StoryEditor
Rynek i trendy
28.01.2015 00:00

Dayli skupi się na kosmetykach

Choć konkurencja zarzuca, że Dayli bliżej do sklepów wielobranżowych niż do drogerii z prawdziwego zdarzenia, sieć notuje coraz lepsze wyniki. W przyszłym roku ma jej przybyć przynajmniej 50 placówek. W końcu ruszy też zapowiadana franczyza, a także sprzedaż internetowa. Zmian będzie więcej.


Dayli jest tylko jednym z naszych przedsięwzięć. Główną działalnością Hygieniki pozostanie produkcja i to się nie zmieni – zapewniał prezes Kamil Kliniewski ponad 1,5 roku temu, w czasach gdy jedna z koncepcji rozwoju zakładała, że oprócz zakupów stacjonarnych klienci Dayli za pośrednictwem specjalnych kiosków w sklepach będą mogli wybierać i zamawiać asortyment z liczącej 200 tys. indeksów oferty. Dayli wciąż jest konceptem w budowie, wydaje się jednak, że w końcu zaczyna on nabierać docelowych kształtów. A od sukcesu sieci będzie zależał los dawnej Hygieniki.
Pieniądze ze sprzedaży zakładu produkcyjnego na rozwój Dayli
W listopadzie ub.r. Hygienika zmieniła nie tylko nazwę na Kerdos Group, ale również przeniosła siedzibę z Lublińca (woj. śląskie) do Warszawy. Zmiana była o tyle łatwiejsza, że sprzedała swój zakład produkcyjny w Lublińcu. W grudniu ub.r. firma poinformowała, że za nierentowną fabrykę pieluch, podpasek i wkładek higienicznych otrzyma 35 mln zł. Dzięki temu o 40 proc. spadnie skonsolidowane zadłużenie firmy, zostanie zaksięgowane około 12 mln zł zysku, a do kasy spółki wpłynie około 13 mln zł, pozwalając na przyspieszenie rozwoju drogerii Dayli. – Wynegocjowaliśmy bardzo dobre warunki. Transakcja otworzy nowy rozdział w naszej historii, stajemy się wyłącznie spółką handlową – komentował prezes Kamil Kliniewski. Teraz Kerdos Group skupi się na sprzedaży detalicznej i hurtowej artykułów kosmetycznych oraz higienicznych poprzez sieć drogerii. Motorem rozwoju grupy jest sieć Dayli, odpowiadająca za 64 proc. przychodów giełdowej spółki. A te narastająco po dziewięciu miesiącach wyniosły 174,2 mln zł i były aż o 50 proc. lepsze niż po trzech kwartałach 2013 roku.
0,5 mln zł na otwarcie jednej drogerii
Dobre wyniki Dayli zachęciły Kerdos Group do inwestycji – firma rozpoczęła spotkania z inwestorami, zainteresowanymi zakupem zabezpieczonych (na udziałach Dayli) akcji obligacyjnych. Cel: pozyskać 25 mln zł na rozwój drogerii. Jeśli plan zostanie zrealizowany, sieć powiększy się w 2015 roku o 50 nowych placówek własnych. Miałyby one powstać głównie w miastach do 40 tys. mieszkańców, w lokalizacjach ulicznych oraz retail parkach. Obecnie Dayli ma w takich miastach blisko trzy czwarte swoich drogerii, a sklepy w największych miastach – po cztery w Warszawie i Krakowie – są wyjątkiem od kierunku dalszego rozwoju. Koszt uruchomienia jednej placówki to według Kamila Kliniewskiego 0,5 mln zł, z czego 200 tys. zł potrzebne jest na urządzenie lokalu i kupienie mebli, a za 300 tys. zł trzeba na start lokal zatowarować. Uruchomienie takiej placówki to zamrożenie – jak mówi prezes Kliniewski – pieniędzy na około sześć­‑dziewięć miesięcy, dopóki sklep nie zacznie na siebie zarabiać. Jeśli plan Kerdos Group się powiedzie, tempo rozwoju Dayli nabierze rozpędu. Na razie firma nie może pochwalić się spektakularnymi wynikami – przez blisko dwa lata sieć powiększyła się o ponad 20 lokalizacji, a w listopadzie w Polsce działało 165 drogerii, głównie w zachodniej i południowej części kraju. Liczba byłaby większa, gdyby w międzyczasie nie zamknięto części nierentownych placówek. – Schlecker, na bazie którego powstało Dayli, był w Polsce zacofany – operacyjnie i marketingowo, sklepy były niemodernizowane. Zainwestowaliśmy spore pieniądze w spięcie wszystkich systemem sprzedażowym, w system magazynowy oraz szkolenia dla personelu – tłumaczy prezes Kliniewski.
Żywność stopniowo wycofywana
Dayli, poza kosmetykami, oferuje sporo dodatkowego asortymentu i usług. – 70 proc. naszej sprzedaży generują kosmetyki, chemia około 15 proc., a reszta asortymentu i usług również 15 proc. Określamy się jako drogeria z plusem, gdyż wykraczamy poza ofertę standardowych drogerii, znanych Polakom. Jednocześnie każdy dodatkowy sposób, by zwiększyć liczbę klientów i obroty, działa na korzyść naszego biznesu – tłumaczy Anna Wierzbicka, dyrektor generalna sieci. Obecnie we wszystkich drogeriach sprzedawana jest prasa, a w co czwartej także alkohol, a konkretniej wina. W 45 placówkach świadczone są usługi pocztowe InPost, gdzie klienci korzystają przede wszystkim z możliwości nadawania i odbierania listów. Ponadto w 10 lokalizacjach testowana jest sprzedaż papierosów, ograniczony zasięg mają także usługi Lotto, a bilety komunikacji miejskiej dotyczą tylko placówek w większych miastach, m.in. w Krakowie, Opolu i Kielcach. Wizerunkowi drogerii szkodziły do niedawna sąsiadujące z kosmetykami zupki w proszku i inne artykuły spożywcze. – Wprowadzenie tego asortymentu było decyzją poprzedniego właściciela. My wykonaliśmy już odpowiednie analizy. Obecnie żywność odpowiada tylko za 6 proc. naszej sprzedaży i półka ta jest stopniowo ograniczana – do napojów, słodyczy, żywności dla dzieci oraz zdrowej żywności – tłumaczy Anna Wierzbicka.
Na początek 20 sklepów franczyzowych
W przyszłym roku ma w końcu wystartować zapowiadany od jakiegoś czasu projekt franczyzowy. – W Polsce jest blisko 8 tys. drogerii, więc potencjalnych franczyzobiorców z pewnością nam nie zabraknie. Zwłaszcza że na tym rynku jest duża nielojalność, nie tylko zakupowa – mówi prezes Kliniewski. Niezależnym placówkom lub działającym pod innymi szyldami Dayli chce zaoferować lepsze warunki handlowe i dostawy z magazynu centralnego, a także marki własne. Pierwsza z nich – Mr House – już jest w sprzedaży. Kolejne dwie pojawią się w sklepach w drugim kwartale 2015 roku i będą to produkty robione w Niemczech na wyłączność dla Dayli. – Niemiecka marka własna ma lepszą jakość niż polska marka własna – usłyszeliśmy wyjaśnienie. Produkty private labels mają odpowiadać za 8­‑10 proc. sprzedaży Dayli. Kolejnymi zachętami dla franczyzobiorców będzie system komputerowy i gazetkowe promocje oraz program lojalnościowy, który po kilku miesiącach od debiutu zgromadził 150 tys. użytkowników. Kto będzie mógł dołączyć do Dayli? Drogerie mające 100­‑150 mkw. powierzchni sprzedaży. Koszty rebrandingu i wizualizacji – szacowane w granicach 8 tys. zł na sklep – sieć będzie pokrywać sama. W sumie Dayli planuje w tym roku powiększyć się o 20 franczyzowych placówek. – Chcemy przekonywać do naszej franczyzy nie przysłowiowym kijem, a marchewką. Nie planujemy utrudniać niezadowolonym wyjścia z sieci lub nakładać na nich kar finansowych. Liczymy, że nasze warunki będą tak dobre, że nikt nie będzie myślał o odejściu – mówi Anna Wierzbicka.
Jednym z konceptów, o jakim myśli się w Dayli, jest sprzedaż przez internet. Sieć prowadziła już nawet rozmowy na ten temat z platformą Supersam.pl, ale ostatecznie do współpracy nie doszło. Na razie w sieci pod uwagę brane są różne scenariusze, m.in. stworzenie własnej platformy sprzedaży online. Jednym z potencjalnych pomysłów na rozwijanie tego konceptu mogłoby być przeniesienie do internetu cieszącej się dużą popularnością w drogeriach stacjonarnych akcji Baby Hour (posiadacze kart lojalnościowych dayli+ codziennie między godziną 13.00 a 14.00 mogą kupić wybrane produkty dla dzieci w atrakcyjnych cenach).
Kierunek: niemiecki rynek
W połowie 2014 roku dawna Hygienika podpisała umowę przejęcia (wykupienie 100 proc. akcji ma zakończyć się w 2017 roku) 24 drogerii Meng w Luksemburgu – wszystkich tego typu placówek w tym malutkim kraju. Po co? – Ceny zakupu produktów w Polsce, Niemczech i Luksemburgu są podobne, ale w krajach zachodnich pracuje się na o wiele lepszych marżach. Średni koszyk zakupowy w Luksemburgu to 10 euro, a w Polsce jest dwukrotnie mniejszy – tłumaczy prezes Kamil Kliniewski. Przychody drogerii Meng wyniosą w tym roku około 12 mln euro. Nie jest to spektakularny wynik, jeśli weźmie się pod uwagę, że comiesięczne koszty działalności sieci to ponad 400 tys. euro (w Luksemburgu średnia krajowa jest trochę inna niż w Polsce – kasjerki w Mengu zarabiają miesięcznie 2 tys. euro). Prezes Kerdos Group zapowiada, że w 2016 roku Meng może już mieć przychody w wysokości 14 mln euro. Równocześnie mają być znacząco zredukowane koszty działalności sieci poprzez przeniesienie części zadań do Polski. To nad Wisłą miałyby być np. drukowane gazetki dla luksemburskiej sieci, tutaj rezydowałby zarząd i pracował dział marketingu. Prezes Kliniewski bardzo chciałby także zadebiutować na niemieckim rynku. Jak przyznał, prowadzi obecnie rozmowy z działającą u naszych zachodnich sąsiadów siecią liczącą 70 placówek, którą Kerdos Group mógłby przejąć. Gdyby do tego doszło, koszty jej działalności także zostałyby przeniesione do Polski, by zmaksymalizować zyski.

Dayli będzie hurtowo sprzedawać drogeriom

Megatrade24.com to platforma, którą Dayli wykorzystuje do rozwoju sprzedaży hurtowej, poszerzając swój rynek odbiorców o partnerów biznesowych.
– Przyglądamy się temu, co się dzieje na rynku, znamy potrzeby branży oraz mamy doświadczenie we współpracy z dostawcami, dlatego platforma B2B jest dla nas kolejnym krokiem, tym razem z ofertą skierowaną do małego biznesu – tłumaczy Anna Wierzbicka, dyrektor generalny Dayli. Megatrade24.com umożliwia zamawianie produktów online z możliwością wyboru transportu do wskazanego punktu. Na ofertę składają się atrakcyjne cenowo produkty i dedykowane promocje przeznaczone wyłącznie dla przedsiębiorców. Do współpracy szczególnie są zachęcani franczyzobiorcy i niezrzeszeni właścicieli drogerii. – Rynek franczyzy w Polsce rozwija się w szybkim tempie, dlatego szczególnie w tej grupie przedsiębiorców upatrujemy przyszłych partnerów biznesowych – opowiada Anna Wierzbicka. Platforma znajduje się pod adresem www.megatrade24.com


Sebastian Szczepaniak


ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Drogerie
29.04.2025 14:05
Drogerie DM i Rossmann zwiększają przychody szybciej, niż sieci spożywcze
Główne cele europejskiej ekspansji Rossmanna to Hiszpania, Turcja i Szwajcaria, gdzie sieć otworzyła pierwszy sklep w grudniu 2024.Rossmann

Niemieckie drogerie DM oraz Rossmann wyprzedzają sieci spożywcze pod względem wzrostu przychodów, co wpływa na zmiany w krajobrazie konkurencyjnym w Europie Środkowej. Od stycznia do października 2024 r. operatorzy drogeryjni w Niemczech osiągnęli wzrost rok do roku o 7,2 proc., zgodnie z indeksem konsumenckim YouGov FMCG, podczas gdy operatorzy dyskontów i supermarketów zanotowali wzrost o 3,3 proc.

DM i Rossmann wyprzedzają detalicznych sprzedawców żywności w Niemczech, ponadto mogą się pochwalić bardzo udanymi operacjami międzynarodowymi. Obie firmy odnotowały znacznie wyższe wskaźniki wzrostu za granicą niż na rynku krajowym - pisze Sebastian Rennack na łamach portalu Wiadomości Handlowe. 

Jeśli chodzi o DM, przychody z 13 zagranicznych oddziałów tej sieci wzrosły o 16,5 proc. rok do roku, dając w rezultacie 5,2 mld euro całkowitego przychodu. W przypadku Rossmanna przychody z ośmiu rynków zagranicznych wzrosły o 18,9 proc. (to trzy razy silniej, niż w przypadku działalności na rynku niemieckim). Dzięki rynkom zagranicznym całkowite przychody Rossmanna zwiększyły się o 5,4 mld euro.

DM i Rossmann stawiają na inwestycje

DM i Rossmann mocno zwiększają wydatki na rozwój. DM planuje inwestycje w modernizację sieci sklepów w Niemczech w wysokości 1 mld euro w ciągu pięciu lat. Sieć modernizuje od 2024 roku na rodzimym rynku 300 placówek rocznie. W sumie DM chce do 2029 roku unowocześnić łącznie 1,8 tys. placówek. Natomiast do końca 2025 sieć zakłada modernizację 740 sklepów w Austrii oraz Europie Środkowej i Południowo-Wschodniej.

Podobnie jest z Rossmannem, który na inwestycje w bieżącym roku przeznaczył 540 mln euro (o 150 mln euro więcej, niż w 2024). Sieć otworzyła w ubiegłym roku 230 sklepów, a cel na ten rok to aż 330 nowych punktów sprzedaży. 

Główne cele ekspansji Rossmanna to Hiszpania, Turcja i Szwajcaria, gdzie sieć otworzyła pierwszy sklep w grudniu 2024. Więcej na ten temat: Rossmann zaczął podbój kolejnego rynku. Czy powtórzy sukces z Polski? [GALERIA]

Europa Środkowa oraz Południowa Wschodnia na celownikach niemieckich drogerii

Region Europy Środkowej i Południowo-Wschodniej (CSEE) jest strategicznym obszarem zainteresowania dla Rossmanna oraz dla DM. Polityka obydwu sieci jest odmienna: Rossmann koncentruje się na rynkach kluczowych dla wzrostu, natomiast DM dąży do szerszej, kompleksowej obecności w całym regionie.

Spośród 4960 drogerii, jakie Rossmann posiadał w Europie pod koniec 2024 roku, blisko połowa (2311) znajdowała się w Niemczech, a niewiele mniej (1922) - w Polsce. 

Polska jest dla Rossmanna największym spośród ośmiu zagranicznych rynków. Sieć osiągnęła w naszym kraju w 2024 roku wzrost o 12,6 proc., a polskie operacje detalisty wygenerowały 4,2 mld euro przychodu netto, co stanowi ok. 80 proc. przychodów Rossmanna poza Niemcami.

Również w przypadku DM prawie połowa spośród 4,1 tys. sklepów działających w Europie jest zlokalizowana poza rynkiem niemieckim. DM działa obecnie w 13 krajach, utrzymując na nich zrównoważoną, równomiernie rozłożoną sieć sklepów. Mimo że Austria, Czechy i Węgry stanowią główny trzon działalności DM w Europie Środkowej, to w krajach tych działa w sumie ok. 20 proc. zagranicznych placówek sieci DM.

Zobacz więcej: DM, Rossmann i Müller: jak wielka trójca niemieckich drogerii zdobyła rynek i walczy o klientów?

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
29.04.2025 10:48
Wielka Brytania: wzrost presji społecznej na posiadanie “nieskazitelnej cery” nasila niepewność młodego pokolenia
Brytyjska służba zdrowia (NHS) podaje, że co roku prawie połowa Brytyjczyków cierpi na dolegliwości i choroby związane ze skóraenvato elements

Presję na posiadanie nieskazitelnej cery wzbudzają trendy, panujące w mediach społecznościowych. Problem dotyczy już blisko 77 proc. pełnoletnich Brytyjczyków – wynika z badań. Wzrost niepewności odczuwają szczególnie mocno osoby, zmagające się z problemami skórnymi (np. trądzik, egzema, łuszczyca).

Według najnowszych badań, przeprowadzonych przez aptekę Roseway Labs, odsetek ten wzrasta do 85 proc. w przypadku pokolenia milenialsów i aż 93 proc. w przypadku pokolenia Z, co wskazuje na rosnący wpływ problemów skórnych na zdrowie psychiczne w Wielkiej Brytanii.

Z badań wynika, że ponad połowa (53 proc.) ankietowanych czuje się skrępowana z powodu stanu swojej skóry, przy czym pokolenie millenialsów zgłasza najwyższy poziom niepewności (57 proc.). Dane ujawniają również, że dla wielu respondentów stan skóry jest czymś, co zakłóca ich samopoczucie, a 38 proc. dorosłych w Wielkiej Brytanii często myśli na temat swojej skóry. Dodatkowo 76 proc. respondentów przyznało, że odczuwa większy niepokój o swoją skórę latem – wraz ze wzrostem temperatury ich niepokój wzrasta.

Brytyjska służba zdrowia (NHS) podaje, że co roku prawie połowa dorosłych w Wielkiej Brytanii cierpi na dolegliwości i choroby związane ze skóra. Szacuje się, że obecnie dotkniętych takimi problemami jest 35 mln osób.

Miliony ludzi w Wielkiej Brytanii zmagają się każdego dnia z widocznymi problemami skórnymi, które wpływają na ich pewność siebie i jakość życia. Zauważają to i odczuwają jeszcze dotkliwiej młodzi ludzie, którzy są kształtowani przez nierealistyczne wzorce idealnej skóry w mediach społecznościowych. Nasze badania pokazują, że ten niepokój osiąga szczyt latem, gdy zaostrzenia spowodowane ekspozycją na promieniowanie UV, zanieczyszczenie i alergeny łączą się z odsłanianiem większej ilości skóry. Co jest niepokojące, prawie cztery na pięć osób nie znalazło skutecznej terapii – komentuje Elizabeth Philp, dyrektor generalna Roseway Labs.

Badania wskazują również, że aż 79 proc. osób uważa przepisane przez lekarza rodzinnego lub dostępne bez recepty leki za nieskuteczne. Wiele osób sięga po gotowe produkty, przeznaczając na nie średnio w skali roku 177,48 funtów. Mimo tego nadal borykają się z uporczywymi problemami skórnymi, skutkami ubocznymi stosowanych rozwiązań, nie mając świadomości istnienia spersonalizowanych alternatyw.

Czytaj też: Wielka Brytania: branża kosmetyczna przeżywa boom, konsumenci nie żałują pieniędzy na urodę

Roseway Labs odnotowało w stosunku do ubiegłego roku aż 31-procentowy wzrost zapytań o zabiegi dermatologiczne, co w opinii apteki wskazuje na rosnące zapotrzebowanie ze strony osób, poszukujących większej pewności siebie w kwestii własnej skóry.

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
29. kwiecień 2025 17:35