StoryEditor
Rynek i trendy
25.07.2013 00:00

Jawa: nie tylko dla drogerii

Tysiąc sklepów ma docelowo występować pod szyldem franczyzowej sieci Jawa tworzonej przez firmę dystrybucyjną Komplex-Torus. Będzie ona rozwijana równolegle w sklepach różnych formatów.

Sieć Jawa nie jest zupełnie nowym pomysłem. Kilka lat temu pod tą nazwą firma Komplex-Torus budowała grupę zakupową sklepów spożywczo-przemysłowych, które zaopatrywała w środki czystości i chemię gospodarczą. Później Komplex-Torus przyłączył się do konkurencyjnego już dziś projektu Drogerie Polskie, by ostatecznie powrócić do koncepcji budowania własnej sieci odbiorców detalicznych. Za rozwój sieci Jawa odpowiedzialny jest Paweł Drewnowski, jeszcze do niedawna dyrektor handlowy i wiceprezes zarządu w spółce Drogerie Aster. Wyraźnie widać, że doświadczenia zdobyte przy budowaniu sieci drogerii własnych Aster oraz franczyzowej A’ propos przenosi na nowy grunt.
Strategia sieci Jawa zakłada jej szeroki rozwój na bazie sklepów różnych formatów. Mają to być Jawa Czysto i Pięknie – stoiska drogeryjne w sklepach nie będących drogeriami, od spożywczych po budowlane i AGD (obecnie 103), Drogerie Jawa Partnerskie – franczyzowe (obecnie 50), Drogerie Jawa Zintegrowane – zbliżone do formuły agencji (trwają rozmowy) i Drogerie Jawa Własne (obecnie 10). Docelowo Jawa ma objąć tysiąc punktów sprzedaży.

Bez własnych drogerii nie da się budować franczyzy

Drogerie własne, jak mówi Paweł Drewnowski, dyrektor generalny sieci Jawa, będą wzorcowymi dla punktów franczyzowych, a zarazem poligonem doświadczalnym. To w nich będą testowane nowe produkty i rozwiązania. – Uważam, że bez posiadania trzonu sklepów własnych nie można stworzyć dobrego modelu franczyzowego. Musi też istnieć centrala zakupowa i zaplecze technologiczne – podkreśla Paweł Drewnowski. Nie boi się otwarcie powiedzieć, że sklepów własnych będzie systematycznie przybywać. – Własna sieć sklepów owocuje lepszymi kontaktami z dostawcami, pozwala na zaplanowanie i szybką realizację konkretnych akcji sprzedażowych i daje większy potencjał negocjacyjny – mówi Paweł Drewnowski. Drogerie własne Jawa będą otwierane w zależności od dostępności atrakcyjnych lokalizacji i rozmieszczane tak, aby nie stwarzały konkurencji dla sklepów franczyzowych, a dystrybutor nie musiał pomiędzy nie dzielić obrotu. – Do końca roku chcemy mieć około 20 drogerii własnych i około 230 franczyzowych i będziemy się starali utrzymywać takie proporcje – zapowiada nasz rozmówca.
Co i komu się opłaca?
Najbliżej standardu drogerii własnych sieci Jawa będą drogerie zintegrowane (agencyjne). To propozycja dla franczyzobiorców, którzy od początku wdrożą absolutnie pełny model sieci – od wyposażenia po asortyment i będą złączeni wspólnym systemem informatycznym. – Jesteśmy w pełni do tego przygotowani, mamy opracowany biznesplan dla takich przedsiębiorców, spisane procedury i procesy sprzedażowe i marketingowe – wyjaśnia Paweł Drewnowski. Zapisy o sieciowych standardach znajdą się również w umowach dla drogerii partnerskich (franczyzowych), ale będą one podlegały negocjacji i będą wprowadzane stopniowo, w zależności od możliwości właściciela sklepu. – Jest na rynku wiele drogerii o różnych powierzchniach, lokalizacji, modelu sprzedaży. Czy warto sprowadzać je do jednego formatu bez względu na koszty scalenia? Czy pieniądze wydane na nowe meble albo błyszczącą podłogę przełożą się na widoczne wzrosty sprzedaży? – pyta Paweł Drewnowski i od razu odpowiada: – Nigdy sklep 100- i 300-metrowy nie będą działać w jednakowym standardzie. Inwestycje w nowy, zakładany przez sieć, model sklepu często przerastają możliwości właścicieli mniejszych sklepów. Ale nie oznacza to, że nie można zbudować z nimi sieci franczyzowej i prowadzić wspólnej polityki sprzedażowej i marketingowej.
A o to de facto chodzi producentom. Jeśli każda ze stu placówek kupi choćby jakąś część towaru danego producenta, to już dajemy mu rynek zbytu, a sami możemy, korzystając ze skali zamówienia, wynegocjować lepsze ceny dla detalu. Dla obu stron ma to sens i przynosi korzyści – podkreśla.
Ciągłe inwestycje w detal
Nie wszystkie szczegóły strategii sieci Jawa jej dyrektor chce ujawniać. – To nasze know--how. Proszę zrozumieć, dziś wygra ten, kto zaproponuje najlepszy projekt na tzw. rynku tradycyjnym i zbuduje sieć dającą korzyści na linii konsument-producent-sklep-dystrybutor. My wchodzimy na rynek jako ostatni z sieci franczyzowych, ale uważam, że mamy bardzo dobrą ofertę, zaplecze firmy Komplex-Torus, czyli największego dystrybutora chemii i kosmetyków w centralnej Polsce, dającego sklepom bezpieczeństwo dostaw – mówi Paweł Drewnowski. Podkreśla, że na razie zarówno producenci, jak i dystrybutorzy, inwestują w detal. – Nie jest to złoty interes dla dystrybutora, jak niektórzy próbują przekonywać. Oczywiście, że poprzez takie działania budujemy swój rynek zbytu, ale czy jest w tym coś dziwnego? Budujemy go również dla producenta. Zapewniamy dostawy, opiekę nad sklepami przedstawicieli handlowych, którzy coraz częściej przejmują obowiązki przedstawicieli producentów, zatrudniamy koordynatorów do obsługi sieci, inwestujemy w szkolenia, nowe rozwiązania i technologie – wymienia. Sieć Jawa zatrudnia dziś siedem osób, w tym czterech koordynatorów sieci. Komplex-Torus, jej organizator, deklaruje że posiada 200 pracowników, w tym 38 przedstawicieli i marketerów. Ma podpisane umowy dystrybucyjne z 60 producentami, dostarcza towar do 2400 odbiorców, w tym 300 drogerii. Firma dysponuje w Warszawie magazynem centralnym o powierzchni 7 tys. mkw. i wykorzystuje magazyny przeładunkowe w Płocku, Łomży, Zduńskiej Woli, Siedlcach i Olsztynie.
Jaka będzie przyszłość rynku drogeryjnego?
Paweł Drewnowski nie widzi jej w czarnych barwach. Zauważa za to pozytywne zmiany w zachowaniach detalistów i producentów. Jak mówi, ci pierwsi chętniej i bardziej świadomie przyłączają się do sieci. Drudzy – dostrzegają starania integracyjne rynku tradycyjnego i wspierają je. – Jeszcze pięć lat temu, gdyby ktoś powiedział, że na polskim rynku będzie działać siedem drogeryjnych sieci franczyzowych, uznano by to za niemożliwe. A producenci absolutnie nie byli przygotowani na wsparcie takich projektów. Dziś mają już budżety na sieci franczyzowe, chcą z nami współpracować, zależy im na integracji, a przez to wzmocnieniu tradycyjnego detalu – podkreśla Paweł Drewnowski. – Myślę, że jesteśmy na takim etapie, że właściciele sklepów będą na stałe wiązać się z sieciami i świadomie wybierać różne projekty, po to, aby odróżniać się od konkurencji na swoich lokalnych rynkach. Ja uważam, że sieci franczyzowe będą się umacniać, ale dystrybutorzy będą również mocniej inwestować w konsolidacje sieci. Ten rynek ciągle ewoluuje. Ile sieci utrzyma się na rynku, czy będziemy świadkami dalszej konsolidacji, czas pokaże…
Katarzyna Bochner
fot. Drogerie Jawa



ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
E-commerce
28.04.2025 10:46
Na Allegro startuje nowy koncept “sklepu marki”. Jako pierwszy – będzie Inglot
Pierwszą marką, która udostępniła swój sklep na Allegro w nowym formacie, jest InglotAllegro

Allegro zapowiada lepsze odpowiadanie na potrzeby marek, udostępniając ich właścicielom szereg narzędzi wspierających sprzedaż i budowę wizerunku w ramach platformy. Pierwszą przestrzeń w nowym formacie udostępniła właśnie marka kosmetyczna Inglot. To pierwsza z zapowiadanych na najbliższe miesiące zmian na Allegro dla marek i kupujących.

Jak wyjaśnia Allegro, ten nowy format “sklepu marki” łączy atrakcyjną prezentację produktów z najlepszym doświadczeniem zakupowym Allegro. Pozwoli on markom wyróżnić się na platformie w atrakcyjny dla kupujących sposób, a konsumentom zapewni przestrzeń z zakupowymi inspiracjami. 

Jak potwierdzają dane z ostatniego raportu Customer Journey, przygotowanego na zlecenie Allegro, ponad połowa Polaków (57 proc.) wskazuje, że chce jak najszybciej przejść z etapu inspiracji do transakcji. Podczas zakupów kupujący szczególną uwagę zwracają na jakość (93 proc.) i wybór produktów (89 proc.). Nowy koncept ma odpowiadać na te właśnie potrzeby.

Chcemy, aby kupujący czerpali inspiracje zakupowe bezpośrednio od swoich ulubionych marek. Nowy koncept „sklepu marki” zapewnia dostęp do pełnej oferty producenta, ułatwia odnalezienie aktualnych nowości i bestsellerów, a także buduje zaufanie w procesie zakupowym. Dzięki nowemu rozwiązaniu kupujący będą mogli też w naturalny sposób przechodzić od inspiracji do decyzji zakupowej – co jest kluczowe z punktu widzenia komfortu i satysfakcji. Nowy format prezentacji oferty w ramach Allegro to pierwsze z narzędzi, które planujemy udostępnić markom w nadchodzących miesiącach, by wspólnie jeszcze lepiej odpowiadać na potrzeby kupujących – podkreśla Dagmara Gołek, Group Category Manager CEE w Allegro.

Czym są “sklepy marek”?

Są to przestrzenie w ramach platformy Allegro tworzone przez marki, które chcą w unikalny sposób prezentować swoją ofertę. Testowany właśnie nowy format pozwala kupującym Allegro “zanurzyć się w świecie” danej marki, poznać jej historię, wartości oraz pełną gamę produktów. 

Każdy taki sklep będzie indywidualnie projektowany przez markę w formacie self-service, odzwierciedlając charakter i estetykę danego brandu. Marki będą miały możliwość dostosowania wyglądu, układu i treści, aby stworzyć spójne i angażujące doświadczenie dla swoich klientów oraz zaprezentować asortyment produktów, w tym nowości, bestsellery i limitowane edycje. 

Pierwszą marką, która udostępniła swój sklep w nowym formacie jest Inglot, polski producent kosmetyków obecny na rynku od ponad 30 lat. Dzięki innowacyjnym formułom i szerokiej gamie kolorystycznej jego produkty cieszą się zaufaniem zarówno wśród profesjonalistów, jak i osób, które dopiero rozpoczynają przygodę z makijażem. 

Dzięki „sklepowi marki” na Allegro zyskaliśmy możliwość prowadzenia spójnej, bardziej angażującej komunikacji z klientami Inglot. Wdrożenie tego narzędzia zbiegło się w czasie z odświeżeniem naszej identyfikacji wizualnej oraz nowym podejściem do prezentacji marki w pozostałych kanałach sprzedaży. Dzięki temu możemy w jeszcze większym stopniu eksponować niektóre z naszych kluczowych wartości – funkcjonalne piękno oraz szeroką gamę kolorystyczną. W przypadku „sklepu marki” na Allegro pojęcie funkcjonalnego piękna, które wiąże się z jakością naszych produktów, zostało poszerzone o wysoką jakość prezentacji asortymentu online. Z kolei rozbudowana gama kolorystyczna stała się bardziej dostępna i przejrzysta dzięki ulepszonej nawigacji – podkreśla Grzegorz Inglot, CEO w Inglot. – Z entuzjazmem czekamy na kolejne usprawnienia, które Allegro planuje wdrożyć, i jesteśmy gotowi je zaimplementować, by jeszcze lepiej odpowiadać na potrzeby klientów – dodaje Grzegorz Inglot.

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
22.04.2025 12:35
Guardian: Tanie perfumy podbijają brytyjski rynek – co druga osoba kupiła zapachowy „dupe”
Shutterstock

Na brytyjskim rynku perfum pojawił się nowy trend, który dynamicznie zyskuje popularność – tzw. „dupe scents”, czyli tańsze odpowiedniki znanych luksusowych zapachów. Jeden z takich zapachów przypomina perfumy Baccarat Rouge 540 warte 355 funtów, a inny – Penhaligon’s Halfeti za 215 funtów. Tymczasem ceny ich imitacji zaczynają się już od 5 funtów. Według badań aż połowa brytyjskich konsumentów przyznaje, że kupiła tego typu produkt, a 33 proc. zadeklarowało chęć ponownego zakupu.

Zjawisko zyskało popularność głównie dzięki mediom społecznościowym – na TikToku hasztag #perfumedupe ma tysiące wpisów. Jednak za atrakcyjną ceną często kryją się kontrowersje prawne. Producenci oryginalnych perfum coraz częściej zwracają się do prawników o porady, jak bronić swoich formuł przed kopiowaniem. W niektórych przypadkach konkurencyjne firmy pytają nawet, jak legalnie stworzyć perfumowy „dupe”. Niestety, jak podkreślają eksperci, ochrona zapachu w świetle brytyjskiego prawa jest niemal niemożliwa – zapachów nie da się jednoznacznie opisać graficznie, a więc nie można ich zarejestrować jako znak towarowy.

Ochrony nie daje także prawo patentowe. Jak wyjaśnia Eloise Harding z kancelarii Mishcon de Reya w rozmowie z brytyjskim Guardianem, perfumy rzadko spełniają warunek „kroku wynalazczego”, niezbędnego do uzyskania patentu. Co więcej, nawet gdyby taki patent został przyznany, po 20 latach formuła staje się publiczna. Tymczasem producenci tańszych wersji perfum coraz częściej sięgają po techniki takie jak chromatografia gazowa-spektrometria mas (GCMS), by rozłożyć oryginalne zapachy na czynniki pierwsze i stworzyć ich tańsze kopie – często z użyciem mniej szlachetnych składników.

Rynek perfum w Wielkiej Brytanii osiągnął wartość 1,74 miliarda funtów w 2024 roku, a według prognoz firmy badawczej Mintel do 2029 roku przekroczy 2 miliardy. W ankiecie przeprowadzonej wśród 1 435 osób, aż 18 proc. tych, którzy jeszcze nie kupili „dupe perfum”, przyznało, że są nimi zainteresowani. Ekspertka Mintel, Dionne Officer, zauważa, że młodsze pokolenia, wychowane w czasach kryzysów gospodarczych i wszechobecnego fast fashion, nie widzą nic złego w kupowaniu imitacji. Wręcz przeciwnie – umiejętność znalezienia okazji i tańszej wersji luksusu postrzegana jest dziś jako przejaw sprytu, a nie wstydliwego kompromisu.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
28. kwiecień 2025 11:11