StoryEditor
Rynek i trendy
22.12.2022 00:00

Gospodarka Polski powróci na ścieżkę wzrostu dopiero w II kwartale 2023 roku [ANALIZA]

Polska, podobnie jak pozostałe państwa Unii Europejskiej, w 2023 r. będzie musiała mierzyć się ze spowolnieniem gospodarczym. W I kwartale 2023 r. należy spodziewać się krótkotrwałej recesji – PKB spadnie o 0,3 proc. Gospodarka Polski powróci na ścieżkę wzrostu począwszy do od II kwartału. PKB Polski w całym 2023 roku będzie o 1,2 proc. większe niż w 2022 r. Spowolnieniu gospodarczemu towarzyszyć będzie wysoka inflacja, która w skali roku wyniesie 13 proc. – prognozuje Polski Instytut Ekonomiczny.

Polska gospodarka znacząco wyhamowała w pierwszych trzech kwartałach 2022 r. Wzrost PKB spowolnił z 8,5 proc. w I kw. do 3,6 proc. w III kw., ale to nie koniec tendencji spadkowej. Bieżące dane wskazują na mizerny wzrost wydatków konsumpcyjnych oraz inwestycji. Dodatkowo wzrost PKB dalej opiera się na zapasach. Ich redukcja przez firmy oraz słabe wyniki eksporterów pogłębią nadchodzące spowolnienie.

Polski Instytut Ekonomiczny w „Przeglądzie Gospodarczym PIE – zima 2022” prognozuje, że PKB w 2023 r. wzrośnie o 1,2 proc., wyniki kwartalne będą jednak mocno zróżnicowane. Na początku roku czeka nas recesja – PKB zmaleje o 0,3 proc. Spowolnienie gospodarcze oznacza także słaby wzrost konsumpcji prywatnej. PIE spodziewa się, że w drugiej połowie roku aktywność wzrośnie ze względu na polepszenie koniunktury w strefie euro. Prognozowany wzrost wynosi 1,3 proc. w III kw. i 2,5 proc. w IV kwartale przyszłego roku.

Przyszły rok przyniesie niewielki spadek inflacji, większego można się spodziewać w 2024 r.

CPI w 2023 r. wyniesie średnio 13 proc., wobec 14,5 proc. w 2022 r. Szczyt inflacji wystąpi w lutym – CPI przekroczy wtedy 20 proc. Wysoki wynik w tym miesiącu będzie związany z przywróceniem standardowych stawek VAT na energię elektryczną, paliwo oraz gaz ziemny. Począwszy od marca inflacja zacznie systematycznie spadać, jednak jeszcze pod koniec roku będzie lekko przekraczać 8 proc. W 2024 r. ceny będą rosły średnio o 6,4 proc. – inflację podwyższy wycofanie zerowej stawki VAT na żywność.

Największą część inflacji w 2023 r. będzie stanowiła inflacja bazowa.

– Spodziewamy się, że wzrost cen w tej grupie będzie zwalniać bardzo powoli. Na początku roku inflacja bazowa powinna oscylować wokół 11,5 proc. Dwucyfrowe wyniki utrzymają się do marca, a na koniec 2023 r. wskaźnik ten będzie wynosić ok. 7,8 proc. Presja inflacyjna jest obecnie dość szeroko rozpowszechniona. Niemal 70 proc. cen będzie w bieżącym roku rosnąć w tempie przekraczającym 10 proc. – czytamy w raporcie PIE.

Analiza instytutu wskazuje, że spowolnienie gospodarcze w niewielkim stopniu wpływa na decyzje cenowe firm, które stopniowo dostosowują cenniki do zmieniających się kosztów energii. Dlatego podwyżki cen towarów przemysłowych są dopiero przed nami. Co więcej, rekordowy odsetek przedsiębiorstw deklaruje żądania płacowe – taki stan prawdopodobnie utrzyma się w kolejnych miesiącach. Jego konsekwencją będzie szybki wzrost cen usług.

PIE spodziewa się, że wzrost cen żywności wyhamuje 2023 r. Będziemy obserwować systematyczne spowolnienie z 22 proc. na początku roku do ok. 6 proc. przy jego końcu. Stabilizacja dotyczy większości sprzedawanych dóbr. Ceny produktów, które podrożały po rosyjskiej agresji, powracają do normy. Dalsze zmiany cen światowych będą zależne od rozwoju konfliktu w Ukrainie, jednak zagrożenie kryzysem żywnościowym wydaje się mniejsze niż na początku konfliktu.

Sytuacja na rynku pracy

Zgodnie z prognozami PIE spowolnienie gospodarcze będzie skutkować nieznacznym wzrostem bezrobocia. Stopa bezrobocia utrzyma się w przedziale 5,5-6 proc. Wzrost względem historycznego minimum z 2022 r. sięgnie 0,5-1,0 pkt. proc. W pierwszych miesiącach 2023. roku wzrost będzie efektem zmian sezonowych, w kolejnych jednak odzwierciedli słabnącą koniunkturę. Wzrost liczby bezrobotnych prawdopodobne będzie większy w branży budowlanej i przemyśle.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
10.12.2025 11:09
Ozempic zmienia branżę beauty. Nowe terapie, nowe wyzwania, nowe strategie
Popularny Ozempic zmienia branżę urodową na stałe.Karolina Grabowska Kaboompics

Rosnąca dostępność i spadające ceny leków z grupy GLP-1 zmieniają zachowania konsumentów i wymuszają korekty strategii w całej branży beauty. Semaglutydy, takie jak Ozempic, Wegovy czy Zepbound, zdobyły dominującą pozycję na rynku, a nowe porozumienie administracji Donalda Trumpa ma dodatkowo obniżyć ich koszt w USA. Producenci pracują też nad kolejnymi generacjami terapii: Eli Lilly rozwija doustny odpowiednik w postaci Orforglipronu, Iconovo testuje donosowe formy semaglutydów i plastry z mikronakłuciami, a Vivani Medical pracuje nad implantami o rocznym okresie uwalniania substancji.

Jak donosi Vogue Business, według firmy badawczej Rand już nawet 12 proc. Amerykanów może korzystać z GLP-1, a odsetek ten będzie rósł wraz z wprowadzaniem nowych formatów leków i poszerzaniem wiedzy na temat ich skuteczności oraz skutków ubocznych. Chirurdzy plastyczni raportują wzrost zainteresowania zabiegami estetycznymi, zwłaszcza wśród młodszych pacjentów. Popularność zdobywają preparaty stymulujące kolagen oraz bioremodelery pomagające przeciwdziałać tzw. “Ozempic face”, czyli efektowi zapadniętych policzków, cieni pod oczami i wiotkości skóry. GLP-1 mogą również powodować wypadanie włosów, problemy stomatologiczne i zaburzenia powonienia.

Z tego względu na rynku pojawiają się nowe marki adresujące potrzeby użytkowników GLP-1, a firmy kosmetyczne i gabinety estetyczne redefiniują swoje usługi. Rośnie zapotrzebowanie na pielęgnację o jakości zbliżonej do produktów na receptę — użytkownicy zgłaszają suchość i napięcie skóry, matowość oraz wzrost widoczności drobnych zmarszczek. W Wielkiej Brytanii klinika Cultskin odnotowała 31 proc. wzrost liczby nieinwazyjnych zabiegów na porost włosów, takich jak mikronakłuwanie, PolyPhil czy Keralase, skierowanych do pacjentów stosujących GLP-1.

image

Bloomberg: Telemedycyna napędza mikrodozowanie semaglutydu i Ozempicu

Zmiany dotykają również stomatologii. Leki GLP-1 zmniejszają produkcję śliny, co prowadzi do suchości jamy ustnej, próchnicy, chorób dziąseł, nieświeżego oddechu i erozji szkliwa, zjawiska określanego jako “Ozempic mouth”. Utrata masy ciała wpływa ponadto na objętość twarzy i ekspozycję zębów, co — jak wskazuje dr Rizwan Mahmood z Ruh Dental — zwiększa popyt na zabiegi rekonstrukcyjne. Zmianie może ulec również percepcja zapachu: część pacjentów zgłasza nadwrażliwość na aromaty, inni z kolei odczuwają awersję do niektórych zapachów.

Kolejnym efektem ubocznym terapii jest ograniczone przyjmowanie składników odżywczych wynikające ze zmniejszonego apetytu. W efekcie rośnie sprzedaż suplementów. Sieć Holland & Barrett notuje wzrost popytu na monohydrat kreatyny o 163 proc., białko serwatkowe o 78 proc. oraz kolagen o 30 proc. Pacjenci coraz częściej wybierają formuły płynne i proszkowe oraz mieszanki łączące białko, kolagen i elektrolity, które — jak podkreśla dr Mohammed Enayat z kliniki Hum2n — są lepiej tolerowane przez osoby doświadczające nudności związanych z GLP-1.

Dynamiczny rozwój terapii GLP-1 będzie wywierał coraz większy wpływ na rynek kosmetyczny. Jak podsumowuje chirurg plastyczny z Beverly Hills, Roy Kim: „Ozempic nie tylko zmienia rysy twarzy — zmienia przyszłość całej branży beauty”.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
09.12.2025 16:33
Boom na kosmetyczne „dupes”: czego szukają konsumenci i ile mogą zaoszczędzić?
Dupes to nadal popularny temat w branży urodowej.Karolina Grabowska Kaboompics

Rynek tzw. „dupes”, czyli tańszych odpowiedników kosmetyków luksusowych odwzorowujących ich wygląd, działanie i kolorystykę, dynamicznie rośnie. Według najnowszych danych Fresha, tylko w ostatnim miesiącu fraza związana z dupes była wyszukiwana 1,2 mln razy. Oznacza to wzrost o 4 proc. w ujęciu kwartalnym, co potwierdza, że zjawisko nie jest jedynie chwilowym trendem, lecz rozwijającym się segmentem rynku beauty.

Rosnące zainteresowanie skłoniło Fresha do przeprowadzenia analizy, której celem było ustalenie, jakich marek i produktów konsumenci z Wielkiej Brytanii najczęściej poszukują w tańszych odpowiednikach. Wyniki pokazują, że użytkownicy aktywnie porównują ceny i formuły, a chęć oszczędności staje się jednym z istotnych czynników zakupowych. Zestawienie uwzględnia zarówno marki makijażowe, jak i pielęgnacyjne, co odzwierciedla szerokie spektrum zainteresowania dupe’ami.

Najczęściej wyszukiwanym dupe w Wielkiej Brytanii okazała się marka Sol de Janeiro, którą internauci wpisują w wyszukiwarkę 69 600 razy rocznie. Duża różnica względem kolejnych pozycji podkreśla dominację tej marki w kontekście alternatyw cenowych. Na drugim miejscu znalazła się Charlotte Tilbury z wynikiem 24 000 rocznych wyszukiwań, a trzecie miejsce przypadło Drunk Elephant, które generuje 14 160 wyszukiwań dupe’ów rocznie.

image
Happi

Jeśli chodzi o konkretne produkty, zdecydowanym liderem jest Charlotte Tilbury Magic Cream. Krem ten przyciąga aż 15 600 wyszukiwań rocznie, co czyni go najbardziej pożądanym kosmetykiem wśród osób poszukujących tańszych zamienników. Wynik ten pokazuje, jak mocno premium care wpływa na zachowania konsumenckie — wysoka cena produktu często motywuje klientów do poszukiwania alternatyw.

Z analizy wynika również, że różnice cenowe pomiędzy produktami premium a ich odpowiednikami są bardzo znaczące. Średnio kosmetyki z wyższej półki są aż o 347% droższe od swoich tańszych odpowiedników. To wyjaśnia, dlaczego segment dupes cieszy się nieustającą popularnością — potencjalne oszczędności są dla wielu użytkowników kluczowym argumentem przy podejmowaniu decyzji zakupowych.

Wszystkie te dane wskazują na systematyczne umacnianie się rynku dupe’ów w Wielkiej Brytanii oraz rosnącą świadomość cenową konsumentów. Jeśli obecne tempo wzrostu się utrzyma, zjawisko to może jeszcze silniej wpłynąć na strategie cenowe i marketingowe marek premium, a także na dalszy rozwój tańszych odpowiedników odpowiadających na potrzeby coraz bardziej wymagających odbiorców.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
10. grudzień 2025 14:55