StoryEditor
Rynek i trendy
25.04.2015 00:00

Kosmetyki dla elit pochodzą z Polski

Polskie marki kosmetyków systematycznie zdobywają uznanie w Portugalii. Głównym kanałem ich dystrybucji są salony piękności oraz spa, które odwiedza przede wszystkim miejscowa elita oraz zagraniczni turyści.

Znawcy portugalskiego rynku kosmetycznego przyznają, że choć dla przeciętnego Portugalczyka nazwy polskich kosmetyków są pusto brzmiącymi słowami, to niektóre trafiły na południowo-zachodnim krańcu Europy na podatny grunt – salony piękności oraz spa. Maria de Fatima Santos, dyrektor handlowa spółki Tutinatura, wskazuje, że stosunkowo dobre przyjęcie w tym segmencie wynika z faktu, że polskie marki mogą pochwalić się korzystną relacją jakości do ceny. Inni dystrybutorzy polskich kosmetyków w Portugalii przytaczają podobne argumenty, wyjaśniając, dlaczego nie warto walczyć o masowego klienta: „intensywność działań marketingowych i środki włożone w reklamę nie przynoszą szybkich efektów”, „zwrot gotówki za towar jest szybszy niż w sieciach handlowych”, „łatwiej negocjować ze skromnymi właścicielami salonów i spa niż ze zbiurokratyzowanymi dyrekcjami super- i hipermarketów”. Czy na pewno?
Market niszczy prestiż
Polskie firmy od kilku lat intensywnie zabiegają w Portugalii o klienta. Spośród kilkunastu marek Made in Poland obecnych w tym kraju, rzadko która nie funkcjonowała w segmencie profesjonalnym lub w sprzedaży bezpośredniej, choć prób wejścia do detalu też nie brakowało. Niektórzy zauważają jednak, że na bazie strategii obranej przez dostawców polskich kosmetyków trudno upowszechnić na masowym rynku i w świadomości Portugalczyków towary znad Wisły. Zdaniem radcy handlowego ambasady RP w Lizbonie Bogdana Zagrobelnego, dla każdego polskiego dostawcy kosmetyków kluczowe powinno być wejście do detalu. – Salony piękności i spa w Portugalii to dosyć małe segmenty, z których trudno spodziewać się dużych zysków – powiedział „Wiadomościom Kosmetycznym” Zagrobelny.
Innego zdania jest Maria de Fatima Santos z Tutinatura, spółki obracającej w Portugalii pięcioma polskimi markami. Podkreśliła ona, że kosmetyki Made in Poland mają lepsze przyjęcie w elitarnym segmencie niż u masowego klienta. – Portugalczycy, którzy korzystają z salonów piękności, lubią rzadkie, oryginalne brandy, które nie zostały upowszechnione w sieciach handlowych. Wiedzą to również właściciele spa, dlatego tak chętnie decydują się na włączenie do swojej oferty mało znanych tu jeszcze polskich towarów. W tym przypadku wejście marki kosmetycznej na rynek masowy równa się utracie prestiżu. Konsumenci bowiem zaczynają banalizować produkt, myśląc, że skoro został spopularyzowany w ogólnodostępnych sklepach to nie jest już wyjątkowym towarem, ale czymś powszechnie dostępnym dla każdego konsumenta – wyjaśniła „WK” Santos.
Przedstawicielka firmy z Coimbry wskazała jednocześnie na różnice pomiędzy klientami w obu krajach w kwestii lojalności wobec marek. – Portugalczycy, w przeciwieństwie do Polaków, są bardzo wymagającymi nabywcami kosmetyków. Są konserwatystami, których trudno przekonać do zmiany ulubionego brandu – dodała dyrektor handlowa Tutinatury.
Różnorodność dla lojalnego odbiorcy
Stosunkowo mały, bo nieco ponad 10-milionowy, rynek jest atrakcyjny dla polskich producentów. Kosmetyki wraz z innymi artykułami chemii gospodarczej zajmują w naszym eksporcie do Portugalii drugie miejsce. Kategoria ta wyceniana jest łącznie na 82 mln euro i w minionym roku zanotowała 2,6-procentowy wzrost. Obok Bell, Miraculum, Farmony i Delia Cosmetics dostępna jest w Portugalii m.in. Ziaja. Jej dystrybutor również skupił się na profesjonalnej niszy. Podobnie stało się w przypadku marek Norel, Bielenda, Clarena, Dermaepil i Green Farmacy, których dostawcą jest Tutinatura. Dyrektor handlowa tej firmy wyjaśniła nam, że w pierwszej
kolejności w „polskiej ofercie” spółki były kosmetyki Norela, które dzisiaj stanowią już margines oferty dystrybutora z Coimbry. Władzom firmy nie udało się uzyskać wyłączności na reprezentowanie tej marki, z którą niedawno rozwiązała umowę, i obecnie wyprzedaje ostatnie partie towaru. – Nie zraziłam się jednak do polskich marek. Teraz naszym flagowym kosmetykiem jest Bielenda. Marka ta doskonale trafiła w gusta tutejszego klienta, gdyż bazuje na kosmetykach naturalnych. Tymczasem w Portugalii wielu klientów poszukuje właśnie takich produktów. Szczególnie rewelacyjną sprzedaż notujemy w przypadku arbuzowego peelingu do ciała – ujawniła Maria de Fatima Santos.
Dobrą opinię o polskich kosmetykach mają same klientki. Maria Oliveira, czterdziestoletnia mieszkanka Lizbony, która od minionego roku stosuje produkty Ziai, przyznała nam, że do nowego brandu przekonała ją nie tylko stosunkowo niska cena, ale również dobra jakość. – Używam głównie kremów Ziaja Kozie Mleko do cery suchej, takiej jak moja, bardzo skłonnej do zmarszczek – wyjaśniła Oliveira.
Z kolei mieszkająca w Fundao, w północno-wschodniej Portugalii, Maria Joao Rebordao upodobała sobie kremy Ziaja Sopot Spa 30+ oraz Ziaja Oliwkowa. Wyjaśniła nam, że cena produktu nie jest dla niej najważniejsza, ale efekty jego działania. – Lubię oba kremy za lekkość i brak intensywnych perfum. Nie są one tłuste i dają świetne efekty nawilżenia i odżywienia skóry. Po takiej kuracji staje się niezwykle miękka – dodała Rebordao.
Brama do nowego świata
Specjaliści nie mają wątpliwości, że wejście do Portugalii może być dla polskich firm szansą na ekspansję w innych krajach języka portugalskiego, szczególnie w Afryce oraz Ameryce Południowej. Bogdan Zagrobelny wskazuje, że Portugalia może być dobrą odskocznią, szczególnie do szybko rozwijającej się Brazylii i Angoli. – Zaletą obu tych krajów jest wspólny z Portugalią język oraz duża liczba klientów. Ten drugi czynnik jest szczególnie ważny w przypadku ogromnego, liczącego około 200 mln konsumentów, rynku brazylijskiego – odnotował Zagrobelny.
Przecierać szlak polskim markom na nowe rynki próbuje Tutinatura. – Od dwóch lat jesteśmy obecni na rynku angolskim z produktami Bielendy. Podobnie jak w Portugalii, postanowiliśmy skoncentrować się tam na salonach kosmetycznych oraz spa, głównie w stolicy kraju, Luandzie. Wprawdzie to atrakcyjny i perspektywiczny rynek, ale trzeba wiele wysiłku, aby liczyć na sukces – powiedziała Maria de Fatima Santos. Ujawniła też, że jej spółka podjęła w przeszłości próbę wejścia z Bielendą na brazylijski rynek. Okazała się ona jednak nieudana. – Aby skutecznie wejść do Brazylii, trzeba mieć spore nakłady na marketing oraz środki na opłaty celne i transport. To duży rynek, ale trudny dla kosmetyków nieznanych. Łatwiej działać na nim firmom, które posiadają już w tym kraju fabryki. Poza tym, brazylijscy klienci są bardzo wymagający. Oczekują przede wszystkim produktów bazujących na substancjach organicznych, o które łatwo w ich ojczystym kraju – wyjaśniła Santos.
Duży, niełatwy rynek
Specjaliści wskazują, że początkiem kariery nowej marki w Brazylii może być internet i fakt, że miejscowi klienci nie stronią od zakupów e-commerce. Gizelda Sellos, kosmetyczna ekspert z brazylijskiego stanu Minas Gerais, przyznaje, że w ostatnich latach dzięki internetowi na ten południowoamerykański rynek trafiło wiele brandów ze Starego Kontynentu, w tym produkty z Europy Środkowo-Wschodniej. – Pojawiają się one jednak sporadycznie, w następstwie częstych podróży Brazylijczyków po Europie. Niektórzy kupują kosmetyki na próbę. Jeśli przypadną im do gustu, sprowadzają je za pośrednictwem sklepów internetowych. Tylko naprawdę dobre produkty mają szansę na przebicie się na rynku bez dużych nakładów na reklamę, gdyż najlepszą formą promocji jest w Brazylii przekaz z ust do ust – powiedziała „WK” Gizelda Sellos.
Potwierdziła, że na jej rodzimym rynku zaskarbienie sobie zaufania klientów nie jest łatwe. Lojalność konsumentów wobec kosmetyków jest równie wysoka co w Portugalii. – Warto jednak spróbować ekspansji, wcześniej dobrze analizując różnorodność grup tutejszego społeczeństwa – dodała Sellos.

TEKST I ZDJĘCIA
Marcin Zatyka


ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
31.10.2025 12:51
Cła Trumpa: francuski sektor kosmetyczny szykuje się na utratę 10 tys. miejsc pracy
NadianB/Getty Images

Bariery i stawki celne, wprowadzane przez prezydenta USA Donalda Trumpa, mogą w 2026 roku kosztować francuski sektor kosmetyczny 620 mln euro. Fédération des Entreprises de la Beauté prognozuje 21-procentowy spadek eksportu do Stanów Zjednoczonych. Sektor spodziewa się też utraty tysięcy miejsc pracy w branżach związanych z kosmetykami.

FEBEA zgłasza swoje obawy w tej sprawie już od lata. Teraz, z pomocą firmy konsultingowej Astérès, organ przedstawił swoje szacunki, odnoszące się do możliwego wpływu ceł Donalda Trumpa. Federacja szacuje, że ten szok handlowy może spowodować utratę 2,7 tys. miejsc pracy bezpośrednio w firmach, zajmujących się eksportem kosmetyków, i dodatkowo kolejnych 8,2 tys. miejsc pracy pośrednio – m.in. w sektorach opakowań, transportu, komunikacji.

Francuskie firmy kosmetyczne w 2024 roku były zwolnione z ceł, a obecnie obowiązują je cła w wysokości 15 proc. oraz dodatkowy podatek w wysokości 50 proc. na metalowe elementy opakowań. Spadek wartości dolara dodatkowo potęguje skutki ekonomiczne.

W obliczu tego szoku nie możemy pozostać biernymi obserwatorami – podkreśla Emmanuel Guichard, delegat generalny federacji. – FEBEA uruchomiła tego lata Pakiet dla Przemysłu Kosmetycznego, europejski plan działań ratunkowych mający na celu ochronę konkurencyjności i przyszłości naszej branży. Francuskie kosmetyki są motorem innowacji, eksportu i zatrudnienia. Zwracamy się do europejskich i francuskich decydentów o zapewnienie nam środków na utrzymanie pozycji globalnego lidera, bez zbędnego komplikowania naszych ram regulacyjnych – dodaje Guichard.

W 2024 roku francuski sektor kosmetyczny odnotował drugą co do wielkości nadwyżkę handlową ze Stanami Zjednoczonymi, wynoszącą 2,4 mld euro.

350 firm z francuskiego sektora kosmetycznego, generujących obroty w wysokości 35,6 mld euro i zapewniających 300 tys.  miejsc pracy, wyeksportowało w tym roku do USA produkty o wartości 2,9 mld euro.

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
30.10.2025 14:50
Inquiry: coraz więcej Polek stawia na naturalność, co dziesiąta z nich nie robi makijażu [RAPORT]
Mocniejszy makijaż to domena jedynie 5 proc. kobiet – dla 69 proc. z nich przygotowanie się na specjalną okazję trwa co najmniej pół godzinyHebe mat.pras.

Nowy raport Inquiry pokazuje, że dla współczesnych Polek uroda to coś więcej niż makijaż. Stawiamy na zdrowie, równowagę i świadomą pielęgnację, choć po kosmetyki nadal sięgamy chętnie i regularnie. Aż 87 proc. Polek wykonuje makijaż przynajmniej sporadycznie, a połowa robi to kilka razy w tygodniu – wynika z najnowszego raportu agencji Inquiry.

Choć chętnie sięgamy po kosmetyki, coraz częściej jesteśmy świadomi, że prawdziwe piękno zaczyna się od zdrowego stylu życia, a więc odpowiedniej diety i ruchu. Współczesne Polki dbają o siebie kompleksowo, łącząc pielęgnację z troską o samopoczucie, kondycję i równowagę. Coraz częściej postrzegamy urodę nie tylko jako efekt makijażu czy kosmetyków, ale jako odzwierciedlenie naszego stylu życia, energii i pewności siebie.

Świadomi i pragmatyczni konsumenci

Polacy podchodzą do kosmetyków z rozsądkiem. Najważniejsze są dla nas skuteczność i funkcjonalność produktu (75 proc.), a także jakość ponad ilość (71 proc.). Co ciekawe, aż 63 proc. badanych uważa, że dieta i ruch mają większy wpływ na urodę niż kosmetyki czy zabiegi pielęgnacyjne.

Z wiekiem rośnie nasze przywiązanie do prostoty. Starsi konsumenci wybierają wprawdzie mniej produktów, ale zwracają większą uwagę na ich skuteczność. Młodsi natomiast częściej eksperymentują i zmieniają kosmetyki, podążając za trendami.

Dorośli Polacy pozostają jednak ostrożni wobec kosmetyków dla dzieci. Wśród objętych badaniem respondentów, 6 na 10 osób nie akceptuje stosowania przez najmłodszych makijażu czy pielęgnacji z użyciem aktywnych składników

Makijaż – rytuał, sposób na pewność siebie i relaks

Makijaż to codzienność dla większości Polek. Co czwarta kobieta maluje się każdego dnia, najczęściej w wieku 35-44 lata. Dla dojrzałych pokoleń makijaż to sposób na poprawę wyglądu i samopoczucia. Dla młodszych jest to wyraz emocji i narzędzie budowania pewności siebie.

Osoby w wieku 18-24 lata traktują go także jako formę relaksu i ekspresji. Coraz więcej kobiet stawia też na naturalność, co dziesiąta Polka w ogóle nie wykonuje makijażu, uważając, że naturalny wygląd jest piękniejszy. 

Najczęściej wybieramy lekki, dzienny makijaż (54 proc.), a połowa malujących się Polek poświęca mu więcej czasu i dba o jego staranność. Mocniejszy makijaż to domena jedynie 5 proc. kobiet – dla 69 proc. z nich przygotowanie się na specjalną okazję trwa co najmniej pół godziny. 

image

Uważny konsument w erze promocji. Jak i gdzie Polacy kupują kosmetyki?

Co ciekawe, co piąty mężczyzna w Polsce przyznaje, że również się maluje – choć sporadycznie.

Najpopularniejsze produkty wśród Polaków to:

  • tusz do rzęs (68 proc.),
  • szminka lub pomadka (52 proc.),
  • podkład (51 proc.),
  • puder (46 proc.),
  • cień do powiek (44 proc.).

Młodsi częściej sięgają po błyszczyk, korektor, rozświetlacz czy bronzer, natomiast starsi decydują się na klasyczne kosmetyki jak tusz, cień czy kredka. Wśród ulubionych marek dominują L’Oréal, Eveline i Avon.

Skąd czerpiemy wiedzę o kosmetykach?

Najczęściej z doświadczeń własnych, opinii znajomych oraz internetu. Blisko 20 proc. badany szuka informacji o makijażu i pielęgnacji w mediach społecznościowych, a wśród najmłodszych kobiet to główne źródło inspiracji. 

Również influencerzy mają coraz większy wpływ na nasze wybory. Jak pokazują wyniki raportu, wiedzę od nich czerpie co piąty respondent, a najbardziej rozpoznawalną twórczynią w tej kategorii pozostaje Red Lipstick Monster.

Świat kosmetyków to nie tylko produkty, ale codzienne rytuały, emocje i sposób wyrażania siebie. Warto przyglądać się temu, jak zmieniają się nasze nawyki, bo pokazują one, co naprawdę liczy się dla Polaków w pielęgnacji i urodzie – podsumowuje Agnieszka Górnicka, prezes Inquiry.

Inquiry jest polską agencją badawczą specjalizującą się w analizie rynku, konsumentów i marek. Firma dostarcza wiedzę, która pomaga biznesowi podejmować trafne decyzje i skutecznie odpowiadać na zmieniające się potrzeby klientów

Badanie zostało zrealizowane w 2025 r. na reprezentatywnej próbie 1202 dorosłych Polaków metodą CAWI. Partnerem raportu jest Związek Przemysłu Kosmetycznego.

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
01. listopad 2025 20:34