StoryEditor
Rynek i trendy
14.05.2013 00:00

Dyskonty groźne dla wszystkich formatów handlu

W miastach liczących do 20 tys. mieszkańców na jeden sklep dyskontowy przypada statystycznie 5800 klientów. Dyskonty utrzymały w minionym roku bardzo wysokie tempo rozwoju. Najszybciej liczba takich sklepów rosła w województwach łódzkim, małopolskim, pomorskim i mazowieckim oraz w dużych miastach. Połowa dorosłych Polaków ma do dyskontu mniej niż kilometr. Biedronka, Lidl, Netto i Aldi mogąotworzyć jeszcze dwa tysiące sklepów.

Przeprowadzone przez firmę Market Side badania rynku detalicznego w Polsce potwierdziły, nienotowane dotychczas, iście ekspresowe tempo rozwoju sieci dyskontowych. Pod koniec grudnia ub.r. funkcjonowały na naszym rynku 2952 sklepy czterech sieci: Biedronka, Lidl, Netto i Aldi. W 2011 roku na jeden dyskont przypadało średnio 14 600 potencjalnych klientów, a obecnie jest to 12 900. Ponad połowa dorosłych Polaków ma dziś dyskont w zasięgu kilometra od miejsca zamieszkania.
Biedronka utrzymuje przewagę nad konkurencją. Szukając potencjału do dalszego rozwoju, jako pierwsza sieć wchodzi na zauważalną skalę na wieś. Ponadprzeciętne nasycenie dyskontami występuje też w małych miastach. Jednocześnie nadal istnieją możliwości wzrostu, szczególnie w dużych i średnich ośrodkach oraz w województwach mazowieckim, łódzkim, śląskim, małopolskim i świętokrzyskim.

Drapieżna ekspansja

Dyskonty postrzegane są przede wszystkim jako zagrożenie dla tradycyjnego handlu, głównie niezrzeszonego. Coraz dotkliwiej ich drapieżną ekspansję odczuwają drogerie. Wystarczy spojrzeć na akcje cenowe organizowane przez Biedronkę z dostawcami kosmetyków. Liderowi sieci dyskontów pewnie trudno odmówić, bo producentom zależy na dobrych kontaktach z jego właścicielem – grupą Jeronimo Martins, do której należy również sieć drogerii Hebe.
Dyskonty zaczynają być groźne również dla hiper- i supermarketów. Badanie wykazało, że w trzykilometrowej strefie wokół statystycznego hipermarketu działa już ponad siedem placówek dyskontowych. Najsilniej zagrożone ekspansją tego formatu okazują się hipermarkety sieci Real i E.Leclerc. „Najbezpieczniejszy” wydaje się Auchan, gdyż jego sklepy zlokalizowane są w większości na obrzeżach dużych aglomeracji, gdzie wpływ dyskontów jest ograniczony.
Także dla supermarketów ekspansja dyskontów staje się poważnym problemem. Market Side przeprowadził analizę sytuacji 190 supermarketów, skupionych w 13 sieciach. Okazało się, że trzy czwarte tych placówek ma w promieniu kilometra średnio dwa sklepy dyskontowe. Najsilniej oba formaty konkurują w ośrodkach liczących od 50 tys. do 100  tys. mieszkańców. Najbardziej z powodu niepożądanego sąsiedztwa cierpią sklepy sieci Piotr i Paweł oraz E.Leclerc, zaś najmniej narażone na konkurencję dyskontów są Dino i SPAR, gdyż wiele ich placówek działa na wsi, gdzie sklepy dyskontowe pojawiają się jeszcze stosunkowo rzadko.
Kanibalizm w modzie?
Dyskonty konkurują również oczywiście same ze sobą – i to coraz wyraźniej. Szczególnie dobrze widać to zjawisko na zachodzie naszego kraju i na Śląsku. W woj. śląskim sam Aldi, a więc najmniej liczna sieć dyskontów, dorobił się już 27 placówek. Market Side prognozuje, że Biedronka uruchomi w br. 275 sklepów, a liczbę 3000 placówek osiągnie na koniec w 2015 roku (zgodnie z zapowiedzią operatora). – Docelowy potencjał rynku dyskontów w Polsce oceniamy na 5 tys. sklepów – mówi Maciej Bartmiński z Market Side.  (WN)



ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
09.09.2025 12:37
IMARC: Globalny rynek perfum rośnie. Do 2033 roku osiągnie wartość ponad 61 miliardów dolarów.
Perfumy to rosnąca kategoria produktowa.Wiadomości Kosmetyczne

W 2024 roku globalny rynek perfum osiągnął wartość 39,6 miliardów dolarów – wynika z danych IMARC Group. Prognozy na kolejne lata wskazują na dynamiczny rozwój: do 2033 roku segment ten ma urosnąć do 61,3 miliardów dolarów. Oznacza to średnioroczny wzrost (CAGR) na poziomie 5 proc. w latach 2025–2033. Kluczowym motorem napędowym rynku pozostaje rosnące zainteresowanie konsumentów luksusowymi i premium zapachami.

Wzrost rynku napędzany jest przede wszystkim przez poszukiwanie przez konsumentów unikalnych i wysokiej jakości doświadczeń zapachowych. Obserwowany jest wyraźny zwrot ku segmentowi premium, co odzwierciedla globalne trendy konsumpcyjne. Ważnym czynnikiem wzrostu jest również rosnąca popularność zapachów unisex, które przełamują tradycyjne normy płciowe i trafiają do szerszego grona odbiorców.

Najdynamiczniej rozwijającym się obszarem pozostaje region Azji i Pacyfiku. To właśnie tam urbanizacja, rosnące dochody do dyspozycji oraz większe zainteresowanie pielęgnacją i wizerunkiem osobistym stymulują popyt na perfumy. Jednocześnie rynki Ameryki Północnej i Europy utrzymują silną pozycję, szczególnie w segmencie luksusowych marek, które cieszą się stabilnym popytem.

Nowym kierunkiem rozwoju branży jest personalizacja doświadczeń zapachowych. Coraz więcej marek oferuje klientom możliwość tworzenia indywidualnych kompozycji, co zwiększa zaangażowanie i buduje lojalność konsumentów. Trend ten wpisuje się w szersze zmiany w branży beauty, gdzie indywidualne podejście i dopasowanie produktów do potrzeb użytkowników stają się kluczowymi czynnikami konkurencyjnymi.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
04.09.2025 14:33
UCE Research: Młodzi Polacy coraz częściej kupują w promocjach
Młodzi polują na promocję m.in. w drogeriach.Grupa Rossmann - błędy cenowe, tajemnicze promocje 99gr

Jak wynika z raportu UCE RESEARCH i Shopfully „Młodzi Polacy na zakupach. Edycja IV”, aż 32,5 proc. osób w wieku 18–25 lat deklaruje, że od 20 proc. do 40 proc. ich codziennych zakupów stanowią produkty kupione w promocjach. Najczęściej są to konsumenci z dochodami w przedziale 3000–4999 zł, ze średnim wykształceniem i mieszkający w mniejszych miejscowościach liczących od 5 do 19 tys. mieszkańców. Badani wskazują, że promocje pomagają im racjonalnie gospodarować budżetem, choć nie są jedynym wyznacznikiem decyzji zakupowych.

Drugą najliczniejszą grupą są młodzi konsumenci, którzy deklarują, że 40–60 proc. ich podstawowych zakupów odbywa się w promocjach – taką odpowiedź wskazało 26,5 proc. ankietowanych. Eksperci zwracają uwagę, że dla tej części młodych promocje nie są już dodatkiem, lecz naturalnym elementem codziennego koszyka. Często są to osoby na początku kariery zawodowej lub studenci, którzy dysponują ograniczonymi środkami i dzięki rabatom mogą kupować więcej lub produkty lepszej jakości.

Zdecydowanie mniej respondentów wskazuje skrajne wartości. Zakupy w promocjach w zakresie 60–80 proc. deklaruje 10,7 proc. badanych, a aż 80–100 proc. jedynie 4,1 proc. uczestników sondażu. Z kolei 12,6 proc. młodych konsumentów kupuje w promocji mniej niż 20 proc. produktów. 13,6 proc. respondentów nie potrafiło jednoznacznie określić, jaki odsetek ich codziennych zakupów stanowią przeceny.

Eksperci podkreślają, że wyniki odzwierciedlają specyfikę polskiego rynku, gdzie znacząca część asortymentu – m.in. żywność, kosmetyki i środki czystości – regularnie trafia na promocje. Młodzi konsumenci, choć wyczuleni na ceny i ostrożni w wydatkach, nie zawsze mogą pozwolić sobie na czekanie na rabaty. Dlatego dominują umiarkowane wskazania w przedziale 20–40 proc., które pokazują racjonalne podejście do zakupów i oszczędzania w grupie osób o średnich dochodach.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
10. wrzesień 2025 09:45