StoryEditor
Rynek i trendy
25.07.2013 00:00

Jasmin masowo szkoli sprzedawców

Teresa Stachnio, wiceprezes sieci Drogerie Jasmin: Wszystkie działania podporządkowane są temu, żeby do drogerii wrócili dawni klienci i napływali nowi. Aby uwierzyli, że w tych drogeriach, do których niegdyś chodzili, które były jedyne na rynku, nadal jest dobry towar, w normalnej cenie, a dodatkowo – wykształcony personel, który doskonale zna kosmetyczne produkty, wie, jak je stosować i komu polecać.



Lada moment ruszą szkolenia dla wszystkich ekspedientek pracujących w sieci drogerii Jasmin. Co to za projekt?

Jest to cały system szkoleń przez internet, e-learning. Od strony technicznej projekt obsługuje Firma ITEL z Komornik pod Poznaniem. Zapraszamy współpracujących z naszą siecią producentów do przygotowywania internetowych wykładów dla ekspedientek. Dzięki nim szczegółowo poznają marki i produktay – ich zalety, działanie, dowiadują się, dla kogo kosmetyk jest przeznaczony. Wyposażone w taką wiedzę mogą precyzyjnie dobrać produkt do potrzeb danej osoby. Każda lekcja kończy się testem, należy odpowiedzieć na pytania wybrane losowo przez komputer. Test jest aktywny przez 14 dni, w tym czasie trzeba go przeczytać, przeanalizować i rozwiązać. Natomiast wiadomości z lekcji są cały czas dostępne, można do nich wielokrotnie wracać, sprawdzać wiedzę, posługiwać się nią, gdy nie potrafimy odpowiedzieć na jakieś pytanie klienta. W ciągu roku planujemy zorganizowanie 24 lekcji. Po zaliczeniu testów biorąca w nich udział osoba otrzyma certyfikat ukończenia szkoły Jasmin w odpowiedniej kategorii.
Na pewno padają pytania, czy takie szkolenia internetowe będą skuteczne, czy ekspedientki będą siadać przed komputerem, żeby „odrobić lekcje”, i czy coś z nich wyniosą.
No cóż, kto chce się uczyć, ten się uczy, kto nie chce – zawsze znajdzie jakiś powód. Nikt nam również nie da gwarancji, że osoby, które są na szkoleniu stacjonarnym z wykładowcą, będą uważne i aktywne. Szkolenia internetowe są nowością i póki co – również atrakcją. Podobają się, nasi fraczyzobiorcy są nimi bardzo zainteresowani. Gdy wypuściliśmy pierwszy, pilotażowy test, w internetowej szkole zarejestrowało się 300 osób, używając swojego indywidualnego kodu. Bardzo szybko docieramy więc do dużej grupy ekspedientek. Widzimy, kto i kiedy się zarejestrował, ile razy wchodził w test. Widzimy też, że ekspedientki angażują się w rozwiązywanie testów, szukają miejsca, w którym popełniły błąd, wracają do wiadomości niezbędnych do zaliczenia lekcji, więc na pewno utrwalają sobie w ten sposób wiedzę. Postanowiliśmy, że osobom bardzo aktywnym, które rozwiążą prawidłowo test w ciągu trzech dni od momentu zainstalowania go na komputerze, będziemy przyznawać nagrody. Wszystko po to, aby jeszcze bardziej zdyscyplinować personel drogerii do nauki. Producenci, zarówno polscy, jak i koncernowi, są zainteresowani projektem, myślę, że odniesie on sukces. Cały czas prowadzimy też dla naszych franczyzobiorców szkolenia stacjonarne z technik sprzedaży, z rozpoznawania potrzeb klienta i aktywnego nawiązywania rozmowy.
Dlaczego szkolenia są tak potrzebne?
Wszystkie nasze działania podporządkowane są obecnie temu, żeby do drogerii wrócili klienci i napływali nowi. Aby uwierzyli, że w tych drogeriach, do których niegdyś chodzili, które były jedyne na rynku, nadal jest dobry towar, w normalnej cenie, a dodatkowo – wykształcony personel, który zna produkty, wie, jak je stosować i komu polecać. Trzeba pamiętać, że konsumenci są coraz bardziej wyedukowani. Musimy sprostać ich oczekiwaniom. Chcemy wyróżniać się na rynku poprzez ciekawą i różnorodną ofertę. Oczywiście sprzedajemy kosmetyki koncernowych marek, szeroko reklamowane, bo nie może ich zabraknąć na półce. Równocześnie wprowadzamy jednak na półki kosmetyczne „smaczki”, szczególnie wspierając naszych rodzimych producentów. Takich niszowych i nowatorskich kosmetyków nie da się jednak sprzedać, nie mając o nich szczegółowej wiedzy. Ekspedientka musi je polecić, a w swojej opinii być wiarygodna. Spójrzmy na przykład na kosmetyki z olejem arganowym. Jest na nie niesamowity boom, ale nie są sobie równe. Jeśli przekonamy konsumenta, że ten konkretny produkt posiada certyfikat jakości, nie jest uszlachetniany, jest w pełni naturalny – będzie on w stanie zapłacić za niego więcej. A o to nam przecież chodzi, o zarabianie pieniędzy, by móc dalej bezpiecznie prowadzić swoje biznesy. Zależy na tym wszystkim, i producentom, i dystrybutorom, i właścicielom sklepów. Dlatego tak potrzebna jest między nami współpraca w budowaniu kompetencji osób zatrudnionych w drogeriach. Im więcej będą wiedzieć o produktach, które znajdują się w sklepie, z tym większym przekonaniem i świadomością będą je sprzedawać.
Zauważyłam, że na ostatnich targach handlowych drogerii Jasmin pojawiły się firmy oferujące asortyment pasujący do drogerii, ale inny niż kosmetyczny.
Pomyślałam, że to poszukiwanie kategorii, które dałyby sklepom dodatkowy zysk. Rzeczywiście tak jest. Poszukujemy nowej oferty drogeryjnej szczególnie dla sklepów o większych powierzchniach. Market oferujący współgrające z kosmetykami produkty wydaje się być bardzo dobrą propozycją dla klientów. Część naszych drogerii posiada na przykład w sprzedaży srebrną biżuterię. Postanowiliśmy więc zaprezentować ją podczas targów szerszej grupie sklepów. Rajstopy – to kolejna grupa asortymentowa, którą zamierzamy szeroko wprowadzić. Rozpatrujemy ofertę kilku firm. Rajstopy są dla kobiet towarem pierwszej potrzeby, podstawowa, obowiązkowa oferta na poziomie 50 indeksów powinna się pojawić w naszych sklepach już jesienią. Podchodzimy też do tematu suplementów diety służących poprawie zdrowia i urody. Nutrikosmetyki kierowane są do osób świadomych, które znają swoje potrzeby, potrafią ocenić jakość produktu, dbających o siebie i chcących dłużej pozostać młodymi. Tego rodzaju produkty są sprzedawane w ośrodkach spa, w gabinetach i salonach kosmetycznych. Teraz będą także dostępne w naszych drogeriach. To jest opłacalna propozycja dla sklepów. Oferta składa się zaledwie z kilku indeksów, zajmuje mało miejsca na półce, można mieć po 2-3 sztuki danego produktu, a marża dla detalisty sięga 35-40 proc. To nie jest kategoria w stylu „ciepłe bułeczki”, produkt nie sprzeda się sam, ale myślę, że przy dużej świadomości ekspedientek, wsparciu producentów, szkoleniach, połączeniu rozmaitych działań bezpośrednio w sklepach z akcjami informacyjnymi w internecie, na stronach internetowych producenta i naszej drogerii oraz na facebooku – ma szansę się przyjąć i wpłynąć na rentowność naszych drogerii, a my szukamy takich rozwiązań.
Wspomniała Pani o obowiązkowej ofercie 50 indeksów. Czy drogerie Jasmin mają już wspólną i obowiązującą listę asortymentową?
Tak, jest taka lista, która obejmuje zarówno polskie, jak i koncernowe marki. Mamy jednego dystrybutora, firmę PGD Polska, która jest też naszym głównym udziałowcem, dzięki czemu mogliśmy takie rozwiązanie wprowadzić. W oddziałach PGD dostępny jest podstawowy asortyment kosmetyczny – 3 tys. indeksów, na których najbardziej nam zależy. W razie potrzeby paczka z produktami dotrze też do sklepu z naszego magazynu centralnego w Bydgoszczy w ciągu 24 godzin. Wprawdzie działamy w systemie franczyzy i nie mogę powiedzieć, że jest bezwzględny nakaz utrzymywania określonego asortymentu w sklepach, jednak nasi koordynatorzy mobilizują franczyzobiorców do tego. Za lojalność, utrzymywanie i aktywną sprzedaż wskazanego asortymentu wypłacane są premie finansowe, co dyscyplinuje właścicieli sklepów do jego posiadania. Staramy się dopasować zatowarowanie placówek do ich lokalizacji, powierzchni, specyfiki klienta i innych uwarunkowań. Nie we wszystkich sklepach może być więc dostępny szeroko obowiązkowy asortyment, jednak 50 podstawowych SKU danego producenta powinno znaleźć się na półce.
Nowo otwierane sklepy od razu są zatowarowywane według listy asortymentowej. Jeśli chodzi o już istniejące sklepy, zakładamy, że do końca roku nastąpi unifikacja i standaryzacja placówek, która polega też m.in. na wprowadzaniu obowiązkowych marek kosmetycznych. Mamy m.in. już podpisane umowy z firmami Pierre René i Bell – ich marki kosmetyków do makijażu muszą być obecne w sklepach. Tak samo jak sztandarowe produkty z kategorii koloryzacji włosów firm: Joanna, Verona, Schwarzkopf i L’Oréal. Bardzo ważnym partnerem jest dla nas firma Bielenda, która ostatnio dynamicznie się rozwija i święci triumfy ze swoimi nowymi produktami. Lista producentów, z którymi współpracujemy, jest długa i stale się powiększa.
Równocześnie Jasmin wprowadza marki własne.
Tak, właśnie wchodzą do sprzedaży nasze pierwsze wody perfumowane – trzy zapachy Simple Note będą obecne w każdej drogerii Jasmin w bardzo dobrej cenie. Są prezentowane w ładnych ekspozytorach, z testerami i bloterami. Ich wprowadzenie poprzedziło wewnętrzne szkolenie, podczas którego przekazaliśmy informacje, jaki jest cel wprowadzenia marki własnej, jak ma być ona prezentowana konsumentom, eksponowana i jaką wagę powinien do niej przywiązywać personel sklepów.
Wspomniała Pani o nowych placówkach. Pod szyldem Jasmin otwierane są tylko sklepy typowo kosmetyczne?
Nie tylko. Mniejsze placówki to najczęściej te wyłącznie z asortymentem kosmetycznym, duże – to markety drogeryjne, również z ofertą chemii gospodarczej, do której mamy bardzo dobry dostęp dzięki PGD. W sumie pod szyldem Jasmin działa obecnie około 180 drogerii. Widzimy dobre efekty konsolidacji i naszych działań. Właściciele sklepów nie wychodzą z naszej sieci. Jest grupa takich, którzy otwierają kolejne sklepy, również, co nas bardzo cieszy, w galeriach handlowych. Cały czas dochodzą także inwestorzy z zewnątrz, którzy chcą otwierać sklepy pod naszym szyldem. Dla nich przygotowujemy rzetelny biznes-plan, kalkulację kosztów i czasu potrzebnego na zwrot z inwestycji, analizę rynku i konkurencji. Robimy projekt sklepu pod potrzeby danego klienta i realizujemy go aż do momentu otwarcia. Zapraszam więc do skorzystania z naszych usług wszystkich zainteresowanych.

Rozmawiała
Katarzyna Bochner
fot. Drogerie Jasmin



ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
31.10.2025 12:51
Cła Trumpa: francuski sektor kosmetyczny szykuje się na utratę 10 tys. miejsc pracy
NadianB/Getty Images

Bariery i stawki celne, wprowadzane przez prezydenta USA Donalda Trumpa, mogą w 2026 roku kosztować francuski sektor kosmetyczny 620 mln euro. Fédération des Entreprises de la Beauté prognozuje 21-procentowy spadek eksportu do Stanów Zjednoczonych. Sektor spodziewa się też utraty tysięcy miejsc pracy w branżach związanych z kosmetykami.

FEBEA zgłasza swoje obawy w tej sprawie już od lata. Teraz, z pomocą firmy konsultingowej Astérès, organ przedstawił swoje szacunki, odnoszące się do możliwego wpływu ceł Donalda Trumpa. Federacja szacuje, że ten szok handlowy może spowodować utratę 2,7 tys. miejsc pracy bezpośrednio w firmach, zajmujących się eksportem kosmetyków, i dodatkowo kolejnych 8,2 tys. miejsc pracy pośrednio – m.in. w sektorach opakowań, transportu, komunikacji.

Francuskie firmy kosmetyczne w 2024 roku były zwolnione z ceł, a obecnie obowiązują je cła w wysokości 15 proc. oraz dodatkowy podatek w wysokości 50 proc. na metalowe elementy opakowań. Spadek wartości dolara dodatkowo potęguje skutki ekonomiczne.

W obliczu tego szoku nie możemy pozostać biernymi obserwatorami – podkreśla Emmanuel Guichard, delegat generalny federacji. – FEBEA uruchomiła tego lata Pakiet dla Przemysłu Kosmetycznego, europejski plan działań ratunkowych mający na celu ochronę konkurencyjności i przyszłości naszej branży. Francuskie kosmetyki są motorem innowacji, eksportu i zatrudnienia. Zwracamy się do europejskich i francuskich decydentów o zapewnienie nam środków na utrzymanie pozycji globalnego lidera, bez zbędnego komplikowania naszych ram regulacyjnych – dodaje Guichard.

W 2024 roku francuski sektor kosmetyczny odnotował drugą co do wielkości nadwyżkę handlową ze Stanami Zjednoczonymi, wynoszącą 2,4 mld euro.

350 firm z francuskiego sektora kosmetycznego, generujących obroty w wysokości 35,6 mld euro i zapewniających 300 tys.  miejsc pracy, wyeksportowało w tym roku do USA produkty o wartości 2,9 mld euro.

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
30.10.2025 14:50
Inquiry: coraz więcej Polek stawia na naturalność, co dziesiąta z nich nie robi makijażu [RAPORT]
Mocniejszy makijaż to domena jedynie 5 proc. kobiet – dla 69 proc. z nich przygotowanie się na specjalną okazję trwa co najmniej pół godzinyHebe mat.pras.

Nowy raport Inquiry pokazuje, że dla współczesnych Polek uroda to coś więcej niż makijaż. Stawiamy na zdrowie, równowagę i świadomą pielęgnację, choć po kosmetyki nadal sięgamy chętnie i regularnie. Aż 87 proc. Polek wykonuje makijaż przynajmniej sporadycznie, a połowa robi to kilka razy w tygodniu – wynika z najnowszego raportu agencji Inquiry.

Choć chętnie sięgamy po kosmetyki, coraz częściej jesteśmy świadomi, że prawdziwe piękno zaczyna się od zdrowego stylu życia, a więc odpowiedniej diety i ruchu. Współczesne Polki dbają o siebie kompleksowo, łącząc pielęgnację z troską o samopoczucie, kondycję i równowagę. Coraz częściej postrzegamy urodę nie tylko jako efekt makijażu czy kosmetyków, ale jako odzwierciedlenie naszego stylu życia, energii i pewności siebie.

Świadomi i pragmatyczni konsumenci

Polacy podchodzą do kosmetyków z rozsądkiem. Najważniejsze są dla nas skuteczność i funkcjonalność produktu (75 proc.), a także jakość ponad ilość (71 proc.). Co ciekawe, aż 63 proc. badanych uważa, że dieta i ruch mają większy wpływ na urodę niż kosmetyki czy zabiegi pielęgnacyjne.

Z wiekiem rośnie nasze przywiązanie do prostoty. Starsi konsumenci wybierają wprawdzie mniej produktów, ale zwracają większą uwagę na ich skuteczność. Młodsi natomiast częściej eksperymentują i zmieniają kosmetyki, podążając za trendami.

Dorośli Polacy pozostają jednak ostrożni wobec kosmetyków dla dzieci. Wśród objętych badaniem respondentów, 6 na 10 osób nie akceptuje stosowania przez najmłodszych makijażu czy pielęgnacji z użyciem aktywnych składników

Makijaż – rytuał, sposób na pewność siebie i relaks

Makijaż to codzienność dla większości Polek. Co czwarta kobieta maluje się każdego dnia, najczęściej w wieku 35-44 lata. Dla dojrzałych pokoleń makijaż to sposób na poprawę wyglądu i samopoczucia. Dla młodszych jest to wyraz emocji i narzędzie budowania pewności siebie.

Osoby w wieku 18-24 lata traktują go także jako formę relaksu i ekspresji. Coraz więcej kobiet stawia też na naturalność, co dziesiąta Polka w ogóle nie wykonuje makijażu, uważając, że naturalny wygląd jest piękniejszy. 

Najczęściej wybieramy lekki, dzienny makijaż (54 proc.), a połowa malujących się Polek poświęca mu więcej czasu i dba o jego staranność. Mocniejszy makijaż to domena jedynie 5 proc. kobiet – dla 69 proc. z nich przygotowanie się na specjalną okazję trwa co najmniej pół godziny. 

image

Uważny konsument w erze promocji. Jak i gdzie Polacy kupują kosmetyki?

Co ciekawe, co piąty mężczyzna w Polsce przyznaje, że również się maluje – choć sporadycznie.

Najpopularniejsze produkty wśród Polaków to:

  • tusz do rzęs (68 proc.),
  • szminka lub pomadka (52 proc.),
  • podkład (51 proc.),
  • puder (46 proc.),
  • cień do powiek (44 proc.).

Młodsi częściej sięgają po błyszczyk, korektor, rozświetlacz czy bronzer, natomiast starsi decydują się na klasyczne kosmetyki jak tusz, cień czy kredka. Wśród ulubionych marek dominują L’Oréal, Eveline i Avon.

Skąd czerpiemy wiedzę o kosmetykach?

Najczęściej z doświadczeń własnych, opinii znajomych oraz internetu. Blisko 20 proc. badany szuka informacji o makijażu i pielęgnacji w mediach społecznościowych, a wśród najmłodszych kobiet to główne źródło inspiracji. 

Również influencerzy mają coraz większy wpływ na nasze wybory. Jak pokazują wyniki raportu, wiedzę od nich czerpie co piąty respondent, a najbardziej rozpoznawalną twórczynią w tej kategorii pozostaje Red Lipstick Monster.

Świat kosmetyków to nie tylko produkty, ale codzienne rytuały, emocje i sposób wyrażania siebie. Warto przyglądać się temu, jak zmieniają się nasze nawyki, bo pokazują one, co naprawdę liczy się dla Polaków w pielęgnacji i urodzie – podsumowuje Agnieszka Górnicka, prezes Inquiry.

Inquiry jest polską agencją badawczą specjalizującą się w analizie rynku, konsumentów i marek. Firma dostarcza wiedzę, która pomaga biznesowi podejmować trafne decyzje i skutecznie odpowiadać na zmieniające się potrzeby klientów

Badanie zostało zrealizowane w 2025 r. na reprezentatywnej próbie 1202 dorosłych Polaków metodą CAWI. Partnerem raportu jest Związek Przemysłu Kosmetycznego.

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
31. październik 2025 16:41