartości

ZAGROŻENIA

- Wyższa cena produktów
- Duża konkurencja
- Marki osadzone na rynku, z tradycją
- Marki własne sieci handlowych/aptecznych
- Konieczna intensywna promocja wraz z siłami sprzedaży: przedstawiciele, próbki, dermokonsultantki, szkolenia
- Linia apteczna odmienna od tradycyjnej, tworzenie strategii od nowa
- Opracowanie nowych hipoalergicznych składów
- Odmienne etykiety, stworzenie od podstaw nowej marki
- Sezonowość produktów
- Wprowadzenie w błąd klientów przesadną komunikacją marketingową


ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
02.07.2025 14:30
Korea Południowa wyprzedza USA i zostaje drugim największym eksporterem kosmetyków na świecie
K-beauty coraz bardziej rządzi światem.K. Bochner

Korea Południowa zajęła drugie miejsce w globalnym eksporcie kosmetyków, wyprzedzając Stany Zjednoczone i ustępując jedynie Francji – wynika z najnowszych danych Koreańskiego Stowarzyszenia Handlu Międzynarodowego (KITA). W okresie od stycznia do kwietnia 2025 roku Korea wyeksportowała kosmetyki o wartości 3,61 mld dolarów amerykańskich, podczas gdy USA osiągnęły wynik 3,57 mld dolarów. To pierwszy raz w historii, gdy Korea Południowa wyprzedziła Stany Zjednoczone w tym segmencie rynku.

Już w 2024 roku Korea wykazywała silny wzrost w eksporcie kosmetyków, osiągając wartość 10,3 mld dolarów i wyprzedzając Niemcy, co pozwoliło jej zająć trzecie miejsce w rankingu światowym. Wzrost ten był znacznie szybszy niż u konkurencji – eksport koreańskich kosmetyków wzrósł o 20,3 proc. rok do roku, podczas gdy Francja odnotowała 6,3 proc., a Stany Zjednoczone zaledwie 1,1 proc. W samym kwietniu 2025 roku Korea osiągnęła miesięczny eksport przekraczający 1 mld dolarów.

Wzrostowi eksportu sprzyjają zwłaszcza rynki wschodzące w Europie i na Bliskim Wschodzie. W okresie od stycznia do maja 2025 roku eksport do Polski zwiększył się aż o 121 proc. rok do roku, osiągając wartość 111,8 mln dolarów. Znaczący wzrost zanotowano również w przypadku Zjednoczonych Emiratów Arabskich – o 74 proc., do poziomu 99,3 mln dolarów.

Za sukcesem koreańskiego sektora kosmetycznego stoi ekspansja tzw. K-beauty, napędzana przez innowacyjność, przystępne ceny oraz skuteczny marketing cyfrowy. W miarę jak dojrzałe rynki stabilizują się, południowokoreańskie marki zdobywają pozycję w nowych regionach, takich jak Europa Wschodnia i Bliski Wschód, co znacząco wpływa na globalną pozycję Korei w handlu kosmetykami.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Makijaż
02.07.2025 12:51
Lato 2025: oto cztery dominujące trendy w makijażu, dominujące w social mediach
W tym sezonie rzęsy odpoczywają od warstw tuszu IG Hailey Bieber

To, co zwraca przede wszystkim uwagę to fakt, że latem 2025 towarzyszyć nam będzie makijaż lekki, subtelny, zrobiony prawie "od niechcenia". Pożegnaliśmy mocny, wyrazisty róż na policzkach, jaki towarzyszył nam ubiegłego lata. Teraz – jak się wydaje –​ do łask powrócił make up bardziej minimalistyczny, skupiony na pielęgnacji skóry i ochronie jej przed promieniowaniem słonecznym.

Trendy (także te widoczne na social mediach) wskazują, że tego lata będziem skłaniać się ku makijażowi “noszalnemu”, bez mocno zarysowanych brwi, rzęs czy ust. Konsumentki szukać będą kosmetyków, pozwalających na pielęgnowanie skóry, skupienie się na jej zdrowym blasku i minimalizmie. 

Trend 1. Kremy koloryzujące z filtrem SPF

Dermatolodzy od dawna podkreślają, że najlepszą rzeczą, jaką można zrobić dla stanu swojej skóry, jej jędrności, gładkości i jak najpóźniejszym tworzeniu się zmarszczek, nie są zabiegi typu botoks czy wypełniacze, ale codzienne używanie kosmetyków z filtrem SPF. Taki trend od bardzo dawna obecny był w kosmetykach z Azji (głównie koreańskich), teraz zaczyna się coraz powszechniej przebijać do świadomości konsumentek na Zachodzie. 

Tradycyjne kremy przeciwsłoneczne i filtry SPF kupowało się najczęściej przed wyjazdem na wakacje – były one przeważnie albo zbyt tłuste, albo zbyt białe, aby nadawały się do noszenia na co dzień pod makijaż. Dlatego teraz prawie każda marka kosmetyczna wypuszcza swoją odpowiedź na ten problem: pigmentowane kremy z filtrem SPF.

Jednym z największych błędów w makijażu, jakie zauważam, jest to, że ludzie nie stosują filtrów SPF pod makijażem – podkreśla Charlotte Tilbury. – Bardzo ważne jest, aby stosować filtr SPF każdego dnia, nawet gdy na zewnątrz nie jest słonecznie, dlatego stworzyliśmy bazę podkładów z UV – dodaje popularna brytyjska specjalistka od makijażu i twórczyni marki.

Na wzrost tego trendu wpływa niesłabnąca popularność K-beauty, co przekłada się też na letnie trendy w make-upie. Nacisk kładziony jest na ochronę skóry i jej pielęgnację. 

W porównaniu z popularnymi do tej pory kremami BB lub CC, lekko napigmentowany krem z filtrem SPF jest lżejszy, zapewnia przy tym bardziej naturalny wygląd zgodny z trendem “no make-up, Dodatkowo, w przeciwieństwie do większości baz, im częściej się go stosuje, tym lepsze jest działanie na wygląd i kondycję skóry – zapobiegając przebarwieniom i zaczerwienieniom.

Trend 2. Oko w chłodnej oprawie

Po raz kolejny wraca nostalgia do początku lat 2000 – do łask powrócić mają kolory białe, lawendowe, błękity. “Tym razem jednak nie w wydaniu Paris Hilton, ale bardziej Hailey Bieber” – zaznacza portal theindustry.beauty.

Chociaż lodowo-chłodne cienie do powiek były niesamowicie popularne pod koniec lat dziewięćdziesiątych i na początku XXI wieku, często były one kredowe, trudne do roztarcia – dodaje Tilbury.

Teraz, dzięki nowym formułom kosmetyków i technikom makijażu, “chłodne” oko na tle czystej cery i neutralnych ust może wyglądać elegancko i gustownie. Dla osób, które nie są przyzwyczajone do chłodnej kolorystyki makijażu, specjalistki mają wiele rad na włączenie nowych tonacji do dotyczasowych rutyn – np. zamiana ciepłych czy złotych odcieni na kolorystykę inspirowaną szarością, albo łączenie ich.

Trend 3. “Niewidzialne” rzęsy

Subtelne, prawie niezauważalne rzęsy stały się największym trendem tego lata. Noszenie makijażu pozbawionego maskary może budzić obawy u wielu osób – jednak jedno jest pewne: grube warstwy tuszu do rzęs i efektowne wachlarze sztucznych rzęs zdecydowanie nie są już na topie.

Makijażystka Mira Parmar określa ten trend jako „minimalistyczny look pozbawiony maskary lub z ledwo co widocznymi rzęsami”, który stał się hitem na czerwonych dywanach. Polubiły go takie gwiazdy, jak Zendaya, Sophie Turner, Hailey Bieber i Lily-Rose Depp.

– Ten niewymuszony styl daje rzęsom tak bardzo potrzebną przerwę od ciężkich produktów, wygląda naturalnie elegancko i oszczędza czas, dzięki czemu idealnie pasuje do estetyki „clean girl” – tłumaczy Parmar.

Jej zdaniem to może stać się czymś więcej, niż tylko sezonowym trendem. “To oznacza zmianę w kierunku naturalnego piękna i makijażu, który opiera się na autentyczności, minimalizmie i dbaniu o siebie” – dodaje ekspertka.

Trend 4. Usta bez (ostrych) granic

Mocne, zdecydowanie obrysowane konturówką usta o idealnym kształcie przestają być modne. Teraz na topie są usta o miękkim obrysie, “rozmyte”, pozornie nonszalanckie i subtelnie zaznaczone – zgodne z zasadami paryskiego szyku. 

Zdaniem specjalistek od makijażu, zmierzamy obecnie w kierunku bardziej transparentnych metod krycia, gdzie usta zaznaczone konturówką wypełnia się jedynie błyszczykiem. Naturalnie wyglądające usta, z lekkim połyskiem – to trend rosnący w bardzo szybkim tempie.

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
02. lipiec 2025 15:54